sobota, 2 sierpnia 2014

Harry cz.7


     Patrzyłem na nią. Nie pilnowałem się. Na jej twarzy malowała się taka czułość i ciepło. Tylko usta pozostawały twarde. Wyobraziłem sobie, co by poczuła, gdybym ją pocałował.
     Nie mówiąc ani słowa, spotkałem jej usta w połowie drogi, kiedy się poruszyła. Smakowała zupełnie tak, jak się spodziewałem. Była taka miękka, zapraszająca. Była jeszcze w lekkim szoku po tym, co zrobiłem, ale o dziwo nie opierała się, chociaż usta miała przymknięte. Szybko rozwiązałem ten problem kciukiem odciągając jej brodę, po czym wcisnąłem język, zanim [T.I.] zdołała odgarnąć moje intencje. Złapałem jej oddech i zamknąłem jej krzyk. Wówczas dziewczyna nieśmiało użyła języka. Biodrami przycisnąłem ją jeszcze mocniej do ściany, w ten sposób uniemożliwiając jakąkolwiek próbę ucieczki. Rękoma uwięziłem jej głowę w czułym, lecz mocnym uścisku. Ręce [T.I.] nieśmiało zsunęły się po plecach ku samemu dołowi mojej koszulki. Palcami podwinęła materiał, wsuwając pod nią dłonie. Jej dotyk sprawił, że przez ciało przeleciał dreszcz. Krew w żyłach pobudzała do życia, pożądanie z prędkością światła wbijało się na najwyższe poziomy. Płonąłem jak w gorączce. Chciałem poznać jej wszystkie tajemnice wszystkie, bo [T.I.] odpowiadała na moje pieszczoty w tak cudowny sposób.
     Pocałunek stał się tak gorący, tak zachłanny, że zacząłem się bać, że stracę nas sobą kontrolę. Moje usta zamykały się na jej ustach raz za razem, język penetrowałem, gładziłem, przygarniałem. Nie mogłem się nacieszyć. Był to najbardziej niezwykły pocałunek, jakiego doświadczyłem, a w moim życiu było ich... sporo. Przerwałem go dopiero wtedy, gdy zaczęła drzeć. Z głębi jej gardła wydobył się cichy jęk. Słysząc ten zmysłowy dźwięk, do reszty straciłem rozsądek.
     [T.I.] była zbyt oszołomiona, żeby zareagować, kiedy gwałtownie się od niej odsunąłem. Zamknąłem oczy, a jedyną oznaką naszych pocałunków był urwany, niespokojny oddech. Dłonie dziewczyny wciąż tkwiły pod moją koszulką i nic nie zapowiadało na to, aby w najbliższym czasie miała je zabrać. Jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało.
     Ponownie się do niej przybliżyłem. Moje usta spoczęły na jej wargach w pocałunku, który miał stopić wszelki opór. Teraz jej ramiona oplotły moją szyję, a gdy jęknąłem z rozkoszy okazując w ten sposób, jaką radość sprawiło mi jej zachowanie, uśmiechnęła się z radością.
     Uniosłem głowę, by spojrzeć na najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem, która należy do mnie już od pierwszego dnia, kiedy pojawiła się w szkole. Sprawiała wrażenie zadowolonej. Jej usta był wilgotne i nabrzmiałe, a w oczach pojawił się błysk, który radował moje serce. Odwzajemniłem tej uśmiech. Kiedy poczułem, że nieśmiało głaszcze palcami po moim karku, nie mogłem się powstrzymać przed kolejnym pocałunkiem.

- Harry, wstawaj, czas do szkoły. - poczułem delikatne szarpanie za ramię. Zmarszczyłem czoło i delikatnie otworzyłem oczy, próbując przyzwyczaić się do jasnego światła wpadającego do pomieszczenia. No tak, zapomniałem wczoraj spuścić rolety. Tak samo jak zapomniałem się umyć i przebrać w piżamę.
     Czy ten pocałunek był tylko snem? W moim sercu zrodził sie tak ogromny smutek oraz żal, że to, co przeżywałem jeszcze kilka sekund temu, było jedynie pieprzonym snem. To nigdy się nie wydarzyło. I prawdopodobnie nigdy nie wydarzy, w końcu jesteśmy "tylko przyjaciółmi". To mi teraz nie da spokoju przez najbliższe kilka dni. Jakim ja mogłem być kretynem myśląc, że to się wydarzyło naprawdę?
     Przeniosłem swój wzrok na mamę, która przed chwilą mnie obudziła, a szeroki uśmiech, który gościł na jej twarzy, w jednej sekundzie sie zmył. Dokładnie wtedy, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały. I od razu pożałowałem, że musi mnie takiego oglądać. Nie lubię, gdy ktokolwiek widzi mnie w takiej sytuacji.
- Harry, wszystko w porządku?
- Tak, nie martw się. - westchnąłem cicho i zrzuciłem z siebie kołdrę. Położyłem swoje gołe stopy na chłodnych drewnianych panelach. Ziewnąłem, zakrywając usta dłonią i przetarłem palcem lewe oko. Byłem cholernie zmęczony, co chwilę się w nocy budziłem.
- Wyglądasz na... smutnego. Powiesz mi w końcu, co się z Tobą dzieje? - patrzyła na mnie uważnie, a kiedy już miałem odpowiedzieć to, co zwykle odpowiadałem, ona podniosła się i oparła swoje dłonie na biodrach, mówiąc głośniej - I nie mów mi, że nic się nie dzieje, bo od kilku dni chodzisz jak struty! Coś w szkole? Może powinnam się tam przejść?
- Mamo, nie!
     Gdyby faktycznie poszła do szkoły, wyciągnęłaby fałszywe wnioski. Może i by to ją odsunęło od prawdziwego powodu, ale nie o to chodzi. Mama wciąż nie wie, że codziennie siedzę w kozie za palenie w szkole i gdyby się o tym dowiedziała od dyrektora, prawdopodobnie pomyślałaby, że przez to jestem taki... inny. Byłaby również wściekła, że minęło tyle czasu, a ja jej o tym nie powiedziałem osobiście. Tym samym straciłbym jej zaufanie i zawiódł ją. Taka sytuacja już nie raz miała miejsce. Za każdym razem, kiedy miałem rozmowę u dyrektora za palenie, on powiadamiał o tym moją mamę. Ta w pewnym momencie wybuchła i przysięgła, że jeżeli jeszcze raz dostanie wiadomość o tym, że palę, straci całkowite zaufanie do mnie i będę mógł zacząć szukać nowego mieszkania. Nie mogę sobie na to pozwolić. Moja mama i Gemma to... jedyne osoby, które są ze mną na dobre i na złe. Są dla mnie najważniejsze i nie wiem co bym zrobił, gdybym i je stracił. Jest również Zayn, pamiętam o nim i w ostatnim czasie przekonałem się, że również jest dobrym przyjacielem, ale nawet on nie zna prawdziwej historii mojej rodziny. I nie szczególnie szczególnie lubię się nią chwalić. Jeszcze żebym miał czym.
     Moja mama zmarszczyła brwi, przyglądając mi się uważnie. Ja próbowałem udawać spokojnego i opanowanego, aby nie wzbudzić jej podejrzeć. Ma wystarczająco dużo swoich problemów, nie chcę jej dodawać kolejnych.
- Dlaczego?
- Bo nie ma takiej potrzebny. To nie jest związane ze szkołą, moje życie nie krąży tylko wokół szkoły.
     Właściwie, to jest po części związane ze szkołą, w końcu to jedynie miejsce, w którym spotykam [T.I.], ale nic więcej.
- Harry, jeżeli nie ze szkołą, to z czym? Ja tego tak nie zostawię. Masz wybór, albo ja idę do szkoły, albo dzwonię do wychowawcy i zapraszam go do domu na rozmowę.
     Wszystko, tylko nie to. Moja ukochana wychowawczyni ma tendencje do przesadnego kolorowania historyjek i wtrącania w nie własnych zmyślonych obserwacji. Gdyby nie ona, wszyscy którzy mieli ostro przechlapane u rodziców, zapewne uniknęliby tego, albo zostaliby ukarali nie tak surowo, jak byli. Ale komu wierzyć: buntującemu się nastolatkowi, czy dorosłemu, doświadczonemu i poważnemu nauczycielowi? Odpowiedź na to pytanie jest zbyt oczywista.
      Ale wtedy przypomniał mi sie istotny fakt, który mnie ucieszył, ale po sekundzie zdołował jeszcze bardziej.
- Moja wychowawczyni od wczoraj jest na zwolnieniu lekarskim na dwa tygodnie... - i w ten sposób sam się znokautowałem. Mama pójdzie do szkoły i porozmawia sobie z dyrektorem... No po prostu świetnie.
- Masz ostatnią szansę, Albo powiesz prawdę, albo jadę dzisiaj z Tobą do szkoły.
     Zastanawiałem się do powiedzieć. Przecież gdy powiem jej prawdę (czyli, że się zakochałem w swojej nauczycielce od historii) to mnie wyśmieje i poprosi, abym nie wygadywał głupot, a jeżeli powiem jej to, że paliłem... nie chcę tego. Zawiodę ją. Znowu. Jestem beznadziejny i przysparzam... nie mało problemów, to jest fakt, ale potrafię się uczyć na błędach. Niestety ludzie tacy są, że nigdy nie dostrzegają cech pozytywnych i zawsze zapamiętują te błędy, które popełniliśmy. Nie to, co dobre, tylko to, co złe.
     Wtedy do mojego pokoju weszła Gemma. Jeszcze jej tu brakowało. Może niech jeszcze zwołają wszystkie sąsiadki z okolicy, będą miły świetny widok - ledwo żywy chłopak, z potarganymi włosami, z pomiętą koszulką i coś, co towarzyszy każdemu facetowi po przebudzeniu się, przez co muszę się zakrywać poduszką...
- Oj mamuś, nie męcz już Harrego. Nie widzisz, że się chłopak zakochał? - uśmiechnęła się zwycięsko i uniosła brodę do góry. Złożyła ręce na piersiach i oparła się ramieniem o futrynę drzwi.
- Nie gadaj głupot... - parsknąłem śmiechem, próbując jak najszybciej zakończyć ten temat. Byłem zdenerwowany jeszcze bardziej. Najpierw Zayn, teraz Gemma, zaraz wszyscy w okolicy będą wiedzieli i mieli temat do plotek. Robią z tego nie wiadomo co, ludzie stale się w kimś zakochują. Z wzajemnością, bądź bez niej, różnie z tym bywa.
- Ah, czyli rozmowa z Zaynem kilka dni temu nigdy nie miała miejsca? - uniosła brwi do góry, wyczekując odpowiedzi.
- Podsłuchiwałaś?!
- Braciszku, nie musiałam. Wszyscy w promieniu 10 kilometrów wiedzą, kiedy on przychodzi do nas. - zaśmiała się wesoło i podeszła do mamy, kładąc dłoń na jej ramię. - [T.I.], jak się nie mylę. Śliczne imię. Kiedy ją poznamy, Harry?
      Po minie i Gemmy i mamy widziałem, że ledwo powstrzymują się od wybuchu śmiechem. Fajnie, że dla nich to było w chuj zabawne, bo dla mnie nie było ani trochę. Nie wiem, co ja mam teraz robić, jaki krok powinien być moim następnym. Cały mój "plan" zdobycia [T.I.] spalił na panewce, bo ona chcę przyjaźni. PRZYJAŹNI, której ja jej nie będę potrafił dać. I cieszę się, że właśnie teraz dowiedziałem się, że w tej kwestii rady u Gemmy i mamy mogę sobie darować.
     Westchnąłem cicho i przewróciłem oczami. Wstałem poirytowany i skierowałem się do szafki, z której wyjąłem czyste ubrania i skierowałem się do łazienki. Nie myłem się wczoraj, a brudny do szkoły na pewno nie pójdę... Chociaż w sumie nie muszę iść do szkoły. Zawsze mogę się wymigać "bólem brzucha" albo "złym samopoczuciem", ewentualnie "wizyta u dentysty", która nigdy nie miała miejsca.
- Oh Harry, nie złość się na nas. - mama złapała mnie za nadgarstek, uniemożliwiając mi pójście do łazienki. - Po prostu nigdy nie widziałyśmy Cię zakochanego.
     I to był fakt. Nigdy nie byłem wcześniej prawdziwie zakochany.


      Jaki jest najkrótszy sposób, z którego korzystają kobiety, aby "wykastrować" mężczyznę? Powiedzieć mu "zostańmy tylko przyjaciółmi". W jednym z amerykańskich filmów słyszałem, że są dwa rodzaje kobiet: takie, których nie chcesz i takie, które nie chcą Ciebie. Ładnie powiedziane. I jakie prawdziwe. [T.I.] prawdopodobnie zalicza się do tej drugiej grupy kobiet, które mnie nie chcą. Wcześniej nie sądziłam, że mogę spotkać taką dziewczynę, która będzie chciała się ze mną tylko przyjaźni i nie byłem przygotowany na taki obrót sprawy. Spójrzmy prawdzie w oczy, jestem zwykłym chujem, zapatrzonym w siebie i myślącym, że leci na mnie każda laska, bez wyjątku. I mógłbym się nawet założyć, że uda mi się poderwać [T.I.]. Nie dlatego, aby po raz kolejny sobie udowodnić i innym, że w jakiś sposób działam na kobiety, ale dlatego, że to [T.I.] jest pierwszą kobietą, dla której byłbym gotów zerwać z moim wizerunkiem chama, egoistycznego skurwysyna i stać się "prawdziwym" Harrym. I była w stanie doprowadzić mnie do tego w zaledwie 4 tygodnie. Ale co z tego, skoro chcę się ze mną tylko "przyjaźnić"? Cieszę się, że przynajmniej zaproponowała tyle, a nie odprawiła mnie z kwitkiem. Całkowite odrzucenie dałoby mi dopiero w kość, ale nie wierzę, że jestem w stanie ograniczać się tylko do przyjaźni. Przecież przyjaźń męsko-damska nigdy nie wypala. Prędzej czy później któreś się zakocha. W tym przypadku: ja, ale to bez znaczenia, bo już to zrobiłem.
     Patrzyłem na nią i pożerałem ją wzrokiem. Była oazą pośrodku towarzyskiej pustyni. Na tej lekcji, gdy ciągle krzątała się przy tablicy, zauważyłem miękkie krągłości jej ciała. Patrząc na jej długie, przerzucone przez jedno ramię włosy, na pokrytą delikatnym makijażem twarz pomyślałem, że rzadkością są kobiety tak naturalnie piękne. Była czarująca, a ja nie potrafiłem odwrócić od niej wzroku. Nie chciałem, ale jeżeli dalej będę to robił w tak perfidny sposób, ktoś się zacznie czegoś domyślać.
     Poczułem dosyć mocne szturchnięcie w ramię. Ufundował mi je Zayn, ale pierwszy raz nie byłem za to na niego zły, a wręcz byłem wdzięczny za uwolnienie mnie z tej "pułapki".
- Stary, co się dzieje? Próbowałeś? - ton głosu zniżył na tyle, abym słyszał go tylko ja. Dodatkowo sprawę nam ułatwiały dość głośne rozmowy innych osób z klasy, więc ryzyko, że ktoś nas podsłucha, malało.
- Przyjaźń. - odpowiedziałem, a kiedy spojrzałem na zdziwiony wyraz jego twarzy wiedziałem, że nie bardzo zrozumiał i chcę wiedzieć więcej. - Zaproponowała przyjaźń.
- No nieźle, stary. - zaśmiał się gorzko Zayn, przejeżdżając kciukiem po dolnej wardze.
     Westchnąłem cicho i oparłem głowę na dłoni, a łokcie na blacie ławki. Wciąż zastanawiałem się, co powinienem robić dalej. Walczyć o nią ze świadomością, że ona chcę tylko przyjaźni? Z drugiej strony... nie powiedziała mi jasno, abym trzymał się od niej z daleka. Nie wiem dlaczego to mi dało jakąś głupią nadzieję na zdobycie jej. Jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnąłem dziewczyny tak, jak pragnę [T.I.]. Nie mówię tu tylko o pociągu fizycznym. Po prostu pragnę być dla niej tym jedynym.
     Ale jakie to ma znaczenie, skoro [T.I.] tego nie chcę?
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że przestaniesz się o nią starać...
- No a co mam zrobić? Błagać ją na kolanach?
- Nie, po prostu z niej nie rezygnuj. To, że zaproponowała przyjaźń, nie znaczy, że to nie ma szansy na przerodzenie się w coś większego.
     Zayn uśmiechnął się i usiadł normalnie na krześle udając, że uważa na lekcji. Jego rady wcale nie były takie głupie. Miał racje: przyjaźń nie oznacza, że wszystko stracone. Nie poddam się. Będę czekał tyle, ile będzie trzeba.


     Zapukałam do drzwi dyrektora, który pilnie wezwał mnie do swojego gabinetu. Oczekiwałam najgorszego. Pierwsza myśl: dowiedział się o mnie i o Harrym, ale jakby tak dłużej pomyślał, między nami nic nie ma, co moglibyśmy ukrywać. Jedynie ta "przyjaźń", ale szczerze mówiąc nie wierzę w to, aby ona wypaliła. Prędzej czy później któreś z nas ulegnie i prawdopodobnie pierwsza będę ja. Nie chcę tego... co ja pieprzę, pragnę tego, pragnę stworzyć z Harrym coś więcej, pragnę poznać go prawdziwego i wreszcie dotarło do mnie, że okłamywałam samą siebie mówiąc, że nic nas nie łączy, ale nie mogę, regulamin nauczyciela stanowczo tego zabrania. Dotarło do mnie to dopiero po zaproponowaniu przyjaźni. Nie chcę z nim przyjaźni. Chcę czegoś więcej, ale to niestety niemożliwe. I tego muszę się trzymać.
     Druga myśl: zrobiłam coś nie tak i muszę się z tego wyspowiadać. Nie wiem jak to mogło być możliwe, bardzo się staram, aby robić wszystko prawidłowo, ale wiadomo, nie zawsze jest tak, jakbyśmy tego chcieli...
- Proszę! - usłyszałam donośny głos dyrektora zza drzwi. Otworzyłam drzwi i wkroczyłam do środka, ale zastygłam w połowie kroku. Dyrektor nie był sam. Przed jego biurkiem na fotelu siedziała kobieta, która skierowała swój wzrok na moją osobę w chwili, w której wchodziłam do pomieszczenia. Przełknęłam głośno ślinę. Kim jest ta kobieta? I dlaczego zostałam wezwana?
- Dzień dobry. - powiedziałam, starając się wymusić uśmiech. Byłam zestresowana, w końcu... nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
- Dzień dobry, [T.I.]. - odpowiedział dyrektor, a obca kobieta tylko kiwnęła głową w moją stronę. Widziałam jej zmartwiony wyraz twarzy i naprawdę byłam ciekawa, co jest tego przyczyną. - To jest Anne Cox, mama Harrego.
     O cholera...
     Co robi tutaj mama Harrgo? I czego ode mnie oczekuję?
     Przełknęłam głośno ślinę, zamykając powoli za sobą drzwi. Skinęłam głową do kobiety.
- Chciałbym, aby pani porozmawiała z mamą naszego ucznia. - moje serce waliło niczym młot. Nie mam pojęcia, dlaczego aż tak bardzo się zdenerwowałam. O czym mam z nią rozmawiać? Dyrektor widocznie nie zaważył tego, że się zmieszałam, bo ton jego głosu był spokojny, opanowany, ale stanowczy.
- Ja? Dlaczego ja?
- Ponieważ to pani codziennie go pilnuje w kozie i najlepiej wie, czy widać w nim zmianę, czy nie. - podniósł się ze swojego fotela i wyszedł zza biurka, kierując się do wyjścia. - Mogą panie rozmawiać tutaj.
     I wyszedł, zostawiając mnie sam na sam z tą kobietą. Dlaczego tak bardzo mnie stresowało to spotkanie? Widzę ją przecież pierwszy raz, a mam wrażenie, jakby wiedziała, co łączy mnie i Harrego. Właściwie to nas nic nie łączy, ale... że nic dla mnie nie znaczy, również nie mogę powiedzieć.
- Dzień dobry, nazywam się [T.I.][T.N.], ale pan dyrektor zapewne powiedział pani o mnie...
- Tak, powiedział. - wymieniłyśmy się uściskiem dłoni i niepewnie usiadłam na krześle znajdującym się obok kobiety.
- Więc w jakiej konkretnie sprawie odbywa się ta rozmowa?
- Zachowanie Harrego. - kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i zacisnęłam wargi w jedną linię. - Dyrektor właśnie mi powiedział, że już od 3 tygodni pilnuje go pani w kozie, za palenie papierosów. - kobieta westchnęła cicho i splotła ze sobą swoje palce, opierając je na kolanie. Osobiście byłam bardzo zaskoczona tym, że mama Harrego nie wie, że ten codziennie zostaje w kozie po lekcjach. Widocznie musiał mieć ku temu konkretny powód. - Już kiedyś palił. Obiecał, że przestanie, ale sytuacja znowu się powtarza... Myślałam, że przez ostatni czas chodzi taki przygnębiony właśnie przez te papierosy, ale okazało się, że to jest co innego. Zakochał się. Ale moim zdaniem jest coś jeszcze i nie chcę o tym powiedzieć. Czy zauważyła pani coś niepokojącego w zachowaniu Harrego?
      Zaraz... Zakochał się? To dlatego tak dziwnie się ostatnio zachowywał. Mamy winowajcę. To może wydać się głupie, ale... poczułam delikatnie ukłucie zazdrości w sercu. Byłam zbyt dumna, aby się do tego przyznać, ale cóż, innych mogę okłamywać, ale siebie nie. Zazdrościłam jej, że nie będzie się musiała zastanawiać, czy ich związek jest odpowiedni i nic im nie stoi na drodze. Zazdrościłam jej, że może go mieć tylko dla siebie. Z drugiej strony... może to i lepiej? Będziemy mieli szansę na zbudowanie wyłącznie przyjaźni.
- Również zauważyłam, że... jest taki nieobecny. Rozmawiać normalnie rozmawia, ale porównując jego aktualną postawę z postawą sprzed trzech tygodni, kiedy przyszłam tu pracy, widać zmianę. Nie mam pojęcia, czy istnieje jakiś inny powód zmiany zachowania. Ale co do palenia... od tamtej pory, kiedy został ukarany kozą, nie został przyłapany ani razu, a wczoraj oznajmił, że zrywa z tym.
- Ohh, przynajmniej tyle. - westchnęła cicho z widoczną ulgą wymalowaną na jej twarzy. Uśmiechnęła się delikatnie i spuściła wzrok na swoje dłonie. - Czy... mogłaby pani mnie informować, gdyby zauważyła coś niepokojącego? Harry miał dość... trudne dzieciństwo. Chcę, by o tym zapomniał o poszedł dalej...
      Patrzyła na mnie takim wzrokiem, że nie potrafiłabym jej odmówić, ale nawet nie miałam zamiaru tego robić, w końcu... nie mam powodów, aby odmawiać. Również chciałabym wiedzieć, co tak naprawdę dzieję się z Harrym, bo ludzie stale się w sobie zakochują, ale nie tak, aby od razu tracili całą chęć życia. Chcę mu pomóc jeżeli ma problemy.
- Dobrze, poinformuję. - uśmiechnęłam się delikatnie i podniosłam się równocześnie z mamą Harrego z miejsca.
     Widać, że są ze sobą mocno związani i cholernie im tego zazdrościłam. Jak prawdziwa rodzina, której ja nigdy nie miałam. Jego mama się troszczy o niego i nie olewa tego, że w swoim synu zauważyła niepokojącą zmianę. I nie zaprzestała na poszukiwaniu odpowiedzi tylko po rozmowie z Harrym, ale próbuje dalej. Tak zrobiło mi się ciepło na sercu wiedząc, że Harry ma taką wspaniałą mamę i zawsze może na nią liczyć. Większość nastolatków nie docenia tego. I ja również nie doceniałam, ale teraz się nauczyłam doceniać... Szkoda, że już trochę za późno.
- Dziękuję. - odpowiedziała. - A i jeszcze jedno... czy nasza rozmowa mogłaby zostać w tajemnicy?
- Pewnie, nie ma problemu.
     Po delikatnym uścisku dłoni skierowała się do wyjścia, a ja podążyłam za nią. Było mi z jednej strony przykro, ponieważ nie udzieliłam konkretnej odpowiedzi na jej pytanie i być może nie zaspokoiłam ciekawości, ale cóż mogłam jej powiedzieć, skoro sama wiem niewiele więcej?
     Moim postanowieniem, od dzisiaj, jest zrobienie wszystkiego, co w mojej mocy, ale pomóc Harremu wyjść z tego "dołka", niezależnie od tego, co to będzie. Jak zamierzałam to zrobić? Hmm, cóż, dobre pytanie.


     Położyłam kubek z kawą latte na blacie, zaraz obok cukierniczki. Wsypałam jedną łyżeczkę cukru i dokładnie wymieszałam. Uwielbiam mój expres. Mogę wykonać sobie kawę, na którą akurat w tej chwili mam ochotę bez wychodzenia w domu i przede wszystkim za darmo. Moje i tylko moje.
     Chwyciłam za ucho od kubka i przyłożyłam do ust, powoli zanurzając wargi w cieczy. Musiałam bardzo uważać, aby się nie poparzyć, bo chyba nie ma nic gorszego od poparzonego języka.
      Nienawidziłam spędzać samotnie takich wieczór, jak ten. Moje mieszkanie nie było zbyt duże, w zupełności mi wystarczało i bardzo się z tego cieszę. Bałabym się sama mieszkać w dużym domu. Teraz również się boję, bywają wieczory, kiedy w mojej głowie pojawiają się okropne sceny z horrorów, bądź wracają je najgorsze wspomnienia z dzieciństwa. Czuję się wtedy zagubiona i zupełnie samotna, zamknięta w czterech ścianach, a jedynym dźwiękiem jest mój oddech i zegar tykający na ścianie. Mój starszy brat zapowiedział, abym dzwoniła do niego o każdej porze dnia i nocy, jeżeli będę potrzebowała jego towarzystwa, ale czuję się głupio, że zostawia swoją narzeczoną, aby posiedzieć ze mną kilka godzin w głuchej ciszy. Może wykorzystać to znacznie lepiej, zamiast litować się nad swoją młodszą siostrzyczką, która wreszcie powinna się wziąć w garść.
     Miałam ochotę napisać do Shay, czy nie wpadłaby do mnie z winem, albo innym alkoholem, ale po chwili stwierdziłam, że to bez sensu. Nie mogę za każdym razem swoim smutków topić w alkoholu. Póki co jednak nie miałam lepszego pomysłu, więc co mi szkodziło?
     Westchnęłam cicho i wzięłam kolejnego małego łyczka kawy. Potrzebowałam kofeiny. I walę to, że jest prawie 22 w nocy i nie będę mogła zasnąć. Kolejna bezsenna noc nie zrobi mi różnicy.
      Nagle usłyszałam mocne pukanie do drzwi. Serce podeszło mi do gardła i mało brakowało, abym wypuściła kubek z dłoni. Pierwsza myśl: złodziej. Albo jakiś pedofil. Gwałciciel, Boże, ktokolwiek, kto nie ma raczej dobrych zamiarów wobec mnie. Druga myśl: gdyby chciał mi coś zrobić, to by nie pukał kulturalnie do drzwi. No dobrze, może niezbyt kulturalnie, bo zaraz będę miała w nich dziurę, ale gwałciciel, albo pedofil, nie patyczkowałby się z pukaniem.
     Odłożyłam kubek i powoli skierowałam się do drzwi. Wolałabym ich nie otwierać i udawać, że nie ma mnie w domu, albo już śpię, ale było zapalone światło w kuchni, a niestety od zewnątrz widać to. No trudno, zaryzykuję. Chwyciłam za klamkę i jednym ruchem otworzyłam je.
- Harry?! - ależ to było zaskoczenie, kiedy to własnie jego zobaczyłam na mojej werandzie. Co on tu robi?
- Rozmawiałaś dzisiaj z moją mamą, prawda? - zapytał, uważnie mi się przyglądając. Przełknęłam głośno ślinę, ponieważ nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Mama Harrego prosiła mnie o dyskrecje, ale skoro się pyta, to chyba się domyślił albo dowiedział. - Widziałem jej samochód pod szkołą, więc proszę, powiedz mi prawdę.
     Chwyciłam go za rękaw bluzy... tej bluzy i wciągnęłam do środka, zamykając drzwi za nim. Nie będziemy przecież rozmawiać na zewnątrz, zwłaszcza gdy jest ryzyko, że nas ktoś może zobaczyć.
- Tak, rozmawiałyśmy, ale...
- Co jej powiedziałaś? Moja mama przyznała, że była w szkole i rozmawiała z Tobą, ale nie chcę mi powiedzieć, co konkretnie powiedziałaś.
- Harry, co miałam powiedzieć? Twoja mama się o Ciebie tak martwi...
- Nic się przecież nie dzieje, dlaczego wszyscy zaczęli się tak mną interesować?
- ... Ja również się martwię. - wyszeptałam, nie odrywając wzroku od zielonych tęczówek chłopaka. Po wypowiedzeniu przeze mnie tych słów, na jego twarzy wymalował się spokój, po części zdziwienie, ale tańczące iskierki w jego oczach utwierdziły mnie w przekonaniu, że to nie były słowa puszczone na wiatr i coś dla niego znaczyły.
- Dlaczego?
- Czy musi istnieć konkretny powód, aby mi zależało?
     W tej chwili wzrok Harrego powędrował w dół. Dokładnie tam, gdzie ja wciąż trzymałam swoją rękę. Zacisnęłam wargi w jedną linię i zabrałam szybko rękę. Trzymałam ją tam cały czas, cholera jasna.
- Pamiętasz, jak powiedziałaś, że mogę się do Ciebie zwrócić, kiedy będę potrzebował rozmowy? - zapytał cicho. Kiwnęłam głową. - Chyba przyszedł w końcu na to czas.


- Miałem wtedy 7 lat, kiedy to się zaczęło. - zaczął opowiadać, a ja zaczęłam uważnie słuchać. - Ojciec pierwszy raz podniósł rękę na mamę. Nie wiedziałem, co mam zrobić, byłem mały. Myślałem, że to był pierwszy i ostatni raz... Ależ byłem głupi, bo to był dopiero początek. Zaczął bić regularnie mamę. Codziennie kłótnia, codziennie krzyk, codziennie uderzenia za uderzeniem. Nie żałował sobie również mnie i mojej siostry, Gemmy, ale nie tak bardzo jak mamę. Codziennie płakałem z bezsilności. Gdybym był starszy, nie wahałbym się i oddałbym mu za te wszystkie razy, które krzywdził mamę. - złożył dłonie na piersiach, nie przestając patrzeć się w jeden punkt, którym okazał się mój kubek z kawą. - Po kilku miesiącach, po powrocie ze szkoły, zastałem mamę nieprzytomną. Gemmy nie było, miała jeszcze lekcje. Byłem zdenerwowany na maksa na ojca za to, że się do tego przyczynił. Pobiegłem do sąsiadów po pomoc. Zawiadomili pogotowie i zabrali mamę do szpitala. Do tej pory pamiętam minę mojego ojca, gdy dowiedział się, że ja jestem odpowiedzialny na obecność mamy w szpitalu... Czasami przed snem przed oczami staje mi widok jego zdenerwowanej twarzy i paska, którym wtedy dostałem. To był pierwszy i zarazem najgorszy raz... - Harry podniósł się i stanął naprzeciwko mnie, przez co musiałam patrzeć na niego z dołu. Podniósł koszulkę do góry ukazując swój tors. Swoim palcem wskazującym wskazał miejsce, w którym widniała dość długa i gruba blizna. Wstrzymałam powietrze, dostrzegając ją. Wyobraziłam sobie siedmioletniego chłopca, który... oh, nie mogę. W kącikach oczku zebrały mi się łzy, gdy dotarło do mnie, jakie dzieciństwo miał Harry. Podniosłam rękę i powoli kciukiem przejechałam po bliźnie, która widniała na podbrzuszu chłopaka. Ten ze świstem wciągnął powietrze i opuścił koszulkę. Usiadł z powrotem na kanapę i konturował historię. - Przyjmowałem na siebie również kary Gemmy, nie chciałem, aby bił jeszcze ją. Namawiałem mamę, aby powiedziała o tym komuś, aby nie pozwala mu na to. Ale bała się, wszyscy się baliśmy konsekwencji. W szkole zaczęli się ze mnie śmiać, że miałem całe ręce i nogi w siniakach. Zamknąłem się w sobie, nikomu nie ufałem, miałem wrażenie, że wytykają mnie palcami... Trwało to i trwało, dopóki nie przyszedł czas wybrania szkoły średniej. Ojciec oczywiście wybrał za mnie, co mi się nie spodobało. Pierwszy raz od kilku lat nie ukrywałem nienawiści, jaką go darzyłem. Nie spodobało mu się to, że się mu postawiłem. Nie tylko słownie, ale również fizycznie. Kiedy podniósł rękę, ja zaatakowałem pierwszy. Nie było to mocne uderzenie, ale wystarczające, aby zabrać Gemmę, mamę i uciec z domu. Po drodze zadzwoniliśmy po policję, która szukała go przez kilka dobrych tygodni, bo uciekł. Dopiero gdy go zamknęli, odetchnąłem z ulgą. Po przesłuchaniach i rozprawie, przeprowadziliśmy się tutaj i jesteśmy do tej pory, ale codziennie mam taki sam strach w sercu, że pewnego dnia wyjdzie z więzienia, odnajdzie nas i zemści się za to. - odrobinę przysunęłam się do niego, nieśmiało obejmując go ręką wokół szyi. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć, więc miałam nadzieję, że jakoś ten mały gest z mojej strony sprawi, że trochę poprawi mu się humor albo przynajmniej będzie wiedział, że jestem przy nim. - Po przyjeździe tutaj stałem się... taki, jaki jestem teraz, pewny siebie, arogancki, egoistyczny. Obawiałem się, że ludzie ze szkoły znowu będą się ze mnie naśmiewać i wytykać mnie palcami. Nie chciałem, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. To okropne jest dorastać z ojcem, który nie daje żadnego przykładu, a stać go jedynie na przemoc. Nie miałem żadnego wzoru do naśladowania, jak inni nastolatkowie, mogłem polegać tylko na mamie i pomagała mi, jak tylko mogła, ale mi również potrzebny był tata... Nie chce być ponownie przez kogoś skrzywdzony... w ten sposób, czy inny, dlatego taki jestem. Udając takiego skurwiela, nikt nie ma odwagi, aby mi się sprzeciwiać...
     Odwrócił twarz w moją stronę, a nasz wzrok się skrzyżował. Widziałam w jego oczach ten ogromny smutek. I widziałam w nich chłopca, który chciał tylko mieć normalną rodzinę, chciał tylko ojca, wzorca do naśladowania i kogoś, kto pomógłby mu w każdej sytuacji. Ale życie zgotowało mu inny los, którego nie życzy się nawet najgorszemu wrogowi. Teraz rozumiem, dlaczego udaje kogoś, kim nie jest. Boi się reakcji ludzi na jego prawdziwe oblicze. Boi się, że utraci znajomych, że nie polubią go takiego, jaki jest w rzeczywistości. To jest normalne, teraz dużo osób udaje kogoś innego, aby się przypodobać innym, wdać się w ich łaski, ale w przypadku Harrego, jest jeszcze coś innego... Po prostu strach, że ktoś go znowu zrani.
     Przysunęłam się jeszcze bardziej do Harrego, chcąc go przytulić, ale on objął mnie mocno w talii i przyciągnął do siebie, sadzając na kolanach. Wtulił się w moje ciało, chowając twarz we włosach. Czułam się niezręcznie, w tej chwili moja przestrzeń osobista została mocno naruszona, ale nie protestowałam. Skoro tego właśnie potrzebuje Harry i to ma sprawić, że chociaż odrobinę poczuje się lepiej, to byłam w stanie się poświęcić. Ja teraz nie jestem najważniejsza.
- To już przeszłość. - wyszeptałam. - Nie ma już go i teraz jesteś silny na tyle, aby pomagać mamie i siostrze, gdyby znowu się pojawił. Ciężko jest zapomnieć o tej złej części swojego życia, ale musisz się starać myśleć o przyszłości... to co było, już się nie odstanie.
- Nie chcę zawodzić mojej mamy... Staram się być lepszy, ale nie wychodzi mi to.
- Człowiek uczy się na błędach. Najważniejsze jest to, abyś z każdej sytuacji wyciągał prawidłowe wnioski i wcielał je w życie.
     Delikatnie odsunął się ode mnie i popatrzył mi w oczy.
- Odkąd pierwszy raz się przytuliliśmy, chcę zerwać z wizerunkiem chłopaka, którego stworzyłem... ale trwa to już tak długo, że zapomniałem, jaki jestem naprawdę. Jestem w kropce.
- To, że zapomniałeś, nie znaczy, że prawdziwy Harry zniknął na zawsze. Potrzebujesz czasu, bo w jeden dzień nie odkryjesz samego siebie. - palcami odgarnął za ucho niesforny kosmyk włosów. Skóra w miejscu, którego dotykał, zaczęła płonąć. Było to takie przyjemnie uczucie, że nie chciałam, aby przestawał. Taki zwykły dotyk sprawiał, że wymiękałam. - Czy jest jeszcze coś, czego się boisz? Strach przed zawiedzeniem mamy, przed zranieniem, przed wyśmiewaniem przez kolegów i koleżanki, strach przed powrotem taty...
- Boję się również, że Cię stracę... - wyszeptał, jeżdżąc dłonią w górę i w dół po moich plecach. Rozpływałam się pod wpływem jego dotyku. Teraz miałam gdzieś wszystkie zasady, które na mnie spoczywały, teraz potrzebowałam tylko obecności Harrego. Wiem, że to szalone. Ulegam pod wpływem zwykłego dotyku, tracę zdrowy rozsądek, ale to jest jak narkotyk, chcę więcej.
     Nie zdawałam sobie sprawy z tego, co powiedział, dopóki nie musnął delikatnie moich warg swoimi. Serce zabiło mi niczym młot, a przez ciało przeleciał dreszcz. Boże, co my wyprawiamy. To jest zakazany owoc, którego nigdy nie powinniśmy próbować, ale taki właśnie smakuje najlepiej. Jestem pewna, że będę tego żałowała. Ale dopiero jutro...
- Jeszcze raz.

Tak nagle się poznali. Tak przypadkowo. Przez przypadek porozmawiali trochę dłużej i dłużej. Tak nagle stali się dla siebie najważniejszymi ludźmi na świecie. Zupełnie przez przypadek.





Witajcie kochani!
Przepraszam, że tyle musieliście czekać na tą część, ale naprawdę coś niedobrego dzieje się ze mną i z moją weną, ponieważ nie chcę ze mną współpracować od początku wakacji.
Na początek chciałabym bardzo podziękować za wszystkie komentarze spod poprzednich części, nawet nie wiecie, jak bardzo mi miło czytając te opinię. Dziękuję również osobom, które ciągle wypytywały o imagina na asku. To dla mnie takie wspaniałe uczucie, kiedy komuś podoba się moja praca i chcą kolejne części. Jesteście tacy wspaniali i kochani, dziękuję Wam ♥
Co sądzicie o tej części? Wreszcie się pocałowali! Co do scen +18... nie przewiduje ich. Z dwóch przyczyn: nie potrafię pisać takich scen, więc zostawiam to osobom, które potrafią, a po drugie, tak jak ktoś powiedział w odpowiedzi na to pytanie, w przypadku tego imagina, taka scena byłaby niesmaczna.
Piszcie, co sądzicie o tej części i do zobaczenia w kolejnej :>

[ask]

Pozdrawiam, Merci.

67 komentarzy:

  1. To jest genialne. Bedny Harry miał takie dzieciństwo :( aaaa w końcu się pocałowali :D już nie mogę doczekać się kolejnej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta część jest cudowna, nie sądziłam, że Harry się przed nią otworzy. trochę mi go żal. Uwielbiam ten Imagin jest cudowny. Nie mogę się doczekać kolejnej części x

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejku *.*
    Wchodzę na tego bloga i go czytam... ale jak pewnie da się zauważyć nie komentuje... jest mi teraz trochę wstyd się odzywać i cokolwiek pisać, ale uznałam, że skoro piszesz tak niesamowicie to należy Ci się to :*
    Od początku ten pomysł niezwykle mi się spodobał. Muszę przyznać, że też chciałabym zostać nauczycielką, ale raczej jakichś maluchów... no niestety w przedszkolu nie spotkam takiego Harrego-_-
    Całe to opowiadanie jest dla mnie tak niewyobrażalnie dobre *.* Nie dość, że świetnie piszesz, to jeszcze Twoje pomysły są tak genialne :3
    Harry tutaj jest po prostu moim panem. Chyba nie zważałabym na nic i poszła za nim na koniec świata. To, że zakochał się we mnie jest tak nieprawdopodobne, szczególnie po jego udawanym charakterze... okazało się jaki jest naprawdę... to już kolejny blog na którym jego ojciec okazuje się chujem, który stosuje przemoc... Hej! Co to ma znaczyć? :P
    Ale nie to tutaj jest najważniejsze... Harry i ja.... zakazana miłość... a ja mimo wszystko cieszę się że czuję to samo co on... Mam nadzieję, że poddadzą się temu szaleństwu... może to nieodpowiednie, ale chrzanić to! Przecież Styles to tutaj (chyba) prawie dorosły człowiek a nie jakiś dwunastolatek o niespełnionych marzeniach :) Tak doskonale przekazujesz uczucia, że razem z bohaterką się boje, denerwuje, albo mam motylki w brzuchu. Na początku nie mogłam się pogodzić, że pierwszy akapit to sen, ale to co stało się na końcu całkowicie poprawiło mi humor. Jak widać nie potrzeba seksu w pierwszym rozdziale, żeby poczuć dreszcze emocji podczas zwykłego dotknięcia się, czy nawet już w tym przypadku pocałunku. Jeszcze raz napiszę, że świetnie piszesz, a ta część jest jedną z najlepszych jakie czytałam. :* Zawsze ze zniecierpliwieniem oczekuję kolejnej części tego Harrego, bo jak dla mnie to czysta perfekcja *.* Wyjątkowe :3 Mam nadzieję, że wybaczysz tę moją ignorancję :P Kocham ^_^
    Foreverdirectioners♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100 procentach !!!! Świetna część, na serio wyjątkowa, i ten pocałunek...

      Usuń
  5. nie wiem jak to możliwe ze ktoś jest tak bardzo utalentowany.i nie mów ze wena ci się psuje bo to nie prawda każdy kolejny imagin jest coraz lepszy(jeśli to w ogóle możliwe)próbowałam czytac imaginy na innych stronkach ale szybko wracam do twojej.SUPERR

    OdpowiedzUsuń
  6. suuuuper ;D czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział jestem ciekawa co będzie dalej
    piszesz genialnie <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham ten imagin !! Biedny harry, miec takie dziecinstwo to koszmar! W koncu sie pocalowali jej jak ja sie ciesze. Ciekawe jak potem beda zachowywac sie w szkole... a tak z ciekawosci ile jeszcze czesci przewidujesz?

    OdpowiedzUsuń
  9. o matko! *_* jaki cudowny! chce już kolejna część <3 piszesz cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Masz talent! Cudowny rozdział ^^ zresztą tak samo jak reszta ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie coś się dzieje ^^ Uwielbiam to <3 Czekam na kolejną część ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Normalnie łzy w oczach! To było takie piękne, że... Ugh nawet słów nie mogę znaleźć. NAJLEPSZY IMAGIN JAKI CZYTAŁAM. EVER EVER EVER!!!!! Już chcę poznać treśc kolejnej części, ale jednocześnie nie chcę, żeby to opowiadanie się skończyło... Czekam z niecierpliwością na nexta i O BOŻE POCAŁOWALI SIĘ W REALU!!!!!!!!! <3 <3 <3 ~Mania

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniałe, Boskie, Zajebiste itd. Dawaj NEXT'a :D

    OdpowiedzUsuń
  14. o matko jakie to cudowne, cieszę się, że Harry w końcu otworzył się, a jeszcze bardziej cieszę się ze w końcu się pocałowali i może zrozumieją, że przyjaźń jest bez sensu i potrzebują czegoś więcej :) czekam na następny, mam nadzieje że wena nie zawiedzie i tym razem :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziewczyno rozwalasz system <3 Zakochałam się <3 <3 <3
    Jak najszybciej następna część <3 <3
    Ale opowiadanie jak coś się skończy happy endem? :*
    Błagam niech się skończy happy endem bo tego nie przeżyje ! <3 <3 <3
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  16. To jest cudowne , czekam na nn <3
    Kocham Cie dziewczyno za ten imagin <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest w końcu się pocałowali <3
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham tą historię <333333

    OdpowiedzUsuń
  19. Omom cudo, w końcu co iskrzy:) z niecierpliwością czkam na nn:) /aga

    OdpowiedzUsuń
  20. czekałam , czekałam aż się w końcu doczekałam :)
    Jak zwykle świetny kocham tą historie i bosko że się pocałowali <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Super ci wyszedł czekam na 8 część! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Naprawde wyjątkowy imagin, zazdroszcze talentu :) Z niecierpliwoscia czekam na następną część :*

    OdpowiedzUsuń
  23. O jejku, tak się cieszę, że będzie następna część. Kocham tego imagina, fajnie by było gdybyś utworzyła z nim bloga

    OdpowiedzUsuń
  24. Niesamowite opowiadanie! Masz talent i to wielki. Czekalam z niecietpliwoscia na nowy rozdzial... no i warto bylo czekac. Dziekuje.:-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak dlugo czekalam na to!! Przecudowny, czekam na nastepny :3

    OdpowiedzUsuń
  26. czy tylko ja płaczę po przeczytaniu tego? Cudowne *_*

    OdpowiedzUsuń
  27. Brak słów! Kocham ten imagin i byłabym BARDZO szczęśliwa, jak zrobiłbyś z tego opowiadanie.
    To jest naprawdę piękne. <3
    ~ rozpisany anonimek :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * zrobiłabyś!
      Przepraszam za błąd ;)

      Usuń
  28. Ta część jest Zajebista,czekam na następny :D <3

    OdpowiedzUsuń
  29. I zapraszam na http://directionersarebeautiful.blogspot.com/. :)

    OdpowiedzUsuń
  30. TO TAKIE AWWWWWWWWWWWWWW .... PIĘKNE , BOSKIE , WSPANIAŁE ! SZYBKO DODAJ NEXT !!!!! ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  31. coś pięknego <3 czyta się to z takim zainteresowaniem, tak wciąga, twoje imaginy potrafią tak zaciekawić czytelnika że w chwili czytania świat dookoła nie istnieje. Powinnaś zostać zawodową pisarką ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Zajebista! <3 niech oni w koncu beda raazem :3

    OdpowiedzUsuń
  33. Cholera jest naprawdę piękna
    Czekam z niecierpliwością na następną Część
    JEST NAPRAWDE GENIALNA ♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  34. Kocham cie za to!

    OdpowiedzUsuń
  35. Czekam i czekam i doczekać się nie mogę <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Rozdział po prostu wspaniały, jestem bardzo ciekawa kolejnej części. Mam nadzieję, że będą w końcu razem.
    Ps. Pozdrawiam autorkę imagina i wszystkich, którzy go czytają

    OdpowiedzUsuń
  37. Uwielbiam twoje imaginy :) jak zobaczylam kolejna czesc tego imagina to zaczelam szczerzyc sie jak glupia do ekranu! <3 jej wkoncu sie pocałowali <3 czekam na kolejna czesc :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Uwielbiam twoje imaginy :) jak zobaczylam kolejna czesc tego imagina to zaczelam szczerzyc sie jak glupia do ekranu! <3 jej wkoncu sie pocałowali <3 czekam na kolejna czesc :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Codziennie sprawdzam po 3 razy czy już dodałaś 8 część!! Genialne!! Czekam z niecierpliwością na 8część!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  40. Niesamowity. Z niecierpliwością czekam na kolejną część z Harry'm <3
    Mam nadzieje że pojawi się szybko.

    OdpowiedzUsuń
  41. Nieprawdopodobnie genialny. Uwielbiam tego imagina. Zastanowisz się nad fanfiction z tego? :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Awww!!! W końcu się pocałowali <3 Czekam niecierpliwie na następną część <3

    OdpowiedzUsuń
  43. W końcu się pocałowali ^^ jak ja czekałam na ten moment
    Rozdział jest cudowny *-*
    Czekam z niecierpliwością i życzę duuużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  44. super kocham twoje imaginy <3

    OdpowiedzUsuń
  45. Kiedy 8 czesc???????????? :(

    OdpowiedzUsuń
  46. Nie moge sie doczekac juz nast. czesci. Super masz pomysly i swietnie piszesz imaginy. Rozbudowane slownictwo. Zapraszam do mnie. Nie są tak dobre jak twoje ale moze ci sie jakis spodoba :)
    http://imaginynazamowienie100.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  47. SUPER! :)
    Kiedy dodasz 8 część? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  48. CUDOWNY !!
    czekam na next ;))

    OdpowiedzUsuń
  49. Cudowny , najlepszy jaki czytalam <3

    OdpowiedzUsuń
  50. Uwielbiam to. Potrzebuję następnej części do życia >>>>>>>>

    OdpowiedzUsuń