niedziela, 28 września 2014
Harry cz.9
Wierzę, że dla tej dziewczyny jestem w stanie się poświecić. Wierzę, że mamy szansę, a relacja, która zrodziła się między nami w ciągu dwóch ostatnich tygodni, na pewno przetrwa odległość i czas. Jestem od początku świadomy, że czas naszych swobodnych spotkań z dnia na dzień jest coraz krótszy, a już za 2 tygodnie zacznie się niecierpliwe czekanie na kolejne spotkanie, które będę miało miejsce tylko raz w tygodniu. Ona wróci na studia, a ja zostanę tutaj. I codziennie na nowo będę umierał, bo przypomnę sobie, że już nie spotkam się z nią na lekcji i nie będzie między nami wymiany zdań, której przysłuchuje się cała klasa, nie minę jej na szkolnym korytarzu, dyskretnie puszczając jej oczko, nie spotkam jej w kozie, gdzie miałbym ją na całe 45 minut.
Gdybym tylko mógł, na pewno bym zrobił coś, co chociaż w minimalnym stopniu pozwoliłoby nam na częstsze spotkania, nie ważne ile by mnie to kosztowało. Bo spotykanie się z nią tak rzadko w szkole i jeszcze ciągłe ukrywanie się w jej małym mieszkanku, powoli zaczyna mnie wykańczać i nie tylko mnie. Nie mogłem jej zabrać na kawę, tylko zawsze przynosiłem je na wynos. Nie mogłem zabrać jej do restauracji, tylko robiliśmy jedzenie w jej domu. Albo kupowałem na wynos. Nie mogłem jej zabrać do kina, tylko oglądaliśmy filmy w telewizorze, albo na jej laptopie. Nie mogłem jej nawet zabrać na zwykły spacer po parku, czy przy wodzie. Ograniczaliśmy się wyłącznie do czterech ścian jej mieszkania, bo nawet nie mogłem jej zaprosić do siebie. Mama mnie prawdopodobnie zabije za to, że umawiam się z własną nauczycielką! Wiem, że prędzej czy później to się stanie, kłamstwo ma krótkie nogi, ale... później.
- Powiedz, kiedy się zorientowałeś, że jesteś we mnie zakochany?
Przed chwilką właśnie jej to wyznałem. To jest jeszcze za słabe, aby nazwać to "miłością", ale też za duże, aby nazwać to "przyjaźnią". Jestem w niej zakochany. Po prostu.
- Od pierwszego wejrzenia. Już podczas naszej pierwszej lekcji sobie przyrzekłem, że Cię zdobędę. I chociaż bywały momenty, kiedy bym tą obietnicę złamał i kiedy już chciałem się wycofać... dotarło do mnie, że wpadłem po uszy.
- To dlatego tak dziwnie się zachowywałeś kilka dni przed tym, jak do mnie przyjechałeś?
- Tak, bo zabiłaś mnie po prostu propozycją "przyjaźni". - wybuchła głośnym śmiechem, odchylając głowę do tyłu. - Byłem tym załamany. Mówię poważnie, nie śmiej się ze mnie.
Wysunąłem dolną wargę do przodu, robiąc minę smutnego psiaka, gdy [T.I.] nie przestawała się śmiać. Chwyciłem ją za nogi i przyciągnąłem w swoją stronę, sadzając na kolanach. Objąłem ją w pasie i zamknąłem jej usta w czułym, zapierającym dech w piersiach pocałunku, aby tylko przestała się śmiać. Cóż, mogę stwierdzić, że taki sposób uciszania jej bardzo mi odpowiada.
- Oh Harry... - westchnęła i wplotła palce w moje włosy, co było dla mnie bardzo relaksujące i odprężające. Uwielbiałem to. - Nie przejmuj się, ja czułam to samo.
Wtuliła się we mnie i pilotem włączyła film, który zatrzymaliśmy na czas rozmowy o naszych uczuciach. W tej chwili leciał film "500 dni miłości". Z początku dzielnie protestowałem i namawiałem, abyśmy obejrzeli jakiś horror (no wiecie, idealna okazja do tego, aby się trochę poprzytulać i tak dalej, chyba nie muszę tłumaczyć, co by było dalej), ale z kobietą nigdy się kłótni nie wygrywa. Argument "bo tak" jest uniwersalny i używają go, gdy tylko mogą.
" - [T.I.], kochanie, nie zgadzam się na ten film! Ostatnim razem ty wybierałaś, teraz moja kolej. - wcisnąłem guzik na odtwarzaczu dvd, aby wysunąć płytę z filmem, który wybrała [T.I.] "500 dni miłości". Mój Boże, skąd ona wzięła ten film?
- No to ty dwa następne razy będziesz wybierał, ale proszę, obejrzyjmy ten film dzisiaj. - uśmiechnęła się do mnie słodko i nim zdążyłem wyjąć płytę, ona wcisnęła guzik, który z powrotem wsunął ją do odtwarzacza. Czy ona musi być taka uparta? - Harry, proszę, proszę, proszę...
- Dlaczego aż tak Ci na nim zależy?
- Bo... od zawsze chciałam go obejrzeć... i gra w nim mój ulubiony aktor! Harry, proszę, ostatni raz!
- Joseph Gordon-Levitt? Pochwal się, ile filmów z nim widziałaś, hmm? - spojrzałem na nią unosząc jedną brew do góry, nie ukrywając ciekawości, która z pewnością była wymalowana na mojej twarzy, ale gdy zobaczyłem zmieszany wyraz jej twarzy, wybuchnąłem śmiechem. Nie oglądała żadnego, ja to czułem. Uderzyła mnie z pieści w ramię, przez co prawie się przewróciłem na podłogę, ale to nie sprawiło, że przestałem się śmiać. Jej złość rozbawiła mnie jeszcze bardziej.
- Harry, dlaczego jesteś taki uparty?
- A dlaczego ty jesteś taka uparta? Obejrzymy ten film następnym razem...
- Czemu nie dzisiaj?
- Czemu dzisiaj?
- Bo tak.
Kłócić się z kobietami... żadnej frajdy. Z Gemmą i mamą jest zupełnie tak samo.
- A co za to dostanę?
- Hm... niech pomyślę... Moją dozgonną wdzięczność?
- To za mało.
- No to jeszcze dwa buziaki.
- Pięć.
- Trzy.
- Cztery... Plus wybór kolejnych dwóch filmów należy do mnie. Korzystaj, bo nie zmienię swojego zdania... Ewentualnie mogę tylko podnieść poprzeczkę.
Popatrzyła na mnie, lekko marszcząc brwi, dokładnie analizując moją propozycje. Wiedziałem, że waha się nad tą drugą częścią, ale pewnie się zorientowała, że albo się zgodzi albo włączam horror, którego tak bardzo się boi, więc w końcu kiwnęła głową.
- Dobra, niech Ci będzie. Ale jeżeli będę się bała usnąć w nocy, to zrobię wszystko, aby i Ciebie pozbawić snu. - zaśmiałem się i usiadłem na kanapie czekając, aż film się włączy. Poklepałem wolne miejsce obok siebie, a już po chwili [T.I.] się na nim znajdowała.
- Jeżeli będę spał z Tobą, dalej będziesz się bała?
- No nie wiem, strasznie chrapiesz w nocy, kręcisz się i się ślinisz. - objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie, składając całusa na jej czole. Żadna wcześniej przez nią rzecz nie była przeze mnie praktykowana, a mówiła to tylko dlatego, aby mnie sprowokować.
- Możliwe, że chrapię, kręcę się i ślinę, ale to nie ja jęczę przez sen Twoje imię. [T.I.], chcesz się ze mną czymś podzielić?
- Przyśniło Ci się to i teraz gadasz głupoty. - wbiła wzrok w ekran telewizora udając, że nie wie o co chodzi, ale doskonale wiedziała, o co chodzi. A ja będę jej to wypominał, dopóki się nie przyzna."
Siedzę na parapecie przy zgaszonym świetle, obserwując oświetloną przez latarnię ulicę, po której co jakiś czas ktoś przejdzie albo przejedzie samochodem. W ostatnim czasie taki sposób spędzania wieczorów bardzo mi odpowiadał. Spokój, cisza. To dawało mi mnóstwo czasu na rozmyślanie. Rozmyślanie nad sensem dalszego związku mojego i Harrego. Zacznijmy od tego, że za tydzień mnie już tu nie będzie. Wrócę na studia i będę mieszkała z Shay w ciasnej kawalerce, którą opłacają jej rodzice. Będę tu wracała tylko na weekendy, podczas których praktycznie w ogóle nie odpoczywam. Pojęcie czasu zmienia się już w liceum, dni mijają jak minuty, a dwa dni weekendu jest wręcz nieodczuwalne.
Czy mogę nazwać swoją relację z Harrym "związkiem" czy raczej łamaniem prawa? Robimy wszystko, aby trzecie osoby się o tym nie dowiedziały - no bo siedząc prawie codziennie w moim mieszkaniu trudno, aby ktoś się zorientował - ale jaki jest sens dalej to ciągnąć, jeżeli ja wrócę na weekend tutaj i znowu będziemy siedzieć w czterech ścianach mojego małego mieszkanka? Chociaż to by było jedyne wyjście... to jednak źle się czułabym z tą świadomością, że Harry marnuje na mnie tylko swój czas.
To nie tak, że nie kocham go.
Kocham.
I to bardzo.
Zakochiwałam się w nim tak, jakbym zapadała w sen: najpierw powoli, a potem nagle i całkowicie. Otworzyłam się i wpuściłam do swojego serca kogoś, kto mnie rozumie, moje poczucie humoru, moją muzykę, moje marzenia. Mimo, że chciałby spędzać ze mną każdą wolną chwilę, tak jak ja z nim, ponieważ nie mamy ich zbyt dużo, to bez problemu zgadza się na moje wieczorne wyjścia z przyjaciółmi na miasto. Raz nawet nam towarzyszył. Bardzo go polubili. Po prostu znalazłam kogoś, kto sprawia, że się uśmiecham, śmieję i bujam w obłokach przez całą drogę do domu.
Nigdy nie sądziłam, że będę w stanie pokochać takiego chłopaka, jakim jest Harry. W szkole dalej zgrywa aroganta i twardziela, ale kiedy jest ze mną zupełnie się zmienia jego nastawienie i osoba, która zna go wyłącznie ze szkoły, nie uwierzy, że prywatnie potrafi być czuły, delikatny, kochany... być po prostu ideałem mężczyzny. I robię z nim to, o czym marzy każda nastolatka będąc w liceum. Ja tego nie doświadczyłam, więc nadrabiam teraz, na studiach. Małe rzeczy. Ale to właśnie one sprawiły, że tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy.
Te dobre, jak i te niezbyt przyjemne. Wyrozumiałość zajmowała pierwsze miejsce.
"Stoi oparty nonszalancko o szafki kuchenne, uważnie przyglądając się pracy moich rąk, podczas przygotowywania ciasta. Naprawdę to zaczyna mnie wytracać z równowagi. Nienawidzę, gdy ktoś patrzy mi na dłonie podczas robienia czegokolwiek, czy to pisanie czegoś na szybko, czy robótki ręczne czy nawet to robienie ciasta, mogę mieć pewność, że coś zepsuje albo się pomylę. Jeżeli ciasto nie wyjdzie, Harry będzie jadł całą blaszkę sam.
- [T.I.], co się stało? - zapytał nagle, a ja znieruchomiałam. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi. Nie do końca wiedziałam o co mu chodzi. Fakt, dzisiaj czułam się trochę gorzej, niewiele dzisiaj się do niego odzywałam i nie do końca byłam z nim szczera, ale... No nie wiem, wydawało mi się, że nie zauważył tego...
- W jakim sensie pytasz?
- Jesteś dzisiaj jakaś... smutna? Proszę, nie mów, że jest inaczej.
Nic nie odpowiadając, wróciłam do wyrabiania ciasta, dodając jeszcze cukier waniliowy do całej masy. Szarlotka. Chodziła za mną już od dłuższego czasu i musiałam ją wreszcie przygotować. Przyrządzona w domu jest o wiele lepsza, niż ta kupna, ponieważ przynajmniej wiem, co w niej jest. Szarlotka z wypełniaczami i poprawiaczami smaku? Nie, nie takie szarlotki przygotowywały nasze babcie!
- [T.I.]...
- Harry, mógłbyś zamieszać jabłka, żeby się nie przypaliły?
Usłyszałam ciche z westchnięcie z ust Harrego, ale kompletnie je zignorowałam. Nie chcę zmieniać tematu. Nie mam ochoty rozmawiać na temat tego, co męczy mnie od kilku dni. Jeszcze wczoraj byłam pewna, że nie jestem gotowa, aby rozmawiać na ten temat, ale dzisiaj już nie odczuwam tego tak bardzo i zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie powinnam już teraz porozmawiać z Harrym na temat mojej przeszłości... Ta chwila jest coraz bliżej, jak dalej.
- [T.I.]...
- Proszę, nie przeszkadzaj mi.
- Odkładanie tego na później nie sprawi, że ten problem zniknie. Porozmawiaj ze mną.
- Nie teraz. - bąknęłam pod nosem, chowając ciasto do lodówki. Chcąc iść do jabłek, aby sprawdzić, czy już są odpowiednio przygotowane, poczułam silny uścisk na swoim nadgarstku, który skutecznie mi to uniemożliwił. Spojrzałam na Harrego, trochę zdziwiona jego reakcją. Nie sądziłam, że aż tak będzie mu zależało na mojej odpowiedzi.
- Jak nie teraz, to kiedy? Nie mogę znieść widoku Ciebie takiej smutnej. Widzę, że coś Cię męczy od chwili, gdy pierwszy raz Cię dzisiaj zobaczyłem. Chcę Ci pomóc...
- A co jeżeli Ci powiem, że nie jesteś w stanie mi pomóc?
- Chcę spróbować...
Westchnęłam cicho zdając sobie sprawę, że już mi tej rozmowy nie odpuści, nawet jeżeli bym ją znowu przesunęła na "potem". Ufam mu i chcę mu o tym powiedzieć. Być może to obawa przed jego reakcją, nie pozwala mi wyznać całej prawdy albo... po prostu wstyd, że mam takie coś za sobą.
A mimo to zdaje sobie sprawę z tego, że zasługuje na prawdę. On wyznał mi historię swojego życia, zanim jeszcze oficjalnie sobie powiedzieliśmy, że nam nas sobie zależy. Teraz moja kolej.
- Zostałam zgwałcona. - powiedziałam wprost, odwracając się do niego plecami. W oczach zebrały mi się łzy, ale zacisnęłam powieki, aby nie wydostały się na zewnątrz.
To było właśnie to, co od rana mnie męczyło. Dzisiaj mija dokładnie 5 lat od tego wydarzenia i to była moja pierwsza myśl zaraz po przebudzeniu się. Wszystkie wspomnienia są wciąż żywe, jakbym przeżywała dokładnie to samo, co te 5 lat temu. Każde uczucie, każdy dotyk, każdą łzę czują na nowo i przez moje ciało przechodzi dreszcz, kiedy sobie przypominam jego dotyk na swoim ciele...
- Jak... jak to?
Zdobyłam się na odwagę i odwróciłam się w jego stronę. Widziałam szok wymalowany na jego twarzy, ale nie dziwi mnie to. Można wręcz powiedzieć, że był kompletnie zdezorientowany, jakbym mu powiedziała coś, w co nikt by nie uwierzył. Niestety to była prawda. Za wszelką cenę próbował tą informację przyjąć do siebie.
- To było w liceum, 5 lat temu. Byliśmy ze sobą wtedy jakieś... 4 miesiące. Byliśmy w sobie zakochani, a przynajmniej ja byłam w nim. Jemu widocznie zależało tylko na tym, aby mnie wykorzystać, bo po wszystkim nawet słowem się do mnie nie odezwał, a nawet wyśmiewał się ze mnie razem ze swoimi kolegami. - odetchnęłam cicho, próbując się nie rozpłakać. Czuję się bezsilna, kompletnie bezradna i totalnie zrozpaczona. Za wszelką cenę próbowałam sobie przez ten czas wmówić, że dam radę, że to minie za jakiś czas, że nie potrzebuję niczyjej pomocy. Tak bardzo się myliłam... - Po niecałych dwóch miesiącach moi rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Zostałam sama z bratem. Ale on nie wie o gwałcie. Nawet Shay nie wie. Przeżywałam to wszystko sama. Ty jesteś pierwszy, który o tym wie.
Chodząc na imprezy z Shay, próbowałam się po pierwsze dowartościować. Wymazać z myśli te przykre słowa wypowiedziane przez chłopaka, którego naprawdę kochałam i znowu zacząć wierzyć w siebie. By stać się dziewczyną, którą byłam wcześniej. Po drugie, by zagłuszyć ból po stracie rodziców. By zapełnić tą pustkę i przestać czuć się samotną, ale powiadają, że nawet wśród ludzi można czuć się samotnym. I ja tak właśnie się czułam. Sztuczne wyciszanie uczuć, które w rzeczywistości tylko mnie powoli wyniszczało psychicznie.
Mimo tego, że na imprezach większość czasu spędzałam w towarzystwie chłopców... nigdy nie pozwalałam na to, aby któryś mnie pocałował, ani nawet dotknął. Miałam wrażenie, że każdemu zależy tylko na jednym...
- [T.I.]... tak mi przykro. - podszedł do mnie, kładąc dłonie na moich biodrach. Nasz wzrok się skrzyżował, a mi serce pękło, kiedy zobaczyłam, jak Harry przeżywa moją sytuację. - Faktycznie, nie potrafię Ci pomóc. Nie potrafię sprawić, byś wymazała to wspomnienie z pamięci, ale zrobię wszystko co w mojej mocy, abyś nie odczuwała tego tak bardzo.
Wyszeptał i przesunął swoje dłonie na plecy, przyciągając mnie do siebie i zanurzając twarz w moich włosach. Westchnęłam cicho, chowając twarz w zagłębienie jego szyi czując, że Harry mówi poważnie i z jego pomogą dam radę. Dam radę uwolnić się od tych wszystkich wspomnień. Pozbyć się tego wszystkiego, co było moją zmorą przez ostatnie kilka lat."
Pomógł mi. Naprawdę mi pomógł, a to nie był pierwszy raz, kiedy to zrobił. Nie mam słów, aby wyrazić moją wdzięczność, jaką do niego czuję. Oddałam mu swoje serce w całości mimo, że nadal nie jestem pewna, czy powinnam się posuwać do takiego kroku.
Ale... jakby teraz wyglądało moje życie bez niego? Te wszystkie wspomnienia, które zdążyliśmy utworzyć podczas ostatniego miesiąca sprawiają, że uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy i niejednokrotnie przyłapałam się na tym podczas zajęć w szkole albo przed snem...
A co z zaufaniem?
Pytałam, nie raz, czy chcę o tym z kimś porozmawiać. Z siostrą, Zaynem albo jeszcze kimś innym, ale nigdy nie odczuwał takiej potrzeby. Tak samo ja mu powiedziałam, że chciałabym czasem porozmawiać o tym ze swoim bratem albo Shay. Ale mój brat... prawdopodobnie by mnie za to zabił, a Shay rozpowiedziała wszystkim na studiach, wiec rezygnowałam z tego pomysłu. Harry określił to naszym sekretem, o którym wiemy tylko my.
Ale wiem, że nie jest ze mną szczery. Kobieca intuicja.
Nie raz obserwując ich rozmowy na lekcjach odnosiłam wrażenie, że dotyczy ona mojej relacji z Harrym. Zawsze Zayn w tej chwili dyskretnie patrzył na mnie i dziwnie się uśmiechał. Albo na lekcji podsuwał dwuznaczne aluzje, oczywiście patrząc przy tym na mnie.
Nie byłabym zła, gdyby Harry się przyznał do tego, że powiedział Zaynowi, zamiast zaprzeczać mi prosto w oczy. Taka mała rzecz, która sprawiła, że mam wątpliwości. Przecież to nie jest coś złego, rozumiem że może czuć się...zagubiony. Sama tak się czuję i nie mam do niego o to pretensji. Chciałabym Go w tym wszystkich wesprzeć, ale chyba sama potrzebuję takiego wsparcia. Kopniaka w tyłek, który sprowadzi mnie do rzeczywistości.
Po prostu uczynił mnie piękniejszą. I wiesz, że nie chodzi mi o wygląd. Inni, którzy zabiegali o moje względy od razu chcieli odkryć wszystkie karty. Poukładać puzzle i prosić o rękę. On tego nie robi. Zadaje pytania, których nikt inny nigdy mi nie zadał. Jego w istocie interesuje to, co myślę, mówię, robię, dokąd idę. Kiedy czytam książkę, on chcę wiedzieć co czuję po pierwszym rozdziale. Co mi się nie podobało. Co bym zmieniła. Kiedy płaczę nie próbuje mnie rozśmieszyć. Po prostu jest. Tak samo, gdy jestem smutna. Robi mi herbatę, siada naprzeciw mnie po turecku i wpatruje się we mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Pokochałam jego obecność. Stał się częścią tego mojego chaosu, w którym żyję. I jest zdecydowanie już zdecydowanie za późno, bym mogła się od niego uwolnić. Za bardzo się zaangażowałam i nie wyobrażam sobie tego, jak będzie wyglądał nasz związek już za tydzień.
Czuję się cudownie w jego ramionach, a nawet więcej, czuję się w nich bardzo wygodnie. Jakby były stworzone do tego, abym w nich była. Co sprawiało, że czułam się, jakbym była trzy pieprzone metry nad ziemią. A teraz ma się to skończyć. Pęknąć, niczym mydlana bańka.
Siedzę w klasie czekając, aż Harry wreszcie zjawi się na zajęciach dodatkowych w postaci karnej kozy. Z tego, co wiem, wraz z moim odejściem te zajęcia skończą się. Dyrektor zauważył widoczną "poprawę" w jego zachowaniu, a nawet podniósł oceny z niektórych przedmiotów. Z moją małą pomocą udało mu się również rzucić palenie i nie miał w ustach papierosa od miesiąca. Jestem z niego dumna, że mu się udało. Czy samodzielnie, czy z moją pomocą - to nie ważne. Ważne, że walczył o to do samego końca.
Wreszcie pojawia się w klasie, od razu kierując się w moją stronę. Chcę mnie pocałować w usta, ale odwracam głowę tak, że naszym powitaniem jest zaledwie muśnięcie w policzek.
- Coś nie tak? - zapytał, rzucając plecak na ławkę, która znajduję się tuż przy biurku. - Przepraszam za spóźnienie, ale...
- Musimy porozmawiać.
Przerywam mu czując, że jeżeli teraz nie zbiorę się na odwagę i nie powiem, co ciąży mi na sercu, już nigdy nie będę mogła tego zrobić. Chociaż... cholernie się tego boję, to czuję, że nie mam innego wyjścia. Tak będzie lepiej i dla mnie i dla niego.
- Wszystko w porządku? - kuca przede mną i chwyta mnie za dłoń, ale zabieram ją. Nie mogę tak. Swoimi czułymi gestami sprawi, że zapomnę w końcu o tym, co chcę mu powiedzieć, albo się rozmyślę.
- Nie, nie jest w porządku. - patrzy na mnie zaskoczony, aż w końcu wstaje i opiera się o biurko, nie wypowiadając przy tym ani słowa. Wiem, że złamię mu tym serce i czuję się z tym... totalnie chujowo, ale nie widzę innego rozwiązania. - Powinniśmy się rozstać.
Patrzę na jego twarz i natychmiast odwracam wzrok, zamykając oczy. Łzy pieką mnie pod powiekami, ale muszę dotrwać do końca.
Zaskoczenie.
Smutek.
Ból.
Ogromny ból.
To wszystko widziałam w zaledwie ułamek sekundy. Tak bardzo nie chciałam go krzywdzić, tak bardzo chciałam uciec od przeznaczenia, że teraz wpadłam w jego sam środek. Obiecałam mu, że nigdy nie odejdę, że mnie nie straci niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajdziemy, a teraz? A teraz robię dokładnie to samo, czego się wystrzegałam. Ale wtedy byłam inną osobą. Wtedy myślałam, że naprawdę mamy szansy. Że nikt się nie dowie, przecież jeżeli skończę praktyki, będziemy mogli kontynuować nasz związek, tym razem swobodnie, niczego się nie bojąc.
Ale ile można okłamywać samą siebie i mówić, że ta sytuacja wcale nie jest dziwna? Co powie jego mama? Gdyby się postarała i to gdzieś zgłosiła, miałabym niemałe problemy.
- [T.I.]... dlaczego?
- Harry, jesteś ode mnie młodszy, przed Tobą najlepsze lata liceum oraz studiów. Powinieneś z tego korzystać, a nie ograniczać się wyłącznie do dziewczyny, która będzie wiele kilometrów stąd i którą będziesz widzieć raz na tydzień. Teraz mówimy, że wszystko będzie dobrze, że będzie dobrze, ale nigdy tego nie możemy być pewni, Harry. Może się zdarzyć wszystko, kiedy będziemy tak daleko od siebie. Nie chciałabym dostać za kilka dni wiadomości od Ciebie, że znalazłeś sobie inną dziewczynę, bo ja Ci się znudziłam... - łza spłynęła mi po policzku, spadając na moje splecione dłonie. - Kocham Cię i zależy mi, abyś był z szczęśliwy z dziewczyną, z którą nie będziesz się musiał ukrywać. Kiedy wrócę tu w wakacje...
- To będziemy razem, a w październiku znowu jak będziesz wracać na studia, to mnie zostawisz, tak?
- Nie rozstawiam Cię, po prostu...
- Nie, [T.I.]! Zostawiasz mnie! Nie raz Ci mówiłem, że nigdy nie zależało mi tak na dziewczynie, jak mi zależy na Tobie. Nie ufasz mi, prawda? Sądzisz, że mógłbym się pocieszać w ramionach innej dziewczyny, Tobie mówiąc, że wszystko w porządku? - zaśmiał się gorzko i schował twarz w dłonie. Widok Harrego w takim stanie złamał mi serce jeszcze raz. - A może to ty chcesz się jeszcze wyszaleć na studiach, co?
- Harry, nie!
- I mam patrzeć, jak się umawiasz z chłopcami, zakochujesz się w którymś z nich i wyjdziesz za mąż? - jego głos stwardniał. - A ja będę umierał po trochu każdego dnia.
- To będzie dla nas w pewnym sensie próba, który sprawdzi, czy faktycznie nam na sobie zależy...
- Ja nie potrzebuję żadnych prób, aby wiedzieć, że mi na Tobie zależy i że zakochałem się w Tobie po uszy. - patrzy na mnie chwilę, a potem powoli zbliża się i kuca. Chwyta moją dłoń, ale tym razem jej nie zabieram. - Udowodnię Ci to. Będę na Ciebie czekał. A tymczasem... bądź szczęśliwa.
Składa delikatny pocałunek na zewnętrznej stronie mojej dłoni i puszcza ją. Chwyta plecak w dłoń i zarzuca go sobie na ramię. Kieruję się ku drzwiom klasy. Chcę krzyczeć, prosić aby jeszcze nie odchodził, ale w gardle mam gule, która mi na to nie pozwala. Jeszcze odwraca się do mnie i szepcze:
- Do zobaczenia, [T.I.].
Słysząc to zdanie, chowam twarz w dłonie i wybucham gorzkim, niepohamowanym płaczem.Wiem, że to będzie bolesny czas i dla mnie i dla niego, ale czuję, że dobrze zrobiłam... To, że się kochamy nie znaczy, że Bóg ma w planach, byśmy byli razem.
Witajcie!
Bardzo przepraszam, że aż tyle musieliście czekać na tą część i przepraszam Was a treść, bo chyba nie do końca wywiązałam się zadania. Nie jestem zadowolona z końcówki, mogłam ją napisać inaczej, ale chodzi o styl, ponieważ z akcji wszystko idzie tak, jak zaplanowałam. Przepraszam, kochani, wiem jak czekaliście na tą część. Już reszta współautorek trochę miała dosyć tych pytań o tą część, haha.
Mam nadzieję jednak, że wyrazicie w komentarzu swoją opinię. Przypominam, że zasada 50 komentarzy została zawieszona, ale przypominam również o ankiecie, jeżeli ktoś jeszcze nie zagłosował.
Przed nami 10, ostatnia część. Jak uważacie, [T.I.] i Harry się jeszcze zejdą?
Pozdrawiam,
Merci.
EDIT: Chciałabym coś wyjaśnić. Tak, to prawda. Pisząc tego imagina, wspomagałam się książką "Hopeless", jednak nie miałam na celu przepisywanie tutaj pół książki, a jednak w wyniku ostatecznym tak wyszło... Przepraszam Was bardzo, nie sądziłam, że wyszło tego aż tyle, dlatego poprawiłam imagina i mam nadzieję, że teraz jest lepiej. Przepraszam jeszcze raz, po prostu wrzesień był dla mnie dosyć ciężkim miesiącem i opornie mi szło pisanie tego imagina... Jednak 10 cześć będzie lepsza. Mam nadzieję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jezu co.
OdpowiedzUsuńporyczałam sie.
poważnie poryczałam sie.
jak ich nie pogodzisz to nie wiem co ci zrobie.
a i następna ma być szybciej! bo tej już się nie mogłam doczekać.
no ale jeju ja nie wiem jak ja przeżyję.
następna część ostatnia.
umrę bez tego imagina,bez kitu
dobra
koniec bo zaczne wyć
nieważne
czekam na następną, ostatnią:(
kocham cię, pozdrawiam ♥
Rycze pisz dalej PLOSEEEEE
OdpowiedzUsuńTo jest cudo, czekam na next.
OdpowiedzUsuńPS. jeśli się nie zejdą to po prostu się zabiję :D
ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM !!!! Rozdział jest boooski !! Pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będą razem i nie mogę się doczekać 10 części <3
OdpowiedzUsuńHopeless?
OdpowiedzUsuńDary anioła?
Nie mam nic przeciwko czerpania weny z innych książek ale chyba jednak trochę przesadziłaś :(
Naprawdę masz talent więc go wykorzystaj i postaraj się napisać całość sama, albo chociaż nie brać połowy z książek... w dodatku takich.
Wybacz że to piszę, ale musiałam :(
Czytałam wszystkie poprzednie części tego imagina i są świetne, nie rozumiem czemu zdecydowałaś się "pożyczyć" czyjeś słowa.
O MÓJ BOŻE!!!!
OdpowiedzUsuńNie!!!
Oni muszą być razem!!!!
Przecież oni mieli być ci 'na zawsze'!! 0.0
Nie mogę się doczekać części dziesiątej! :)
http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com/
xx
no ja mam wielką nadzieję, że oni będą razem! Nie może być inaczej! Oni są dla siebie stworzeni! Warto było czekać na rozdział, uwielbiam!!!!
OdpowiedzUsuńChyba nie ma tu takiej dziewczyny ( albo przynajmniej jest ich bardzo mało) która by się nie popłakała na.końcu.... już nie mogę doczekać się ostatniej części :) Mam nadzieję, że [T.I.] i Harry się pogodzą i znowu będą mogli być razem <3 to było by idealne zakończenie...
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem :-)
OdpowiedzUsuńKurwa JEST!!! Zajebiste, super... brak mi słów. Oni muszą się zejść !
OdpowiedzUsuńRycze ;-;
OdpowiedzUsuńPiękne to <3
Niech beda razem, błagam ;-;
Fragmenty z Hopeless są cudowne, ale lepiej jeżeli takie fragmenty z książek są krótsze, nie jako całe sceny. Ale imagin jest super! :)
OdpowiedzUsuńWow ♥ Świetne *.*
OdpowiedzUsuńJprdl :D Kocham :D
OdpowiedzUsuńA ja zamiast przeczytać "...i nie powiem co ciąży..." przeczytałam :...i nie powiem o ciąży..."
OdpowiedzUsuńI takie wielkie CO?! Ale po chwili się kapnęłam, że źle przeczytałam :P
Świetny rozdział. Mam ogromną nadzieję, że się zejdą :) Niecierpliwie czekam na ostatnią część <3
Jesteś niesamowita, to jest cudowne. Tak bardzo mi się podoba, czuję się tak jakbym czytała książkę, a nie imaginy. gratulacje, masz talent ♥
OdpowiedzUsuńmoże dlatego że połowa tego imagina jest z książki?
UsuńCudowny rozdzial i czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńTo było piękne <3 xd
OdpowiedzUsuńAAAA!!!! nawet nie wiesz jak się ucieszyłam widząc imagina z Harry'm XD jest świetny, i nie mów że ci nie wyszedł bo wszystkim się podoba co oznacza że wyszedł ci aż za dobrze !
OdpowiedzUsuńczekam na resztę :*
Cudowna
OdpowiedzUsuńJa bardzo pilnie potrzebuję żeby oni byli razem, zaprawdę powiadam... /Ss
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się :-) oni muszą być razem!
OdpowiedzUsuńsuper ale ta końcówka jest straszna ;(
OdpowiedzUsuńPoryczalłam się na końcówce :((( to jest takie smutne .
OdpowiedzUsuńSwietny jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńMuszą być razem. Cudowne :-)
OdpowiedzUsuńAle... Jak! Dlaczego! Po co??? Oni muszą i będą razem <3 i koniec i kropka. :D to ze jest mlodszy, ze mają przeszkody na drodze, nie znaczy, ze muszą ich unikać... Razem je pokonają i w to gleboko wierzę. ^_^
OdpowiedzUsuńBuziaczki <3
Oni muszą być razem!!!... Rozdział świetny :) B.
OdpowiedzUsuńOni muszą być razem! Nie zawiedź nas ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na tą ostatnią i emocjonującą część <3
To takie cuuuudowne. Oni są dla siebie stworzeni. Jak nie będą razem to się zamorduję. Płaczę, ryczę to takie cuudowne.
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent! Nie mogę się juz doczekać co dalej będzie się działo w życiu Harrego i [T.I] c: ( ostrzeż mnie następnym razem, że cześć będzie bardzo emocjonalna to bym sobie chusteczki przygotowala ;_;)
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym imaginie! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny ale pogodzić to oni się muszą! :‘(
OdpowiedzUsuńcudowny, kocham Twojego bloga!!! �� mój ulubiony, masz talent siostro, oj masz ��
OdpowiedzUsuńBoże normalnie ryczę kiedy next???
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następna część?
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część. proszeee szybko ja już niemogę się doczekac. czekam na odp
OdpowiedzUsuń:p
piękny, piękny i jeszcze raz piękny ♡
OdpowiedzUsuńzajebisty!!! czekam na nastepna czesc♥
OdpowiedzUsuńCudowny *.* Czekam na następną część <3
OdpowiedzUsuńprzecudowny, czekam z niecierpliwością na następną część ❤ pozderki /karczi
OdpowiedzUsuńsłit *-*
OdpowiedzUsuńSuper! Kiedy następna część? ❤
OdpowiedzUsuńPlis wrzuć następną
OdpowiedzUsuńczekamy z niecierpliwoscia, dodaj juz plis <3
OdpowiedzUsuńdodaj, juz po Mikolajkach a my sie juz doczekac nie mozemy, proosimy <3
OdpowiedzUsuńJejcia <3 dawaj następny! Nie mogę sie doczekać :( wciagnełam sie w ten imagin ❤ cudo!!
OdpowiedzUsuńJakbyście mogły - wpadniecie do mnie? Zaczynam .... http://sometimesweshould.blogspot.com/?m=1
Następny. Nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuń