[T.I] patrzyła na mnie czerwonymi od płaczu oczami, nerwowo ściskając moją dłoń. Nie bardzo wiedziałem co mam o tym myśleć, wyglądała na przejętą i przez chwilę pomyślałem, że musiało stać się coś naprawdę okropnego bo przecież ona zawsze chodziła uśmiechnięta. Stało się! Czułem się jakby mnie ktoś spoliczkował a następnie z całej siły kopnął w brzuch, gdy jej przerywany i rozhisteryzowany głos dobiegł do moich uszu.
- Bo...ja nie wiem...czy Ty się ucieszysz ...ale -dukała. - Jestem w ciąży.
Przez kilka następnych minut stałem jak skamieniały, nie potrafiłem nawet zamrugać powiekami. [T.I] mocniej ścisnęła moją dłoń i tak jakby, trochę się rozpromieniła. Jak zwykle na opak zrozumiała moją postawę. - Cieszysz się?! Jejku jak dobrze! Zobaczysz wszystko jakoś się
ułoży, ja skończę studia, Ty też! Jakoś damy radę! -mówiła ożywionym głosem. Niestety, ja nie podzielałem jej entuzjazmu. Nie wiem co mnie podkusiło by rok temu założyć się z kumplem, że ją poderwę. Byliśmy akurat na drugim roku studiów i jak na rasowych studentów przystało - nie opuszczaliśmy żadnej grubszej imprezy. [T.I] śmignęła mi przed oczami dosłownie przed samym wyjściem. Byłem zafascynowany jej zgrabną figurą i przepięknymi, długimi nogami które doskonale uwidaczniały jeansy. Wpierw odwiozłem ją do domu, zaprosiłem na pierwszą, drugą i trzecią randkę aż w końcu wylądowaliśmy w łóżku.
Niestety, jestem typem człowieka który bardzo szybko się nudzi, więc zaledwie po upływie trzech miesięcy [T.I] zaczęła mnie nudzić. Denerwował mnie jej styl ubierania w którym nie było miejsca na eleganckie i szykowane sukienki czy też wyrafinowane szpilki, ona wolała narzucić na siebie wygodne jeansy, przydużą koszulkę i znoszone conversy.Jako, że byłem na studiach prawniczych, dość często nosiłem garnitury. Cały mój świat nosił czarno-białe barwy i w tamtym okresie naprawdę mi to odpowiadało. [T.I] wówczas szkoliła się na projektantkę mody. Nieraz powtarzałem jej, że takie studia nie mają przyszłości ale zawsze mnie zbywała, uśmiechając się przy tym naiwnie, jak to miała w zwyczaju.
- Oszalałaś do reszty? Nie wrobisz mnie w bachora! -żachnąłem gromkim śmiechem, wyrywając dłoń z jej uścisku. Nawet nie potrafię wytłumaczyć co wtedy we mnie wstąpiło, ale zrobiłem się w stosunku do niej niesamowicie ohydny i prostacki. - Masz w ogóle pewność, że to moje dziecko? -mruknąłem a kolejne partie jej gorzkich łez moczyły policzki.
- Oczywiście! Niall jak możesz? -wychlipała, kryjąc twarz w dłoniach. -Nie możesz zostawić mnie w takiej sytuacji samej!
- Jasne,że nie zostawię Cię samej. Dam Ci pieniądze i zrobisz skrobankę po czym oboje zapomnimy, że kiedykolwiek się znaliśmy -mruknąłem, pełen nadziei na kres tego śmiesznego związku.
Spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami i pokręciła przecząco głową po czym ponownie spuściła wzrok.
- W porządku, do niczego nie mogę Cię zmusić, ale pamiętaj że jest to Twoja decyzja i jeżeli chcesz wychować to dziecko to zrobisz to sama. Nie waż prosić się mnie o pomoc -zaznaczyłem.
Szybko narzuciłem na siebie marynarkę i wyszedłem z jej studenckiego mieszkanka. Z początku bałem się, że pójdzie za mną z płaczem, prosząc o moje zrozumienie ale na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.
Szedłem szybkim krokiem, nie wiedząc dokąd tak właściwie zmierzam. Przez moją głowę przelatywały przeróżne obrazy. Spacerki z wózkiem, zmienianie pieluch, karmienie - nie, to nie dla mnie! W dalekiej przyszłości jasne, ale na pewno nie teraz! Wpierw musiałem skończyć studia, znaleźć pracę i dopiero wtedy myśleć o dzieciach i ślubie. Gdzieś tam w głębi duszy cieszyłem się, że właśnie tak to się skończyło. Od dawna chciałem zerwać z [T.I] ale dotychczas nie znalazłem do tego odpowiedniego pretekstu. Przez cały okres trwania naszego związku ani razu nie zastanawiałem się nad tym czy ją kocham czy też nie. Mówiłem "kocham Cię" tak jak zwykłe "dziękuje" czy "przepraszam", bez pokrycia.
Przez następne kilka miesięcy nie widziałem jej ani razu do czasu tego pamiętnego dnia. Akurat kończyłem dzienną praktykę w sądzie, gdy ujrzałem ją w rozciągniętym swetrze i pokaźnej wielkości brzuchem na parterze budynku. Szarpnąłem ją za ramię i siłą wyprowadziłem z budynku. Byłem wściekły na nią, że ośmieliła się przyjść tutaj.
- Co ty sobie wyobrażasz? -syknąłem z przekąsem. - Nigdy więcej tutaj nie przychodź -dodałem.
- Myślałam, że może zmieniłeś zdanie -spuściła wzrok na swoje znoszone trampki. Nic a nic się nie zmieniła. Wciąż była walniętą studentką, z tą różnicą że teraz dodatkowo miała ten okropny brzuch w którym rozwijał się ten bachor.
- Cóż jak widzisz nie zmieniłem zdania -mruknąłem po czym jak gdyby nigdy nic odszedłem, zostawiając ją na środku chodnika samą jak palec. Nie biegła za mną, nie krzyczała mojego imienia więc w spokoju zniknąłem na sądowym parkingu.
Od tamtego czasu nie widziałem jej już ani razu. Lata mijały, ja skończyłem studia i dostałem staż pracy w jednej z prestiżowych kancelarii. Wspinałem się po szczeblach kariery. Dziewczyny przychodziły i odchodziły, kilka przelotnych romansów. Nie chciałem wiązać się z nikim na stałe, liczyła się dla mnie tylko kariera.
Na jednej z firmowych imprez spotkałem mojego kumpla ze studiów, który również został wykwalifikowanym prawnikiem. Staliśmy przy barze, sącząc szklankę szkockiej.
- Ta Twoja dziewczyna nawet nie umywa się do [T.I] -mruknął, wskazując palcem na szczupłą blondynkę z którą przyszedłem na tę imprezę.
Nie wiem dlaczego, ale zagotowałem się ze złości.
- Co Ty możesz o niej wiedzieć -machnąłem ręką, zostawiając go samego.
Naprawdę nie miałem ochoty rozmawiać na temat [T.I].
Z czasem moje dno stawało się coraz większe. To co jeszcze do niedawna mnie cieszyło -praca, awans, pieniądze nagle przestało mieć znaczenie. Zrozumiałem, że to wszystko nie ma sensu skoro nawet nie mam z kim się z tego cieszyć. Te wszystkie przelotne panienki widziały we mnie tylko przystojnego prawnika z dobrym samochodem i niemałą sumą na koncie. Nic więcej.
Nie wiem ile minęło czasu. Może z miesiąc,może z dwa gdy przeczytałem na internecie o pokazie mody początkującej projektantki. Jej imię i nazwisko wyczytane na stronie internetowej wywołało przyjemne ciepło w moim ciele. Przypominając sobie o słowach kumpla na tej imprezie i poczułem, że miałbym ochotę znów ją zobaczyć. Stanąłem przed domem kultury, zestresowany jak nigdy. Nie wiem co mnie podkusiło ale wszedłem do środka. Wszędzie panował gwar i zamęt, mnóstwo ludzi przewijało się obok mnie, dopinając wszystko na ostatni guzik aż wreszcie ją ujrzałem. Stała z boku, rozmawiając akurat z jakąś kobietą. Ubrana była w elegancką sukienkę i wysokie szpilki, zupełna odwrotność tego jak ubierała się kiedyś. Jej figura wciąż była perfekcyjna a włosy zadbane i nieco dłuższe niż wtedy kiedy się spotykaliśmy. Chwilę później podbiegła do niej mała dziewczynka, nie mogła mieć więcej niż pięć lat. [T.I] kucnęła przy niej i z macierzyńskim ciepłem pogłaskała po główce. Zaraz potem dołączył do nich wysoki mężczyzna. Objął ją w tali i pocałował w policzek po czym wziął na ręce córeczkę... moją córeczkę! Z całej siły zapragnąłem wtedy do niej podejść, dzielić z nią jej sukces, pocałować, trzymać na rękach nasze dziecko, ale zdawałem sobie sprawę że już nie mogę. Że na to wszystko jest już stanowczo za późno.
Stałem tam jeszcze dłuższą chwilę, niczym zraniony szczeniaczek proszący o chociaż krztę opieki i współczucia. Tylko, że mnie już nikt współczuć nie chciał.
Wróciłem do pustego mieszkania, przypominając sobie jej wspaniały wygląd, ciepły śmiech i te iskierki w oczach. Kiedyś to w moją stronę się tak uśmiechała...
Odrzuciłem prawdziwe szczęście do którego teraz nie mam już prawa. Sam odepchnąłem być może najwspanialszą kobietę jaką kiedykolwiek spotkałem, tylko dlatego że przestraszyłem się odpowiedzialności. Jak jebany tchórz, uciekłem myśląc, że to najlepsze co mogę zrobić...
Jejku jak ja dawno nic nie dodawałam! Przepraszam Was bardzo ale było to spowodowane brakiem
laptopa. Nawet nie wiecie jak tęskniłam za pisaniem imaginów :)
Zapraszam Was również na fanfiction mojego autorstwa: TU i TU
Liczę na opinie czy podoba wam się ten imagin czy nie :
EDIT: Drugiej części nie będzie. Taki imagin planowany był od początku i podzielam zdanie niektórych z Was - drugą częścią zepsułabym klimat tego imagina. Jeszcze nie przyzwyczailiście się,że imaginy mojego autorstwa zazwyczaj kończą się bad endem? Uwierzcie, czasem dobrze jest sobie popłakać czytając coś smutnego. Mam nadzieje, że zrozumiecie.
Aww 2 część!:*
OdpowiedzUsuńzgadzam sie czekamy na cz 2 !!!
OdpowiedzUsuń2 część !! :* Proszę ! <33
OdpowiedzUsuń*0* Super! Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńsmutny.. ale świetny :)
OdpowiedzUsuńBlagam Cie , nie rob drugiej czesci bo to zepsujesz .. Teraz jest idealny i taki powinnien zostac . Straci cala ta magie bo jest inny , wszystkie te szczesliwe zakonczenia , i nie dosyc ze juz jest oryginalny niech taki zostanie .. Bo to bd. moj ulubiony imagin z calego bloga a kolejna czescia go zniszczysz .. Powrot w wielkim stylu <3
OdpowiedzUsuńJeżeli pojawi się druga część nie musisz jej czytać :) dużo czytelników pragnie szczęśliwego zakończenia :D
UsuńA potem naiwnie wierza ze tak bd. w prawdziwym zyciu -.-
Usuńżycie nie zawsze jest dobre, ale dlatego są imaginy które kolorują wyobraźnię :) To wiadome, że nie przyjedzie królewicz na białym koniu, ale w końcu od czego są fantazję?!?! Imaginy są tworzone po to by podbudować psychikę i by móc się wciągnąć w wir czytania. Dużo ludzi lubi czytać opowiadania czy oglądać filmy zakończone Happy End'em. Mimo, że wszystkie historie kończą się praktycznie tak samo, większość oczekuje na szczęście, bo tu można wszystko naprawić, a w prawdziwym życiu nie.
UsuńTroche realnosci laluniu
UsuńTak.... najlepiej z Anonima...... Wiesz "Imaginy" (imagine) sama nazwa wskazuje "Wyobrazić sobie". Życie, którego nikt nie może mieć, a bardzo by chciał, bądź katastrofy których większość ludzi nie przeżyło,ale może poczuć się na miejscu tych ludzi którzy czegoś takiego doświadczyli . Tu wszystko może być inne, jak z bajki, bądź z horroru. Wszystko inne, nie realne, ponure, straszne, radosne bądź podkoloryzowane. Po co czytasz imaginy ? To tak naprawdę zabawa, bawimy się słowami tworząc te oto opowiadania... to coś pięknego, móc to napisać, czy też przeczytać. Tyle ludzi czeka by któraś blogerka dodała kolejnego imagina, czy kolejny rozdział opowiadania.Więc nie mów mi by było w tym realności, bo inność właśnie jest piękna. Mam nadzieję, że administratorki będą miały wiele weny i że będą dalej tak świetnie pisały, uwielbiam tego bloga. A i jeszcze jedno Nie nazywaj mnie lalunią jak mnie nie znasz...
Usuńlalunia , lalunia , lalunia
UsuńDokładnie !! 2 część by się przydała !! ten facet obok mnie to mój przyjaciel a nie chłopak ja mam tylko słabość do Nialla :)) Ale tak serio oni muszą być razem :D
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze ! ;))
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. majkka72.blogspot.com
Imagin świetny ale też uważam że 2 część wszystko zepsuje...Takie zakończenie jest idealne!
OdpowiedzUsuńJejku jest wspaniały, ale ja też jestem za drugą częścią, a jeżeli ktoś chce, żeby on tak się skończył to niech drugiej nie czyta :D
OdpowiedzUsuńŚwietne ! :*
OdpowiedzUsuńNastępną część proszę <33 jest per-fect
OdpowiedzUsuńRobicie imaginy z dedykacją? Mogłabym poprosić dedyka z Louisem?
O BOŻE! Boski! <3
OdpowiedzUsuńMoże napisałabyś kolejną część, co? ;* :*
<3
Zdecydowanie najbardziej emocjonalny imagin jaki w życiu przeczytałam! Ryczę jak bóbr i dalej pewnie będę, jeśli nie zrobisz następnej części :) to przecież mógł być brat, albo taki bliski przyjaciel ;) Kocham i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJa rozumiem i to bardzo dobrze , jestes swietna i to jest Twoja wizja nie powinnas jej zmieniac bo ktos tak chce .
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podobal <3. jest inny niz wszystkie
OdpowiedzUsuńSądzę że możesz zrobić drugą część ale jak niektórzy chcą to przeczytają a jak nie to nie :) ja bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńWspaniały xx
OdpowiedzUsuńO matko.. cudowny, naprawdę niesamowity!
OdpowiedzUsuńPROSZĘ ZRÓB 2 CZĘŚĆ ŻEBY CHOCIAŻ SIĘ SPOTKALI!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTen koniec bardzo mi się podobał. Większość osób pisze takie coś jak np. Dałam mu szansę ponieważ wiem, że się zmienił. Wierzę że stworzymy szczęśliwą rodzinkę :p w rzeczywistości ona przecież nie chciała być sama z dzieckiem przez 5 lat bez ojca. Naprawdę super imagin ❤️
OdpowiedzUsuńI tutaj nadaje się cytat, który ostatnio chodzi mi po głowie: "Może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby... No właśnie: gdyby..."
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin.