WAŻNA NOTKA POD SPODEM!
Wybiegłam z domu trzymając w rękach dwie, duże torby,
wypchane po brzegi ubraniami. Na głowie miałam słomkowy kapelusz obwiązany
koralową wstążką, a kilka pojedynczych piegów zasłaniały czarne okulary
przeciwsłoneczne.
-No w końcu. Myślałem, że już nigdy nie wyjdziesz.-
usłyszałam przepełniony ulgą głos Niall’a. Przewróciłam teatralnie oczami i
dałam mu lekkiego kuksańca w bok. Blondyn przyłożył rękę w miejsce uderzenia
i wymamrotał coś w stylu ‘to bolało’ po
czym objął mnie ramionami. Położyłam
głowę na jego torsie momentalnie się relaksując.
-To będzie wspaniały weekend.- powiedział zdejmując mój
kapelusz. Zadarłam głowę do góry by móc na niego spojrzeć.
-No ja mam nadzieję. Nie przekonywałam mojej mamy przez dwa
dni non stop żeby się nudzić.- mruknęłam poprawiając grzywkę chłopaka. Przez
chwilę patrzyliśmy się na siebie w ciszy po czym Niall zabrał się za pakowanie
moich bagaży. Ja w tym samym czasie usiadłam na przednie siedzenia w
samochodzie i włączyłam radio w pełni gotowa na nasza wycieczkę.
Słońce już dawno
schowało się za linią horyzontu kiedy przyjechaliśmy na miejsce. Podróż była
dość męcząca zważając na tak ciepłą pogodę ale było warto zobaczyć klify i
niezwykle piękne wybrzeże oceanu.
-Przez najbliższe trzy dni tu właśnie będziemy mieszkać.-
odezwał się chłopak wychodząc z pojazdu. Idąc jego śladami również wysiadłam z
auta rozprostowując kończyny. Moim oczom ukazał się mały domek z niesamowitą
altaną i ogródkiem. Fakt, że leżał on w samym środku lasu był trochę
przerażający ale szybko o tym zapomniałam wchodząc na teren posiadłości.
-Skąd znasz to
miejsce?- chłopak wzruszył ramionami szukając odpowiedniego klucza.
-To dom moich rodziców. Kiedyś spędzałem tu każde wakacje.-
odpowiedział otwierając drzwi, które ustąpiły po lekkim skrzypnięciu. Po
zapaleniu światła rozejrzałam się dookoła z zachwytem wymalowanym na twarzy. Na
ścianach wisiały stare zdjęcia rodziny Niall’a, w salonie znajdowała się duża,
biała kanapa, a naprzeciwko niej kominek. Po lewej stronie były schody
prowadzące jak się domyślam do sypialni.
-Zaniosę twoje walizki do pokoju, a ty możesz wziąć prysznic
czy coś.- powiedział chłopak, a ja ochoczo przystałam na jego propozycję.
Prysznic przyda mi się w stu procentach.- jak skończysz to daj mi znać. Chcę ci
coś pokazać.
***
Szliśmy leśną drogą już dobre piętnaście minut. Powoli
zaczynałam się denerwować bo Niall za nic nie chciał mi powiedzieć gdzie mnie
prowadzi. Nie skutkowały żadne formy szantażu. Kiedy miałam pytać się po raz
kolejny o cel naszej wędrówki gwałtownie skręciliśmy w prawo przez co o mało
się nie wywróciłam. Oburzona zachowaniem chłopaka miałam zamiar się wydrzeć ale
on jakby przeczuwając co chcę zrobić uśmiechnął się i ujął mój podbródek
przekręcając go tak abym patrzyła przed siebie. W tamtym momencie po raz
kolejny doznałam szoku. Staliśmy na wydmach a parę kroków dalej mieściło się
jezioro. Tafla wody odbijała światło księżyca.
-Jak byłem mały, łowiłem tu raki.- powiedział blondyn ale
widząc moją minę szybko dodał z rozbawieniem.- Spokojnie, teraz ich tu nie
ma.
-Tu jest naprawdę…cudownie.- wyjąkałam nadaj mając problem z
wysłowieniem się. Niall lekko pociągnął mnie za sobą w kierunku starego, dużego
drzewa. Oboje usiedliśmy pod nim opierając się o pień.
-Nie wiem jak ty ale ja nie mam zamiaru tak tu siedzieć.-
oznajmił chłopak po chwili ciszy. Zdziwiona przekręciłam głowę w bok, a moim oczom ukazał się
blondyn ściągający swoją koszulkę. Nie wiem jak wyglądała moja mina w tamtej chwili ale
podejrzewam, że...dziwnie.- Ty jesteś następna!- krzyknął rzucając się prosto
do wody.
-Idiota z ciebie!- zaśmiałam się patrząc na jego wyczyny.
Przez chwilę udawał, że się topi ale nie widząc reakcji z mojej strony zaczął
pływać po całej powierzchni jeziora. Przyglądałam się mu z uśmiechem na twarzy.
-Teraz ty!- krzyknął wskazując na coś za mną. Odwróciłam się
do tyłu i zobaczyłam podłużny kawałek drewna zawiązany na linie, która była
przyczepiona do drzewa. Niepewnie wstałam i zaczęłam ruszać huśtawką
sprawdzając na ile jest bezpieczna.- No dawaj!.- usłyszałam ponaglenie.
Ściągnęłam swoje trampki i bluzę zostając w samej koszulce i szortach. Ostrożne
usiadłam na belce zaczynając się bujać w przód i w tył. Kiedy moja prędkość
była już naprawdę duża, mocno zacisnęłam powieki puszczając się liny. W tym
momencie moje ciało zaczęłam spadać w dół, a ja słyszałam tylko i wyłącznie
swój pisk. Kiedy zetknęłam się z taflą wody poczułam falę ciepła na mojej
skórze. Wynurzyłam się zaczerpując powietrze do płuc.
To. Było. Nienormalne.- podsumowałam patrząc się na chłopaka
z szeroko otwartymi oczami.
***
*Niall’s P.O.V.*
Skończyłem szlifować deski do podłogi w domu mojego wujka i
westchnęłam siadając na kanapie. Kolejny remont sprawił, że musiałem znowu
porzucić Londyn i przyjechać na upalną Florydę. Tym razem, ku mojemu
niezadowoleniu musiałem zostać tu dłużej. Nie wiedziałem [T.I] pełne dwa
miesiące i było mi z tym naprawdę ciężko. Dodatkowo dziewczyna nie odzywała się
już od tygodnia i byłem z tego powodu dość zdenerwowany. Nie odbierała moich
telefonów, nie odpowiadała na sms-y. Nawet nie wie wiem kiedy zdążyłem się tak
do niej przywiązać.
Odkręciłem butelkę z wodą i od razu skierowałem ją do ust. W
momencie gdy miałem zacząć pić, usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Szybko wstałem
i podszedłem do szafki, na której się znajdował. Na wyświetlaczu pojawił się
nieznany numer. Niepewnie nacisnąłem zielony guzik i przyłożyłem urządzenie do
ucha.
-Niall?- po drugiej stronie rozpoznałem roztrzęsiony głos
mamy [T.I]. Mój oddech stał się nierówny, a serce przyśpieszyło.
-Tak?
-Czy mógłbyś wrócić do Londynu?- kobieta miała problemy z
wypowiedzeniem tych słów.
Coś się stało?- zapytałem zaniepokojony.
-[T.I]…ona...
-Ona co?- przerwałem kobiecie prawie krzycząc.
-Ona umiera, Niall.
***
Wparowałem do szpitala czując jak krew buzuje w moich
żyłach. Ostatnie dwadzieścia cztery godziny były istnym piekłem. Mama [T.I] nie
powiedziała mi nic więcej. Podała tylko adres szpitala. W duchu modliłem się
aby to okazało się być bardzo udanym żartem.
Wbiegłem na pierwsze piętro i od razu skierowałam się
korytarzem do sali ‘204’. Ku mojemu przerażeniu przed pokojem siedziała pani
[T.N]. Głowę podpierała na rękach co chwilę pociągając nosem. Gdy mnie
zobaczyła bez słowa wskazała na drzwi. Z wielką gulą w gardle pociągnąłem za
klamkę. To co tam zobaczyłem złamało moje serce na pół.
Na łóżku leżała [T.I]. Jej skóra zlewała się z białą
pościelą, a usta nie miały już tego
żywego, malinowego koloru. Była podłączona do maszyn, które co sekundę wydawały
nieprzyjemny dźwięk.
Gdy mnie zobaczyła, na jej twarzy pojawił się nikły
uśmiech. Stałem sparaliżowany podpierając się ręką ściany.
-Przepraszam.- wyszeptała łamiącym się głosem, który wybudził
mnie z transu. Szybko podbiegłem do jej łóżka i splotłem razem nasze palce.- Ja
umieram. Przepraszam.
-Nie. Nie umrzesz. Przestań kłamać.- w oczach [T.I] pojawiły
się łzy, a ona sama z wielkim trudem podniosła dłoń i przejechała ją po moim
policzku strącając z niego słone łzy.
-Mam białaczkę, Niall.- szepnęła nabierając powietrza do
płuc. W tej chwili wszystko zaczęło do mnie docierać. Jej częste bóle, utraty
przytomności, zamykanie się w łazience, kilkudniowe wyjazdy po których wracała
wyczerpana…Nie, to nie dzieje się naprawdę, proszę.
Z całych sił próbowałem nie wybuchnąć płaczem i nie
pogorszyć sytuacji. Z desperacją wpatrywałem się w jej pozbawione blasku oczy i
szukałem w nich kontaktu.
-Dziękuję. Za wszystko.- z trudem i bólem wypowiedziała te
słowa. Tak jakby miały być one pożegnaniem. W tamtej chwili nie wytrzymałem i z
moich oczu zaczęły płynąć łzy. Delikatnie położyłem głowę na jej brzuchu
starając się nie zrobić jej krzywdy. Próbowałem zapanować nad drżeniem mojej
dolnej wargi. Patrzyłem cały czas na nią. Obserwowałem jak z trudem łapała
oddech, jak z minuty na minutę stawała się coraz bardziej osłabiona. Dziewczyna
zamknęła swoje ciężkie powieki i delikatnie pogłaskała kciukiem moje knykcie. Maszyny
zaczęły coraz głośniej pikać.
-Kocham cię [T.I].- mój głos był bardzo roztrzęsiony. Mimo,
że nie odpowiedziała w głębi duszy czułem, że to słyszała. Ostatni raz prawie
niewyczuwalnie ścisnęła moją dłoń.
Lekarze weszli do sali nawet nie próbując jej ratować.
Kazali mi się odsunąć, a oni sami sprawdzali wyniki maszyn.
Dla mnie czas się zatrzymał. Nic już nie miało znaczenia.
Wszystko stało się pustką bo świadomość, że ona nigdy więcej nie otworzy oczu tak naprawdę zabiła i mnie. Od środka.
___________________________________________________________________________________
Hej, kochani! Tak, to już ostatnia część tego imagina. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim może się podobać ale właśnie taki miałam plan. Od razu przepraszam za wszystkie ewentualnie błędy.
No cóż...dzisiejszy imagin jest moim ostatnim imaginem na tym blogu. Ostatnio w ogóle nie mam czasu, a dochodzi do tego jeszcze brak weny na one shoty więc postanowiłam zrezygnować. Z całego serca dziękuję Wam wszystkim za te motywujące komentarze. Czasem wystarczy jedno słowo żeby podnieść człowieka na duchu....
Jeśli komuś choć w małym stopniu podobało się to co tutaj pisałam to serdecznie zapraszam na mojego bloga z fanfiction o Zaynie.
http://tears-fanfiction.blogspot.com/
Jeszcze raz dziękuję,
Cattie
Dzisiaj Prima Aprilis
OdpowiedzUsuńHaha, no faktycznie ale to akurat jest prawda
UsuńBoże dziewczyno to jest boskie!!! Doprowadziłaś mnie do łez, ale pomimo tego bardzo mi się podobał ten imagin. Czasami warto przeczytać coś smutnego, prawda??? To takie przypomnienie że życie nie zawsze jest kolorowe... Szkoda że odchodzisz :( Będę tęsknić...
OdpowiedzUsuńBOSKI IMAGIN! Kochana strasznie mi smutno, ze nie będziesz juz dodawać tu imaginów! Byłaś i jesteś wspaniała! Uwielbiam Cię!
OdpowiedzUsuńBędę zaglądać na twój fanfiction z Zayn'em! <3
Mam cichą nadzieje, że to jest jednak żart na Prima Aprilis :*
świetny i dziękujemy za wszystkie imaginy!!
OdpowiedzUsuńpiszesz świetnie ;) to napewno musi byc Prima Aprylis xd
OdpowiedzUsuńDziękuje za twoje imaginy nie komentowałam ale przeczytałam wszystkie. Masz prawdziwy talent do pisania.
OdpowiedzUsuń-pani Payne
Nie możesz tak po prostu odejść , masz naprawdę wielki talent i nie dokończyłaś nawet tego z Zaynem, a byłam taka ciekawa co będzie dalej. ..
OdpowiedzUsuńZ Zaynem napisałam tylko jedną część i nie miałam zamiaru robić kontynuacji.
UsuńDziewczyny przyjęły mnie i Merci na okres próbny, który kończył się w poniedziałek, i tak i tak któraś z nas musiałaby odejść...
Świetne zakończenie :-) Cały ten imagin bardzo mi się podobał. Szkoda że odchodzisz :-( Będe tęsknić :'(
OdpowiedzUsuńPiękne ...
OdpowiedzUsuńWięc skoro nie będziesz prowadziła już tego bloga to może chciałabyś żeby ktoś go kontynuował
OdpowiedzUsuńWow... O.o tpTen imagin jest naprawdę ciekawy!
OdpowiedzUsuńZ niezwykłej sielanki z Niallem poprzez tragedię ={
To jest smutne! Bo niegdy nie wiadomo co się nam przydarzy =_=
Na początku tak pięknie, a potem? Potem śmierć na białaczkę!
Jeden fragment skojarzył mi się z LWWY :-)
Szkoda, że odchodzisz! O.o
Bd tęsknić!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Właśnie złamałaś mi serce. Po pierwsze z powodu imagina, który jest niesamowity, a po drugie, że odchodzisz. Ale to w końcu twoja decyzja. Pisz dalej, bo robisz to świetnie.
OdpowiedzUsuńŚWIETNY PISZ DALEJ JESTEM WZRUSZONA JESTEM JAK TO MÓWIĄ BARDZO DELIKATNA WIEC PŁAKAŁAM JAK MAŁE DZIECKO
OdpowiedzUsuńWow piszcie dalej wasze imaginy powinny stać sie książką
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńhttp://imagioonedirection5secondsofsummer.blogspot.com/ tego nie da się opisać zapraszam do siebie <3
OdpowiedzUsuńSzkoda że odchodzisz ale rozumiem twoje powody ;)
OdpowiedzUsuńCo do tego imagina poryczałam sie na końcu ^^jest świetny
Cudowny!
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że odchodzisz :<
Świetny ^^
OdpowiedzUsuńDlaczego zablokowałas opowiadanie? ;(
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podobało a tuu nie mogę przeczytać bo nie zostałam zaproszona :( Szkoda, bo lubie czytać jak piszesz ;)
nie wiem co się stało ale ja z innego konta też nie mogę na nie wejść...postaram się to jak najszybciej. naprawić
UsuńGenialne :))
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKocham to
OdpowiedzUsuńHej myślę że mam dla ciebie pewną propozycję czy mogłybyśmy jakoś porozmawiać nwm np. na fb??
OdpowiedzUsuńWiem ze to ty miałas go podac ale czy mogłabyś napisać do mnie cokolwiek na tego E-mail'a werosiaxx02@wp.pl ??
UsuńA nie myślałaś, żeby pisać bloga jeszcze z kimś? Tak byłoby ci lżej.
OdpowiedzUsuńCUDOWNE! Zapraszam na http://gdynadejdzieczas.blog.onet.pl/ dopiero zaczynam, ale proszę o komentarze, co sądzicie:D
OdpowiedzUsuńSkojarzyło mi się z książką "Zanim umrę", albo z "Jesienna miłość". Jest cudowny! Rzadko mam w nawyku komentować, ale pod tym imaginem muszę zostawić ślad. Jest piękny. Smutny, ale takie mają w sobie głębię, pokazują jeszcze większą miłość. Piękny. :)
OdpowiedzUsuńViltis
Późno piszę, ale no cóż... poryczałam się. Na prawdę. Nigdy nie czytałam tak wspaniałego iamgina. Jest on jedyny w swoim rodzaju. Cały czas płacze przez co nie mogę nic więcej napisać, bo nie potrafię dobrać słów. Powiem tylko, że jesteś najlepsza. NAJLEPSZA.
OdpowiedzUsuń