To tak, jakbyś krzyczał, ale nikt Cię nie słyszy. Czujesz się zawstydzony, że ktoś może być tak ważny, że bez niego jesteś nikim. Nikt nigdy nie zrozumie, jak bardzo to boli. Czujesz się tak beznadziejnie, ale nic nie może Cię ocalić. A kiedy jest już po wszystkim, niemal pragniesz, żeby te wszystkie złe rzeczy powróciły, bo razem z nimi przyjdą też te dobre.
Obudziłam się naga, wtulona w gorące ciało Zayna. Przeciągnęłam się tak, by się nie obudził. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu bielizny, którą wczoraj gdzieś rzuciłam. Przeszukiwałam pokój, odrzucając na bok wszystkie brudne ubrania i śmieci. Po kilku minutach odnalazłam swoje majtki oraz biustonosz. Z szafy wygrzebałam stare jeansowe szorty i kamizelkę. Ubrałam się w przygotowane ciuchy i poszłam do malutkiej kuchni. Zajrzałam do lodówki, która znowu była pusta. Prosić Zayna o cokolwiek to jak prosić człowieka by przestał oddychać. Z małego słoiczka wyciągnęłam 10 funtów i wróciłam do sypialni. Przeszukałam kieszenie jego spodni i zabrałam kolejne 10 funtów.
-Co robisz?-zapytał Zayn, spoglądając to na mnie to na swoje spodnie, które trzymałam w dłoni.
-Potrzebuje pieniędzy na zakupy. Idziesz ze mną?-zapytałam, odwracając się do niego tyłem.
Wciągnęłam na nogi buty i chwyciłam za dużą kurtkę Zayna.
-To moje!-zawołał, podchodząc do mnie.
Odgarnął z mojego ramienia włosy i złożył pocałunek tuż przy granicy szczęki.
-Idziesz czy nie?-powtórzyłam się.
-Tylko się ubiorę-cmoknął mnie w policzek i podobnie jak ja przed kilkunastoma minutami, zaczął szukać swoich ciuchów.
-Patrz czy nikt nie idzie-szepnęłam do Zayna, po czym zwinęłam z pułki pudełko mojej ulubionej, aczkolwiek dość drogiej herbaty.
Chodziliśmy po sklepie z wózkiem, do którego wrzucaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Do kieszeni chowaliśmy tylko nasze zachcianki typu słodycze lub inne pierdoły. Zapłaciliśmy i wyszliśmy jak gdyby nic. Wróciliśmy z powrotem do naszego mieszkania, po drodze zahaczając o dom Chrisa-naszego dostawcy. Rozpakowaliśmy zakupy i poszliśmy do sypialni. Zamknęłam drzwi, a w tym czasie Zayn wziął się za rozpalenie blanta. Zanim dosiadłam się do niego, wyjęłam jeszcze z kieszeni kurtki jakieś nowe tabletki, po których podobno jest niezły odlot.
-Masz. Na razie po jednej-położyłam mu na dłoni różową kapsułkę.
-Kocham cię [t.i]-szepnął i mnie pocałował.
Kiedy już się od siebie oderwaliśmy popiliśmy tabletkę piwem i zabraliśmy się za palenie. Kilka buchów wystarczyło byśmy złapali fazę. Wstałam z ziemi i pociągając za sobą Zayna, zaczęłam go całować. Chłopak w mgnieniu oka złapał mnie pośladki i uniósł do góry. Nie przestając się całować, przemieszczał się ze mną na rękach, po pokoju. Nim trafiliśmy na łóżko, kilkakrotnie zostałam przyparta do ściany lub posadzona na szafce. Zdawało mi się, że coś się potłukło, ale nie zwróciliśmy na to uwagi. Zayn w końcu rzucił mnie na łóżko i do końca mnie rozebrał. Jeszcze przez chwilę pieściliśmy swoje ciała, aż w końcu złączyliśmy się w jedno.
-Mike napisał, że na przedmieściach organizują imprezę. Wpadniemy?-zaproponował Zayn.
-O której?
-O 20.
Spojrzałam na zegarek elektroniczny stojący na szafce nocnej.
-To za godzinę-oznajmiłam.
-Wiem, dlatego powinniśmy zacząć się ubierać.
Po kilku minutach wstaliśmy z łóżka. Ubraliśmy się w ciuchy, które mieliśmy dziś na sobie. Przejrzałam się w lustrze przeczesując dłonią włosy. W lustrzanym odbiciu pojawiła się również sylwetka Zayna, która po chwili stanęła tuż za mną.
-Wyglądasz wspaniale-skomplementował mnie.
Zarumieniłam się delikatnie.
-Dzięki.
Posłałam mu ciepły uśmiech i stając z nim już twarzą w twarz, pocałowałam go. Skradaliśmy sobie nawzajem pocałunki, dopóki po pokoju nie rozległ się dzwonek telefonu Malika.
-Chodźmy już. Podobno Chris ma nowy towar i jeśli chcemy coś dla siebie to musimy się pospieszyć.
Przytaknęłam głową i założyłam na ramiona kurtkę Zayna, tę którą miałam na zakupach.
-Ładnie ci w niej-mulat znów mnie pocałował i chwyciwszy za rękę, wyprowadził z mieszkania.
Tańczyliśmy wśród tłumu ludzi, śpiewając głośno piosenki, które akurat były grane. Ocieraliśmy się ciałami i innych imprezowiczów. Wszyscy, łącznie z nami byli pijani, zjarani i nie wiem co jeszcze. Podbiegłam do Zayna, który akurat stał przy barze popijając wódkę. Wskoczyłam mu na barana i zaczęłam się śmiać jak głupia.
-Kocham cię głupku!-powiedziałam do jego ucha.
Poprawił mnie na swoich plecach i ruszył na parkiet. Tańczył wraz ze mną. Skakaliśmy i śmialiśmy się jak typowi nietrzeźwi ludzie.
-[t.i] już dobrze?-zapytał troskliwie Zayn, odgarniając z mojej twarzy kosmyk włosów.
Pokiwałam głową i przytuliłam się do niego. Siedzieliśmy na środku chodnika. Alkohol i narkotyki jeszcze w nas tkwiły.
-To chyba przez to jedzenie. Sean mówił, że jak zjem coś na imprezie u Chrisa to na pewno to wyrzygam-
zaśmiałam się
zaśmiałam się
Zayn zawtórował mi, przyciągając jeszcze bliżej siebie.
-Idziemy do domu?-zapytałam cicho, obserwując uliczny ruch.
-Okej-pocałował mnie w czoło i pomógł podnieść się z ziemi.
Obserwowałam postać Zayna, który po raz kolejny grał w bilard. Zakładał się z kumplami o kasę, przez co przegrał już 200 funtów, których nawet nie mamy. Podeszłam do niego i pociągnęłam za kurtkę.
-Chodźmy do domu-zarządziłam.
-Jestem zajęty!-wyrwał się i powrócił do gry.
-Zayn już późno. Wracajmy-dalej próbowałam.
Mój głos był cichy. Złapałam go za dłoń odwracając przodem do siebie.
-Kurwa [t.i] nie widzisz, że gram!-naskoczył na mnie.
Na jego twarzy widoczna była złość.
-Chcę wrócić do domu-szepnęłam, patrząc w jego oczy.
-Chuj mnie to obchodzi! Wracaj sama!-stanął tyłem do mnie.
-Nie odzywaj się tak do mnie!-uniosłam się.
-Bo co?-prychnął.
-Bo jestem twoją dziewczyną!-pociągnęłam go brutalnie za rękaw, przez co o mały włos się nie przewrócił.
-Pojebało cię?!-wrzasnął.
-Powiedziałam, że nie masz się tak do mnie odzywać!
-Gówno mnie obchodzi co powiedziałaś!
Nie wytrzymałam. Uderzyłam go z całej siły w twarz, zostawiając na policzku zaróżowiony odcisk mojej dłoni. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z baru. Wyciągnęłam z kieszeni papierosa i zapaliłam go. Szłam ruchliwymi ulicami Londynu. Mimo późnej pory to miasto kipiało życiem. Zaciągnęłam się ostatni raz i rzuciłam na ziemię niedopałek zgniatając go butem. Po kilku minutach marszu ktoś szarpnął mnie za nadgarstek. Zatrzymawszy się, odwróciłam się do tyłu. Ujrzałam przed sobą Zayna. Głośno prychnęłam i odwróciłam głowę w bok. Ten złapał mnie brutalnie za podbródek zmuszając tym samym bym na niego patrzyła. Pogardliwie na niego spojrzałam i odepchnęłam go. Wściekła ruszyłam w stronę mieszkania.
-Zayn przestań!-krzyknęłam na niego.
Po raz kolejny pokłóciliśmy się o jakąś głupotę. Ostatnio zdarzało nam się to zbyt często. Ciągle krzyczeliśmy na siebie, a potem na zgodę jaraliśmy i odurzeni uprawialiśmy seks. Wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Głowa pulsowała mi od ciągłych wrzasków. Skierowałam się stronę pubu, w którym dorabia Chris.
-Daj mi coś porządnego-oznajmiłam bez zbędnego przedłużania.
Ten pokiwał zrozumiale głową i zniknął na zapleczu. Po kilku minutach wyszedł z woreczkiem w ręku.
-Nowy towar na rynku. Podobno te kuleczki w środku dają nieziemski odlot-pokazał na kolorowe kulki, znajdujące się we wnętrzu kapsułki.
-Dzięki Chris. Zayn za wszystko ci jutro zapłaci-posłałam mu przyjazny uśmiech i wyszłam na zewnątrz.
Zwymiotowałam na środku chodnika. Tabletki rzeczywiście dawały nieziemski odlot, ale to chyba jednak za mocne na mój organizm. Podparłam się ściany jakiejś obskurnej kamienicy, ponieważ zawroty głowy z każdą chwilą rosły w siłę.
Obudziłam się na zimnym cemencie. Rozejrzałam się dookoła. Ulice całkiem spustoszały. Odszukałam w kurtce telefon i zerknęłam na godzinę. 3.46. Usiadłam się opierając plecami o mur. Przymknęłam oczy, starając przypomnieć sobie co się stało. Kłótnia z Zaynem, tabletki od Chrisa, wymioty i koniec. Od tego momentu czarna dziura. Westchnęłam głośno. Miałam już dosyć tego życia. Miłym prezentem byłaby śmierć. Podniosłam się z ziemi i ruszyłam z powrotem do mieszkania. W czasie drogi wszystko sobie przemyślałam. Podjęłam ostateczną decyzję. Czas zmienić swoje życie. Otworzyłam wejściowe drzwi, a następnie przeszłam do sypialni. Jak zwykle panował tu okropny bałagan. Na podłodze leżał Zayn. Wokół niego leżało pełno butelek po piwie i wódce. Znalazł się nawet napoczęty joint. Nie wiele myśląc, sięgnęłam z szafy walizkę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy.
-Co ty robisz?-zapytał słabym głosem Zayn.
-Odchodzę-warknęłam, dalej pakując ubrania.
-Nie możesz-powiedział stanowczo.
Próbował się podnieść, ale od razu upadł. Przeszłam obok niego, by sięgnąć bluzkę, lecz ten złapał za moją kostkę, tak że prawie bym się przewróciła.
-Puszczaj mnie!-krzyknęłam i wyrwałam się z jego uścisku.
Złapałam za torbę i wyszłam z sypialni. Jednak zanim to zrobiłam ostatni raz spojrzałam na leżącego Zayna.
-Kocham cię sukinsynie-wycedziłam przez zęby i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Oparłam głowę o szybę autobusu. Właśnie zaczynam nowe życie. Idę zmieniać siebie i świat...
We found love in a hopeless place...