Kiedy znowu cię zobaczę...?
Kiedy ostatni raz pomyślałeś o mnie? Czy już zupełnie wymazałeś mnie ze swoich wspomnień? Bo ja często myślę o tym, co zrobiłam źle i im częściej o tym myślę, tym mniej wiem...
-[t.i]?-dobiegł mnie głos matki.
Szybko zamknęłam pamiętnik i schowałam go pod poduszkę, następnie siadając po turecku.
-Tak mamo?-zapytałam, poprawiając się na łóżku.
-Telefon do ciebie...-nie zdążyła dokończyć, gdyż wybiegłam z pokoju.
-Cześć [t.i]. Tu Lissie, chciałam ci przypomnieć o jutrzejszej próbie.
-Och..-zasmuciłam się słysząc głos koleżanki, a nie Jego- dzięki,prawie bym zapomniała.
-Nie ma sprawy, to do jutra!-nacisnęłam czerwoną słuchawkę i wróciłam do swojego pokoju.
Czego ja się spodziewałam? Że zadzwoni po trzech latach? Głupia ja..
-Kto to był?-zapytała mama, która siedziała na moim łóżku, przeglądając ulotki reklamujące kierunki studiów.
-Lissie.. Przypomniała mi o próbie-usiadłam obok niej.
-Nie mogę się doczekać tego koncertu. Jestem pewna, że przyjdzie masa ludzi-przytuliła mnie do siebie.
-Nie sądzę..
-Dlaczego? Wasz chór śpiewa przepięknie! Poza tym, rozmawiałam z kilkoma sąsiadami i zamierzają przyjść-uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
Delikatnie się uśmiechnęłam i wtuliłam w jej ciało.
-Wiesz już na co pójdziesz?-pomachała mi ulotkami przed nosem.
-Nie.. nie mam pojęcia co chcę robić...
Mama odsunęła się ode mnie i uważnie przyjrzała mojej twarzy.
-Nadal o nim myślisz, prawda?-bardziej stwierdziła niż zapytała.
Pokiwałam niezauważalnie głową. Przed oczami pojawiły się obrazy Louisa. Nie tego sławnego. Tego nieznanego, zabawnego, prawdziwego Louisa. Bez tych wszystkich tatuaży i drogich ciuchów.
-Kochanie..-zaczęła mama, głaszcząc mnie czule po ramieniu- minęło tyle czasu... Zapomnij o nim. Nie widzisz, że on już ułożył sobie życie? Ty powinnaś zrobić to samo.. Powinnaś zacząć żyć...Z kimś nowym, z kimś kto będzie cię kochał bezgranicznie.
-Ale ja nie chcę żyć bez niego..-powiedziałam przez łzy- a wiesz co jest najgorsze w tym wszystkim? Że zawsze wiedziałam, że go stracę i nie umiałam tego zmienić. Nawet nie próbowałam się nauczyć.. A teraz jedyne co umiem, to umierać z miłości..
-Już..cii..-mama przytuliła mnie od siebie, próbując uspokoić moje zranione serce- wszystko będzie dobrze. Musi być..-pocałowała mnie w czubek głowy.
-Zostaniesz ze mną?-zapytałam ocierając łzy.
-Pewnie, że tak!-mocniej mnie ścisnęła.
~~kilka dni później~~
Weszłam do szkoły i skierowałam się do sali, w której znajdowały się kostiumy. Ściągnęłam z siebie koszulkę i włożyłam białą tunikę, uszytą specjalnie na występy tego typu. Poprawiłam ręką włosy i poszłam za prowizoryczne kulisy.
-Wow!-udało mi się wydusić, gdy wyglądając dyskretnie przez kotarę, ujrzałam zapełnioną salę.
-Czadowo, co nie?!-ekscytowała się Lissie.
-Bardzo-odpowiedziałam uśmiechając się do niej i dalej obserwowałam tłum.
Wzrokiem odszukałam moją mamę. Siedziała centralnie na środku i żywo z kimś rozmawiała. Dokładniej z jakimś mężczyzną.
-Louis....-wyszeptałam, gdy chłopak odwrócił swoją głowę w kierunku sceny.
-Co?-usłyszałam Lissie.
Zamiast jej odpowiedzieć gapiłam się na niego. Tak pięknie wyglądał. Ubrany w białą koszulę z cienkim czarnym krawatem. Uwielbiałam takie. I ten uśmiech.. Był tak strasznie magnetyzujący, że jestem w 100% pewna tego, że większość żeńskiej publiczności nie mogła oderwać od niego oczu. Pamiętam jaka wtedy wypełniła mnie złość, że one wszystkie tak się na niego bezkarnie gapią.
-[t.i] zaraz zaczynamy-szepnęła Lissie, odciągając mnie od zasłony.
Szybko powtórzyliśmy kolejność piosenek i czekaliśmy na znak od operatora, że czas wyjść. Nigdy nie byłam tak zestresowana przed występem tak jak w tamtym momencie. Gdy przyszedł na nas czas ktoś musiał mnie pchnąć bym ruszyła z miejsca. Zdezorientowana wpadłam na scenę potykając się o własne nogi. Spojrzałam w tłum i ujrzałam rozbawioną twarz Louisa. Uważnie obserwował każdy mój ruch. Momentalnie się zaczerwieniłam i zajęłam miejsce wśród znajomych. Mimo nut trzymanych przed sobą, słowa i melodia cały czas mi się myliły. Czułam przez cały czas na swoim ciele Jego wzrok, a to ani trochę nie ułatwiało mi zadania. Gdy wreszcie po godzinie zakończyliśmy nasz koncert zbiegłam ze sceny, kierując się prosto do toalety.
-[t.i]!-ktoś chwycił mnie w ramiona.
Uniosłam wzrok do góry i napotkałam jego wspaniałe tęczówki.
-Louis...-powiedziałam tak jakbym właśnie zobaczyła ducha.
Chłopak zaśmiał się i puścił mnie.
-Świetny występ!-pochwalił.
-Dzięki..
Nastała między nami niezręczna jak dla mnie cisza.
-Wiesz..-zaczęłam- muszę iść się przebrać. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać. Na razie!-już chciałam go wyminąć, gdy złapał mnie za łokieć.
-Będę tu na ciebie czekał. Pójdziemy na kawę czy coś...Jeśli oczywiście chcesz.
Czy on właśnie zaprosił mnie na randkę? Milczałam przez dłuższą chwile, analizując każde jego słowo.
-Zgoda. Zaraz wracam-posłałam mu delikatny uśmiech i poszłam się przebrać.
Chwyciłam torebkę i wyszłam przed salę. Louis stał oparty o ścianę. Chrząknęłam dość głośno na co chłopak skierował na mnie swój wzrok.
-Pięknie wyglądasz-skomplementował mój wygląd.
-Dziękuje-zalałam się rumieńcem- idziemy?
-Pewnie-uśmiechnął się.
Przez całą drogę do pubu czułam na sobie wzrok Louisa, mimo panującego zmroku. Tysiące myśli krążyły w mojej głowie. Czy ja nadal go kocham? Pewnie, że tak! Jest idealny jak dla mnie. Mogłabym przeboleć te wszystkie tatuaże, byleby być obok niego. Nim się obejrzałam, dotarliśmy na miejsce. Zajęłam miejsce przy małym stoliku w kącie sali. Lou w tym czasie poszedł złożyć zamówienie.
-A co ze studiami? Zdecydowałaś się już na kierunek jaki chcesz studiować?-zapytał, gdy nasza rozmowa nabierała lepszego tempa.
-Nie. Nie mam pojęcia kim chcę być w przyszłości-odpowiedziałam zupełnie szczerze.
Nastała chwila ciszy, którą przerywał odgłos muzyki i rozmów ludzi.
-Masz kogoś?-wypalił ni stąd ni zowąd.
-Ja?-zapytała zaskoczona.
Pomyślałam chwilę, po czym odpowiedziałam.
-Nie. A ty?
Spuścił głowę i uśmiechnął się sam do siebie.
-Tak. Ma na imię Eleanor..-uniósł wzrok-Wspaniała dziewczyna-dodał po chwili.
Próbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego jedynie śmieszny grymas.
-Gratuluję-oznajmiłam ze ściśniętym gardłem.
-Dzięki..
Ponownie zamilkliśmy. Było mi tak strasznie przykro w tamtej chwili. Przykro z powodu tego, że to nie ja wywołuje uśmiech na jego twarzy, że to nie ja jestem tą wspaniałą dziewczyną.
-Chyba już na mnie pora-pospiesznie wstałam i zebrałam wszystkie swoje rzeczy, zanim się rozpłakałam- Do widzenia Louis-powiedziałam i wyszłam z lokalu.
Zapisałam kolejną kartkę w pamiętniku i odłożyłam go na bok. Właśnie zdałam sobie sprawę, że on już o mnie nie pamięta. Inaczej. Nie pamięta, że kiedyś mnie kochał, że obiecywał być. Uroniłam słone łzy, mocząc przy okazji poduszkę. Ale mimo wszystko ta chwila, ten moment kiedy to sobie uświadomiłam, mnie wyzwolił. Bo zdałam sobie sprawę, że innego go pokochałam. Tego, który kochał również mnie. I pozostaje mi jedynie nadzieja na to, że kiedyś przypomni sobie, że mnie kocha i że mnie potrzebuje. Wtedy przyjdzie do mnie, błagając o powrót. A ja wrócę. Bo ja zawsze wracam.
____________________________
Wróciłam!!!
Imagin miał być za 10 komentarzy, ale widocznie poprzednia praca była tak słaba, że na tyle nie zasługiwała.
Mam nadzieję, że to jest lepsze, chociaż osobiście uważam, że końcówka jest do dupy,ale nie miałam co wymyślić ;p
10+ komentarzy= następny imagin
dacie tym razem radę? :D
-Louis....-wyszeptałam, gdy chłopak odwrócił swoją głowę w kierunku sceny.
-Co?-usłyszałam Lissie.
Zamiast jej odpowiedzieć gapiłam się na niego. Tak pięknie wyglądał. Ubrany w białą koszulę z cienkim czarnym krawatem. Uwielbiałam takie. I ten uśmiech.. Był tak strasznie magnetyzujący, że jestem w 100% pewna tego, że większość żeńskiej publiczności nie mogła oderwać od niego oczu. Pamiętam jaka wtedy wypełniła mnie złość, że one wszystkie tak się na niego bezkarnie gapią.
-[t.i] zaraz zaczynamy-szepnęła Lissie, odciągając mnie od zasłony.
Szybko powtórzyliśmy kolejność piosenek i czekaliśmy na znak od operatora, że czas wyjść. Nigdy nie byłam tak zestresowana przed występem tak jak w tamtym momencie. Gdy przyszedł na nas czas ktoś musiał mnie pchnąć bym ruszyła z miejsca. Zdezorientowana wpadłam na scenę potykając się o własne nogi. Spojrzałam w tłum i ujrzałam rozbawioną twarz Louisa. Uważnie obserwował każdy mój ruch. Momentalnie się zaczerwieniłam i zajęłam miejsce wśród znajomych. Mimo nut trzymanych przed sobą, słowa i melodia cały czas mi się myliły. Czułam przez cały czas na swoim ciele Jego wzrok, a to ani trochę nie ułatwiało mi zadania. Gdy wreszcie po godzinie zakończyliśmy nasz koncert zbiegłam ze sceny, kierując się prosto do toalety.
-[t.i]!-ktoś chwycił mnie w ramiona.
Uniosłam wzrok do góry i napotkałam jego wspaniałe tęczówki.
-Louis...-powiedziałam tak jakbym właśnie zobaczyła ducha.
Chłopak zaśmiał się i puścił mnie.
-Świetny występ!-pochwalił.
-Dzięki..
Nastała między nami niezręczna jak dla mnie cisza.
-Wiesz..-zaczęłam- muszę iść się przebrać. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać. Na razie!-już chciałam go wyminąć, gdy złapał mnie za łokieć.
-Będę tu na ciebie czekał. Pójdziemy na kawę czy coś...Jeśli oczywiście chcesz.
Czy on właśnie zaprosił mnie na randkę? Milczałam przez dłuższą chwile, analizując każde jego słowo.
-Zgoda. Zaraz wracam-posłałam mu delikatny uśmiech i poszłam się przebrać.
Chwyciłam torebkę i wyszłam przed salę. Louis stał oparty o ścianę. Chrząknęłam dość głośno na co chłopak skierował na mnie swój wzrok.
-Pięknie wyglądasz-skomplementował mój wygląd.
-Dziękuje-zalałam się rumieńcem- idziemy?
-Pewnie-uśmiechnął się.
Przez całą drogę do pubu czułam na sobie wzrok Louisa, mimo panującego zmroku. Tysiące myśli krążyły w mojej głowie. Czy ja nadal go kocham? Pewnie, że tak! Jest idealny jak dla mnie. Mogłabym przeboleć te wszystkie tatuaże, byleby być obok niego. Nim się obejrzałam, dotarliśmy na miejsce. Zajęłam miejsce przy małym stoliku w kącie sali. Lou w tym czasie poszedł złożyć zamówienie.
-A co ze studiami? Zdecydowałaś się już na kierunek jaki chcesz studiować?-zapytał, gdy nasza rozmowa nabierała lepszego tempa.
-Nie. Nie mam pojęcia kim chcę być w przyszłości-odpowiedziałam zupełnie szczerze.
Nastała chwila ciszy, którą przerywał odgłos muzyki i rozmów ludzi.
-Masz kogoś?-wypalił ni stąd ni zowąd.
-Ja?-zapytała zaskoczona.
Pomyślałam chwilę, po czym odpowiedziałam.
-Nie. A ty?
Spuścił głowę i uśmiechnął się sam do siebie.
-Tak. Ma na imię Eleanor..-uniósł wzrok-Wspaniała dziewczyna-dodał po chwili.
Próbowałam się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego jedynie śmieszny grymas.
-Gratuluję-oznajmiłam ze ściśniętym gardłem.
-Dzięki..
Ponownie zamilkliśmy. Było mi tak strasznie przykro w tamtej chwili. Przykro z powodu tego, że to nie ja wywołuje uśmiech na jego twarzy, że to nie ja jestem tą wspaniałą dziewczyną.
-Chyba już na mnie pora-pospiesznie wstałam i zebrałam wszystkie swoje rzeczy, zanim się rozpłakałam- Do widzenia Louis-powiedziałam i wyszłam z lokalu.
~~~
Ale czy nie pamiętasz,
Powodu, dla którego mnie wtedy kochałeś?
Kochanie, proszę, przypomnij sobie mnie jeszcze raz.
Zapisałam kolejną kartkę w pamiętniku i odłożyłam go na bok. Właśnie zdałam sobie sprawę, że on już o mnie nie pamięta. Inaczej. Nie pamięta, że kiedyś mnie kochał, że obiecywał być. Uroniłam słone łzy, mocząc przy okazji poduszkę. Ale mimo wszystko ta chwila, ten moment kiedy to sobie uświadomiłam, mnie wyzwolił. Bo zdałam sobie sprawę, że innego go pokochałam. Tego, który kochał również mnie. I pozostaje mi jedynie nadzieja na to, że kiedyś przypomni sobie, że mnie kocha i że mnie potrzebuje. Wtedy przyjdzie do mnie, błagając o powrót. A ja wrócę. Bo ja zawsze wracam.
____________________________
Wróciłam!!!
Imagin miał być za 10 komentarzy, ale widocznie poprzednia praca była tak słaba, że na tyle nie zasługiwała.
Mam nadzieję, że to jest lepsze, chociaż osobiście uważam, że końcówka jest do dupy,ale nie miałam co wymyślić ;p
10+ komentarzy= następny imagin
dacie tym razem radę? :D
Wcale nie jest do dupy... Jest po prostu świetne! A co do kom to może nie wszystkim chce się pisać. Nie przejmuj się tym
OdpowiedzUsuńoj racja! :) ja nie zawsze pisze kom, ale zawsze czytam! :D
UsuńSuper imaginy
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi się podoba. A ostatnie zdanie mnie rozwaliło. Cuudne <3 <3
OdpowiedzUsuńŚliczny
OdpowiedzUsuńTrochę smutny ale i tak świetny ! <3
OdpowiedzUsuńPiękny <3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńSmutny smutny ale życie nie jest idealne ! <3
OdpowiedzUsuńSwietny
OdpowiedzUsuńśliczne ... <3
OdpowiedzUsuńpisz kolejnego bo niemogę się doczekać sweetie <33 :** arcydzieło jak zawsze!
OdpowiedzUsuńświetny kocham twoje imaginy<3
OdpowiedzUsuńświetny:)
OdpowiedzUsuń