-Zadzwoń do niego.
Obojętnym wzrokiem wpatrywałam się w ekran komórki i lekceważąc stojącą nade mną rodzicielkę, przeglądałam wiadomości. Zdenerwowana poderwałam się gdy wyrwała mi urządzenie, wściekłym głosem mówiąc by mi je oddała.
-Zadzwoń do niego i słuchaj jak do ciebie mówię. To już trzy miesiące nie możesz go tak od siebie izolować.
-Założymy się!?
-Mae zrozum go..
-Nie, nie zrozumiem i nie wiem jak ty mogłaś to zrobić! Jest cholernym oszustem i nie zadzwonię do niego za to ty, mogłabyś powiedzieć panu będę-się-pieprzył-jak-leci, żeby więcej nie próbował się ze mną kontaktować.
-To twój ojciec!
-A ja nie jestem już jego córką, a teraz oddaj mi telefon i wyjdź z mojego pokoju.
Zmartwiona kobieta jeszcze przez chwile wpatrywała się we mnie, zanim po oddaniu mi mojej własności, ze smutkiem zostawiła mnie w upragnionej samotności.
Dawno już nie czułam takiej frustracji, zagubienia. Bieg. To to, co mi pomaga. Tak jak teraz, biegnę mimo mocnej ulewy, mimo kłującego bólu w płucach, suchości w gardle. Biegnę mimo odrętwienia w nogach, słuchając mojego nowego uzależnienia. You Found Me. Słuchawki są głęboko schowane pod kapturem i w zakamarkach przemokniętej bluzy tak, by same nie zmokły. I nagle nic już nie rozumiem. Gwałtownie się zatrzymuję, na co moje nogi reagują bolesnym protestem. Dlaczego ja to robię? Dlaczego muszę to robić? Dlaczego ja? Dlaczego?
-Pieprzony dupek!
Mój zbolały ton ginie w szumie deszczu. Krople uderzają we mnie, w asfalt, w ziemię zagłuszając wszystko. Tylko czemu nie ból? Znów to robię- otwieram usta pozwalając na to by wleciało do nich kilka kropelek i krzyczę. Krzyczę, kopiąc w koło małe kamyki. Z uszu wyrywam słuchawki przysparzając sobie kolejną dawkę bólu fizycznego. Oddycham głęboko. Nie potrafię się uspokoić. Ne chcę tak żyć, i nie chciałabym teraz umierać. Chcę zasnąć. Zapaść w najgłębszy sen na jaki mnie stać i obudzić się gdy wszystko będzie dobrze.
Jeszcze jeden głęboki wdech, jeszcze jeden krzyk i małe kabelki znów odtwarzają tę samą melodię gdy najszybciej jak potrafię biegnę do domu.
-Mae ty to zrobisz.
Niespodziewany głos nauczycielki wybudza mnie z mojego zamyślenia. Popatrzyłam na nią wyzywającym wzrokiem gdy stanęła nade mną.
-Niby co?
-Oprowadzisz nowego studenta.
-Nie sądzę.
Odwróciłam się od niej i podparłam ręką głowę. W dłoń wzięłam czarny długopis rysując małe wzorki w miejscu gdzie powinien być napisany temat. Jednak chwile później z głośnym trzaskiem położyłam go na ławkę, czując na sobie wzrok. Podniosłam głowę dostrzegając koło mnie siedzącego blondyna. Zmarszczyłam brwi gdy delikatnie się uśmiechnął. Nie podobał mi się sposób w jaki na mnie patrzył, to współczucie. Nie podobał mi się fakt jak bardzo mi kogoś przypominał. Natychmiast zerwałam się z miejsca i nie reagując na uwagi wykładowcy spakowałam się i wyszłam.
Gdy zatrzasnęłam za sobą drzwi na chwilę zatrzymałam się przed nimi. Odwróciłam się i przez szybę zobaczyłam zrezygnowaną nauczycielkę, szepczących zacięcie uczniów oraz tego dziwnie znajomego mi blondyna. Mocniej ściskając pasek od torby wyszłam przed budynek, nie odchodząc jednak daleko, ponieważ stanęłam koło oddalonego o jakieś 70 metrów drzewa. Usiadłam pod nim, a z kieszeni szarej bluzy wyciągnęłam paczkę papierosów i ulubioną zapalniczkę z napisem Poison. Ciekawie prawda. Z przemalowanego na czarno pudełka chwyciłam ulubionego papierosa o miętowym smaku. Wkładając go do ust, zapaliłam następnie rozkoszując się znajomym smakiem w ustach, zamknęłam oczy. Niewiele czasu później usłyszałam dzwonek kończący lekcję.
-Wiesz, że to zabija?
Uchyliłam lekko powieki i wyrzuciłam niedopałek. Poczułam jak chłopak siada koło mnie.
-Co takiego zrobiłam, co pozwoliło ci sądzić, że chcę byś tu usiadł, prawił mi uwagi na temat mojego przereklamowanego życia i zakłócał myśli?
Usłyszałam jak próbuje powstrzymać śmiech.
-To, że mam zamknięte oczy nie znaczy, że nie słyszę twojego nieudolnego tuszowania śmiechu z jakże nieśmiesznego tematu. Nie chcesz się ze mną zadawać. Ja to problemy.
-Co pozwala ci tak sądzić?
-Doświadczenie.
-Nie. Głupota.
-Według ciebie jestem głupia?
-Bardzo. I w dodatku ten twój cięty język, brak szacunku i zainteresowania życiem.
-Siedzisz tu dopiero od pięciu minut, a już zdążyłeś obrazić mnie trzy razy. Chyba mogłabym cię polubić.
Otworzyłam oczy tylko po to by dostrzec jego lekki uśmiech gdy patrzył przed siebie.
-Postaraj się tego nie zepsuć. Do zobaczenia jutro blondasku.
-Niall..
Nie odpowiedziałam nic tylko poszłam przed siebie. Zapowiada się ciekawie.
-Czy kiedyś przestaniesz to robić?
-Nie sądzę. To naprawdę pomaga.
-Tak, w zabiciu się.
-Wyluzuj to tylko papieros.
-Tylko..
-Kurwa, zamknij się już. Nie wiesz dlaczego to robię, nie znasz mnie.
-Więc mi powiedz.
-Oprócz problemów, znana jestem też z tego, że nikomu się nie zwierzam blondasku. Zapamiętaj.
-Daj mi.
-Co?
-Daj mi szluga.
Spojrzałam na niego z nieukrywanym rozbawieniem, jednak on był poważny. Z mojej twarzy zniknął uśmiech, a zastąpiło go rozdrażnienie.
-Powaliło cię. Nie pozwolę ci tego robić.
-Paląc przy mnie i tak mnie trujesz. Co za różnica czy to przez moje czy twoje usta.
-Dobra. Umarłabym gdybym ich nie miała. Z mojego życia zniknęło coś ważnego to było pierwsze co zastępuje tę pustkę. Jestem już tak uzależniona.. nie umiem bez nich żyć. Co za ironia.
Prychnęłam jednak w kącikach moich oczu pojawiły się łzy. Zaczęłam szybciej mrugać tak by nie wypłynęły. Udało się.
-Co straciłaś?
-Nie masz mnie na tyle by się dowiedzieć. Naprawdę chciałeś spróbować?
-Tak.
Włożyłam końcówkę papierosa do ust zaciągając się. Nie wypuszczając dymu, wyrzuciłam niedopałek i zbliżyłam się do chłopaka. Gestem pokazałam by otworzył usta, a gdy to zrobił rozchyliłam swoje wargi tuż przy jego, wdmuchując mu dym do ust. Gdy wróciłam do wcześniejszej pozycji on go wypuścił. Uśmiechnęłam się na widok jego zdezorientowanej miny.
-Tym razem przez moje usta.
Obojętnym wzrokiem wpatrywałam się w ekran komórki i lekceważąc stojącą nade mną rodzicielkę, przeglądałam wiadomości. Zdenerwowana poderwałam się gdy wyrwała mi urządzenie, wściekłym głosem mówiąc by mi je oddała.
-Zadzwoń do niego i słuchaj jak do ciebie mówię. To już trzy miesiące nie możesz go tak od siebie izolować.
-Założymy się!?
-Mae zrozum go..
-Nie, nie zrozumiem i nie wiem jak ty mogłaś to zrobić! Jest cholernym oszustem i nie zadzwonię do niego za to ty, mogłabyś powiedzieć panu będę-się-pieprzył-jak-leci, żeby więcej nie próbował się ze mną kontaktować.
-To twój ojciec!
-A ja nie jestem już jego córką, a teraz oddaj mi telefon i wyjdź z mojego pokoju.
Zmartwiona kobieta jeszcze przez chwile wpatrywała się we mnie, zanim po oddaniu mi mojej własności, ze smutkiem zostawiła mnie w upragnionej samotności.
~.~
Dawno już nie czułam takiej frustracji, zagubienia. Bieg. To to, co mi pomaga. Tak jak teraz, biegnę mimo mocnej ulewy, mimo kłującego bólu w płucach, suchości w gardle. Biegnę mimo odrętwienia w nogach, słuchając mojego nowego uzależnienia. You Found Me. Słuchawki są głęboko schowane pod kapturem i w zakamarkach przemokniętej bluzy tak, by same nie zmokły. I nagle nic już nie rozumiem. Gwałtownie się zatrzymuję, na co moje nogi reagują bolesnym protestem. Dlaczego ja to robię? Dlaczego muszę to robić? Dlaczego ja? Dlaczego?
-Pieprzony dupek!
Mój zbolały ton ginie w szumie deszczu. Krople uderzają we mnie, w asfalt, w ziemię zagłuszając wszystko. Tylko czemu nie ból? Znów to robię- otwieram usta pozwalając na to by wleciało do nich kilka kropelek i krzyczę. Krzyczę, kopiąc w koło małe kamyki. Z uszu wyrywam słuchawki przysparzając sobie kolejną dawkę bólu fizycznego. Oddycham głęboko. Nie potrafię się uspokoić. Ne chcę tak żyć, i nie chciałabym teraz umierać. Chcę zasnąć. Zapaść w najgłębszy sen na jaki mnie stać i obudzić się gdy wszystko będzie dobrze.
Jeszcze jeden głęboki wdech, jeszcze jeden krzyk i małe kabelki znów odtwarzają tę samą melodię gdy najszybciej jak potrafię biegnę do domu.
~.~
-Mae ty to zrobisz.
Niespodziewany głos nauczycielki wybudza mnie z mojego zamyślenia. Popatrzyłam na nią wyzywającym wzrokiem gdy stanęła nade mną.
-Niby co?
-Oprowadzisz nowego studenta.
-Nie sądzę.
Odwróciłam się od niej i podparłam ręką głowę. W dłoń wzięłam czarny długopis rysując małe wzorki w miejscu gdzie powinien być napisany temat. Jednak chwile później z głośnym trzaskiem położyłam go na ławkę, czując na sobie wzrok. Podniosłam głowę dostrzegając koło mnie siedzącego blondyna. Zmarszczyłam brwi gdy delikatnie się uśmiechnął. Nie podobał mi się sposób w jaki na mnie patrzył, to współczucie. Nie podobał mi się fakt jak bardzo mi kogoś przypominał. Natychmiast zerwałam się z miejsca i nie reagując na uwagi wykładowcy spakowałam się i wyszłam.
Gdy zatrzasnęłam za sobą drzwi na chwilę zatrzymałam się przed nimi. Odwróciłam się i przez szybę zobaczyłam zrezygnowaną nauczycielkę, szepczących zacięcie uczniów oraz tego dziwnie znajomego mi blondyna. Mocniej ściskając pasek od torby wyszłam przed budynek, nie odchodząc jednak daleko, ponieważ stanęłam koło oddalonego o jakieś 70 metrów drzewa. Usiadłam pod nim, a z kieszeni szarej bluzy wyciągnęłam paczkę papierosów i ulubioną zapalniczkę z napisem Poison. Ciekawie prawda. Z przemalowanego na czarno pudełka chwyciłam ulubionego papierosa o miętowym smaku. Wkładając go do ust, zapaliłam następnie rozkoszując się znajomym smakiem w ustach, zamknęłam oczy. Niewiele czasu później usłyszałam dzwonek kończący lekcję.
-Wiesz, że to zabija?
Uchyliłam lekko powieki i wyrzuciłam niedopałek. Poczułam jak chłopak siada koło mnie.
-Co takiego zrobiłam, co pozwoliło ci sądzić, że chcę byś tu usiadł, prawił mi uwagi na temat mojego przereklamowanego życia i zakłócał myśli?
Usłyszałam jak próbuje powstrzymać śmiech.
-To, że mam zamknięte oczy nie znaczy, że nie słyszę twojego nieudolnego tuszowania śmiechu z jakże nieśmiesznego tematu. Nie chcesz się ze mną zadawać. Ja to problemy.
-Co pozwala ci tak sądzić?
-Doświadczenie.
-Nie. Głupota.
-Według ciebie jestem głupia?
-Bardzo. I w dodatku ten twój cięty język, brak szacunku i zainteresowania życiem.
-Siedzisz tu dopiero od pięciu minut, a już zdążyłeś obrazić mnie trzy razy. Chyba mogłabym cię polubić.
Otworzyłam oczy tylko po to by dostrzec jego lekki uśmiech gdy patrzył przed siebie.
-Postaraj się tego nie zepsuć. Do zobaczenia jutro blondasku.
-Niall..
Nie odpowiedziałam nic tylko poszłam przed siebie. Zapowiada się ciekawie.
~.~
-Czy kiedyś przestaniesz to robić?
-Nie sądzę. To naprawdę pomaga.
-Tak, w zabiciu się.
-Wyluzuj to tylko papieros.
-Tylko..
-Kurwa, zamknij się już. Nie wiesz dlaczego to robię, nie znasz mnie.
-Więc mi powiedz.
-Oprócz problemów, znana jestem też z tego, że nikomu się nie zwierzam blondasku. Zapamiętaj.
-Daj mi.
-Co?
-Daj mi szluga.
Spojrzałam na niego z nieukrywanym rozbawieniem, jednak on był poważny. Z mojej twarzy zniknął uśmiech, a zastąpiło go rozdrażnienie.
-Powaliło cię. Nie pozwolę ci tego robić.
-Paląc przy mnie i tak mnie trujesz. Co za różnica czy to przez moje czy twoje usta.
-Dobra. Umarłabym gdybym ich nie miała. Z mojego życia zniknęło coś ważnego to było pierwsze co zastępuje tę pustkę. Jestem już tak uzależniona.. nie umiem bez nich żyć. Co za ironia.
Prychnęłam jednak w kącikach moich oczu pojawiły się łzy. Zaczęłam szybciej mrugać tak by nie wypłynęły. Udało się.
-Co straciłaś?
-Nie masz mnie na tyle by się dowiedzieć. Naprawdę chciałeś spróbować?
-Tak.
Włożyłam końcówkę papierosa do ust zaciągając się. Nie wypuszczając dymu, wyrzuciłam niedopałek i zbliżyłam się do chłopaka. Gestem pokazałam by otworzył usta, a gdy to zrobił rozchyliłam swoje wargi tuż przy jego, wdmuchując mu dym do ust. Gdy wróciłam do wcześniejszej pozycji on go wypuścił. Uśmiechnęłam się na widok jego zdezorientowanej miny.
-Tym razem przez moje usta.
***
I jeszt :) Co myślicie o pierwszej części. W następnych postaram się bardziej wszystko powyjaśniać. Mam nadzieję, ze jest w miarę zrozumiały i pls o komentarze ;)
Zapraszam na swojego bloga: http://love-in-nightmare.blogspot.com
Cudowny ;** Nie mogę się doczekać następnej części!
OdpowiedzUsuńWoW, świetne :))
OdpowiedzUsuńWpadniesz ?
Usuń/http.://justonedirectioon.blogspot.com/ :)
Świetny, mega, boski! Pierwszy raz czytam kiedy dziewczyna jest taka cięta. Boże nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :))
OdpowiedzUsuńA co do twojego opowiadania to czytam je, niestety nie widzę komentarzy i po prostu nie potrafię tam go wstawić. Nie widzę tej opcji ;))
Super :) czekam na next :)))
OdpowiedzUsuńŻyczę weny ♥
Super czekam na next ale błagam daj czwarta cześć Louisa :)❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńŚwietny :) ^^ pisz dalej :*
OdpowiedzUsuńDziewczyno naprawdę masz język ;)) CUDO <3
OdpowiedzUsuńO łał! świetny imagin
OdpowiedzUsuńMega oryginalny + charakterek dziewczyny hahha
Czekam na next ♡♥
Najlepszy! Pierwszy raz czytam imagina gdzie dziewczyna jest taka ostra. Ale to lepiej bo nie jest nudne. Czekam z niecierpliwością na next. :) ♥ ♥
OdpowiedzUsuńHej. Zostałaś nominowana do Libster Awards! :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji tutaj:
http://diana-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/2015/03/libster-awards.html?m=1
:o Matko najświętsza! Dawaj next, bo normalnie mnie rozniesie! 😓
OdpowiedzUsuńsuper!!! nie mogę się doczekać kolejnego imagina!!!!! :P
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny...??? ;)
OdpowiedzUsuń