wtorek, 26 lutego 2013

Imagin Louis part 2

-Do zobaczenia-posłałam mu delikatny uśmiech i już naciskałam na klamkę, gdy nagle Louis położył ręce na mojej talii.
Przeszły mnie miliony dreszczy a na policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
-Na pewno chcesz już iść?-szepnął mi na ucho a mnie ponownie zalała fala ciepła.
To niesamowite co ten człowiek robił z moim ciałem. Znałam go od niespełna 24 godzin a już zdążył zawładnąć moim sercem i rozumem. Dodatkowo mój pocałunek tam na ławce skuł mnie do niego jeszcze bardziej. Ma takie ciepłe, malinowe, nie, nie malinowe, brzoskwiniowe, nie jeszcze inne. Lepsze. Gdyby niebo miało smak to jestem pewna, że byłby to smak jego ust.
Przymknęłam na chwilę oczy.  Louis odgarnął moje włosy na prawe ramię i muskał moja szyję. Oparłam na nim moją głowę i cicho westchnęłam. Zaśmiał się pod nosem z mojej reakcji. Otrzeźwiłam szybko mój umysł i odwróciłam się w jego stronę. Na wszelki wypadek zrobiłam krok w tył i zatopiłam się w jego oczach.
-Halo ziemia do (T.I)-śmiał się ze mnie. Doskonale wie jak na mnie działa.
-Emm.. co?
-Pytałem czy chcesz już iść-widziałam jego rozbawienie moją osobą i spłonęłam rumieńcem.
-Uroczo się rumienisz.
Nie wiem, czy to możliwe, by moje policzki jeszcze bardziej pokryły się czerwienią po tych słowach.
-To jak zostajesz?
-No dobrze.
Ponownie się rozebrałam i skierowałam się na poprzednie miejsce na kanapie.
-Może pogramy albo obejrzymy film?-zaproponował.
-Film?
-Okej. Tam masz półkę, wybierz któryś.
Podeszłam we wskazane miejsce i zaczęłam przeglądać bogatą kolekcję.
-Może to?-pokazałam mu okładkę filmu "Dyktator"
-Lubisz komedie?
-Uwielbiam!
Rozsiedliśmy się oboje na kanapie. Usiadłam z brzega, by zbytnia bliskość Louisa mnie nie rozpraszała, ale to na nic. Chłopak usiadł na środku i przyciągnął mnie do siebie.
-Louis to nie ułatwia mi sprawy.
-Jakiej sprawy?-spojrzał na mnie zaskoczony.
-Tej, że mamy być tylko przyjaciółmi.
Westchnął i odsunął się ode mnie. Jakkolwiek siedziałam czy leżałam było mi niewygodnie. Potrzebowałam poduszki w postaci Lou.

~~~


Film odtwarzał się na ekranie, ale nie w ich głowie. Oboje myśleli o sobie. Zerkali ukradkiem na siebie. To napięcie wykańczało ich. Louis nigdy nie był tak onieśmielony obecnością kobiety. O ile szesnastolatkę można nazwać kobietą. Dla przeciętnego człowieka to nastolatka, młoda dziewczyna. Dla niego była w pełni dorosłą i atrakcyjną kobietą., która potrzebowała miłości i czułości. Chciał jej to zapewnić, lecz początkowo obawiał się reakcji przyjaciół. Co powiedziałaby na to jego matka lub siostry wiedząc, że ich starszy brat zakochał się w nastolatce niewiele starszej od Lottie? W tej chwili nie obchodziło go to.
-(T.I) nie chcę być twoim przyjacielem.
Spojrzała na niego, ale ten nadal spoglądał w telewizor.
-Wiem to głupie, ale chcę być kimś więcej.
Przysunęła się do niego i przytuliła go. Podniosła swoje oczy i napotkała jego tęczówki. Może to hormony albo wyobraźnia, ale dostrzegła w jego oczach coś jakby miłość.
-Kocham Cię-wyszeptała.
Leniwie przeniosła wzrok na jego wargi, a on delikatnie ją pocałował. Wyciągnęła rękę ku jego twarzy i dotykała jego policzka, leciutko muskając go palcami. Louis wolno pochylił się do niej i jeszcze raz ją pocałował, nadal czule i delikatnie. Odwzajemniła pocałunek, czując, jak namiętność rodzi się w jej ciele. Oderwał od niej usta.
-U góry jest sypialnia.
Pokiwała na znak zrozumienia i czmychnęli do pokoju.Ułożyła się na wielkim łóżku, pozwalając chłopakowi powrócić do poprzedniej czynności.
Przymknęła oczy i rozchyliła wargi, podczas gdy Louis zataczał palcami leniwe kręgi na jej ramionach. Całował jej szyję, policzki, powieki, a (T.I) rozkoszowała się wilgocią jego warg. Ujęła go za rękę i powiodła  ją ku swym piersiom. Gdy poczuła, jak muska je przez przez cienki materiał bluzy, w jej gardle zrodził się jęk. Jak we śnie oderwała się od Louisa.
-Jesteś moim pierwszym mężczyzną-wypowiedziała.
Nie potrzebował więcej. Ponownie ją pocałował, ale zaraz wrócił do szyi. Leciutko go odepchnęła i bez słowa zaczęła rozpinać koszulę. Wsłuchany w jej cichy oddech obserwował, jak posuwa się w dół. Przy każdym guziku muskała palcami jego skórę, a gdy wreszcie rozpięła koszulę, lekko się do niego uśmiechnęła. Wsunęła ręce pod jego poły, muskając go, gładząc, badając jego ciało. Był rozpalony, wodziła palcami po odrobinę spoconej klatce piersiowej. Pochyliwszy się, pieszczotliwie całowała jego szyję, równocześnie zsuwając mu koszulę z barków i oplatając go ramionami. Podniosła głowę i pozwalała się całować, podczas gdy Louis wyplątywał się z rękawów.
Uporawszy się z nimi, wolno przyciągnął (T.I) do siebie. Wsunął ręce pod jej bluzę i najpierw palcami zataczał kręgi na brzuchu, dopiero potem podniósł ramiona i wyswobodził z ubrania. Na chwilę (T.I) zabrakło tchu, kiedy się pochylił, całując ścieżkę między jej piersiami i wolno wyznaczając językiem trasę do szyi.Dłońmi łagodnie gładził jej plecy, ręce, ramiona, aż ich rozpalone ciała przywarły do siebie. Całował jej szyję, skubiąc ją delikatnie. Wreszcie uniosła biodra, by mógł zsunąć z niej spodnie. Sięgnęła do klamry przy jego pasku, rozpięła ją i obserwowała, jak zdejmuje dżinsy. Wszytko to odbywało się jakby w zwolnionym tempie. W końcu ich nagie ciała się połączyły, a oboje kochankowie zadrżeli.
Louis językiem wodził po jej szyi,podczas gdy jego ręce pieściły gładką, gorącą skórę piersi, schodząc do brzucha, zatrzymując się pod pępkiem i wracając na górę. Uroda (T.I) zapierała mu dech. W jej lśniących włosach tańczyło światło. Skórę miała miękką, cudowną, w świetle padającym przez okno zdawała się emanować blaskiem. W tej samej chwili mocniej zaplotła ręce na jego plecach,przyzywając go do siebie.
(T.I) wygięła się w łuk, kiedy Louis jednym płynnym ruchem przykrył ją sobą. Klęczał nad nią, oparty na dłoniach, kolanami przytrzymywał jej biodra. Podniosła głowę i ciężko oddychając, całowała go po szyi i brodzie, wodziła językiem po jego barkach. Przeczesywała palcami jego włosy, podczas gdy on, naprężając z wysiłku mięśnie, utrzymywał jej ciężar. Kusząco uniosła brwi i pociągnęła go na siebie, ale on nie uległ, tylko trochę się opuścił i leciutko pocierał torsem o jej piersi. Ciało (T.I) odpowiedziało na to drżeniem rozkoszy. Louis powtarzał tę pieszczotę i całował każdy zakątek jej ciała, wsłuchując się w ciche jęki, jakie wydawała , gdy się nad nią poruszał.
Nie przerywał, póki nie mogła znieść tej słodkiej tortury, a gdy wreszcie się połączyli, głośno krzyknęła i wbiła mu paznokcie w plecy. Wtuliła twarz w jego szyję, czując go głęboko w sobie, rozkoszując się jego siłą i łagodnością, zachwycając jego ciałem i duszą. Poruszała się pod nim rytmicznie, dając się wieść tam, dokąd chciał ją zabrać, w miejsce do którego przynależała.
Otworzyła oczy i patrzyła na poruszającego się na nią Louisa, zachwycona jego urodą.
Ich ciała brały i dawały całą pełnią, a nagrodą dla (T.I) stało się niewiarygodne doznanie, którego istnienia nawet się nie domyślała. Trwało i trwało, przeszywając jej ciało, rozgrzewając je, aż w końcu ustąpiło, podczas gdy ona, drżąc, powoli odzyskiwała oddech. Ledwo jednak się uspokoiła, nadeszła kolejna fala i (T.I) raz po raz przeżywała na nowo to samo.Na zegarku wskazówki nie ubłagalnie przesuwały się naprzód, zmęczone ciało domagało się odpoczynki, lecz ona nie chciała przerywać rozkoszy, która ich połączyła.
-Muszę już iść-powiedziała.
Leżeli wśród ciemności okryci kołdrą.
-Jeszcze nie...
-Jest już 23. Mama mnie zabije.
Uniosła się i po raz kolejny tego wieczoru złożyła pocałunek na jego ustach.
-Odwiozę cię.
Ubrali się i zeszli na dół. Włożyli buty oraz płaszcze.
Przez całą drogę milczeli i trzymali się za ręce. Oboje wspominali dzisiejszy wieczór, zdecydowanie najlepszy w ich dotychczasowym życiu.
-Kocham Cię-ucałował ją-dobranoc.
Wysiadła z samochodu, by po chwili cofnąć się i ostatni raz zasmakować jego ust. Dotarła do drzwi i nie oglądając się za siebie weszła do domu.
-Ałłć!!


________________________
chciałabym Wam serdecznie podziękować za tą ogromną liczbę wejść!!!!!!!!!!
codziennie wchodzi tu ponad 100 osób O.O
kocham Was!!!

2 komentarze=next part

poniedziałek, 25 lutego 2013

Imagin Louis part 1

~~~~

-Coś się stało?-zapytałem pewnej dziewczyny, która skulona siedziała na ławce.
Podniosła na mnie swoje (K.T.O) oczy pełne łez. Nie wiedzieć czemu, poczułem ukłucie w sercu. Zająłem miejsce obok i przytuliłem ją. Bałem się, że odtrąci mój gest, ale ona wtuliła się jeszcze mocniej. Gładziłem jej drobne ciało w geście pocieszenia.
-Powiesz mi dlaczego płaczesz?
Spojrzała na mnie i lekko kiwnęła głową.
-Ja.... straciłam przyjaciółkę....ona...ona chorowała.... to znaczy.. miała anginę....od dwóch tygodni gorączkowała i...-dławiła się łzami-po kliku dniach... trafiła do szpitala... cały czas podejrzewano zwykłą grypę....ale...ale ona.. ona miała raka.... wczoraj zmarła....-wypowiadając ostatnie słowo rozpłakała się jeszcze bardziej. Była cała roztrzęsiona. Łykała gwałtownie powietrze, przez co wydawała z siebie szlochanie. Przytuliłem ją jeszcze bardziej, by poczuła się bezpieczna. Pocałowałem jej czoło. Po tych czynie uniosła głowę i wpiła się w moje usta. Były takie ciepłe i słone od łez. Trwaliśmy tak przez kilkanaście sekund. Oderwała się ode mnie i wydukała ciche "przepraszam". Jej policzki pokryły urocze rumieńce. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jest bardzo młoda.
-Przepraszam, że pytam, ale ile masz lat?
-16- odpowiedziała po chwili wahania.

~~~~

-16-odpowiedziałam.
Zauważyłam na twarzy nieznajomego lekki szok. No tak w końcu nie na co dzień całuje cię szesnastolatka. 
-Jak masz na imię?-zapytał.
-(T.I)-podałam mu dłoń, którą chwycił i ucałował.
-Louis, miło mi-uśmiechnął się. Miał taki wspaniały uśmiech-może pójdziemy na kawę?
-Dobrze. 
Złapał mnie za rękę i poszliśmy do najbliższej kawiarni. 
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Czułam, że znam go na wylot. Fakt, że ma 21 lat nie przeszkadzał mi. Zdążyłam go pokochać. Wieczorem odprowadził mnie, po czym obiecał, że zadzwoni. 
-To cześć.
-Cześć. Dziękuję za wszystko-powiedziałam.
Popatrzyliśmy na siebie nieco skrępowani. 
-Nie ma za co.
Lou zszedł ze schodów a ja odwróciłam się w kierunku drzwi, chcąc je od kluczyć. W momencie, gdy chwyciłam klamkę ktoś złapał mnie za nadgarstek a po chwili poczułam delikatne usta chłopaka. 
-Dobranoc.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go jeszcze raz.
-Dobranoc.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zdjęłam buty i kurtkę, by następnie iść do swojego pokoju.

~~następnego dnia~~

Obudził mnie dźwięk nadchodzącej wiadomości. Nim otworzyłam skrzynkę, spojrzałam na tapetę. Przedstawiała mnie i (I.T.P) na koncercie. Uroniłam łzy, zapominając o smsie. Wtuliłam się w poduszkę zanosząc się płaczem. Po kilku minutach usłyszałam pukanie. 
-Za trzy dni odbędzie się pogrzeb-do pokoju weszła mama.
Usiadła na rogu łóżka i gładziła moją nogę. Zacisnęłam oczy, by znowu się nie rozryczeć, ale na marne. Mama położyła się obok i przytuliła mnie. Czułam się dobrze, ale to nie były te ramiona, których potrzebowałam.  To nie były bezpieczne ramiona Louisa. Louis! Sięgnęłam telefon i odczytałam wiadomość.
"Spotkajmy się dziś. Wpadnę po ciebie o 16! Louis:*"
Spojrzałam na zegarek. 11.36. Przeprosiłam matkę i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i puściłam gorącą wodę, która oczyściła mnie z łez. Po kilku minutach opuściłam kabinę i owinęłam się ręcznikiem. Podeszłam do lustra, które było zaparowane. Przejechałam po nim ręką i spojrzałam na swoje odbicie. Oczy były nadal opuchnięte od płaczu. Wytarłam jeszcze włosy i wróciłam do pokoju. Wybrałam jakieś ubrania i odwinęłam materiał. Przez chwilę przyglądałam się mojemu ciału w lustrze, powieszonym na szafie. 166 cm wzrostu, długie nogi, pierwsze zarysowania kobiecej talii i drobne piersi. Ubrałam biały stanik i majtki a na to spodnie i bluzę. Zeszłam do kuchni,  w której czekało na mnie jedzenie. Zasiadłam przy stole i z niechęcią na nie spojrzałam. Zmusiłam się do kilku kęsów i pełnej szklanki herbaty. 
-Musimy kupić ci coś czarnego. Najlepiej sukienkę-powiedziała mama siadając naprzeciw mnie.
-(I.T.P) nie znosi czarnego koloru. Ubiorę tą sukienkę w kwiaty. Lubi ją. I do tego bransoletkę, którą dała mi na urodziny. 
-(T.I) powinnaś ubrać coś czarnego. To jest pogrzeb.
-Powiedziałam, że (I.T.P) nie znosi czarnego!
Odeszłam od stołu i zadzwoniłam do Louisa. Poprosiłam byśmy spotkali się szybciej. Zgodził się i już o 13 szłam w kierunku jego domu.
Zapukałam kilkakrotnie. Drzwi otworzył mi blondyn średniego wzrostu.
-Jest Louis?
-Jesteś fanką?
Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć w korytarzu pojawił się Lou.
-Cześć (T.I)-Przytulił mnie i zaprosił do salonu.
-Chcesz coś do picia?
-Tak poproszę.
Zajęłam miejsce na szarej kanapie. W fotelu obok usiadł blondyn, który rozpoczął rozmowę.
-Jestem Niall.
-(T.I), miło mi.
Uścisnęłam jego wyciągniętą dłoń.
-Przyjaźnisz się z Louisem?
-Można tak powiedzieć. Znamy się bardzo krótko.
Do pokoju wszedł wspomniany chłopak, trzymając tacę z napojami. Uśmiechnął się tak jak tylko on potrafi i usiadł obok mnie.
Przez chwilę rozmawialiśmy w trójkę a później Niall musiał wracać do siebie.
-Jak się dziś czujesz?-zapytał Lou i objął mnie.
-Źle. W poniedziałek jest pogrzeb.
Bach! Znowu płaczę. Chłopak wzmocnił uścisk i ucałował moje czoło.
-Jeśli chcesz pójdę tam z tobą. Nie znałem jej, ale nie chcę byś była sama-wyszeptał.
Przytaknęłam głową i podniosłam swój wzrok na jego twarz, zerkając to w oczy to na usta. Chłopak odczytał moje myśli i przybliżył się do mnie tak, że nasze wargi się stykały. Po chwili do akcji wtargnęły języki, prowadząc spokojny taniec.
-(T.I) nie powinniśmy-powiedział odrywając się nagle od mych spragnionych ust.
Poczułam lekkie ukłucie.
-Masz rację. Będzie lepiej jeśli już pójdę-zaczęłam zbierać swoje rzeczy, gdy chłopak złapał mój nadgarstek.
-Źle mnie zrozumiałaś. Ja chcę się z tobą przyjaźnić, ale nic więcej. Mam 21 lat a ty nawet nie skończyłaś 16. Wiem to ja zacząłem cię całować. Chwilowy impuls, ale żałuję tego.
-Rozumiem-wymusiłam uśmiech- to po prostu z emocji. Jestem tym wszystkim przytłoczona i zagubiona. Naprawdę już pójdę.
Weszłam do korytarza i założyłam buty oraz płaszcz.
-Do zobaczenia-posłałam mu delikatny uśmiech i już naciskałam na klamkę, gdy nagle...


_________________________
wymyśliłam partowca z Louisem :)
planuję napisać ok. 3 części ;D
1 komentarz=next part

czwartek, 21 lutego 2013

Imagin Zayn

muzyka

-Zayn daj mi spokój!-powiedziałam do chłopaka stojącego na schodach i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Od kilku dni nie daje mi spokoju. Przychodzi do mnie lub kreci się po okolicy jakby czegoś szukał. Spotkałam go w klubie. Trochę pogadaliśmy i nie powiem, spodobał mi się, ale jak się później dowiedziałam kim tak naprawdę jest dałam sobie z nim spokój. Nie w głowie mi związek z gwiazdą.

~~kilka dni później~~

-(T.I) idziesz czy nie?
-Tak już!!
Zeszłam ze schodów i nałożyłam na siebie płaszcz.
-Możemy iść-powiedziałam.
Razem z (I.T.P) wybrałyśmy się na spacer. Miałam nadzieję, że może zauważę gdzieś Zayna, bo od tygodnia go nie widziałam. Nie kręcił się już po mojej ulicy ani nie pukał do mych drzwi.
Chodząc ścieżkami moją uwagę przyciągnęła znajoma kurtka. Przyjrzałam się osobie zwróconej do mnie tyłem i wydawało mi się, że to Malik. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Jego kolega to zauważył i ruchem głowy wskazał na mnie. Trochę spanikowałam i odwróciłam się szybko. Pociągnęłam (I.T.P) za rękaw i zmierzyłam w kierunku wyjścia z parku, gdy nagle wyrósł przede mną Zayn.
-Cześć (T.I)!
-Cześć.
Starałam się go wyminąć, ale uniemożliwił mi to.
-Poczekaj! Dlaczego mnie unikasz?
W jego oczach krył się smutek.
-Dlaczego mnie szukasz?
-Bo chcę się umówić.
Jego odpowiedź wprawiła mnie w zakłopotanie. W końcu niecodziennie Zayn Malik zaprasza mnie na spotkanie.
-Jeśli się zgodzę dasz mi spokój?
-Tak!
-No dobrze.
Chłopak uśmiechnął się tryumfalnie.
-Wpadnę po ciebie dziś o 19!
-Okej.
Ominęłam go razem z (I.T.P), która z szokowana ledwo się poruszała.
-Cz ty wiesz kto to był?!
-No...
-Iii?
-I nic?
-Jak to nic?! Dziewczyno to był Zayn Malik! Największe ciacho we wszechświecie!
Mówiąc to gestykulowała rękoma, bym pojęła to co się dzieje.
-No wiem. I co z tego?
-Jak to co z tego?!Każda marzy o tym, by chociaż na nią spojrzał!!
-Na mnie patrzy i jakoś nie czuję się spełniona.
Widząc mój brak reakcji na wydarzenie z przed kilku chwil poddała się. Doszyłyśmy do przystanku autobusowego i pożegnałyśmy się. Wsiadłam do pojazdu numer 242 i zajęłam miejsce z tyłu. Zanim usiadłam położyłam moją torebkę i odruchowo spojrzałam na pojazdy jadące za nami. Spojrzałam na kierowcę czarnego, sportowego auta, które powoli jechało za autobusem. O mało nie zemdlałam, gdy owy kierowca pomachał mi i posłał piękny uśmiech.
-Zayn....-wyszeptałam sama do siebie.
Chłopak zaśmiał się widząc moją reakcję. No tak, pewnie byłam blada jak duch.
Usiadłam na siedzeniu i próbowałam uspokoić swoje serce. Na wszelki wypadek, by upewnić się, że to nie sen odwróciłam się jeszcze raz. On naprawdę tam był. Jechał swoim wypasionym autem i szczerzył się do mnie. Powróciłam do normalnej pozycji i zastanawiałam się czy to nie sen. Po 10 minutach byłam niedaleko mojego domu. Wysiadłam czym prędzej i nie patrząc do tyłu pobiegłam do swojego mieszkania.
Kilka godzin później gotowa do wyjścia czekałam na chłopaka. Przyszedł punktualnie.
-Wyglądasz wspaniale.
-Dziękuje.
Uśmiechnęłam się do niego i w ciszy doszliśmy do jego auta.
-Zayn dlaczego mnie dziś śledziłeś?-zapytałam przerywając ciszę panującą w pojeździe.
Spojrzał na mnie jak na wariatkę.
-Co? Niby dlaczego miałbym cię śledzić?
-Nie kłam, widziałam ciebie i twój samochód. Jechałeś za autobusem, którym jechałam.
-(T.I) jeśli nie zauważyłaś to w Londynie jest tysiące autobusów. Możliwe, że jechałem za tym, którym ty jechałaś, ale to nie oznacza, że cię śledziłem.
-Zayn jechałeś do samego końca! W dodatku przejeżdżałeś obok mojego domu!!
-No dobrze! Może i jechałem, ale to dla twojego dobra!
-Co?
-No musiałem zobaczyć kto się tu kręci.
Posłał mi cudowny uśmiech.
-Czyli wcześniej też musiałeś to wiedzieć?
-Tak. Dlatego tak często mnie widywałaś. Bałem się, że coś ci grozi.
Uśmiechnęłam się lekko i zamilkłam.
Dojechaliśmy do restauracji, w której spędziliśmy kilka godzin.
O północy odwiózł mnie i na sam koniec mnie pocałował. Spragniona więcej pogłębiłam pocałunek. Poczułam jak chłopak się uśmiecha.
-Wkrótce cię odwiedzę. Pa.
Ucałował moją rękę i odszedł. Przyglądałam się jego sylwetce, dopóki nie nie zniknął mi z oczu. Weszłam do środka i udałam się prosto do sypialni.

~~kilka dni później~~

Z Zaynem nie kontaktowałam się od naszego spotkania, czyli od sześciu dni.
Jak zwykle w sobotę popołudniu pojechałam na zakupy. Chodziłam po centrum handlowym i przez cały czas czułam, że ktoś mnie obserwuje. Nie potrafiłam odnaleźć tej osoby, więc zwyczajnie w świecie to olałam. Poszłam jeszcze do supermarketu. Wkładając do wózka ostatnią rzecz skierowałam się do kas.
-Weź jeszcze to, mają promocje!!
Przestraszona odwróciłam się i zobaczyłam Zayna trzymającego jogurty truskawkowe.
-Tęskniłem-podszedł do mnie i czule pocałował.
-Dlaczego nie dzwoniłeś?
-Byłem zajęty. Przepraszam.
-Aha.
Odprowadził mnie do kas i poczekał na mnie przy wyjściu. Wypakowując żywność spojrzałam w jego stronę i posłałam mu uśmiech. Stał oparty o słup.
-Dziękuję, Do widzenia-pożegnałam się z kasjerką i zaczęłam rozglądać się za chłopakiem. Świetnie! Zgubiłam go w tym tłumie!

Od tamtego czasu nie widziałam go. Podobno jest w trasie.
Dzisiaj idę z (I.T.P) do klubu, w którym ma grać jakiś zespół w celach charytatywnych. Przygotowałam się i o 20 spotkałam się z przyjaciółką na miejscu. Weszłyśmy do środka i podeszłyśmy do Josh'a, naszego starego kumpla.
-Więc co zagracie?-zapytałam.
-Piosenkę napisaną przez Zayna. Mogę was później z nim poznać.
Nie słuchałam co mówił dalej, tylko myślałam o chłopaku. "Obudziłam" się, gdy (I.T.P) pociągnęła mnie w stronę sceny. Na niej stali przystojni chłopacy a wśród nich mulat.
-Zaśpiewamy utwór "One Way Or Another" napisaną przez tego gościa-powiedział blondyn i wskazał na Malika, który się uśmiechnął. Wpatrzona w niego nie zauważyłam, że on też mi się przygląda. Speszona, spuściłam wzrok. Usłyszałam pierwsze słowa i ponownie na niego spojrzałam. Uśmiechał się figlarnie w moim kierunku i zaczął śpiewać.
"One way or another I’m gonna see ya
I’m gonna meetcha meetcha meetcha meetcha
One day, maybe next week
I’m gonna meetcha, I’m gonna meetcha
I'll meetcha"
Słysząc kolejny tekst wiedziałam, że nasza przygoda zainspirowała go do napisania tego.



And if the lights are all out
I’ll follow your bus downtown
See who’s hanging out


__________________________
wiem, że OWOA to cover, ale wymyśliłam, że to Zayn ją napisał.
Mam nadzieję, że sie podoba ;)

niedziela, 17 lutego 2013

Imagin Harry

-Harry!!!!-wykrzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.
Usłyszałam upadek jakiś przedmiotów i szybkie kroki chłopaka.
-Co się stało?!-wpadł do sypialni z przerażeniem-Gdzie jesteś?!
-W łazience! Wyłącz żelazko i chodź tu!-krzyknęłam z pomieszczenia obok.
-Co jest?!-zapytał mnie a w jego oczach zobaczyłam strach.
-Patrz!-pokazałam mu oparzenie.
-Ssss.... co zrobiłaś?
Trzymając cały czas rękę pod wodą wyjaśniłam mu co się stało.
-Chciałam wyprasować koszulę, ale zrobiło się zwarcie i z żelazka poszły iskry i się oparzyłam-powiedziałam z miną małej dziewczynki.
-Daj pocałuje-chwycił moją dłoń, zakręcił kran i złożył bardzo delikatny pocałunek w poparzonym miejscu.
-Nadal boli.
Chłopak zaśmiał się widząc mój grymas i mocno mnie przytulił całując w czoło.
-Chodź przyłożymy lodem.
Zeszliśmy do kuchni. Harry wyciągnął mrożonkę i przyłożył do nadgarstka.
-Szczypie!!
-Wiem.
-To zrób coś!!!
Pocałował mnie namiętnie w usta i oparł swoje czoło o moje.
-Kocham Cię (T.I)-wyszeptał.
-Nawet nie wiesz jak bardzo...-odpowiedziałam.
Patrzyliśmy sobie przez kilka chwil w oczy a ja zapomniałam o bólu.
-Już lepiej?-zapytał z troską odkładając mrożonkę.
-Tak, dziękuje panie doktorze-zaśmiałam się na co chłopak ukazał swoje wspaniałe dołeczki.
-Była pani dzielną pacjentką, więc czas na nagrodę-zbliżył swoje wargi do moich i składał na nich czułe pocałunki. Przenieśliśmy się na kanapę w salonie i daliśmy się ponieść uczuciu.
Leżeliśmy nago, wtuleni w siebie. Wpatrywaliśmy się w kominek, w którym tańczył ogień. Loczek drażnił moje przed ramię, uważając na oparzenie. W jego ramionach odpływałam, w dodatku zaczął cichutko śpiewać "Little Things".
-Kocham Cię (T.I)-musnął ustami moje ucho.
-Powtórz....
-Kocham, kocham, kocham, kocham....
Napawałam się jego słowami, które płynęły prosto z jego serca.
-Nigdy nie pozwól mi odejść. Nawet, gdy powiem, że cię nienawidzę. Obiecaj...
-Obiecuję...
Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zasnęłam.


_____________________________________-
POMOCY!!
Mam kryzys twórczy...
Od czasu do czasu wpadnę na jakiś pomysł, ale wychodzi co wychodzi, wyżej macie przykład.
Jeśli jest ktoś chętny do pomocy BŁAGAM niech napisze w komentarzu lub na tt @annieroz
Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś :D
Czekam ;)
Dobranoc!

sobota, 16 lutego 2013

Imagin Niall


muzyka

Powiedz, co było między nami
Że chociaż wszystko się skończyło
Potrafisz cieszyć się kwiatami
A gwiazdom blasku nie ubyło


-(T.I) nareszcie przyszłaś-powiedział Niall przytulając mnie-wszyscy są już na tarasie.
Uśmiechnęłam się do niego i poszłam we wskazanym kierunku.
-Cześć (T.I)!
Przywitałam się ze wszystkimi i zajęłam miejsce obok Danielle. Po chwili dołączył do nas blondyn i zaczęliśmy naszą ucztę. Liam pilnował grilla, Louis zabawiał nas swoimi żartami, Zayn dokuczał Harremu a Niall opychał się wszystkim po kolei. Prowadziliśmy żywą rozmowę przekrzykując się co chwila.
-Horan jesteś brudny-powiedziałam do chłopaka.
-Gdzie?-zapytał z pełną buzią.
-Tu-chwyciłam kremową babeczkę i rozsmarowałam mu ją na twarzy.
-Nie żyjesz!-wysyczał.
Zaczęłam biegać po ogrodzie,ale chłopak był szybszy i już po chwili siedział na mnie i łaskotał moje ciało. Z boku wyglądało to pewnie jak byśmy byli razem, ale nie jesteśmy. Już.
Z Niallem byłam w związku przez ponad rok. Rozstaliśmy się kilka tygodni temu. Mimo to świat nie rozpadł się na okruszki a rozstanie nas nie zabiło. Dlaczego? Bo nadal jesteśmy przyjaciółmi. To niemożliwe, prawda? Nam się udaje. Jesteśmy szczęśliwi. Nie potrzebujemy się już fizycznie, ale za to umieramy bez siebie psychicznie.  Myślę, że to właśnie się nazywa miłość. Że choć jesteśmy jak dwa płaszcze spięte spinaczem to się kochamy.
-Ej gołąbeczki!-usłyszeliśmy głos Lou-jesteście razem czy nie?
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-My? Nie!-odpowiedzieliśmy równocześnie nadal się śmiejąc.
Przyjaciele pokiwali niedowierzająco głowami i powrócili do swoich rozmów.
Podnieśliśmy się z trawy i dołączyliśmy do nich.
 Jesteśmy razem, w innym znaczeniu tego słowa.


Czy to co wiatrem i lawendą,
Gdy włosy szalem otuliłaś, 
Czy płaszcze dwa spinaczem spięte,
To właśnie się nazywa miłość.


czwartek, 14 lutego 2013

Imagin Liam

Ubrała się pięknie. Dla niego. Rozpuściła swoje długie włosy i wsunęła na nogi kremowe baleriny. Chwyciła telefon i wyszła z domu. Uderzyło ją ciepłe powietrze. W Londynie panowała cudowna wiosna. Taka jaką uwielbiała. Wsiadła na swój holenderski rower i włożyła słuchawki. Jechała londyńskimi ulicami uśmiechając się do każdego. Zarażała swoim optymizmem zdenerwowanych kierowców. Po kilku minutach dojechała do celu i nie ustawiając roweru pozwoliła mu się przewrócić. Jednak zanim zapukała do drzwi postanowiła pójść do sklepu za rogiem po bułki. Znając Liama to śniadanie a raczej obiad zjadłby w restauracji. Kupiła słodkie bułeczki i do tego dżem. Taki,który oboje lubili. Zapłaciła za zakupy i pognała do jego domu. Pukała przez kilka minut dopóki  nie otworzył jej zaspany chłopak.
-(T.I)? Oszalałaś?!-zapytał półprzytomny.
-Tak witasz swoją ukochaną?-weszła do środka składając na jego ustach krótki, aczkolwiek czuły pocałunek.
-Zastanawiam się czy chcę byś dalej nią była-odpowiedział wchodząc do kuchni, w której ona już zaczęła pałaszować bułki-jesz jak prosię-powiedział widząc na jej brodzie trochę dżemu.
-Ale to prosię kochasz!-wykrzyknęła.
-I to bardzo-zbliżył się do niej i już miał ją pocałować, gdy zlizał z jej brody słodycz.
-Ejj!!!!
Pocałował ją w nos i usiadł naprzeciw.
-Co dziś robimy?-zapytała.
-Muszę iść do studia.
-Znowu? Cały czas tam siedzisz-marudziła.
-Kochanie wybacz, ale taka moja praca.
-Praca i praca...
-Będziesz miała tyle lat co ja to będziesz wiedziała jak to jest..
-Mówisz jakbyś miał sto lat a ja 5. Jesteś starszy tylko o dwa lata!
-Koniec marudzenia! Idziesz ze mną?-zapytał i wstał od stołu.
-Yhym-pokiwała głową.
Liam poszedł się przebrać a (T.I) w międzyczasie posprzątała. Po kilkunastu minutach byli w drodze do studia.
-(T.I)!!!!- ucieszył się Niall na jej widok.
Mocno go przytuliła i przywitała się z resztą. Szybko złapali wspólny temat i co chwila pokazywali sobie dziwne rzeczy.
-Liam ona nie jest dla ciebie-powiedział cicho Paul stając za nim.
Oboje patrzyli na dziewczynę, która kłóciła się z Harrym jak małe dziecko. Widok rozzłoszczonej jak mała dziewczynka, (T.I) wyglądał uroczo.
-Dlaczego tak sądzisz?-zapytał kierując wzrok na menadżera.
-Spójrz na nią. Ona ma 17 lat. To jeszcze dziecko. Nic nie wie o dorosłym życiu.
-Co jeśli ją kocham?
-Zobaczysz, że wykorzysta i zostawi Cię. Zależy jej tylko na twojej sławie. Dzięki tobie jej przyjaciółki umierają  zazdrości. Liam zrozum ona jest tylko na chwile!-powiedział na tyle głośno, że usłyszała go dziewczyna.
Spojrzała na swojego ukochanego zmartwionym wzrokiem.
-To może ja już pójdę-powiedziała i szybko zebrała się z kanapy.
-(T.I) poczekaj!
-Na co Liam? Oni nam nie wierzą. Oni mi nie wierzą. Wszyscy uważają, że jestem za młoda, by zrozumieć co to miłość, że jestem nieodpowiedzialna, gwałtowna. Mogę narobić ci kłopotów. Zakończmy to. Teraz.-powiedziała a do jej oczu cisnęły się łzy.
Widząc brak reakcji ze strony chłopaka wyszła z pomieszczenia. Zrobiła kilka kroków i ktoś objął ją w talii.
-Chcesz iść beze mnie? Tak mnie kochasz?!-zaczął łaskotać dziewczynę.
Nie mogła opanować śmiechu, więc szybko obróciła się i pocałowała chłopaka.
-Idziemy?-złapała go za rękę i wyszli.
Wsiedli do auta i pojechali do parku. Położyli się na trawie wypatrując kształtów chmur.
-Razem?-zapytała łapiąc go za rękę.
-Na zawsze-odpowiedział i mocno ją przytulił.


środa, 13 lutego 2013

Mixers!!!

http://www.youtube.com/watch?v=uxQpu0p0-Tk&list=PLZKXZGNKp83ZAwL9E6CzCvvd8cnrvOZ9e&index=4
Błagam oglądajcie ten filmik, podawajcie go dalej!!!
Ten filmik musi mieć 25.000 wyświetleń.
Jestem Mixer i wraz z innymi walczę o przyjazd dziewczyn do Polski!
Pomóżcie nam!! :D

Imagin Zayn


muzyka



-Kocham Cię-szepnął mi do ucha tuląc mnie od tyłu.
Siedzieliśmy w salonie na podłodze. Otuleni mrokiem wpatrywaliśmy się w ogień dochodzący z kominka. Uśmiechnęłam się delikatnie na jego słowa i mocniej się wtuliłam. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, więc dlaczego nie wierzyłam mu, gdy wyznawał mi miłość? Byłam pewna, że "zgubi mnie w tłumie" i zdradzi z jakąś piękniejszą. Czułam strach czekając na moment, w którym się rozstaniemy.
Ja po prostu bałam się miłości, którą chciał mnie obdarzyć.
-A ty mnie kochasz?-zapytał.
Pokiwałam głową na znak potwierdzenia.
-Nawet nie wiesz jak bardzo-szepnęłam.
Ucałował moje czułe miejsce za uchem i mocniej mnie uścisnął..
Siedzieliśmy tak jeszcze kilkadziesiąt minut i postanowiliśmy pójść spać.

-Kochanie idę do studia-powiedział i ucałował mnie na dzień dobry.
-Kocham Cię-odpowiedziałam i obserwowałam jego ruchy. Po chwili opuścił pokój. Usłyszałam  tylko odgłos zamykanych drzwi i podniosłam się z łóżka. Wyjęłam z szafy walizkę i zaczęłam się pakować. Po dwóch godzinach w tym domu nie było nic mojego. Chciałam się z nim pożegnać, więc czekałam do jego powrotu.

O 18 usłyszałam przekręcanie kluczy w drzwiach. Wstałam z kanapy i chwyciłam płaszcz leżący obok.
-Cześć kochanie!-powiedział zdejmując kurtkę.
Nie odpowiedziałam mu nic. Całą przemowę, którą przygotowywałam od rana szlag trafił. Serce biło mi jak oszalałe. Czułam jedynie wielką gulę w gardle.
-Kochanie, jesteś?-zapytał, gdy nie usłyszał ode mnie odpowiedzi-O tu jesteś...... Wyjeżdżasz?-spojrzał na mnie i na walizki.
-Tak ja.......odchodzę.... Nie potrafię Ci zaufać.... wybacz-wydukałam i czym prędzej go wyminęłam.
Stał w bezruchu nic nie mówiąc. Ubrałam płaszcz i wyszłam.
Zimne powietrze uderzyło mnie orzeźwiając mój umysł. Chwyciłam bagaże i udałam się na najbliższy przystanek.

Po upływie tego całego czasu zastanawiam się jak mogłam mu w ogóle coś takiego powiedzieć? Gdyby tylko teraz wiedział jak jest mi źle. Nie zatrzymałam słów i pozwoliłam mu odejść, a właściwie sama odeszłam.
Macie rację- ze mną jest coś nie tak. Zrezygnowałam z miłości mojego życia a teraz przez to cierpię. Może los da mi jeszcze kiedyś szansę....


_______________________________
zrobiłam ankietę, ponieważ chcę sprawdzić z kim mam pisać najczęściej :)
Głosujcie!!
Imagin dedykowany Alice :*

niedziela, 10 lutego 2013

Imagin Zayn

muzyka


Myślę, myślę, że kiedy to wszystko jest już skończone, to powraca tylko przez mgłę, rozumiesz. Jak kalejdoskop wspomnień. Powraca wszystko, za wyjątkiem jego samego. Myślę, że gdy pierwszy raz go ujrzałam, jakaś cząstka mnie wiedziała co może się wydarzyć. I naprawdę, nie chodzi tutaj o jego słowa, czy czyny. Chodzi o uczucie, które pojawiło się razem z nim. Szalonym wydaje się fakt, że nie mogę być pewna czy kiedykolwiek poczuję coś podobnego. I nie wiem, czy powinnam to poczuć. Wiedziałam, że jego świat poruszał się zbyt szybko i spalał wyjątkowo jasnym płomieniem, ale pomyślałam wtedy: "Jak diabeł mógłby pchać mnie w ramiona kogoś, kto przypomina anioła gdy tylko się uśmiechnie?". Może to wiedział, kiedy mnie zobaczył. Zgaduję, że straciłam wszelką równowagę. I myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego, nie było utracenie jego. Tylko to, że zatraciłam siebie. 

Wiedziałam, że związek z kimś takim jak Zayn jest niemożliwy. Był moim problemem od samego początku. Był dla mnie czymś w rodzaju odskoczni od mojej codzienności. Bójki, papierosy, alkohol, marihuana to coś co było mi zupełnie obce dopóki go nie poznałam. Spotkaliśmy się na jednej z domówek. Ja byłam z kumpelą on z kumplem. Zaczęliśmy gadać i tak zaczęła się nasza przygoda. Na początku to on miał mnie na oku. Podrywał, zaczepiał mnie. Zagaduję, że zależało mu tylko przez chwilę. Podobało mi się to i z czasem zakochałam się w nim, ale gdy to odkrył zaczął się cofać. Byliśmy razem, ale on był nieobecny. Myślałam, że to moja wina, ale teraz wiem, że byłam tylko żartem. 
Pamiętam jak zabierał mnie do miejsc, w których nigdy nie byłam i o których nigdy nie słyszałam. Poznałam jego przyjaciół, którzy jak on byli źli. Dałam mu się namówić na tatuaż. On miał ich ponad 20. Liczyłam je kiedy leżeliśmy nadzy u niego w pokoju. Jemu pierwszemu się oddałam. 
Nasza znajomość narobiła mi również kłopotów w domu. Byłam karana kilka razy w tygodniu. Z matką kłóciłam się dzień w dzień.  Zastanawiam się czy to było warte tych wszystkich rzeczy. 
Jak się skończyliśmy? Wybuchały między nami drobne sprzeczki. Zostawiał mnie dla swoich przyjaciół. Byliśmy na imprezie, ale on tańczył z nią.  Później znalazłam ich w kacie jak się obściskiwali. Wycofałam się i wróciłam do domu. Zobaczył jak się pakuję, ale nic nie zrobił bym została. Nawet nie niego krzyczałam, bo przecież miał prawo zakochać się w kimś innym. Tylko, że on nigdy nie kochał mnie, ani jej, ani nikogo innego. To sprawia, że jestem smutna. 
Opuściłam jego dom bez słowa i jak do tej pory nie poczułam czegoś podobnego.




środa, 6 lutego 2013

Imagin

muzyka*

Siedziała tam z przyjaciółmi.Wyglądała olśniewająco. Miała ubraną czerwoną sukienkę, której nigdy wcześniej nie widziałem. Nigdy nie widziałem jej tak przepięknej jak tej nocy. Swoim wyglądem przyćmiła gwieździste niebo. Wszyscy chcieli ją poznać, być obok niej. Co chwila ktoś podchodził i prosił ją o taniec. Każdy liczył na mały romans. Otoczona wianuszkiem adoratorów odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się. Ten widok zaprał mi dech w piersiach. Odwzajemniłem jej uśmiech i podszedłem do niej. W tle zabrzmiały pierwsze nuty "Lady in red"
-Zatańczymy?-chwyciłem jej dłoń i złożyłem na niej delikatny pocałunek.
Zachichotała uroczo i przytaknęła. Mężczyźni patrzyli na nią z utęsknieniem.
-Wyglądasz wspaniale-wyszeptałem do jej ucha.
-Dziękuję-zarumieniła się.
Oparła swoją głowę na moim ramieniu. Jej oddech w przyjemny sposób drażnił mój policzek. Zatraciliśmy się w tańcu. Byłem tylko ja i ona. Nikt więcej.
 Nie poznaję tej piękności u mego boku. Na co dzień normalna nastolatka, trochę dziecinna, teraz dojrzała kobieta.Moja dama w czerwieni. Nigdy nie zapomnę jak wyglądała tej nocy. Nigdy też, czegoś takiego nie czułem. Takiej skończonej i bezwarunkowej miłości. Jak tej nocy. Nocy z moją panią w czerwieni.
-My lady in red.
 I love you...-wyszeptałem ostatnie słowa piosenki.
Oderwała swoją głowę i spojrzała w moje oczy. Widziałem w niej miłość mojego życia. Kobietę na zawsze. Musnęła moje usta i wtuliła się we mnie..





__________________________________
JEEJ!!!
ilość komentarzy mnie podnieciła... -.-
macie tu piosenkę, którą Harry proponuje na walentynki o.O

niedziela, 3 lutego 2013

Imagin Liam

muzyka

Kolejna kłótnia. Kolejne bezsensowne sprzeczki. Kolejne niepotrzebne słowa.
-O  co ci znowu chodzi?!
Zaczęliśmy kolejną awanturę, która zadecyduje co z nami.
-O to, że już nie spędzamy razem czasu. Cały czas próby lub Andy. Andy, Andy, Andy!! Mam dosyć Andy'iego! Wychodzisz z nim na imprezy a ja zostaję sama! Może to z nim jesteś w związku?!-wykrzyczałam. Nie płakałam. Już nie.
-To mój przyjaciel! To chyba normalne, że chcę z nim spędzać czas!!
-A ja jestem twoją dziewczyną!
Wyszedł trzaskając drzwiami. Chcąc ochłonąć sięgnęłam po książkę. Czytając utkwiłam swój wzrok w cytacie "Kiedy ktoś nie docenia Twojej obecności, pozwól mu poczuć, jak to jest bez Ciebie." Zastanawiałam się nad sensem tych słów. Może powinnam odejść? To chyba dobre rozwiązanie. Powędrowałam do sypialni i spakowałam wszystko co moje. Zamówiłam taksówkę. Czekając na pojazd napisałam mu list:
"Postanowiłam odejść. Myślę, że to najlepsze i najrozsądniejsze wyjście. Nie szukaj mnie, nie pisz, nie dzwoń. Po prostu zapomnij o tym czasie spędzonym ze mną. Mam nadzieję, że znajdziesz dziewczynę, która będzie warta opuszczenia jednego spotkania z przyjaciółmi. 
Wiesz jestem pewna, że nasz związek był prawdziwy. Przecież tyle razy się kłóciliśmy. Myślę, że możemy nas porównać do wazonu, który się potłukł, ale dał radę się skleić. Później znowu się stłukł i znowu posklejał. Tak było, aż do teraz. Kawałeczki tego wazonu są już tak małe, że nie pasują do siebie. My nie pasujemy do siebie.
Żegnaj.
(T.I)"
Położyłam kartkę na kuchennym blacie i opuściłam dom. Dopięłam guziki płaszcza i wsiadłam do taksówki. Podałam adres (I.T.P). Liam nie wie, gdzie ona mieszka,więc mnie nie znajdzie. O ile w ogóle będzie chciał mnie szukać.

Minął miesiąc a on nie dał żadnego znaku życia.Słyszałam, że się z kimś spotyka. Nawet zabrał ją w trasę koncertową swojego zespołu i są bardzo szczęśliwi. A ja? Ja nadal go kocham. Ale muszę się trzymać od niego z daleka, mimo że serce mi z bólu pęka.

Tego roku wiosna była wspaniała. W szczególności maj, mój ukochany miesiąc. Jak co dzień wstałam o 8 i zjadłam śniadanie. Ubrałam się i wyszłam do pracy. Widziałam wzrok przechodniów, który się na mnie zatrzymywał. Od dłuższego czasu zauważyłam większe zainteresowanie moją osobą. Szczególnie u płci przeciwnej. Spotykałam się z facetami, ale on nie byli nim. Nie byli Liamem. Idąc chodnikiem na przystanek kilka osób wpatrywało się w moje oczy przez co potykali się lub na kogoś wpadali. Jak to kiedyś powiedział chłopak, z którym byłam na randce "w moich oczach można dostrzec płomień, dlatego działam tak na ludzi". Mimowolnie uśmiechnęłam się na to wspomnienie . Dotarłam do autobusu i po 10 minutach byłam pod budynkiem pracy. Byłam modelką. Często pozowałam do kampanii reklamowych. Wstąpiłam jeszcze do Costa Coffe po moją ulubioną kawe i mogłam zacząć pracować. Opuszczając lokal zauważyłam małe zamieszanie. Kilka nastolatek piszczało i przepychało się. Wsunęłam na nos ciemne okulary i zaciekawiona podeszłam do tłumu. Przepchnęłam się tak by coś zauważyć. Moim oczom ukazał się Liam wraz z jego dziewczyną pozujący do zdjęć z fanami. Nie dowierzając zdjęłam okulary. W moim oku zakręciła się łza, która spłynęła po policzku. Szybko ją otarłam i już miałam odchodzić, gdy ktoś popchnął mnie do przodu. Skutkiem było potknięcie. Zatrzymałam się w jego ramionach.
-Mam cię!-zaśmiał się.
Uwolniłam się z jego rąk i cicho wydukałam "Dziękuje"
Chłopak dziwnie na mnie spojrzałam i po chwili wyszczerzył.
-Li zaraz wracam-powiedziała dziewczyna.
-Dobrze-odpowiedział- Cześć (T.I).
Czyli jednak zmiana koloru włosów nie pomogła. Rozpoznał mnie.
-Hej-mruknęłam.
-Co u ciebie? Masz kogoś? Jak w pracy?
-U mnie zadziwiająco dobrze. W pracy jest coraz lepiej a w życiu prywatnym jeszcze lepiej. Mam chłopaka. Zamierzamy się zaręczyć.-skłamałam.
-Ahh....-nie wiedział co odpowiedzieć- ta dziewczyna to Danielle-wskazał na dziewczynę rozmawiając przez telefon-jesteśmy parą-uśmiechnął się.
-Super, życzę szczęścia. Wiesz muszę iść. Jeśli za 5 minut nie pojawię się w pracy to będę spóźniona.
-Rozumiem, to do zobaczenia-pocałował mnie w polik.
-Do zobaczenia-odpowiedziałam i odeszłam.
Dotknęłam miejsca, które dotknął ustami. Dlaczego go okłamałam? Nie wiem. Chyba po to, by nie wyjść na zdesperowaną i tęskniącą singielkę.
Przyspieszyłam kroku i weszłam do budynku.
Powinnam o nim zapomnieć. Jest szczęśliwy. Szczęśliwy beze mnie.


                                              "Hotter than a fantasy, lonely like a highway"




_____________________________________________________-
Zastanawiam się nad zawieszeniem bloga. Nie komentujecie i jest mi trochę przykro.Nie wiem kiedy pojawi się następny imagin. Myślę, że jeśli pod tym imaginem pojawią się minimum 3 komentarze dodam coś.
Do następnego razu!
Dreamer

Imagin Niall

Zaczęłam mój dzień całkiem normalnie. Nic nie wskazywało na to, że ma się coś zmienić. Obudziłam się koło 11 i zjadłam śniadanie. Z racji, że była niedziela popołudniu umówiłam się z (I.T.P) na kawę. O 14 zaczęłam swoje przygotowania. Wykąpałam się i ubrałam. Pogoda na dworze była wspaniała. Otworzyłam okno i rozkoszowałam się ciepłem, które dochodziło z zewnątrz. Weszłam szybko na tt i udałam się autobusem na Oxford Street. Uwielbiałam chodzić tą ulicą i oglądać wystawy.
Skierowałam się do Starbucks'a. Złożyłam zamówienie a w między czasie dostałam sms'a od (I.T.P) " Będę za 10 min. xX" . Przyzwyczajona do spóźnialskiej przyjaciółki czekałam na moją kawę i ciastko.
-Iced Vanilla Latte!-krzyknął sprzedawca.
Widocznie nie tylko ja zamówiłam ten napój, bo ktoś jeszcze wyciągnął po niego rękę.
-Przepraszam, ale to dla mnie-powiedziałam.
-Nie sądzę. Zamawiałem tą awę wcześniej-odpowiedział.
-Tak się składa, że przede mną nikogo nie było-chwyciłam szklankę.
-Dobrze poczekam na drugą pod warunkiem, że wypijesz ją ze mną.
-No dobrze-uśmiechnęłam się.
Zajęłam miejsce i czekałam na chłopaka. Przyszedł po dwóch minutach.
-Tak w ogóle to jestem Niall-wyciągnął do mnie rękę.
-(T.I)-obdarzyłam go najpiękniejszym uśmiechem na jaki było mnie stać.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Czułam jakbym znała go od lat. Naszą rozmowę przerwała (I.T.P).
-O hej!-przywitałam się.
Zajęła miejsce obok i zmierzyła blondyna wzrokiem. Jej mina nie zdradzała żadnych emocji.
-No cześć!-uśmiechnęła się-Jestem (I.T.P).
-Niall.
Gadaliśmy przez dobra godzinę. Z każdą minutą podobał mi się coraz bardziej.
-Muszę już iść-powiedział.
Zasmuciłam się tą informacją.
-(T.I) mógłbym prosić o twój numer?-nieśmiało zapytał.
-Pewnie!!
Wpisałam mu cyferki do telefonu i zrobiłam sobie zdjęcie.
-Wszystko ci zapisałam.
-Dzięki, na pewno zdzwonię-wstał i pocałował mnie w policzek.
-Yhym....
-No tak przepraszam-ucałował również (I.T.P)
-Paa!-pożegnaliśmy się.
Posiedziałyśmy jeszcze chwilę i wyszłyśmy. Łaziłyśmy po ulicy i śmiałyśmy się z głupot. Przechodząc obok Primark'a gwałtownie stanęłam. Spojrzałam na zdjęcie, które było za szybą.
-Wiedziałam, że skądś go kojarze!-powiedziała triumfalnie (I.T.P)
-Idziemy do mnie-zaproponowałam.
Chciałam jak najszybciej dostać się do internetu i zbadać to całe One Direction.
Wsiadłyśmy w autobus i skierowałyśmy się do mojego mieszkania.
Zalogowałam się na tt i poszukałam Nialla. Wow!! Ma ponad 9 milionów obserwujących!! A ja myślałam, że to ja rządze! Dodałam go do obserwowanych i zobaczyłam tweeta, którego dodał kilka minut temu.
-(I.T.P)!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-krzyknęłam widząc zdjęcie dodane przez chłopaka.
-Co?!?!-wpadła przestraszona do mojego pokoju.
-Patrz!!-wskazałam na zdjęcie i podpis.
"@(T.Nick) lol! I found you xX" U góry było twoje zdjęcie zrobione w Starbucks'ie.
-Wow!
Nasz zachwyt przerwał dźwięk mojego telefonu.
"Co powiesz na randkę jutro o 18?. Niall xX" 
Pokazałaś wiadomość przyjaciółce i obie zaczęłyście skakać ze szczęścia.
Z całej tej radości biedny Niall nie otrzymał odpowiedzi.

_____________________________
mam pytanie: Czy jest ktoś chętny, by pomóc prowadzić bloga?? Zależy mi na tym by imaginy były dodawane codziennie, ale samej jest mi ciężko. Chętni mogą pisać w komentarzu lub na tt @annieroz
Mam nadzieję, że ktoś się zgłosi ;)
Dobranoc!

sobota, 2 lutego 2013

Imagin Louis part 3


Po chwili dotarliśmy na miejsce i weszliśmy do przyczepy, w której była kabina prysznicowa. Ciepła woda obmywała i nagrzewała nasze zziębnięte ciała. Lou zaczął polewać mnie całą wodą, bym mogła się dokładnie opłukać. Następnie ja powtórzyłam tę czynność. Staliśmy jeszcze przez chwilę pod słuchawką prysznicową patrząc sobie w oczy. Zbliżyłam się do niego i ponownie złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
-Miałem zupełnie inny plan na spędzenie tego festiwalu-powiedział chłopak odrywając się ode mnie.
-A tak jest źle?-zapytałam.
-Nie. Tak jest bardzo dobrze-odpowiedział i przytulił mnie.
Opuściliśmy kabinę i udaliśmy się do namiotu chłopaków, który stał niedaleko. Jak się  okazało było z nimi jeszcze dwóch znajomych. To wyjaśniało dlaczego ten namiot był taki wielki. Weszliśmy do środka i przebraliśmy się. Ubrałam cichy pożyczone od chłopaka i poszliśmy spać, mimo że była już 5.47. Obudziliśmy się o 9. Razem z chłopakami poszliśmy do namiotu z jedzeniem. Były tam też dziewczyny i Harry. Loczek najwyraźniej podrywał (T.I.P), która próbowała go spławić.
-O hej, gdzie was wcięło?-zapytał Harry.
-Musiałam w nocy do toalety i zgubiliśmy się-odpowiedziałam. Wraz z Lou usiedliśmy na kanapie i zajadaliśmy się kanapkami.
-Louis!!-krzyknął ktoś z tyłu-Mam te kluczyki, które dał mi wczoraj Hazz-chłopak zbliżył się.
Spojrzałam zaskoczona na Louisa, który był zmieszany.
-Co to za kluczyki?-zapytałam blondyna.
-Nie wiem, od jakiś kajdanek czy coś. Harry mi je dał bym przechował.
-Super! A teraz mi je daj!
Zabrałam mu kluczyki i nas rozkułam.
-Nareszcie wolność-powiedziałam do Louisa i się uśmiechnęłam.
 Wydawało mi się albo chłopak był smutny z tego powodu. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
-Zagrajmy w coś-powiedział mulat, którego nadal nie znałam imienia.
Zaczęliśmy jakąś słowną grę. Wymyślając nowe słowa bawiliśmy się przez 40 minut.
-Cześć (T.I)-poznałam głos Alana. Chłopaka, który niedawno mnie opuścił.
Spojrzałam na niego a on wpił się w moje usta. Zaskoczona nie wiedziałam co zrobić. Oderwałam się od niego i lekko uśmiechnęłam.
-Yhym....
Oderwałam wzrok od Alana i spojrzałam na resztę.
Dziewczyny nie były zadowolone faktem, że on tu jest. Nie lubiły go.
-No tak, to jest Alan a to Harry,…..-zamilkłam, gdyż nie znałam imion chłopaków.
-Zayn, to jest Liam, ten tu to Niall, a tamten Louis-zerknęłam na ostatniego. Był zły i smutny.
Mój były przytulił mnie a Lou poderwał się z miejsca i wyszedł. Zraniłam go.
-Pójdę do niego-odezwał się loczek.
Kiwnęłam głową i usiadłam.
-Więc co tu robisz?-zapytałam.
-Przyjechałem do mojej dziewczyny.
Uśmiechnęłam się sztucznie. Atmosfera była nie ciekawa. Po godzinie zostaliśmy sami. Rozmowa nam nie kleiła a ja czekałam na to, bym wreszcie mogła pójść przygotować się do koncertu.
O 16 opuściłam Alana i udałam się do jurty. Dziewczyny już się przebierały, więc zrobiłam to samo.
-Co z Lou?-zapytałam.
-Jest załamany. On naprawdę się w tobie zakochał.
Zrobiło mi się ciężej na sercu.
Po 17 ruszyłyśmy za kulisy. Ludzie krążyli wokół mnie a mimo to czułam się zagubiona i samotna. Brakowało mi tego chłopaka, który wszędzie za mną chodził. Obiecał, że będzie ze mną za kulisami. Szukałam go, ale nie przyszedł.  Zanim weszłyśmy na scenę Alan pocałował mnie życzył powodzenia. Zaczęłyśmy koncert. Publika nas polubiła. Zaśpiewałyśmy  4 piosenki i już miałyśmy schodzić, gdy ktoś mnie zawołał. Odwróciłam się a moim oczom ukazał się Louis trzymający mikrofon.
-(T.I) wiem, że masz chłopaka, chociaż mówiłaś, że już go  nie masz, ale jednak masz….-mówił co mu ślina na język przyniosła często gubiąc się w swoich słowach.
Tłumacząc co czuje wobec mnie, uroniłam łzy. Nie słuchałam go od momentu, gdy powiedział „Kocham cię”
-Więc, teraz gdy już wszystko wiesz, zostaniesz moją dziewczyną?-byłam cała we łzach. Pokiwałam głową i rzuciłam mu się na szyję.
Ludzie zaczęli krzyczeć i klaskać. Do naszego uścisku dołączyli nasi przyjaciele tworząc zbiorowe przytulanie.  


________________________
nie miałam żadnego pomysłu na ostatnią część, dlatego wyszło co wyszło....
dziękuje za 790 wejść!!! o.O

Imagin Harry

Więc dziś są twoje urodziny. Chciałabym ci życzyć wszystkiego co wspaniałe. Nie życzę ci spełnienia marzeń, bo w twojej sytuacji jakie jeszcze można mieć? Zaprosiłeś mnie na swoją imprezę i ją też. Wiesz Harry życzę ci jeszcze szczęścia w miłości, byś znalazł wreszcie tą upragnioną. Niekoniecznie na całe życie, ale taką która cię uszczęśliwi.Wiele bym dała, abym to ja była tą dziewczyną. Ale jak śpiewa Imany "You will never know, I will never show, what i feel, what i need". Mam nadzieje, że moje wyznanie nie zniszczy naszej przyjaźni. Jesteś wspaniałym przyjacielem. Lepszego nie mogłam sobie wymarzyć, tylko ostatnio tak rzadko się widujemy. Sto lat loczku.
Z najlepszymi życzeniami
(T.I)

Napisałam na urodzinowej kartce życzenia dla przyjaciela i włożyłam je do torebki. Ostatnie poprawki i wyszłam z domu. Taksówką dojechałam pod klub, w którym impreza już się rozpoczęła. Wzięłam wdech i weszłam do środka. Przywitał się z innymi i szukałam Harrego. Znalazłam. Stał ze swoją dziewczyną, którą obejmował i z Nick'iem. Rozmawiali o czymś co chwila popijając drinki. Wyglądał wspaniale. Biała koszula wciągnięta w czarne rurki. Podeszłam do nich i złożyłam mu życzenia.
-Wszystkiego najlepszego staruszku-przytuliłam go, zaciągając się przy okazji jego zapachem.
-Dzięki (T.I). Cieszę się, że przyszłaś.
-Proszę to dla ciebie. Przeczytaj jak będziesz w domu. Prezent położyłam tam-wskazałam stolik, na którym umieszczone były pakunki. 
-Okej-uśmiechnął się, a ja o mało nie dostałam zawału.
Spojrzałam na na ludzi otaczających nas. Nikt nie wiedział co powiedzieć.
-Słyszałem, że jutro wylatujesz do Stanów-powiedział Nick.
-Tak-uśmiechnęłam się.
-O której masz samolot?-zapytał Harry.
-O 10.
Widząc jak dziewczyna mojego przyjaciela zaczęła go całować oddaliłam się. Serce bolało mnie jak cholera.  
-(T.I)!!!-ktoś przytulił mnie od tyłu.
Zaskoczona odwróciłam się i ujrzałam Nialla.
-Nialler!-tym razem ja go uścisnęłam.
-Wyglądasz wspaniale-powiedział.
Spojrzałam na swoją sukienkę i ją wygładziłam.
-Dziękuję. Też tak uważam-zaśmialiśmy się.
Tak, wyglądałam znakomicie. Chciałam, by Harry zapamiętał mnie właśnie taką piękną. Do sukienki ubrałam buty, które kupiłam będąc na zakupach z Hazzą. 
-O której wylatujesz?-zapytał blondyn.
-O 10. Pojedziesz ze mną na lotnisko?-zapytałam z nadzieją. 
Miałam lecieć do Nowego Jorku na studia. Rozstanie z przyjaciółmi na kilka miesięcy było dla mnie bolesne. Jeśli wrócę to tylko na trochę.
-No pewnie głuptasie!
Przytuliłam go jeszcze raz i pociągnęłam go na parkiet. Co chwila zerkałam w stronę loczka. Jego wybranka nie odstępowała go na krok. Uczepiła się go jak rzep psiego ogona. Przerwałam taniec i podeszłam do baru zamawiając czystą whiskey. Zapijając swoje smutki przyglądałam się loczkowi, który rozmawiał z gośćmi. Zauważył, że go obserwuję i podszedł do mnie.
-Co jest młoda?
-Nic.
-Przecież widzę. Mów!
Spojrzałam na niego i popiłam alkohol.
-Miłość.
-Nie odwzajemnia twoich uczuć?
Pokiwałam głową.
-Debil i tyle. Jak można nie kochać mojej małej (T.I)?-zaśmiał się i mnie objął-Będę tęsknić.
-Ja też,ale mam nadzieję, że mnie odwiedzisz.
-Oczywiście. A co do tego chłopaka to nie przejmuj się nim. Zwykły bałwan. Nie wie co traci. Dałbym wiele by ktoś taki jak ty mnie pokochał-powiedział a ja sztucznie się uśmiechnęłam.
Szkoda, że nie wie, że to on jest tym bałwanem.
-O cześć kochanie-pocałował czule swoją kobietę.
Poczułam się niezręcznie, więc poszłam jak najdalej od nich. Jak najdalej od niego.
*3 godziny później*
-Harry przyszłam się pożegnać-oznajmiłam chłopakowi.
-Już?
-Tak jest 1 w nocy a muszę się jeszcze do końca spakować.
-W takim razie do zobaczenia za kilka miesięcy-przytulił mnie mocno.
-Kocham Cię-szepnęłam tak cicho, by tego nie usłyszał.
Pocałowałam jego policzek i odeszłam. 
*Rano*
-Niall gdzie jesteś?!-krzyczałam do słuchawki.
-Już jadę, wychodź-odpowiedział.
Chwyciłam walizki i wyszłam na ulicę. Ujrzałam czarny samochód, z którego wybiegł blondyn żując coś w buzi. 
-Wsiadaj-powiedział a sam włożył torby do bagażnika.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. 
-Będę tak strasznie tęsknić-objęłam go i uroniłam łzy.
Uścisnął mnie mocniej podnosząc mnie go góry.
-Napisz jak tylko wylądujesz-nakazał i postawił mnie na ziemię.
Pożegnałam się z nim i odeszłam w kierunku odprawy. Przeszłam przez bramki i ostatni raz pomachałam blondynowi. 

~~~~z perspektywy Harrego~~~~
Z najlepszymi życzeniami
(T.I)
Przeczytałem ostatnie linijki tekstu i zaniemówiłem. (T.I) mnie kocha. To ja jestem tym bałwanem, tylko że ja też ją kocham. Spojrzałem na zegarek. 9.15. Ubrałem się szybko i pobiegłem do samochodu. Skierowałem się na lotnisko. Cholerne korki!! Dojechałem tam po 20 minutach. Wbiegłem do środka i szukałem jej wzrokiem. Żegnała się z Niallem. Ruszyłem pędem w ich stronę, gdy nagle na kogoś wpadłem. Podniosłem się przepraszając i pomagając zebrać kosmetyki, które wypadły z torby. Oddałem przedmioty i spojrzałem ponownie w stronę przyjaciół. (T.I) nie było. Gdzie ona jest? Chwila do kogo on macha. (T.I)!! Przeszła już przez bramki. Ponownie rzuciłem się w jej stronę. 
-Harry?-zapytał blondyn.
Spojrzałem na niego.
-Musze ją pożegnać-odpowiedziałem i ruszyłem w kierunku ochrony. 
Nie chcieli mnie przepuścić. Prosiłem ich, ale to nic nie dało. 
-(T.I)!-krzyknąłem widząc jak rozmawiała z jakimś człowiekiem, chyba z ochrony.
Skierowała swój wzrok na mnie i podeszła kawałek.
-Co się stało?-zapytała.
-Ja czytałem kartkę i....
-Harry muszę iść, powiesz mi kiedy indziej. Paa!!-przerwała mi i ruszyła do samolotu.
-(T.I)! Poczekaj!!-nie usłyszała mnie-...ja... też cię kocham...-wyszeptałem sam do siebie.
Spuściłem głowę w dół i wróciłem do auta.
Super! Pozwoliłem jej odejść.

~~~~z perspektywy (T.I)~~~
"Ja też cię kocham. H"
Odczytałam wiadomość i z wielkim bananem na twarzy ruszyłam do samolotu.

__________________________
i co myślicie? Błagam niech ktoś się wypowie!!
dziękuję za 773 wejścia :D

piątek, 1 lutego 2013

Imagin Louis part 2


-Mam dosyć tego łażenia. Jest  1 w nocy chce mi się spać-marudziłam wlekąc się za Louisem.
-Może pójdziemy do naszej jurty?-zaproponowała (I.T.P)
-A jak się położymy? Są tylko 4 miejsca-powiedziałam.
-Ty oczywiście z Louisem, my możemy w trójkę-wskazała po dziewczynach-a ty Harry? Idziesz z nami czy jak?-zwróciła się do lekko wstawionego loczka.
-Ide z Lou. Muszę go pilnować-wymamrotał obejmując przyjaciela.
-No to on śpi z wami. Pasuje wszystkim?
Wszyscy pokiwali głowami i ruszyliśmy w kierunku namiotów.  Na szczęście deszcz obmył nas z błota. Nasze ubrania były lekko wilgotne, ale nie przeszkadzało nam to. Dotarliśmy na miejsce i położyliśmy się tak jak było postanowione. Lou był w środku, a ja z Harrym na bokach.
Nad ranem przebudziłam się z potrzebą fizjologiczną.
-Louis-potrząsałam nim-Louis-szeptałam-Louis!
-Co?
-Musze siku.
-No to idź-chłopak nie kontaktował za bardzo.
-Dobra-wstałam i pociągnęłam go za sobą.
-Ała! Oszalałaś?
-Ciszej. Chodźmy, bo zaraz nie wytrzymam.
Doszliśmy do toalet po kilku minutach.
-Nie patrz-powiedziałam do chłopaka, który stał na zewnątrz.
-Spoko.
Załatwiłam swoją potrzebę i ruszyłam w kierunku noclegu.
-Gdzie idziesz?-zatrzymał mnie Lou.
-No do namiotu-odpowiedziałam i pociągnęłam go.
-Jestem pewny, że powinniśmy iść w tą stronę-pokazał przeciwny kierunek.
-Louis jesteś w błędzie, chyba pamiętam skąd przyszliśmy.
-No chyba właśnie nie bardzo. Idziemy-pociągnął mnie.
-Ał! Nie, idziemy w tą strone!
Chłopak złapał mnie i przewiesił przez ramię tak by było nam wygodnie trzymać ręce.
-Puszczaj! Gdzie ty idziesz?!-uderzałam go w plecy.
-Do jurty-spokojnie odpowiedział i szedł w nieznanym kierunku.
Poddałam się i pozwoliłam mu, by szedł. Po 20 minutach błądzenia, postawił mnie na ziemię i zaczął drapać się po głowie.
-Gdzie my jesteśmy?-zapytałam.
-No właśnie nie wiem.
-Super! Mówiłam, żebyśmy poszli w tamtą stronę. To ty nie!
-Och zamknij się! Damy rade. Tu są budki z żarciem czyli….
-Czyli jesteśmy na drugim końcu!!!
-Idziemy-powiedział i ruszyliśmy.
Po drodze zaczęliśmy się wygłupiać. Rzucałam w niego błotem a on chcąc się odegrać przewrócił mnie. Mazaliśmy się nie zważając na nic. Kończąc naszą zabawę śmialiśmy się wniebogłosy.
-Jestem do niczego-powiedziałam wybuchając płaczem-jestem cała w błocie, niedawno zerwał ze mną chłopak, zgubiliśmy się a w dodatku jakiś świr nas skuł kajdankami.
-Hej spokojnie…..Nie płacz-przytulił mnie.
Podniosłam głowę i spojrzałam w jego niebieskie oczy.
-A ja się cieszę z tego dnia-powiedział i pocałował mnie-chodź pójdziemy pod namioty dla gości. Tam są prysznice.
Pomógł mi wstać i ruszyliśmy.

_________________________________
kolejna część pojawi się jutro albo jeszcze dziś ;)