Imagin obiecany z dedykacją dla Weroniki.. Mam nadzieję, że się spodoba kochana :)
___________________________________________________________
Światła zgasły.
Reflektory rozbłysły, rzucając niebieskawozielony poblask na ogromną scenę.
Dziewczyny wokół mnie, w tym moja przyjaciółka piszczą i wykrzykują
naprzemiennie imiona piątki
chłopaków. A ja stoję pomiędzy nimi zupełnie nie
rozumiejąc ich podniecenia. Inni patrzyli na mnie karcącym wzrokiem, a ja
zaczynałam żałować, że zgodziłam się tu przyjść. Rozglądałam się wokół
lustrując wszystkie twarze i próbując zrozumieć ich myśli. Przecież to całe One
Direction to tylko zwykli ludzie tak samo jak ja czy każda inna znajdująca się
w tym momencie osoba. Myślę, że jeśli miałabym kogoś tak bardzo pokochać to
musiałabym go poznać osobiście. Ich muzyka jest niezła, ale nic po za tym. Nie
znam ich charakterów i tego jak zachowują się po za sceną i kamerami, więc
dlaczego miałabym ich tak uwielbiać jak wszystkie te dziewczyny.
Wtem do moich uszu
doszedł głośny pisk i wszystkie twarze z zafascynowaniem patrzyły w podest. Na
scenę wbiegło pięciu chłopaków dobrze znanych mi z telewizji.
- Jesteście gotowi
Londynie? - krzyknął blondyn
Fanki zaczęły jeszcze
głośniej piszczeć, a po tym usłyszałam pierwsze takty piosenki Rock Me. Może
nie słuchałam One Direction nałogowo, ale niektóre piosenki świetnie znałam.
Zaczęłam nucić słowa piosenki, jednakże nadal zachowałam spokój. Lokowaty
chłopak - jak mu tam było... Zayn? No nie ważne.. Loczek ze względu na to, że
stałam w takim miejscu, że doskonale widać mnie było ze sceny, zerkał na mnie
wyraźnie zaskoczony moim opanowaniem.. Z moich ust wydobył się cichy chichot,
gdy podczas, kiedy nieźle umięśniony brunet śpiewał swoją solówkę inni usiłowali
tańczyć, ale wychodziło im to bardziej jakby mieli wiewiórki w gaciach.
Po około 2 godzinach
koncert się zakończył i wszyscy fani zrezygnowani zaczęli opuszczać arenę. Na
twarzy Ellie zauważyłam spływające łzy. Chwyciłam przyjaciółkę w pocieszającym
geście za rękę.
- Nie płacz El..
Powinnaś się cieszyć. Przecież zobaczyłaś ich na żywo, a o tym zawsze marzyłaś
prawda? – dziewczyna nieznacznie kiwnęła głową
- Nie wiem co sobie
wyobrażałam. Przecież wiadomo, że koncert nie będzie trwał wiecznie. Dziękuję,
że ze mną przyszłaś [t.i] – blondynka objęła mnie – Chodź, wracajmy do domu.
- Idź.. Ja jeszcze
pójdę do łazienki. – Ellie poszła w kierunku parkingu, a ja zaczęłam szukać
toalety.
Jak się okazało, była
ona bardzo blisko garderoby gwiazd. Jednakże mało mnie to obchodziło, chciałam
tylko załatwić potrzebę.
Kiedy wyszłam z
łazienki zaczęłam kierować się do auta, ale wpadł na mnie jakiś facet.
- Uważaj jak łazisz!
– wydarłam się na niego, a dopiero po tym spojrzałam na jego twarz.
Przede mną stał
niebieskooki, uśmiechnięty chłopak, jeden z tych którzy jeszcze pół godziny
temu wygłupiali się na scenie.
- Uhhh.. Ja..
Przepraszam? Jestem..
- Tak, tak wiem
Niall.
- Właściwie to Louis.
– szatyn zaśmiał się
- Yyyy.. No nie
ważne. Możesz mi zejść z drogi Malik? Spieszy mi się – po tym co powiedziałam
jeszcze głośniej zaczął się śmiać.
- Dość, że Niall to
jeszcze Malik. Koniecznie muszę przedstawić mojej mamie nowe dane osobowe. A ty
jak masz na imię?
- Jestem [t.i].
Bardzo Cię przepraszam, ale naprawdę mi się spieszy. Przyjaciółka na mnie
czeka.
- Dasz mi chociaż
swój numer, żebym mógł ci wynagrodzić ten incydent? – zapytał
- Wiesz co Louis. Ja
nie jestem jedną z tych tysięcy piszczących dziewczyn. Nie zależy mi na
spotkaniu z Wami, ale przyszłam tu dla Ellie. Ona czeka właśnie w samochodzie i
na pewno już się martwi. Więc jeśli chcesz mi cokolwiek wynagrodzić, pozwól jej
zaznać chwilę szczęścia i poznaj ją ze swoimi kolegami.
- Jasne, przyprowadź
ją. Będziemy tutaj do wieczora, więc to spotkanie to dla nas czysta przyjemność.
Bez kamer, bez ochroniarzy postawionych co 10 cm.. Po prostu zwyczajna rozmowa.
- No widzisz,
przyjemne z pożytecznym. To ja lecę po El.
Wybiegłam z budynku i
pokierowałam się prosto do auta. Wyciągnęłam z niego blondynkę, która była
mocno zdezorientowana moim zachowaniem, ale podążyła za mną. Widok jej twarzy,
podczas gdy Lou powitał ją uściskiem i zaczął prowadzić do garderoby był
bezcenny. Jej oczy błyszczały i widziałam, że jest na skraju płaczu, lecz tym
razem nie smutku, a szczęścia.
Kiedy weszliśmy do
pomieszczenia, wszystkie twarze zaskoczone skierowały się na nas. Zapadła
niezręczna cisza, którą po chwili przerwał Louis.
- Chłopaki to jest
nasza wielka fanka Ellie, a to jej przyjaciółka [t.i]. Ellie, [t.i] poznajcie..
– nie dane było mu dokończyć zdania
- Matko czy ja śnię?
– El odezwała się pierwszy raz odkąd wyciągnęłam ją z samochodu – Uszczypnijcie
mnie, bo nie uwierzę, że właśnie Louis przedstawia mnie Harremu, Niallowi,
Liamowi i Zaynowi.
- To dla
potwierdzenia – powiedział Loczek podchodząc do nas i delikatnie szczypiąc
blondynkę w ramię – Miło mi Was poznać – objął mnie i Ellie, a potem to samo
zrobili inni.
Dziewczyna zrobiła
sobie mnóstwo zdjęć z chłopakami, podpisali jej się, gdzie tylko chciała, a
potem zwyczajnie usiedli i zaczęli rozmawiać. Gadali, gadali, gadali i tak bez
końca. Uśmiechnęłam się widząc tą radość na twarzy przyjaciółki, po czym cicho
wyszłam nie chcąc im przeszkadzać. Usiadłam na podłodze oparta o ścianę i na
chwilę przymknęłam oczy. Po chwili poczułam, że ktoś siada obok mnie.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam Louisa.
- No to jak [t.i] –
chłopak pieszczotliwie zdrobnił moje imie – dostanę Twój telefon?
- No wiesz.. Telefon
będzie mi potrzebny, ale numer czemu nie – zażartowałam na co się zaśmiał, po
czym podał mi swojego iPhona, żebym zapisała się w kontaktach.
Zrobiłam sobie fotkę,
którą ustawiłam mu jako zdjęcie kontaktowe i oddałam mu telefon. Chłopak
uśmiechnął się, pocałował mnie przelotnie w policzek i wrócił do reszty.
Zostałam sama.
Po niecałych 15
minutach z pomieszczenia wyszła zadowolona Ellie, a razem z nią Niall. Blondyn
odprowadził nas do drzwi, pomachał na pożegnanie, gdy odjeżdżałyśmy i wrócił do
reszty.
Jechałyśmy autostradą
i wspominałyśmy dzisiejszy dzień. Blondynka mocno podekscytowana nawijała jak
nakręcona. Kilka razy też dziękowała mi za to, że załatwiłam jej to spotkanie i
opowiadała jak cudowni są chłopcy prywatnie, kiedy nikt ich nie kameruje.
- A tak w ogóle
kochana, chyba spodobałaś się Louisowi. Jak wychodziłam od nich, niemal nie
pobił się z Niallem o to kto ma mnie odprowadzić. W końcu jednak zatrzymał go
Harry i zgodził się, żeby blondyn ze mną poszedł. Szkoda, że się więcej nie
zobaczycie..
- Tak właściwie –
zaczęłam niepewnie – dałam mu swój numer telefonu
Dziewczyna w jednej
chwili zaniemówiła, a jej oczy się zaświeciły. Zaczęła swój monolog na temat,
jak fajnie by było jakbyśmy zaczęli się spotykać, a wtedy ona zaprzyjaźniłaby
się z całym One Direction.
Odetchnęłam z ulgą,
gdy wysadziłam blondynkę pod jej domem i mogłam w całkowitej ciszy wrócić do
domu. Na miejscu zastanawiałam się nad słowami Ellie. Czy naprawdę spodobałam
się Lou? Nie to nie możliwe. Przynajmniej tak myślałam w tamtym momencie.
Louis
Od tego pamiętnego
koncertu na Wembley minęły 3 tygodnie. Trasa się zakończyła i po ostatnim
koncercie, który odbył się w Ameryce, wróciłem do Londynu. Pierwsze co miałem w
planach zrobić to umówić się z [t.i]. Ta dziewczyna bardzo mnie zaintrygowała.
Wiem, że ona mogłaby mnie polubić za to jaki jestem, a nie za to, że jestem
sławny.
Wyciągnąłem z
kieszeni spodni swojego iPhona i wybrałem numer dziewczyny. Odebrała po 4
sygnałach
- Halo? – usłyszałem
jej delikatny głos
- Hej [t.i]. Z tej
strony Niall Malik – zażartowałem, na co dziewczyna się zaśmiała
- Hej Lou. Po takim
czasie już myślałam, że nie zadzwonisz.
- Tak, wiem
przepraszam. Mieliśmy końcówkę trasy i kompletnie nie miałem czasu. Wczoraj
wróciłem i od razu postanowiłem do Ciebie zadzwonić. Tak pomyślałem, że może
byśmy się spotkali dzisiaj wieczorem? – zapytałem niepewnie
- Jasne. Nie ma
sprawy, a gdzie?
- Może u mnie? Wiesz,
nie przepadam za restauracjami. Te tłumy i fanki. Nie to żeby coś, kocham je
wszystkie, ale czasami nie pozwalają na ani odrobinę prywatności.
- Okej, dla mnie
spoko. To podasz mi adres? – słyszałam nutkę wahania w jej głosie
- Przyjadę po Ciebie.
O 17 będzie dobrze? - spytałem
- Tak. Więc przyjedź
na Down Street 5/8 – powiedziała już nieco odważniej
- Okej. Do zobaczenia
– uśmiechnąłem się sam do siebie i przerwałem połączenie
No tak. Ale teraz
wypadałoby czymś zabłysnąć. Skoro zaprosiłem [t.i] wieczorem to przydałoby się
jakieś jedzenie. Jeśli zamówię pizzę będzie to zbyt oklepane. Jeśli zamówię
catering zbyt błyskotliwe. I wtedy wpadł mi do głowy pewien, jakże genialny
pomysł.
Wziąłem szybko mój
telefon i wystukałem interesujący mnie numer.
- Taa? – usłyszałem
zaspany głos w słuchawce
- Ja pierdole Styles,
jest prawie 12, a Ty jeszcze śpisz?
- Odsypiam trasę –
odpowiedział już nieco trzeźwiejszym głosem – O co chodzi? Nie widzieliśmy się
dobę i już tęsknisz? – zażartował, na co oboje się zaśmialiśmy
- Nie, bo wiesz jak
ja uwielbiam Twoją kuchnię prawda? – zapytałem cieniutkim głosikiem
- Yhmm.. Więc kiedy?
- Dzisiaj około 16.
Zaczniesz gotować, potem ja pojadę po [t.i], w międzyczasie masz kuchnię
dyspozycji, ale musisz się zmyć przed 17:10.. Okej?
- Okej.. Zaraz,
zaraz.. [t.i].. [t.i]..[t.i]. Ej czy to nie ta z Wembley? Ta, która nie jest
naszą fanką?
- Dokładnie tak.. Ale
nie mam czasu na szczegóły. Do później Hazz. – rozłączyłem się zanim zdążył
jeszcze cokolwiek powiedzieć.
Rozsiadłem się
wygodnie na skórzanej kanapie i rozejrzałem się po pustym domu. Zdecydowanie
czegoś, a właściwie kogoś tu brakowało. A tym kimś była urocza brunetka o
imieniu [t.i].
[t.i]
Ubrana w czarne
legginsy ozdobione malutkimi kryształkami i koronkową bluzeczkę bez rękawów,
siedziałam przed lustrem nakładając makijaż. Przeciągnęłam swoje długie rzęsy
tuszem i narysowałam cieniutkie kreski eyelinerem, na policzki nałożyłam
odrobinę różu. Wyjęłam z uszu swoje zwykłe kolczyki w kształcie gwiazd i
założyłam duże kółka. Na szyi błyszczał mi łańcuszek z pierwszą literą mojego
imienia. Włosy opadały mi delikatnymi falami na ramiona. Spojrzałam na zegarek.
Louis powinien być tutaj za 5 minut. Dokonałam więc ostatnich poprawek,
wsunęłam na stopy kremowe szpilki i czekałam na chłopaka. Minutę przed 17
rozległo się pukanie do drzwi. Pobiegłam szybko je otworzyć, ale zamiast
niebieskookiego chłopaka, zobaczyłam Ellie.
- No hej – zawołała
radośnie – Idziemy do kina?
- Cześć El. Nie za
bardzo dzisiaj mogę.
- Dlaczego? –
wyraźnie posmutniała
- Bo… Bo.. – plątałam
się
- Bo dzisiaj ja ją
porywam – za dziewczyną pojawił się jak zwykle wesoły Lou
- A to trzeba było
tak od razu – oczy Ellie rozbłysły – Nie przeszkadzajcie sobie – pocałowała
mnie na pożegnanie w policzek, posłała pełen uwielbienia uśmiech Tomlinsonowi i
pobiegła w dół schodów prowadzących do mojego mieszkania.
- Jedziemy? – zapytał
rozbawiony sytuacją Louis
- Jasne – powiedziałam
i chwyciłam dłoń, którą wysunął w moją stronę
Jechaliśmy czarnym
lamborghini chłopaka przez dobrze znane mi dzielnice Londynu. Po około 15
minutach podjechaliśmy pod luksusową willę w dość drogiej dzielnicy. No ale w
końcu mogłam się spodziewać, że światowa gwiazda nie zamieszka w malutkim domku
z niewielkim ogródkiem.
Kiedy weszliśmy do
środka do moich nozdrzy dostał się przyjemny zapach pomidorów i różnych ziół. W
dużej jadalni na stole stały dwa nakrycia. Chłopak usunął przede mną krzesło,
żebym mogła usiąść, a sam poszedł do kuchni, a po chwili wrócił z dwoma
salaterkami. Wziął mój talerz i nałożył mi porcję makaronu i polał go sosem, po
czym posypał parmezanem. To samo zrobił ze swoim talerzem.
- Dzisiaj serwujemy
makaron penne z sosem bolognese. Smacznego – chłopak uśmiechnął się i oboje
zaczęliśmy w ciszy pałaszować swój posiłek.
Po skończonym
obiedzie usiedliśmy na kanapie i zwyczajnie rozmawialiśmy, popijając czerwone
wino. Odkryłam, że mamy z Lou bardzo dużo cech wspólnych. Lubimy się śmiać, zawsze
walczymy o swoje, no i nazywają nas duszą towarzystwa. No i oboje jesteśmy
singlami, ale to już inną drogą.
- Masz bardzo ładny
dom – wtrąciłam podczas rozmowy
- Dziękuję, ale
jednakże mimo tych wszystkich wspaniałości, brakuje tu najważniejszego.
- Czego? – zapytałam
- Dziewczyny. Ładnej,
miłej, z wspaniałym poczuciem humoru i przede wszystkim, która pokochałaby mnie
za to jaki jestem, a nie za sławę. - odpowiedział
- Wystarczy poszukać.
Zakładam, że dużo takich chodzi po naszych ulicach. – zasugerowałam
- Nie muszę szukać.
Właśnie na taką patrzę. – powiedział, a ja poczułam jak moje policzki nabierają
koloru purpury
Wpatrywaliśmy się w
siebie z intensywnością. Moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Ręce i nogi mi
drżały. Czułam na sobie bijące od chłopaka ciepło i mocny zapach jego perfum.
Louis zbliżył się do mnie na tyle, że dzieliły nas tylko centymetry. Gwałtownie
uniosłam się, by nie przedłużać tej chwili i wtedy..
- O cholera –
krzyknęłam, gdy zawartość mojego kieliszka, znalazła się na materiale mojej
bluzki
Louis zwiększył
odległość między nami, szybko się zerwał i pobiegł do pokoju, który
prawdopodobnie był sypialnią. Wrócił z tamtąd po chwili i podał mi swoją
koszulkę.
- Tam jest łazienka,
przebierz się. Tą plamę trzeba namoczyć – powiedział zażenowany całą sytuacją
- Dziękuję - wzięłam koszulkę i skierowałam się w stronę
wskazanego pomieszczenia.
Wróciłam po chwili,
ubrana w za duży, aczkolwiek wygodny t-shirt. Usiadłam na swoim poprzednim
miejscu i patrzyliśmy na siebie z Lou przez chwilę w ciszy, którą w końcu
przerwał chłopak.
- Ładnie ci w moich
ciuchach. – skomplementował mnie Tommo z uśmiechem.
- Ładnemu we
wszystkim ładnie – zażartowałam i oboje zaczęliśmy się śmiać
***
Przystojny,
niebieskooki chłopak, ubrany w dopasowany garnitur w kolorze grafitu stoi przy
ołtarzu, a wraz z nim wysoki, lokowaty chłopak – jego drużba. Chwilę później w
drzwiach pojawia się piękna brunetka ubrana w piękną białą suknię i długi
welon, a za nią podążają dwie dziewczyny – jej druhny. Brunetka wolnym krokiem
zbliża się do swojego wybranka, a ten podaje jej swoją dłoń. Ceremonia zaczyna
się. Już za chwilę oboje wypowiedzą bardzo ważne słowa. Przed Bogiem wyznają
swoją miłość.
- Czy Ty [t.i]
bierzesz obecnego tutaj Louisa z męża? – pyta kapłan
- Tak – po policzku
dziewczyny popłynęła pojedyncza łza
- A czy Ty Louis’ie
bierzesz sobie [t.i] za żonę?
- Tak – chłopak
odpowiada pewnie
I stało się. Po
trzech latach razem przyrzekli przed Bogiem, że będą kochać się już na zawsze.
Do grobowej deski będą razem w radości i smutku, zdrowiu i chorobie i nic,
nawet największe komplikacje nie dadzą rady ich rozdzielić…
I nawet kiedy umrą, nawet kiedy znikną
z powierzchni Ziemi, ich miłość żyć będzie wiecznie...
____________________________________________________________
Hejka kochani. Wiem, że dużo z Was czeka na kolejną część Zayna, ale nie martwcie się, postaram się pokazać Wam ją w weekend. A na razie macie tutaj Louisa.. Jak Wam się podoba? Czekam na Wasze opinie. I oczywiście pamiętajcie o zasadzie 30 kom = następny imagin Love you all ♥
Juz myslalam ze umarlyscie XD A imagin jest genialny <3
OdpowiedzUsuńBrak mi słów... Myślę, że zamknęłaś marzenia wszystkich Directionerek w jednym imaginie i to jest piękne <3 Dziękuję i czekam na następny :) x
OdpowiedzUsuńboskie ;)
OdpowiedzUsuńO mateńko!!! Kocham!!! <3
OdpowiedzUsuńPiękny... :) B.
OdpowiedzUsuńŚliczny
OdpowiedzUsuńGenialne! Czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńWspaniały. Ja osobiście czekam na jakiś imagin z Hazz ale ten też jest super ;*
OdpowiedzUsuńSUPER<33
OdpowiedzUsuń<3 kocham <3 <3
OdpowiedzUsuńcudo <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ;)
OdpowiedzUsuńMiałaś rację, kiedy mówiłaś, że trochę pozmieniałaś, ale....
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu świetne!!! xD
Do zobaczyska!
Awww.... *-* Piękny <3
OdpowiedzUsuńOwww jakie to urocze.
OdpowiedzUsuńJest na koncercie z przyjaciółką, a potem jeszcze mają z nimi nie zaplanowane spotkanie... Matko... Ja też tak chce!*_*
I na dodatek wziął jej numer telefonu...Zgon haahha ;)
Słodko, że się umówili.
I jak dał jej swoją koszulkę owww...
Mega! <3
Genialnie napisane. Podoba mi się ;)
Pozdrawiam Bella♥
zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
Prze piękny imagin *.*
OdpowiedzUsuńKoncert ,spotkanie ,randka ,a potem ślub mamo też tak bym chciała :D
Bóstwo ;** czekam na następny imagin <3
;p
OdpowiedzUsuńcudnyyyy *-*
Genialny <3! / WiKi
OdpowiedzUsuńPrzewspaniały :D
OdpowiedzUsuńi love it !!!
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuńImagin swietny!Milo sie go czyta plus dawno nie smialam sie czytajac imagine:D Koncowka bardzo zaskakujaca nie powiem nie, bo nie spodziewala sie takiego przeskoku :D Wszystko ideolo =))
OdpowiedzUsuńPS. rozumiem ze sa obowiazki zycie prywatne, ale szkoda ze dodajecie tak rzadko cos na bloga. Bardzo lubie czytac wasze prace wiec szkoda ze jest wlasciwie jedna na miesiac(?). Zycze weny tworczej i troszke czasu na pisanie xoxo Patu*-*
Wiesz każda z nas ma swoje obowiązki. Ja na przykład mam teraz konkursy i muszę się do nich przygotowywać, przez co nie mam tak dużo czasu.. Dreamer ma teraz egzaminy. Reszta raczej też ma coś ważnego skoro również nie mają czasu..Więc musisz zrozumieć.. Obiecujemy, że po egzaminach i wgl już w maju, jak nie będzie już tak dużo spraw, będzie pojawiać się coś częściej :)
UsuńBoskieeeeeee !
OdpowiedzUsuńMmmmm! Super *.*
OdpowiedzUsuńImagin z Louisem zawsze dobry! :-)
Tym bardziej tak pisany xxx
Zajebiste zakończenie! :*
Bardzo mi się spodobało!
Ślub i happy end odpowiada mi zawsze <3 <3 <3
Cieszę się, że wreszcie pojawił się imagin! :-*
Czekam na nn!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Boski, taki klimatyczny :D
OdpowiedzUsuńZajebistyyy
OdpowiedzUsuńOHHHH! Fenomenalny! ♥
OdpowiedzUsuńAwwwww to takie słodkie <33 Weny życzę :)
OdpowiedzUsuńpięknyyyy :3
OdpowiedzUsuńJejku :3 jaki fajny imagin <3 Dzięki Tb cała podjarana chodzę, bo wszystko sb wyobraziłam! Zazdroszczę Ci takiego talentu do pisania! Więcej o Lou dawaj! <3 / Patka ;3
OdpowiedzUsuńŚwietny ♥♡
OdpowiedzUsuń