Na wstępie chciałabym napisać, że imagin pisany na podstawie piosenki
Nickelback - lullaby , którą podesłała Korba, i w sumie jej dedykuję ten
imagin :)
Na wstępie zaznaczam, że nie wiem czy dobrze zinterpretowałam piosenkę,
ale taki pomysł jako pierwszy wpadł mi do głowy, więc postanowiłam go użyć.
Imagin będzie podzielony na 3 bądź 4 części.
Cóż, znam to uczucie
Gdy znajdujesz się na krawędzi
I nie ma leku
Przed zacięciem się postrzępionym ostrzem
Siedziałam na betonowy murku tuż nad przepływającą w dole Tamizą. Obraz dookoła już od dłuższego czasu był zamazany. Nie wiedziałam nawet dlaczego płaczę. Być może to przez nienawiść? Nienawiść do własnego życia i do tego cholernego nałogu który każdego dnia wyniszcza mnie coraz bardziej.
Jeżeli was to zastanawia to nie, nie planuję się zabić skacząc z mostu. Chcę tylko poczuć jak to jest być tak blisko śmierci. A może jednak mogłabym skoczyć? Nie, nie sądzę. Nie należę do odważnych osób, mimo że każda kolejna działka tego skurwysyńskiego nałogu może być moją ostatnią.
Czasem się boję. Gdy igła wbija się w moje przedramię drżę ze strachu, strachu przed tym że lada moment mogę upaść na podłogę i tak po prostu odejść. Nie chcę tego. Chcę żyć, ale już bez narkotyków. Chciałabym wreszcie się zakochać, poczuć jak to jest być dla kogoś całym światem, wyjść na spacer po lońdyńskich uliczkach czy posiedzieć w domowym zaciszu napawając się obecnością ukochanego. Niestety, na obecną chwilę jedyne z kim mogę porozmawiać to z kilkoma narkomanami z mojej szkoły, z którymi na długiej przerwie ładujemy sobie za szkolnym murem.
Każdego dnia myślę o tym aby przestać, ale nie mam po co, nie mam dla kogo. Nie ma przy mnie osoby która wspierałaby mnie w moim celu, wszystkim dookoła zwyczajnie to zwisa. Nawet mojej matce, zabieganej bizneswomen która nie ma pojęcia z jakim gównem zmaga się jej córka. Ale może to i lepiej? Nie lubię obarczać innych ludzi swoimi problemami i chyba to było głównym powodem mojego popadnięcia w nałóg. Dzięki heroinie zmagam się z tym wszystkim sama, nie potrzebuję wtedy nikogo. Czuję wtedy jakbym latała, jakbym była władcą tego świata, ale zazwyczaj to nie trwa długo. Później przychodzi morderczy głód, moralny kac i użalanie się nad własnym losem.
Zeskoczyłam z murku i wytarłam twarz w czarną bokserkę którą miałam na sobie. Nawet się nie zorientowałam kiedy moje policzki całkowicie wyschły. Chyba ilość moich łez jest jednak ograniczona.
Był środek nocy, gdy wkroczyłam na jedną z parkowych alejek. Włożyłam dłonie w kieszeń spodni i uśmiechnęła się kpiąco czując pomiędzy palcami foliowy woreczek. Myślałam, że władowałam wszystko. Wyciągnęłam proszek z kieszeni a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Zupełnie zapomniałam, że kilka godzin temu spotkałam jednego z miejscowych dileri i zaopatrzyłam się w towar.
Usiadłam na drewnianej ławce, w całkowitej ciemności i wyciągnęłam z kieszeni łyżeczkę oraz zapalniczkę. Całe szczęście, że towar był czysty i nie trzeba było używać cytryny. Nasypałam niewiele mniej niż gram proszku na łyżeczkę i podpaliłam od spodu. Standardowy rytuał.
Nabrałam to wszystko na moją największą przyjaciółkę(pieszczotliwie nazywam tak strzykawkę) i wkułam się w przedramię.
Nawet nie zdążyłam wyjąć igły gdy poczułam jak moje wszystkie kończyny drętwieją. Osunęłam się po oparciu ławki i odpłynęłam. Czy tak właśnie wygląda śmierć?
- [T.I] to Ty? Jezu, co Ci się stało? - to było pierwsze co usłyszałam. Przez moment wydawało mi się że już po mnie. Że stało się to czego tak bardzo się bałam ... śmierć.
Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to przerażoną twarz blondyna. Rozpoznałam go od razu. Niall. Chodzi ze mną do szkoły, a jego imię znam stąd, że jeszcze rok temu należał do naszej paczki. Tak, też brał , ale z tego co się orientuję i co mówią ludzie to już dawno skończył z narkotykami. Ugh, zazdroszczę.
- Co tutaj robisz? -spytałam łapiąc się za tył głowy, która pulsowała niemiłosiernie.Ile ja tutaj tak właściwie leżałam? Zważając na to, że na dworze jest już całkowicie jasno musiałam odpłynąć na bardzo długo. - I która jest godzina?
- Siódma rano -odpowiedział, pomagając mi podnieść się z drewnianej ławki. - Przechodziłem akurat podczas porannego spaceru z psem -dodał po chwili.
Stałam na własnych nogach,ale wciąż lekko się chwiałam więc Niall pomagał mi utrzymać równowagę.
- Wciąż w tym siedzisz co? -spytał retorycznie na co ja wywróciłam oczami. Rozprostował moją rękę i jednym pociągnięciem wyciągnął igłę z mojego przedramienia. O shit, zupełnie o niej zapomniałam.
Mówię Ci że
Nigdy nie jest tak źle
Posłuchaj kogoś kto był tam gdzie teraz Ty
Leżysz na podłodze
I nie jesteś pewna
Czy możesz to znieść
Gdy rok temu "wchodziłam" do grupy Niall był już doświadczonym narkomanem. Pamiętam jaki był agresywny w stosunku do mnie - nowicjuszki. Traktował mnie z góry, jak gówniarę która nie wie w co się wpakowała. Teraz wiem, że miał cholerną rację.
Potem trafił na odwyk i nie było go z nami przez pół roku. Wrócił całkowicie odmieniony. Wesoły, pełen chęci do życia. Z tego co się orientuje został nawet kapitanem szkolnej drużyny hokeja. Najprościej mówiąc - wyszedł na prostą nim jeszcze nie było za późno.
- Nie każdy ma tyle szczęścia co Ty, Horan - bąknęłam, chowając igłę do kieszeni jeansów.
- Dlaczego chociaż nie spróbujesz? Spójrz na mnie, narkotyki to nie jest rozwiązanie -rozpoczął swój monolog ale ja jakoś przestałam go słuchać. Każdy tak mówił.
- Ugh zamknij się wreszcie. Myślisz, że kim Ty jesteś? To że Tobie się udało nie znaczy że każdy skazany będzie na powodzenie. Niektórzy po prostu umierają jako narkomani -warknęłam zirytowana.
Horana spuścił wzrok na dół i mocniej owinął gruby sznur smyczy wokół swojego nadgarstka. Schylił się lekko i pogłaskał leżącego na ziemi psa.
- Wiesz co, wydaje mi się że potrzebna jest Ci szczera i otwarta rozmowa. Zapraszam do siebie na herbatę, spróbuję jakoś pomóc -mimo mojej pokazanej niechęci, zgodziłam się. Jedna rozmowa nie pomoże mi wyjść w prawdzie z nałogu,ale może chociaż dzięki niej podejmę jakieś próby. W końcu niczego nie pragnę tak bardzo jak skończyć z narkotykami.
Gdy znajdujesz się na krawędzi
I nie ma leku
Przed zacięciem się postrzępionym ostrzem
Siedziałam na betonowy murku tuż nad przepływającą w dole Tamizą. Obraz dookoła już od dłuższego czasu był zamazany. Nie wiedziałam nawet dlaczego płaczę. Być może to przez nienawiść? Nienawiść do własnego życia i do tego cholernego nałogu który każdego dnia wyniszcza mnie coraz bardziej.
Jeżeli was to zastanawia to nie, nie planuję się zabić skacząc z mostu. Chcę tylko poczuć jak to jest być tak blisko śmierci. A może jednak mogłabym skoczyć? Nie, nie sądzę. Nie należę do odważnych osób, mimo że każda kolejna działka tego skurwysyńskiego nałogu może być moją ostatnią.
Czasem się boję. Gdy igła wbija się w moje przedramię drżę ze strachu, strachu przed tym że lada moment mogę upaść na podłogę i tak po prostu odejść. Nie chcę tego. Chcę żyć, ale już bez narkotyków. Chciałabym wreszcie się zakochać, poczuć jak to jest być dla kogoś całym światem, wyjść na spacer po lońdyńskich uliczkach czy posiedzieć w domowym zaciszu napawając się obecnością ukochanego. Niestety, na obecną chwilę jedyne z kim mogę porozmawiać to z kilkoma narkomanami z mojej szkoły, z którymi na długiej przerwie ładujemy sobie za szkolnym murem.
Każdego dnia myślę o tym aby przestać, ale nie mam po co, nie mam dla kogo. Nie ma przy mnie osoby która wspierałaby mnie w moim celu, wszystkim dookoła zwyczajnie to zwisa. Nawet mojej matce, zabieganej bizneswomen która nie ma pojęcia z jakim gównem zmaga się jej córka. Ale może to i lepiej? Nie lubię obarczać innych ludzi swoimi problemami i chyba to było głównym powodem mojego popadnięcia w nałóg. Dzięki heroinie zmagam się z tym wszystkim sama, nie potrzebuję wtedy nikogo. Czuję wtedy jakbym latała, jakbym była władcą tego świata, ale zazwyczaj to nie trwa długo. Później przychodzi morderczy głód, moralny kac i użalanie się nad własnym losem.
Zeskoczyłam z murku i wytarłam twarz w czarną bokserkę którą miałam na sobie. Nawet się nie zorientowałam kiedy moje policzki całkowicie wyschły. Chyba ilość moich łez jest jednak ograniczona.
Był środek nocy, gdy wkroczyłam na jedną z parkowych alejek. Włożyłam dłonie w kieszeń spodni i uśmiechnęła się kpiąco czując pomiędzy palcami foliowy woreczek. Myślałam, że władowałam wszystko. Wyciągnęłam proszek z kieszeni a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Zupełnie zapomniałam, że kilka godzin temu spotkałam jednego z miejscowych dileri i zaopatrzyłam się w towar.
Usiadłam na drewnianej ławce, w całkowitej ciemności i wyciągnęłam z kieszeni łyżeczkę oraz zapalniczkę. Całe szczęście, że towar był czysty i nie trzeba było używać cytryny. Nasypałam niewiele mniej niż gram proszku na łyżeczkę i podpaliłam od spodu. Standardowy rytuał.
Nabrałam to wszystko na moją największą przyjaciółkę(pieszczotliwie nazywam tak strzykawkę) i wkułam się w przedramię.
Nawet nie zdążyłam wyjąć igły gdy poczułam jak moje wszystkie kończyny drętwieją. Osunęłam się po oparciu ławki i odpłynęłam. Czy tak właśnie wygląda śmierć?
- [T.I] to Ty? Jezu, co Ci się stało? - to było pierwsze co usłyszałam. Przez moment wydawało mi się że już po mnie. Że stało się to czego tak bardzo się bałam ... śmierć.
Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to przerażoną twarz blondyna. Rozpoznałam go od razu. Niall. Chodzi ze mną do szkoły, a jego imię znam stąd, że jeszcze rok temu należał do naszej paczki. Tak, też brał , ale z tego co się orientuję i co mówią ludzie to już dawno skończył z narkotykami. Ugh, zazdroszczę.
- Co tutaj robisz? -spytałam łapiąc się za tył głowy, która pulsowała niemiłosiernie.Ile ja tutaj tak właściwie leżałam? Zważając na to, że na dworze jest już całkowicie jasno musiałam odpłynąć na bardzo długo. - I która jest godzina?
- Siódma rano -odpowiedział, pomagając mi podnieść się z drewnianej ławki. - Przechodziłem akurat podczas porannego spaceru z psem -dodał po chwili.
Stałam na własnych nogach,ale wciąż lekko się chwiałam więc Niall pomagał mi utrzymać równowagę.
- Wciąż w tym siedzisz co? -spytał retorycznie na co ja wywróciłam oczami. Rozprostował moją rękę i jednym pociągnięciem wyciągnął igłę z mojego przedramienia. O shit, zupełnie o niej zapomniałam.
Mówię Ci że
Nigdy nie jest tak źle
Posłuchaj kogoś kto był tam gdzie teraz Ty
Leżysz na podłodze
I nie jesteś pewna
Czy możesz to znieść
Gdy rok temu "wchodziłam" do grupy Niall był już doświadczonym narkomanem. Pamiętam jaki był agresywny w stosunku do mnie - nowicjuszki. Traktował mnie z góry, jak gówniarę która nie wie w co się wpakowała. Teraz wiem, że miał cholerną rację.
Potem trafił na odwyk i nie było go z nami przez pół roku. Wrócił całkowicie odmieniony. Wesoły, pełen chęci do życia. Z tego co się orientuje został nawet kapitanem szkolnej drużyny hokeja. Najprościej mówiąc - wyszedł na prostą nim jeszcze nie było za późno.
- Nie każdy ma tyle szczęścia co Ty, Horan - bąknęłam, chowając igłę do kieszeni jeansów.
- Dlaczego chociaż nie spróbujesz? Spójrz na mnie, narkotyki to nie jest rozwiązanie -rozpoczął swój monolog ale ja jakoś przestałam go słuchać. Każdy tak mówił.
- Ugh zamknij się wreszcie. Myślisz, że kim Ty jesteś? To że Tobie się udało nie znaczy że każdy skazany będzie na powodzenie. Niektórzy po prostu umierają jako narkomani -warknęłam zirytowana.
Horana spuścił wzrok na dół i mocniej owinął gruby sznur smyczy wokół swojego nadgarstka. Schylił się lekko i pogłaskał leżącego na ziemi psa.
- Wiesz co, wydaje mi się że potrzebna jest Ci szczera i otwarta rozmowa. Zapraszam do siebie na herbatę, spróbuję jakoś pomóc -mimo mojej pokazanej niechęci, zgodziłam się. Jedna rozmowa nie pomoże mi wyjść w prawdzie z nałogu,ale może chociaż dzięki niej podejmę jakieś próby. W końcu niczego nie pragnę tak bardzo jak skończyć z narkotykami.
_____________________
Szczerze nie spodziewałam się, że tak szybko wstawię tutaj coś haha
Imagin pisałam około 3 nad ranem, także za jakiekolwiek błędy przepraszam
I nadal możecie podsyłać mi w komentarzach linki do piosenek, a ja będę
próbowała przelać je tutaj.
Drugą część wstawię jak pojawi się tutaj spora ilość komentarzy,umówmy się
na 16 co ? :) Wiem że dacie radę ^ ^
Nieziemskie. Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńPierwsza?
świetny :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny !!! Nie mogę się doczekać na następną część :) <3
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to spodziewałam się czegoś innego, ale twoja interpretacja bardzo mi się podoba :) Czekam z niecierpliwością na następną część :*
OdpowiedzUsuńBardzo wciagajaca historia! Czekam na nexta:)
OdpowiedzUsuńBoże to jest piękne. Udostępniłam twojego bloga na TT i zrobię to jeszcze raz. To mój Twitter https://twitter.com/bananowamarchew. Masz talent <3
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo w imieniu swoim i współautorek za udostępnienie :)
UsuńSuper imagin, z resztą jak i wszystkie inne. Jak macie czas to bardzo proszę wejdź na mojego bloga i zobacz go. Będę ci bardzo wdzięczna.
OdpowiedzUsuńja-jestem-cudem.blogspot.com
Bardzo fajny imagin. ;3. Bardzo mi się podoba ^^. Zapraszam do siebie http://onethingbitch.blogspot.co.uk/ :). Całuski. <3
OdpowiedzUsuńInteresujące ;) czekam na dalsze części ;)
OdpowiedzUsuń~Louise.M.
Bardzo fajny lekko sie czyta ;) z niecierpliwoscia czekam na dalszy ciag :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńczeam na kolejną część
OdpowiedzUsuńSuuper:)))
OdpowiedzUsuńImagin spoko, tylko nie widzę nawiązania do Lullaby, ale może będzie w następnych rozdziałach :) A tu kilka teledysków które mogą posłużyć za inspiracje:
OdpowiedzUsuńAvril Lavigne - Girlfriend
Green Day - Wake Me Up When September Ends
Linkin Park - numb
P!nk - F**kin' Perfect
Katy Perry - The One That Got Away
Katy Perry - Thinking Of You
I LOVE YOU :*
OdpowiedzUsuńAww boski *.*
OdpowiedzUsuńMoże napisz imagina na podstawie piosenki birdy-skinny love to może być trudne ale macie wielki talent i wierzę w wasze umiejętności :*
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeej! Pisz dalej! Super! :)
OdpowiedzUsuńFajny :) bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńnie mam pojecia czy jeszcze ktokolwiek wezie moja propozycje pod uwage na ale. :) : Avril Lavinge - Nobodys Home :*/ Iguuxx
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńHedley- Perfect <3 Kocham tą piosenkę <3 i
Christina Perrie - Human <3/ @julia20015