***
Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i z dumą stwierdziłam, że wyglądam bosko. Rozpuściłam włosy i niezgrabnie przerzuciłam je na ramiona. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał 18.55, więc wsunęłam stopy w przygotowane szpilki i udałam się do salonu, by tam poczekać na Marcela. Punkt 19, rozległo się dzwonienie, więc czym prędzej udałam się do drzwi.
-Dobry wieczór, [t.i].
Okej! Chyba padło mi na oczy! Przede mną stał najprzystojniejszy facet na ziemi.
-Marcel?-wydukałam oszołomiona.
Posłał mi zabójczy uśmiech i przytaknął głową.
-Idziemy?-wyciągnął dłoń, którą po krótkiej chwili wahania, niepewnie chwyciłam.
Zaprowadził nas do czarnego Range Rover'a i jak na gentelmen'a przystało, otworzył mi drzwi od strony pasażera. Zajęłam swoje miejsce i w skupieniu obserwowałam przemieszczającą się sylwetkę bruneta. Pozbył się okularów i ciuchów, które na co dzień ubierał. Sposób uczesania włosów, także uległ zmianie. Tego wieczora grzywę miał podniesioną do góry, a po bokach sterczały mu urocze loczki. Czarne rurki idealnie zgrywały się z granatową koszulą w serduszka i marynarką idealnie dopasowaną do reszty. Jednym słowem wygląd jak Apollo. Mój własny bóg, którego mam na wyciągnięcie ręki.
-Dokąd jedziemy?-zapytałam, kiedy przemierzaliśmy nocne ulice Londynu.
-Na kolacje-uśmiechnął się pod nosem, nie spuszczając wzroku z jezdni.
Pewność siebie biła od niego na kilometr, jakby Marcel, którego znam z pracy, nigdy nie istniał. Teraz to on onieśmielał mnie swoim spojrzeniem i uśmiechem.
-Jesteśmy-oznajmił, gdy zatrzymaliśmy się na parkingu The Oxo Tower - jednej z najlepszych restauracji w Londynie.
Marcel wysiadł z samochodu i okrążył go, by pomóc mi wysiąść. Och! Nawet sposób w jaki się poruszał, uległ zmianie. Ten był pewny siebie, mogłabym powiedzieć, że wręcz podniecający.
-Madame-otworzył drzwi i z lekkim skinieniem wystawił dłoń w moją stronę.
Zachichotałam jak jakaś zakochana nastolatka i złapałam ją. Marcel nie puszczając mojej ręki, zaprowadził nas wejściowych drzwi, które otworzył nam wysoki mężczyzna, ubrany w mundurek z logiem lokalu. Oszołomiona wszystkim co działo się w ciągu ostatnich 15 minut, lustrowałam wzrokiem ogromne pomieszczenie, pełne ludzi.
-Rezerwacja na nazwisko Styles-odezwał się Marcel do recepcjonisty.
Mężczyzna przytaknął głową i z uwagą skanował listę, która leżała na pulpicie.
-Tak, znalazłem. Stolik dla dwojga w restauracji*, ze specjalnymi miejscami przy oknie. Zgadza się?-uniósł wzrok z nad kartki i przeniósł go na mojego towarzysza.
-Oczywiście-odparł Marcel.
-Mark zaraz państwa tam zaprowadzi-oznajmił i podał kawałek papieru, młodemu kelnerowi stojącemu kilka metrów dalej.
-Zapraszam-odezwał się Mark i ruszył w głąb budynku, a my zaraz za nim.
Prowadzeni schodami dotarliśmy na szczyt lokalu, gdzie znajdowała się restauracja. Nasz stolik znajdował się tuż przy ogromnym oknie, dzięki któremu mieliśmy widok na panoramę Londynu. W tle leciała cicha muzyka, a cało pomieszczenie było spowite półmrokiem, który rozpraszały świeczki rozstawione na każdym stoliku, ale też ukryte lampki, dające delikatne niebieskie światło. Całość dawała bardzo romantyczny nastrój.
-Bardzo tu pięknie-oznajmiłam, kiedy siedzieliśmy już przy stoliku i czekaliśmy na nasze zamówienia.
Oboje z Marcelem wpatrywaliśmy się w widok za szybą. Coś niesamowitego!
-Ciszę się, że ci się podoba-przeniósł spojrzenie na mnie.
Posłałam mu delikatny uśmiech i zaczęliśmy prowadzić rozmowy na wszystkie tematy. Moje obawy okazały się błędne, bo te dwie godziny minęły w mgnieniu oka, a ja nie miałam najmniejszej ochoty rozstawać się z Marcelem. Zamiast tego udaliśmy się na długi spacer, aż w końcu zgodnie stwierdziliśmy, że pora wracać.
Cisza nastała dopiero wtedy, kiedy jechaliśmy autem do domu. Marcel skupiony na drodze, nucił coś pod nosem, a ja znowu gapiłam się na niego.
-Przestań pożerać mnie wzrokiem-odezwał się z zadziornym uśmiechem.
-Nie mogę-odparłam seksownym głosem- nie chcę.
Marcel zaśmiał się i skręcił w jedną z ulic, jak się okazało ostatnią, która prowadziła do mojego mieszkania.
-Może wejdziesz?-zapytałam, kiedy siedzieliśmy w zgaszonym samochodzie, wpatrując się w siebie nawzajem.
Marcel przytaknął głową i oboje wysiedliśmy. Chłopak szybko podbiegł do mnie i złapał za rękę. Odszukałam w torebce klucze i wpuściłam nas do środka.
-Napijesz się czegoś?-zaproponowałam, nalewając sobie soku.
-Nie, dziękuję-odparł i okrążył wysepkę, sta
jąc za mną.
Poczułam na swoich biodrach jego duże dłonie.
-Masz bardzo ładne mieszkanie-oznajmił zmysłowym tonem, po czym zaczął składać ciepłe pocałunki na szyi.
Odchyliłam głowę w bok, by ułatwić mu działanie i przymrużyłam oczy, rozkoszując się chwilą. Jego ręce sunęły w górę i w dół mojego ciała. Swoje usta przeniósł na linie mojej szczęki, aż w końcu dotarł do warg. Odwróciłam się przodem do niego i zachłannie wpiłam w jego usta. Marcel objął mnie w talii, przyciskając do swojego ciała. Powoli pogłębialiśmy pocałunek, doprowadzając siebie nawzajem do obłędu. Zsunęłam z jego ramion marynarkę, która upadła na podłogę. Marcel podwinął moją obcisłą sukienkę, tak bym mogła owinąć nogi wokół jego bioder, kiedy prowadził nas do sypialni. Nie przestając się całować, odpinałam po kolei każdy guzik jego zabawnej koszuli. Brunet rzucił mnie ostrożnie na łóżko i zdjąwszy z siebie górne ubranie, zawisł nade mną. Oczarowana patrzyłam na jego ciało. Na każdy tatuaż i mięsień. Lokaty zszedł z pocałunkami na szyję i zgłębienie między nią a ramieniem. Swoje dłonie wsunął pod sukienkę i uniósł ją do góry, tak bym mogła ją zdjąć. Chwyciłam go za kark i łapczywie pocałowałam. Przyciągnęłam go bliżej i używając sprawdzonego sposobu przerzuciłam nas tak, że teraz to ja byłam u góry. Usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam składać pojedyncze pocałunki na jego ciele. Przygryzałam, ssałam i lizałam jego skórę, byle dać mu jak najwięcej przyjemności. Seksownymi ruchami odpięłam guziki jego spodni i pozbyłam się ich. Ułożyłam ręce po bokach jego głowy i znów zaczęłam go całować, w dodatku ocierając się swoją kobiecością o jego widoczną erekcję. Przygryzałam jego wargi i język, aż w końcu Marcel zmienił pozycję i umiejscowił się między moimi udami. Był taki władczy i onieśmielający. W jego zielonych tęczówkach gościło pożądanie i namiętność. Wsunął jedną dłoń pod moje plecy i uniósł mnie do góry, a w tym czasie ja zajęłam się odpięciem stanika. Na powrót położyłam plecy na miękkim materiale pościeli i przymykając oczy bawiłam się loczkami Marcela, delikatnie za nie ciągnąc. Chłopak muskał moją skórę, jednocześnie zsuwając z moich ramion ramiączka. Po kilku sekundach odrzucił mój stanik, gdzieś w róg pokoju. Teraz spokojnie mógł zjeżdżać swoimi ustami w dół, do moich piersi. Drażnił wrażliwe okolice sutków, dmuchając i kąsając je na przemian. W pewnej chwili przejechał językiem między moimi piersiami, aż do linii szczęki. Korzystając z okazji, chwyciłam go mocno pod brodę i zachłannie pocałowałam. Uniosłam swoje biodra, by otrzeć się o niego, co wywołało gardłowe jęknięcie. Nie zaprzestałam swoich działań, uważnie lustrując twarz Marcela.
-Przestań-wysyczał i oderwał się ode mnie. Opał ciężar swojego ciała na kolanach i unosząc moje stopy, położył je sobie na ramionach. Patrząc mi prosto w oczy, sięgnął za cienką gumkę moich majtek i powoli zsuwał je z mojego z tyłka. Zdjął je do końca, jednak tym razem moje stopy znalazły się między jego ciałem a rękoma. Pochylił się do przodu i zaczął całować mnie po brzuchu, zjeżdżając coraz niżej. Omijał moją kobiecość,niesamowicie mnie tym drażniąc. Teraz całował wnętrze moich ud. Czułam rosnące pożądanie w dole mojego podbrzusza.
-Marcel-wysapałam, z trudem łapiąc oddech- chcę...chcę cię już poczuć-dokończyłam.
Chłopak uśmiechnął się i w mgnieniu oka zdjął swoje bokserki. Umiejscowił się między moimi udami i główką swojego członka, ocierał się o moją waginę. Wsuwał go i wysuwał, doprowadzając mnie do szału.
-Błagam-wyszeptałam rozpaczliwie.
Wtem poczułam jak Marcel wbija się we mnie całą swoją długością, wywołując u mnie długi jęk. Przygryzł swoją dolną wargę i delikatnie przymrużył oczy. Chwyciłam go za kark i przyciągnęłam do swoich ust. Złożyłam kilka pocałunków, a następnie ułożyłam głowę w zagłębieniu szyi. Obserwowałam pracę jego mięśni, które napinają się z każdym ruchem. Był taki idealny! Chłopak przyspieszał tempo, tylko po to, by za chwilę znowu zwolnić. Rozkosz jaką mi dostarczał opanowała całe moje ciało, dając znać, że za chwilę dosięgnę szczytu. Raz po raz wymawiałam jego imię, gdyż tłumienie głosu, było niemożliwe. Marcel uniósł się na rękach i oparł się nimi tuż obok mojej głowy. Nie przestawał się we mnie poruszać, w dodatku teraz dołączył do stosunku swoją dłoń, która bawiła się moją łechtaczką. Zacisnęłam mocno powieki i jeszcze głośniej jęknęłam. Po upływie kilku wspaniałych chwil ostatni raz zajęczałam, głośno i przeciągle. Marcel wykonał jeszcze kilka ruchów i opadł na moje ciało, uważając jednak, by mnie nie zgnieść. Gdy tylko udało mu się w miarę uspokoić oddech, wysunął się ze mnie i ułożył obok.
-Nie wiedziałam, że masz tatuaże-oznajmiłam, łapczywie połykając powietrze.
-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz-odparł i złożył czuły pocałunek na moich wargach.
-Pozwól mi je odkryć-szepnęłam, wtulając się w jego nagi tors.
-Marcel-odezwałam się po chwili ciszy- gdzie jest ten nieśmiały chłopak z biura?
Brunet zaśmiał się cicho i przyciągnął jeszcze bliżej moje ciało.
-Zostawiłem go w domu-odparł.
-W takim razie niech on już tam zostanie na zawsze-dodałam.
-Nie lubisz mnie w tamtym wydaniu?-zapytał, z udawanym smutkiem.
-Nie, nieśmiały Marcel też mi się podoba, ale wolę Marcela niewyżytego seksualnie.
Loczek znów się zaśmiał, tym razem głośniej.
-Mam rozumieć, że od dziś jestem twoim kochankiem!
-Zgadza się-odpowiedziałam i ucałowałam go w ramię.
-Dobranoc, [t.i].
-Dobranoc, Marcel-zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
________________________________________
*The Oxo Tower jest podzielone na 3 części: restaurację, brasserie (piwiarnie, pub) i bar.
To jest druga i ostatnia część imagina o Marcelu i wiem, że mi nie wyszła. Wybaczcie, ale jestem kiepska w pisaniu takich scen.
Dziękuje za tyle komentarzy w tak krótkim czasie! Jesteście niesamowici!!
Wyszła ! I to nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo ! Dlatego naprawdę nie obraziłabym się, a wręcz proszę żebyś napisała jeszcze jedną część, chociaż szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia o czym miałaby być ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOMFG !!! SUPER !!! NAPISZ JESZCZE KILKA CZĘŚCI!!!! BŁAGAM CIĘ <3
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam na mojego bloga dopiero zaczynam !!!
http://1dsilamarzen.blogspot.com/
Jest świetna! Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie ma 3 części, bardzo bym chciała, uwielbiam imaginy o Marcelu ;)
Co ty chcesz od tego imagina ?? On byl obledny :) szkoda ze to juz ostatnia czesc bo serio jest genialny :D
OdpowiedzUsuńO mój boże pisz więcej takich +18 roszę :)
OdpowiedzUsuńGenialne, proszę jeszcze jedną część!!!
OdpowiedzUsuńfajnie ;d
OdpowiedzUsuńSwietny imagin . Kocham imaginy z Marcelem a ten jest jeden z najlepszych jakie czytalam ! ;*
OdpowiedzUsuńDziekuje dziękuję dziękuję !!!
OdpowiedzUsuńBoski ...
Zajebiste kocham to !! *.*
OdpowiedzUsuńgenialna jesteś pisz więcej
OdpowiedzUsuń