poniedziałek, 30 września 2013

Imagin Zayn część 2


Już w trzecim tygodniu szkoły Amber i reszta moich najbliższych znajomych zdecydowali się pójść na wagary. Ja odmówiłam, kłamiąc że rodzice zadeklarowali się że będą mnie sprawdzać. Oczywiście to było totalnym łgarstwem i Amber to wyczuła, ale chyba postanowiła nie męczyć mnie żadnymi pytaniami za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Moi rodzice nigdy nie sprawdzali mnie w szkole, do kiedy przynoszę na świadectwie piątki jest dobrze. Mama jest zdania, że skoro oboje płacą za tą szkołę kosmiczne pieniądze to nauczyciele są za nas odpowiedzialni i w ich zadaniem jest przypilnowanie abyśmy do niej chodzili.
    - Odezwę się wieczorem -Amber pocałowała mnie w policzek i już po chwili zniknęła za bramą szkoły. Jęknęłam cicho bo oznaczało to, że ten długi i męczący dzień będę musiała spędzić sama. Oczywiście mogłabym pójść z nimi na te wagary, ale było coś, a raczej ktoś kto mi na to nie pozwalał. Pan Malik. Od początku roku nie opuściłam ani jednej lekcji w-f, ani jednego treningu piłki nożnej. Systematycznie pojawiałam się na zajęciach, wykonywałam wszystkie jego polecenia a na sam koniec jako jedyna pomagałam mu posprzątać sprzęt! A wszystko po to aby być jak najbliżej.
Coraz częściej też przyłapywałam się na fantazjowaniu o nim. W każdą z tych myśli wkładałam mnóstwo namiętności. Na przykład ostatnio na lekcji angielskiego zdałam sobie sprawę, że właśnie wyobrażam sobie pana Malika i mnie w ... jednoznacznej sytuacji. Oblałam się wtedy niesamowitym rumieńcem i sama siebie skarciłam za to w myślach, ale potem znów robiłam to samo. Najgorsze było to, że myślałam o nim w każdej czynności którą wykonywałam. Podczas obiadu z rodzicami czy właśnie na lekcjach, ale najlepsze fantazje były tuż przed zaśnięciem. Wtedy dryfowałam w morzu namiętności, byliśmy tylko we dwoje a reszta świata jakby nie istniała.

*
Po skończonym treningu piłki nożnej jak zwykle grzecznie poczekałam aż wszystkie dziewczyny opuszczą szatnię i boisko tylko po to abym mogła spędzić chociaż kilka minut w towarzystwie pana Malika.
Chwyciłam w dłonie dwie piłki i niepewnym krokiem skierowałam się w stronę kantorka. Czarnowłosy odwrócony był do mnie tyłem i układał na półkach porozrzucany sprzęt sportowy.
    - Niech zgadnę, to Ty [T.I]? -spytał rozbawionym głosem a ja oblałam się rumieńcem.
    - Ta ... Tak -przełknęłam głośno ślinę, czując jak ręce coraz bardziej mi się pocą. Drżącymi dłońmi podałam mężczyźnie piłki. Wziął je ode mnie, przez przypadek trącąc dłonią moją dłoń.
Tym razem nie było tak jak poprzednimi. W powietrzu unosiła się jakaś elektryzująca siła, której nie potrafię opisać. Czułam się jak naćpana i może faktycznie taka byłam, może to pan Malik tak na mnie działał, nieświadomie narkotyzując mnie swoją obecnością.
Niekontrolowanym ruchem ręki trąciłam go w bluzę a on gwałtownie odwrócił się w moją stronę. Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w siebie. Dokładnie lustrowałam jego miodowe tęczówki, przygryzając przy tym wargę.
Nagle poczułam jak jego palec delikatnie pociera skórę mojego policzka. Patrzył na mnie z czułością w oczach, widziałam to. Nie potrafiłam już dłużej wytrzymać. Wspięłam się na palce i delikatnie musnęłam jego usta nie będąc pewna jego reakcji. Jednak mężczyzna z wielkim zaangażowaniem odwzajemnił mój pocałunek. Przyparł mnie do ściany a jego język rozchylił moje wargi i zwinnie wślizgnął się do środka. Kolana dosłownie mi zmiękły gdy jego duża dłoń wylądowała na mojej talii. Nie bardzo ogarniałam to co się właśnie teraz dzieje. Cholera, przecież jeszcze godzinę temu ta sytuacja rodziła i pozostawała tylko i wyłącznie w mojej głowie a teraz stoję tutaj z nim, w kantorku i całujemy się tak jakbyśmy zaraz mieli umrzeć.
Gdy brakło nam tchu jego mokre usta wylądowały na mojej szyi, doprowadzając mnie tym do niesamowitej ekstazy. Dyszałam głośno a moje serce biło w zawrotnym tempie.
    - Nie powiesz że to nie właściwie? Że nie powinniśmy tego robić? -wysapałam, próbując unormować swój oddech.
    - Chcesz to przerwać? -spytał, odrywając usta od mojej skóry i spoglądając na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. Nie odpowiedziałam tylko ponownie wpiłam się w jego usta, mocniej niż za pierwszym razem.
Złapał mnie w zgięciu kolan a ja oplotłam nogami jego pas. Nim dostaliśmy się do niewielkiego biurka po drodze strąciliśmy kilka piłek, ale mało mnie to obchodziło. Wplotłam swoje palce w jego czarne włosy. Mogłam, wreszcie mogłam to zrobić.
Te wszystkie wyobrażenia właśnie się ziściły, coś czym żyłam przez ostatnie trzy tygodnie działo się naprawdę!
Moja druga dłoń rozpięła błyskawiczny zamek jego bluzy i zwinnie wślizgnęła się pod czarny T-shirt i wtedy coś oplotło przegub mojego nadgarstka.
Spojrzałam na Malika, który miał nieodgadniony wyraz twarzy.
    - Nie tutaj mała -widziałam jak ciężko łapie oddech. - Za dwie godziny kończę zajęcia, chcesz jechać do mnie? -spytał z nadzieją w głosie.
Pokiwałam twierdząco głową i zeskoczyłam z biurka. Moje usta przyległy do jego policzka okalanego kującymi włoskami i uśmiechnęłam się uwodzicielsko.
Naprawdę tego chciałam można by nawet powiedzieć że desperacko pragnęłam tego aby mnie pieprzył.
Z racji tego, że ta lekcja była moją ostatnią szybko przebrałam się w swój mundurek i usiadłam na murku tuż przy wejściu do szkoły. Ku mojemu zdziwieniu przyuważyłam wchodzącą do budynku Amber.
    - Nie miałaś być na wagarach? -rzuciłam zaczepnie.
    - Miałam, ale cholera przypomniałam sobie że muszę poprawić ten zasrany sprawdzian z biologi i oto jestem -warknęła z ironią, wywracając teatralnie oczami.
    - Mam do Ciebie prośbę -zaczęłam niepewnie na co blondynka podniosła jedną brew do góry. - Muszę dzisiaj ... no ten tego ...powiem rodzicom że śpię u Ciebie okej? -wyrzuciłam ostatnie słowa na jednym wdechu.
    - Gdzie idziesz?! -spytała zszokowana jakbym właśnie jej oznajmiła że wyprowadzam się na Antarktydę.
    - Powiem Ci, ale nie teraz. Zrobisz to dla mnie?
Blondynka nie pewnie pokiwała głową a ja odetchnęłam z ulgą. Pożegnała się ze mną buziakiem w policzek i zniknęła we wnętrzu budynku. Wyciągnęłam z torebki komórkę i napisałam do rodziców esemesa, że Amber wypożyczyła świetny film i zostanę u niej na noc. Chyba mi uwierzą.
Schowałam sprzęt na swoje miejsce i przymknęłam powieki, wyobrażając sobie sytuację która miała się stać już za dwie godziny. Boże, czy ja śnię?
____________________
Tak jak obiecałam wstawiam część drugą. Kolejna będzie
gdy pojawi się tutaj jakaś fajna ilość komentarzy. 25, dacie radę ?:)

piątek, 27 września 2013

Harry


Nie obiecywał jej nic, nie kłamał, nawet niewiele udawał. Był wdzięczny i dobry dla niej, jak tylko mógł - i właśnie tę jego dobroć w złych chwilach także mu wypominała. Byłaby wolała, żeby ją dręczył i poniżał, byle ją kochał.

I came in like a wrecking ball
I never hit so hard in love
All I wanted was to break your walls
All you ever did was break me

-Jestem na lotnisku-oznajmiłam do słuchawki telefonu.
-Super! Mark już na ciebie czeka i przywiezie cię prosto do hotelu-odezwał się Harry.
-Okej.
-Czekam.
-Pa-nacisnęłam czerwoną słuchawkę i złapałam mój bagaż, który nadjechał na taśmie.
Chwyciłam rączkę i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Gdy już znalazłam się na zewnątrz zauważyłam zaparko
wane czarne auto tuż przy drzwiach. Obok ich stał znajomy ochroniarz, który zaczął przyjaźnie machać w moją stronę. Szybko do niego podeszłam i przywitałam się ciepłym uściskiem.
-Cześć,[t.i]-szepnął Mark.
-Hej. Miło cię widzieć-odparłam zupełnie szczerze i podałam mu torbę, którą schował do bagażnika.
W ciszy dojechaliśmy pod hotel, przy którym roiło się od fanów. Mark skręcił w boczną uliczkę, tak że do budynku dostałam się tylnym wejściem. W dużym, jasnym holu czekał na mnie Harry. Z założonymi rękoma, opierał się plecami o ścianę. Odchrząknęłam znacząco, by przykuć jego uwagę. Podniósł na mnie wzrok, a jego twarz rozświetlił wspaniały uśmiech. Znów poczułam motyle w brzuchu i szybsze bicie serca. Mój Harry, nareszcie na wyciągnięcie ręki.
-[t.i]-powiedział cicho i podszedł do mnie, zamykając mnie w czułym uścisku.
Podniosłam głowę, by móc spoglądać na jego twarz. Malinowe usta, które tak kocham całować, delikatne policzki, które kocham dotykać, szmaragdowe oczy, które hipnotyzowały mnie za każdym razem.
-Mogę..mogę cię pocałować?-zapytałam niepewnie, spoglądając na jego usta.
-[t.i]..rozmawialiśmy o tym-odparł.
-Proszę...-szepnęłam błagalnie.
Harry głośno westchnął i delikatnie przytaknął głową. Przybliżyłam nasze twarze i musnęłam jego wargi. Najpierw delikatnie, zaczepnie, by pobudzić jego zmysły. Mój pomysł się udał i już po chwili loczek penetrował swoim językiem wnętrze moich ust. Wplotłam palce w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam.
-Nie drocz się ze mną-Styles oderwał się ode mnie  chwytając za walizkę, zaczął iść w nieznanym mi kierunku- [t.i], idziesz?-zawołał przez ramię.
Pokiwałam głową i podbiegłam do niego.
***

-Proszę!-krzyknęłam, układając w szafce ubrania.
Do pokoju wszedł Harry, który cicho zamknął za sobą drzwi.
-Podoba ci się pokój?-zapytał, podchodząc do mnie.
-Yhym-mruknęłam z uśmiechem- jest w porządku.
-Cieszę się- objął mnie w talii i oparł podbródek na moim ramieniu- uwielbiam ten perfum-szepnął, zahaczając o płatek ucha- czy to ja nie kupiłem ci go na urodziny?-dodał zaczepnie.
-Tak, to ten. Mój ulubiony-odparłam niewzruszona jego dotykiem, chociaż w środku aż się gotowałam ze szczęścia.
Nastała cisza, którą Harry wykorzystał, składając na linii szczęki pojedyncze pocałunki.
-Hazz....-mruknęłam zadowolona.
-Ciii...-ucałował kącik moich ust, jednocześnie wsuwając swoją chłodną dłoń pod bluzkę.
-Masz zimne dłonie-oznajmiłam, odwracając się przodem do niego.
-Przepraszam-chwycił mnie za pośladki i uniósł do góry.
Pieszcząc nawzajem swoje usta, delikatnie posadził mnie na skraju łóżka. Ukucnął przede mnie i chwytając za brzegi bluzki, uniósł ją do góry, a następnie rzucił gdzieś do tyłu. Z lekkim uśmiechem badał każdy kawałek mojej klatki piersiowej. Powoli przybliżył wargi do obojczyka i złożył na nim mokry pocałunek, schodząc coraz niżej. Pochylił się nade mną tak, że dotknęłam plecami przyjemny materiał pościeli. Loczek umiejscowił się między moimi nogami i zgrabnym ruchem pozbył się moich spodenek. Chcąc wyrównać swoje szanse zabrałam się za zdejmowanie jego kraciastej koszuli, którą odrzuciłam na podłogę. Harry przeniósł się z pocałunkami na brzuch i sunął tak coraz niżej, aż w końcu zatrzymał się na linii majtek. Jednym palcem naciągnął ich gumkę i niespiesznie zsunął z moich nóg. Wyprostował się na kolanach i badawczo przyglądał mojej sylwetce. Tak świetnie wyglądał w samych spodniach z poburzonymi włosami. Rozszerzył moje nogi jeszcze bardziej i ledwo zauważalnym ruchem pochylił się nad moją kobiecością. Nie dotykał jej, po prostu czułam jego ciepły oddech, który wprawiał mnie w ekstazę. Droczył się ze mną, całując mnie wszędzie, tylko nie tam gdzie trzeba.
-Harry...-wysapałam- zrób to..
Loczek chytrze się uśmiechnął i wsunął we mnie swój język. Jedną dłoń wsunęłam w jego włosy, natomiast drugą kurczowo zaciskałam na pościeli. Ciągnęłam jego loki, nie zważając, czy sprawiam mu ból. Moja klatka ciężko się unosiła i w ten sam sposób opadała. Gdy czułam zbliżający się orgazm, próbowałam kurczowo zacisnąć uda, jednak na mojej drodze stała mała przeszkoda- głowa Harrego. Pojękiwałam coraz głośniej i już miałam wydać z siebie długi i głęboki jęk, oznaczający moje spełnienie, gdy Styles tak najzwyczajniej świecie odsunął się. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego z rozczarowaniem, ale i błaganiem o więcej.
-Nie tak szybko, maleńka-powiedział z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.
Rozpiął guzik swoich obcisłych rurek i ściągnął je z siebie razem z bokserkami. Szybko powrócił na swoje miejsce i przycisnął usta do moich. Chwyciłam go za kark, dołączając do pocałunku język. Wolną dłonią, chwyciłam jego twardą męskość i zaczęłam nią rytmicznie poruszać. W górę i w dół- tak jak to zawsze lubił.
-Och, [t.i]- wyjęknął gardłowo.
Zacisnął powieki i lekko rozchylił usta, które po kilku sekundach zaczął przygryzać. Przyspieszyłam swoje działania, by na krótko przed końcem je zakończyć.
-Jesteś wspaniała-szepnął i poczułam w okolicach swojej dziurki jego główkę.
Niespiesznie wsunął we mnie swojego "kolegę" i rozpoczął wykonywanie głębokich i przeciągłych pchnięć.
-Szybciej..-poprosiłam, otaczając jego biodra nogami, by go bardziej poczuć.
Harry natychmiast wykonał moje polecenie, wsuwając i wysuwając się. Otoczyłam go rękoma i nie kontrolując tego co robię, wbiłam swojego paznokcie w jego delikatną skórę, następnie zjeżdżając nimi w dół kręgosłupa. Jęknęłam głośno, gdy poczułam jak przyjemna fala ciepła rozlewa się po moim ciele. Doszłam. Styles wykonał jeszcze kilka pchnięć i rozlał swoje nasienie w moim wnętrzu. Wysunął się ze mnie i ułożył tuż obok. Po pomieszczeniu roznosiły się nasze przyspieszone oddechy, zdradzające stan w jakim było nad dane być. Odwróciłam twarz w jego stronę. Zacięcie wpatrywał się w sufit, jak gdyby było na nim coś niesamowicie interesującego.
-Harry..-odezwałam się zachrypniętym głosem- kocham cię-wypowiedziałam, połykając głośno ślinę.
-Nie mów tak-zwrócił na mnie wzrok- to nieprawda.
Podniósł się z łóżka i podszedł do swoich ubrań, po czym zaczął je zakładać
-Skąd możesz wiedzieć co czuję?-zapytałam z wyrzutem, idąc w jego ślady i ubierając bieliznę.
-[t.i], rozmawialiśmy o tym. Nigdy nic z tego nie będzie. Czy jest ci tak źle? Przecież robię wszystko, byś była szczęśliwa!
-Wiem. Powtarzasz mi to od dwóch lat! Ale nie pomyślałeś, że mnie to boli?-zbliżyłam się i ujęłam jego dłoń- jesteś bardzo dobrym przyjacielem Harry, ale wolałabym być przez ciebie poniewierana i żyć z tą świadomością, że mnie kochasz. Wolałabym wszystko za wyjątkiem tej twojej cholernej dobroci!
-[t.i], chciałbym cię kochać, ale nie potrafię...nie chcę...
Poczułam zbierające się łzy w kącikach oczu i puściłam jego rękę.
-Więc po co to wszystko?! Dlaczego zawsze mnie całujesz, gdy się najmniej tego spodziewam?! Dlaczego zawsze zaciągasz mnie do łóżka?! Cały czas ci o to chodziło, prawda?! Potrzebujesz mnie tylko do seksu!!-wybuchłam niepohamowanym płaczem.
-Dobrze wiesz, że to nieprawda!
-Tak? To jaka ona jest?!-patrzyłam na niego wściekłym spojrzeniem.
-Daj mi już spokój!-machnął lekceważąco ręką i trzaskając drzwiami, wyszedł z pokoju.
Upadłam na podłogę, czując jak uchodzi ze mnie całe życie. Nie chciałam, by odszedł. Chciałam tylko tego, by mnie do siebie dopuścił.
Podniosłam się ociężale i ubrałam spodenki oraz bluzkę. Na oślep wrzuciłam wszystkie ciuchy do walizki i nie patrząc, czy wszystko wzięłam, wyszłam z pokoju. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła mnie na lotnisko. Kupiłam bilet i jedyne co mi pozostało, to czekać na samolot. Kto wie, może będę miała to szczęście, że się rozbijemy i tego nie przeżyję? To byłoby spełnieniem marzeń. Umrzeć i nic nie czuć.

I never meant to start a war
I just wanted you to let me in
And instead of using force
I guess I should’ve let you win


_____________________________________________________________

.....

czwartek, 26 września 2013

Imagin Zayn część 1

Uśmiechnęłam się promiennie na widok kilku moich najbliższych koleżanek stojących tuż pod wejściem do szkoły. Nabrałam głośno powietrza w płuca i cała w skowronkach podbiegłam do dziewczyn.
    - Cześć Wam ! -wykrzyknęłam, zawieszając ręce na ramionach Amber i podskakując zabawnie do góry. Naprawdę ogromnie się cieszyłam, że pod dwóch miesiącach rozłąki wreszcie mogłam ujrzeć ich rozweselone twarze.
    - [T.I] ! -pisnęła blondynka przytulając mnie mocno do swojej piersi. Kosmyki jej włosów połaskotały delikatnie mój policzek na co zachichotałam cicho. Naprawdę bardzo za nimi tęskniłam. -Jak minęły wakacje? Jakie bajeczne miejsce tym razem odwiedziłaś? -dopytywała,gdy wreszcie się od siebie oderwałyśmy.
    - Praktycznie całe wakacje spędziłam na wsi u babci, taki duchowy odpoczynek -uśmiechnęłam się szeroko na samo wspomnienie minionych wakacji. Naprawdę bardzo tęskniłam za rodziną więc z uśmiechem na ustach spędziłam u nich prawie calutkie wakacje. Wypoczęłam za wszystkie czasy, dzięki czemu nowy rok szkolny zacznę z naładowaną baterią. - A co u Was? Opowiadajcie! -zaklaskałam w dłonie.
Elen widocznie speszona spuściła wzrok na dół i z nerwów zaczęła głaskać swój mundurek.
    - Elen? -uniosłam jedną brew do góry, niezwykle ciekawa opowieści rudowłosej. - Chcesz nam coś powiedzieć?
    - Ugh no dobra! -tupnęła nogą, zakładając ręce na piersi. -Byłam na Majorce i poznałam tam takiego wspaniałego faceta! Nieziemsko przystojny, tylko jest jeden mały problem ...
    - Niech zgadnę,zbyt duża odległość? -wtrąciła Melody.   
    - Ach żeby tylko. On ma dwadzieścia osiem lat!
Cała nasza trójka wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Elen i romas ze starszym o jedenaście lat mężczyzną? To ci dopiero nowina! A wydawałoby się, że to ona z całej naszej rozszalałej czwórki jest najbardziej rozsądna.
    - Czy Wy? -spytała dyskretnie Amber na co rudowłosa zgromiła ją wzrokiem.
    - Amber! -walnęłam ją w ramię. Ona i jej niewyparzony język chyba nigdy się nie zmienią.
Już otwierałam usta aby coś powiedzieć, ale w tym samym czasie zostałam brutalnie potrącona ramieniem na skutek czego z łomotem upadłam na podłogę. Moja pupa boleśnie odbiła się od zimnego betonu. Jestem pewna, że jutro będe miała na obu pośladkach ogromne siniaki. Co za palant jest aż takim niezdarą?
    - Umm przepraszam bardzo -nad sobą usłyszałam mocno zachrypnięty głos przez co od razu spojrzałam w tamtą stronę. Nade mną stał wysoki mężczyzna, z co najmniej dwudniowym zarostem. Naprawdę pierwszą rzeczą na której się skupiłam były jego nieziemsko czekoladowe oczy, ale już po chwili cały czar prysł gdy niezdarnie podniosłam się z ziemi.
    - Nic się nie stało, naprawdę -bąknęłam cicho. Mężczyzna bez słowa wyminął mnie i moje koleżanki, znikając za drzwiami budynku.
    - Kto to był? -wyszeptała Amber, niezwykle podniecona spotkaniem nowego osobnika płci przeciwnej.
    - A skąd ja to mogę wiedzieć? Nie wiem kto to, ale już pierwszego dnia obił mi pupę! -zawyłam cicho na co wszystkie wybuchnęłyśmy niepohamowanym śmiechem.
    - Pewnie to jakiś nowy uczeń ostatniej klasy -Elen machnęła dłonią. Wszystkie przyznałyśmy jej rację a wnet rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Pierwszy w tym roku szkolnym. Z uśmiechem na ustach udałyśmy się na język angielski, który zdawał się być jedynym przedmiotem który jako tak sprawiał nam przyjemność.
                                                                      *
Cztery lekcje minęły mi naprawdę w ekspresowym tempie, więc byłam szczęśliwa że pozostało ich jeszcze jedynie dwie. W prawdzie nigdy nie byłam fanką wychowania fizycznego, dzisiejszego dnia miałam wewnętrzną ochotę nieco się zmęczyć. Nie pogardziłabym meczem piłki nożnej, w końcu przed dwa miesiące ani razu nie grałam a to był jedyny sport który naprawdę lubiłam. Wraz z przyjaciółkami wtargnęłyśmy do szatni, śmiejąc się w niebo głosy opowieścią Elen. Ściągnęłam z siebie plisowaną spódniczkę, której już pierwszego dnia miałam dość, naprawdę szczerze nienawidziłam tych szkolnych mundurków a na jej miejsce włożyłam luźne szorty. To samo zrobiłam z górną częścią garderoby a na sam koniec związałam jeszcze swoje długie, brązowe włosy w koński ogon.
Gdy na boisku rozbrzmiał dźwięk gwizdka wszystkie jak na zawołanie opuściłyśmy szatnię po czym wkroczyłyśmy na murawę, ustawiając się w równiutkim rządku.
    - Cześć dziewczyny! -dobiegł nas głos nauczyciela wychowania fizycznego, z tą różnicą że na pewno nie należał on do naszego ukochanego pana Ernesta, dzięki któremu raz na zawsze znienawidziłam ten przedmiot.
Stary dziad, który z ledwością chodził kazał nam dosłownie wypluwać z siebie płuca. Spojrzałam w stronę wuefisty i z nerwów szturchnęłam Amber w ramię. Naprawdę sądziłam, że ten chłopak który potrącił mnie na schodach jest uczniem tej szkoły a nie jednym z jej ... personelu! Cholera, ile on ma lat? Dwadzieścia pięć? A może sześć?
    - Jak wiecie pan Ernest przeszedł na emeryturę, także od dzisiaj jestem waszym nowym nauczycielem. Nazywam się Zayn Malik - na te słowa na ustach wszystkich dziewczyn zagościł szeroki uśmiech. Cóż, nie ma co się dziwić. Sześćdziesięciolatek został zamieniony na młodego i cholernie przystojnego dwudziestoparolatka. Myślę, że wszystkie łącznie ze mną na nowo polubimy wf. - Zróbmy krótką rozgrzewkę a potem wyjmijcie piłki do kosza! -zawołał, wsadzając do swoich ust gwizdek. Przez parę sekund przyglądałam się jak jego usta zaciskają się na metalowym przedmiocie i poczułam jak moje policzki niezauważalnie oblewają się rumieńcem. Ten mężczyzna był naprawdę bardzo przystojny.
Nie wiem ile jeszcze gapiłabym się na niego gdyby nie Amber, która brutalnie pociągnęła mnie za łokieć a już po chwili cała nasza grupa biegała wokół boiska.

                                                                              *
Na koniec lekcji ledwo oddychałam. Gra w kosza okazała się walką o przetrwanie, pot dosłownie zalewał moją twarz i aż wstyd mi było pokazać się przed panem Malikiem w takim wydaniu. Pocieszał mnie jedynie fakt, że nie tylko ja wyglądam jak siedem nieszczęść.
    - Chyba za bardzo was dziś wymęczyłem -zaśmiał się dźwięcznie na co większa część dziewczyn mu zawtórowała, prócz mnie, ja nie miałam siły nawet na otwarcie ust. - Możecie już iść do szatni. -dodał po chwili. - Prosiłbym jedynie aby zostały dziewczyny, które w zeszłym roku reprezentowały szkołę w piłce nożnej. W tym roku również stworzymy drużynę -jęknęłam niezadowolona. Od co najmniej piętnastu minut nie myślałam o niczym innym jak tylko znaleźć się już w domu, wziąć zimny prysznic i klapnąć na łóżko.
Pożegnałam się z Amber i mozolnym krokiem ruszyłam za panem Malikiem i kilkoma innymi dziewczynami w stronę trybun.
Gdy czarnowłosy rozgadał się na temat nowej drużyny ja jak zahipnotyzowana przypatrywałam się rysom jego twarzy. Miałam nieodpartą chęć wplątania palców w te jego roztrzepane włosy, pragnęłam dotknąć linię jego szczęki. Chyba nigdy w życiu nie widziałam przystojniejszego mężczyzny, chłopcy z liceum nie dorastali mu nawet do pięt.
    - A Ty na jakiej pozycji grałaś?
Potrząsnęłam głową uświadamiając sobie, że te idealne stworzenie boskie właśnie do mnie przemawia. Oblałam się rumieńcem, zdając sobie sprawę że dałam się przyłapać na ślinieniu się na jego widok. Pewnie teraz w duchu śmieje się ze mnie.
    - Atak -wydukałam ledwie dosłyszalnie po czym spuściłam wzrok na swoje trampki.
Resztę tego spotkania pamiętam jak za mgłą. Nie słuchałam o czym mówiły dziewczyny ani o czym mówił pan Malik. Po prostu ukradkiem na niego patrzyłam, w myślach wyobrażając sobie że dotykam jego miękkich warg a jego dłonie suną po całym moim ciele. Czułam się głupio na myśl, że fantazjuję o swoim nauczycielu i to już w pierwszym dniu naszego spotkania, ale pokusa była zbyt wielka.
__________________________________
Jejku strasznie was przepraszam że tak długo nic nie dodawałam.
Na początku było to spowodowane brakiem weny a teraz jestem na
miesięcznych praktykach nad morzem i mam ograniczony dostęp
do internetu. Teraz jakoś odnalazłam wifi i oto jest część pierwsza.
Nie wiem ile dokładnie ich będzie, może cztery, może pięć,zależy:)
Kolejną dodam jak będzie tutaj jakaś fajna ilość komentarzy.

wtorek, 24 września 2013

Zayn


You were my Sun 
You were my Earth
 But you didn't know all the ways I loved you


Podłączyłem się do komputera i zalogowałem na skype'a. Odczekałem chwilę na załadowanie strony i wpisałem w kontaktach imię [t.i].
-Zayn!!-do pokoju wtargnął Niall.
-Puka się-burknąłem pod nosem.
-Idziemy z Lou na imprezę, idziesz  z nami?-puścił mimo uszu moją uwagę.
-Będę rozmawiał z [t.i]-odparłem patrząc na jego wykrzywioną w głupkowatym uśmiechu twarz.
-Nie lubię jej-momentalnie  się skrzywił.
-Dlaczego?-zapytałem znudzony, bo od kiedy tylko spotykam się z [t.i] każdy z nich próbuje na wszelkie sposoby mnie do niej zniechęcić.
-Owinęła cię wokół palca! Ty wyjeżdżasz na drugi koniec świata, a ta baluje w najlepsze z jakimś oblechem. W dodatku zamiast wyjść z przyjaciółmi się pobawić, to olewasz nas dla niej!
-Przesadzasz-zbyłem go i połączyłem się ze swoją ukochaną- a teraz możesz już wyjść-machnęłam lekceważąco ręką.
-Cześć, kochanie!-na ekranie komputera pojawiła się uśmiechnięta twarz [t.i] .
-Cześć!-oparłem brodę o rękę i wpatrywałem się w nią jak zahipnotyzowany.
-Jak minął koncert?
-Świetnie! Co dziś robiłaś?
-Byłam to tu, to tam. Nic konkretnego.
Rozmawialiśmy od dłuższego czasu, gdy dostałem wiadomość od Harrego.
"Wejdź na twittera, albo jakiś portal plotkarski. Przekonasz się jak wierna jest [t.i]"
Odczytałem skonsternowany i za radą przyjaciela wszedłem na stronę niebieskiego ptaszka. 
"Zołza! Nie zasługuje na Zayna!"
"SUKA! SUKA! SUKA!"
"Wyobrażam sobie, co musi czuć Zayn ;( Kochanie jesteśmy z tobą!"
Czytałem różne tweety fanów coraz to bardziej zdezorientowany. Otworzyłem zdjęcia załączone do niektórych wiadomości. Na każdym była [t.i]. Na każdym całowała jakiegoś faceta. 
-Kotku, jesteś?- z zamyślenia wyrwał mnie dźwięczny głos [t.i].
-Tak.
-Coś się stało? Zbladłeś.
-Nie. Wszystko w porządku-wymusiłem uśmiech.
-Kotku?-dodała z naciskiem.
-[t.i], naprawdę, wszystko w porządku, po prostu jestem zmęczony-wybrnąłem.
-Niech ci będzie-odpowiedziała. 
-Muszę już kończyć. Pa!-nie dając dojść jej do słowa, rozłączyłem się.
To jeszcze nic nie znaczy, prawda? Na pierwszy rzut oka widać, że to fotomontaż. W życiu by mi tego nie zrobiła. Jesteśmy z sobą szczęśliwi, dlaczego niby miałaby mnie zdradzać? Och, Zayn!! Kogo ty chcesz oszukać?! Wszyscy mieli rację, ale miłość mnie zaślepiła. Otworzyłem w przeglądarce nową stronę i wyszukałem najlepsze biuro detektywistyczne w Londynie. Szybko wybrałem numer i zadzwoniłem do niejakiego Marka Andersona.
-Dzień dobry, nazywam się Zayn Malik. Chciałbym skorzystać z pańskich usług...

Nacisnąłem czerwoną słuchawkę i odrzuciłem telefon na bok. Czy to przypadkiem jest  nie fair, że wynajęłam detektywa, który ma śledzić moją dziewczynę? 
***

Zdenerwowany naciągnąłem na głowę siwą czapkę i rozglądając się na boki przeszedłem przez kontrolę paszportową. Chwyciłem niewielką torbę i skierowałem się przed gmach lotniska. Zawołałem taksówkę i udałem się na spotkanie z Markiem, który od tygodnia obserwował [t.i].
-Dzień dobry-wszedłem do jego biura i wyciągnąłem dłoń na powitanie.
-Witam- uścisnął ją- Proszę, niech pan siada-wskazał na fotel znajdujący się przy biurku.
Oboje zajęliśmy miejsca. 
-Napije się pan czegoś?-zapytał uprzejmie.
-Nie, dziękuję, chciałbym mieć to już za sobą-odparłem siląc się na miły ton, jednak w rzeczywistości zżerały mnie nerwy.
-No dobrze.
Mężczyzna wyciągnął z szuflady biurka dużą kopertę i podał mi ją. Z drżącymi rękoma chwyciłem ją i zajrzałem do środka. Przełykając głośno ślinę wyciągnąłem z niej plik zdjęć. Na wszystkich była moja
kochana [t.i]. Na niektórych sama, na innych z tym samym facetem co wcześniej. 
-Czy..czy pan wie kim on jest?-zapytałem.
-Tak. Jestem profesjonalistą panie Malik. Robię to co mi zlecono-odparł z dumą- proszę zajrzeć do środka jeszcze raz-polecił.
Zerknąłem do wnętrza i znalazłem białą kartkę zgiętą w pół. 
-To są wszystkie jego dane.
Przeanalizowałam wszystkie informacje i schowałem wszystko do koperty.
-Bardzo dziękuję-wstałem z  miejsca- pieniądze przesłałem już dziś rano na pańskie konto. Do widzenia-uścisnąłem jego dłoń i wyszedłem.
***

Rozrzuciłem wszystkie zdjęcie na podłodze i bezsilnie upadłem na nią, chowając twarz w dłoniach. Zaniosłem się płaczem i skuliłem się jak małe dziecko. Wszystkim czego chciałem w tamtej chwili była śmierć. Zacisnąłem mocno powieki, chcąc zahamować pływające spod nich łzy, jednak to nie pomogło.  Płakałem i płakałem. Jak chłopiec, któremu zabrano ukochaną zabawkę. W końcu zmęczony tym wszystkim zasnąłem.
***

Zapukałem w drewniane drzwi i po chwili otworzył mi wysoki chłopak.
-Austin Devine?
-Tak, a ty to?
-Zayn Malik, chłopak [t.i][t.n]. 
Jego mina momentalnie zrzedła, a ja uśmiechnąłem się triumfalnie. 
-Mogę wejść?-zapytałem, przekraczając próg jego mieszkania.
***

-Cześć, [t.i]. Możemy się spotkać?-zapytałem przez telefon, wsiadając do auta.
-Pewnie! Gdzie i kiedy?
-Za chwilę do ciebie przyjadę.
-Czekam!
Rozłączyłem się i odrzuciłem telefon na miejsce pasażera. 
Po kilku minutach znalazłem się pod domem szatynki i hardo zmierzyłem do drzwi. Nie pukając wszedłem do środka i skierowałem się do salonu, gdzie siedziała dziewczyna.
-Cześć, kochanie!-zawołała radośnie.
Ze sztucznym uśmiechem usiadłem w fotelu obok.
-Byłaś dla mnie bardzo ważna, [t.i].-zacząłem bez zbędnych wstępów- Byłaś moim słońcem, które niestety zaszło. Kochałem cię jak głupi, zresztą nadal tak jest, ale teraz oprócz miłości, darzę cię też nienawiścią. Myślałem, że dla ciebie ten związek był równie ważny, ale widocznie miałaś inne plany i poglądy na ten temat. Nadarzyła się okazja, wyjechałem na kilka tygodni do Australii, ale nie pomyślałaś, że to wszystko może legnąć w gruzach. Dobrze wiesz co mam na myśli i nie musisz nic mówić. Austin wszystko mi już powiedział, mam nadzieję, że dobrze się z nim bawiłaś. 
[t.i] patrzyła na mnie oniemiała. Po kilku sekundach otrząsnęła się i starając się zachować zimną krew powiedziała.
-Zayn, nie wiem co on ci powiedział, ale to wszystko nieprawda! Owszem spotykaliśmy się, ale to były zwykłe wypady na kawę. Gadaliśmy, śmialiśmy się i koniec! Komu wierzysz?
-[t.i], dobrze wiesz, że oprócz rozmów łączyło was o wiele więcej. Nie zachowuj się, jakby tak nie było.Powinnaś była wybrać uczciwość, może wtedy nie zaprzepaściłabyś wszystkiego-podniosłem się z miejsca i skierowałem do wyjścia.
-Zayn! Nie kończmy tego w ten sposób!-krzyknęła [t.i], biegnąc za mną- Nie chciałam tego! Żałuję co zrobiłam, ale błagam, wybacz mi! Daj nam jeszcze jedną szansę!
Pokręciłem głową. 
-Teraz nie ma już żadnych szans dla mnie i dla ciebie, i nigdy nie będzie. Nie udawaj, że jest Ci z tego powodu przykro. Daj mi już spokój- opuściłem jej dom, trzaskając głośno drzwiami. 
Wsiadłem do samochodu i wróciłem do domu. Wolny i niezależny.

Cause I've already cried
Ain't gonna cry no more


_____________________________________________
Wiem, jest beznadziejny. W mojej głowie wyglądał o wiele lepiej :/
Wstawiam Zayna, by umilić Wam czekanie na czwartą część Nialla, którą dodam samaniewiemkiedy :D
Szczerze mówiąc, to nie chce mi się jej pisać skoro Wam nie chce się komentować. Taka moja mała zasada "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie".
Do następnego razu!

środa, 18 września 2013

Niall cz.3

Zapukałam w wielkie mahoniowe drzwi i już po chwili otworzyła mi wesoła Amanda.
-Cześć, [t.i]! Wchodź, bo zimno!-wciągnęła mnie do środka i zatrzasnęła drzwi.
-Cześć-odpowiedziałam z uśmiechem.
Zdjęłam z siebie jesienny płaszczyk i powiesiłam go na wieszaku. Zadziwiające jak szybko zmienia się pogoda. Jeszcze kilka dni temu, słońce paliło swoimi promieniami, a dziś schowało się za warstwą grubych, szarych chmur. Do tego zimny wiatr nie ułatwiał sprawy.
-Napijesz się czegoś?-zaproponowała.
-Herbaty.
-Okej! Idź do mojego pokoju, pierwsze piętro trzecie drzwi po lewej-wyjaśniła i zniknęła w głębi holu.
Za jej wskazówkami podążyłam do góry i bez problemu trafiłam do jej pokoju, po drodze rozglądając się, czy nie ma Nialla. Wchodząc do pomieszczenia pierwsze co rzuciło mi się w oczy było ogromne łóżko, na którym leżało pełno poduszek. Z dziecięcą ciekawością usiadłam na nim i zaczęłam gładzić materiał pościeli. Gdy już się nią pozachwycałam, zauważyłam, że na ścianach wisi mnóstwo zdjęć. Podniosłam się z miejsca i zaczęłam uważnie przyglądać się każdej fotografii. Kilka zdjęć przedstawiało Amandę i Nialla jako dzieci. Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc twarz Horana w wersji junior. W niczym nie przypominał tego małego chłopca. Moje obserwacje przerwało wtargnięcie Amandy do pokoju. Odstawiła na szafce dwa kubki i podeszła do mnie.
-Zabieramy się do pracy?
-Yhym-skinęłam głową i wspólnie usiadłyśmy na łóżku.
-Tak w ogóle, to gdzie twój brat?-zapytałam jakby od niechcenia.
-U siebie w mieszkaniu-odparła i otworzyła przygotowane książki- To na czym skończyłyśmy?
***

Wyszłam z domu Amandy i skierowałam się na przystanek autobusowy. Wyjęłam z kieszeni telefon, by sprawdzić godzinę, jednak okazało się, że czekają na mnie dwie wiadomości. W tym jedna od Nialla. Napisał, że nie może doczekać się naszej jutrzejszej randki i podał dokładną godzinę naszego spotkania. Uśmiechnęłam się do ekranu urządzenia i szybko odpisałam, że ja również się niecierpliwię, po czym wsiadłam do autobusu, który zawiózł mnie do domu.
***

Znudzona wpatrywałam się w obliczenia zapisane na tablicy i zastanawiałam się jak uda mi się napisać najważniejszy egzamin w życiu, skoro to już niedługo. Leniwie przeniosłam wzrok na Sam, siedzącą za karę w pierwszej ławce. Zasnęła z otwartą buzią co wywołało u mnie cichy chichot. Następnie wyjrzałam przez okno. Na dziedzińcu odpoczywało kilku uczniów, którzy nie mieli żadnej lekcji. Po 5 minutach zabrzmiał dzwonek, który jak zwykle okazał się zbawienny. Spakowałam książki do plecaka i podeszłam do Sam, która również się pakowała.
-Jak się spało?-zapytałam rozbawiona, wycierając ślinę z kącika jej ust.
-Dobrze-posłała mi szeroki uśmiech- więc co dzisiaj robimy?-wyszłyśmy na korytarz, prowadzący do wyjścia.
-No wiesz....ja...ja jestem umówiona-powiedziałam cicho, kryjąc swoje rumieńce za kosmykami włosów.
-Z kim?-zapytała zaskoczona.
-Nie znasz. Nie jest z naszej szkoły-odparłam- chodź, zaraz będzie nasz autobus-pociągnęłam ją za rękę i pobiegłyśmy na przystanek.
Zajęłyśmy swoje stałe miejsca i opierając głowę o szybę odpłynęłam w krainę fantazji. Wyobraziłam sobie jak razem z Niallem lecimy w podróż, tylko my i nikt więcej.  Trzema słowami moje myśli dryfowały w przestrzeni.
-[t.i], dostałaś sms'a- spojrzałam zdezorientowana na Sam, który szturała mnie raz po raz w ramię.
Wyjęłam telefon z torby i odczytałam wiadomość od mojego ukochanego blondyna.
"Mam nadzieję, że uwielbiasz niespodzianki, bo chcę cię zabrać do niesamowitego miejsca. Xx"
Uśmiechnęłam się sama do siebie co przykuło uwagę Sam.
-Kto to?-zapytała, wyrywając mi z ręki urządzenie.
-Sam, oddaj to!-próbowałam wychwycić moją własność, ale ta szybko wstała z miejsca i zablokowała mi ręce.
-Mam nadzieję, że uwielbiasz niespodzianki, bo chcę cię zabrać do niesamowitego miejsca-przeczytała na głos wiadomość- a nadawcą jest... Niall?-spojrzała na mnie zaskoczona, a ja wreszcie zabrałam jej telefon.
Speszona szybko wrzuciłam go do torby i spuściłam głowę, chcąc ukryć rumieńce.
-[t.i], chyba nie chcesz mi powiedzieć, że umawiasz się z TYM Niallem, o którym myślę-odezwała się przerażonym głosem.
Uniosłam wzrok, napotykając jej rozszerzone źrenice.
-Nie powinno cię to obchodzić-wymamrotałam cicho.
-Jak to, nie powinno?!-powtórzyła oburzona- moja najlepsza przyjaciółka umawia się z jakimś starym fagasem i jeszcze ma czelność mówić, że nie powinno mnie to obchodzić!!
-Sam, przestań robić sceny-pociągnęłam ją w dół, by usiadła.
-Nie!- wyrwała się- nie przestanę, dopóki mi tego nie wyjaśnisz!
-Dobrze, wyjaśnię ci, ale już usiądź-nadal próbowałam przywołać w niej spokój.
Nabrała głośno powietrza i usiadła tuż obok. Nie patrzyła na mnie, ale wiedziałam, że jest wściekła. Miała mocno zaciśniętą szczękę i drgała jej prawa powieka.
-Tak, umawiam się z Niallem Horanem- powiedziałam opanowanym tonem, chociaż w środku zżerało mnie zdenerwowanie.
-Ile?-syknęła, odwracając twarz w moją stronę.
-Co ile?
-Ile to trwa?
-Kilka dni...
Sam zamknęłam oczy i wiem, że w myślach liczyła do 10, bo to jej ulubiony sposób na opanowanie.
-Wiesz, że to złe- uniosła powieki- i nielegalne. Myślałam, że to chwilowe zauroczenie, ale ty naprawdę się zakochałaś. [t.i], jemu chodzi tylko o jedno i dobrze wiesz co mam na myśli.
-Sam, mylisz się. Jeśli rzeczywiście jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, to proszę, nie zabraniaj mi tej miłości-patrzyłam na nią ze łzami w oczach- wiem, że nie jestem mu obojętna i wiem też to, że on nigdy by mnie nie wykorzystał.
-[t.i]..
-Nie, Sam. Nie chcę już więcej słuchać tych bzdur. Powinnaś mnie wspierać, a nie pogrążać.
Dziewczyna przyglądała mi się z bezradnością wypisaną na twarzy, aż w końcu mocno mnie przytuliła.
-Chcę tylko twojego dobra-szepnęła.
-Wiem, Sam-jeszcze mocniej ją uścisnęłam.
Oderwałyśmy się od siebie w momencie, kiedy autobus zatrzymał się na naszym przystanku. Opuściłyśmy pojazd i po pożegnaniu każda ruszyła w swoją stronę.
***

Przyglądałam się uważnie dwóm sukienkom, zastanawiając się, która będzie idealna na dzisiejszą randkę. Mierzyłam je skupionym wzrokiem, analizując wszystkie wady i zalety.
-[t.i]? Gdzieś wychodzisz?-do pokoju weszła mama, cicho zamykając za sobą drzwi.
-Tak.
-Na randkę?
-Tak.
-Z kim?
-Nie znasz-skwitowałam naszą rozmowę.
Mama podeszła bliżej mnie i wyjęła mi z ręki wieszak z malinową sukienką.
-Ubierz tą-nakazała mi- jak długo znasz Nialla?
-Co?-spojrzałam na nią zaskoczona.
Skąd ta kobieta wie o takich rzeczach?! Moja matka jest medium, czy jak?
-Słyszałaś. Zapytałam jak długo znasz Nialla.
-Jakiś czas-odparłam z trudem.
Poziom mojego zszokowania uniemożliwiał najprostsze czynności.
-Skąd...skąd ty w ogóle o nim wiesz?
-Rozmawiałam z Samanthą.
-Aha.
Spuściłam zażenowana wzrok i odebrałam z rąk mamy sukienkę.
-Pójdę się ubrać-powoli zmierzyłam w stronę łazienki.
-Wiesz, że nie pochwalam twojego zachowania-zatrzymałam się w półkroku i odwróciłam się w stronę rodzicielki.
-Nie rozumiem.
-Nie podoba mi się, to, że umawiasz się z tym facetem. On ma 22 lata, w dodatku jest milionerem, a wiesz co ja sądzę o młodych milionerach. Mimo, to gorszy fakt jest taki, że ty jesteś niepełnoletnia i nie wiesz co to życie. Jemu chodzi tylko o seks.
Czemu oni wszyscy czepiają się tego samego?! Tylko seks i seks im w głowie!
-Masz rację, nie wiem co to życie i pora się tego dowiedzieć-odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam do łazienki.
Zakluczyłam drzwi i od razu zaczęłam się przebierać. Pieprzona Sam! Wszystko musi wygadać! Rozczesałam włosy i związałam je w luźnego warkocza. Delikatny makijaż i byłam gotowa.  Wróciłam do swojej sypialni i zerkając na godzinę, ubrałam buty. Jeszcze 3 minuty!
-[t.i]! Ktoś do ciebie!-usłyszałam głośne wołanie mamy, dochodzące z parteru.
19.00!
Chwyciłam przygotowaną marynarkę i zbiegłam na dół, omal nie zabijając się na schodach.
-Dobry wieczór, [t.i]-w korytarzu stał pięknie ubrany Niall, trzymający w dłoni różę.
-Cześć, Niall-wymamrotałam chicho, podchodząc do niego.
Wspięłam się na palcach i ucałowałam jego policzek. Chłopak podał mi do ręki kwiat, uroczo się uśmiechając.
-Nie wiedziałem jaki kwiat lubisz, więc postawiłem na tradycyjną i trochę oklepaną różę.
-Jest piękna-oznajmiłam zgodnie z prawdą.
-Idziemy?-Niall wystawił rękę w moją stronę.
Pewnie go chwyciłam i ostatni raz spojrzałam na mamę. Stała z założonymi rękoma, opierając się o ścianę i mierzyła nas poważnym wzrokiem.
-[t.i], wróć przed północą-odezwała się tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-Niech się pani nie martwi, odwiozę ją punktualnie-oznajmił Niall, posyłając jej przyjazny uśmiech, który niestety nie odwzajemniła.
-Dobranoc-pożegnał się.
-Pa mamo!
Wyszliśmy na zewnątrz i skierowaliśmy się do jego auta. Jak to miał w zwyczaju, otworzył przede mną drzwi, uroczo się uśmiechając.
-Dokąd jedziemy?-zapytałam, gdy mijaliśmy jedną z najbardziej ruchliwych ulic miasta.
-Na kolację-odparłam z cwaniackim uśmiechem.
-Wiele mi to mówi-mruknęłam pod nosem i poprawiłam się wygodniej w fotelu.
W ciszy dojechaliśmy pod ogromny apartamentowiec i zdezorientowana spojrzałam na blondyna. Z kamiennym wyrazem twarzy wjechał na podziemny parking.
-Jesteśmy-oznajmił i wysiadł z auta.
Szybkimi ruchami okrążył pojazd i pomógł mi wysiąść.
-Gdzie my jesteśmy?
-W tym budynku mieszkam-złapał moją dłoń i zaprowadził do jednej z wind.
Wjechaliśmy nią na 7 piętro i po rozsunięciu drzwi ujrzałam jasny hol, który prowadził tylko do jednego mieszkania. Wyszliśmy z windy i z pomocą klucza blondyn otworzył szerokie drewniane drzwi.
-Zapraszam-przepuścił mnie przodem.
Powoli wkroczyłam do małego holu, który prowadził do przestronnego salonu. Po prawej stronie znajdowała się nowocześnie rządzona kuchnia a na wprost tuż przy ogromnym oknie, stał nakryty stół. Niall pomógł mi zdjąć marynarkę i zaprowadził do stołu. Jak się okazało podłoga w tym miejscu również była oszklona, co dało niesamowity efekt. Niepewnie stąpałam po grubym szkle i zajęłam przygotowane miejsce. O dziwo wszystkie potrawy były już przygotowane i nadal były ciepłe.
-Nie zrobiłeś tego sam, prawda?-zapytałam Nialla, który otwierał wino.
-Nie bardzo umiem gotować, dlatego zatrudniłem profesjonalistę-posłał mi chytry uśmieszek i z miną zwycięzcy nalał do kieliszków czerwoną ciecz.
Gdy już to zrobił usiadł naprzeciw mnie.
-Smacznego-oznajmił i upił łyk wina.
Prowadząc żywą rozmowę na wszystkie tematy, zajadaliśmy się włoskimi specjałami. W pewnym momencie Niall wstał od stołu i podszedł do małego stolika w salonie.
-Pamiętasz? Wczoraj napisałem, że mam niespodziankę-nachylił się nade mną i położył na stole białą kopertę.
Oparł podbródek na moim ramieniu i objął mnie w miarę możliwości.
-Otwórz-ponaglił, gdy zauważył moje wahanie i zdezorientowanie.
 Chwyciłam w dłonie kopertę i otworzyłam ją delikatnie. Wyjęłam z niej dwa bilety lotnicze i zaskoczona spojrzałam na Nialla.

_____________________________________________
Cześć!
Dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią i przepraszam, że dopiero dziś dodaję następną. Mam problemy z internetem, który otwiera tylko wybrane strony jak np, facebook, gmail czy twitter i jak na złość cały czas wyświetla się błąd, gdy tylko chce wejść na bloga. Na szczęście teraz mi to udało, co wyjaśnia dość późną porę. Wybaczcie, że się tak rozpisałam, ale chciałam się jakoś wyjaśnić. Mam nadzieję, że ta część się podoba i zapraszam do wyrażania swojej opinii.
Kolejną część dodam jak tylko wyjaśni się ta sprawa z internetem i będę ją mogła spokojnie napisać :)

Dobranoc!

ps. za wszelkie błędy przepraszam!

wtorek, 17 września 2013

Imagin Zayn

Imagin dla Beau :) Długo czekałaś, ale mam nadzieję, że ci się spodoba
_____________________________________________________________


Szybko zamknąłem drzwi do domu wierząc że już dziś nie będę musiał opuszczać tego bezpiecznego dla mnie budynku. Poszedłem do swojego pokoju i zacząłem rozmyślać nad tym dlaczego ludzie są dla mnie takimi potworami. Przez kolor mojej skóry i religię traktowali mnie jak kogoś o wiele gorszego od nich.
Sprawnie wyciągnąłem książki na biurko i niedbale odrobiłem większość zadanej w szkole pracy. Kiedy zostało mi jeszcze tylko zrobić geografie przeczytałem, że zadano mi na niej projekt do którego muszę wykorzystać internet. Niechętnie włączyłem urządzenie, którego wyjątkowo nie lubiłem. Możecie pomyśleć, że to dziwne, bo zapewne każdy normalny chłopak w moim wieku kocha komputery, ale ze mną tak nie było. Zawsze kiedy na niego wchodziłem ciągnęło mnie do portali społecznościowych,  na których to kierowanych było dużo niemiłych słów w moim kierunku, których wolałem unikać.
Kliknąłem w odpowiednią ikonkę po czym na monitorze pojawiło się okno przeglądarki. Wyszukałem odpowiednie materiały do zadania i skończyłem odrabiać lekcje. Po tym miałem zamiar wyłączyć to piekielne urządzenie, ale pokusa wejścia na Facebooka, Gmaila czy Twittera była dużo silniejsza ode mnie. Wpisałem więc odpowiedni adres internetowy i zostałem przekierowany na stronę, którą chciałem zobaczyć. Witamy na facebooku – ujrzałem duży napis na monitorze. Wpisałem swój login i hasło, a chwilę po tym moim oczom  ukazały się 34 nieprzeczytane wiadomości. Wszystko to były hejty kierowane do mojej osoby. Podobna sytuacja była na twitterze. Królowały teksty: Muzułmaninie wynoś się do Arabów albo Nie potrzebujemy Cię tu czarnuchu. Wszystkie wiadomości wyglądały dość podobnie.
Po zobaczeniu tych wszystkich nieprzyjemnych wiadomość postanowiłem jeszcze sprawdzić swoją skrzynkę mailową. Masz 27 nieodebranych wiadomości kliknąłem w to zdanie. Kilka reklam, jakieś kolejne obrażające mnie obelgi i ten jeden z jakiegoś nieznanego mi adresu mailowego. Niechętnie otworzyłem wiadomość myśląc, że to kolejny uczeń, który chcąc być cool zdobył mój e-mail i postanowił mnie powyzywać. Jakież było moje zdziwienie, gdy ujrzałem następującą treść:
Cześć Zayn! Długo zastanawiałam się czy napisać tego maila. Nie mogę patrzeć jak inni Cię traktują. To, że masz inny odcień skóry niż wszyscy i inną religię nie znaczy, że jesteś inny. Bardzo chciałabym ci pomóc. Jeżeli będziesz chciał z kimś pogadać odezwij się do mnie. Przynajmniej tak może troszkę pomogę. 

Sam w to nie wierzę, ale uśmiechałem się czytając tego maila. Ta dziewczyna, którą najprawdopobniej znam jest jedyną osobą po za moją rodziną, która zechciała ze mną porozmawiać. Może wyjdzie z tego coś dobrego – zastanawiałem się. Nigdy się nie dowiem jeśli nie spróbuję… Kliknąłem w napis : Odpowiedz nadawcy i zacząłem pisać:
Cześć! Nie wiem kim jesteś. Pewnie się znamy skoro tyle wiesz o moich problemach. Cieszę się, że znalazła się chociaż jedna osoba, która chciałaby mi pomóc…

***
…. Zwykła rozmowa od czasu do czasu wystarczy. Jak mogę Cię nazywać?
 
Czytając tą wiadomość poczułam się niezwykle dobrze. Zayn podobał mi się od dawna, ale jako, że należałam do szkolnej elity nie okazywałam tego. To bardzo zaszkodziło by mojej popularności. Mimo tego za każdym razem, gdy widziałam mulata moje ciało obiegał przyjemny dreszcz. Dłużej nie mogłam patrzyć na jego krzywdę i musiałam do niego napisać. Cieszę się, że mi zaufał i będę mogła chociaż w ten sposób się z nim porozumiewać. Czy prędzej postanowiłam mu odpisać:
Hej! Miło mi, że zechciałeś skorzystać z mojej pomocy. Nazywaj mnie Angie . Może opowiesz mi coś więcej o swoich uczuciach itp.

Nacisnęłam na przycisk wyślij i wiadomość wyruszyła w internetową drogę do skrzynki Malika. Potem zastanawiałam się dlaczego tak się podpisałam. Mam na imię [T.I] a ta ksywka to chyba tak dla zmyłki.
Do późnego wieczora czekałam na odpowiedź od Zayna. Kiedy już miałam wyłączać komputer zobaczyłam, że mam nowy mail od mulata.
O swoich uczuciach?? A jak ja mam się czuć?? Prześladuje mnie większość uczniów naszej szkoły. Czuję się strasznie. Traktują mnie jak jakiegoś potwora. Ja chcę tylko mieć przyjaciół. Czy to tak wiele? Jestem przecież tylko zwykłym chłopakiem, który potrzebuję tej świadomości, że ma się do kogo zwrócić w razie potrzeby.. Naprawdę czasami mam ochotę się zabić i mieć już spokój.. Nie wiem dlaczego ci to mówię, ale czuję, że mogę ci zaufać.. Bo mogę prawda??
      
Czytając to prawie się popłakałam. On nie wie kim jestem, a tak mi zaufał. Tak bardzo chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak. Boję się, że on może sobie coś zrobić, a wtedy sobie tego nie daruję.. Z takimi myślami odpisałam mu:
Oczywiście, że możesz skarbie.. Od tego tutaj jestem :-)


Przez następne kilka dni Malik nie odzywał się do mnie i nie było go w szkole. Bardzo się o niego bałam. W mojej głowie były same czarne myśli. W sumie to on miał pisać do mnie, a ja miałam udzielać mu rad i wspierać, ale nie mogłam już dłużej wytrzymać i wysłałam do niego następującą wiadomość:
Zayn czemu się nie odzywasz??. Bardzo się o Ciebie martwię. Proszę odpisz.
        
***
Nowa wiadomość od Angie.. Otworzyłem okno i zobaczyłem maila. Nie odpisałem od razu. Musiałem przemyśleć pare spraw.
Nie poszedłem do szkoły, bo byłem chory. W tym czasie zacząłem dostawać mnóstwo wiadomości typu: Pękasz?? A może w ogóle już nie żyjesz.. Dobrze by było. Nikt za tobą tu nie płacze.. albo Bez ciebie jest nam tu dużo lepiej. Możesz już wcale nie wracać!!
Przez te ostatnie kilka dni bardzo dużo  myślałem na samobójstwem. Połknąć garść tabletek, powiesić się, a może rzucić się z mostu.. Ta ostatnia opcja była mi coraz bliższa i najbardziej realna.. Skoro mnie tu nie chcą – wygrali. Już nigdy więcej mnie nie zobaczą. Ostatnim co chciałem zrobić było pożegnanie się z Angie.
Kochana Angie. Bardzo dziękuję ci za to, że chciałaś pomóc, ale to były Twoje słowa na słowa kilkuset osób. Dłużej już nie wytrzymam. Moje życie nie ma sensu. Żegnaj. Już nigdy więcej się nie zobaczymy ..

Wysłałem maila i ostatni raz rozejrzałem się po swoim pokoju. Na biurku zostawiłem tylko kartkę: Mamo przepraszam, ale ja dłużej tego nie zniosę. Nie zobaczymy się już więcej..
                                                                              Twój Zayn xx

Wyszedłem z domu i skierowałem się prosto na najbliższy most. Długo stałem tam wpatrując  w płynącą wodę. W końcu zdecydowałem się na skok, stanąłem na barierce, gdy nagle…

***

1 nowa wiadomość od Zayn – ujrzałam na ekranie monitora duży napis. Czy prędzej go otworzyłam. To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Moja decyzja była szybka i nieodwołalna.. Skoro nigdy więcej go nie zobaczę to nie mam po co żyć. Wybiegłam z domu i pobiegłam na najbliższą rzekę by oddać moje ciało prądom rzecznym. Na moście zobaczyłam Zayna. Chciał skoczyć.
- Zayn stój!! – krzyknęłam
- [T.I]? Co ty tu robisz? – spytał wyraźnie zaskoczony
- Zejdź a wszystko powiem – powiedziałam
- Skąd wiedziałaś, że tutaj będę?
- Ja nie wiedziałam. Muszę ci się do czegoś przyznać. T- to ja jestem Angie.
- Dlaczego to zrobiłaś?
-  Zakochałam się w Tobie. Nie mogłam patrzeć jak cię krzywdzą.
- Ale [T.I].. Przecież to zniszczy ci całą reputację.
- W dupie mam reputację. Na Tobie mi zależy. Przyszłam tu, bo jak przeczytałam Twojego maila to stwierdziłam, że moje życie bez ciebie nie ma sensu.
- Naprawdę?
- Tak naprawdę. Kocham Cię Malik.
- [T.I] zawsze mi się podobałaś, ale bałem się zagadać.
- No to teraz gadamy, ale nie ma na to czasu. Pocałuj mnie.
Nie musiałam dwa razy powtarzać. Mulat zbliżył swoje wargi do moich, a po chwili łapczywie wpił się w moje usta.
- Te hejty są nieważne. Teraz dla mnie liczysz się tylko ty [T.I]. Kocham Cię.
Nic nie odpowiedziałam, tylko ponownie złączyłam nasze usta. Tego pragnęłam od dawna tylko nigdy się nie odważyłam. A teraz będziemy już razem i nikt mi tego nie odbierze.
_______________________________________________________

Hey, hay, hello moje miśki :) Dłuuugo nic nie dodawałam, ale miałam kompletną blokadę. Ale dzisiaj powracam z tym oto imaginem. Nie wiem czy jest fajny czy nie.. Mi się średnio podoba. A jak tam pierwsze tygodnie w szkole?? Ja już mam kompletnie dość. No więc miłego czytania. Liczę na wasze komentarze :) To mnie bardzo motywuje.. Kocham Was ♥



piątek, 13 września 2013

Niall cz.2

-To tu-wskazałam palcem na niewyróżniający się wśród pozostałych budynków, bliźniaczy dom.
Niall zatrzymał się przy krawędzi chodnika i zagasił silnik.
-Jeszcze raz dziękuję, za podwózkę, ale wiesz, że nie musiałeś-oznajmiłam, patrząc w jego lazurowe oczy.
-Cała przyjemność po mojej stronie, [t.i].
Sposób w jaki wymawiał moje imię, wywoływał ciarki na całym ciele. Z jego ust brzmiało ono tak lekko i uroczo. Miałam wrażenie, że Niall delektuje się jego brzmieniem. Skinęłam głową i rzuciłam ciche "dobranoc", po czym wysiadłam z auta. Kiedy stałam już przy drzwiach ostatni raz obejrzałam się w stronę Nialla. Wpatrywał się we mnie tym przenikliwym wzrokiem, co wywołało u mnie potężne rumieńce. Pomachałam mu lekko dłonią i przekręciwszy klucz, znalazłam się wewnątrz domu. Czym prędzej zrzuciłam z siebie bluzę oraz buty i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i głośno westchnęłam. W myślach powrócił obraz blondyna, z którym miałam okazję spędzić kilka minut. Niby nic, a jednak coś.
***

Usiadłam na szkolnym murku i wypatrywałam wśród tłumu uczniów znajomej blond kity. Ludzie przepychali się przez główne wyjście, byleby nareszcie wrócić do domu. Gdy w końcu zauważyłam Sam, schodzącą ze schodów i przeklinającą na jakiegoś chłopaka, który ją potrącił, zeskoczyłam na ziemię i przybliżyłam się do niej.
-Cholerni trzecioklasiści! Myślą, że jak są najstarsi to wszystko im wolno. Idioci!-wściekła poprawiła swój mundurek i głośno odetchnęła.
-Jak idzie wam projekt?-zapytałam rozbawiona jej zachowaniem.
Sam przeszyła mnie morderczym spojrzeniem, a zaraz później wyszczerzyła w promiennym uśmiechu.
-Mark działa już od wczoraj i jeśli dobrze pójdzie, jutro skończy.
-Sam powiedział, że się tym zajmie, czy ty mu pomogłaś podjąć tą decyzję?-zmierzyłam ją wyczekującym wzrokiem.
-Jeśli myślisz, że go do tego zmusiłam to się mylisz! Mark sam mi to zaproponował, a ja się tylko zgodziłam-zacięcie się broniła.
-Załóżmy, że ci wierzę.
Gdy tylko opuściłyśmy teren szkoły moją uwagę przykuło małe sportowe autko, a raczej jego kierowca, który seksownie opierał się o maskę i mierzył mnie tajemniczym spojrzeniem. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, zaczął do mnie machać. Niepewnie odmachałam mu i sama nie wiedząc dlaczego, podeszłam do niego, zostawiając zdezorientowaną Sam.
-Dzień dobry,[t.i]-przywitał mnie.
-Cześć, Niall-odparłam speszona- C-co ty tu robisz? Amandy n-nie było dziś w szkole...-spuściłam wzrok na swoje palce, którymi się nerwowo bawiłam.
-Wiem. Przejeżdżałem tą drogą i pomyślałem, że fajnie byłoby się z tobą zobaczyć-oznajmił pewnym siebie głosem.
-M-mnie?-zająkałam się.
-Tak, ciebie. Jeśli nie masz nic przeciwko to chciałbym cię zabrać na obiad-uniósł mój podbródek, zmuszając tym samym, bym na niego spojrzała.
Przełknęłam głośno ślinę. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc jego propozycja mnie kompletnie zamurowała.
-[t.i]?-jego głos wyrwał mnie z zamyśleń-wszystko w porządku?-zapytał podejrzliwie.
Skinęłam głową.
-T-tak.
-Więc?
-Co?
-Chcesz ze mną spędzić popołudnie?-założył ręce na piersi i spojrzał na mnie wyczekująco.
Odwróciłam się w stronę Sam, która obserwowała nas z drugiej strony ulicy z miną, niewyrażającą żadnych emocji. Po prostu stała tam i się na nas gapiła.
-Okej-odpowiedziałam wracając wzrokiem na Nialla.
-Super!-jego twarz rozświetlił szeroki uśmiech i jak na gentelmana przystało, otworzył mi drzwi.
Niezdarnie wsiadłam do samochodu co wywołało głośny śmiech Nialla. Zażenowanie ogarnęło mój umysł, czego skutkiem były dwa ogromne czerwone placki na policzkach. Niezły początek, [t.i].
-Lubisz japońską kuchnię?-zapytał, po odpaleniu silnika.
Nigdy w życiu jej nie próbowałam, ale Sam mówiła, że kiedy ostatnio zjadła sushi, wymiotowała przez dwa dni plus dodała, że większego gówna w życiu nie jadła. Jej recenzja wywołała u mnie spore obrzydzenie, w dodatku, gdy sobie pomyślę, że to surowa ryba, automatyczni zbiera mi się na wymioty.
-Tak. Sushi to moje ulubione danie-posłałam mu szeroki uśmiech, chyba nawet zbyt szeroki, bo tylko zmrużył podejrzliwie oczy i o nic więcej nie pytał.
No pięknie! Nawet kłamanie w towarzystwie tego chłopaka jest cholernie niemożliwe! Dyskretnie spojrzałam w stronę Horana i na tyle ile mogłam, skanowałam jego dzisiejszy wygląd. Biała koszulka opinająca jego boską klatkę piersiową, a na nią założona jeansowa kamizelka. Idealnie dopasowane czarne spodnie i oczywiście niezawodne supry, tym razem białe, ale też z logiem Nike. Jeszcze przez kilka sekund zachwycałam się jego ubiorem, po czym spojrzałam na siebie. Jak mogłam zapomnieć o tym, że jestem w mundurku?! I jak ja mam się z nim gdziekolwiek pokazać?! Spłonęłam po raz kolejny rumieńcem, z nadzieją, że Niall tego nie zobaczy.
-Niall..um.. czy moglibyśmy po drodze zajechać do mnie. To tylko dwa przystanki od mojej szkoły...-zaproponowałam cicho.
-Coś się stało?
-Chciałabym się przebrać-odparłam zawstydzona.
Blondyn zachichotał pod nosem.
-Nie ma sprawy.
***

 Weszliśmy do przestronnego lokalu, urządzonego w typowo japońskim stylu. Skierowaliśmy się w stronę stolików i zajęliśmy jeden na samym środku. Młody kelner przyniósł nam karty dań, które były przepełnione różnymi potrawami. Na moje szczęście menu było podzielone na sposoby przyrządzania, więc wybrałam grupę, która wydawała się być najbardziej apetyczna.
-Co zamawiasz?-zapytał Niall, uważnie skanując menu.
-Jeszcze nie wiem. A ty? Wybrałeś coś?
Pokręcił głową z lekkim uśmiechem.
-Chyba wezmę coś z yakimono i z pewnością sushi. Na deser zamówię dango-oznajmił po chwili.
-Ja zjem sushi-powiedziałam z niemrawym uśmiechem, już czując jak śniadanie podchodzi mi do gardła.
-W takim razie zawołam kelnera-blondyn uniósł rękę, dając znak, że jesteśmy gotowi złożyć zamówienie.
Po kilkunastu minutach na stole stały wszystkie danie, które ani trochę mnie nie zachęciły. Przełykając ślinę, spróbowałam mały kawałek ryby. Sam miała rację. To jest ohydne!
-Smakuje?-zapytał Horan, widząc moją, jak zgaduję, nieciekawą minę.
-Yhym-z trudem przełknęłam pokarm i wymusiłam uśmiech, który raczej wyglądał jakby coś mi przejechało po twarzy.
***

-Wszystko w porządku?-troskliwy głos Nialla rozszedł się po łazience.
Wyszłam z ubikacji, trzymając się za brzuch. Podeszłam do umywalki i opłukałam usta, a następnie przemyłam twarz. Wyglądałam jak siedem nieszczęść.
-[t.i], dlaczego nie powiedziałaś, że nie lubisz sushi?-spojrzałam w lustro na odbicie Nialla.
Stał tuż za mną, tak że czułam na karku jego ciepły oddech.
-Nie wiedziałam, że tego nie lubię-odpowiedziałam zawstydzona-tak naprawdę nigdy tego nie jadłam-spuściłam głowę w dół zażenowana swoją głupotą-przepraszam-szepnęłam.
-Nie masz za co-położył dłoń na moim ramieniu, zjeżdżając nią w dół.
Wplótł swoje palce w moje, wywołując przyjemne uczucie rozchodzące się po całym ciele.
-Chodźmy na spacer-powiedział szeptem do mojego ucha.
Pociągnął mnie delikatnie w stronę wyjścia z toalety, a zaraz potem w stronę drzwi prowadzących na ruchliwą ulicę.
***

-Więc, czym zajmujesz się na co dzień?-zapytał Horan, gdy spacerowaliśmy wzdłuż parkowej alejki.
Chłopak nadal trzymał moją dłoń w żelaznym uścisku.
-Niczym konkretnym-wzruszyłam ramionami- do południa szkoła, później wszystko wychodzi samo. Jednego dnia siedzę w domu, drugiego spotykam się ze znajomymi. Nic szczególnego. A ty? Pracujesz, studiujesz, czy się obijasz?
Niall zaśmiał się cicho i odchrząknął.
-Pracuję w firmie ojca. Nic szczególnego
-Jesteś podawaczem kawy?
-Nie. Raczej prezesem jednego z głównych działów.
Wow. Prezes jednego z głównych działów brzmi imponująco i jeśli myśli, że dzięki temu może zdobywać laski- to mnie właśnie zdobył.
-Brzmi to...-zamyśliłam się kilka sekund-bardzo poważnie.
-Nie jest tak źle-posłał mi uroczy uśmiech- jak widzisz znajduję czas na przyjemności-dodał spoglądając na nasze splecione dłonie.
Również skierowałam ku nim wzrok i delikatnie uniosłam kąciki ust.
-Nie przeszkadza ci to, że jestem w wieku twojej siostry?-wypaliłam znienacka, za co wymierzyłam sobie mentalny policzek.
-A powinno?-spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.
-Nie wiem-mruknęłam speszona, spuszczając głowę w dół.
Czy choć raz, przez 5 minut, mogę się  nie rumienić przy tym chłopaku?!
-Osobiście, nie bardzo mnie to obchodzi-dodał, chwytając za mój podbródek i unosząc go do góry.
Stanęliśmy w miejscu wpatrując się w siebie nawzajem. Musiałam unieść wysoko głowę, gdyż Niall przewyższał mnie od dwie głowy. Był taki umięśniony i wysoki, chociaż z tymi mięśniami to bym za bardzo nie przesadzała. Mimo wszystko, był dla mnie idealny. Analizowałam każdy detal jego twarzy, za wyjątkiem warg. To na nie bałam się spojrzeć, bo jestem pewna, że gdy tylko bym zwróciła na nie uwagę, mój organizm, by oszalał.
-Natomiast, ważne jest, ile znaczy to dla ciebie-chwycił moją twarz w swoje duże dłonie- jeśli przeszkadza ci mój wiek, mogę dać ci spokój, ale nie obiecuję, że mi się to uda. Za długo czekałem, by móc z tobą przebywać-spuścił wzrok na moje usta i językiem zwilżył swoje- marzę o tym, by wreszcie cię pocałować, ale nie zrobię tego, jeśli ci to nie odpowiada.
Patrzyłam w jego tęczówki, które były pełne rozmaitych emocji. Mimo tego całego chaosu w nich zawartego, wiedziałam, że mówi prawdę. Wierzyłam w to.
-Kocham się w tobie od kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłam. Dokładnie trzy lata i dziewięć dni-szepnęłam i nie czekając na nic więcej, wpiłam się w jego miękkie wargi.
Oplotłam dłonie wokół jego szyi i przyciągnęłam jeszcze bliżej siebie. Całowaliśmy się powoli, bez przeszkód, bo teraz cały świat należał do nas. Niespiesznie oderwaliśmy się od siebie, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Oboje unieśliśmy wysoko kąciki ust.
-[t.i], czy zechcesz umówić się ze mną w ten piątek?-zapytał.
-Z miłą chęcią, Niall-odparłam i złożyłam czuły pocałunek na jego policzku-Wracajmy-chwyciłam jego dłoń-już późno, a czeka mnie jeszcze praca domowa.
-No tak-westchnął bezradnie mój towarzysz-zapomniałem, że umawiam się z licealistką.
-Hej!-uderzyłam go lekko w ramię.
-Przepraszam-przyciągnął mnie do siebie i musnął delikatnie w usta- mam ci pomóc?- zadziornie się uśmiechnął.
-Nie trzeba-pstryknęłam go w nos i pociągnęłam w stronę auta.

______________________________________________________________
:D
Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać na 2 część, ale rozpoczął się rok szkolny i sami wiecie jak to jest z tym czasem. Uznałam, że fajnie byłby dodać imagina o Niallu w jego urodziny, więc jest!
Mam nadzieję, że Wam się podoba, bo przed nami jeszcze kilka części, myślę koło 2-3 :) Nie wiem, kiedy pojawi się następna, ale postaram się to zrobić jak najszybciej

Dziękuję za wszystkie komentarze!! 

ps. może spróbujemy pobić rekord komentarzy pod tym postem? Dla uczczenia 20 urodzin Nialla :D
 obecnie największa ilość to 85(w dodatku odbyła się mała kłótnia), ale dacie radę więcej, prawda Crazy Mofo?

poniedziałek, 9 września 2013

Niall cz.1

-[t.i], słuchasz mnie?!-spojrzałam zaskoczona na Sam.
Skrzyżowała ręce na piersiach i tupiąc nogą spoglądała na mnie spod ściągniętych brwi.
-Co?
-Pstro! Właśnie opowiadałam ci, że moje życie jest bez sensu, a ty tak po prostu mnie olewasz. Gapisz się na tego kolesia, jakby był jakimś ósmym cudem świata.
Momentalnie zarumieniłam się i odwróciłam twarz w drugą stronę, by tego nie zobaczyła.
-Wcale, że nie-odparłam.
-Słuchaj, ja wiem, że jesteś młoda i hormony ci buzują, ale ten koleś ma 20 lat, albo i więcej!
-Odezwała się dorosła-fuknęłam i wyprzedzając ją poszłam dalej.
-Poczekaj!-zawołała za mną i szybko mnie dogoniła.
Poprawiłam plecak na ramionach i mijając szkolny dziedziniec, wyszłam na ulicę. Chłopakiem, o którym mówiła Sam, był Niall Horan-brat Amandy Horan, najpopularniejszej dziewczyny w szkole. Czasami odbierał ją ze szkoły swoją super bryką, zwracając uwagę wszystkich zgromadzonych z tym, że dziewczyny większą uwagę skupiały na nim, a nie na samochodzie. Ich rodzice są właścicielami ogromnej korporacji, więc  nikogo nie zdziwił fakt, że tym razem przyjechał najnowszym modelem Lexus'a, zamiast "starym" Bentley'em. Opierał się o niego i z założonymi rękoma, obserwował główne wejście prowadzące do naszej szkoły. Podobnie jak reszta uczniów, zatrzymałam się, by "podziwiać auto". Swój wzrok utkwiłam w sylwetce Horana. W ten wyjątkowo słoneczny dzień, ubrał jeansowe rybaczki, białą koszulkę i czarne supry z Nike. Wyglądał jak Bóg w najczystszej postaci, w dodatku uroku dodawała mu idealnie ułożona fryzura. Westchnęłam cicho i z ciężkim sercem ruszyłam dalej. Gdybym mogła z nim chociaż przez minutę porozmawiać, byłabym szczęśliwa już do końca życia!
-Swoją drogą-odezwała się Sam- to całkiem fajnie dziś wygląda.
-No.
Obie westchnęłyśmy na głos, po czym zachichotałyśmy.
-Słyszałam, że niedawno zerwał z dziewczyną. Może mam u niego szansę?-zapytała sama siebie.
Popatrzyłam na nią jak na idiotkę i wybuchłam śmiechem.
-Tak, pewnie! Jesteś dla niego idealną dziewczyną!
Sam popatrzyła na mnie urażona, lecz po chwili sama zaczęła się śmiać.
-Myślisz, że chciałby mieć siedemnastolatkę za swoją dziewczynę?-zapytałam.
-Nie. To byłoby trochę dziwne połączenie. Niepełnoletnia związana z dwudziestodwulatkiem. Wasz seks byłby nielegalny!
Uderzyłam blondynkę w bok i zaczerwieniłam się.
-Przestań! Jesteś największym zboczeńcem chodzącym po świecie!
-Och, [t.i]-położyła rękę na moim ramieniu- wiem, że z chęcią przeżyłabyś z nim swój pierwszy raz. Z resztą, kto by nie chciał?
-Sam! Jesteś obrzydliwa!-strzepnęłam jej dłoń i pobiegłam na pobliski przystanek.
Pomachałam ręką do kierowcy autobusu, by się zatrzymał i już po chwili siedziałam na swoim ulubionym miejscu, a tuż obok mnie zasiadła Sam.
-Jutro powiedzą nam z kim mamy zrobić projekt na biologię-oznajmiła znudzona blondynka- ciekawego kogo tym razem przydzieli mi ta suka. Zgaduję, że każe mi pracować z największym głąbem w klasie i cała robota będzie moja-zrzędziła.
-Sądzę, że będę w parze z Markiem. Rok temu też z nim byłam-odezwałam się.
-Mark Dawson, największy kujon w klasie. Szóstkę masz jak w banku-podsumowała Sam i już więcej się nie odezwała.
W ciszy dojechaliśmy na nasz ostatni przystanek i żegnając się buziakiem w policzek, każda z nas udała się w swoją stronę.
***

-Okej, teraz przydzielę wam pary, w których wspólnie przygotujcie projekt-odezwała się pani Black.
Trzymając w ręku przygotowaną listę, zaczęła wyczytywać kolejne nazwiska.
-Samantha Rose i Mark Dawson.
-Jest!-odezwała się po cichu Sam.
Popatrzyłam na nią z uśmiechem, który odwzajemniła.
-[t.i][t.w]-usłyszałam swoje nazwisko i zwróciłam uwagę na nauczycielkę- ty przygotujesz projekt z Amandą Horan-oszołomiona odwróciłam wzrok w stronę mojej nowej partnerki.
Znudzona podpierała się o łokieć, nieporuszona słowami pani Black. Chwilę potem, gdy dotarło do mnie, że dzięki temu może uda mi się poznać Nialla, omal nie krzyknęłam z radości. Zadowolona zaczęłam rysować serduszka na ławce, jakby miało to wyrazić moje szczęście,

-[t.i], wpadnij do mnie dziś o 16-do mojego stolika podeszła Amanda.
Mimo swojego statusu, była całkiem fajną dziewczyną, ale nigdy nie łączyły nas bliższe kontakty.
-Okej-odparłam z uśmiechem- mam coś ze sobą zabrać?-zapytałam, wskazując na książki.
-Nie, nie trzeba. W domu mam mnóstwo książek i encyklopedii-odparła z uśmiechem- do zobaczenia!-dodała i wyszła z klasy.
-No,no,no-odwróciłam wzrok w stronę dochodzącego do mnie głosu.
Jak się spodziewałam była to Sam, siadająca na mojej ławce.
-Ktoś tu będzie miał okazję spotkać Nialla Horana-powiedziała i posłała mi chytre spojrzenie.
-Przestań. Nie zamierzam nikogo spotykać. To będzie zwykłe popołudnie spędzone z jego siostrą, a nie nim. Nawet nie wiemy, czy on mieszka z jej rodzicami!
-Nie ważne. Chodzi o sam fakt, że będziesz przebywać w tym samym domu, w którym i on bywa-dodała i ciągnąc mnie za łokieć, wyprowadziła nas na korytarz.
***

Zdenerwowana nacisnęłam na dzwonek do drzwi i szybko poprawiłam na wszelki wypadek swoją kremową bluzkę. Po kilku sekundach usłyszałam szybkie kroki i w drzwiach stanął uroczy blondyn.
-Cześć,j-ja do twojej siostry...-wyjąkałam zdenerwowana.
O mój Boże! Czegoś takiego nie wyśniłam, nawet  w najśmielszych snach!
-Cześć! Wejdź do środka, Amanda zaraz zejdzie-zaprosił mnie gestem ręki do środka.
Przekroczyłam próg domu, czując na sobie uważne spojrzenie Nialla. Oddychaj, [t.i]!
-Proszę, tam jest salon. Usiądź, a ja ją zawołam-oznajmił wskazując na ogromne pomieszczenie znajdujące się po lewej stronie.
Przełknęłam ślinę i przytaknęłam głową. Ruszyłam w tamtą stronę, podczas gdy Horan głośno krzyknął imię Amandy. Zachichotałam pod nosem, ale od razu się uspokoiłam, gdy w salonie pojawił się Niall.
-Amanda mówiła, że przygotowujecie razem projekt-odezwał się siadając na fotelu obok.
-Tak-skinęłam głową.
Czyż życie nie jest piękne?! Właśnie spędzam najlepsze 5 minut swojego życia z chłopakiem marzeń! Błagam, niech nikt mnie nie szczypie!!
-Więc, o czym on będzie?
Przełknęłam głośno ślinę, zdenerwowana.
-Ymm...jeszcze nie uzgodniłyśmy tematu..
Niall pokiwał głową, na znak zrozumienia i już miał się odezwać, gdy do salonu wparowała Amanda.
-Niall, wypierdzielaj stąd w tej chwili!!-wrzasnęła na niego, wskazując palcem na wyjście.
-Spokojnie, Am. Zaraz wyjdę-odparł spokojnie i zwrócił się do mnie- Miło było cię poznać, [t.i]-posłał mi zabójczy uśmiech i poszedł w nieznanym mi kierunku.
Chwila moment....On zna moje imię?!?!
-Amanda?-zaczęłam cicho, patrząc na to co robi.
Usiadła tuż obok mnie i położyła na stoliku kartki i kilka książek.
-Hm?-mruknęła, nie przerywając swojej pracy.
-Skąd Niall zna moje imię? Nie przedstawiałam mu się..
Dziewczyna  zawiesiła swój wzrok na mnie i przez chwilę nic nie mówiła, analizując moje słowa.
-Ach! Już wiem!-klasnęła z uśmiechem w dłonie- kiedyś, widział cię przed naszą szkołą, gdy ze mną rozmawiałaś. Później zapytał kim jesteś, więc pewnie stąd cię zna-oznajmiła.
-Aha-skinęłam głową i delikatnie się uśmiechnęłam.
Zwrócił na mnie uwagę.Wprawdzie  niewielką, ale mimo to mnie zapamiętał.
-Więc o czym robimy projekt?-z moich myśli wyrwał mnie głos Amandy.
-Wybierzmy coś z książki-zaproponowałam i tak  o to zaczęłyśmy naszą kilkugodzinną pracę.
***

-Okej-zabrała głos Amanda, odkładając długopis- nie wiem jak ty, ale ja na dziś wymiękam. Siedzimy nad tym od czterech godzin, a dopiero mamy początek.
-W takim razie-ja również odłożyłam przedmiot na stół i wygodnie się oparłam- dokończmy to kiedy indziej. Nikt nie kazał nam robić tego od razu.
Dziewczyna przytaknęła głową i po chwili znów się odezwała.
-Umówmy się, że  czwartek znów do mnie przyjdziesz. 16 pasuje?
-No pewnie, ale dlaczego nie spotkamy się jutro? Sądziłam, że zależy ci na tym, by skończyć to dziadostwo jak najszybciej-zabawnie zmarszczyłam brwi.
Amanda parsknęła śmiechem.
-Jutro nie będzie mnie w szkole, bo wyjeżdżam i wrócę dopiero wieczorem.
-Rozumiem. To będę się już zbierać-powoli wstałam z miejsca i włożywszy to co moje do torby, skierowałyśmy się do drzwi.
-[t.i], już idziesz?-nagle ni stąd ni zowąd pojawił się Niall.
-Tak, już późno-odpowiedziałam speszona.
-Może cię odwiozę?-zaproponował.
-N-nie, nie trzeba-zalałam się rumieńcem i spuściłam głowę w dół.
-To świetny pomysł!-odezwała się jego siostra- jest późno i będzie dużo bezpieczniej, jeśli zawiezie cię mój brat.
-Naprawdę nie trzeba-próbowałam ich przekonać, lecz nikt mnie słuchał. Amanda była zajęta mówieniem Niallowi, że ma mnie odwieźć pod sam dom, a on w tym czasie zakładał kurtkę.
-Do zobaczenia!-krzyknęła znajoma, zanim blondyn zamknął za nami drzwi.
-Niall, naprawdę, nie musisz mnie odwozić-powtórzyłam się.
-[t.i], przestań tyle mówić i wsiadaj do auta-rozkazał z uśmiechem i otworzył mi drzwi od strony pasażera.
Niepewnie zajęłam miejsce pasażera, cicho dziękując. Chłopak w mgnieniu oka okrążył samochód i usiadł obok.
-Dokąd panienkę podwieźć?-zapytał szarmanckim tonem.
Zachichotałam cicho.
-Do domu-odparłam zadowolona ze swojego "poczucia humoru".
Blondyn zaśmiał się i kręcąc głową ruszył spod podjazdu ich ogromnej rezydencji.


__________________________________________
Cześć!
Jak Wam mija rok szkolny? Ja osobiście mam już dosyć xD
Przedstawiam Wam pierwszą z kilku części imagina o Niallu. Mam nadzieję, że przypadł do gustu :)
Swoją opinię wyraźcie pod spodem, bo uwielbiam czytać komentarze o ile nie brzmią tylko i wyłącznie "świetnie" albo coś w tym stylu ;)