Grudzień 2009
-[t.i]!!-usłyszałam odległe wołanie tuż za mną.
Obróciwszy się na pięcie ujrzałam uśmiechniętą, ale też zmarzniętą twarz bruneta. Szedł powoli, tak by się nie poślizgnąć. Ręce miał schowane ze plecami, jakby coś ukrywał. Ruszyłam naprzeciw niemu.
-Cześć Lou!-zawołałam, po czym ucałowałam jego zimny policzek.
-Cześć!- odparł nieco zdenerwowany.
-Coś się stało?
Louis nerwowo rozejrzał się po okolicy i po zaczerpnięciu głębokiego wdechu zza swoich pleców wyjął bukiet róż. Z otwartymi ustami patrzyłam na jego twarz, która wyrażała mnóstwo emocji.
-To dla ciebie-oznajmił cicho, wyciągając kwiaty w moją stronę.
Zaskoczona odebrałam je. Okej, czegoś tu nie rozumiem.
-Z jakiej to okazji?-zapytałam.
-[t.i]..-zaczął- muszę ci coś wyznać. Coś co męczy mnie od dłuższego czasu-zaczerpnął głośno powietrze-[t.i], ja....ja cię ko..
-Nie mów tego!-przerwałam mu.
Natychmiast zakryłam sobie usta dłonią, zaskoczona moją reakcją. Z powrotem wcisnęłam mu do rąk bukiet, który niestety upadł na ziemię, gdyż Louis był za bardzo zdezorientowany.
-Ja przepraszam, ale... nie mogę. Nie chcę się z nikim wiązać. Przepraszam- odwróciłam się na pięcie i nie zwracając na nic uwagi, pobiegłam do domu.
Grudzień 2013
-Louis?-zapytałam chłopaka, który do złudzenia przypominał mi mojego przyjaciela.
Nieznajomy odwrócił wzrok od półki ze słodyczami i spojrzał na mnie. Na jego oczach malowała się konsternacja.
-Tak-odpowiedział zaskoczony- A ty to?-uniósł jedną brew.
Zabolało. Nawet mnie nie zapamiętał. Rozumiem, że go zraniłam, ale żeby od razu mnie nie znać? Przed tym wydarzeniem łączyły nas długie lata przyjaźni. Czyżby o nich też zapomniał?
-[t.i]. Pamiętasz? Kiedyś się przyjaźniliśmy.
Louis przymrużył oczy i nagle się uśmiechnął.
-Pamiętam! Wybacz, ale bardzo się zmieniłaś-oznajmił z uśmiechem.
Odetchnęłam z ulgą.
-Tak, trochę wydoroślałam no i przemalowałam włosy-odparłam trochę zażenowana tą sytuacją.
Chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Wybacz [t.i], ale teraz spieszę się do domu. Przyjechałem dziś rano i mama nie może się mną nacieszyć.
-No tak. Prawie zapomniałam, że robisz międzynarodową karierę.
Louis cicho się zaśmiał.
-Może spotkamy się dziś wieczorem?-zaproponował.
Nieco zdziwiona jego propozycją przytaknęłam głową.
-W takim razie widzimy się w starej kawiarence pana Smith'a o 19-dodał- Do zobaczenia [t.i]!
Nadal się uśmiechając odszedł w stronę kas. Jego chód, postawa, wzrost, nawet włosy. Wszystko się w nim zmieniło, za wyjątkiem oczu. Nadal pozostają dla mnie zagadką.
-Cześć!-zawołałam i zdejmując płaszcz, dosiadłam do niego.
-Cześć!-odparł równie pogodnie.
-Tak się cieszę, że znalazłeś dla mnie czas-oznajmiłam ze szczerym uśmiechem.
-Nie ma sprawy. Dla przyjaciół zawsze mam czas.
-Więc, co słychać?-zaczęłam.
-Wszystko w porządku. Jestem zajęty bardziej niż kiedykolwiek. Ciągle praca i praca.
-Ale chyba to kochasz, prawda? Zawsze marzyłeś by śpiewać dla publiczności i właśnie to robisz. Spełniasz marzenia.
-Masz rację. Kocham to i nie wiem co zrobiłbym ze swoim życiem, gdybym nie był w zespole.
Upiłam łyk herbaty, którą kelnerka przyniosła w czasie naszej rozmowy.
-A powiedz mi jeszcze, co u twojej rodziny? Nie widziałam ich już jakiś czas. Słyszałam, że twoja mama się zaręczyła, prawda?
-Tak, to było kilka miesięcy temu.- powiedział dosyć ostrym tonem.
-Wiem, ale jak już wspomniałam dawno ich nie widziałam. Przekaż jej moje gratulacje.
I tak mniej więcej wyglądała nasza rozmową. Gadaliśmy o rzeczach nie istotnych, o pracy, a nawet zahaczyliśmy temat pogody. Tylko jednego tematu unikaliśmy jak ognia. Właściwie to Louis go unikał, bo gdy tylko zaczęłam o tym mówić, od razu wypytywał o inne rzeczy. W ogóle zachowywał między nami dystans. Może to dlatego, że to spotkanie jest wciąż żywe w jego głowie? Podarował mi róże, a ja jest tam zostawiłam, by zwiędły. Najzwyczajniej w świecie go zraniłam.
-[t.i], co powiesz na to bym odprowadził cię do domu?-zaczął, kiedy opuściliśmy lokal.
-Dla mnie super!
W ciszy mijaliśmy ulice, aż w końcu zamiast do mojego domu, trafiliśmy do parku.
-Louis..-zaczęłam cicho.
Chłopak zatrzymał się i na mnie spojrzał. Nabrałam głośno powietrza. Teraz albo nigdy.
-Przepraszam za tamtą noc- powiedziałam i automatycznie wróciłam do bolesnego grudnia.
Wyraz twarzy Louisa pozostawał nieodgadniony.
-Okazuje się-kontynuuję- że wolność oznacza jedynie tęsknotę za Tobą. Żałuję, że nie rozumiałam, co miałam, gdy byłeś mój. Wiem, że to głupio brzmi, ale ja musiałam to powiedzieć-cały czas patrzyłam w jego oczy.
Lou westchnął cicho i zajął miejsce na najbliższej ławce. Podążyłam jego śladem i już po chwili siedzieliśmy obok siebie.
-Wiesz..-zaczęłam- ostatnio, a właściwie od kilkunastu miesięcy niewiele sypiam. Cały czas wracam do tamtego grudnia. Do momentu, w którym odchodzę. Kilka dni później były twoje urodziny, a ja nawet nie zadzwoniłam. Potem myślę sobie o naszych wspólnych wakacjach i o tym jak obserwowałam cię, kiedy się śmiejesz. Prawda jest taka, że kochałam cię już jesienią, ale wydawało mi się, że to przejściowe. Dlatego wtedy uciekłam. Bo bałam się zaangażować, albo że znowu zostanę zraniona-zamilkłam.
Starłam ze swoich policzków łzy, po czym znowu odezwałam się łamliwym głosem.
-Louis... możesz wierzyć lub nie, ale ja przez cały czas za tobą tęsknie. Za twoim śmiechem i poczuciem humoru. Byłeś dla mnie taki dobry i ...idealny-zamilkłam, układając myśli w głowie, po czym znów się odezwałam- Pamiętasz jak pewnego wrześniowego wieczora, widziałeś mnie płaczącą?-Chłopak lekko przytaknął- Byłeś pierwszą i jedyną osobą, poza rodzicami, która widziała moje łzy. Pewnie to dla ciebie nie ważne, ale dla mnie znaczy bardzo wiele-znów ucichłam z nadzieją, że Louis coś powie, ale ten uparcie wpatrywał się w jeden punkt. Był taki milczący.
-Może to tylko głupie życzenie, prawdopodobnie bezmyślne marzenie, ale...-chlipnęłam- ale gdybyśmy znów się kochali to przysięgam, że kochałabym Cię tak, jak trzeba, tak jak na to zasługujesz. Cofnęłabym się w czasie i została przy tobie, ale nie mogę. Nie da się zmienić przeszłości, ale można budować nową przyszłość razem, ale jeśli twoje drzwi są zamknięte na kłódkę, zrozumiem. Tylko mi o tym powiedz..-Lou w końcu przeniósł swój wzrok na mnie.
Wzrok pełen żalu, bólu i przykrości. Spod moich powiek wydobyło się jeszcze więcej łez.
-Przepraszam, Louis....przepraszam za wszystko..
-Tak bardzo cię kocham, [t.i]-wypowiedział, nie ukrywając dłużej swojego płaczu- Nigdy nie przestałem, ale masz rację...już za późno, by cokolwiek naprawić. I prawdopodobnie popełniam największy błąd mojego życia wybaczając ci, ale to nieważne. To co najlepsze, dopiero przed nami, prawda kochanie?-uśmiechnął się przez łzy, przyciągając mnie do siebie.
-Wiesz czego się najbardziej bałam?-zapytałam cicho- Że twoja miłość, zamieniła się w nienawiść, przez moje zachowanie.
Chłopak przez chwilę milczał, aż w końcu przemówił.
-Nawet śmierć to zbyt mały powód, by przestać kochać, a ty się przejęłaś czymś takim?-zapytał radośnie.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Kocham cię, Louis. Bardziej niż wszystko inne-wyszeptałam.
-Ja ciebie też, [t.i]...
______________________________________________
Cześć! :D
Co u Was?
Wpadłam na pomysł imagina, podczas słuchania tej piosenki i voila!
Co sądzicie? Nie jest jakiś wybitny, ale zawsze coś ;)
Nieznajomy odwrócił wzrok od półki ze słodyczami i spojrzał na mnie. Na jego oczach malowała się konsternacja.
-Tak-odpowiedział zaskoczony- A ty to?-uniósł jedną brew.
Zabolało. Nawet mnie nie zapamiętał. Rozumiem, że go zraniłam, ale żeby od razu mnie nie znać? Przed tym wydarzeniem łączyły nas długie lata przyjaźni. Czyżby o nich też zapomniał?
-[t.i]. Pamiętasz? Kiedyś się przyjaźniliśmy.
Louis przymrużył oczy i nagle się uśmiechnął.
-Pamiętam! Wybacz, ale bardzo się zmieniłaś-oznajmił z uśmiechem.
Odetchnęłam z ulgą.
-Tak, trochę wydoroślałam no i przemalowałam włosy-odparłam trochę zażenowana tą sytuacją.
Chłopak pokiwał głową ze zrozumieniem.
-Wybacz [t.i], ale teraz spieszę się do domu. Przyjechałem dziś rano i mama nie może się mną nacieszyć.
-No tak. Prawie zapomniałam, że robisz międzynarodową karierę.
Louis cicho się zaśmiał.
-Może spotkamy się dziś wieczorem?-zaproponował.
Nieco zdziwiona jego propozycją przytaknęłam głową.
-W takim razie widzimy się w starej kawiarence pana Smith'a o 19-dodał- Do zobaczenia [t.i]!
Nadal się uśmiechając odszedł w stronę kas. Jego chód, postawa, wzrost, nawet włosy. Wszystko się w nim zmieniło, za wyjątkiem oczu. Nadal pozostają dla mnie zagadką.
***
Równo o 19 weszłam do ciepłej kawiarni. Na wejściu przywitałam się z kelnerką, lekkim skinieniem głowy. Louisa nie musiałam długo szukać. Siedział na naszym ulubionym miejscu, w rogu tuż przy oknie.-Cześć!-zawołałam i zdejmując płaszcz, dosiadłam do niego.
-Cześć!-odparł równie pogodnie.
-Tak się cieszę, że znalazłeś dla mnie czas-oznajmiłam ze szczerym uśmiechem.
-Nie ma sprawy. Dla przyjaciół zawsze mam czas.
-Więc, co słychać?-zaczęłam.
-Wszystko w porządku. Jestem zajęty bardziej niż kiedykolwiek. Ciągle praca i praca.
-Ale chyba to kochasz, prawda? Zawsze marzyłeś by śpiewać dla publiczności i właśnie to robisz. Spełniasz marzenia.
-Masz rację. Kocham to i nie wiem co zrobiłbym ze swoim życiem, gdybym nie był w zespole.
Upiłam łyk herbaty, którą kelnerka przyniosła w czasie naszej rozmowy.
-A powiedz mi jeszcze, co u twojej rodziny? Nie widziałam ich już jakiś czas. Słyszałam, że twoja mama się zaręczyła, prawda?
-Tak, to było kilka miesięcy temu.- powiedział dosyć ostrym tonem.
-Wiem, ale jak już wspomniałam dawno ich nie widziałam. Przekaż jej moje gratulacje.
I tak mniej więcej wyglądała nasza rozmową. Gadaliśmy o rzeczach nie istotnych, o pracy, a nawet zahaczyliśmy temat pogody. Tylko jednego tematu unikaliśmy jak ognia. Właściwie to Louis go unikał, bo gdy tylko zaczęłam o tym mówić, od razu wypytywał o inne rzeczy. W ogóle zachowywał między nami dystans. Może to dlatego, że to spotkanie jest wciąż żywe w jego głowie? Podarował mi róże, a ja jest tam zostawiłam, by zwiędły. Najzwyczajniej w świecie go zraniłam.
-[t.i], co powiesz na to bym odprowadził cię do domu?-zaczął, kiedy opuściliśmy lokal.
-Dla mnie super!
W ciszy mijaliśmy ulice, aż w końcu zamiast do mojego domu, trafiliśmy do parku.
-Louis..-zaczęłam cicho.
Chłopak zatrzymał się i na mnie spojrzał. Nabrałam głośno powietrza. Teraz albo nigdy.
-Przepraszam za tamtą noc- powiedziałam i automatycznie wróciłam do bolesnego grudnia.
Wyraz twarzy Louisa pozostawał nieodgadniony.
-Okazuje się-kontynuuję- że wolność oznacza jedynie tęsknotę za Tobą. Żałuję, że nie rozumiałam, co miałam, gdy byłeś mój. Wiem, że to głupio brzmi, ale ja musiałam to powiedzieć-cały czas patrzyłam w jego oczy.
Lou westchnął cicho i zajął miejsce na najbliższej ławce. Podążyłam jego śladem i już po chwili siedzieliśmy obok siebie.
-Wiesz..-zaczęłam- ostatnio, a właściwie od kilkunastu miesięcy niewiele sypiam. Cały czas wracam do tamtego grudnia. Do momentu, w którym odchodzę. Kilka dni później były twoje urodziny, a ja nawet nie zadzwoniłam. Potem myślę sobie o naszych wspólnych wakacjach i o tym jak obserwowałam cię, kiedy się śmiejesz. Prawda jest taka, że kochałam cię już jesienią, ale wydawało mi się, że to przejściowe. Dlatego wtedy uciekłam. Bo bałam się zaangażować, albo że znowu zostanę zraniona-zamilkłam.
Starłam ze swoich policzków łzy, po czym znowu odezwałam się łamliwym głosem.
-Louis... możesz wierzyć lub nie, ale ja przez cały czas za tobą tęsknie. Za twoim śmiechem i poczuciem humoru. Byłeś dla mnie taki dobry i ...idealny-zamilkłam, układając myśli w głowie, po czym znów się odezwałam- Pamiętasz jak pewnego wrześniowego wieczora, widziałeś mnie płaczącą?-Chłopak lekko przytaknął- Byłeś pierwszą i jedyną osobą, poza rodzicami, która widziała moje łzy. Pewnie to dla ciebie nie ważne, ale dla mnie znaczy bardzo wiele-znów ucichłam z nadzieją, że Louis coś powie, ale ten uparcie wpatrywał się w jeden punkt. Był taki milczący.
-Może to tylko głupie życzenie, prawdopodobnie bezmyślne marzenie, ale...-chlipnęłam- ale gdybyśmy znów się kochali to przysięgam, że kochałabym Cię tak, jak trzeba, tak jak na to zasługujesz. Cofnęłabym się w czasie i została przy tobie, ale nie mogę. Nie da się zmienić przeszłości, ale można budować nową przyszłość razem, ale jeśli twoje drzwi są zamknięte na kłódkę, zrozumiem. Tylko mi o tym powiedz..-Lou w końcu przeniósł swój wzrok na mnie.
Wzrok pełen żalu, bólu i przykrości. Spod moich powiek wydobyło się jeszcze więcej łez.
-Przepraszam, Louis....przepraszam za wszystko..
-Tak bardzo cię kocham, [t.i]-wypowiedział, nie ukrywając dłużej swojego płaczu- Nigdy nie przestałem, ale masz rację...już za późno, by cokolwiek naprawić. I prawdopodobnie popełniam największy błąd mojego życia wybaczając ci, ale to nieważne. To co najlepsze, dopiero przed nami, prawda kochanie?-uśmiechnął się przez łzy, przyciągając mnie do siebie.
-Wiesz czego się najbardziej bałam?-zapytałam cicho- Że twoja miłość, zamieniła się w nienawiść, przez moje zachowanie.
Chłopak przez chwilę milczał, aż w końcu przemówił.
-Nawet śmierć to zbyt mały powód, by przestać kochać, a ty się przejęłaś czymś takim?-zapytał radośnie.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Kocham cię, Louis. Bardziej niż wszystko inne-wyszeptałam.
-Ja ciebie też, [t.i]...
______________________________________________
Cześć! :D
Co u Was?
Wpadłam na pomysł imagina, podczas słuchania tej piosenki i voila!
Co sądzicie? Nie jest jakiś wybitny, ale zawsze coś ;)
Ojeju! Jaki kochany! Wyobraziłam to sobie wszystko, świetnie piszesz! Można przejść do innego wymiaru czytając teoje dzieła ;*
OdpowiedzUsuńNajlepszy imagin na świecie.Nie czytałam jeszcze tak dobrego.Bardzo romantyczny.Zapraszam na ja-jestem-cudem.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin! Zapraszam na www.onedirectionimaginypolska.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuper
OdpowiedzUsuńBoski,boski,boski ^^
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin :) Zapraszam do mnie: xiwanttobelovedbyyou.blogspot.com
OdpowiedzUsuńhttp://iamdirectioner.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie.
Świetna.
Przepiękny. Idealnie go sobie wyobraziłam. Wgl mam teraz faze na ig z zimą. Naprawdę, jeden z lepszych imaginów <3
OdpowiedzUsuńMam pytanie : chciałabyś podjąć współpracę z moim blogiem ? http://niall-harry-liam-zayn-louis.blogspot.com/ , chodzi o to ,żeby kilka razy napisac o nas w postach. nie dużo z 2 lub 3 razy ;) my odwdzięczymy się tym samym, tylko ,że nasz jest jeszcze słabiutki to o kilka wpisów więcej damy z promocją twojego. Co ty na to ?
kontakt ze mną twitter.com/kath__official , napisz mi jak się zdecydujesz ;)
Glupie
OdpowiedzUsuńGlupie
OdpowiedzUsuńGlupie
OdpowiedzUsuńGlupie
OdpowiedzUsuńnie lubię ich ;/
OdpowiedzUsuńOMG *_* Jestem Swiftie i się mega jarałam, jak czytałam ten imagin <3 Cudny, jak wszystkie!!!
OdpowiedzUsuńOjaaa... super *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie <3
http://onedirectionrprt.blogspot.com/
OMG ja płacze! *____*
OdpowiedzUsuń