Z perspektywy czasu wszystko to
wydaje się być takie łatwe i proste. Ja ty oraz twoi rodzice – błędne koło w
którym to ty zagubiłaś się jako pierwsza. Ludzie mówią, że nie da się cofnąć w
czasie, lecz ja po raz kolejny postanowiłem spróbować, zmierzając śladami tych
wszystkich dni od początku, aż do samego końca naszej historii.
Swoją wyprawę zacząłem od
miejsca w którym to wszystko się zaczęło. Z trudem uchyliłem potężne
drzwi
przydrożnej kawiarenki, do której kiedyś przychodziliśmy prawie każdego dnia.
Dla większości ludzi był to nic nie znaczący budynek, lecz dla mnie było to
miejsce, w którym nieoczekiwanie rozpoczął się najlepszy okres mojego życia. Doskonale
pamiętam moment, kiedy stojąc z kawa oraz gazetą w ręce zauważyłem twoją
roześmianą twarz, która z zaciekawieniem wpatrywała się w moją sylwetkę.
Poczułem wtedy wielką gulę stopniowo pojawiającą się w moim gardle i wibrowanie
w dolnej części brzucha. Pierwszy raz zareagowałem tak na widok zupełnie obcej
mi dziewczyny- musiałem wyglądać wtedy przekomicznie. Wziąłem głęboki oddech i
niepewnie podszedłem w twoją stronę. Kiedy znajdowałem się już wystarczająco
blisko usłyszałem Twój magiczny śmiech za którego ponowne usłyszenie zresztą
jak teraz byłem w stanie zrobić wszystko
-Cześć – odezwałaś się pierwsza, a po moim ciele
przeszły miliony ciarek-Jestem [T.I], a Ty ?- wyciągnęłaś w moją stronę swoja
kościstą dłoń, która lekko uścisnąłem.
-Ja, ja, j-a- zająknąłem się nie
będąc w stanie złożyć nawet poprawnego zdania. Patrząc w Twoje niebieskie oczy
zapomniałem o całym świecie.
-Tak ty głuptasie- słodko się
uśmiechnęłaś, na co ja lekko się speszyłem. Moje zachowanie było co najmniej
dziwne. Zawsze to ja byłem dusza towarzystwa i nigdy nie czułem strachu przed
kontaktami z płcią przeciwną. Ale ty nie byłaś taka jak te wszystkie
dziewczyny, byłaś inna – perfekcyjna.
-Harry, nazywam się Harry. –
odpowiedziałem dokładnie obserwując twoją twarz i powoli odzyskując pewność
siebie.
-Miło cię poznać jąkający się
Harry – cichutko zachichotałaś pod nosem.
-Ej! – dałem ci kuksańca w bok,
na który ty parsknęłaś przeuroczym śmiechem.
Mimo ciągłego bólu wspomnienie to wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Chociaż było to lekkie uniesienie się koncików ust znaczyło bardzo wiele, gdyż
mój ostatni uśmiech skierowany był do ciebie i chciałem żeby tak pozostało,
chociaż już miałbym nigdy w życiu nie uśmiechnąć.
Nie spiesząc się poszedłem do
naszego ulubionego parku, w którym spędzaliśmy multum czasu. Siadaliśmy tu
wpatrując się na położoną na wprost ławek ogromną fontannę. Czasami byliśmy tak
pochłonięci rozmową, że nawet nie zauważaliśmy upływu czasu i tego że już od
dawna było po prostu ciemno. Przychodzenie tu było swoistego rodzaju
rytuałem. Później przychodziliśmy tutaj
w miesięcznice naszej pierwszej randki i wspominaliśmy wszystko co zmieniło się
od tamtego czasu. Teraz tak strasznie mi tego brakowało.
W pewnym momencie przypomniało
mi się kiedy lekko podpity wracałem do domu z wieczoru kawalerskiego Ashtona i
zastałem cię całą zapłakaną siedzą skuloną na kanapie. W mgnieniu oka znalazłem
się obok ciebie.
-Co się stało kochanie-
szepnąłem ci wprost do ucha- Kocham cie wszystko będzie dobrze tylko nie płacz.
Proszę.
-Nie wiesz co do mnie czujesz
Harry- raptownie zerwałaś się ze swojego miejsca i podniosłaś głos- to tylko puste
słowa. Zresztą jesteś pijany.
-Cicho – pogładziłem Twoje
włosy- Wiesz co do ciebie czuje. Wiesz, że cię tak mocno kocham.
-Wiesz co to przykre, że
potrafisz wyrazić swoje uczucia do mnie za pomocą jedynie tych dwóch cholernie
banalnych słów – wtedy pierwszy raz na twojej twarzy zobaczyłem prawdziwy
smutek, którego najwidoczniej niestety ja byłem przyczyną.
-Przepraszam- wziąłem głęboki –
wiem, że to proste ale czy naprawdę musisz słyszeć, że za każdym razem gdy Cię
widzę uśmiecham się od ucha do ucha, zawsze kiedy Cię dotchnę moje ciało wręcz pali się z rozkoszy, zawsze
kiedy usłyszę twój głos lub śmiech mam ochotę złapać cie w ramiona i już nigdy
nie wypuszczać . Jesteś dla mnie najważniejsza i nie wyobrażam sobie dnia
spędzonego z dala od ciebie. Może rzeczywiście brzmi to banalnie ale kocham Cię.
Jesteś dla mnie wszystkim. – Na Twoich oczach pojawiło się jeszcze więcej łez.
Na twojej twarzy zaobserwowałem wielkie wzruszenie.
- O boże harry ja czuję
dokładnie to samo. To było piękne. Wybacz. Kocham Ci ę tak mocno.- rzuciłaś się
na mnie i zaczęłaś namiętnie całować. Podniosłem cię za pośladki i nie
przestając pieścić twoich ust zaniosłem do sypialni.
Nigdy nie zapomnę tej magicznej nocy, podczas której bezapelacyjnie
sprawiłem ci tyle przyjemności. Wciąż mam przed oczyma widok twojej
uśmiechniętej twarzy tamtego ranka gdy z twoich ust wyszły słowa podziękowania
za uprzednią noc.
Po mojej twarzy spłynęły łzy, gdy uświadomiłem sobie, że był to
ostatni raz gdy życie pozwoliło mi poczuć
ciebie tak blisko.
Na swojej głowie poczułem chłodne krople spadającego z nieba deszczu.
Bez namysłu ruszyłem z miejsca i udałem się do przedostatniego punktu mojej wycieczki
mianowicie do restauracji twoich rodziców. Byli to ludzie, którzy szczere
nienawidzili mnie i bez zbędnych słów i osłonek wyrażali niechęć wobec mnie i
naszego związku.
Doskonale pamiętam te wszystkie chwile gdy zapłakana wracałaś od nich
i opowiadałaś mi brednie jakie mówili na mój temat. Mówiono o mnie że jestem
dupkiem który niedługo zdradzi cię, słyszałem tez że dziewczyna z tak bogatej i
szanowanej rodziny jaka niewątpliwie byłas ty nie powinna zadawać się tak
przeciętnej rasy jak ja.
Z przemyśleń wyrwał mnie wysoki lekko ochrypnięty glos kelnera.
-Witam panie Styles – w jego głosie usłyszałem smutek – to co zawsze ?
Na jego pytanie odpowiedziałem jedynie leniwym kiwnięciem głową.
Miejsce to kojarzyło mi się jedynie ze złymi lub nieprzyjemnymi
wspomnieniami. Ostatnio zacząłem przychodzić tu coraz częściej. W sumie nie
wiem dlaczego. Może bo niepowtarzalny klimat tego miejsca zaczął przypominać mi
o tobie jeszcze bardziej.
„Spotkajmy się w restauracji to
bardzo pilne xx” – doczytałem wiadomość i nie zważając na wykonywaną właśnie
przeze mnie czynność wsiadłem od auta i pojechałem wprost an Oxford street 54/8.
Przez całą drogę rozmyślałem nad ów pilnym powodem przez, który najwidoczniej
musiałaś wyjść wcześniej z pracy aby się ze mną spotkać. Nie było to w twoim
zwyczaju.
Od razu przypomniałem sobie moment gdy ujrzałem twoją opuchniętą od
płaczu twarz gdy wchodziłeś do środka lokalu. Pociągnęłaś mnie za sobą tak że
po kilku krokach znajdowaliśmy się na zapleczu. Kompletnie sami. Rzuciłaś mi
się w ramiona płacząc coraz to głośniej i wypowiadając pomiędzy płaczem słowa
„przepraszam” ; „wybacz”.
-Co się stało kochanie –
zapytałem kierując słowa wprost do twego ucha.-Nie płacz proszę. To mnie rani.
-Harry, ja naprawdę nie
chciałam- łkałaś.
-Spokojnie powiedz mi tylko o co
chodzi, później już wszystko się ułoży.
-Mój tata umarł. – powiedziałaś
bez jakich kol wiek wahań.
Bałem się tego co znów mógł
wymyśleć ten człowiek. Byłem pewny, że nawet na łożu śmierci czy po odejściu z
tego świata był w stanie zrobić wszystko by nas rozdzielić. Cholernie się
bałem.
-Harry on. – schowałaś twarz w
moim ramieniu.- On w testamencie napisał – przerwałaś w środku zdania i
podniosłaś swoje czerwone oczy na wysokość moich. Widziałem w nich smutek i
strach. Nie wiedziałem jeszcze co się święci
-Mów kochanie- niecierpliwie
pogniłem cię podczas gdy nieudolnie próbowałem zetrzeć łzy z twojej twarzy.
Wciąż pięknej twarzy.
-Napisał w nim, że zabrania mi
się z tobą spotykać. Nakazał mi to. Musze to wykonać – oznajmiłaś mi łamiącym
się głosem. Teraz i ja nie próbowałem powstrzymać łez- Tak bardzo przepraszam –
dodałaś po chwili milczenia.
Po mojej twarzy łzy leciały już
strumieniami, a serce zatrzymało swoje bicie po czym rozprysło się na miliony
kawałeczków. Nie miałem wtedy pojęcia co zrobić. Co powiedzieć
-Nic się nie stało – wypaplałem
po czym wymierzyłem sobie mentalnego policzka. Jak mogłem powiedzieć że nic się
nie stało? Przecież na własnych oczach traciłem cały mój świat którym
bezapelacyjnie byłaś ty.- A może jednak cos się stało – moje bezsensowne
mamrotanie przerwał dźwięk twojego telefonu.
-Tak mamo jest dobrze – mawiałaś
do teflonu – powiedziałam mu zaraz będę kocham cię.
- Nie odchodź ja nie wytrzymam
bez ciebie – pociągnąłem cię ku sobie i złożyłem na twych ustach ostatni
pocałunek którego słodki smak pamiętam aż do dzisiaj.
-Harry zrób cos dla mnie.
Ostatnią rzecz. Uśmiechnij się i pamiętaj że zawszę będę cię kochać.
Bez zastanowienia spełniłem
twoje życzenie, na co ty szybko wstałaś z moich kolan i wypowiedziałaś do mnie
ostanie słowa „kocham cie na zawsze”. Potem wybiegłaś. Nie reagowałaś już na
moje krzyki. Po prostu zostawiłaś mnie samego z całym przytłaczającym mnie
życiem. Byłaś moim światełkiem w tunelu. Teraz musze iść ciemną drogą, bo moje
światełko zgasło. Na zawsze
Ostatnim a za razem kulminacyjnym celem mojej podróży był cmentarz.
Szczere nienawidziłem tego miejąca chodź doskonale wiedziałem, że kiedyś i ja
zostanę tu wbrew mojej woli na wieki.
Szedłem cały zapłakany, nie
wiedząc co teraz ze sobą począć. Czułem się taki niepotrzebny. Chociaż na dobrą
sprawę widziałem cię niecała godzinę temu to świadomość, że już nigdy się nie
zobaczymy niszczyła mnie ze zdwojoną siłą.
Kiedy dotarłem do swojego domu
od razu rzuciłem się na łóżko i nie kryjąc swoich emocji zacząłem płakać jak
małe dziecko. Niespodziewanie zaczął dzwonić mój telefon wdziałem go w ręce z
nadzieją że na ekranie pojawi się twoje zdjęcie. Niestety moja nadzieja
ponownie zwiodła mnie. Nie wiedziałem wtedy że to co mam usłyszeć może
zniszczyć mnie jeszcze bardziej.
-Pan Harry Styles – w słuchawce
usłyszałem męski głos.
-Tak.
- Proszę o niezwłoczne stawienie
się na komisariacie to pilne – dodał przeciągle.
***
Na miejsce pojechałem najszybciej
ja tylko się dało. Drżąca ręką stukałem o skórzane kontury kierownicy gdy na
skrzyżowaniu zapaliły się czerwone światła. Byłem wtedy taki zestresowany.
Głośną muzyką starałem się zagłuszyć moje rozbite myśli. Kiedy światła zmieniły
swoja barwę na wyczekiwaną przeze mnie intensywna zieleń od razu wcisnąłem
pedał gazu i pojechałem wprost przed siebie prosto an komendę policji. W radiu mówiono cos o samobójczym
wypadku ale teraz mnie to nie obchodziło. Jeszcze mnie to nie obchodziło…
Niezwłocznie zaparkowałem na parkingu i wbiegłem do zatłoczonego holu. Jak
szalony rzuciłem się w strona niskiej recepcjonistki stojącej za ladą.
-W czym mogę panu pomóc? –
zapytała uprzejmie.
Szukam komendanta Richa.
-Tak, oczywiście pokój 450, 3
piętro, drzwi po lewo – wskazała palcem w stronę windy, która mogła
przyśpieszyć moją wędrówkę.
WW wskazane miejsce pognałem w
mgnieniu światła. Pokój 450. – Za mahoniowym biurkiem ujrzałem korpulętnego
mężczyznę około 40.
-Pan Styles – spytał, a raczej
stwierdził?
-Tak to ja – odrzekłem
nadzwyczaj spokojnie, biorąc pod uwagę okoliczności dzisiejszego dnia.
Facet podniósł się z krzesła
trzymając w ręce pogięty skrawek papieru
-Proszę to dla Pana- podał mi
kartkę, a moje oczy powędrowały na rzędy schludnie napisanych literek.
Moje serce stanęło, a z oczu po
Ra kolejny polały się gorzkie łzy.
„Wybacz Harry, może to i
najgłupsze co zrobię w życiu, ale świadomość życia bez Ciebie teraz, czy
prędzej zabiłaby mnie. Wiem że jestem samolubna ale wybieram tą teraźniejsza
wersję bez zbędnych męk. Wiedz , że tak czy inaczej byłeś, jesteś i będziesz
najważniejszą postacią w moim życiu. Tak strasznie cie przepraszam.
Na zawsze Twoja [T.I] xx”
Atrament z kartki został zmyty
przez ciecz wydostającą się z moich oczu.
-Czy ona? – zapytałem wciąż nie
wierząc.
-Tak miała wypadek wjechała
autem w drzewo, nie przeżyła. Na miejscu pasażera znaleźliśmy to- kiwnął głowa
w stronę papierka-Przykro mi stary- klepnął mnie po plecach i wyszedł.
Wraz z nim z mojego życia wyszła
cała nadzieja, że to kolejny tym razem nie śmieszny żart zafundowany z Twojej
strony.
Na grobie postawiłem mały znicz, a do wazonu wstawiłem pęk świeżych
róż. W tym momencie należałoby wspomnieć twój pogrzeb, lecz niestety nie było
mnie na nim. Czemu ?- Albowiem całe dnie płakałem w poduszkę, z moja psychika
nie wytrzymałaby widoku Twojego ciała w trumnie. Lecz mogę być pewien, że wyglądałaś
pięknie. Jak zawsze.
Siedząc na ławce zastanawiałem się jakim cudem wytrzymałem aż 50 lat
bez Ciebie. Teraz wpatrując się w Twoje zdjęcie na grobie wiedziałem już, że
moje nogi nie postaną ponownie na ziemi, a do moich ust nie napłynie już
strumień świeżego powietrza. Dziś zostanę już tutaj z Tobą NA ZAWSZE
Prawdziwa miłość jest
wieczna.
Prawdziwa miłość
zwycięży wszystko.
Prawdziwa miłość
przetrwa najgorsze.
Prawdziwa miłość
kiedyś dotrwa swego.
Na pewno.
____________________________________________________________________
Hejka! Taki dłuuugi ten imagin, ale chyba czy więcej tym lepiej c'nie ;) Mi osobiście się on podoba, mam nadzieję, że Wam też. Dlatego jak zawsze proszę skomentujcie, bo ostatnio coś się obijacie.. Przy moim ostatnim imaginie tylko 14 kom.. No to raczej nie jest zadowalająca liczba. Następny imagin już piszę, ale dodam go dopiero jak będzie tu co najmniej 30 komentarzy, najlepiej jakby anonimowe były jakoś podpisane.. Kocham Was wszystkich ♥
Nie lubie smutnych ale fajne
OdpowiedzUsuńJejku po płakałam się to jest takie smutne ;((( cudowny imagin
OdpowiedzUsuńJa... Ja.. bezcę. Beczę jak dziecko. Dawno nie czytałam tak smutnego i tak pięknego imagina. Pzrepraszam za literówki. Po prostu ręce mi się całe trzęsą, a obraz zamazuje przez łzy. To bylo przepiękne./Paulina
OdpowiedzUsuńDołanczam się. Czemu o tym twoim darze pisania nie dowiedzieliśmy się wcześniej !_!
UsuńAż się wzruszyłam ;( świetny,cudowny ...
OdpowiedzUsuńto takie smutne ;( ale świetny :)
OdpowiedzUsuńJeden z najpięknieszych imaginów, jakie kiedykolwiek czytałam xx /Jula
OdpowiedzUsuńryyyczę ale imagin świetnie napisany gratuluje talentu
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńPopłakałam się przez ciebie i twój imagin. Wydaje mi się że w tym przypadku cudowny to mało powiedziane. Chciałabym napisać jak wspaniały on jest ale słowa tego nie opiszą... bo naprawdę jest...no nie wiem... doskonały. Piszesz cudownie. Czekam na kolejny twój imagin @littlething142
OdpowiedzUsuńAz mi sie plakac zachcialo , tez bym kiedys chciala znalezc taka prawdziwa milosc
OdpowiedzUsuńNie chce nic mówić ale miłość nie istnieje ale względem imagina jest bardzo smutny ale ja takie lubie;)
UsuńW sumie to nie wierze w milosc ale fajne by bylo takie zaskoczenie ;]
Usuńprzepiękny !!
OdpowiedzUsuństrasznie mi się podobał.
zapraszam do mnie http://majkka72.blogspot.com/
Nie wiem co powiedzieć... Jest boski... bardzo smutny i taki prawdziwy... zapłakałam całą bluzkę i dosłownie nic nie widzę. Po prostu genialny. Dziękuję Ci :)
OdpowiedzUsuńPrzesliczny :*
OdpowiedzUsuńTaki piękny i... o jezu ryczę :'( Noe pozbieram się szybko, to tak pięknie oddaje jedną ze stron miłości. Wieczność. Życzę Ci dużo weny i z niecierpliwością czekam na następny imagin <3
OdpowiedzUsuń- A.
Pod koniec popłakałam się xx
OdpowiedzUsuńSwietny <3 pod koniec sie poplakalam :'( /Ana
OdpowiedzUsuńmega fajny, już nie mogę doczekać sie nn:) aga :D
OdpowiedzUsuńNiall:
OdpowiedzUsuńI I wanna save you wanna save your heart tonight
He'll only break you leave you torn apart
Liam:
It's a quarter to three can't sleep at all
He's so over-rated
If you told me to jump I'd take the fall
And he wouldn't take it
Harry:
All that you want in under your nose
You should open your eyes but they stay closed closed
Niall and Louis:
I I wanna save you wanna save your heart tonight
All:
I can't be no superman
But for you I'll be superhuman
Niall:
I I wanna save you save you save you tonight
Zayn:
Now you're at home and he don't call
Cause he don't adore ya
To him you are just another doll
And I tried to warn ya
Harry:
What you want what you need has been right there
I can see that you are holding back those tears tears
Louis and Niall:
I I wanna save you wanna save your heart tonight
He'll only break you leave you torn apart
All:
I can't be no superman
But for you I'll be superhuman
Louis:
I I wanna save you save you save you tonight
Louis:
Up up and away I'll take you with me
Up up and away I'll take you with me
Zayn:
I I wanna save you wanna save your heart tonight
He'll only break you leave you torn apart
All:
I can't be no superman
But for you I'll be superhuman
Louis:
I I wanna save you, save you, save you tonight
I wanna save you, save you, save you tonight
I wanna save you, save you, save you tonight
ja
Super imagin. ♥
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie http://nie-oceniaj-ksiazki-po-okladce.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam !!!
Piękne *-*
OdpowiedzUsuńLuzia ;)
Najbardziej lubię imaginy z Zaynem, ale ten też jest piękny! :o Koniec wymiata, jest totalnie odjechany, chociaż cholernie smutny.
OdpowiedzUsuńA propo imaginów - dziś założyłam własny blog, o Maliku. Wkrótce pojawi się notka. Byłabym wdzięczna za ewentualną ocenę!
http://zayn-charlie.blogspot.com/
Piękny! <3 :*
OdpowiedzUsuńKocham twój blog
OdpowiedzUsuńI<3Carrot
Poplakalam sie piekny
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mi sie podoba:)
OdpowiedzUsuńPomyśleć, że wpadłam na niego przez przypadek. Przepiękna historia, szkoda, że taka krótka. Bardzo ładnie to opisałaś, podziwiam Cię.
OdpowiedzUsuńPiękne *.* _Rybka_
OdpowiedzUsuńWzruszające ;(
OdpowiedzUsuń@Kwiatkowska04
Brak mi słów to jest niesamowite *.* ♥
OdpowiedzUsuńWzruszylam sie co zdarza mi sie nie czesto. To jest po prostu piekne.
OdpowiedzUsuńPoryczałam się... Piękne...
OdpowiedzUsuńPopłakałam się. To jest takie prawdziwe. Niesamowite. Brak słów. Idealne. Prawdziwa miłość istnieje. Nie wiem, co pisac dalej, jak skomentować. To było piękne. Dziękuje ♡
OdpowiedzUsuńMam łzy w oczach... Piękne, nie moge inaczej opisac <3 nie czytam czesto smutnych imaginow, ale ten jest po prostu świetny...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie (z gory mowie, ze dopiero zaczynam :) ) http://imaginy-1dbyme.blogspot.com/?m=1
poryczałam sie jak dziecko, świetnie piszesz ♥
OdpowiedzUsuńImagin.. Po prostu CUDO !! A z tego, że jestem bardzo uczuciową dziewczyną.. Ryczałam jak głupia.. <3
OdpowiedzUsuńMoże zachęcę cie też do odwiedzenia mojego bloga.. :)
http://one-direction-imaginy-naat-i-snickers.blogspot.com/
aż się popłakałam :'( super świetne to było <3
OdpowiedzUsuńtak bardzo cudowny, wzruszyłam się *.*
OdpowiedzUsuń