środa, 19 lutego 2014

Zayn



  Zrobił to. Kolejny raz to zrobił. Uderzył mnie. Nie wiem czy zdaje sobie sprawę z tego jak mnie to niszczy. Każda komórka mojego ciała powoli umiera. Umiera tęsknoty za tym co było kiedyś. Stare, dawne, a przede wszystkim dobre czasy. Byliśmy tacy szczęśliwi. Nic innego się nie liczyło. Tylko on i ja. Mogłabym spędzić wieczność patrząc na jego piękne czekoladowe oczy. Nic dziwnego, że tak umiejętnie owinął mnie sobie wokół palca. Zamydlił oczy ciągłymi wyznaniami miłości. Otumanił  wszystkimi obietnicami i przysięgami. Ja w to głupia uwierzyłam. Nie wiedziałam nic innego poza nim. Moje powietrze, moje światło, moja nadzieja, mój narkotyk. Mój cały świat.

  Powili przejechałam palcem po czerwonym śladzie na policzku. Cicho syknęłam z bólu czując nieprzyjemne pieczenie. Westchnęłam po czym oparłam swoje trzęsące ręce na krawędzi chłodnej umywalki. Niepewnie skierowałam wzrok na ogromne lustro powieszone naprzeciwko mnie. Wzdrygnęłam się widząc swoje odbicie. Nie byłam już taka sama jak kiedyś. W moich oczach nie tańczyły już te same radosne iskierki, a twarz nie wyrażała niczego innego poza zmęczeniem i smutkiem. Byłam wyczerpana tym życiem. Od jakiegoś czasu nie istniały dla mnie chwile wytchnienia i odpoczynku.

-Kurwa, otwórz te jebane drzwi!- na moim ciele pojawiła się gęsia skórka spowodowana jego krzykiem. Ton głosu bruneta był nadzwyczaj zimny i ostry. Mimo, że ta sytuacja trwa już dość długo, ja nie zdążyłam przyzwyczaić się do takiego obrazu mojego chłopaka. Nic nie odpowiedziałam tylko cicho usiadłam w kącie i przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej obejmując je bladymi ramionami. Znowu to zrobi. Rozwali drzwi, podejdzie do mnie, podniesie, przyciśnie do ściany, a potem jakby nigdy nic pocałuje. Czasami naprawdę nie potrafiłam rozszyfrować jego toku myślenia. Był  taki...mylący.- Jeśli nie otworzysz w ciągu trzech sekund, rozwalę zawiasy!- szczelniej owinęłam ręce wokół kolan i schyliłam głowę w dół wiedząc co zaraz nastąpi. Nie minęła chwila, a moje uszy zarejestrowały głośny huk. Jak zawsze. Po paru sekundach poczułam silny ucisk na lewym ramieniu i bolesne szarpnięcie na wskutek czego moje ciało powędrowało do góry. Stałam z nim twarzą w twarz. W jego oczach dominowała furia. Niegdyś piękne, ciepłe, brązowe tęczówki zostały zastąpione czarno-smolistym kolorem. Linia szczęki chłopaka była napięta do granic możliwości.- Jeśli coś do ciebie mówię to ty grzecznie wypełniasz moje polecenie.- syknął przez zaciśnięte zęby. Na dalszy rozwój akcji nie musiałam długo czekać. Brutalnie popchnął mnie na ścianę po czym zachłannie wpił się w moje zimne i drżące wargi. Nie oddałam pocałunku. Tu chodziło tylko o jego własne zaspokojenie. Nie liczył się z moimi uczuciami. Jak zawsze. Oderwał się od moich ust ciężko dysząc. Ostatni raz obdarzył mnie spojrzeniem po czym skierował się do wyjścia z mieszkania.  Kiedy upewniłam się, że wyszedł westchnęłam po czym zjechałam po ścianie z powrotem na kremowe kafelki. Po tym jak udało mi się uspokoić swój oddech, podniosłam się i ruszyłam w kierunku sypialni. Wsunęłam się pod ciepłą kołdrę i zamknęłam powieki.

***

-Zostaw mnie!- cicho załkałam.- To boli, Zayn.- wydusiłam z siebie. Ucisk na moim ramieniu nieco zelżał. Brunet wpatrywał się we mnie spod przymrużonych powiek.

-Następnym razem słuchaj się, suko!- warknął po czym popchnął moje barki na ścianę. Moje plecy zderzyły się z gładka powierzchnią wywołując ogromny ból. Dziś przeszedł samego siebie. To nie powinno mieć miejsca. Od jakiegoś czasu każda głupia sprzeczka kończy się w ten sposób. Jego ciągłe podejrzenia i oskarżenia doprowadzają mnie do załamania. Mam za słabe nerwy. Wobec niego jestem bezbronna. Nie potrafię się postawić bo wiem, że skończyło by się jeszcze gorzej. Nie kryłam już łez, które spływały po moich policzkach. Dławiłam się nimi nie mogąc spokojnie nabrać powietrza. Obiecywał! Obiecywał, że nigdy mnie nie skrzywdzi! Nie wytrzymam tak dłużej.

Szybkim krokiem podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej dużą, kwiecistą walizkę. Nie myśląc długo wpakowałam do niej moje wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Nie zastanawiałam się co będzie potem. Moje myśli skupione były tylko na jednym. Na ucieczce z tego toksycznego związku. Na zaznaniu wolności. Na rozpoczęciu nowego rozdziału w życiu.

***

-Dobranoc, dupeczko.- przyjaciółka puściła mi oczko po czym ziewając skierowała się do sypialni. Zaśmiałam się z jej przezwiska. Zawsze mnie tak nazywała. Wzięłam kubek z gorącą herbatą po czym usiadłam na chłodnych płytkach balkonowych. To właśnie był mój czas na przemyślenia. Nocą mój umysł działał lepiej. Trzeźwiej. Nie wiem czy jest to zasługa zimnego, kojącego powietrza czy raczej uspakajającego koloru nieba.

  Nie miałam łatwego dzieciństwa. Ojciec katował matkę na moich oczach. Ta po paru miesiącach popełniła samobójstwo. Do dziś mam do niej żal za to, że mnie z nim zostawiła. Ten tyran nie skończył na mamie. Po jej śmierci zaczął znęcać się nade mną. Płakałam po nocach, chodziłam wykończona. Kiedy byłam u kresu wytrzymałości pojawił się on. Zayn, z początku mój bohater, moje wybawienie później przekleństwo.

  Nigdy nie był ideałem, a mimo to tak bardzo chciałam go spróbować, dotknąć, rozgryźć. To było silniejsze ode mnie. Przy nim nie kontrolowałam się sama. Gdy był w pobliżu niema czułam jak w środku wyłącza się przycisk 'samokontrola'. To wszystko było takie frustrujące i mylące.

  Nasze szczęśliwe czasy nie trwały długo. Skończyły się w momencie gdy Zayn wszedł w jakieś gówno związane z narkotykami. Nigdy nie chciał mi o tym mówić więc sama postanowiłam zebrać parę informacji. Od tamtego czasu bardzo się od siebie oddaliliśmy. To nie było to co dawniej. Staliśmy się dla siebie prawie obcymi ludźmi. Nie wiem co wpłynęło tak źle na Zayna ale po jakimś czasie zaczął się robić agresywny w stosunku do mnie. Pamiętam dzień, w którym pierwszy raz mnie uderzył. Byłam zupełnie zaskoczona i zdekoncentrowana bo kiedyś składał obietnice, że nigdy nie podniesie na mnie ręki. Mówił, że gardzi mężczyznami, którzy biją kobiety. Te słowa dały mi poczucie bezpieczeństwa ale któregoś dnia ta bańka mydlana musiała przecież pęknąć.

***

-[T.I], przynieś mi wazon z wystawy!.- usłyszałam krzyk mojej szefowe. Już dwa lata temu zaczęłam wszystko od nowa. Muszę powiedzieć, że radzę sobie całkiem nieźle. Znalazłam pracę w małym przytulnym sklepiku z ozdobami do wnętrz. Czy jestem szczęśliwa? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Czegoś w tym wszystkim mi brakuje. Podeszłam do szklanej półki i wzięłam do rąk kryształowy wazon. W momencie gdy chciałam odejść na zaplecze do starszej kobiety, usłyszałam dźwięk dzwoneczków oznajmiających przyjście nowego klienta. Zaciekawiona odwróciłam głowę w tamtym kierunku i zamarłam. Wazon upadł na ziemię roztrzaskując się na małe kawałeczki. Moje oczy cały czas wlepione były w jedną postać. Zayn. Nie odważyłam się ruszyć ani nawet złapać oddechu. Oczy bruneta niemal natychmiastowo odnalazły moje. Dziwny do odczytania uśmiech pojawił się na jego twarzy. Z przerażeniem wpatrywałam się jak wolnym krokiem podchodzi do mnie.

-Dwa lata cię szukałem.- zaczął bez owijania w bawełnę.- Dwa, jebane lata jeździłem po całej Wielkiej Brytanii przeszukując każdy zakamarek.

-C...co ty tu robisz?- wyjąkałam.

-Wróć do mnie.- zdziwiła mnie jego bezpośredniość.

-Ty chyba sobie żartujesz! Uciekłam od ciebie bo miałam dość tych tortur. Uciekłam bo nie chciałam cię znać. Uciekałam bo się ciebie bałam. Katowałeś mnie!- wykrzyczałam mu prosto w twarz, której wyraz zmienił się diametralnie. Bezczelny uśmiech znikł, a na jego miejsce pojawiło się zmartwienie i poczucie winy- A teraz gdy udaje mi się zapomnieć mój koszmar wraca?!- nie wytrzymałam napięcia i wybiegłam z budynku. Po jakimś czasie obraz zatłoczonych ulic zaczął się powoli rozmazywać. Idiotko, dlaczego płaczesz?! To już przeszłość. Przeszłość do której nie mam zamiaru wracać. Nie chcę na nowo rozgrzebywać starych ran. To zbyt bolesne. Z zamyślenia wyrwał mnie ucisk na ramieniu. Od razu wiedziałam do kogo należy.

-Czemu nie chcesz dać nam szansy?- spytał zdeterminowany. Niepewnie spojrzałam w jego oczy. O dziwo nie widziałam tej złości i chłodu jak dawniej. Jego tęczówki były ciepłe, skrywające smutek.

-Krzywdziłeś mnie, Zayn.- szepnęłam cicho.

-Wiem, wiem o tym.- delikatnie przejechał palcem po moim policzku, strącając łzy. Kiedy wzdrygnęłam się w odpowiedzi na dotyk zobaczyłam jak na jego twarzy maluje się wielkie poczucie winy.- Ale się zmieniłem. Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało. Nie mogłem żyć ze świadomością, że ode mnie odeszłaś. Tęskniłem, tak bardzo tęskniłem. Przypominałaś mi się na każdym kroku. Jestem chujem i popieprzonym egoistą bo po tym jak cię raniłem chcę żebyś do mnie wróciła ale wiedz, że cię kocham.- w momencie gdy te słowa wypłynęły z jego ust, zaczął zmniejszać odległość między nami. Cały czas patrzył się w moje oczy. Gdy nasze usta się zetknęły zapomniałam o wszystkim co mi zrobił. Liczyła się tylko ta chwila. Jego wargi idealnie współgrały z moimi. Ten pocałunek był inny niż wszystkie pozostałe. Dominowała w nim delikatność i uczucie. Niewiele myśląc położyłam swoją rękę na karku chłopaka tym samym przysuwając go bliżej siebie.

  Kochać kogoś, a zarazem nienawidzić. Pragnąć, a brzydzić się. Zawsze drażnił mnie sobą, a jednocześnie tak bardzo przyciągał. Wywoływał masę sprzecznych uczuć, ale mimo wszystko wydaje mi się, że to właśnie była miłość.



Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość bo ona to tak naprawdę nienawiść i samo pragnienie.





Hej Kochani! Jak widzicie pojawił się nowy imagin napisany przez nową autorkę tego bloga czyli mnie-Cat. Pomyślałam, że w tym pierwszym poście opowiem trochę o sobie (od razu mówię, że nie jestem w tym dobra.) Nie przedłużając…
Mam na imię Dominika ale nienawidzę tego imienia więc znajomi mówią na mnie Cat (wiąże się z tym długa historia ;D). Pierwszego lutego skończyłam piętnaście lat. Directioner jestem od ponad dwóch lat, a imaginy zaczęłam pisać jakoś rok temu. Dodatkowo prowadzę bloga z fanfiction. Bardzo, bardzo mocno interesuję się psychiatrią i uwielbiam czytać książki na ten temat. Lubię pisać imaginy oparte na tekstach z piosenek.
No cóż. Co by było chyba na tyle…W razie jakichkolwiek pytań kieruję Was na mojego aska. Mam nadzieję, że spodoba Wam się to co piszę ;D
Tak przy okazji zapraszamy na blogowego twittera

28 komentarzy:

  1. Wisisz mi trzy paczki chusteczek... To było piękne, brak mi słów...x

    OdpowiedzUsuń
  2. to takie piękne *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Banalne do przewidzenia było to że mu wybaczy -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie .. Imagin sam w sobie fajny ale nie trzeba czytac konca zeby wiedziec ze wybaczy i ze bd. zyli dlugo i szczesliwie -.-

      Usuń
    2. Tego imagina planowałam podzielić na części i trochę rozbudować ale taką właśnie wersję przesłałam na nabór...

      Usuń
    3. Imagin jest dobry ale do przewidzenia . Zawsze sie tak koncza a jak autorka zakonczy inaczej to ulegnie komentarza i zmieni na szczesliwe , no prosze . Od tego szczescia zygac sie chce xd Ale widac ze masz talent

      Usuń
    4. Talent ma ale inna historia by się przydała ;)

      Usuń
  4. To było przecudowne! Strasznie wzruszające...
    Podasz link do ff?

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Kolejna świetna autorka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. strasznie mi się podobał ten imagin <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma co się dziwić że uciekła, a on miał jeszcze pretensje .. Kurcze
    W sumie to dobrze że się wszystko skończyło i będą szczęśliwi :d GIT :D Podobało mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  8. takie słodkie :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Smutne, bardzo smutne, ale śliczne.. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Śliczne, chociaż zakończenie było do przewidzenia, ale i tak fajnie się czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Może i końcówka przewidywalna, ale gdyby Cat napisała smutne zakończenie, to kilka osób pewnie prosiłoby o drugą część ze szczęśliwym zakończeniem.
    Mi osobiście się bardzo podoba, widać że dziewczyna ma talent, a autorki bloga dokonały prawidłowego wyboru. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą. Widać po sposobie pisania, że ma talent

      Usuń
  12. Codowny. masz wielki talent

    OdpowiedzUsuń
  13. Cattie na mnie też mówią Cat. Mamy trochę wspólnego :D
    Co do imagina
    Cudowny *_*masz wielki talent :D

    OdpowiedzUsuń
  14. już cię kocham Cat! <333333

    OdpowiedzUsuń
  15. Łoooooo O.o
    - Dobranoc, dupeczko!
    Jakbym słyszała sb i moją BFF *.*
    Haha cuuuuudowne!
    A tak bad, bad, bad Zayna to jeszcze nie widziałam!
    Uhuhu nawet te jego czekoladowe paczałki by na mnie nie podziałały xdxd
    Fajnie, że jesteś nową adminką :-)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. jak ty cudownie piszesz! Dziewczyny dokonały dobrego wyboru! Kocham tego imgina

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham ♥♥ Jest niesamowity ! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Ey, wiesz to - " Miłość jest jak narkotyk (...)" na samym końcu. Gdzieś m się to obiło o uszy. Gdzieś to czytałam, tylko nie mg sb przypomnieć gdzie. Skąd to masz? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cytat Paulo Coelho

      Usuń
    2. Ah no tak Paulo! Jestem teraz w trakcie czytania Alchemika. Szczerze, to jego książki bardzo mi pomagają wyjść z emocjonalnego dołka <3

      Usuń