Obdaruj mnie miłością, jak nigdy dotąd
Ponieważ ostatnio pragnąłem jej jeszcze bardziej
Liceum, do którego uczęszczała [t.i] było typową szkołą, w której młodzież spotykała się ze swoimi przyjaciółmi, chodziła na mecze szkolnej drużyny, a czas w niej przeżywała pt. "Byle do piątku". Ludzie nie wchodzili sobie w drogę i każdy żył swoim życiem, nie zwracając uwagi na słabszych. [t.i] była typową uczennicą typowej szkoły. Miała swoją paczkę, z którą spędzała przerwy, chodziła na imprezy i wkraczała w ostatni etap nauczania w tej szkole. Pierwszy dzień szkoły przebiegł na zapoznawaniu się z planem lekcji i organizowaniem zajęć dodatkowych. Drugi nie różnił się od poprzedniego, a po tygodniu można już było wpaść w rutynę, która towarzyszy za każdym razem, gdy wraca się po wakacjach. [t.i] była gotowa na tę rutynę i właściwie, wyczekiwała na nią. Po burzliwych wakacjach i zerwaniu z chłopakiem, marzyła o nudnej stabilizacji, w której mogłaby zatonąć i zapomnieć o przeszłości. Jednak wraz z początkiem drugiego tygodnia stało się coś, co w tej szkole odbiegało od tytułu "typowe".
Poniedziałek zaczął się nudną lekcją biologii, która została przerwana już po 10 minutach przez samego
-Cześć, Harry, jestem Stan.
Stan wyciągnął dłoń w stronę chłopaka i choć ten spojrzał na niego, to nie uścisnął jego dłoni. Chłopacy spojrzeli na siebie zdziwieni i nieco zmieszani, aż w końcu dali sobie z nim spokój i wyszli. Wszystkiemu przyglądała się [t.i], która pakowała się ze znudzeniem. Gdy w klasie została tylko ona, Harry i nauczycielka, stało się coś dziwnego. Nauczycielka podeszła do Harry'ego, powiedziała coś po cichu, na co Harry kiwnął głową i łapiąc go pod ramię, pomogła mu wstać. [t.i] obserwowała to z zaskoczeniem, stojąc w miejscu.
-[t.i], czy mogłabyś tu podejść?
Dziewczyna popatrzyła dziwnie na nauczycielkę, by następnie do niej podejść.
-Harry, to jest [t.i]. Zgodzisz się by ci pomogła?
Nastolatka spojrzała na kobietę spod ściągniętych brwi, zła, że ta ją w coś wrabia.
-Cześć, [t.i].
Głos Harry'ego był naprawdę niski, z lekką chrypką. Mimo to, był przyjemny w odsłuchu.
-Cześć, Harry.
Uśmiechnęła się niepewnie i dostrzegła, że kąciki ust Harry'ego zadrżały.
-Sprawdziłam wasze plany zajęć i wychodzi na to, że macie razem większość lekcji. Może moglibyście uczęszczać na nie razem?
Spytała pani Montgomery.
-Nie, nie trzeba.
Zainterweniował Harry, jednak była za późno. Pani Montgomery zdążyła posłać [t.i] spojrzenie mówiące "macie zrobić tak jak ja wam każę", więc dziewczyna nie miała innego wyjścia jak powiedzieć.
-Będzie mi naprawdę miło jeśli będziesz mi towarzyszył.
Nauczycielka uśmiechnęła się z satysfakcją i ujmując dłoń [t.i], położyła ją na ramieniu Harry'ego.
-Pospieszcie się, przerwa nie potrwa zbyt długo!
I wyszli, [t.i] z ręką na ramieniu Harry'ego, powoli uzmysławiając sobie o co może w tym wszystkim chodzić. Weszli do klasy matematycznej i właściwie [t.i] puściła Harry'ego tylko na kilka sekund, ale to wystarczyło by chłopak wpadł na ławkę i kantem uderzył w biodro. Syknął z bólu i poczuł obok siebie [t.i]. Choć jej nie widział, to słyszał jej nierówny oddech i czuł słodki zapach perfum.
-W porządku?
Spytała cicho, ale w jej głosie można było usłyszeć troskę.
-Tak. Po prostu dopiero uczę się być ślepym.
[t.i] otworzyła szeroko oczy, przyswajając jego słowa. To znaczy, że Harry nie zawsze był niewidomym?
-Pomogę ci.
Rzuciła, odsuwając krzesło i pomagając mu usiąść. Uśmiechnął się z wdzięcznością i słuchał jak siada obok niego i wypuszcza cicho powietrze.
Poświęć mi trochę czasu albo pozwól uczuciom wygasnąć
-Zgadnij kto to!
Zawołała wesoła [t.i], siadając na stołówce obok Harry'ego i wyjmując z torby kanapkę Od początku roku minęły 2 miesiące i właściwie oboje wpadli w rutynę, która wydawała się niemożliwa. Była to ich prywatna monotonia, która jednocześnie stanowiła coś nowego. Zaprzyjaźnili się dość szybko, mimo charakteru Harry'ego, który uzależniony był od jego samopoczucia. Bywały dni, gdy zachowywał się normalnie a nieustającą obecność [t.i] traktował jako miły dodatek. Bywały jednak też takie chwile, gdy zamykał się w sobie, nie dopuszczając do siebie nikogo. Zazwyczaj kończyło się to jakimś wypadkiem, jak na przykład wtedy, gdy odtrącił [t.i] chcąc być samodzielnym, co doprowadziło do potknięcia. W takich chwilach wściekał się jeszcze bardziej i nienawidził sam siebie za swoje kalectwo.
-Nie wiem, nie widzę.
Burknął, co było znakiem o jego złym humorze. [t.i] westchnęła tylko i przysunęła się do niego.
-Wiem, że nie widzisz, ale musisz uwierzyć mi na słowo- wyglądasz dziś cholernie seksownie.
Kąciki jego ust zadrżały, aż w końcu uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
-Wiem, że ci się podobam. Wykorzystujesz moją ślepotę, by dobrać mi się do spodni.
[t.i] zarumieniła się na jego słowa, które w połowie były nieprawdą, jednak całość wypowiedzi skomentowała:
-Chyba upadłeś na głowę.
Zaśmiała się nerwowo i podziękowała w duchu, że Harry nie widzi tego jak na nią działa.
-Idziesz na ten zimowy bal?
Spytała, żując kanapkę i popijając ją sokiem z pomarańczy.
-Nie.
Odparł, a [t.i] spuściła wzrok zawiedziona i zamilkła.
Może powinienem pozwolić ci odejść?
-Harry, muszę ci coś powiedzieć... Chyba... chyba się w tobie zakochałam. Nie, to głupie. Inaczej. Harry, kocham cię.
[t.i] stała przed lustrem w swoim pokoju ćwicząc mowę, którą przygotowywała od dłuższego czasu. Po 8 miesiącach znajomości z lokowanym chłopakiem, była pewna, że zadurzyła się w nim na dobre. Z początku wypierała to uczucie, aż w końcu poddała się jemu i wreszcie uznała, że musi mu to wyznać.
-Harry, mój kochany ślepku, pozwól, że będę twoim przewodnikiem do końca życia!... Boże, to beznadziejne.
Mamrotała do siebie. Po 15 minutach wyszła z pokoju zażenowana własnym zachowaniem i zeszła na dół, gdzie krzątała się jej mama.
-Skarbie, potrzebuję kilku rzeczy ze sklepu. Lista leży na blacie w kuchni, razem z portfelem.
Dziewczyna przewróciła oczami, przyzwyczajona do tego, że jej mama rzadko pyta ją o zdanie. Ubrała kurtkę przeciwdeszczową i buty, wzięła pieniądze wraz z listą i wyszła na dwór. Pogoda była okropna jak na wiosnę. Od kilku dni padało i wiał wiatr. Dlatego tak rzadko widywała Harry'ego poza szkołą. Idąc w stronę marketu, skręciła do parku, który służył jako skrót i w sumie, wszystko byłoby normalne i typowe dla jej życia, gdyby nie Harry. On sprawiał, że jej życie wybiegało od normy.
Zobaczyła go siedzącego na ławce, w czarnej kurtce, kompletnie przemoczonego. Schował twarz w dłonie i siedział tak, a jego ciało o chwila drgało.
-Harry? Boże, co ty tu robisz?!
Podbiegła do niego, a gdy oderwał dłonie od twarzy, po raz pierwszy zobaczyła go bez okularów. Zaciskał powieki, które były zaczerwienione i [t.i] domyśliła się, że płakał.
-Skarbie, co się stało?
Ujęła jego dłonie, kucając przed nim. Włosy przykleiły się do jego skóry, więc dziewczyna delikatnie je odgarnęła.
-Zgubiłem się.
Powiedział cicho.
-Nie mam telefonu.
Dodał i znowu schował twarz w dłoniach.
-Chodź, pójdziemy do mnie, mieszkam niedaleko.
Ujęła go pod ramię i zmusiła by wstał. Objęła go w pasie i poprowadziła do swojego domu. Tam od razu pomogła mu zdjąć mokrą kurtkę i przekonała, by przebrał się w ciuchy jej starszego brata. W czasie, Gdy Harry się przebierał w jej pokoju, ona wybrała numer jego mamy, by poinformować ją o wszystkim.
-Twoja mama jest wciąż u lekarza, ale powiedziałam jej, że zostaniesz u mnie. Wieczorem cię odbierze.
Harry pokiwał niemrawo głową i posłusznie położył się na łóżku, gdy [t.i] pociągnęła go za sobą. Chłopak odwrócił twarz w drugą stronę, ale [t.i] położyła dłoń na jego policzku i zwróciła go w swoją stronę.
-Otwórz oczy.
Szepnęła błagalnie, będąc niesamowicie blisko niego.
-Nie.
Odparł zdecydowanie.
-Proszę.
Kciukiem przejechała delikatnie po jego powiece, aż w końcu Harry powoli je uchylił. Jego wzrok utkwiony był przed siebie, a [t.i] poczuła nagłe ukłucie, gdy zrozumiała, że Harry nigdy nie pośle jej czułego spojrzenia, albo przewróci oczami, gdy sypie jednym ze swoich głupich żartów.
-Są piękne.
Mruknęła i naprawdę miała to na myśli. Były szarozielone, nieco zamglone, ale i tak piękne. Nawet jeśli nie widziała w nich żadnych emocji, to zachwyciła się ich głębią.
-Piękne, ale bezużyteczne.
Skomentował z goryczą. [t.i] patrzyła na chłopaka przed sobą i próbowała zrozumieć uczucia, które się w niej kumulowały. Miłość do niego jest trudna, związek może być jeszcze trudniejszy, ale jest w niej wciąż to coś, co mówi "to nic". To nic, że jest niewidomy, to nic, że nigdy nie będziecie mogli patrzeć sobie w oczy, to nic, że związek z nim może być ciężki i niejednokrotnie przytłaczający. To nic.
-Kocham cię.
Te dwa słowa wymsknęły się z jej ust. Zamarła na moment, uświadamiając sobie co zrobiła.
-Co?
Spytał Harry zaskoczony. Choć część niego ucieszyła się, że jego uczucia nie są jednostronne, to druga powtarzała, że to nie prawda.
-Kocham cię.
Powtórzyła dziewczyna i poczuła pewność. Wiedziała, że to jest to, co powinno robić w swoim życiu. Kochać Harry'ego Styles'a.
-Nie.
Szepnął chłopak, podnosząc się gwałtownie.
-Nie.
Powtórzył, łapiąc się nocnej szafki i powoli się podnosząc.
-Nie możesz. Nie zasługuję na to.
Lamentował.
-Nie możesz mnie kochać. Nie da się kochać kalekę.
[t.i], słuchała go oniemiała z łamiącym się sercem.
-Harry...
-Nie, [t.i], to dla twojego dobra. My... my nie możemy się już przyjaźnić. Nie chcę być twoją kulą u nogi. Nie chcę tego.
Mówił to, raniąc siebie i ją, a jego głos załamywał się z każdym wypowiedzianym słowem.
Wszystko czego pragnę, to móc poczuć smak twoich ust
Zarówno Harry jak i [t.i] nie odzywali się do siebie od czasu tego incydentu, oboje zamknięci w swoich pokojach, zrzucając winę na siebie. Choć z początku Harry uważał, że zachował się słusznie, to z każdym dniem cierpiał coraz bardziej. Gdyby odpowiedział [t.i] tym samym, zmusił by ją do związku, w którym musiałby go niańczyć, a on nie chciał być kotwicą, która ciągnie ją w dół. Natomiast [t.i] uważała, że Harry odtrącił ją nie dlatego, że nie chciał być jej ciężarem, ale dlatego, że po prostu nie jest w stanie jej pokochać. Oboje żyli swoimi błędnymi przekonaniami, aż w końcu mury jakie zbudowali wokół siebie, były zbyt wysokie, by można je było przeskoczyć.
Obdaruj mnie miłością...
____________________________________________________
Większość osób wolała Harry'ego, więc go dodaję :)
Napiszcie mi co sądzicie :)
Buziaki xx
Jeden z najpiękniejszych imaginów jakie czytałam :')
OdpowiedzUsuńNie potrafię wyrazić tego słowami jak bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPiękny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńWoow. Zamurowało mnie. Wiekszosc imaginów konczy się happy -endem, a tu prosze. taka mila odmiana i tak niesamowicie napisana, z idealnym zakonczeniem. Suuuper <3
OdpowiedzUsuńBuziaki ^^
normalnie łzy w oczach! piękna historia!
OdpowiedzUsuńo jejku co nie sądziłam że to się tak skończy serio
OdpowiedzUsuńchciałabym drugą część no ale jest to jeden częściowy imagin
mam łzy w oczach bo ugh ����
Cudowny! c':
OdpowiedzUsuńcudowny <3 ja chce drugą część!!!!
OdpowiedzUsuńboże piękny, taki prawdziwy :'( Napisz drugą część!
OdpowiedzUsuńNajlepszy Imagin jaki czytałam
Po prostu brak mi słów
Masz talent
Kurde skarbie....najlepszy imagin ever...naprawdę myślałam, że będą razem a tu suprise! Piękny...poproszę o więcej takich..♥ ♥ ♥ kocham ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńCoś naprawdę pieknego...
OdpowiedzUsuńOkrjrhejbcidnddjekbdmciej *o* Płaczę i jest to najpiękniejszy imagin... jaki dało się napisać ♡ Błagam zrób kochana wyjątek i napisz drugą część... jeszcze raz coś wspaniałego ♡
OdpowiedzUsuńJezu dziewczyno to było cudowne ,wzruszyłam sie, az mi cos scislo za serce<33 pisz tak dalej;) powiedzenia i zycze weny<33
OdpowiedzUsuńTo pierwszy imagin, który mnie tak wzruszył od kilku dobrych miesięcy.. kocham cię i to co piszesz :') ♥
OdpowiedzUsuń~Anoma Noma
Cudo!!!!*
OdpowiedzUsuń