Już
w trzecim tygodniu szkoły Amber i reszta moich najbliższych znajomych
zdecydowali się pójść na wagary. Ja odmówiłam, kłamiąc że rodzice
zadeklarowali się że będą mnie sprawdzać. Oczywiście to było totalnym
łgarstwem i Amber to wyczuła, ale chyba postanowiła nie męczyć mnie
żadnymi pytaniami za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Moi rodzice nigdy
nie sprawdzali mnie w szkole, do kiedy przynoszę na świadectwie piątki
jest dobrze. Mama jest zdania, że skoro oboje płacą za tą szkołę
kosmiczne pieniądze to nauczyciele są za nas odpowiedzialni i w ich
zadaniem jest przypilnowanie abyśmy do niej chodzili.
- Odezwę się wieczorem -Amber pocałowała mnie w policzek i już po chwili zniknęła za bramą szkoły. Jęknęłam cicho bo oznaczało to, że ten długi i męczący dzień będę musiała spędzić sama. Oczywiście mogłabym pójść z nimi na te wagary, ale było coś, a raczej ktoś kto mi na to nie pozwalał. Pan Malik. Od początku roku nie opuściłam ani jednej lekcji w-f, ani jednego treningu piłki nożnej. Systematycznie pojawiałam się na zajęciach, wykonywałam wszystkie jego polecenia a na sam koniec jako jedyna pomagałam mu posprzątać sprzęt! A wszystko po to aby być jak najbliżej.
Coraz częściej też przyłapywałam się na fantazjowaniu o nim. W każdą z tych myśli wkładałam mnóstwo namiętności. Na przykład ostatnio na lekcji angielskiego zdałam sobie sprawę, że właśnie wyobrażam sobie pana Malika i mnie w ... jednoznacznej sytuacji. Oblałam się wtedy niesamowitym rumieńcem i sama siebie skarciłam za to w myślach, ale potem znów robiłam to samo. Najgorsze było to, że myślałam o nim w każdej czynności którą wykonywałam. Podczas obiadu z rodzicami czy właśnie na lekcjach, ale najlepsze fantazje były tuż przed zaśnięciem. Wtedy dryfowałam w morzu namiętności, byliśmy tylko we dwoje a reszta świata jakby nie istniała.
Po skończonym treningu piłki nożnej jak zwykle grzecznie poczekałam aż wszystkie dziewczyny opuszczą szatnię i boisko tylko po to abym mogła spędzić chociaż kilka minut w towarzystwie pana Malika.
Chwyciłam w dłonie dwie piłki i niepewnym krokiem skierowałam się w stronę kantorka. Czarnowłosy odwrócony był do mnie tyłem i układał na półkach porozrzucany sprzęt sportowy.
- Niech zgadnę, to Ty [T.I]? -spytał rozbawionym głosem a ja oblałam się rumieńcem.
- Ta ... Tak -przełknęłam głośno ślinę, czując jak ręce coraz bardziej mi się pocą. Drżącymi dłońmi podałam mężczyźnie piłki. Wziął je ode mnie, przez przypadek trącąc dłonią moją dłoń.
Tym razem nie było tak jak poprzednimi. W powietrzu unosiła się jakaś elektryzująca siła, której nie potrafię opisać. Czułam się jak naćpana i może faktycznie taka byłam, może to pan Malik tak na mnie działał, nieświadomie narkotyzując mnie swoją obecnością.
Niekontrolowanym ruchem ręki trąciłam go w bluzę a on gwałtownie odwrócił się w moją stronę. Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w siebie. Dokładnie lustrowałam jego miodowe tęczówki, przygryzając przy tym wargę.
Nagle poczułam jak jego palec delikatnie pociera skórę mojego policzka. Patrzył na mnie z czułością w oczach, widziałam to. Nie potrafiłam już dłużej wytrzymać. Wspięłam się na palce i delikatnie musnęłam jego usta nie będąc pewna jego reakcji. Jednak mężczyzna z wielkim zaangażowaniem odwzajemnił mój pocałunek. Przyparł mnie do ściany a jego język rozchylił moje wargi i zwinnie wślizgnął się do środka. Kolana dosłownie mi zmiękły gdy jego duża dłoń wylądowała na mojej talii. Nie bardzo ogarniałam to co się właśnie teraz dzieje. Cholera, przecież jeszcze godzinę temu ta sytuacja rodziła i pozostawała tylko i wyłącznie w mojej głowie a teraz stoję tutaj z nim, w kantorku i całujemy się tak jakbyśmy zaraz mieli umrzeć.
Gdy brakło nam tchu jego mokre usta wylądowały na mojej szyi, doprowadzając mnie tym do niesamowitej ekstazy. Dyszałam głośno a moje serce biło w zawrotnym tempie.
- Nie powiesz że to nie właściwie? Że nie powinniśmy tego robić? -wysapałam, próbując unormować swój oddech.
- Chcesz to przerwać? -spytał, odrywając usta od mojej skóry i spoglądając na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. Nie odpowiedziałam tylko ponownie wpiłam się w jego usta, mocniej niż za pierwszym razem.
Złapał mnie w zgięciu kolan a ja oplotłam nogami jego pas. Nim dostaliśmy się do niewielkiego biurka po drodze strąciliśmy kilka piłek, ale mało mnie to obchodziło. Wplotłam swoje palce w jego czarne włosy. Mogłam, wreszcie mogłam to zrobić.
Te wszystkie wyobrażenia właśnie się ziściły, coś czym żyłam przez ostatnie trzy tygodnie działo się naprawdę!
Moja druga dłoń rozpięła błyskawiczny zamek jego bluzy i zwinnie wślizgnęła się pod czarny T-shirt i wtedy coś oplotło przegub mojego nadgarstka.
Spojrzałam na Malika, który miał nieodgadniony wyraz twarzy.
- Nie tutaj mała -widziałam jak ciężko łapie oddech. - Za dwie godziny kończę zajęcia, chcesz jechać do mnie? -spytał z nadzieją w głosie.
Pokiwałam twierdząco głową i zeskoczyłam z biurka. Moje usta przyległy do jego policzka okalanego kującymi włoskami i uśmiechnęłam się uwodzicielsko.
Naprawdę tego chciałam można by nawet powiedzieć że desperacko pragnęłam tego aby mnie pieprzył.
Z racji tego, że ta lekcja była moją ostatnią szybko przebrałam się w swój mundurek i usiadłam na murku tuż przy wejściu do szkoły. Ku mojemu zdziwieniu przyuważyłam wchodzącą do budynku Amber.
- Nie miałaś być na wagarach? -rzuciłam zaczepnie.
- Miałam, ale cholera przypomniałam sobie że muszę poprawić ten zasrany sprawdzian z biologi i oto jestem -warknęła z ironią, wywracając teatralnie oczami.
- Mam do Ciebie prośbę -zaczęłam niepewnie na co blondynka podniosła jedną brew do góry. - Muszę dzisiaj ... no ten tego ...powiem rodzicom że śpię u Ciebie okej? -wyrzuciłam ostatnie słowa na jednym wdechu.
- Gdzie idziesz?! -spytała zszokowana jakbym właśnie jej oznajmiła że wyprowadzam się na Antarktydę.
- Powiem Ci, ale nie teraz. Zrobisz to dla mnie?
Blondynka nie pewnie pokiwała głową a ja odetchnęłam z ulgą. Pożegnała się ze mną buziakiem w policzek i zniknęła we wnętrzu budynku. Wyciągnęłam z torebki komórkę i napisałam do rodziców esemesa, że Amber wypożyczyła świetny film i zostanę u niej na noc. Chyba mi uwierzą.
Schowałam sprzęt na swoje miejsce i przymknęłam powieki, wyobrażając sobie sytuację która miała się stać już za dwie godziny. Boże, czy ja śnię?
- Odezwę się wieczorem -Amber pocałowała mnie w policzek i już po chwili zniknęła za bramą szkoły. Jęknęłam cicho bo oznaczało to, że ten długi i męczący dzień będę musiała spędzić sama. Oczywiście mogłabym pójść z nimi na te wagary, ale było coś, a raczej ktoś kto mi na to nie pozwalał. Pan Malik. Od początku roku nie opuściłam ani jednej lekcji w-f, ani jednego treningu piłki nożnej. Systematycznie pojawiałam się na zajęciach, wykonywałam wszystkie jego polecenia a na sam koniec jako jedyna pomagałam mu posprzątać sprzęt! A wszystko po to aby być jak najbliżej.
Coraz częściej też przyłapywałam się na fantazjowaniu o nim. W każdą z tych myśli wkładałam mnóstwo namiętności. Na przykład ostatnio na lekcji angielskiego zdałam sobie sprawę, że właśnie wyobrażam sobie pana Malika i mnie w ... jednoznacznej sytuacji. Oblałam się wtedy niesamowitym rumieńcem i sama siebie skarciłam za to w myślach, ale potem znów robiłam to samo. Najgorsze było to, że myślałam o nim w każdej czynności którą wykonywałam. Podczas obiadu z rodzicami czy właśnie na lekcjach, ale najlepsze fantazje były tuż przed zaśnięciem. Wtedy dryfowałam w morzu namiętności, byliśmy tylko we dwoje a reszta świata jakby nie istniała.
Po skończonym treningu piłki nożnej jak zwykle grzecznie poczekałam aż wszystkie dziewczyny opuszczą szatnię i boisko tylko po to abym mogła spędzić chociaż kilka minut w towarzystwie pana Malika.
Chwyciłam w dłonie dwie piłki i niepewnym krokiem skierowałam się w stronę kantorka. Czarnowłosy odwrócony był do mnie tyłem i układał na półkach porozrzucany sprzęt sportowy.
- Niech zgadnę, to Ty [T.I]? -spytał rozbawionym głosem a ja oblałam się rumieńcem.
- Ta ... Tak -przełknęłam głośno ślinę, czując jak ręce coraz bardziej mi się pocą. Drżącymi dłońmi podałam mężczyźnie piłki. Wziął je ode mnie, przez przypadek trącąc dłonią moją dłoń.
Tym razem nie było tak jak poprzednimi. W powietrzu unosiła się jakaś elektryzująca siła, której nie potrafię opisać. Czułam się jak naćpana i może faktycznie taka byłam, może to pan Malik tak na mnie działał, nieświadomie narkotyzując mnie swoją obecnością.
Niekontrolowanym ruchem ręki trąciłam go w bluzę a on gwałtownie odwrócił się w moją stronę. Przez dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w siebie. Dokładnie lustrowałam jego miodowe tęczówki, przygryzając przy tym wargę.
Nagle poczułam jak jego palec delikatnie pociera skórę mojego policzka. Patrzył na mnie z czułością w oczach, widziałam to. Nie potrafiłam już dłużej wytrzymać. Wspięłam się na palce i delikatnie musnęłam jego usta nie będąc pewna jego reakcji. Jednak mężczyzna z wielkim zaangażowaniem odwzajemnił mój pocałunek. Przyparł mnie do ściany a jego język rozchylił moje wargi i zwinnie wślizgnął się do środka. Kolana dosłownie mi zmiękły gdy jego duża dłoń wylądowała na mojej talii. Nie bardzo ogarniałam to co się właśnie teraz dzieje. Cholera, przecież jeszcze godzinę temu ta sytuacja rodziła i pozostawała tylko i wyłącznie w mojej głowie a teraz stoję tutaj z nim, w kantorku i całujemy się tak jakbyśmy zaraz mieli umrzeć.
Gdy brakło nam tchu jego mokre usta wylądowały na mojej szyi, doprowadzając mnie tym do niesamowitej ekstazy. Dyszałam głośno a moje serce biło w zawrotnym tempie.
- Nie powiesz że to nie właściwie? Że nie powinniśmy tego robić? -wysapałam, próbując unormować swój oddech.
- Chcesz to przerwać? -spytał, odrywając usta od mojej skóry i spoglądając na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. Nie odpowiedziałam tylko ponownie wpiłam się w jego usta, mocniej niż za pierwszym razem.
Złapał mnie w zgięciu kolan a ja oplotłam nogami jego pas. Nim dostaliśmy się do niewielkiego biurka po drodze strąciliśmy kilka piłek, ale mało mnie to obchodziło. Wplotłam swoje palce w jego czarne włosy. Mogłam, wreszcie mogłam to zrobić.
Te wszystkie wyobrażenia właśnie się ziściły, coś czym żyłam przez ostatnie trzy tygodnie działo się naprawdę!
Moja druga dłoń rozpięła błyskawiczny zamek jego bluzy i zwinnie wślizgnęła się pod czarny T-shirt i wtedy coś oplotło przegub mojego nadgarstka.
Spojrzałam na Malika, który miał nieodgadniony wyraz twarzy.
- Nie tutaj mała -widziałam jak ciężko łapie oddech. - Za dwie godziny kończę zajęcia, chcesz jechać do mnie? -spytał z nadzieją w głosie.
Pokiwałam twierdząco głową i zeskoczyłam z biurka. Moje usta przyległy do jego policzka okalanego kującymi włoskami i uśmiechnęłam się uwodzicielsko.
Naprawdę tego chciałam można by nawet powiedzieć że desperacko pragnęłam tego aby mnie pieprzył.
Z racji tego, że ta lekcja była moją ostatnią szybko przebrałam się w swój mundurek i usiadłam na murku tuż przy wejściu do szkoły. Ku mojemu zdziwieniu przyuważyłam wchodzącą do budynku Amber.
- Nie miałaś być na wagarach? -rzuciłam zaczepnie.
- Miałam, ale cholera przypomniałam sobie że muszę poprawić ten zasrany sprawdzian z biologi i oto jestem -warknęła z ironią, wywracając teatralnie oczami.
- Mam do Ciebie prośbę -zaczęłam niepewnie na co blondynka podniosła jedną brew do góry. - Muszę dzisiaj ... no ten tego ...powiem rodzicom że śpię u Ciebie okej? -wyrzuciłam ostatnie słowa na jednym wdechu.
- Gdzie idziesz?! -spytała zszokowana jakbym właśnie jej oznajmiła że wyprowadzam się na Antarktydę.
- Powiem Ci, ale nie teraz. Zrobisz to dla mnie?
Blondynka nie pewnie pokiwała głową a ja odetchnęłam z ulgą. Pożegnała się ze mną buziakiem w policzek i zniknęła we wnętrzu budynku. Wyciągnęłam z torebki komórkę i napisałam do rodziców esemesa, że Amber wypożyczyła świetny film i zostanę u niej na noc. Chyba mi uwierzą.
Schowałam sprzęt na swoje miejsce i przymknęłam powieki, wyobrażając sobie sytuację która miała się stać już za dwie godziny. Boże, czy ja śnię?
____________________
Tak jak obiecałam wstawiam część drugą. Kolejna będzie
gdy pojawi się tutaj jakaś fajna ilość komentarzy. 25, dacie radę ?:)