Obudziły mnie wdzierające się do pokoju pierwsze promienie słońca.Otworzyłam leniwie powieki i zmieniłam pozycję na siedzącą.Dopiero po chwili zauważyłam,że Harrego nie ma obok.Ubrałam szlafrok i zeszłam na dół,jednak tam też go nie zastałam.Poszłam do kuchni nalać sobie soku i sięgnęłam po telefon.
-Halo?
-No cześć, gdzie jesteś?
-Nie martw się zaraz będę,zrobić jakieś zakupy po drodze?
-Nie trzeba wszystko jest.
-To w takim razie do zobaczenia.Pa.
Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, tak szybko się rozłączył.Ubrałam się i zaczęłam przygotowywać śniadanie.Chwilę potem Hazz był już w domu.
-Dzień dobry, kochanie.-Najwidoczniej wiosna mu służyła,bo był cały rozpromieniony.
-Hej.A co Ty taki wesoły?
-Mam niespodziankę.
-Świetnie,a zdradzisz mi jaką?
-Oczywiście,że tak.
-A więc?
-Jutro wylatujemy do Paryża.
-Naprawdę?!O matko zawsze marzyłam żeby lecieć do Paryża!-Rzuciłam mu się na szyję.
Zaraz po śniadaniu postanowiłam pójść na zakupy.Nie chciałam żeby Harry płacił za moje ubrania dlatego zarabiałam w małej kawiarence.Nie były to wielkie pieniądze,ale chciałam mieć trochę swoich oszczędności.
Hazz oczywiście nie był tym zachwycony,on tylko powtarzał "Ale skarbie przecież nie musisz pracować,ja Ci wszystko kupię".Tak było za każdym razem gdy chciałam pójść na zakupy.No i oczywiście zawsze mi dokładał.Kiedy wróciłam Harry już się pakował.Nie chciałam być daleko z tyłu,więc również wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy.
Wstaliśmy o 6.30,ponieważ samolot był o 8.00.Chociaż zawsze miałam problemy ze wstaniem,bo lubiłam sobie pospać to dziś wstałam bez żadnego "ale" .Byłam bardzo podekscytowana wyjazdem,czego nie można powiedzieć o Harrym,który ze względu na zespół był już tam kilka razy.Rozejrzałam się jeszcze po domu sprawdzając czy wszystko zabraliśmy i przekręciłam klucz w drzwiach.
Na lotnisku zjawiło się kilka fanek i dwóch paparazzi.Przez głowę przeleciała mi tylko jedna myśl"Chce wam się wstawać tak rano żeby se zdjęcie zrobić?" .Jak kto lubi.W każdym razie,gdy już wsiedliśmy byłam cała podekscytowana mimo,że już niejednokrotnie latałam samolotem,to za każdym razem patrzyłam przez okno.
-Kochanie,może byś już tak powoli przyzwyczaiła się do latania.-Usłyszałam głos Harrego.
Jak zwykle ta sama gadka.Kiedy dolecieliśmy nie mogłam uwierzyć,że jestem w Paryżu,mieście zakochanych.Po dotarciu do hotelu rozpakowaliśmy się i postanowiliśmy coś zjeść.
-To co chcesz iść na wieżę Eiffla,czy coś ?-zapytał chłopak.
-No coś Ty ja chce iść jak będzie ciemno,wtedy będzie tam tak pięknie.
-Skarbie,jak będzie ciemno to wolałbym robić z Tobą coś innego.
-No ale.... proszeee....-Zrobiłam minę szczeniaczka.
-Ugghhh... zgoda ,pójdziemy wieczorem.
Kiedy nadszedł upragniony wieczór ubrałam ładną sukienkę i zrobiłam makijaż.Gdy wyszłam z łazienki Harrego nie było w pokoju.Poszłam na korytarz zobaczyć czy nigdzie się nie pałęta i nie mogłam uwierzyć w to co widzę.Moim oczom ukazał się mój kolega ze szkoły.Myślałam,że już nigdy więcej się nie spotkamy a tu proszę musieliśmy przylecieć aż tu do Paryża żeby się zobaczyć.
-Josh..?-Zapytałam niepewnie.
-(t.i)? to na prawdę Ty?-Jego oczy wyglądały jak pięciozłotówki.
-To ile to już lat?-spytał.
-No będzie prawie 6.
Tak bardzo się cieszyłam,że znów go widzę.Okazało się,że miał pokój naprzeciwko nas.Przytuliłam go z całej siły.Zaproponowałam mu żeby wybrał się razem z nami na wieżę.Harry akurat wrócił, przedstawiłam mu Josha i poinformowałam o tym,że idzie razem z nami.
Wieczór mijał nam wspaniale,nie myliłam się ani trochę,było tu na prawdę pięknie.Harry chyba był niezbyt zadowolony,ponieważ więcej czasu spędzałam z Joshem niż z nim,ale powinien to zrozumieć.Po powrocie do hotelu rozeszliśmy się do swoich pokoi.
-Nie podoba mi się ten cały Josh?-Powiedział dość oburzonym tonem.
-Ty chyba żartujesz jesteś o niego zazdrosny?-Byłam wściekła na Harrego,że nie potrafi zrozumieć,że dawno się nie widzieliśmy.
-Ty nie widziałaś tego jak on Cię dotykał?!A może Ci się to podobało co?-chłopak zaczął krzyczeć.
-Nie sądziłam,że uważasz mnie za taką....-Nie dokończyłam zdania.
Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.Nie miałam zamiaru słuchać dłużej tych jego bezpodstawnych oszczerstw.Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.Nagle........
__________________________________________________________
To jak na razie pierwsza część,pewnie nie najlepsza,ale mam nadzieję,że nie najgorsza.
Mam pomysł na kolejną,ale to zależy od waszych komentarzy,ponieważ nie wiem czy pisać dalej.
A więc,proszę KOMENTUJCIE i zostawcie swoją opinię !!
Alice :*
jaka tam nie najlepsza jak jest super czekam na następna:)))
OdpowiedzUsuńHej ... Jak można zaobserwować blog xP
OdpowiedzUsuńJEST ŚWIETNA! O MATKO NIE MOGĘ SIĘ DOCZEEKAĆ NASTĘPNEJ :)))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńzapowiada się świetnie! proszę, daj kolejną część! :)
OdpowiedzUsuńsuper daj szybko następną częsc czekam z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńsuper szybko kolejna część !!
OdpowiedzUsuńWspaniały, kocham wszystkie twoje imaginy, mam nadzieję, że już niedługo kolejna część :)
OdpowiedzUsuńW takim momencie ?!
OdpowiedzUsuń