Pomysł Sylwia Jasińska
***
Zayn złożył kolejny czuły pocałunek na moich ustach, a ja poczułam tak dobrze znane mi dreszcze.
-Przysięgam, że nigdy nie zrobię nic co mogłaby cię skrzywdzić, Zayn-szepnęłam, patrząc w jego czekoladowe tęczówki.
Zayn uśmiechnął się delikatnie i cmoknął mój nos.
-I vice versa-odparł, ponownie mnie całując.
***
-Rzygać mi się chcę, jak na ciebie patrzę-wysyczałam, kiedy Zayn siłą przyparł mnie do ściany.
Zaśmiał się i wymierzył mi siarczysty policzek.
-Zaraz utnę ci ten niewyparzony język, księżniczko-zaakcentował ostatnie słowo z wyraźną ironią.
Patrzyłam z nienawiścią w jego oczy i próbowałam się wyswobodzić z uścisku. Kiedy moje działania nie przyniosły skutku uderzyłam go kolanem w jego męskość.
-Ty mała kurwo!-krzyknął, zwijając się.
Odepchnęłam go od siebie i pobiegłam do łazienki. Zayn od razu ruszył za mną i kiedy myślałam, że już udało mi się uciec, ten wyrósł jakby z pod ziemi i chwycił mnie za włosy.
-Teraz powinnaś dostać karę-oznajmił, ciągnąc mnie przez cały korytarz.Kiedy znaleźliśmy się w salonie rzucił mną o ziemię. Usiadł na mnie okrakiem i już przymierzał się, by uderzyć, kiedy wbiłam paznokcie w jego uda. Zepchnęłam go z siebie i teraz to ja nad nim górowałam. Okładałam go pięściami, nie patrząc gdzie uderzam. Działałam jak w transie. Jak jakaś psychopatka.
-[t.i] przestań!-krzyknął i złapał moje nadgarstki.
Dopiero teraz zauważyłam u niego rozciętą wargę. Wstałam z niego i uważnie obserwowałam jego twarz. Zayn podniósł się do pozycji siedzącej i złapał się za wargę.
-Nieźle mnie urządziłaś, skarbie-słabo się uśmiechnął.
Kucnęłam przed nim i zdjęłam jego dłoń. Chwyciłam w ręce jego twarz i delikatnie ucałowałam kąciki ust.
-Kocham cię-szepnęłam.
Mulat przyciągnął mnie do siebie i zachłannie pocałował.
***
Podniosłam leniwie powieki. Promienie słońca uderzyły we mnie, powodując cichy pomruk niezadowolenia. Popatrzyłam na dłoń Zayna, która leżała obok mojej. Przypominając sobie wszystkie wydarzenia z wczorajszego wieczora, złość na nowo się we mnie obudziła i brutalnie zdjęłam rękę Zayna z mojej talii.
-Co jest?-zapytał, zaspanym głosem.
Popatrzyłam na niego z nienawiścią i wstałam.
-Co ty robisz?-mruknął, ziewając.
-Co ja robię?!
-Ciszej!-upomniał mnie.
-O co ci chodzi?!-również wstał.
-O nas! Chodzi mi o to jak mnie traktujesz! Nie jestem jakimś śmieciem!
-[t.i] spokojnie!-złapał mnie za ramiona.
-Nie chcę być spokojna!-rzucałam się.
-Cichutko-przytulił mnie na siłę- już skarbie, spokojnie-głaskał moją głowę, a ja powoli wracałam do normalnego stanu-Wiem, pewnie ci jest przykro, bo nie dość, że rozcięłaś mi wargę to w dodatku mnie popchnęłaś, ale mi też jest przykro, bo musiałem również cię pchnąć.
-Zayn to jest szalone, chore!-wybuchłam płaczem.
-Nie, wcale tak nie jest. Po prostu twój temperament jest tak samo zły, jak mój. Jesteś taka sama jak ja, ale jeśli chodzi o miłość - jesteś po prostu zaślepiona. Nasz związek wcale nie jest taki szalony, jak się wydaje. Kochamy się i to jest najważniejsze-mówił, głaszcząc mnie po głowie.
-Jesteś taki okropny....ale wiesz co?-uniosłam głowę, by na niego popatrzyć- I tak zawsze będę cię kochać-posłałam mu słaby uśmiech i musnęłam jego usta.
***
-Masz bardzo piękny uśmiech, [t.i]-oznajmił młody chłopak, który od kilku minut ze mną flirtował.
-Dziękuję-uniosłam kąciki ust do góry, owijając kosmyk włosów wokół palca.
-Może dasz się gdzieś zaprosić?
-To...
-Wybacz, ale ona nigdzie się z tobą nie wybierze-tuż za nim stanął rozzłoszczony Zayn.
Chłopak odwrócił się w jego stronę. Gdy tylko spojrzał na Zayna, ten uderzył go pięścią. Chłopak zatoczył się i upadł, mimo to Zayn nie poddał się tylko usiadł na nim okrakiem i dalej go okładał.
-Zayn, przestań!-ciągnęłam go za ramiona, jednak ten nie ustępował.
Wokół nas zrobiło się zbiorowisko, ale nikt nie był na tyle odważny, by powstrzymać mulata.
-Zayn!!-dalej go ciągnęłam.
Po kilku sekundach walki, poddałam się.
-Jesteś popierdolony!-krzyknęłam, łapiąc się za głowę.
Chwyciłam swoją kurtkę i wyszłam z baru.
***
Chwyciłam rączki walizki i zmierzałam do wyjścia. Wtem do domu wtargnął podpity Zayn i zmierzył mnie spojrzeniem od dołu do góry.
-Przepuść mnie-odepchnęłam go.
-Czekaj! Gdzie idziesz?!-zawołał, siadając w fotelu.
-Zostawiam cię!
-Nie, nigdzie nie idziesz!-momentalnie podniósł się z miejsca-Wracaj!-szarpnął moją ręką.
-Puszczaj mnie!-wyrywałam się.
-Nie! Zostajesz ze mną!-wyrwał mi z ręki walizkę i rzucił ją gdzieś w bok.
-Jesteś pojebany! Nie zamierzam zostać tu ani minuty dłużej! Nienawidzę cię!-wrzeszczałam, siłując się z nim.
Zarówno ja, jak i on nie ustępowaliśmy, aż w końcu Zayn wziął zamach i uderzył mnie w policzek. Momentalnie zaprzestałam jakichkolwiek ruchów i przyłożyłam dłoń do piekącego miejsca.
-Pieprz się Malik-wysyczałam.
Chwyciłam pospiesznie walizkę i wyszłam z domu.
-[t.i]!-zawołał spokojnym tonem, wychodząc za mną.
Odwróciłam się w jego stronę. Opierał się o framugę drzwi i spoglądał na mnie.
-Czego?
-Kochanie, proszę, zostań.
-Nie Zayn! Nie chcę! Nie widzisz tego? Zachowujemy się gorzej od zwierząt-uroniłam łzy.
Mulat ruszył z miejsca, jednak nie podszedł do mnie. Zatrzymał się w połowie drogi.
-To nie przez Ciebie, kochanie, to wszystko przeze mnie. Może nasz związek wcale nie jest taki chory, jak się wydaje? Wiem tylko, że za bardzo cię kocham, by pozwolić ci odejść. Ten dom jest zbyt wielki, jeżeli się wyprowadzisz to spalę te dwa tysiące akrów naszego pola i gówno z tym będziesz mogła zrobić. [t.i] z tobą jestem przy zmysłach, bez ciebie je stracę-zbliżył się niepewnie-Wejdź do środka, zabierz swoje bagaże z chodnika. Czy nie słyszysz szczerości w moim głosie kiedy to mówię? Powiedziałem ci - to moja wina.
-Zayn, nie rozumiesz, że mam dosyć tych bójek?-szepnęłam,dławiąc się łzami- W zawodach przeciągania liny, to ty zawsze wygrywasz, nawet jeśli ja mam rację. Za każdym razem, kiedy mówię, że nie daję rady, karmisz mnie bajkami ze słowami przemocy lub groźby. To jest chore, ty jesteś chory, ja jestem chora!-uniosłam się.
-[t.i] robisz z igły widły. Przecież wiesz, że razem możemy przenosić góry, a ty robisz aferę, bo mogłem uderzyć się z trzy razy. Ty też uderzyłaś mnie raz czy dwa, ale kto by to liczył? Popatrz mi w oczy-uniósł mój podbródek- Następnym razem, kiedy będę wkurwiony walnę pięściami w ścianę. Obiecuję-ostatnie słowo szepnął.
Patrzyłam w jego czekoladowe oczy. Czułam się jak jakaś pieprzona masochistka, ale nie mogę odejść. Nie mogę go zostawić.
-Kocham cię, Zayn-załkałam, wtulając się w niego.
-Ja ciebie też, [t.i]-ucałował moje czoło.
Zarówno ja, jak i on nie ustępowaliśmy, aż w końcu Zayn wziął zamach i uderzył mnie w policzek. Momentalnie zaprzestałam jakichkolwiek ruchów i przyłożyłam dłoń do piekącego miejsca.
-Pieprz się Malik-wysyczałam.
Chwyciłam pospiesznie walizkę i wyszłam z domu.
-[t.i]!-zawołał spokojnym tonem, wychodząc za mną.
Odwróciłam się w jego stronę. Opierał się o framugę drzwi i spoglądał na mnie.
-Czego?
-Kochanie, proszę, zostań.
-Nie Zayn! Nie chcę! Nie widzisz tego? Zachowujemy się gorzej od zwierząt-uroniłam łzy.
Mulat ruszył z miejsca, jednak nie podszedł do mnie. Zatrzymał się w połowie drogi.
-To nie przez Ciebie, kochanie, to wszystko przeze mnie. Może nasz związek wcale nie jest taki chory, jak się wydaje? Wiem tylko, że za bardzo cię kocham, by pozwolić ci odejść. Ten dom jest zbyt wielki, jeżeli się wyprowadzisz to spalę te dwa tysiące akrów naszego pola i gówno z tym będziesz mogła zrobić. [t.i] z tobą jestem przy zmysłach, bez ciebie je stracę-zbliżył się niepewnie-Wejdź do środka, zabierz swoje bagaże z chodnika. Czy nie słyszysz szczerości w moim głosie kiedy to mówię? Powiedziałem ci - to moja wina.
-Zayn, nie rozumiesz, że mam dosyć tych bójek?-szepnęłam,dławiąc się łzami- W zawodach przeciągania liny, to ty zawsze wygrywasz, nawet jeśli ja mam rację. Za każdym razem, kiedy mówię, że nie daję rady, karmisz mnie bajkami ze słowami przemocy lub groźby. To jest chore, ty jesteś chory, ja jestem chora!-uniosłam się.
-[t.i] robisz z igły widły. Przecież wiesz, że razem możemy przenosić góry, a ty robisz aferę, bo mogłem uderzyć się z trzy razy. Ty też uderzyłaś mnie raz czy dwa, ale kto by to liczył? Popatrz mi w oczy-uniósł mój podbródek- Następnym razem, kiedy będę wkurwiony walnę pięściami w ścianę. Obiecuję-ostatnie słowo szepnął.
Patrzyłam w jego czekoladowe oczy. Czułam się jak jakaś pieprzona masochistka, ale nie mogę odejść. Nie mogę go zostawić.
-Kocham cię, Zayn-załkałam, wtulając się w niego.
-Ja ciebie też, [t.i]-ucałował moje czoło.
_____________________________________________
Mam nadzieję, że choć w małym stopniu spełniłam Twoje oczekiwania!
ps. Zapomniałam dodać, że jutro wyjeżdżam na biwak i pewnie do niedzieli nie będę się udzielała na blogu. Mam nadzieję, że dziewczyny dobrze się Wami zajmą ;)
boskie <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńWięcej takich <333
OdpowiedzUsuńZajebisty c:
OdpowiedzUsuńWłaśnie takiego oczekiwałam ;)
Boże jest zajebisty !!! *,* kolejny z Zaynem !
OdpowiedzUsuńYyy.. O czym to jest?! Pojebene , bez sensu
OdpowiedzUsuńWszyscy rozumieją treść i jakiś sens widzą, tylko Ty masz problem to ogarnąć. Przypadek? Nie sądzę xP
UsuńNa początku troche tego nie rozumiałam... No ale końcówka spoko. :*
OdpowiedzUsuńCo tu jest nie do rozumienia ? Nieważne , zajebisty <33 Więcej takich i częściej .
OdpowiedzUsuń<3 popłakałam się ;(
OdpowiedzUsuńI <3 Zayn
Proszę pisz o Zaynie
OdpowiedzUsuńNie żeby coś ale moglybyście troche ograniczyc tom przemoc bo kocham zayna jako Directionerka i nie chciałabym ciągle czytac o tym ze "ja" i on jestesmy na haju palimy bijemy sie i do siebie przeklinamy napiszcie chociarz pare razy romantyczny i zabawny imagin ... :(
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie skojarzyło z słowami piosenki Rihanny i Eminema "Love the way you lie" wg mnie identyczna sytuacja
OdpowiedzUsuńja tam lubię takie imaginy, na wszystkich blogach można czytać historie z dobrym zakończeniem ale z czasem to się staje nudne. co prawda nie ma co przesadzać od czasu do czasu można dać jakiegoś romantycznego a może nawet częściej niż czasami ale takie też mi się bardzo bardzo podobają. pisz dalej xD
OdpowiedzUsuń