wtorek, 16 lipca 2013

Imagin Louis



Otworzyłam oczy i zobaczyłam oślepiające mnie światło, ale nie zamknęłam powiek. Kiedy mój wzrok już się ustabilizował zobaczyłam, że znajduję się w wielkim białym pomieszczeniu. Słysząc pikające urządzenia uświadomiłam sobie, to że znajduje się w jednej ze szpitalnych sali. Gdy przez chwilę zastanawiałam się nad przyczyną mojego pobytu tutaj podbiegła do mnie Olivia – moja najlepsza przyjaciółka.
-[T.I] kochana ty żyjesz! To cud – powiedziała cicho z uradowaniem w głosie łapiąc mnie za bladą rękę.
- Czemu ja jestem w szpitalu? Co się stało ? Gdzie Louis ? – zadawałam wszystkie te pytania blondynce mając nadzieje, że na wszystkie je zna odpowiedź.
-Miałaś wypadek samochodowy. Louis żyje i ty dzięki Bogu też, za kilka dni powinni Cię już wypisać. – ucałowała mnie w czoło. – Twoi rodzice czuwali tu całą noc, ale przed chwilą musieli wyjść. Tak teraz już wszystko pamiętam. Ja i Louis jedziemy do domu, nagle z zakrętu wybiega wielka sarna. Chłopak gwałtownie hamuje. To wszystko, potem mam jeszcze jakieś przebłyski. Migające światło, krzyki. Nagle widzę już tylko ciemność.
Teraz nie liczyło się dla mnie moje zdrowie, liczył się tylko on. Czy dziewczyna na pewno mnie nie okłamała mówiąc, że Louis żyje. Przecież w ilu filmach mówiono tak poszkodowanym tylko dla tego, aby nie przeżyli wielkiej traumy. Mój ukochany był członkiem zespołu One Direction, który znają zapewne wszyscy. Szczęściem poniekąd było to, że chłopcy nie muszą odwoływać koncertów, gdyż ich trasa ukończyła się przed kilkoma dniami. Takie szczęście w nieszczęściu.
-Olivia na pewno nic mu nie jest? Ja muszę go zobaczyć. – z moich oczu wypłynęła pojedyncza łza na samą myśl, że mogę go już nie zobaczyć. Nigdy.
Spróbowałam podnieść się z łóżka, lecz nie miałam na to jakichkolwiek sił. Opadłam bezsilnie na łóżko.
- [T.I] nie bój się nic mu nie jest. Chłopcy wraz z jego rodzicami są w Sali obok. Jeśli chcesz mogę ich zawołać, aby potwierdzili moje słowa. – Dziewczyna zajęła miejsce obok mojego łóżka i pogłaskała dłonią mój policzek. – Co prawda jeszcze się nie wybudził, ale naprawdę to kwestia czasu. Nie bój się kochana.
- I wszystko będzie dobrze ? – zapytałam poszukiwaną pocieszenia w słowach dziewczyny.
-Tak skarbie wszystko będzie cudownie jak wcześniej
Nagle do sali wpadła czwórka chłopaków. Całe One Direction. Tylko bez Louisa. Niestety bez Louisa.
-[T.I] obudziłaś się nareszcie – krzyknęli wszyscy radośnie.
- Ciszej – powiedziałam – Nie tak głośno. Głowa mi pęka.
-Już nie będziemy – przeprosił Liam po czym doszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.Ten gest wykonali także pozostali chłopcy. 
- Co z Louisem – dopytywałam się – czy wszystko z nim w porządku ?
-Tak kochana jest OK. Naprawdę się nie martw.- Harry potwierdził słowa Olivii, które zapewniły mi wewnętrzny spokój
****
Ze szpitala wypisano mnie dzień po wybudzeniu. Lou wciąż leżał w śpiączce. Mija już czwarty dzień od wypadku, a on wciąż się nie wybudził. Zaczynam się powoli o niego martwić, ale prowadzący go lekarz wciąż zapewniał mnie, że niektóre osoby potrzebują trochę więcej czasu na wybudzenie niż inne. Wierzyłam mu. Szczerze mówiąc nie miałam nawet innego wyboru.
Media wciąż trąbiły o wypadku chłopaka i powstawało wiele plotek na temat śmierci Louisa. Niektóre fanki wierząc w te bzdury, zapalały na tablicy Tomlinsona na twitterze wirtualne znicze, mówiąc że na zawsze pozostanie już w ich sercach. Pozostali chłopcy oraz rodzina chłopaka stanowczo zaprzeczała tym plotką, ale cóż niektórzy mają swój własny tok myślenia.
Następnego dnia jak co dzień wracając z uczelni poszłam do szpitala, aby go odwiedzić. Dyżur przy jego łóżku jak co dzień pełniła jego mama. Była tu prawie bez przerwy od momentu wypadku. Przywitała się z nią, a następnie zajęłam miejsce przy łóżku i lekko ucałowałam Louisa w jego usta. Nie miały one pięknego malinowego koloru, jak zawsze. Był to blady róż, który cudownie komponował się z jego bladą cerą. Złapałam go za rękę i uważnie się mu przyglądając zauważyłam, że lekko porusza powiekami.
-Louis słyszysz mnie. To ja [T.I] – powiedziałam z wiarą w to, że Tommo właśnie się wybudza.
-Lou hallo, jesteś tam – nachyliła się nad nim jego mama i lekko nim potrzęsła.
Chłopak powoli i ociężale otworzył oczy, po czym lekko podniósł głowę.
-Mamo co się stało? Gdzie jestem? – był trochę oszołomiony, ale zdawało mi się, że to jak najbardziej normalne.
Pani Tomlinson powiedziała mu o wypadku, który razem przeżyliśmy, o tym, że leży w szpitalu oraz przebywała kilka dni w śpiączce.
-Kim jest [T.I]? Ja nic nie pamiętam mamo. Przepraszam ale czy mogła by pani opuścić tą sale na moment ? – zwrócił się do mnie. – Pani pielęgniarko poprosiłem panią o coś.
-To nie jest śmieszne Louis – powiedziałam do chłopaka.
-Ale ja nie żartowałem – Był zadziwiająco poważny.
-Kochanie naprawdę to przestaje już być śmieszne. – Mama chłopaka również miała już dość żartów chłopaka.
-Czy ktoś do cholery powie mi kim jest [T.I]? – był coraz bardziej zbulwersowany.
-To ja – odpowiedziałam wskazując ręką na siebie.
-Ale ja Cię nie znam. 
****
Lekarze stwierdzili u Louisa zaniki pamięci krótkotrwałej. Nie pamiętaj całych poprzednich dwóch lat. Jednym słowem nie pamiętał mnie. Nie pamiętał naszego pierwszego spotkania, pierwszego pocałunku, pierwszego razu…
Wraz z chłopkami wszystko stopniowo mu przypominaliśmy okazując przeróżne zdjęcia i filmy. Jego pamięć wciąż stopniowo się poprawiała. Pawie wszystko już pamiętał. Zespół, koncerty, poprzednie lata. Wciąż pozostawał mały akcent mianowicie ja. Nie dawałam mu za wygraną pokazując mu codziennie moją miłość i starając się aby to uczucie znów do niego wróciło. Stawałam się coraz bardziej natrętna, ale to przecież dla tego, że w końcu tak bardzo go kocham.
-Louis gdzie jesteś  - krzyczałam gdy weszłam do jego domu załadowana torbami z naszymi wspólnymi zdjęciami.
-Boże to znowu ty –był zrezygnowany.- weź przestań mnie męczyć i łaskawie usuń się z mojego życia.
Słowa chłopaka bardzo mnie zraniły. Był dla mnie wszystkim, a tak jak mnie potraktował było dla mnie ciosem prosto w moje kruche serce.
-Louis proszę Cię nie mów tak. – z moich oczu zaczęły wypływać pojedyncze stróżki łez. – jeszcze sobie mnie przypomnisz. Tylko pozwól mi o tym sobie przypomnieć. Proszę.
-Dziewczyno, pokazałaś mi już wszystko. Miliony zdjęć, które mnie już męczą – był na mnie dziwnie zły. Tak jakby chciał szybko wygonić mnie z tego domu. – Możesz serio już przestać. Jak sobie przypomnę to przypomnę, ale na razie proszę o szybkom ucieczkę z mojego życia. Ja Cię serio nie kocham.
-Proszę cię nie mów tak ranisz mnie – odpowiedziałam już mocno zdołowana.
Chłopak nic nie odpowiadając z kamienną miną pokazał mi drzwi do których zaczął mnie popychać. Kiedy udało mu się abym opuściła mieszkanie, jeszcze chwilę stałam na jego posesji analizując dokładnie każde wypowiedziane przez niego słowo. To bolało tak cholernie bolało usłyszeć od największej miłości mojego życia, od człowieka  za którym mogłabym rzucić się w ogień, że mnie nie kocha.
Szybko pognałam do siebie po czym rzuciłam się na łóżko, gdzie zaczęłam głośno płakać i trzepać się bezsilnie na wszystkie strony. Musi być jakieś wytłumaczenie na jego dzisiejsze zachowanie, przecież tak wytrwale starał przypomnieć sobie naszą miłość, wszystkie przeżyte kiedyś historie odtwarzaliśmy na nowo. Było cudownie, aż do dziś kiedy to n chamsko mnie wyprosił tłumacząc się tym, że jeżeli jego pamięć wróci on też wróci do mnie, a co jeśli nie? Nawet o tym nie myślę to takie straszne…
Postanowiłam wrócić do mieszkania chłopaka gdzie na spokojnie chciałam obgadać z nim kilka ważnych spraw. Ogarnęłam się z lekka i podjechałam pod jego dom. To co tam zobaczyłam sprawiło, że moje życie rozsypało się na miliony malutkich kawałków,  a w środku tam gdzie powinno być serce poczułam rozdzierającą pustkę.
Mój Louis stał na schodach i całował się namiętnie z piękną długonogą blondynką. Nie mogłam znieść ich widoku więc wyleciałam z auta i podeszłam do nich cała oblana gorzkimi łzami. Nie chciałam robić żadnej awantury, tylko jedynie wyjaśnić to fatalne nieporozumienie.
-Louis co to ma znaczyć ?– zapytałam cicho, a chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie z obrzydzeniem.
-To ma znaczyć, że masz zniknąć w końcu z mojego życia. – powiedział patrząc mi z nienawiścią głęboko w oczy – odejdź i nigdzie nie wracaj, ani do mnie ani do chłopaków. 
Do widzenia –dodał, a ja wciąż stałam jak wbita w ziemię nie wierząc mu w słowa
-Jak mogłeś mi to zrobić, ja cię kocham – widać było, że blondynka nie zbyt kapowała co się dzieje. – Kim ona niby jest ? – wskazałam na blondynkę.
-A i tak zapomniałem gdzie moja kultura – rzucił szybko Tomlinson – [T.I] to Zoe, Zoe to [T.I] osoba która właśnie teraz raz na zawsze wynosi się z mojego życia. Dziękuję.
Jeszcze bardziej zapłakana pobiegłam do auta po czym wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do wszystkich chłopców:‘’ Żegnajcie zawsze wasza zawsze kochająca [T.I}xx.‘’.  Po chwili dostałam od nich zbiorową odpowiedź mówiącą : 
‘’ Tak Cię za niego przepraszamy on Cię kocha tylko o tym zapomniał, kiedyś na pewno sobie o tym przypomni, NA PEWNO’’
**** 
Dziś mam 76 lat, nie mam męża, dzieci, ani nawet kota. Czemu ?
Odpowiedź jest prosta… bo wciąż czekam. Czekam, aż miłość mojego życia przypomni sobie o mnie i moim istnieniu. Od tamtego momentu widziałam go zaledwie kilka razy, kiedy razem z Zoe przechodził przez miasto otoczony tłumem reporterów i piszczących fanek, a z chłopcami nie zamieniłam już nawet jednego słowa. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym w moje 24 urodziny, a Olivia wyjechała za granice i słuch o niej zaginął. Można z tego wywnioskować, że moje życie to jedna wielka katastrofa, ale tak nie jest. Żyję w krainie marzeń z nadzieją, że on kiedyś do mnie wróci. Z tego co przeczytałam w kolorowych gazetach Louis ożenił się z Zoe mają dzieci i są bardzo szczęśliwi razem. To dla mnie bardzo ważne. Jego szczęście sprawia, że również na mojej twarzy gości codziennie uśmiech.
A zespół One Direction grał równe 50 lat. 23 lipca 2060 roku zakończył swoja działalność jednym wielkim, pięknym i wzruszającym koncertem.
Budzę się rano z nadzieją, że mój książę wróci do mnie. Nie mam już może 20 lat, a moje stawy odmawiają mi znacząco posłuszeństwa, ale wiem, że on kiedyś sobie przypomni NA PEWNO.

                  ,, Bo to nadzieja zawsze umiera ostatnia.’’
___________________________________________________________________

 Hej kotki :) Jak wam się podoba ten imagin?? Ja uważam, że jest całkiem niezły, ale sami oceńcie... Love you all ♥
PODOBA SIĘ = KOMENTUJESZ


26 komentarzy:

  1. Chcę druga część.I czemu do cholery płaczę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widzę sensu w dalszej kontynuacji tego imagina, ponieważ główna bohaterka pogodziła się juz ze swoim losem i wciąż wierzy że Louis odzyska pamięć. Gdybym miała już to kończyć postawiła bym raczej na jeszcze smutniejszy koniec i doprowadziła do tego, że Louis umiera nic sobie nie przypominając a [T.I]z rozpaczy popełnia samobójstwo. Pozdrawiam Louisowa :)

      Usuń
    2. Nie musi być smutny koniec, ale Louis mógłby przypomnieć sobie o tej wspaniałej miłości, a nadzieja głównej bohaterki stałaby się rzeczywistością.
      Świetne <33
      PS.Popłakałam się ;____;

      Usuń
  2. boski <3 next plisssss

    OdpowiedzUsuń
  3. no i rycze :'(
    świetny imagin więcej takich poproszę :-)
    ~Pola

    OdpowiedzUsuń
  4. beeeeczę :CCC bosko piszesz! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. popłakałam się :') to jest takie... nawet nie wiem jak to opisać. Cud miód malina <3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne :) bardzo mi się podoba :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Boooooooski ;D :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny :))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha, trochę przypomina mi 'Przepis na życie' xD A tak poza tym-> :')

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny imagin! <3
    Jednak mam pewiem niedosyt i bardzo chciałabym kolejną część, że [T.I] umiera ze starości i dopiero wtedy Louis sobie o niej przypomni i mogłabyś dodać jeszcze krótką rozmowę chłopaka na cmentarzu jak przeprasza i wgl.. Wtedy byłabym w pełki zadowolona.. :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski ,szkoda że się nie skończył dobrze ;D Ale imagin genialny ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. cudowny łzy mi poleciały

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny imagin ! ale smutny , teraz płaczę :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Ryczę ;c Świetny Imagin ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. ja normalni rycze rycze i rycze...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja normalnie rycze. Pliss daj drugą część super Imagin .

    OdpowiedzUsuń
  17. W tym momencie nastała pustka w moim sercu, wiem że to było dawno, ale błagam cię, błagam napisz szczęśliwe zakończenie :(

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny, już od kilku dni nie mogę spa po nocach, jak tylko zamykam oczy mam w nich łzy. Tylko o tym myślę. Wczułam się tak, jak by to byo na prawdę. Błagam dokończ :(

    OdpowiedzUsuń
  19. OMGOMGOMGOMG PROSZĘ, DAJ DRUGĄ CZEŚĆ

    OdpowiedzUsuń
  20. Imagin boski, ale widzę, że jest tutaj trochę harmidru w sprawie part 2. Mam dwa sposoby na to:
    1.Jeśli chcesz możesz ,,usunąć" wzmiankę o 76-ściu latach T.I. i wprowadzić inaczej rozwiniętą akcję, nie musimy jednak kończyć go w wesołej atmosferze.
    2.Tak jak wyżej inni piszą. T.I. umiera ze starości i wtedy Lou sobie wszystko przypomina.

    Bez sensu będzie to, iż Lou zostawi dzieci i żonę z powodu przypomnienia dawnych czasów. To by było równie przykre co i nienaturalne z powodu wieku bohaterów. Ale to twój imagin i to TY jesteś pisarką.
    Życzę sukcesów!
    Olaaaaaaaaaaa :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jejku ryczę ;< ale świetny ten imagin! <3 taki życiowy

    OdpowiedzUsuń