piątek, 25 stycznia 2013

Imagin Louis

muzyka

Louisa poznałaś w szpitalu. Oboje czekaliście w kolejce. On z zwichniętą kostką, ty miałaś raka.
-Co ci się stało?-spytałaś patrząc raz na niego raz na nogę.
-Zwichnąłem-uśmiechnął się.
-A ty co tu robisz?-zapytał i spojrzał na ciebie. Zaniemówił. Spojrzał na twoją łysą głowę, a ty się zaśmiałaś.
-Przepraszam. To było głupie pytanie-zawstydził się.
-Nie wcale nie. Skąd mogłeś wiedzieć co mi jest. A tak w ogóle to jestem (T.I)-pocieszyłaś go delikatnie się uśmiechając.
-Louis. Co powiesz na kawę?-zapytał.
-Zgoda. Kiedy i gdzie?
-Jutro o 16 w Starbuck'sie, -uśmiechnął się i wszedł do gabinetu.
Chwilę po nim ty weszłaś do pomieszczenia obok.
*Następnego dnia*
-Cześć, przepraszam za spóźnienie-powiedziałaś siadając na przeciw chłopaka.
-Nic się nie stało. Pięknie wyglądasz-szczerze się uśmiechnął.
Wiedziałaś, że powiedział to specjalnie, ale i tak się zarumieniłaś.
-Dziękuję-odpowiedziałaś.
Rozmawialiście ze sobą ponad 2 godziny. Opowiadałaś mu o swojej chorobie, o tym, że już jest lepiej i , że wyjdziesz z tego.
Zżyliście się  sobą. Byliście dla siebie najlepszymi przyjaciółmi.Czułaś się coraz lepiej. Właściwie choroby już nie było. Twoje włosy odrastały, a Lou za każdym razem, gdy gdzieś wychodziliście dokuczał ci, mówiąc  :jak dziś układasz włosy? Mimo wszystko kochałaś go. Chłopcy bardzo Cię polubili. Z czasem, gdy twoje włosy były dłuższe układali Ci je na żel. Byłaś bardzo szczęśliwa. W dodatku Louis wyznał Ci miłość. By pokazać Cię światu zaprosił Cię na galę. Sukienka nie wchodziła w grę, więc ubrałaś czarne rurki, wysokie buty, białą bokserkę, a na to zarzuciłaś skórzaną kurtkę. Włosy postawiłaś na żel, tak że przypominałaś damską wersję Zayna. Wszystko było takie wspaniałe. Miałaś kochającego chłopaka, wiernych przyjaciół. Kłopoty przyszły pewnej nocy, podczas której zaczęłaś wymiotować krwią, która leciała również z Twojego nosa. Louis zadzwonił po pogotowie. Przyjechali po 10 minutach. Lekarze nie pozwolili mu jechać karetką, więc pojechał samochodem. Zanim ruszył patrzył się w Twoje zapłakane oczy. Siedziałaś na noszach i nadal wymiotowałaś. Spojrzeniem wyznawał Ci miłość. W szpitalu zrobiono Ci mnóstwo badań. Wyniki pokazały nawrót choroby. Zostałaś tam. Z dnia na dzień czułaś się gorzej, a poza tym dostałaś chemię. Znowu byłaś łysa. Cieszyłaś się, że Louis wyjechał na promocję płyty. Przynajmniej nie widział w jakim jesteś stanie. Kiedy wrócił przyszedł do Ciebie razem z chłopcami. Przynieśli Ci kwiaty i misia. Siedziałaś przodem do okna, więc nie zauważyłaś, że ktoś Cię odwiedził. Słysząc swoje imię odwróciłaś się, a Twoim  oczom ukazali się chłopcy. Róże trzymane przez Louisa spadły na ziemię, kiedy zobaczył, że znów krwawisz. Przytulił Cię i ucałował Twoją łysą głowę. Rozmawiał z lekarzem, który dał Ci co najwyżej miesiąc życia.
Prze kilka następnych dni było lepiej, więc zabrał Cię do domu uprzednio informując lekarza. Chciał spędzić z Tobą te ostatnie dni. Któregoś wieczoru, leżąc w łóżku powiedziałaś mu, że chciałabyś urodzić mu dzieci i wziąć z nim ślub. Tak bardzo się kochaliście. Rano obudziłaś się sama. W domu nigdzie go nie było. Po kilku godzinach wrócił z (I.T.P)i wręczył Ci prezent. W środku znajdowała się biała sukienka. Zdezorientowana spojrzałaś się na ukochanego.
-To na nasz ślub-powiedział Louis.
Rzuciłaś mu się w ramiona i uroniłaś łzy.
-Za trzy dni będziesz panią Tomlinson-uśmiechnął się.
Ślub wzięliście w małym kościółku na wsi.Wchodząc  do środka wszyscy byli w Ciebie wpatrzeni. W szczególności pan młody. Mimo, że nie miałaś włosów wyglądałaś przepięknie. Delikatny makijaż podkreślał Twoją urodę.
Złożyliście sobie przysięgę. Po uroczystości odbyła się skromna kolacja dla najbliższych. Tańcząc wolny taniec z mężem poczułaś bolesne skurcze brzucha.
-Co się stało?-zapytał przestraszony.
-Do szpitala!-krzyknęłaś łapiąc się za brzuch.
Zrobiono Ci kolejną niezliczoną ilość badań.
-Jest pani w ciąży-powiedział lekarz.
Lou spojrzał na Ciebie i wpadliście sobie w ramiona.
-To może być powodem poprawy pani stanu. Są duże szansę, że przetrwa pani ciąże, ale porodu jedno z was nie przeżyje. Oczywiście nic nie jest pewne-oznajmił i odszedł.
Wróciliście do gości. Louis wniósł Cię do środka na rękach i poinformował wszystkich, że spodziewacie się dziecka.
Ciąża dodała Ci energii. Miewałaś swoje humorki, podczas których ubolewałaś nad swoim wyglądem. Czepiałaś się swojej fryzury, która robiła z Ciebie chłopaka. Mimo to, dla Lou byłaś najpiękniejsza.
Urodziłaś w 7 miesiącu ciąży. Louis był  przy Tobie, ale w pewnym momencie wyprosili go.
-Kto ma przeżyć?-usłyszał pytanie od lekarza po opuszczeniu sali.
-Ona-odpowiedział.
Doktor zostawił go i wrócił do Ciebie. Zadał Ci to samo pytanie.
-Dziecko-odpowiedziałaś.
Mężczyzna poinformował Cię o decyzji męża, ale nalegałaś i wybrano, że przeżyje maleństwo. Ostatnimi siłami przytuliłaś je i odeszłaś.

-Proszę-powiedział lekarz.
-Co to?-zapytał Louis biorąc ulotkę.
"ADOPCJA" przeczytał chłopak.
 -Chcę pan wychować dziecko?
Lou nie wiedział co powiedzieć. Wiedział, że bez Ciebie nie da rady.
-Spróbuję-odpowiedział i wyszedł na korytarz.
-Idziemy-powiedział do (I.T.P) i wziął nosidełko z waszym bobasem.
Pierwsze dni były okropne. Mały cały czas płakał, gdyż potrzebował mamy. Mimo pomocy Twojej przyjaciółki Lou nie dawał rady. Do tego zespół. Doszedł do wniosku, że musi wybrać: albo syn albo zespół.

(I.T.P) weszła do domu z zakupami, które zrzuciła widząc co się dzieje.
-Co ty robisz?!-krzyknęła podchodząc do Louisa.
-(I.T.P) nie daję rady. Mały cały czas płacze, a zespół zaczyna trasę. Muszę to zrobić-powiedział ze łzami.
-I to jest to wyjście?! Adopcja?! Wiesz jak (T.I) bardzo pokochała to dziecko. Ono jest cząstką jej, a ty chcesz je porzucić?!-wykrzyczała przyjaciółka potrząsając ramieniem Lou.
-Ale ja....
-Louis to wasz syn!! Mimo, że (T.I) nie ma tu ciałem to jest duchem i jestem pewna, że nie wierzy w to co się dzieje!!
Nie odpowiedział jej tylko mocno przytulił.
-Pomogę Ci...-wyszeptała.

10 komentarzy:

  1. Płaczę..to jest piękne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny . Płakałam jak małe dziecko czytając go . *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiekny, ja prawie się popłakałam :,') Wogule super blog i super imaginy :) masz talent;)
    Zapraszam na mój blog;*: ewusiahazzy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknee <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo dobrze pisany i w ogóle ale to nie dla mnie po przeczytaniu tego zaczełam zadawać sobie pytania co by było gdyby to była prawda

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam,że to napiszę,bo uważam,że pisanie imaginów wychodzi Ci świetnie i ja sama bym tak nie umiała,ale sądzę,że to Twój najgorszy imagin. (Przynajmniej jaki do tej pory przeczytałam ;)) Według mnie wszystko działo się za szybko ... :( A imagin przypomina mi teledysk do piosenki Nickelback - Lullaby :)

    OdpowiedzUsuń
  7. to przypomina film bez mojej zgody i teledysk Nickelback - Lullaby

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny. Ale w takiej sytuacji jaka tu wystąpiła lekarze ratowaliby oboje. Po prostu byłaby szansa że jedno z nich umrze w "akcji".

    OdpowiedzUsuń