czwartek, 31 października 2013

Dowolny bohater

AU-alternatywa rzeczywistość.

Szedłem wzdłuż jednej z mniej ruchliwych ulic i wodziłem wzrokiem po szyldach sklepów. Gdy wreszcie trafiłem na ten właściwy, stanąłem przed nim i dokładnie lustrując wygląd budynku, wszedłem do środka. Mały dzwoneczek przymocowany w pobliżu drzwi oznajmił moje przybycie. Rozejrzałem się po pomieszczeniu na końcu zatrzymując się na młodej dziewczynie. Przysięgam na Boga, że nigdy nie widziałem tak pięknej kobiety. Zauroczyła mnie od pierwszej chwili swoim nieśmiałym uśmiechem i oczami koloru tak niespotykanego. Jednego dnia były zielone, innego niebieskie, a jeszcze innego po prostu szare. Gdy płakała były lazurowe z nutą zieleni, śniły blaskiem i wtedy były najpiękniejsze. Ale one zawsze były piękne. Zawsze też mały obszar wokół źrenicy był brązowy. Pewnie to brzmi idiotycznie, ale to prawda. Były niesamowite i niepowtarzalne jak ona sama.
-Potrzebujesz pomocy?-zapytała unosząc wyżej kąciki ust.
To było to. Prosto w serce.
-Buty-odparłem, bo tylko na tyle było mnie stać.
Widok tej dziewczyny odjął mi mowę.
-Tu są  tylko buty-zachichotała uroczo.
-No tak-zarumieniłem się, ale też czułem satysfakcję, ze udało mi się ją rozbawić
Dobry początek!
-Więc, jakiego modelu szukasz?
-Emm... może coś w stylu brogsy?-podrapałem się po karku, nieco zakłopotany- niedługo mamy ważną uroczystość rodzinną i muszę jakoś wyglądać.
Piękność znowu zachichotała, wprawiając moje serce w drżenie.
-Myślę, że mogę ci pomóc-puściła mi oczko i podeszła do jednej z półek zapełnionej butami.

Następnego tygodnia poszedłem kupić trzecią parę butów i wreszcie odważyłem się zaprosić ją na randkę. Na początku [t.i] oniemiała patrzyła na mnie swoimi pięknymi oczami, by po chwili spuścić głowę w dół i wyszeptać ciche "zgoda". Pamiętam ten róż, który pojawił się na jej policzkach. Znowu trafiło to prosto w moje serce. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia.
W piątek 23 lipca poszliśmy na naszą pierwszą randkę. Jako, że miałem tylko 19 lat i pracowałem dopiero od kilku tygodni, nie mogłem zabrać [t.i] do wspaniałej restauracji. Bo ona zasługuje na to, by jeść w najlepszych miejscach i pić najlepsze wino. Zamiast tego zabrałem ją starym volkswagenem ojca do swojej ulubionej knajpki, w której serwowali najlepszy fish&chips w mieście. Właśnie tam spędziłem najlepsze chwile życia, a to był dopiero początek wszystkiego. Coraz częściej się spotykaliśmy, aż w końcu zostaliśmy parą. Po niespełna dwóch latach wzięliśmy ślub. Zaprosiliśmy rodzinę i przyjaciół na skromną ceremonię i poczęstunek. [t.i] zawsze pięknie wyglądała, ale tego dnia, kiedy przysięgaliśmy swoją miłość przed Bogiem wyglądała.... Nawet nie potrafię tego opisać. Słowa nie są w stanie wyrazić tego jak zjawiskowo wyglądała w prostej białej sukni do kostek z krótkim rękawem. Ani razu nie żałowałem swojej decyzji. Wręcz przeciwnie. Każdego dnia dziękowałem, że na mojej drodze pojawiła się [t.i]. Z nią każda chwila była na miarę złota, diamentów i wszystkiego co najcenniejsze na świecie. Nie potrafię wybrać momentu, który był najlepszy, bo wszystkie takie były. Każdy znaczył dla mnie wszystko. Rok po naszym ślubie [t.i] zaszła w ciążę. Urodziła równie piękną jak ona córkę. Nazwaliśmy ją Hope- Nadzieja, nadzieja na to, że już zawsze będziemy tacy szczęśliwi. I byliśmy. Mieliśmy najlepsze życie jakie mogliśmy mieć, bo spędziliśmy je razem.
Nie, nie zawsze mnie  już poznaje, ale nie mogę się doczekać, by ją zobaczyć każdego dnia. Ona ciągle jest tą samą osobą. I każdego dnia przedstawiam się, i poznajemy się od początku. Jestem szczęściarzem. Kto inny zakochuje się 365 dni w roku? Wiesz, to wygląda tak. Ludzie widzą parę zdziecinniałych  starych głupców,  którzy utknęli w czasie i czekają na śmierć. Ale ja widzę śliczną młodą dziewczynę z Polski, która chce spędzić ze mną resztę swojego życia. Wygrałem.  I wszyscy inni się nie liczą.


_______________________________________________________________
Jeśli dla kogoś niezrozumiałe jest to coś wyżej, to już wszystko tłumaczę.
Historię tę opowiada wybrany przez Was bohater, który jest już starcem i którego ukochana jest chora na alzheimera. Inspirowałam się krótkim,ale jakże wzruszającym filmikiem. Mam nadzieję, że mi też udało się trochę Was wzruszyć ;)

Dobranoc Xxxxx

środa, 30 października 2013

Pół miliona wyświetleń!!


Wow!
Nasz blog został wyświetlony dokładnie (w tym momencie, kiedy to piszę) 500 936 razy, a to tylko i wyłącznie Wasza zasługa!!
W imieniu całej załogi bloga bardzo Wam dziękuję, jesteście wspaniali :D
To Wy nas zachęcacie do pisania kolejnych imaginów i to Wy sprawiacie, że ten blog ma coraz więcej odwiedzających. Myślę, że nigdy Wam za to wystarczająco nie podziękujemy. Chłopcy z pewnością pękają z dumy, że mają tak fantastycznych fanów. 

W związku z tą potężną liczbą, postanowiłam zrobić małe podsumowanie.
Blog został założony w niedzielę 16.12.2012
Opublikowano 205 postów łącznie z imaginami i różnorakimi informacjami.
Obecnie są 3 autorki:
 aauthoress
Dreamer
Mrs.Tomlinson
Obserwują nas 64 osoby
Dodaliście 2188 komentarzy 
Średnia liczba wyświetleń wciągu dnia wynosi ok. 1467
Mamy czytelników m.in. z:
Polski
Wielkiej Brytanii
Stanów Zjednoczonych
Niemiec
Rosji
Norwegii
Ukrainy
Francji
Szwecji
Irlandii
oraz z wielu innych krajów

Jestem cholernie dumna z tych osiągnięć i mam nadzieję, że niedługo będę Wam dziękować za cały milion!

Kochamy Was i jeszcze raz BARDZO dziękuję, za to, że po prostu jesteście!!


wtorek, 29 października 2013

Imagin Liam cz.3

Dedykuję tą część Darcy Styles naszej wiernej czytelniczce, która pod każdym imaginem zostawi kilka miłych słów <3
___________________________________________________________

*** 6 miesięcy później

Jak codziennie od pół roku wyszłam przed dom sprawdzić czy nie ma tam wiadomości od Liama. Zazwyczaj listy przychodziły mniej więcej co 2 tygodnie, ale ja każdego dnia sprawdzałam skrzynkę. Dzisiaj niestety jeszcze nic nie było. Odwróciłam się w stronę drzwi i już chciałam wejść do środka, gdy usłyszałam ciepły głos mojego listonosza.
- Hej [t.i].. Chyba mam coś co Cię ucieszy – powiedział z uśmiechem i wyjął z torby szarą kopertę
- Dzięki Will – odwzajemniłam uśmiech i chwyciłam list.
- Lecę dalej.. Pa
- Cześć
Uradowana weszłam do mieszkania i czym prędzej rozdarłam kopertę. Wyciągnęłam kartkę i zaczęłam czytać:
Kochana [t.i]
Nie mogę uwierzyć, że minęło już pół roku! Ten czas leci tak szybko. Bardzo za Tobą tęsknię, chociaż pewnie Ty to wiesz, bo powtarzam to w każdym liście. Jeszcze 6 miesięcy i wracam do domu. Będziemy mogli wtedy już cieszyć się sobą przez długi, długi czas i nadrobimy stracony rok.
Odwołując się do Twojego ostatniego listu, wiem, że się o mnie martwisz, ale naprawdę nie masz powodu. Nie mogę zdradzić ci gdzie dokładnie jestem i co robię, ale musisz wiedzieć, że moja ekipa nie jest wysyłana na te najniebezpieczniejsze akcje. My zajmujemy się czymś innym (jak mówiłem nie mogę powiedzieć czym). Przy tym co robimy jesteśmy zabezpieczeni, a na niebezpieczeństwo jesteśmy narażeni naprawdę bardzo, bardzo rzadko. Obiecuję ci, że za pół roku wracam do Ciebie cały i zdrowy. Jest jeszcze jedna kwestia.. Kolejny wyjazd będzie 1,5 roku po powrocie z tej misji. Wszyscy chłopcy potwierdzili już, że będą brali w nim udział, a ja mam dylemat. Chciałbym pozostać z Tobą, ale chciałbym też służyć narodowi. Co mam zrobić? Doradzisz mi jakoś?
No to chyba by było wszystko co na tą chwilę chciałem ci przekazać. Bardzo Cię kocham i z niecierpliwością czekam na kolejny list. Trzymaj się mocno. Całuję              
                                                                                                                      Liam

Po przeczytaniu tej wiadomości byłam trochę spokojniejsza. Wcześniej Li nie mówił mi o swoich zadaniach, więc bardzo się martwiłam. Teraz wiem, że uważa na siebie i jest w miarę bezpieczny. Tylko teraz co doradzić mu w sprawie kolejnej misji. Wiem, że gdybym powiedziała mu, że chcę żeby został on by to zaakceptował, ale z drugiej strony był by zawiedziony, że nie może razem z kolegami walczyć o kraj. Nie wiem co mam zrobić. Muszę znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.
Postanowiłam iść do Esme, bo ona zawsze wspiera mnie w trudnych chwilach i pomaga rozwiązać wszystkie problemy.
- No wiesz [t.i].. Sam nie wiem. Ty chciałabyś, żeby on był z Tobą prawda?
- Yhm.. – mruknęłam
- Ale jeżeli mu to powiesz on może być z lekka zawiedziony. Nie powie ci o tym, ale tak będzie.
- Wiesz Esme – zaczęłam – na to, to ja sama już wcześniej wpadłam – szturchnęłam ją
- Wiem, wiem.. To może powiedz mu, żeby szedł za głosem serca.
- Chyba tak zrobię. Dzięki kochana – uściskałam ją
Siedziałam u przyjaciółki jeszcze jakieś 2 godziny, a po powrocie do domu od razu wzięłam się za pisanie listu do Liama.

Najdroższy Liamie!
Naprawdę to pół roku minęło nam bardzo szybko. Już nie mogę się doczekać, aż do mnie wrócisz. Też bardzo za Tobą tęsknię. Dziękuję bardzo za Twój list. Już mam plany co będziemy robić jak wrócisz. Wierz mi, będzie to przyjemne.
Pierwszy raz powiedziałeś mi co nieco o tym co tam robisz. Bardzo się cieszę z tego powodu, bo jestem o Ciebie trochę spokojniejsza. Widziałam się dzisiaj z Esme. Masz od niej gorące pozdrowienia. A ja.. A ja nie mogę skupić się ani na studiach, ani na niczym innym, bo myślę o Tobie. O tym gdzie właśnie jesteś, o tym co robisz w danej chwili. Już nie raz ci to mówiłam, ale ta rozłąka jest dla mnie straszna. Nie mówię tego, żeby Cię zasmucić, lub wzbudzić poczucie winy, ale dlatego, że chcę żebyś to wiedział. A co do Twojego pytania to długo się nad tym zastanawiałam. Myślę, że sam powinieneś zdecydować. Jeśli rozum ci nic nie podpowiada to słuchaj głosu serca..
Kocham Cię najmocniej na świecie. Wracaj do mnie najszybciej jak możesz. Uważaj i dbaj o siebie. Ściskam i całuję
                                                                                                                      Twoja [t.i]


Zakleiłam kopertę i odłożyłam ją na bok. Zrobiło się dość późno więc wyślę list jutro.
Nazajutrz rano, gdy tylko z lekka się ogarnęłam poszłam na pocztę wysłać list. Wrzucając go do skrzynki pocałowałam jeszcze kopertę zostawiając na niej świeży ślad od różowej szminki..

*** oczami Liama około tydzień później

…Ściskam i całuję
                        Twoja [t.i]

Przeczytałem nowy list od mojej kochanej [t.i]. Miałem zamiar od razu jej odpisać, ale usłyszałem wezwanie generała.
- Panowie zbierać się jedziemy na akcję. Za 15 minut zbiórka przy moim namiocie!
- Tak jest panie generale! – odrzekliśmy chórem
Chwile potem wszyscy byliśmy gotowi do wyjazdu. Naszym dzisiejszym zadaniem było sprawdzenie pewnego terenu. Kiedy dotarliśmy na miejsce podzieliliśmy się na dwie drużyny. Jedna poszła na lewo, druga na prawo. Ja miałem dowodzić ekipie, w której byłem. Podzieliłem chłopaków na podzespoły i każdy miał przydzielony fragment terenu do sprawdzenia. Ja wziąłem swojego najlepszego kumpla Andy’ego i poszliśmy razem obadać nasze pole.
- Andy ty popatrz tam, a ja tutaj okej?
- Okej Li.. Spotkajmy się tutaj za 10 minut, chyba, że któryś by coś znalazł to się wołamy
- Dobra.
Przeczesywałem każdy zakątek, gdy nagle usłyszałem głośne „Liam uważaj”, odwróciłem się i poczułem ostry ból w podbrzuszu. Bezwładnie osunąłem się na ziemię. Potem była już tylko ciemność…
___________________________________________________________
No to jest 3 część.. Przy ostatniej postawiłam wam chyba za wysoką poprzeczkę co do ilości komentarzy. Nie miałam serca Was dłużej przetrzymywać i dodaję go dzisiaj. Jestem z tego rozdziału wyjątkowo zadowolona. Myślę, że jeszcze 1 - 2 części i to zakończę. Mam nadzieję, że Wam spodoba się tak samo jak mi.. Całuski :*               
15 KOMENTARZY = CZĘŚĆ 4




Imagin Zayn część 5 OSTATNIA

  


 Do szkoły nie chodziłam przez cały następny tydzień. Od całego tego zamieszania byłam roztargniona, nie potrafiłam się na niczym skupić, ale rodzicom to chyba było na rękę.
Gdy w poniedziałek wreszcie zdecydowałam się do niej pójść ojciec osobiście dopilnował abym tam dotarła. Na szkolnym dziedzińcu nerwowo wyszukiwałam wzrokiem Malika ale nie potrafiłam go nigdzie dojrzeć, za to doskonale widziałam te zawistne spojrzenia wszystkich uczniów.
Właściwie mogłabym rzec że prócz tych wszystkich nieprzyjemnych spojrzeń wszystko jest w porządku, ale jednak nie jest. Nigdzie nie potrafię znaleźć Zayna. Moja dzisiejsza lekcja wychowania fizycznego jak i trening piłki nożnej zostały odwołane.
Od rana próbuje skontaktować się z czarnowłosym, ale cały czas włącza mi się poczta głosowa, na esemesy również nie reaguje.
    - Wszyscy o was gadają -burknęła Amber gdy obie szłyśmy w stronę szkolnego dziedzińca aby spędzić tam długą przerwę. Wywróciłam teatralnie oczami. - Ciesz się że dyrekcja się o tym nie dowiedziała bo ten Twój kochaś miałby poważne problemy, ale może to i dobrze. Nauczyłoby go to trzymać łapy przy sobie ! -warknęła zirytowana.
    - Odpierdol się od niego -mruknęłam czując jak złość przybiera u mnie na sile. Wszyscy dookoła wtrącali się w nie swoje sprawy. Czy naprawdę było im tak trudno zrozumieć że po prostu się kochamy?
    - Jesteś taka naiwna [T.I]. Takich jak Ty to on ma na pęczki. Założę się, że teraz kopnie Cię w dupę bo w końcu dostał to czego chciał, no nie? -spytała widocznie rozbawiona. Czułam jak krew buzuje w moich żyłach.
    - Stul pysk! -krzyknęłam i ze wściekłością w oczach zamachnęłam się sprzedając blondynce przysłowiowego liścia w policzek. Amber spojrzała na mnie zszokowana łapiąc się za czerwone od moich palców miejsce.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie. Nie miałam ochoty siedzieć dłużej w tej szkole, pośród tych nic nierozumiejących idiotów.Nawet się nie zorientowałam gdy ze wściekłości po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
    - Tylko nie mów, że Cię nie ostrzegałam suko! -zawołała a w odwecie pokazałam jej środkowy palec nawet się nie odwracając. Wyciągnęłam z torebki telefon i będąc już po drugiej stronie ulicy drżącymi dłońmi wybrałam numer Zayna.
Poczułam przyjemną fale ciepła, gdy po kilku sygnałach oczekiwania wreszcie usłyszałam jego ochrypły głos.
    - Zayn! -pisnęłam cicho.
    - [T.I]? Co się stało? Dlaczego dzwonisz?
    - Jak to dlaczego? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie. - Nie ma Cię w szkole. Spotkamy się?
    - To chyba nie jest najlepszy pomysł...uważam, że ee...
    - Nieważne. Wsiądę do najbliższego autobusu i zaraz u Ciebie będę! -zarzekłam.
    - Co? Nie! [T.I]... - rozłączyłam się nie dając mężczyźnie dojść do słowa.
Zatrzymałam pierwszą lepszą taksówkę i podając kierowcy adres, cała szczęśliwa popędziłam w stronę jego domu.

                                                               
                                                                              *
    -[T.I]? Prosiłem żebyś nie przyjeżdżała, to nie najlepszy moment -przywitał mnie w progu. Nie chciałam marnować czasu i bez zbędnych ceregieli wpiłam się gwałtownie w jego usta, nogą zatrzaskując drzwi. Z początku stał jak sparaliżowany, ale kilka sekund później z tą samą namiętnością zaczął oddawać moje pocałunki. Na ślepo wpadłam do salonu, popychając go w stronę najbliższej ściany. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz tak namiętnie się całowaliśmy. Nasze usta były stęsknione za sobą -to pewne.
Usłyszałam głośne chrząknięcie a po chwili Zayn gwałtownie odepchnął mnie od siebie. Spojrzałam na niego zszokowana i odwróciłam wzrok. Gdy zauważyłam siedzącego na kanapie MOJEGO tatę to dosłownie zachwiałam się na własnych nogach. Co on tu do chuja robi?!
    - Tata?! -pisnęłam, przykładając dłoń do czoła. Wydawało mi się, że ta cała chora sytuacja to jakiś popieprzony sen. Zayn i mój ojciec w jednym domu? Po co on tutaj przylazł? Żeby go szantażować? Bo jakoś nie wierzę, że nagle zmienił zdanie i zgodził się na ten związek, co to to na pewno nie.
    - Cześć [T.I] - jego ton głosu był cholernie poważny co nieco mnie wystraszyło. Ja pierdole, nie wiem co się dzieje i co gorsza coraz bardziej się boję tego co mnie czeka.
    - Twój tato przyszedł porozmawiać -tym razem odezwał się Zayn jakimś takim bardziej formalnym tonem. Wzdrygnęłam się lekko, gdy wskazał mi miejsce na fotelu, tuż naprzeciw sofy. Posłusznie tam usiadłam. Czułam się jak na jakieś sali sądu ostatecznego czy coś.
    - Nie możemy się spotykać [T.I] zdajesz sobie z tego sprawę, prawda? -wychrypiał czarnowłosy nawet na mnie nie spoglądając. Poczułam jak wszystkie moje kończy miękną a serce dosłownie zamiera. Co? Dlaczego? Jak?
    - Zayn -wyszeptałam, przełykając ogromną gule w gardle. -Proszę, nie mów tak.
    - Wiesz, że Cię kocham -na te słowa moje serce wybiło głośno rytm, ale już po chwili z powrotem zamarło. -Gdy wpadłem wtedy na Ciebie na schodach już wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. Z każdą kolejną naszą lekcją uświadamiałem sobie, że już dawno przestałaś być dla mnie tylko zwykłą uczennicą.
    - Więc o co chodzi? O moich rodziców, tak?
Zayn uśmiechnął się widocznie rozbawiony, kiwając przecząco głową.
    - Chodzi o ludzi dookoła [T.I]. Oboje mielibyśmy poważne problemy, gdyby nieodpowiedni ludzie dowiedzieli się o naszym związku. Jesteś młoda, chyba nie chciałabyś być na pierwszych stronach lokalnych gazet jako "ofiara pedofila", prawda? -zaśmiałam się cicho, kręcąc głową. - No widzisz.
Czarnowłosy wstał z kanapy i podszedł do mnie. Ukucnął tuż obok fotela, łapiąc za moją dłoń i splatając palce.
    - Kocham Cię Zayn -wyszeptałam łamiącym głosem. Byłam dosłownie o krok od histerycznego płaczu, który kumulował się wewnątrz mnie.
    - Wiem mała, ja Ciebie też -ucałował delikatnie moje czoło. W tym momencie zapomniałam o tym, że mój ojciec siedzi dosłownie naprzeciwko nas. Miałam to szczerze gdzieś, liczyła się tylko ta chwila i to, że znów czuje na ciele jego dotyk. - Dlatego będę czekał, słyszysz? Kiedyś będziemy razem, obiecuję Ci to -dodał już kilka tonów ciszej.
    - Będę mogła chociaż widywać Cię w szkole? -spytałam z nadzieją spoglądając w jego czekoladowe oczy w których w tej chwili gościł jedynie smutek i obietnica.
    - Przykro mi skarbie. Zwolniłem swoją posadę, dla dobra nas obu.
Po tych słowach obraz totalnie mi się rozmazał. Rozbeczałam się jak małe dziecko, wciąż trzymając kurczowo jego dłoń. Reszta wydarzeń działa się jak za mgłą. Tato próbował odciągnąć mnie od Zayna i gdy wreszcie mu się to udało wyprowadził mnie z jego domu. W samochodzie rozhisteryzowałam się jeszcze bardziej, uświadamiając sobie że to definitywny koniec. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że już nigdy go nie zobaczę, nie pocałuję. Przez ten krótki okres czasu stał się najważniejszą osobą w moim życiu, każda osobna cząstka mnie go kochała i kochać będzie pewnie jeszcze przez bardzo długo. Wiem jedno - nigdy o nim nie zapomnę...





Od Autorki: Tak bardzo, bardzo,bardzo, bardzo Was przepraszam że tak długo nie dodawałam tej obiecanej ostatniej części, ale kompletnie nie miałam czasu. Po miesięcznej praktyce gdy tylko wróciłam do szkoły rozpoczął się nawał sprawdzianów, kartkówek i innych gówien i dosłownie nie wiedziałam w co mam włożyć ręce a jak już znalazłam chwilę czasu to okazało się, że nie mam weny. Świetnie, nie? No nic, w końcu się zawzięłam i napisałam tą piątą, dawno obiecaną część.Jeżeli Was zawiodłam to przepraszam, ale na nic innego nie było mnie stać niestety.
Na koniec chciałabym Was jeszcze zaprosić na moje nowe, dość nietypowe opowiadanie w którym głównym bohaterem jest oczywiście Zayn, haha :)

Link TUTAJ  , zaglądniecie?

Poproszę Was jeszcze o jakieś piosenki przy których zaczerpnę weny bo ostatnio brakuje mi jej jak nigdy, naprawdę!

niedziela, 20 października 2013

Louis


I've been waiting all night for you
Where the hell have you been?

-Mamusiu, kiedy tatuś wróci-zapytała cicho Madie, kiedy skończyłam czytać jej książeczkę na dobranoc. 
-Niedługo-poprawiłam jej kołdrę- na pewno, kiedy jutro się obudzisz, tatuś będzie czekał na ciebie w kuchni-posłałam jej słaby uśmiech- Śpij, kochanie-ucałowałam ją w czółko i zmierzyłam do wyjścia.
-Dobranoc-zawołała córka, na co wysłałam jej buziaka w powietrzu i zamykając drzwi, zeszłam na dół.
-Ally? Dlaczego jeszcze nie śpisz?-zapytałam najstarszą córkę, która siedziała w salonie.
-Gdzie jest tata?-puściła moje słowa mimo uszu.
-Dlaczego jeszcze nie śpisz?-ponowiłam pytanie.
-Kiedy wróci tata?
Westchnęłam głośno i usiadłam obok niej.
-Nie wiem-przyznałam bezradna na swoją niewiedzę i przytuliłam nastolatkę.
-Bardzo chciałabym wiedzieć, gdzie znika każdego wieczora-oznajmiła beznamiętnym tonem, opierając o mnie głowę.
-Też chciałabym to wiedzieć, Al- ścisnęłam ją odrobinę mocniej.
-Myślisz, że kogoś ma?
Zacisnęłam oczy i zagryzłam wargę starając się nie rozpłakać.
-Mam nadzieję, że nie-odpowiedziałam siląc się na normalny ton- idź już spać, jutro rano musisz wstać.
Dziewczyna odsunęła się ode mnie i skinęła głową.
-Chciałabym, by było jak dawniej. Zanim urodził się Tommy- powiedziała, wpatrując się w moje oczy- żeby znowu był z nami przez cały czas.
Mocno mnie przytuliła i ucałowała w policzek.
-Dobranoc, mamo-wstała z kanapy i pobiegła na górę do pokoju.
Oparłam się wygodnie i włączyłam telewizor. Musiałam zająć czymś moje rozbiegane myśli. Dopiero teraz, gdy Ally mi to uświadomiła, zaczęłam się zastanawiać czy Louis mnie nie zdradza. No bo niby gdzie znika na tyle czasu? Ma drugą rodzinę czy jak? Przymknęłam oczy i teraz swobodnie pozwoliłam łzom płynąć w dół po policzkach. Moja córka ma rację. Od dwóch lat nie jest dobrze. Od kiedy Lou dowiedział się, że będziemy mieli trzecie dziecko. Pamiętam słowa Harrego, które powiedział po usłyszeniu tej wiadomości.
-No, stary! Teraz już całkiem możesz zapomnieć o wolności! 
Głupi, Styles! To wszystko jego wina! To on zawsze powtarzał, że ograniczam Louisa, że razem z dziećmi zabieramy mu najlepsze lata życia. To on doprowadził do tego wszystkiego! 

I've been waiting all night for you
Me and the kids were wondering
Where have you been
All night long

Obudził mnie przeraźliwy dźwięk budzika, który wyrwał mnie z jedynego sposobu ucieczki od rzeczywistości. Ociężale podniosłam się z łóżka i naciągnęłam na ramiona szlafrok. Rozejrzałam się po sypialni w poszukiwaniu jakiejkolwiek oznaki obecności męża. Nic. Kompletna pustka. Wyszłam z pokoju, by przygotować mleko dla Tommiego zanim ten się obudzi. Punktualnie o 5.30 podałam synowi pokarm i przez następne pół godziny starałam się go na nowo uśpić. Wszystko szło zgodnie z harmonogramem dnia. Kilka minut po 6 ubrałam się i poszłam do pobliskiego sklepu po pieczywo, następnie wróciłam i obudziłam dziewczyny. Jak zwykle stoczyłam wojnę z Ally i jakimś magicznym polem magnetycznym, które wytwarza jej łóżko. Zrobiłam śniadanie, które wspólnie rozpoczęłyśmy o 7.
-Gdzie tata?-padło pytanie od Madie.
No tak. Mogłam się tego spodziewać. 
-Tatuś jeszcze nie wrócił, skarbie.
Córka spuściła smutna głowę i mieszała łyżką swoje ulubione płatki. 
-Mówiłaś, że jak się obudzę, to będzie na mnie czekał-odparła z wyrzutem.
Nie odpowiedziałam, bo nawet nie wiedziałam co. Po prostu w ciszy dokończyłyśmy posiłek i modliłam się, by ten cholerny idiota wreszcie wrócił. 
O 7.30 wysłałam dziewczyny na szkolny autobus i gdy tylko zamknęłam za nimi drzwi, oparłam się o ścianę i bezsilnie zsunęłam się w dół, wypuszczając głośno powietrze. Tempo wpatrywałam się w pustą przestrzeń i starałam się nie myśleć o problemach. Szczególnie o tym jednym. Wtedy pierwszy raz w życiu, pomyślałam, że zmarnowałam sobie z Louisem życie. I wcale nie było mi źle z tą myślą. Przez całe nasze małżeństwo było źle. Cały czas się spieraliśmy o głupoty, nawet o wybór mebli do sypialni. Do tej pory, to ja wychowywałam dzieci, robiłam im za ojca i matkę, a to nie tak miało wyglądać. W ogóle całe moje życie miało być inne, lepsze. 
Przyciągnęłam kolana pod brodę i otoczyłam je rękoma. Chłód podłogi przenikał przez moje ciało, ale to nic. To błahostka w porównaniu z zimnem jaki odczuwam w sercu. Moje przemyślenia przerwało przekręcanie zamka. Wlepiłam wzrok na drzwi, w których bezszelestnie stanął Louis. 
-[t.i]?-zapytał wyraźnie zaskoczony i nieco zmieszany.
-Gdzie byłeś?
-Co ty tu robisz? Dlaczego siedzisz na podłodze?
-Gdzie byłeś przez całą noc?
Mężczyzna przyglądał mi się przez chwilę, zapewne wymyślając kolejną wymówkę.
-U Harrego. Mieliśmy męski wieczór i zostałem na noc-odparł i jak gdyby nic, poszedł do kuchni.
-Louis, nie kłam-podążyłam za nim- wiem, że tam nie byłeś, bo rozmawiałam z Harrym wczoraj wieczorem.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Brunet zignorował moje słowa i nalał sobie soku.
-Louis, gdzie do cholery jasnej byłeś przez całą noc?!-wrzasnęłam.
Spojrzał na mnie zaskoczony moim nagłym wybuchem.
-Uspokój się, [t.i].
Nie no ten facet zaraz oberwie!
-Nie! Nie będę spokojna dopóki mi tego nie wyjaśnisz! Mam już tego dosyć! Tego całego znikania każdego dnia! Ciągle cię nie ma, a jak jesteś to tylko się kłócimy! Nie tak wygląda prawdziwa rodzina! Wytłumacz mi, gdzie tak uciekasz?!
- Mówiłem ci, że spotykam się z kumplami!
-Więc koledzy są ważniejsi od rodziny?!
-[t.i], daj mi już spokój-wyminął mnie i chciał się skierować do salonu, kiedy go powstrzymałam.
-Nie, Louis. To koniec! Masz się stąd wynieść, słyszysz? Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia! Ciągle mnie oszukujesz, jesteś chodzącym kłopotem!-wykrzyczałam mu w twarz.
-Jak to koniec? [t.i], nie wygłupiaj się-chwycił mnie za ramiona, które natychmiast strąciłam.
-Spakuj wszystkie swoje rzeczy i wynieś się z naszego życia!
-Kochanie, porozmawiajmy!
-O czym? Skoro nawet nie potrafisz wyjaśnić gdzie byłeś przez całą noc! Mam tego po dziurki w nosie! Zniszczyłeś życie mi i dzieciom. Louis. Spakuj te wszystkie kłamstwa i wymówki i opuść ten dom! 
Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do pokoju Tommiego.

You take your things, your lies, your excuses
I pack you pride in a bag 

Siedziałam na schodach trzymając na kolanach syna. Obserwowałam  jak Louis wynosi wszystkie swoje rzeczy, za każdym razem obdarzając mnie smutnym spojrzeniem.
-[t.i], daj mi to wszystko wyjaśnić-błagał mnie żałośnie , skutecznie utrudniając to wszystko.
-Louis, to koniec. Wolałeś nocne eskapady ze znajomymi niż pomóc mi zająć się domem i trójką dzieci. Idź już i rób co chcesz. Nareszcie nikt nie stoi ci na przeszkodzie. 
Mężczyzna spuścił głowę i wychodząc z domu, rzucił ciche: Kocham was.
Za późno, Lou. Teraz jest już po wszystkim.


___________________________________________
No, także tego.. chyba nie jest jakiś najgorszy, co nie? Lepszy rydz niż nic :D

Imagin Liam cz.2


Ostatnie 2 tygodnie z Liamem minęły w niewiarygodnie szybkim tempie. Nieubłaganie zbliża się dzień jego wyjazdu na front. Nie wiem czego boję się bardziej – tego, że może mu się tam coś stać, czy tak długiej rozłąki. Jest nam ze sobą tak cudownie, że ten rok bez niego, będzie najgorszym rokiem w moim życiu. Nie będziemy mogli rozmawiać, pozostają nam tylko listy. Pocieszam się tym, że nie tylko Li tam jedzie, ale również dużo innych mężczyzn. Oznacza to tyle, że wiele kobiet jest w takiej sytuacji jak ja. One może są już przyzwyczajone, ale dla mnie sama myśl, że te dziewczyny czują lub czuły to co ja, jest pocieszająca. Planuję zrobić dla Liama imprezę pożegnalną, chociaż wiem, że nie przepada za niespodziankami. A może po prostu lepiej będzie spędzić ten dzień razem.. Nie wiem.. Mam jeszcze trochę czasu, aby się nad tym zastanowić.



1,5 tygodnia później

To już jutro. Jutro rano ostatni raz zobaczę mój skarb, zanim rozstaniemy się na cały rok. Nie mogę uwierzyć, że tak szybko minęły te nasze wspólne 3 tygodnie. Miałam robić przyjęcie pożegnalne, ale stwierdziłam, że wolę tego dnia mieć go tylko dla siebie.

Tak jak tego dnia gdy zostaliśmy parą, pojechaliśmy konno na polankę. Rozłożyliśmy koc i zrobiliśmy sobie piknik. Nawzajem karmiliśmy się wszystkimi smakołykami, a potem leżeliśmy przytuleni pod starym dębem.

- [t.i]…. – zaczął Li

- Tak skarbie?

- Będę za Tobą strasznie tęsknił

- Ja też kotku, ale będziemy do siebie pisać.

- Ale to nie to samo co móc Cię codziennie zobaczyć i pocałować..

- Wiem, ale po tym roku nie musisz już tam wracać jeżeli nie będziesz chciał i  będziemy tutaj, razem, na zawsze – uśmiechnęłam się, a Liam wpił się w moje wargi.

Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam tchu

- Chyba czas wracać – zadecydował chłopak

- Ale dlaczego? Jest dopiero 18

- Musimy iść jeszcze w jedno miejsce

- No dobrze – zgodziłam się, a Li pomógł mi podnieść się z ziemi.

Odstawiliśmy konie do stajni i poszliśmy na plażę. Tam się poznaliśmy, więc nic dziwnego, że Liam tutaj mnie przyprowadził. Spojrzałam na swoją rękę. Miałam tą samą bransoletkę dzięki której Li pojawił się w moim życiu.

Szliśmy brzegiem morza trzymając się za rękę. Słońce powoli znikało za horyzontem.  Tak chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie. Rozmarzyłam się o naszej wspólnej przyszłości. Moje rozmyślania przerwał głos mojego chłopaka.

- Choć idziemy popływać. – uśmiechnął się zawadiacko

- Co? Ja nie mam stroju – zaprotestowałam

- To co. Mi to nie przeszkadza. Ściągaj buty i sukienkę i wskakuj do wody. – powiedział i zdjął z siebie ubranie pozostawiając tylko bokserki.

Ujrzałam jego umięśniony tors. Widziałam go nie raz, ale w świetle zachodzącego słońca wyglądał jeszcze lepiej. Miałam ochotę się do niego przytulić, ale żeby to zrobić musiałam wejść do morza, bo on właśnie tam na mnie czekał.

Niechętnie umoczyłam stopy w wodzie.

- Brrr zimna – zatrzęsłam się

- Kotku przyjdziesz do mnie sama czy mam ci pomóc – zawołał Li

- Nie wejdę tam!! Tam woda jest zimna – krzyknęłam

- Oj nie przesadzaj – powiedział, podbiegł do mnie i uniósł do góry.

Razem ze mną wbiegł głębiej, tak, że fala zakrywała mnie do poziomu ramion.

- No i co, aż tak strasznie? – uśmiechnął się nonszalancko

- Zimno mi Payne – powiedziałam udając obrażoną

- A teraz lepiej? – zapytał przyciskając mnie do swojego ciała

- Znacznie – jeszcze mocniej się w niego wtuliłam



Po powrocie do domu leżeliśmy razem na kanapie oglądając film. Film było o żołnierzu, który wyjeżdża na wojnę i tam ginie. Ogólnie skończył się on dobrze, bo dziewczyna znalazła nowego chłopaka, mimo tego, że o tamtym nie zapomniała i żyli długo i szczęśliwie. Mój tok myślenia jednak zatrzymał się na momencie jak żołnierz zmarł. Mój w mojej głowie kotłowały się obawy. A co jeśli z Li też tak będzie? A co jeśli go stracę? Nie przeżyłabym tego.. Nie powiedziałam Liamowi o moich przemyśleniach, ale on sam zauważył, że coś jest nie tak.

- Co się dzieje skarbie? – zapytał czule i musnął płatek mojego ucha

- Nic.. Wszystko jest okej – odpowiedziałam z trudem powstrzymując łzy

- Przecież widzę, że coś Cię gryzie

- No bo – z moich oczu zaczęły płynąć łzy – jeżeli z Tobą będzie tak jak z tym chłopakiem w filmie. Jeżeli coś ci się stanie i zostawisz mnie tutaj samą?

- Nie płacz kotku – objął mnie i wytarł łzy z mojej twarzy – nic mi się nie stanie. Obiecuję ci, że za rok wrócę tutaj cały i zdrowy.

- Nie masz pewności

- Będę na siebie uważał. Dla Ciebie

Uśmiechnęłam się niepewnie i ucałowałam go w policzek. Chwilę później Li musiał już wyjść i wracać do domu, bo wcześnie rano ma lot. Pożegnaliśmy się i chłopak opuścił mój dom. Przed sekundą widziałam go ostatni raz przed rokiem rozłąki. A może jednak nie ostatni….



***

O 5 rano usłyszałem dźwięk mojego budzika. Niechętnie podniosłem się z łóżka i spojrzałem na stojące na szafce zdjęcie moje i [t.i]. Jeszcze nawet nie wyszedłem z domu, a moje serce pękało z tęsknoty. Nie wyobrażam sobie tych 12 miesięcy bez niej. Te 3 tygodnie były najwspanialszymi tygodniami w moim życiu, a teraz nagle to wszystko zniknie..

Zajrzałem do szafy i wyciągnąłem z niej świeżo uprasowany mundur. Poszedłem do łazienki, wziąłem prysznic i założyłem go. Spojrzałem na siebie w lustrze. Jest okej. Chyba o niczym nie zapomniałem. Chwyciłem walizkę, pożegnałem się z moim ojcem i pojechałem na lotnisko.

Siedziałem na lotnisku czekając na wezwanie do mojego lotu, gdy nagle usłyszałem za sobą jej głos.

- Co ty tutaj robisz [t.i]? – spojrzałem na zegarek – Jest dopiero 6, a ty nie lubisz wcześnie wstawać.

- Wiem Li, ale musiałam się z Tobą pożegnać, pomachać ci przez okno, gdy będziesz odlatywał

- Kocham Cię wiesz? – musnąłem jej policzek

- Wiem – uśmiechnęła się i przytuliła się do mnie

Pasażerowie lotu numer 43 do Afganistanu proszeni są o udanie się na odprawę

Usłyszeliśmy komunikat i jeszcze mocniej się do siebie przytuliliśmy. Ostatni raz pocałowałem jej wargi i udałem się w kierunku mojej bramki.

Wsiadając do samolotu odwróciłem się ostatni raz w stronę budynku. [t.i] stała w oknie i uważnie mi się przyglądała. Pomachałem jej i bezgłośnie powiedziałem „KOCHAM CIĘ”, ona najwyraźniej to zauważyła, bo uśmiechnęła się i wysłała mi całusa. Zająłem swoje miejsce i jeszcze raz spojrzałem w tamto okno. Już jej nie było, a zobaczę ją dopiero za 12 długich miesięcy..
________________________________________________________________
Hej kotecki :* Liczba waszych komentarzy przeszła moje oczekiwania. Cieszę się, że poprzednia część wam się spodobała, więc ta mam nadzieję, że jest równie dobra. Zmieniłam swój pseudonim na bloggerze, więc od dzisiaj nie jestem "Louisowa" tylko "Mrs.Tomlinson" Miałam Wam już dawno o tym powiedzieć ale zapominałam. Jeżeli macie do mnie jakieś pytania piszcie do mnie na tt @MuahLouis .. Dawajcie follow, pytajcie o back. I jeszcze jedna mała sprawa. Pytacie mnie o Harrego 8, ale ja kompletnie nie mam na niego pomysłu, więc może wy macie koncepcje jak to kontynuować? Jeżeli tak piszcie w komentarzach, a ja postaram się z tego coś stworzyć. Na następną część Liama musi być, podnoszę stawkę - 25 komentarzy. Czekam na wasze opinie.. Buziaki :*