Otworzyłam drzwi
kafejki zdejmując zaśnieżony szalik, a następnie wieszając go na jednym z
uchwytów wieszaka. Obróciłem się szukając wzrokiem [t.i]. Tym razem po raz
kolejny nie zawiodłem się. Siedziała tam jak prawie codziennie filtrując
wzrokiem kolejną książkę. – Przychodziłem tu już od dwóch tygodni zaraz po
wykładach jedynie w zamiarze spotkania się z dziewczyną. Oczywiście nie
powiedziałem jej tego nigdy prosto w twarz. Nie mógł bym. Gdy na nią patrzyłem
moja wieczna odwaga chowała się w najgłębszy kąt, a moje
oczy… Chodź wiem, że
one nie potrafią oddychać moje zaczynały - upajały się każda sekundą parzenia
na nią. Zawsze kiedy ją widziałem źrenice powiększały się tak samo jak
przyśpieszało bicie serca…. To chyba już obsesja. Totalna obsesja. – Dziś nie było
inaczej niż zwykle. [t.i] na mój widok lekko podnosiła się z miejsca by powitać
mnie rozbrajającym uśmiechem oraz krótkim pocałunkiem w policzek. Chodź
najczęściej było to muśnięcie skóry trwające setne ułamki sekund miejsce które dotknęły
jej usta przyjemnie pulsowało. – Tego było już za dużo. – Po raz pierwszy od
kilku tygodni postanowiłem przerwać monotonie naszych spotkań polegającej
jedynie na rozmowie. Nie w tym rzecz, że mi się to nie podobało, ale nie należę
do tych cierpliwych osób, staram raczej wykonać wszystko szybko aby dłużej móc
czerpać z tego radość.
-Witaj – powiedziała
siadając z powrotem na swoje miejsce. – Jak się dzisiaj czujesz – zaczęła
rozmowę. Zresztą robiła tak zawsze.
-Świetnie – zaśmiałem
się dość przeciągle na co dziewczyna trochę się zmieszała. Nie zawsze przecież
odpowiada się na tak,, oryginalne” pytanie śmiechem.
-Czy ty coś dziś może
brałeś? – spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Twoje pytanie wskazuje
na to, że zazdrościsz mi dobrego samopoczucia?
-Nie po prostu zdziwiło
mnie jak można być wesołym w tak beznadziejny dzień – wskazała rękom na okno za
którym w najlepsze szalała śnieżyca.
-Mam dla ciebie dziś
kilka niespodzianek – Uśmiechnąłem się szeroko.
-Już się boje. -
ukazała rząd równych białych zębów w pięknym uśmiechu
-Nie bądź taka
pesymistyczna – założyłem ręce na piersi – Ja się staram a ty jeszcze może mi
zaraz powiesz że nie masz zamiaru barć w tym udziału. – Nabrałem powietrza do twarzy i zrobiłem minę
obrażonego dziecka na co usłyszałem jej słodki śmiech.
- Co masz na myśli
mówiąc niespodzianka ?
-Przekonasz się-
mrugnąłem, a następnie wyciągnąłem z plecaka paczkę pralinek
-Już jestem gruba, a ty
chcesz tuczyć mnie jeszcze bardziej –opuściłem głowę i spojrzałem na jej
posturę. Była naprawdę szczupła i weź tu zrozum kobiety.
-Nie wiem czy to nowa
moda że ludzi z wystającymi kościami nazywa się grubymi.
-Spadaj – wstawiła
język na co ja zareagowałem cichym chichotem. – Więc co zamierzasz zrobić z
tymi czekoladkami.
-Mam taki pomysł...-Wyjąłem
z kieszeni czarną przepaskę i szybko przed otworzeniem ust dziewczyny zacząłem ponownie
mówić. -Oboje zasłonimy sobie oczy i będziemy próbować tych czekoladek. Coś w
rodzaju odkrywaniu smaku, nie wiem jak to nazwać. – [t.i] wciąż nie wyglądała
na przekonaną moim pomysłem. – No dalej będzie zabawa. – Znacząco nabrała oddechu i wyrwała mi przepaskę z ręki.
-Dobra ale ja pierwsza.
– parsknęła śmiechem zawiązując mi szczelnie oczy. Była tak blisko mnie że
dokładnie mogłem poczuć zapach jej jaśminowych perfum, były idealne.- Więc od
czego zaczynamy – mówiła cicho pod nosem i zapewne spoglądała na pudełko
czekoladek.
-Pierwsza lepsza, tylko
mnie nie otruj. – zaśmiałem się nieśmiało.
-Kurde popsułeś moje
wszystkie plany. - uderzyła lekko o blat stolika.- Teraz otwieraj buzię. –
[t.i] włożyła mi do buzi małą pralinkę. Przez przypadek musnąłem wargami jej
palców, w odpowiedzi usłyszałem jej nerwowy śmiech, który przyprawił mnie o
dreszcze. Głośno zamlaskałem by wcielić się w rolę jednego z krytyków granych w
amerykańskich filmach.
-Orzechowe. –
powiedziałem poważnie po przenalizowaniu smaku.
-Lufa – odwiązała
opaskę z moich oczu. – To była czarna czekolada z posmakiem kokosu. Mistrzu – zdjęła
przepaskę z moich oczu i wykonała w powietrzu niewidzialny cudzysłów.
-Ty pewnie nie będziesz
lepsza.
-Założymy się?...
***
- Możesz mi powiedzieć
gdzie jedziemy – znużona oparła się o szybę auta i wpatrywała się w spadające
płatki śniegu. Zaczynał się ostatni tydzień przed świętami. Ostatni tydzień
przed miesięczną rozłąką z [t.i], ostatni tydzień w którym mogłem coś
udowodnić…
-Nie narzekaj –
nacisnąłem pedał gazu. Jęki dziewczyny stawały się coraz bardziej uciążliwe –
zaraz będziemy.
-Mogę przynajmniej
wiedzieć gdzie…
-Nie to niespodzianka –
wtrąciłem jej się w słowo.
-Już zrobiłeś mi dziś
jedną. I co –zaśmiała się – jestem 2 kilo cięższa.
-Nie da się tyle
przytyć jedząc kilka czekoladek misiu.
-Da. – odparła krótko.
Po czym spojrzała się w przednią szybę. Widok najwidoczniej zaparł jej dech w
piersiach, zresztą podobnie jak mi. – Jak tu pięknie – zamruczała.
Przed nami rozciągało
się ogromne podświetlone od wszystkich stron lodowisko, które znajdowało się na
obrzeżach Londynu. Uwielbiałem do niego przyjeżdżać. Było tu mnóstwo ludzi,
często organizowano tam rozmaite konkursy, a również panowała tam świetna
atmosfera która miałem nadzieję podzielę się z [t.i].
-Mam nadzieję że umiesz
jeździć na łyżwach. – zapytałem spoglądając w jej stronę.
-Niezbyt – zmieszała
się
-Nie ma problemu możemy
pojechać gdzieś indziej…
-Nie zostańmy tylko
obiecaj, że będziesz mnie trzymał ani mnie nie popchniesz żebym upadła.
-Nigdy nie zrobił bym
czegoś żebyś poczuła się źle wiesz o tym jesteś dla mnie ważna. – po chwili
dotarło do mnie dopiero to co powiedziałem. Miałem ochotę się za to
spoliczkować i zapaść pod ziemię.
-Nie, nie wiedziałam. –
jej policzki się zaczerwieniły. – Ale dzięki że się o mnie troszczysz.
-Cała przyjemność po
mojej stronie. – pochyliłem się i musnąłem jej zmarznięty policzek ustami.
***
-Nie wejdę tam –
cofnęła się – upadnę od razu. – staliśmy 5 minut przed wejściem na lód.
-Nie bój się jeżdżę w
miarę dobrze więc… jak coś to upadniemy razem, ale tak to będę cię trzymał.
-Zabije się.
-Nie bądź taka
sceptyczna. Zginiemy razem. – Uśmiechnąłem się prosto w jej twarz i jak miałem nadzieję uspokoiłem ją nieco.
-Będziesz mnie trzymał.
– zapytała, a raczej stwierdziła niezdarnie przysuwając się do mnie.
-Bardzo mocno-
popchnąłem ją ręką w stronę wejścia, a sam stanąłem na nią łapiąc ją mocno za
talię i przysuwając do siebie. Stykaliśmy się prawie całą długością naszych
ciał. – Teraz krok do przodu – szepnąłem do jej ucha.
[t.i] nieśmiało ruszyła
do przodu. Po pierwszych sekundach
naszej wspólnej „jazdy” oboje leżeliśmy na lodzie. Właściwie to ona leżała na
mnie słodko się śmiejąc. Widok jej twarzy na której pojawił się szeroki uśmiech
w całości wynagrodził mi odczuwany ból.
- Przepraszam –
wypowiedziała nie mogąc przestać się śmiać. – Nic się nie stało? – zapytała
podnosząc się na równe nogi.
-Nic – pokiwałem robiąc
kwaśną minę. – Chodź pokaże ci jak się jeździ – złapałem jej rękę po czym
splotłem nasze palce. W środku modliłem się żeby mnie nie odrzuciła… tak samo
jak wtedy. Na myśl o bolesnym wspomnieniu ścisnąłem jej dłoń mocnej aby nie
była w stanie jej wyrwać. [t.i] spojrzała na splecione palce a następnie na
moją twarz, lecz ja postanowiłem to zignorować.
-Patrz – skierowała
swoje oczy na moją postać- uginasz lekko kolana i odchylasz od siebie nogi,
później robisz to co raz szybciej i szybciej- puściłem jej rękę i za
eksponowałem.
-Wow- szepnęła pod
nosem- nigdy mi się nie uda – sięgnąłem ponownie po jej dłoń by ściskając dodać
jej gram otuchy. Po kilku dłuższych chwilach jeździliśmy normalnie ciągle się
śmiejąc, a nawet nie zauważając już niezręcznego faktu że wciąż trzymamy się za
ręce. Bawiłem się naprawdę świetnie w obecności osoby dla której mógłbym w
stanie rzucić wszystko.
Na bilbordach stojących w kilku miejscach lodowiska
pojawił się napis „Kiss Cam” Uwielbiałem patrzeć na nieśmiało całujących się
ludzi których nieszczęsnym trafem
pokazywała kamera. Razem z [t.i] zatrzymaliśmy się na chwilkę i śmiejąc się
oglądaliśmy całujące się pary. Moja odwaga z chwilą prysła gdy na ekranie
rozpoznałem nasze twarze… Na całym lodowisku usłyszeć można było oklaski i
pokrzykiwania typu „pocałuj ją „ gdy nie
zareagowałem. Z zawstydzeniem spojrzałem na dziewczynę której policzki
zaczerwieniły się. Nie wiedziałem czy to wina zimna czy … no właśnie.
Policzyłem do trzech i
lekko nachyliłem się w stronę przerażonej blondynki. Musnąłem jej usta aby za
chwilę dać ponieść się starganym uczuciom które tworzyły wybuchowa mieszankę z
pragnieniem jakim ją darzyłem. Ludzie wydawali znaczące dla nas obojga okrzyki,
a ja odrywając się od niej pociągnąłem jej rękę w stronę wyjścia. Gdy zdjęliśmy
łyżwy i kierowaliśmy się w stronę wyjścia poczułem lekkie szarpnięcie za rękaw.
Odwracając się [t.i] wciąż z zdziwionym wyrazem twarzy wpatrywała mi się w
oczy.
-Co to było?-
powiedziała jak najciszej się da.
-Nie bardzo Cię
rozumiem – potarłem kciukiem jej policzek rozpraszając ją jeszcze bardziej.- O
co chodzi?
-Pocałowałeś mnie, a
teraz nie raczysz się odezwać – zakpiła. – Skądś znam już tą historię.
-Raczej tamta historia
nie mogła się dobrze zakończyć jednanie z twojej winy. Skarbie – zaakcentowałem
ostatni wyraz i odszedłem. Nie wiem co teraz się ze mną działo. Bez żadnego
powodu zacząłem zachowywać się jak skończony dupek.
-Louis! – usłyszałem
jej krzyk – Zaczekaj !
-Tak?
-Czy ten pocałunek cos
dla ciebie znaczył? – speszyła się. Nagle na nasze głowy spadła dość duża
porcja śniegu. Unosząc twarz natrafiłem na wiszącą nad nami jemiołę. Nie
zastanawiając się chwili dłużej chwyciłem jej małą twarz w dłonie i ucałowałem.
Byłem wdzięczny losowi gdy poczułem, że usta dziewczyny poruszają się w raz z
moimi.
-Tak – powiedziałem
między pocałunkami – zresztą jak każdy.
W odpowiedzi usłyszałem jej cudowny śmiech. –
Od dziś kocham zimę, kocham święta. Ich magia może czynić o wiele więcej niż to
co sobie wyobrażamy.
______________________________________________________________
Wesołych świąt ♥
świetne :) wesołych świąt :) kocham takie świąteczne imaginy :)
OdpowiedzUsuńsuper, szkoda tylko że ostatnia część :(
OdpowiedzUsuńcudowne !! :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://majkka72.blogspot.com/
Boskie!! <3
OdpowiedzUsuńSlicznosci ;-) <3 masz dar
OdpowiedzUsuńWow!
OdpowiedzUsuńpiękny<3
OdpowiedzUsuńCudo *__*
OdpowiedzUsuńWesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku :*
swietny....wesolych swiat
OdpowiedzUsuńsuper!!!
OdpowiedzUsuńo boże to było cudowne, piękne i, i .... nie wiem co napisać. CUDO.! (ale się podlizuję.) Ale noo... super.! Akurat na święta. Zapraszam do nas opowiadanie o Harrym. http://i-wszystko-staje-sie-mozliwe.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOjeny! Po prostu boooooskie 0.0
OdpowiedzUsuńLOUIS! Mój ulubieniec....
Nie ma to jak całować się pod jemioła!
Oh God! Też tak chce! Mmmm super imagin! :*
Wesołych świąt! :-)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Nie wierzę!!!
OdpowiedzUsuńŻe ktoś taki jak bezuczuciowy,żyjący chwilą Louis William Tomlinson się zakochał w kimś takim jak ja!!!
Choć wiem że to tylko imagin ale jest
B•O•S•K•I
-Haribo