Powoli wstałam i otrzepałam kolana, na których zostało trochę zieleni trawy. Podniosłam niechętnie wzrok na stojącego obok mężczyznę jakby jeszcze zastanawiając się co powiedzieć i, czy w ogóle coś powiedzieć. Spojrzałam w te cholerne niebieskie oczy.
-Mae?
Jego oczy wyrażały zdumienie i mała nadzieję, gdy moje ciskały niewidzialnymi iskrami.
-Naprawdę? Minęło trzy i pół miesiąca, a ty już musisz się upewniać, że stojąca przed tobą dziewczyna jest tą, którą sam niestety spłodziłeś?
Przez chwile nie wiedział co powiedzieć, robiąc krok w moją stronę i próbując położyć dłoń na moim ramieniu.
-Nie dotykaj mnie.
Powiedziałam, odchodząc dwa kroki do tyłu. Widziałam smutek w jego oczach, gdy próbował dopatrzeć się go w moich. Nic nie zobaczysz, nie żal mi. Na pewno Mae? Skarciłam samą siebie, kręcą głową w chwilowym zapomnieniu.
-Masz tak samo jak ona.
Spojrzałam na niego z głupim wyrazem twarzy.
-Jak twoja matka. Gdy spierasz się z własnymi myślami, Kręcisz głową i marszczysz brwi. Zawsze uważałem to za urocze. Co ty tu robisz Mae?
-Idź gadać z Ann, ona chętnie cię wysłucha... przyszłam tu pobiegać. Nie byłoby mnie tutaj gdybym wiedziała jakich mieszkańców ma ta ulica.
Tylko ja wiedziałam, że było to kłamstwo. Moja pijacka osobowość pewnie tak przyprowadziłaby mnie do Nialla.
-Nie umiesz kłamać.
-Doprawdy? Bo miałam mistrza za wzór.
Pokazałam na niego dłonią.
-To, że mama jest na tyle naiwna by wybaczyć ci te pieprzone gierki, cholerne zdrady i liczne kłamstwa, nie znaczy, że będę jak ona. Straciłeś mnie w momencie gdy wszystko się wydało. Jesteś popieprzonym kłamcą i zdrajcą i nienawidzę cię.
Nie chciałam pokazywać ile kosztowało mnie powiedzenie tego. Patrzyłam twardym wzrokiem w jego smutne oczy. Nie przejmowałam się tym, ze go zraniłam ponieważ on zrobił to pierwszy. To przez niego zwątpiłam w miłość
Chciałam się odwrócić, ale zanim to zrobiłam usłyszałam krzyk kobiety, który sprawił, że zatrzymałam się w pół kroku. Brązowowłosa kobieta na wysokich obcasach, sięgającej połowy uda czarnej spódniczce i białym żakiecie, stała w otwartych drzwiach białego audi.
-Idź. Twoja nowa rodzina cię potrzebuje.
Powiedziałam mimo palących w gardle łez i zaraz po tym pobiegłam przed siebie. Nie chciałam się zatrzymywać co najmniej przez dwie następne godziny.
-Mae?
Jego oczy wyrażały zdumienie i mała nadzieję, gdy moje ciskały niewidzialnymi iskrami.
-Naprawdę? Minęło trzy i pół miesiąca, a ty już musisz się upewniać, że stojąca przed tobą dziewczyna jest tą, którą sam niestety spłodziłeś?
Przez chwile nie wiedział co powiedzieć, robiąc krok w moją stronę i próbując położyć dłoń na moim ramieniu.
-Nie dotykaj mnie.
Powiedziałam, odchodząc dwa kroki do tyłu. Widziałam smutek w jego oczach, gdy próbował dopatrzeć się go w moich. Nic nie zobaczysz, nie żal mi. Na pewno Mae? Skarciłam samą siebie, kręcą głową w chwilowym zapomnieniu.
-Masz tak samo jak ona.
Spojrzałam na niego z głupim wyrazem twarzy.
-Jak twoja matka. Gdy spierasz się z własnymi myślami, Kręcisz głową i marszczysz brwi. Zawsze uważałem to za urocze. Co ty tu robisz Mae?
-Idź gadać z Ann, ona chętnie cię wysłucha... przyszłam tu pobiegać. Nie byłoby mnie tutaj gdybym wiedziała jakich mieszkańców ma ta ulica.
Tylko ja wiedziałam, że było to kłamstwo. Moja pijacka osobowość pewnie tak przyprowadziłaby mnie do Nialla.
-Nie umiesz kłamać.
-Doprawdy? Bo miałam mistrza za wzór.
Pokazałam na niego dłonią.
-To, że mama jest na tyle naiwna by wybaczyć ci te pieprzone gierki, cholerne zdrady i liczne kłamstwa, nie znaczy, że będę jak ona. Straciłeś mnie w momencie gdy wszystko się wydało. Jesteś popieprzonym kłamcą i zdrajcą i nienawidzę cię.
Nie chciałam pokazywać ile kosztowało mnie powiedzenie tego. Patrzyłam twardym wzrokiem w jego smutne oczy. Nie przejmowałam się tym, ze go zraniłam ponieważ on zrobił to pierwszy. To przez niego zwątpiłam w miłość
Chciałam się odwrócić, ale zanim to zrobiłam usłyszałam krzyk kobiety, który sprawił, że zatrzymałam się w pół kroku. Brązowowłosa kobieta na wysokich obcasach, sięgającej połowy uda czarnej spódniczce i białym żakiecie, stała w otwartych drzwiach białego audi.
-Idź. Twoja nowa rodzina cię potrzebuje.
Powiedziałam mimo palących w gardle łez i zaraz po tym pobiegłam przed siebie. Nie chciałam się zatrzymywać co najmniej przez dwie następne godziny.
***
Odłożony na bok telefon, co chwila wydawał z siebie, stłumione przez bluzę, dźwięki Green Day. Nieodebranych połączeń i nieodczytanych sms'ów przybywało, a ja spokojnie odpalałam trzecią już fajkę. Zbyt duża, jak na mnie, ilość dymu w płucach sprawiała ból i w klatce piersiowej, i gardle, i głowie. Gdy jednak po raz kolejny piosenka przerwała ciszę, wyrzuciłam niedopałek, depcząc go i chwytając telefon. Na ekranie pojawiło się 40 połączeń od Nialla, 22 od mamy, 7 od taty i 1 od nieznanego numeru, a pod spodem 30 sms'ów od Nialla. Okay, zrozumiem mamę, ale czego do cholery chce Niall czy mój ojciec.Pokasowałam wszystkie powiadomienia i kliknęłam w zdjęcie mamy. Chciałam napisać, że jest w porządku i, że nie wrócę na noc, co po spojrzeniu na godzinę 3:28 rano, uznałam za tak głupie, że skończyłam wiadomość na pierwszej części. Po tym weszłam w kontakty i kliknęłam wcześniej zapisany nieznany numer. Po kilku sygnałach usłyszałam zachrypnięty głos. Nie znałam go jednak coś mnie w nim zaintrygowało.
-Mae?
-Dlaczego wszyscy czują potrzebę powtarzania mojego imienia? Skoro mnie widzą lub widzą numer, na który wcześniej do mnie dzwonili to chyba logiczne, że nie gadają z Minnie Mouse.
-Dzwonisz do człowieka w środku nocy i jeszcze dajesz ironią?
Uśmiechnęłam się.
-1:1. Cięty jesteś, podoba mi się, więc czego chcesz nieznajomy?
-Harry. Przyjaciel Nialla.
-Okay, a wracając do tego czego chcesz?
-Blondynek był u mnie i poprosił bym do ciebie zadzwonił bo prosiła go twoja matka, i uprzedzając pytanie, nie wiem dlaczego.
-Skąd wzięła jego numer?
-Skarbie nie jestem wróżką.
Zaśmiał się do słuchawki, a ja poczułam łaskotanie w brzuchu.
-Mogę iść spać?
-Nie. Przekaż Niallowi, że... albo może niech się martwi.
-Nie powiedziałem, że on się martwił. Chciałabyś tego?
-Nie potrzebuję niczyjej łaski.
Powiedziałam po przełknięciu śliny. Zanim zdążył odpowiedzieć, rozłączyłam się rzucając telefon na leżącą na ziemi bluzę. Brawo Mae.
***
Od mojej nocy w skateparku minęły dwa tygodnie i od tamtej pory nie miałam kontaktu ani z Harrym, ani z tatą, ani Niallem. Siedziałam całymi dniami w pokoju, biegałam lub jeździłam na desce po mieście. Teraz jednak stałam przed cholernym lustrem w samej bieliźnie zastanawiając się co włożyć na imprezę organizowaną przez znajomych blondyna. Zaprosił mnie jakiś czas temu,i pomijając fakt, że tego nie pamiętam, za mniej niż 15 minut musiałam być na dole. Okay, olać to. Włożyłam na nogi czarne rurki z nogawkami podwiniętymi do kostek, biały koronkowy croptop, odsłaniający mój pępek i czarne sneakers'y. Na proste, blond włosy założyłam czarny kapelusz, i już po 10 minutach stałam gotowa przed domem. Chwilę później, ciemny jeep Nialla, podjechał, więc zajęłam miejsce pasażera.
-Hej blondasku.
-Hej. Wyglądasz świetnie.
-Wiem.
W drodze do domu, miejsca imprezy, żadne z nas się nie odezwało, ale na ustach chłopaka widniał delikatny uśmiech. No oczywiście. Z radia w kółko leciały denerwująco wolne piosenki, więc byłam naprawdę wdzięczna, gdy mogłam wysiąść. W odróżnieniu od radiowej muzyki tutaj słychać było, już na dworze, mocne basy i głośną rockową muzykę.
-Więc czyja to w ogóle impreza?
-Um.. to jest..
-Nialler!
Ledwo idący chłopak o rudawych włosach podszedł do nas, zarzucając nam ramiona na szyję. Zepchnęłam go z siebie i gdyby nie drugie ramie podtrzymywane przez blondyna, przewróciłby się.
-Sean już zdążyłeś się upić?
-Żartujesz? Dopiero zaczynam, przy okazji przy basenie jest taaaka zajebista dupa, że nie wiesz....
Nie słuchając dalej bełkotu Seana weszłam w głąb domu spotykając bandę tańczących i wstawionych już ludzi. Dziewczyny ocierały się o chłopaków, a w niektórych przypadkach chłopaki o chłopaków. Po rozejrzeniu się wyszłam do ogrodu gdzie było nie mniej ludzi jednak na większej przestrzeni. Ten dom miał basen, no pewnie. Jeśli mi się nie przywidziało zobaczyłam tam chyba dziewczynę bez stanika. Boże nie. Już miałam się odwrócić gdy moją uwagę przyciągną stojący kawałek dalej brunet. Patrzył w moje oczy, upijając kilka łyków z czerwonego kubka. Odwrócił się na kilka minut by zaraz do mnie podejść.
-Cześć.
-Nie szukam chłopaka.
-To było tylko 'cześć" więc skąd...
-Mowa ciała, zachowanie. Zdradziłeś się. Zanim tu podszedłeś odpiąłeś górne guziki koszuli i podwinąłeś rękawy by pokazać tatuaże, które swoją drogą są całkiem niezłe. Masz roztrzepane włosy czyli tandetny chwyt pokazujący niby "jestem sexy", zawadiacki uśmiech, wytrenowana chrypka, którą zresztą chyba kojarzę, i niski ton gdy powiedziałeś to niby zwyczajne 'cześć", no i masz dwa kubki czyli uważasz, że wstawiona będę łatwiejsza.
-Przejrzałaś mnie skarbie.
Mrugnął stając prosto i podając mi kubek. Wtedy mnie olśniło.
-Ty musisz być Harry. To twoja impreza?
-Jesteś bystrzejsza niż myślałem Mae.
-W ogóle, czemu nazywasz mnie skarbem? Dziewczyny naprawdę się na to biorą?
-Nawet nie wiesz jak często. Tamta wskoczyła by mi do łóżka zanim zdążyłbym powiedzieć to "niby zwyczajne cześć".
-Próbowałeś prawda?
-Nie raz, słońce.
-Skończ z tym. To głupie.
Zaśmiałam się jednocześnie marszcząc nos, co wywołało śmiech u chłopaka. Wypiłam łyk z podanego mi kubka jednak zaraz wyplułam jego zawartość. Wtedy brunet prawie leżał na ziemi, zwijając się ze śmiechu. Wytarłam dłonią usta wylewając zawartość kubka, a nim samym rzucając w chłopaka.
-Nawet nie pytam co tam było, bo nie chcę pozbywać się mojej kolacji. Idę poszukać Nialla.
Kiwnął głową wycierając łzy śmiechu. Dalej Mae, nie wymiękaj. Czasem miałam dość własnej podświadomości jednak teraz miała rację. Swoje kroki skierowałam do kuchni, a następnie z drinkiem w dłoni poszłam szukać blondyna. Znalazłam go na kanapie w towarzystwie trzech dziewczyn i dwóch chłopaków. Okay, jak szaleć to szaleć.
-Chcesz zatańczyć?
Spojrzał na mnie zdziwiony ostatecznie wstając i chwytając moją dłoń poprowadził mnie na środek salonu. Na plecach poczułam tylko morderczy wzrok dziewczyn. Poważnie? Stanęłam tyłem do blondyna, a on położył ręce wokół mojej talii. Ruszaliśmy się w rytm muzyki i co chwila ocieraliśmy o siebie. Tandeta. Po jakimś czasie blondyn odwrócił mnie do siebie uśmiechając się do mnie w dół. Mimo koturn on nadal był wyższy o te 10 centymetrów. Jednak zaraz ta różnica zniknęła, gdy w oszołomieniu poczułam jego usta na swoich. Uwaga.
-Cześć.
-Nie szukam chłopaka.
-To było tylko 'cześć" więc skąd...
-Mowa ciała, zachowanie. Zdradziłeś się. Zanim tu podszedłeś odpiąłeś górne guziki koszuli i podwinąłeś rękawy by pokazać tatuaże, które swoją drogą są całkiem niezłe. Masz roztrzepane włosy czyli tandetny chwyt pokazujący niby "jestem sexy", zawadiacki uśmiech, wytrenowana chrypka, którą zresztą chyba kojarzę, i niski ton gdy powiedziałeś to niby zwyczajne 'cześć", no i masz dwa kubki czyli uważasz, że wstawiona będę łatwiejsza.
-Przejrzałaś mnie skarbie.
Mrugnął stając prosto i podając mi kubek. Wtedy mnie olśniło.
-Ty musisz być Harry. To twoja impreza?
-Jesteś bystrzejsza niż myślałem Mae.
-W ogóle, czemu nazywasz mnie skarbem? Dziewczyny naprawdę się na to biorą?
-Nawet nie wiesz jak często. Tamta wskoczyła by mi do łóżka zanim zdążyłbym powiedzieć to "niby zwyczajne cześć".
-Próbowałeś prawda?
-Nie raz, słońce.
-Skończ z tym. To głupie.
Zaśmiałam się jednocześnie marszcząc nos, co wywołało śmiech u chłopaka. Wypiłam łyk z podanego mi kubka jednak zaraz wyplułam jego zawartość. Wtedy brunet prawie leżał na ziemi, zwijając się ze śmiechu. Wytarłam dłonią usta wylewając zawartość kubka, a nim samym rzucając w chłopaka.
-Nawet nie pytam co tam było, bo nie chcę pozbywać się mojej kolacji. Idę poszukać Nialla.
Kiwnął głową wycierając łzy śmiechu. Dalej Mae, nie wymiękaj. Czasem miałam dość własnej podświadomości jednak teraz miała rację. Swoje kroki skierowałam do kuchni, a następnie z drinkiem w dłoni poszłam szukać blondyna. Znalazłam go na kanapie w towarzystwie trzech dziewczyn i dwóch chłopaków. Okay, jak szaleć to szaleć.
-Chcesz zatańczyć?
Spojrzał na mnie zdziwiony ostatecznie wstając i chwytając moją dłoń poprowadził mnie na środek salonu. Na plecach poczułam tylko morderczy wzrok dziewczyn. Poważnie? Stanęłam tyłem do blondyna, a on położył ręce wokół mojej talii. Ruszaliśmy się w rytm muzyki i co chwila ocieraliśmy o siebie. Tandeta. Po jakimś czasie blondyn odwrócił mnie do siebie uśmiechając się do mnie w dół. Mimo koturn on nadal był wyższy o te 10 centymetrów. Jednak zaraz ta różnica zniknęła, gdy w oszołomieniu poczułam jego usta na swoich. Uwaga.
~.~
Pa para papa.. w końcu to przepisałam. Jest trzecia cześć, liczę, że szybko napiszę następną. Niestety nie jestem w stanie określić czy będzie jeszcze jedna, dwie czy może cztery. Dajcie znać w kom jak wam się podoba :))
Zapraszam na mojego bloga: http://love-in-nightmare.blogspot.com
Świetna część :) czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńoo no nie mogę sie doczekać już następnego! ;)
OdpowiedzUsuńGenialna część czekam na next :D
OdpowiedzUsuńRewelacja!!
OdpowiedzUsuńpodoba się :D hahahah :D super rozdział i ogólnie fajna fabuła :D
OdpowiedzUsuńCudowny! ;***
OdpowiedzUsuńŚwietne :)))
OdpowiedzUsuń:P
OdpowiedzUsuń:O
:X
MEEEEGA !!!
Super
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://changeshs1d.blogspot.com/
Te dzikie uwaga na końcu >.<
OdpowiedzUsuńHarry jaki podrywacz! ;o
Czekam! :*
http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/
Torri Scott, czy twoje "nazwisko" w pseudonimie zainspirowane jest nazwiskiem Hardina z serii "after" Anny Todd?
OdpowiedzUsuń