wtorek, 15 lipca 2014

Harry cz.6


     Otworzyłem cicho drzwi od mieszkania i wśliznąłem się do środka. Było już dość późno i naprawdę nie
chciałem budzić ani mamy, ani Gemmy. Do końca życia będą mi to wypominać i obwiniać mnie za to, że obudziłem je w środku nocy. Zsunąłem ze swoich stóp trampki, pozostawiając je pod ścianą i prawie na czworakach zacząłem iść do swojego pokoju. W mieszkaniu panowały egipskie ciemności, dlatego musiałem bardzo, ale to bardzo uważać, aby nie wpaść na jakiś przedmiot, który mógłby narobić niepotrzebnego hałasu. Znałem dom na pamięć, ale nigdy nie mogę być w 100% pewny, że nic się od rana nie zmieniło. Mama często robiła jakieś porządki w szafkach, przemeblowywała coś, przez co kilka rzeczy mogło leżeć na środku drogi.
     I nagle mnie oświeciło - telefon. W nim mam latarkę i wreszcie będę jej mógł użyć do czegoś pożytecznego, a nie tylko jako podświetlanie sobie dziurki od drzwi, kiedy po ciemku nie mogłem trafić kluczem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i włączyłem latarkę. No, nareszcie, moje życie stało się lepsze, teraz wierzę, że... mogę zdobyć cały świat. Humor Cię nie opuszcza, Styles.
- Harry... - wypuściłem telefon z dłoni, kiedy usłyszałem, jak ktoś wypowiada moje imię. Cholera jasna, kto chcę doprowadzić mnie do zawału serca?! Szybko złapałem urządzenie w dłoń i poświeciłem w miejsce, z którego dochodził ten głos. To była mama, która jak gdyby nigdy nic siedziała sobie na sofie w salonie. - Harry... wstań, nie wygłupiaj się.
- Nie wygłupiam się - bąknąłem i wyprostowałem się, otrzepując spodnie z kurzu. - Dlaczego nie śpisz i siedzisz po ciemku?
- Kochanie, martwiłam się o Ciebie. Myślałam, że coś Ci się stało, nie wróciłeś po szkole do domu...
- Musiałem coś załatwić. - odpowiedziałem szybko, przerywając monolog rodzicielki.
     Mama podniosła się z fotela i skierowała się w moją stronę, zapalając po drodze lampkę małą lampkę. Nie dawała ona zbyt dużo światła, ale w tej sytuacji tyle nam w zupełności wystarczyło. Moja rodzicielka nie spuszczała ze mnie wzroku, a po wyrazie jej twarzy wiedziałem, że jest smutna i czymś zaniepokojona. Nie wiedziałem, co tego może być przyczyną i to mnie bardzo zmartwiło.
- Kochanie, co się dzieje? - zapytała, stając naprzeciwko mnie. Wyłączyłem latarkę w telefonie i schowałem urządzenie do kieszeni spodni. Zmarszczyłem czoło, nie do końca rozumiejąc jej pytanie. Co się miało niby dziać? Wszystko jest w porządku. Wszystko jest w jebanym porządku.
- Mamo, to ja powinienem się o to zapytać Ciebie. Dlaczego jesteś smutna? - przełknąłem głośno ślinę, zanim wypowiedziałem na głos myśl, która wywołała u mnie nieprzyjemne ukłucie w brzuchu. - Tata wrócił?
- Nie, broń Boże, nie. Wszystko jest w porządku. Martwię się o Ciebie, Harry. Gemma również.
- O mnie? Niby dlaczego?
- Nie ma mnie zbyt często w domu, odkąd zmieniłam pracę, ale to nie znaczy, że przestałam zwracać uwagę na to, co się dzieje w domu. Widzę po Tobie, że chodzisz ostatnio smutny i prawie nic nie jesz. Jesteś taki... nie swój, aż Cię nie poznaję. Chory jesteś?
- Nie jestem chory. Gdy będzie się coś działo, będziesz pierwszą osobą, którą o tym powiadomię, ale teraz nie musisz się martwić na zapas. - pochyliłem się nad mamą i złożyłem delikatnego buziaka na jej czole. Uśmiechnąłem się delikatnie i położyłem dłoń na jej ramieniu. - Jestem trochę zmęczony, pójdę już spać. Ty również się połóż.
- Dobrze. - kiwnęła głową i westchnęła cicho, kierując się do swojej sypialni. Nie ukrywała tego, że moja odpowiedź ją nie usatysfakcjonowała, ale nie mogę jej tego powiedzieć, przynajmniej nie teraz. Wystarczyło mi, że Zayn się dowiedział, że się zakochałem, a na mamę i siostrę... przyjdzie jeszcze odpowiednia pora.
     Jak to absurdalnie brzmi: Harry Edward Dupek Egoista Styles się zakochał. Kto mnie zna, a raczej tą drugą wersje mnie, wymyśloną i kreowaną od początku liceum, wie, że to graniczy z cudem. Taki chłopak jak ja nie potrafi kochać szczerze i uszczęśliwić kobiety. Tą osobą powinien być Zayn i w głębi duszy byłem gotowy na jego wybuch śmiechu, a jednak on spokojnie to przyjął i jeszcze kazał mi ryzykować. Może on również się wreszcie zakochał w kimś, kto jest dla niego nieosiągalny?
     Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę swojej sypialni. Westchnąłem cicho, ale w mojej głowie wciąż była aktualna moja ostatnia rozmowa z [T.I.] w samochodzie, podczas kiedy odwoziłem ją do domu. Od samego początku wiedziałem, że ona wciąż nie czuje się dobrze w moim towarzystwie. Wciąż się mnie boi, a ja nadal nie wymyśliłem sposobu na udowodnienie jej, że nie ma najmniejszego powodu, dla którego mogłaby przestać się bać.
     Wciąż zadawałem sobie pytanie, czy warto walczyć i tyle ryzykować? Może powinienem wreszcie przejrzeć na oczy i przestać się starać o osobę, która nigdy nie będzie moja? Od kiedy przyszedłem do liceum i stałem się tym chłopakiem, nigdy nie rezygnowałem z postawionych sobie celów. Walczyłem do samego końca, dopóki nie zdobyłem tej rzeczy, albo osoby. Ale tym razem jest inaczej i mimo tego, że niewiele do tej pory udało mi się zrobić, czuję że to jest jak walka z wiatrakami. Straciłem nadzieję, że ona odwzajemni moje uczucia, kiedy bez słowa wybiegła z mojego samochodu. Rozważałem tą opcje, było 50% szans, że zostanie i porozmawiamy ale też było 50% szans na to, że ucieknie, albo po prostu mnie opierdoli, ale nie brałem tego tak bardzo pod uwagę i nie byłem na to przygotowany... może dlatego tak bardzo zabolało. Teraz żałuje, że nie pobiegłem za nią, ale to tylko by pogorszyło sprawę. A może by polepszyło, tylko ja jestem za głupi, ab spojrzeć na tą sprawę pozytywnie? Nie, na pewno nie. Dała mi kilka razy jasno do zrozumienia, że woli się ograniczać do relacji uczeń - nauczyciel, a ja to ignorowałem.
      Wiem jedno: muszę się dowiedzieć, czy mam chociaż cienia szansy na nawiązanie z nią bliższych kontaktów. Jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale zostawię to na potem, teraz jestem cholernie zmęczony. Nawet nie fatygowałem się z tym, aby iść do łazienki i wziąć prysznic. Zdjąłem tylko skarpetki oraz spodnie, rzucając je na podłogę. Wsunąłem się pod chłodną kołdrę, która powoli uspokajała moje rozgrzane ciało i zamknąłem oczy.



      Weszłam do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi na klucz. Od razu zrzuciłam z siebie ubrania z dzisiejszego dnia, zostawiając je w koszu na pranie, który stał w rogu łazienki. Podeszłam do wanny i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Z półeczki nad wanną wzięłam w dłoń niewielkie plastikowe pudełeczko, w którym znajdowały się półprzezroczyste, czerwone, truskawkowe kryształki do kąpieli. Odkręciłam pokrywkę i wsypałam jedną trzecią kryształków do szybko napełniającej się wody wanną. Już po chwili do moich nozdrzy dotarł gorący truskawkowy opar.
      Parę chwil później leżałam zanurzona po szyje w wodzie, na której powierzchni unosiła się pachnąca truskawkowa piana. Zamknęłam oczy, a moje ciało ogarnęła przyjemna fala ciepła, która relaksowała moje spięte ciało.
     Moje myśli wciąż kierowały się ku jednej osobie. Kto zgadnie, dostanie cukierka w nagrodę. To wcale nie jest trudne, wystarczy chwilkę pomyśleć.
     Pomyślałeś 'Harry'? Strzał w dziesiątkę. Proszę, oto Twoja nagroda.
     Dlaczego tak gwałtownie zareagowałam na jego słowa? "[T.I.], to Ciebie rano potrzebowałem" były dla mnie dość niejednoznaczne. Mogę odbierać je na dwa sposoby. Po pierwsze, bardzo dosłownie potraktował moje słowa, które dotyczyły tego, że zawsze może na mnie polegać. Może właśnie w tamtym momencie potrzebował rozmowy ze mną? Może chciał mi coś powiedzieć, a ja miałam go wesprzeć? To nie, uciekłam niczym najgorszy tchórz z tego samochodu, nie dając mu nawet szansy na dokończenie. Udowodniłam jemu i samej sobie, że na mnie nie można polegać. Czuję się z tym podle i jest mi okropnie wstyd. Po drugie, jemu może na mnie zależeć bardziej, niż zwykłemu uczniowi. Co gorsza czuję, że mi również powoli zaczyna na nim zależeć.
     NIE! Jeżeli będę się z nim codziennie widywała w tej kozie i rozmawiała o czymkolwiek, ja się w nim będę zakochiwała, jestem tego bardziej niż pewna! A co jeżeli codziennie będzie robił coś, co będzie od niego wymagało większej odwagi? Skąd mam wiedzieć, czy ten chłopak ma określone jakieś granice, co do naszej znajomości? A może wszystko robi spontaniczne? Nie, ja nie mogę się w nim zakochać, a on nie może we mnie. Gdybym teraz to przerwała, za kilkanaście dni by mi przeszło i jemu również. Oboje byśmy zapomnieli o swoim istnieniu i wrócili do życia, które prowadziliśmy jeszcze 3 tygodnie temu.
     Przypuśćmy już nawet, że do tego doszło. Zakochaliśmy się w sobie i ukrywany to. Jak długo by nam się to udało? Skąd mielibyśmy pewność, że ktoś nas przypadkiem na zobaczy? Takie newsy szybko się rozchodzą, zwłaszcza w szkole. Romans nauczycielki z uczniem jest ekscytujący, a wręcz godny pierwszej strony w gazetce szkolnej. Nie należy również zapominać o pytaniu: co by było dalej? Ja wrócę na studia, a on tutaj zostanie. Widywalibyśmy się raz może dwa w tygodniu. Co nam z takiego związku, który nie ma szansy na rozwijanie się?
     Nie, moje myśli zaszły zdecydowanie za daleko. Nie możemy się w sobie zakochać. Muszę go trzymać jak najdalej od siebie, zanim nasze relacje wymsknął się poza kontrolę. Tak będzie najlepiej.
     Od nadmiaru tych pytań, na które brak mi odpowiedzi, rozbolała mnie głowa. Co prawda już teraz ciągle w moich myślach pojawia się ON, lecz niech tak już pozostanie. Chciałabym znać jakichś sposób, dzięki któremu nie uległabym urokowi Harremu, jak trzy czwarte uczennic w tej szkole, ale... ta pieprzona miłość nie wybiera i przychodzi sobie kiedy chcę.
     Nie mogę. Sama nie wiem, co w tej chwili czuję. Tak bardzo nie chcę tego uczucia, chcę je odrzucić, ale... tak bardzo mnie do tego ciągnie, jakaś niewidzialna siła.
     Nie myśleć, nie pamiętać, zapomnieć.

      Weszłam spokojnie do szkoły, tym razem nie bojąc sie, że mogę się spóźnić. Na szczęście to moje małe wykroczenie nie dotarło póki co do dyrektora i liczę na to, że w ogóle do tego nie dojdzie. Odpowiedziałam skinieniem głowy i przyjaznym uśmiechem na twarzy kilku uczniom, którzy przywitali się ze mną i zniknęłam za drzwiami pokoju nauczycielskiego. Odwiesiłam jedynie swój płaszczyk i powędrowałam prosto do gabinetu dyrektora modląc się, aby był w środku. Chciałam z nim poważnie porozmawiać i to właśnie od tej rozmowy zależy, jak będą dalej wyglądały moje relacje z Harrym i dopiero teraz, po 4 dniach zdecydowałam się na to. Tak, zamierzałam go poprosić o to, by zamienił mnie z innym nauczycielem, który pilnowałby Harrego w kozie po lekcjach. Ja czuję, że dalej nie mogę tego robić. Nie ważne, jak bardzo bym się starała zaprzeczać samej sobie, i tak bym w końcu uległa i zgodziłabym się na wszystko. Do tego nie może dojść.
     Delikatnie zapukałam do drzwi od gabinetu dyrektora, a gdy usłyszałam odpowiedź "Proszę wejść" poczułam ulgę, że już teraz załatwię z nim tą sprawę i nie będę musiała jej odwlekać na później, ale jednocześnie zdenerwowałam się jeszcze bardziej. Spokojnie. Wystarczy 7 sekund odwagi, by coś zmienić w swoim życiu. Odetchnęłam głęboko i wkroczyłam do pomieszczenia, wykrzywiając usta w sztucznym uśmiechu.
- Dzień dobry. - zamknęłam za sobą drzwi i stanęłam na przeciw dyrektora. Uniósł swój wzrok znad sterty kartek na mnie i uśmiechnął się wesoło. Ciekawe, czy reaguje tak na innych pracowników szkoły, czy może próbuje być miły tylko dlatego, że jestem tu praktykantką.
- Witam, panno [T.N.]. Nie spodziewałem się tutaj pani. Czy coś się stało? - zmarszczył czoło i zsunął okulary z nosa, wskazując dłonią na wolne krzesło, stojące przy biurku. Chyba wyczuł, że temat naszej rozmowy jest dość poważny. - Proszę, niech panie usiądzie.
     Zrobiłam tak, jak poprosił. Położyłam torebkę na swoje kolana.
- Chciałam z panem porozmawiać na temat kozy Harrego...
- Ohh, panno [T.N.], jestem pani bardzo wdzięczny, że zgodziła się pani go pilnować, ponieważ teraz z tego co wiem, żaden nauczyciel nie miałby na to czasu. Zajęcia dodatkowe, poprawki i tak dalej. - przełknęłam głośno ślinę. No tak, nagle stałam się wielką wybawicielką, gdy tymczasem wpakowałam się w najgorsze bagno?
- Tak, tyle, że...
- Mimo, że minął dopiero tydzień, ja już widzę zmianę w zachowaniu Harrego. Wydaje się spokojniejszy.
- 7 dni panu wystarczyło na określenie tego?
- Panno [T.N.], znam go dość długo. Już wiele razy łamał regulamin i lądował w tym pomieszczeniu. Moje rozmowy z nim i rozmowy z innymi nauczycielami zawsze kończyły się katastrofą. Już kolejnego dnia chodził po szkole zadowolony, jak gdyby nigdy nic i po trzech dniach powtórka z rozrywki. Tym razem jest inaczej. Przestał się tak... panoszyć po szkole i udawać cwaniaczka. Ma chyba pani na niego dobry wpływ. - uśmiechnął się szeroko, a ja zaniemówiłam. I jak ja miałam mu teraz to powiedzieć? Wniosek jest krótki: nigdy nie pozwalaj, aby ktoś Ci się wpieprzał w słowo. NIGDY!
- Ja jednak uważam inaczej i... chciałabym, aby pan znalazł kogoś innego na moje miejsce. - wydusiłam to z siebie wreszcie, unikając kontaktu wzrokowego z dyrektorem. W pewnym sensie ulżyło mi, ale to jeszcze nie koniec rozmowy, przede mną najtrudniejsze: wyjaśnienie, dlaczego chcę zrezygnować.
- Czy dzieje się podczas tych zajęć coś nieodpowiedniego? Grozi pani, albo panią obraża? - zapytał po kilku dobrych chwilach milczenia.
     Nic się takiego nie działa. Wręcz było na odwrót. Harry sprawia mi komplementy i nie boi się pokonywać dzielącej nas przestrzeni. Z dnia na dzień jest coraz bardziej odważniejszy. I to mnie martwi najbardziej, ponieważ ja nie potrafię się bronić. Zwykłe "Nie" przestało już na niego działać.
- Nie, ale...
- Więc w czym problem?
     Czy on mi w końcu pozwoli chociaż raz dokończyć moją wypowiedzieć?! Podczas rozmowy z każdym to robi?! To wkurzające. I to bardzo.
- Uważam, że... jestem jeszcze zbyt młoda i niedoświadczona w tych sprawach i nie nadaję się do prowadzenia takich zajęć.
- Kiedyś się pani będzie musiała tego nauczyć, a od czegoś trzeba zacząć, prawda? Ale zapytam jeszcze raz, czy na pewno nie wydarzyło się nic, o czym muszę być poinformowany?
     Jeszcze się nic nie wydarzyło, ale jeżeli mnie nie zamienisz z innym nauczycielem, to się stanie!
- Nie, nic się nie wydarzyło.
- Panno [T.N.], naprawdę nie mogę nic zrobić, jeżeli nie dzieje się nic złego. - westchnął cicho i wzruszył ramionami. Gdybym Panu tylko powiedziała...
     Westchnęłam cicho. Ma rację, nic się nie dzieje, co mogłoby wzbudzić jego niepokój, a ja nie miałam argumentów na potwierdzenie swojego stanowiska. Chociaż... może jednak jest inne wyjście z tej sytuacji.
- A może do Harrego dołączyło by się kilku uczniów, którzy stwarzają większe problemy?
     To jest bez większego sensu, bo dopiero powiedziałam, że jestem jeszcze za mało doświadczona w tych sprawach, wiem, ale chcę przynajmniej zaryzykować. A nóż może mi sie uda?
- Zajęcia indywidualne są zdecydowanie skuteczniejsze, bo wtedy nauczyciel skupia swoją uwagę tylko tej osobie. W grupach ta uwaga gdzieś umyka i uczniowie robią co chcą, przez co koza nie daje efektów. Zostało pani jeszcze 5 tygodni praktyk, naprawdę pani nie wytrzyma?
     Nie odpowiadałam kilka chwil. Musiałam się poważnie zastanowić. Co by się stało, gdybym powiedziała nie? Zamieniłby mnie z innym nauczycielem? Możliwe, ale również mógłby siedzieć z nami godzinę podczas tej kozy w celu sprawdzenia, co może być przyczyną mojego zachowania.
- Wytrzymam. - westchnęłam cicho. To będzie 5 najgorszych tygodni. W życiu!
     Dyrektor uśmiechnął się szeroko, ale ja tego już nie odwzajemniłam.
- Wierzę w panią, to dla pani świetna okazja.
     Okazja do czego? Do zakochania się w uczniu? Nie wierzę, że ten dyrektor sam mnie w to wpycha.
     Kiwnęłam głową, dziękując za rozmowę i poświęcony mi czas, jak najszybciej opuszczając jego gabinet. Zawsze po takich rozmowach zastanawiam się, co ta osoba sobie o mnie musiała pomyśleć. Dyrektor zapewne pomyślał, że chcę zrezygnować z pilnowania Harrego w kozie, bo mam tylko taki kaprys, albo... źle spałam i chcę w ten sposób odreagować swoją złość. Nie podałam mu konkretnego powodu, więc nie czułam się dziwnie ze świadomością, że faktycznie mógł tak pomyśleć.
     Policzyłam w myślach do 20, bo do 10 to zdecydowanie za mało, by uspokoić swoje rozszalałe myśli i wolnym krokiem wróciłam do pokoju nauczycielskiego, aby przygotować się do lekcji, która się rozpocznie już za kilka minut. Wszystko będzie dobrze, dam radę. - powtarzałam sobie w myślach, chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że może być już tylko gorzej. Skoro nie wytrzymałam 3 tygodni, jak wytrzymam te kolejne 5?



       Siedziałam od 15 minut z Harrym w kozie, sprawdzając kartkówki innej klasy. Miałam to zrobić dopiero wieczorem w domu, ale w tej sytuacji zrobię wszystko, aby nie patrzeć na Harrego. Szkoda, że nie zrobiłam jeszcze jednej klasie kartkówki, bym miała więcej do sprawdzania podczas tej godziny, ponieważ te już mi się powoli kończą. Westchnęłam cicho i skrzyżowałam nogi pod biurkiem.
     Dostrzegłam w sobie pewną zmianę, oczywiście dotyczącą Harrego. Mimo, że muszę się trzymać od niego z daleka, to bardzo bym chciała go poznać, odkryć jego prawdziwe oblicze. Co robi wolnym czasie, jaka jest jego ulubiona książka, ulubiony film, ulubiona gra, jakie jest jego hobby, czym się interesuję, jaka była jego ulubiona zabawna z dzieciństwa i przede wszystkim wiedzieć, dlaczego ukrywa swoje prawdziwe ja. Ale wiem, że do tego nigdy nie dojdzie, dlaczego jak najszybciej odsuwam od siebie te myśli.
     No nawet podczas sprawdzania tych pieprzonych kartkówek nie mogę przestać myśleć o tym chłopaku.
- Zamierzasz tak mnie ignorować do końca Twoich praktyk? - spodziewałam się, że to właśnie on przerwie tą ciszę, ale nie sądziłam, że tak szybko.
- Nie, po prostu jestem w tej chwili trochę zajęta. - skłamałam. - A propos, rozmawiałam z dyrektorem dzisiaj i oznajmił, że jest zadowolony z tego, że nie przyłapano Cię od tamtej pory na paleniu. Mam nadzieję, że się opamiętałeś i przynajmniej nie będziesz tego robił w czasie przerw między lekcjami...
- Rzucam palenie. - przerwał mi.
     W głębi duszy ucieszyłam sie na tą wiadomość. Nienawidzę, kiedy ktoś z mojego otoczenia pali i naprawdę nie rozumiem, po co to robią. Aby szpanować swoją "dorosłością"? Aby zepsuć sobie zdrowie? Robią to w końcu dobrowolnie i w pełni świadomi, więc nie mogą nikogo za to winić.
     Po chwili zdałam sobie sprawę, że ucieszyłam się z jego planów tak, jakby mi na nim naprawdę zależało. A nie zależy... chyba.
- A co do dyrektora... również z nim dzisiaj rozmawiałem i zadał mi bardzo dziwne pytanie, otóż, co może być przyczyną nagłej zmiany Twojego zdania co do pilnowania mnie w kozie... - cholera jasna, POWIEDZIAŁ MU?! Myślałam, że mogę liczyć na dyskrecję z jego strony. - [T.I.], jeżeli nie chciałaś, czemu nie powiedziałaś tego wprost? Czego się boisz? Mnie?
     Wydawał sie smutny, a ja podzielałam to uczucie. Skoro nie udało mi się zmienić tego, to informowanie o tym Harrego wydawało się złym pomysłem. I było złym pomysłem. Ja panu dyrektorowi tego nie daruję. Cieszę się, że się zainteresował, ale nawet wziąć to na logikę... taki uczeń jak Harry nigdy by się nie przyznał dyrektorowi, że jest chemia między nim a nauczycielką!
- Harry, oboje dobrze wiemy, co się między nami dzieje, nie urodziliśmy się wczoraj. Ale tak nie może być, to jest złe... - czułam, jak do oczu napływają mi łzy, ale muszę być dzielna i się nie rozpłakać. Nienawidzę tych uczuć, które są ze sobą sprzeczne i muszę z nimi walczyć. Nienawidzę.
- A więc... ty również to czujesz? To... niewidzialne przyciąganie? - wydawał sie zdumiony tym faktem, a wręcz zszokowany.
- To nie może tak wyglądać... - wyszeptałam, odwracając wzrok w drugą stronę. Nie byłam w stanie zapanować nad łzami, które cisnęły mi się do oczu. Byłam zła na samą sobie. Gdybym miała oczy szeroko otwarte od pierwszego dnia pobytu tutaj i skupiłabym się za swojej pracy, na pewno bym się nie zakochała w uczniu. Gdybym była chociaż odrobinę odważniejsza, przerwałabym to w odpowiednim momencie, ale nie... Zawsze musi być pod górkę. Przecież to jest absurdalne, takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, a to jest prawdziwe życie. Wciąż mam nadzieję, że to jest tylko sen, a ja się zaraz z niego wybudzę.
- Hej, [T.I.], nie płacz. - szybko zerwał się ze swojego miejsca, podchodząc do mnie. Kucnął przy mnie i chwycił mnie za dłoń, delikatnie kciukiem masując skórę. Chciałam się już z nim wykłócać o to, że gwałci moją przestrzeń osobistą i za dużo sobie pozwala, ale stwierdziłam... że to i tak nie pomoże. Nie miałam nawet na to siły. Patrząc na wyraz jego twarzy, nie byłam w stanie powiedzieć czegoś, co mogłoby go zaboleć.
- Nikt nie musi o tym wiedzieć...
- Harry, czy to słyszysz samego siebie? Szanse na to są równe 1%.
- Jesteś historyczką, nie matematyczką, [T.I.]. - stwierdził, patrząc na mnie uważnie. -  Aż tak źle to oceniasz?
     Nie wierzę, że on się jeszcze pyta. On chyba naprawdę nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji. Zawsze jest ryzyko, że ktoś może nas przypadkowo spotkać i rozpowiedzieć to w szkole. Takimi ciekawostkami nie gardzą, o nie.
- Dlaczego Ci tak na tym zależy? - zapytałam cicho, przyglądając się uważnie Harremu. Chyba liczyłam na to, że z wyrazu jego twarzy wyczytam odpowiedź, ale się przeliczyłam. - Dlaczego nie dasz mi spokoju?
      Zaśmiał się cicho z mojego pytania, co wytrąciło mnie z równowagi jeszcze bardziej. Poczułam się głupio zadając w ogóle to pytanie, ale przepraszam bardzo, nie potrafię czytać w myślach, nie wiem, jakie on ma plany wobec mnie i nadal nie rozumiem jego słów "Nikt nie musi o tym wiedzieć". Po pierwsze, nie jesteśmy ze sobą w żaden sposób związani i nie musimy się ukrywać. Po drugie, muszę zrobić wszystko, aby tak pozostało, ale obawiam się, że już jest troszeczkę na to za późno.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - zapytał, unosząc wzrok na mnie. Intensywnie wpatrywał się we mnie zielonymi tęczówkami, a ja przez chwilę poczułam się, jakbym była kompletnie naga. Jakby tą wymianą spojrzeń, był w stanie odczytać wszystkie sekrety z moich oczu.
- Wierzę w zauroczenie od pierwszego wejrzenia. - poprawiłam go. - Dopiero z czasem możemy się przekonać, czy naprawdę coś czujemy do tej osoby, czy może byliśmy jedynie oślepieni blaskiem jej urody.
- A ile czasu potrzeba na określenie tego?
- Według psychologów 4 miesiące... Czemu pytasz?
- Mi chyba wystarczyły 4 niecałe tygodnie.
     Nie wierzyłam, po prostu nie wierzyłam, że on to powiedział. Zależy mu na mnie, na zwykłej dziewczynie, która niczym nie wyróżnia się z tłumu, nie jest w żaden sposób skomplikowana i pociągająca a przede wszystkim nie jest taka zabawna w porównaniu z innymi dziewczynami. Zastanawiam się, dlaczego wybrał akurat mnie, dlaczego akurat ja "wpadłam" mu w oko? Prawda jest taka, że trzy czwarte dziewczyn w szkole jest ode mnie ładniejszych.
     Ale czemu ja się tym przejmuje? Z tego i tak nic nie będzie.
- S-słucham?
- [T.I.], zdajemy sobie sprawę z tego, co jest między nami, ale nie możemy udawać, że tego nie ma.
     Nawet nie wiecie jak mnie korciło, aby zaprzeczyć i powiedzieć, że między nami nic faktycznie nie ma, ale... skłamałabym. Zbliżała nas do siebie niewidzialna siec, jakaś magnetyczna siła, której za nic w świecie nie potrafiłam zrozumieć. Było to dla mnie uczucie zupełnie nowe, nie ważne jak absurdalnie to brzmi. Dziewczyna po dwudziestce jeszcze nigdy się nie zakochała? Zakochiwałam się, miałam kilku chłopaków, ale to było zwykłe zauroczenie. I przede wszystkim nie czułam tego, co teraz czuję w obecności Harrego; motylki w brzuchu, palpitacje serca, pocenie się dłoni i przede wszystkim obraz chłopaka przed oczyma chwile przed pójściem spać oraz pierwsza myśl zaraz po przebudzeniu się.
- Ale również nie możemy udawać, że mamy jakąkolwiek szansę.
- Dlaczego nie?
- Udajesz, czy naprawdę nie zdajesz sobie z tego sprawy? - zapytałam, unosząc jedną brew do góry. - Wciąż jestem Twoją nauczycielką.
     I wciąż jego dłoń była złączona z moją dłonią. I cholera, bardzo mi się to podobało. Sprawiały wrażenie, jakby były stworzone dla siebie.
     NIE! Nie, nie, nie nie! Moje myśli idą w złym kierunku, a ja już nawet nie mam ochoty walczyć z nimi.
- I naprawdę pozwolisz, aby ten mały element wszystko zepsuł?
- Od tego małego elementu, zależą jeszcze inne małe elementy, na których zależy mi najbardziej. - wyszeptałam, podnosząc się z krzesła i niechętnie puszczając dłoń chłopaka. Na skórze poczułam lekki powiew chłodnego powietrza i... dziwną pustkę.
- Rozumiem. Ale wiedz, że dopóki mi nie dasz jasno do zrozumienia, że mnie nie chcesz, nie przestanę o Ciebie walczyć.
     Uczucie ciepła na skórze moich policzków wzmogło się, tak samo jak bicie mojego serca, nie słyszałam już nic oprócz niego. Patrzyłam w oczy chłopaka jak zahipnotyzowana i za nic w świecie nie chciałam tego przerywać. Chciałabym, aby to był widok, który by mi towarzyszył już zawsze. Patrzcie, już nawet przestałam się przejmować tym, że te myśli są nie na miejscu.
     Moje serce pragnęło, aby mnie pocałował. Właśnie teraz, właśnie w tej chwili, w takich warunkach. Konsekwencjami przejmowałabym się później, ale mózg od razu wiedział, czego serce pragnęło i szybko zaczął przyprowadzać je do porządku.
- Nie chcę robić czegoś, co jest wbrew Twojej woli. - wyszeptał, wyciągając powoli dłoń w moją stronę, ale jakimś cudem nie zetknęły się. Stanęła w połowie drogi, a ja zaczęłam się zastanawiać, co sprawiło, że zrezygnował w ostatniej chwili ze swojego zamiaru. Może mówiąc "Nie chcę robić czegoś, co jest wbrew Twojej woli" stosuję się również do ograniczenia kontaktu fizycznego między nami, dopóki ja sama mu nie pozwolę? - Wciąż masz wybór, a ja nie chcę Cię do niczego zmuszać. Jedyne co chciałabym, abyś zrobiła, to zaufała mi. Nie skrzywdzę Cię.
     Mówił to śmiertelnie poważnym tonem głosu i na dodatek przekonującym, że nie mogłam postąpić inaczej, jak zacząć mu ufać. Oczywiście wciąż się wahałam i to zaufanie nie przyszło w jednej chwili. Wciąż nie jest na tyle silne, aby mu nawet opowiedzieć o swoich zmartwieniach dotyczących naszej... znajomości, ale myślę, że z czasem będziemy oboje na to gotowi.
     Czy mamy szansę na związek? Przez dosłownie 2 sekundy pomyślałam, że tak, ale zaraz zostałam brutalnie spoliczkowana przez rzeczywistość: "Za 5 tygodni wracasz na studia, więcej się nie zobaczycie. Harry jest kobieciarzem, po dwóch tygodniach Ciebie nie będzie w jego myślach i znajdzie sobie nową dziewczynkę do towarzystwa. Chyba nie chcesz cierpieć...". I to była prawda.
- Może na początek przyjaźń? - zapytałam cicho bojąc się, że znowu zacznie się śmiać. Ale w klasie zapanowała grobowa cisza. Na jego twarzy malował smutek. Był zawiedziony i nie bardzo zadowolony z mojej propozycji.
- Przyjaźń.
     Zagryzł dolną wargę i odwrócił się na pięcie, by powrócić na swoje miejsce.
     Czasami pierwsze spotkanie może nam oznajmić, czy to właśnie jest to, czego od dawna tak szukaliśmy, czy chcemy brnąć w to dalej, czy tylko ironicznie przetrwać każdą kolejną minutę z nadzieją, że to wszystko zaraz się skończy i nie będziemy musieli się dalej ze sobą męczyć. Początki są zawsze dziwne. Nie wiesz co możesz oczekiwać od drugiej osoby, co ona może Ci dać. Poznawanie jest uciążliwe, nieprawda? Niekiedy nie możemy otworzyć się całym sobą przed drugą osobą, bo boimy się akceptacji. Ale gdy pierwsze spotkanie przysporzy nam taką pewność, że wszystko dobrze się potoczy? Że będzie “happy end”? I już inaczej się żyje. Tylko obawy... obawy, że coś pójdzie nie tak.
     W taki oto sposób narodziły się we mnie dwa sprzeczne uczucia. Chciałam z nim być, bez żadnych wątpliwości i zaprzeczania samej sobie, ale nie mogłam. Chciałabym się otworzyć, ale nie mogłam. Chciałabym... chciałabym zrobić tyle rzeczy, ale kurwa nie mogłam! Po tej rozmowie dalsze ignorowanie Harrego na pewno mi w niczym nie pomoże, będę chciała z nim być jeszcze bardziej. Może przynajmniej przyjaźń nam wystarczy?
     Wspominałam już, że tego nienawidzę?




Witajcie kochani!
Przepraszam, że aż tyle musieliście czekać na tą część, ale miałam jakiś zastój weny i przez kilka dni nie byłam w stanie niczego napisać. To uczucie jest okropne. I chyba jednak przełożyło się na ten imagin. Nie wyszedł mi tak, jakbym tego oczekiwała i przepraszam Was z całego serca, jeżeli zawiodłam osoby, które czekały na tą część najbardziej. Obiecuję, że kolejna będzie zdecydowanie lepsza.
A póki co, jak oceniacie akcje. [T.I.] i Harry postanowili być przyjaciółmi, jak myślicie, jak długo uda im się ją utrzymać? :)

Chciałabym wyjaśnić jeszcze jedną sprawę, która została poruszona pod poprzednią częścią. Czy naprawdę uważacie, że ja robię Wam łaskę, dodając tego imagina? Chyba wolałabym zrezygnować z pisania imaginów, niż dodawać je z łaską, pisane 20 minut przed dodaniem. A wiecie dlaczego nie zrezygnuję? Bo pisanie imaginów było zawsze moim marzeniem. Pisanie ich i dodawanie jest najwspanialszym uczuciem pod słońcem i gdybym je dodawała z łaską, na pewno nie poświęcałabym kilku godzin dziennie na pisanie ich. Dlaczego? Bo mi zależy na tym, aby imagin był najlepszy, dopracowany pod każdym względem (i tak wiem, że tak nie jest, wciąż się uczę) a przede wszystkim byście byli zadowoleni. Jeżeli wy jesteście zadowoleni, ja również.
Z mojej strony to na razie tyle, do zobaczenia w kolejnym imaginie.
Pozdrawiam.

63 komentarze:

  1. Genialny.Powinni byc tylko przyjaciółmi [T.I] ma racje

    OdpowiedzUsuń
  2. coś czuje, że ta przyjaźń im nie wyjdzie i mam nadzieje, że to będzie coś więcej :) to czekamy na kolejny, buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie trudno. Bardzo trudno. Ta dwójka powinna być razem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wooooow, jestem pod wrazeniem ^^ masz talent, pisz dalej, czekamy na nn *-*

    ja tymczasem zapraszam do siebie bo dopiero zaczelam piasac wlasne imaginy :c imagine-life-with-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny jak zawsze i mam nadzieję, że (t.i) i Harry zostaną parą po burzliwych wydarzeniach ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. wybacz że nie będę się rozpisywać...
    ale TO JEST CUDOWNE!

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny... Z niecierpliwością czekam na kolejną część :) B.

    OdpowiedzUsuń
  8. wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy lepsze i gorsze dni, raz wena jest a raz jej nie ma, nie przejmuj się tym co piszą inni, najwidoczniej nie wykazują jeszcze zdolności do empatii. I broń boże nikogo nie chce tu obrazić. Pamiętaj że są jednak ludzie którzy nawet po roku przerwy w pisaniu zawsze będą z tb i będę doceniać twój talent ;) powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  9. wyższy poziom pisania, naprawdę dobrze ci to idzie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku świetny, nie gadaj głupot że nie wyszło !

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam Twój styl pisania! Jest niepowtarzalny. Masz bogate słownictwo. Ten imagin jest najlepszym jaki kiedykolwiek czytałam. :) Co tu dużo mówić? Masz talent! W sumie to całkiem dobre opowiadanie by było(te z tych takich dłuższych xd). Podczas czytania uronilam kilka łez w sumie sama nie wiem czemu, rozczuliłam się. Bez względu na to po jakim czasie dodałabyś kolejną część, ja i tak codziennie bym sprawdzała czy przypadkiem coś się nie pojawiło.

    Przepraszam, jeśli Cię czymś uraziłam może wtedy byłam rozdrażniona, wiem nie powinnam. Po prostu byłam zirytowana tym, że potrzebna była określona liczba komentarzy, aby pojawiła się kolejna część. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe.

    Poza tym według mnie Harry z główną bohaterką powinni być razem, a nie ograniczać się do relacji przyjaźń. Od razu widać, że pomiędzy nimi jest coś więcej i prędzej czy później któreś nie wytrzyma. Wybacz wczuwam się w to, aż za bardzo. xd W każdym razie pisz dalej, więcej, a przede wszystkim życzę Ci dużo, dużo weny. :)

    A może zrobisz z tego opowiadanie takie wiesz? :D
    xx

    OdpowiedzUsuń
  12. KOCHAM! Piszesz świetnie! Nie przestawaj pisać, ja potrzebuje twoich imaginów xD
    Zastanów się nad napiseniem takiego dużego fan fiction ;D czytałabym ^^
    Myślę, że imaginy itp. to rodzaj sztuki i powinny powstać książki z nimi ^^ Ja Twoją książkę musiałabym kupić! :*
    Imagin wyczedł świetny czekam z niecierpliwością na kolejną część! ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. no nareszcie ciąg dalszy haha czekamy na dalsze losy xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli ktoś myśli, że robisz "łaskę", to niech nie czyta. Ja nie mogę doczekać się następnej części. Myślałam, że się pocałują czy coś a tu dupa xd ale czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. genialne :)) powinni być razem! i to szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Boski juz nie moge doczekac sie kolejnej czesci :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ojej, tyle czekalam!!! Boski :D

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG... Jest idealny ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. masz talent, twoje imaginy są świetne
    nie mogę doczekać się następnej części

    OdpowiedzUsuń
  20. Długo czekałam na kolejną część tego imagina i w końcu się doczekałam , jak zwykle świetna , czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Super , czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudny <3
    Nie przejmuj się tymi komentarzami dla mnie i tak jesteś cudowna <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Niesamowity , czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zajebisty , pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Boski , nie mogę się doczekać next

    OdpowiedzUsuń
  26. TO JEST GENIALNE !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  27. Perfekcyjny , czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  28. Rewelacja. Kiedy kolejna część ?

    OdpowiedzUsuń
  29. Super i czekam z niecierpliwością na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Wspaniały <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudo , pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Masz wielki talent do pisania , nie przejmuj sie tymi komentarzami kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  33. Super! Mam nadzieję, że jednak nie wytrzymają zbyt długo jako przyjaciele ;P http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  34. Zajebisty , czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetne. Ale mam pytanie czy będą tu jakieś sceny +18? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że zepsułyby charakter tego imagina, ale jak uważa autorka. :)

      Usuń
    2. Moim zdaniem też to trochę zepsułoby historię. Oboje są delikatni (T.I. i Harry) i ich relacja też jest delikatna, więc takie sceny byłyby po prostu niesmaczne. Ale to też zależy od autorki (; A swoją drogą, biedny Hazz ): Utknął we friendzone ): ale oby w przyszłej części doszło do pocałunku bo... Ugh, nie mogę się doczekać! ~SS

      Usuń
  36. Genialne :* <3

    OdpowiedzUsuń
  37. boski mam nadzieje ze wyniknie ztego cos wiecej jestes genialna w pisaniu imagonow ♥♡

    OdpowiedzUsuń
  38. Idealny i wyjątkowy

    OdpowiedzUsuń
  39. Oczekuje czegoś więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Przeczytałam wszytkie części ten imagin jest super,przyznaje nie zawsze zostawiam komentarz za co przepraszam (taki trochę ukryty fan) wracając do imaginu nie będę ukrywać faktu że spodziewala bym się czegoś wiecej, nie żeby tam zaraz sceny +18 ( bo to już od kochanej autorki zależy) ale może taki romantyczny pocałunek ;) ps niech wodze fantazjii kierują twoją weną~N~*~

    OdpowiedzUsuń
  41. cudenko...

    nie moge doczekac sie nastepnego...kiedy mozna liczyc:D:D;*

    OdpowiedzUsuń
  42. Piękny imagin <3
    Jesteś BARDZO zdolna.Widać, że kochasz pisać imaginy i wkładasz w to całe serce.
    Mam nadzieję, że za długo to oni nie wytrzymają w relacji przyjacielskiej.
    Imagin jest pełen magi, subtelności i uroku. Zdecydowanie najlepszy, jaki kiedykolwiek czytałam.
    Mam nadzieję, że dodasz szybko następną cześć bo bez niej chyba umrę. Kochana, ja żyję tym imaginem.
    Życzę dużo, dużo, dużo weny.
    ~ rozpisany anonimek :*

    OdpowiedzUsuń
  43. wątpie żeby byli nadal przyjaciółmi. A ciebie dziewczyno tylko kochać . KOCHAĆ!!!niesamowicie piszesz , życzę ci weny do następnej części . niech będą razem

    OdpowiedzUsuń
  44. Blagam niech oni bede razem <3 :(

    OdpowiedzUsuń
  45. ten imagin jest swietny... T jestes swietna i ciesze sie ze pisanie przynosi ci radosc bo tylko takie imaginy potrafia trafiac do serc czytelniczek ;)
    Super i czekam na next :*
    Tina

    OdpowiedzUsuń