Kocham to uczucie, kiedy ktoś cię
odrzuca.
Czy to nie cudowne, kiedy twoje serce rozpada się na
malutkie kawałeczki, a ty nie możesz na to poradzić? A może
gorszy jest towarzyszący temu wstyd? W końcu ośmieszył
mnie przed większością znajomych. Teraz lepiej nie pokazywać im
się przez najbliższy czas, zmieszaliby mnie z błotem. Więc co
robić? Nie chce się ruszyć dupska spod kołdry, ale nie można tak
leżeć już drugi dzień. Jemu nie zależy, nawet nie napisał i nie
przeprosił, a mnie ma zależeć? Nie, nie dam mu tej satysfakcji,
nie pozwolę mu myśleć, że mnie złamał.
Opuszkami kciuków otarłam ostatnią
łzę uronioną z jego powodu i zrzuciłam z siebie kołdrę.
Dopiero, kiedy stanęłam przed szafą w celu wybrania odpowiedniego
ubrania na spacer, zainteresowałam się, która jest
godzina. Za kilka minut miała wybić dziewiąta, a za oknem panowała
ciemność.
- To nic, pójdę do klubu - powiedziałam do siebie, po czym otworzyłam szerzej część garderoby, w której schowane były sukienki
Nie byłam fanką szalonych imprez z lejącym się alkoholem, ale potrzebowałam dobrego leku na złamane serce. Mama powtarzała mi, że to nie rozwiązuje problemów, ale dzisiaj postanowiłam jej nie posłuchać. Włożyłam bardzo krótką, błyszczącą sukienkę i wysokie szpilki oraz pomalowałam się odważnie. Byłam bardzo zadowolona z osiągniętego efektu. Wyglądałam atrakcyjnie, ale nie jak panie spod latarni. Złapałam małą kopertówkę, w której ukryłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu, udając się do pierwszego klubu, jaki przyszedł mi na myśl.
- To nic, pójdę do klubu - powiedziałam do siebie, po czym otworzyłam szerzej część garderoby, w której schowane były sukienki
Nie byłam fanką szalonych imprez z lejącym się alkoholem, ale potrzebowałam dobrego leku na złamane serce. Mama powtarzała mi, że to nie rozwiązuje problemów, ale dzisiaj postanowiłam jej nie posłuchać. Włożyłam bardzo krótką, błyszczącą sukienkę i wysokie szpilki oraz pomalowałam się odważnie. Byłam bardzo zadowolona z osiągniętego efektu. Wyglądałam atrakcyjnie, ale nie jak panie spod latarni. Złapałam małą kopertówkę, w której ukryłam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu, udając się do pierwszego klubu, jaki przyszedł mi na myśl.
Już przed wejściem zorientowałam
się, że zmieniło się tu trochę od mojej ostatniej wizyty. Przed
wejściem do niegdyś mało uczęszczanego lokalu kłębiły się
tłumy ludzi, a kolejka do wejścia wydawała się nie kończyć.
Oczywiście nie chciało mi się czekać tyle czasu, nie miałam na
to nawet nastroju, dlatego udałam się od razu na sam początek.
Ludzie patrzyli mnie dziwnie, a ci, których potrącałam rzucali
niemiłe komentarze pod moim adresem. Ignorowałam ich wszystkich i
stanęłam jako trzecia, zaraz przed jakimś wielkim facetem, który
mógłby zrobić karierę w zawodzie ochroniarza, a przed chłopakiem
z brązowymi loczkami i towarzyszącą mu wysoką
blondynką. Na ich widok od razu posmutniałam. Wyglądali na bardzo
zakochanych, a ja wolałam nie oglądać dzisiaj za dużo miłości.
- Dowodzik poproszę - usłyszałam gruby głos należący do ochroniarza
- Już, chwileczkę - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się miło
Podniosłam rękę, żeby sięgnąć do kopertówki, ale problemem było to, że już jej nie miałam. Rozejrzałam się niemile zaskoczona po tłumie jaki mnie otaczał, ale nigdzie nie dostrzegłam swojej zguby. Ochroniarz już otwierał usta, żeby powtórzyć swoje żądanie, kiedy przed oczami błysnął mi ten charakterystyczny, fioletowy kolor.
- Ten gość ukradł moją torebkę! - krzyknęłam, pokazując na kolesia, który jeszcze niedawno stał przede mną w kolejce
Rzuciłam się biegiem za złodziejem, ale nie wyszło mi to zbyt dobrze z powodu gigantycznych szpilek i już po chwili wylądowałam na ziemi, drąc rajstopy i zdzierając kolana. Wściekła zacisnęłam ręce w pięści i uderzyłam nimi o twardy chodnik. Zabolało, ale nie dałam tego po sobie poznać. Powoli rozprostowałam kolana i spróbowałam stanąć na nogach, co okazało się równie trudne. Przez tego dupka złamałam również obcas moich ulubionych butów. Ściągnęłam je i rzuciłam z całej siły o ziemię. Czy ten dzień mógł stać się jeszcze gorszy?
- O mój boże, nic ci się nie stało? - usłyszałam za sobą zachrypnięty, męski głos
Odwróciłam głowę i stałam teraz twarzą w twarz z chłopakiem tej blondynki.
- Oprócz tego że nie można mieć bardziej zjebanego dnia niż ja mam dzisiaj, to wszystko układa się wyśmienicie! - nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem
Chłopak natychmiast do mnie doskoczył i objął ramieniem. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, nawet nie zastanawiając się nad tym co robię.
- Masz chociaż czym wrócić do domu? - spytał, opierając brodę na czubku mojej głowy. W porównaniu z nim byłam bardzo niska
Delikatnie pokręciłam głową, zastanawiając się, co go to właściwie obchodzi.
- Nie mam telefonu, żeby zadzwonić po taksówkę, ani pieniędzy, żeby za nią zapłacić - szepnęłam i pociągnęłam nosem
Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził w stronę parkingu. Trzymałam się niepewnie tak daleko za nim, jak było to możliwe na wyciągnięcie ręki. Wolałam zachować ostrożność, dopuszczałam do siebie możliwość, że ten typ może nie mieć dobrych zamiarów.
- Dowodzik poproszę - usłyszałam gruby głos należący do ochroniarza
- Już, chwileczkę - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się miło
Podniosłam rękę, żeby sięgnąć do kopertówki, ale problemem było to, że już jej nie miałam. Rozejrzałam się niemile zaskoczona po tłumie jaki mnie otaczał, ale nigdzie nie dostrzegłam swojej zguby. Ochroniarz już otwierał usta, żeby powtórzyć swoje żądanie, kiedy przed oczami błysnął mi ten charakterystyczny, fioletowy kolor.
- Ten gość ukradł moją torebkę! - krzyknęłam, pokazując na kolesia, który jeszcze niedawno stał przede mną w kolejce
Rzuciłam się biegiem za złodziejem, ale nie wyszło mi to zbyt dobrze z powodu gigantycznych szpilek i już po chwili wylądowałam na ziemi, drąc rajstopy i zdzierając kolana. Wściekła zacisnęłam ręce w pięści i uderzyłam nimi o twardy chodnik. Zabolało, ale nie dałam tego po sobie poznać. Powoli rozprostowałam kolana i spróbowałam stanąć na nogach, co okazało się równie trudne. Przez tego dupka złamałam również obcas moich ulubionych butów. Ściągnęłam je i rzuciłam z całej siły o ziemię. Czy ten dzień mógł stać się jeszcze gorszy?
- O mój boże, nic ci się nie stało? - usłyszałam za sobą zachrypnięty, męski głos
Odwróciłam głowę i stałam teraz twarzą w twarz z chłopakiem tej blondynki.
- Oprócz tego że nie można mieć bardziej zjebanego dnia niż ja mam dzisiaj, to wszystko układa się wyśmienicie! - nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem
Chłopak natychmiast do mnie doskoczył i objął ramieniem. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, nawet nie zastanawiając się nad tym co robię.
- Masz chociaż czym wrócić do domu? - spytał, opierając brodę na czubku mojej głowy. W porównaniu z nim byłam bardzo niska
Delikatnie pokręciłam głową, zastanawiając się, co go to właściwie obchodzi.
- Nie mam telefonu, żeby zadzwonić po taksówkę, ani pieniędzy, żeby za nią zapłacić - szepnęłam i pociągnęłam nosem
Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził w stronę parkingu. Trzymałam się niepewnie tak daleko za nim, jak było to możliwe na wyciągnięcie ręki. Wolałam zachować ostrożność, dopuszczałam do siebie możliwość, że ten typ może nie mieć dobrych zamiarów.
Chłopak stanął przed eleganckim,
czarnym BMW i oparł się o jego dach. Uśmiechnął się do mnie
łobuzersko, otworzył drzwi od strony pasażera i zachęcił mnie
ruchem ręki, żebym wsiadła do środka, ale ja nie ruszyłam się z
miejsca. Zachowanie Loczka wydawało mi się trochę podejrzane. No
bo kto byłby na tyle bezinteresowny, żeby podwieźć obcą
dziewczynę do domu?
- Wsiadasz, mała? - ponaglił mnie
Postanowiłam grać na zwłokę.
- A twoja dziewczyna? - rzuciłam jakby od niechcenia
Chłopak zrobił minę mówiącą o tym, że zapomniał czegoś bardzo ważnego. Wyjął z kieszeni telefon, przeprosił mnie i odszedł na bok. Wrócił po krótkiej wymianie zdań do słuchawki. Po chwili pojawiła się blondynka, która stała z chłopakiem w kolejce. Zanim podeszła do Loczka, rozejrzała się uważnie, czy nikt jej nie obserwuje. Spłoszyła się trochę, kiedy zobaczyła mnie, ukrytą w cieniu, ale jej chłopak zaraz ją uspokoił.
- Ona jest ze mną, Lily - powiedział
Westchnęła i podeszła bliżej. Spodziewałam się romantycznego powitania, jakim byłoby chociaż pocałowanie w policzek, ale para zdawała się jedynie załatwiać sprawy biznesowe. Loczek wręczył dziewczynie zwanej Lily gruby plik banknotów, które ona zaraz schowała do torebki, po czym odwróciła się i szybko uciekła mi z oczu. Nie miałam dużo czasu, żeby zastanowić się, co miała znaczyć ta sytuacja, bo zaraz przy samochodzie znalazł się też Loczek. Po raz drugi tego wieczoru zaprosił mnie do środka, a ja i tym razem nie zareagowałam, wpatrując się tylko tępo we wnętrze pojazdu.
- Słuchaj, ja wcale nie muszę... - zaczął niecierpliwie chłopak, ale przerwał, kiedy zobaczył, że zrobiłam pierwszy krok w stronę jego samochodu
Powoli doszłam do niego i usiadłam na fotelu pasażera. Nie musiałam długo czekać, żeby miejsce kierowcy również zostało zajęte.
- To gdzie jedziemy? - spytał chłopak, zacierając ręce
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jak to gdzie? - spytałam - Nie do domu?
- Miałem nadzieję, że uda mi się cię gdzieś zabrać - spojrzał na mnie i uśmiechnął się słodko
- Człowieku, ty masz dziewczynę! - krzyknęłam, nie dbając o to, kto nas usłyszy
- Dziewczynę? - zdziwił się
- A ta blondynka to co? I po jaką cholerę dawałeś jej tę kasę, jeśli można wiedzieć?
- To nie jest moja dziewczyna, a płaciłem jej, żeby się odczepiła - wyjaśnił cierpliwie
Zamurowało mnie.
- Jak to odczepiła?
Loczek uniósł się w fotelu.
- Czy ty wiesz, kim ja jestem? - spytał, świdrując mnie wzrokiem
- Nie wiem - odparłam szczerze - A powinnam?
Chłopak uśmiechnął się, pokazując swoje urocze dołeczki.
- Harry Edward Styles, członek zespołu, który bije popularnością na głowę wszystkich, nie wyłączając The Beatles, najseksowniejszy facet świata według jakiegoś magazynu, już nie pamiętam nawet nazwy, właściciel zniewalających włosów i przesłodkich dołeczków na policzkach, na których punkcie oszalały miliony dziewczyn... - zaczął wyliczać
- OK, zrozumiałam, jesteś piękny. Ale co do tego wszystkiego ma ta Lily?
- Jeśli jesteś sławny, musisz robić to, co każe ci agencja, w moim przypadku Modest!. Nie obchodzi ich, czy podoba ci się jakiś pomysł, a jeśli się postawisz, zostawią cię i twoja kariera dobiegnie końca. Ostatnio ubzdurali sobie, że powinienem mieć dziewczynę, a że nie mogłem znaleźć sobie odpowiedniej, zatrudnili Lily - wyjaśnił
Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami i próbowałam przetrawić w głowie to, co powiedział, ale było bardzo ciężko. Harry i Lily wyglądali na prawdziwie zakochanych, nie było łatwo wyobrazić sobie, że to tylko ustawka.
- Współczuję... - było to jedyne słowo, jakie wydawało mi się odpowiednie do sytuacji
Harry zaśmiał się.
- Wiesz ile ona zarabia?
- Ale nie pasuje ci to, prawda? - spytałam
Wydawało mi się, że trafiłam w czuły punkt i chyba rzeczywiście tak było. Loczek natychmiast posmutniał, a ja w tej chwili pożałowałam zadanego właśnie pytania.
- Wsiadasz, mała? - ponaglił mnie
Postanowiłam grać na zwłokę.
- A twoja dziewczyna? - rzuciłam jakby od niechcenia
Chłopak zrobił minę mówiącą o tym, że zapomniał czegoś bardzo ważnego. Wyjął z kieszeni telefon, przeprosił mnie i odszedł na bok. Wrócił po krótkiej wymianie zdań do słuchawki. Po chwili pojawiła się blondynka, która stała z chłopakiem w kolejce. Zanim podeszła do Loczka, rozejrzała się uważnie, czy nikt jej nie obserwuje. Spłoszyła się trochę, kiedy zobaczyła mnie, ukrytą w cieniu, ale jej chłopak zaraz ją uspokoił.
- Ona jest ze mną, Lily - powiedział
Westchnęła i podeszła bliżej. Spodziewałam się romantycznego powitania, jakim byłoby chociaż pocałowanie w policzek, ale para zdawała się jedynie załatwiać sprawy biznesowe. Loczek wręczył dziewczynie zwanej Lily gruby plik banknotów, które ona zaraz schowała do torebki, po czym odwróciła się i szybko uciekła mi z oczu. Nie miałam dużo czasu, żeby zastanowić się, co miała znaczyć ta sytuacja, bo zaraz przy samochodzie znalazł się też Loczek. Po raz drugi tego wieczoru zaprosił mnie do środka, a ja i tym razem nie zareagowałam, wpatrując się tylko tępo we wnętrze pojazdu.
- Słuchaj, ja wcale nie muszę... - zaczął niecierpliwie chłopak, ale przerwał, kiedy zobaczył, że zrobiłam pierwszy krok w stronę jego samochodu
Powoli doszłam do niego i usiadłam na fotelu pasażera. Nie musiałam długo czekać, żeby miejsce kierowcy również zostało zajęte.
- To gdzie jedziemy? - spytał chłopak, zacierając ręce
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Jak to gdzie? - spytałam - Nie do domu?
- Miałem nadzieję, że uda mi się cię gdzieś zabrać - spojrzał na mnie i uśmiechnął się słodko
- Człowieku, ty masz dziewczynę! - krzyknęłam, nie dbając o to, kto nas usłyszy
- Dziewczynę? - zdziwił się
- A ta blondynka to co? I po jaką cholerę dawałeś jej tę kasę, jeśli można wiedzieć?
- To nie jest moja dziewczyna, a płaciłem jej, żeby się odczepiła - wyjaśnił cierpliwie
Zamurowało mnie.
- Jak to odczepiła?
Loczek uniósł się w fotelu.
- Czy ty wiesz, kim ja jestem? - spytał, świdrując mnie wzrokiem
- Nie wiem - odparłam szczerze - A powinnam?
Chłopak uśmiechnął się, pokazując swoje urocze dołeczki.
- Harry Edward Styles, członek zespołu, który bije popularnością na głowę wszystkich, nie wyłączając The Beatles, najseksowniejszy facet świata według jakiegoś magazynu, już nie pamiętam nawet nazwy, właściciel zniewalających włosów i przesłodkich dołeczków na policzkach, na których punkcie oszalały miliony dziewczyn... - zaczął wyliczać
- OK, zrozumiałam, jesteś piękny. Ale co do tego wszystkiego ma ta Lily?
- Jeśli jesteś sławny, musisz robić to, co każe ci agencja, w moim przypadku Modest!. Nie obchodzi ich, czy podoba ci się jakiś pomysł, a jeśli się postawisz, zostawią cię i twoja kariera dobiegnie końca. Ostatnio ubzdurali sobie, że powinienem mieć dziewczynę, a że nie mogłem znaleźć sobie odpowiedniej, zatrudnili Lily - wyjaśnił
Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami i próbowałam przetrawić w głowie to, co powiedział, ale było bardzo ciężko. Harry i Lily wyglądali na prawdziwie zakochanych, nie było łatwo wyobrazić sobie, że to tylko ustawka.
- Współczuję... - było to jedyne słowo, jakie wydawało mi się odpowiednie do sytuacji
Harry zaśmiał się.
- Wiesz ile ona zarabia?
- Ale nie pasuje ci to, prawda? - spytałam
Wydawało mi się, że trafiłam w czuły punkt i chyba rzeczywiście tak było. Loczek natychmiast posmutniał, a ja w tej chwili pożałowałam zadanego właśnie pytania.
Zanim się obejrzałam, staliśmy już
pod piękną i wielką willą, należącą najprawdopodobniej do
Harry'ego.
- Przecież miałeś zawieźć mnie do domu - oburzyłam się
- Ale nikt nie powiedział, czyjego - zaśmiał się i mrugnął do mnie
Założyłam ręce i odwróciłam głowę w stronę szyby udawając obrażoną. Harry wyszedł z samochodu i obszedł go dookoła. Otworzył drzwi od mojej strony i ukucnął przedemną, uporczywie wpatrując się w moje oczy. Zdziwiłam się, bo ja również nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Jego zielone tęczówki były takie... magiczne, hipnotyzujące?
- Przecież miałeś zawieźć mnie do domu - oburzyłam się
- Ale nikt nie powiedział, czyjego - zaśmiał się i mrugnął do mnie
Założyłam ręce i odwróciłam głowę w stronę szyby udawając obrażoną. Harry wyszedł z samochodu i obszedł go dookoła. Otworzył drzwi od mojej strony i ukucnął przedemną, uporczywie wpatrując się w moje oczy. Zdziwiłam się, bo ja również nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Jego zielone tęczówki były takie... magiczne, hipnotyzujące?
Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że gapię się na nieznajomego chłopaka. Szybko odwróciłam wzrok, tym razem w drugą stronę.
- Długo jeszcze będziesz mi uciekać? - westchnął Harry, ale zaraz zmienił ton na swój, wesoły - To jak, idziemy do domu, czy marzniemy tutaj?
Złapałam wyciągniętą przez niego rękę, wstałam i udałam się powoli, z butami w ręku, w stronę domu. Styles dołączył do mnie, kiedy tylko zamknął samochód.
Szliśmy parę chwil w ciszy przez ogromny ogród. Harry co jakiś czas, niby przypadkiem, muskał opuszkami palców moją dłoń. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, ale bałam się do tego przyznać sama przed sobą.
W końcu stanęliśmy przed drzwiami wejściowymi. Chłopak wyszukał w kieszeni klucze i wpuścił mnie do środka. Było to gustownie urządzone wnętrze, widać było, że zatrudnił dobrego architekta.
- Chcesz coś zjeść? A może obejrzymy jakiś film? - poczułam ciepły oddech na moim ramieniu
- Nie jestem głodna - mruknęłam, nawet nie patrząc w stronę Loczka
Harry złapał mnie za rękę, co wywołało pojawienie się lekkiego uśmieszku na mojej twarzy i poprowadził w stronę salonu. Telewizor zajmował całą ścianę, a po całym pomieszczeniu porozstawiane były większe i mniejsze głośniki. Wyglądało to jak małe kino. Styles posadził mnie na miękkiej kanapie, a sam podszedł do wysokiej biblioteczki zapełnionej opakowaniami z płytami DVD.
- ,,Trzy metry nad niebem"? - zaproponował
Pokiwałam głową. Uwielbiałam ten film!
Widząc moją aprobatę, chłopak włączył odtwarzacz. Miałam zaszczyt nacisnąć guzik PLAY na pilocie.
Oglądanie hiszpańskiego melodramatu z chłopakiem różniło się od robienia tego samemu. Przez cały film Harry nieświadomie rozpraszał mnie swoimi częstymi spojrzeniami, zapachem perfum a nawet obecnością. Już przy jednej z pierwszych scen położył mi rękę na ramieniu i przyciągnął do siebie. Kiedy spytałam się, dlaczego to zrobił, odpowiedział, że nie może patrzeć, jak moje drobne ciałko trzęsie się z zimna. Wiedziałam, że musi być inny powód, bo przecież nie mogłam zmarznąć ciepłej, wakacyjnej nocy, ale nie chciałam dociekać.
Kiedy film się skończył, Loczek przycisnął mnie jeszcze bardziej do siebie.
- Harry, ja się powili duszę - wysapałam
Od razu rozluźnił uścisk, a ja wykorzystałam okazję i przeniosłam się mu na kolana. Z tamtąd miałam doskonały widok na jego piękne oczy. Nie zastanawiając się nad tym, co właśnie zamierzam zrobić, delikatnie dotknęłam swoimi wargami jego usta.
- Jestem [t.i] - szepnęłam
- Miło poznać, [t.i] - powiedział, po czym wpił się w moje usta w namiętnym pocałunku
***
Hej, z tej strony MrsHoran, nowa autorka. Będę tu pisać do końca wakacji, jak się uda, to może dłużej. Mój blog z opowiadaniem (też o 1d) - KLIK.
Komentujcie, jeśli się spodobało.
heheheh fajne :P myslałam że bedzie tez i epilog ale to zakończenie tez jest fajne :P xx dreamer2 ♥
OdpowiedzUsuńbardzo fajnem ! ! ♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńswietny bardzo oryginalny pomysl
OdpowiedzUsuńz niecierpliwoscia czekam na kolejny imagin:)
jesli jestes zainteresowana to zapraszam do mnie http://opowiadaniezniallem.blogspot.com/, poniewaz bardzo zalezy mi na opini fachowca :*
Super
OdpowiedzUsuńFajny ;)
OdpowiedzUsuńgenialny ;D
OdpowiedzUsuńSUPERRR!!!! Bardzo fajny i realistyczny ;) soooo good
OdpowiedzUsuńBardzo fajny
OdpowiedzUsuńi mam pytanie czy wejdziecie na mojego bloga prosze poniewaz dopiero zaczynam http://familyismydirectioners.blogspot.com/2014/01/imagin-o-harrym-stylesie.html
Super pisz dalej :*
OdpowiedzUsuńTo jest takie piękne pisz , pisz bo masz talent :D
OdpowiedzUsuńTo było superowe:)
OdpowiedzUsuńA kiedy on się jej przedstawił?
OdpowiedzUsuńW aucie i mi tal będzie
Usuń