czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 10

A jednak nasz statek płynął prosto na górę lodową. Blondyna nie dała nam spokoju. Przez cały tydzień się spotykaliście, niby przypadkiem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że mnie okłamywałeś. Wychodząc mówiłeś, że idziesz do kumpli, a spotykałeś się z nią. Oczywiście ja nie chciałam wierzyć, kiedy ktoś mówił, że widział was razem w okolicy. "To niemożliwe. Przecież on kocha mnie. Tylko mnie"-odpowiadałam za każdym razem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kiedy zasypiałam sama w Twoim pokoju, Ty pieprzyłeś się z nią w jej sypialni. To od Twojej rodzicielki dowiedziałam się, że była Twoją pierwszą miłością. Teraz wiem, że to przysłowie "stara miłość nie rdzewieje" jest prawdziwe.

W piątek wróciliśmy do Londynu i pomogłam Ci się pakować. Przypominasz sobie naszą rozmowę? Nie? Postaram się Ci ją przypomnieć.

-Zayn, proszę powiedz mi, co się z nami stanie.Bo wiesz, ja wszystko wytrzymam. Muszę tylko czuć, że Ty mnie kochasz.
-Alice..Kocham Cię najbardziej na świecie.
 Pamiętasz mój niemy uśmiech? Tak bardzo chciałbym w to wierzyć.

W sobotę o godzinie 10.15 startował samolot, który miał Cię zabrać w trasę. Nigdy nie umiałam się żegnać. Właściwie nie powinno się być w tym dobrym.

Nie mówiliśmy nic. Po prostu staliśmy i na siebie patrzyliśmy. Chyba oboje myśleliśmy, że im później się pożegnamy, tym później mnie opuścisz.

Kiedy odchodzi ten ktoś czujesz, że miłość zawodzi. A jednak robisz wszystko, żeby być najdłużej przy nim, odłożyć pożegnanie z nadzieją, że zostanie...

Niestety tak nie było. Głos z głośników poinformował nas, że trzeba iść na odprawę. Nadal milcząc przytuliliśmy się, z obawą, że możemy tego nie przetrwać. Jeszcze ostatni całus, jeszcze ostatnie spojrzenie. Musiałam zapamiętać odcień twych oczu, bym odnalazła je, gdy wrócisz.

Poleciałeś. Zostawiłeś mnie samą w pustym mieście, w którym pełno jest tylko Twojej nieobecności.

Wróciłam do domu i spakowałam najpotrzebniejsze ubrania i wróciłam na Avondale. Brakowało mi tego małego pokoju, supermarketu na przeciwko. Brakowało mi Ciebie, stojącego w drzwiach mieszkania. Annie  
przygotowała wieczór filmowy, bylebym tylko nie myślała o tym jak bardzo tęsknie. Nawet Brad Pitt przestał mi się podobać. W każdym aktorze, a później i osobie napotkanej na ulicy, widziałam Ciebie. Widziałam to zalotne spojrzenie i ten zadziorny uśmiech.

Przez pierwsze dwa tygodnie dzwoniłeś codziennie i wysyłałeś co najmniej 3 smsy. Później tylko dzwoniłeś. Doszło do tego, że nie odbierałeś moich połączeń, a jedynie pisałeś, że tęsknisz i, że jesteś zbyt zmęczony by rozmawiać. Jej też tak mówiłeś? Wiem! To pewnie przez te rozmowy z nią nie dzwoniłeś do mnie. Po jakimś czasie, nieoczekiwanie napisałeś "Co u Ciebie?". Odpisałam "Palę marlboro, czekam, aż zadzwonisz". Nic. Kamień w wodę. Nie odpisałeś, nie zadzwoniłeś. Zastanawiałam się, czy to może moja wina, ale przecież nie zrobiłam nic złego. Chyba. W tamtej chwili wiedziałam, że jeśli nadal mamy być razem, muszę zrobić jedno. Polecieć do Ciebie i to wszystko wyjaśnić.

Szkoda, że nie widziałeś swojej miny, gdy zobaczyłeś mnie w drzwiach swojego pokoju. Na pewno byś się uśmiał. Chyba, żadne z nas nie wiedziało, że dopiero teraz zaczniemy tonąć.

_____________________________________
powoli zbliżamy się do końca :)
chcę napisać kolejne opowiadanie, w związku z tym możecie głosować kto będzie głównym bohaterem ;)
tymczasem dziękuję za 133 wejścia *__*
ps. za chwilę wstawię imagina, więc jeśli ktoś jest chętny, niech chwilkę poczeka ;P

1 komentarz:

  1. Super a Zayn na tym zdjęciu wygląda trochę jak dziewczyna xD

    OdpowiedzUsuń