wtorek, 29 kwietnia 2014

Imagin Liam



kursywa - wspomnienia

Dear Darlin, please excuse my writing.
I can’t stop my hands from shaking
Cause I’m cold and alone tonight.

Siedzę w tym pustym domu sam, pisząc list. List, w którym wyleję wszystkie swoje odczucia. To wszystko co znajduje się teraz dookoła mnie, nie ma dla mnie najmniejszego
znaczenia, kiedy jej tu nie ma. Ona rozświetlała cały ten dom. Sprawiała, że był pełen życia. [t.i]. Na samo wspomnienie jej imienia łzy cisną mi się do oczu. Kiedy tu była moje serce było w pełni szczęśliwe, gdy jej zabrakło, poczucie pustki zaczęło wyżerać mnie od środka. Cały czas mam w głowie ten melodyjny śmiech, towarzyszący mi od dnia, kiedy pierwszy raz ją spotkałem. „ Pamiętasz, gdy spotkałem Cię w Subway’u? Zupełnie się nie znaliśmy, a już pierwszego dnia polubiliśmy. Ta chwila cały czas jej w mojej głowie” – pisałem na kartce papieru.
Wszedłem do Subway’a , by jak codziennie po porannym bieganiu kupić sobie moją ulubioną kanapkę z tuńczykiem. Cierpliwie czekałem na swoje zamówienie, kiedy ujrzałem ją. Siedziała w kącie pomieszczenia, trzymając w ręku jakąś powieść detektywistyczną i przegryzając swoją kanapkę. Mimo że w kawiarni było dużo wolnych miejsc, podszedłem do stolika dziewczyny i uprzejmie spytałem czy mogę się dosiąść. Blondynka kiwnęła głową, dając mi pozwolenie. Przez dłuższy moment panowała pomiędzy nami cisza, aż w końcu postanowiłem zagadnąć.
- Ciekawa? – zapytałem, wskazując na czytaną przez nią książkę
- Yhmmm.. – mruknęła, nawet na mnie nie patrząc
- Jak masz na imię? – kontynuowałem
- [t.i] – odpowiedziała, nadal skupiona na książce
- Ja jestem Liam. Jak często tu bywasz? – dalej drążyłem
- Słuchaj. Czego ty ode mnie chcesz gościu? – dziewczyna lekko się zdenerwowała
- Pogadać..
- Więc rozmawiajmy – odłożyła książkę na bok i czekała na moją reakcję
Powoli nasza rozmowa się rozkręcała. Świetnie się dogadywaliśmy. Spędziliśmy w swoim towarzystwie dobre kilka godzin. I nie był to zmarnowany czas..
- Spotkamy się jeszcze kiedyś? – zapytałem, gdy wychodziła
- Będę tu jutro o tej samej porze – [t.i] uśmiechnęła się i opuściła kawiarnię
Zadowolony wróciłem do domu myśląc tylko o niej. Delikatna, jasna cera, mały, zgrabny nosek, czekoladowe oczy i urocze znamię na policzku – ten obraz cały czas siedział w mojej głowie.
Uśmiechnąłem się na to wspomnienie i kontynuowałem swój list.
„Kolejnym wyjątkowym dniem był 6 lipca zeszłego roku. Wtedy się do mnie wprowadziłaś. Było to 3 miesiące od dnia, gdy zostaliśmy parą. Mówiliśmy, że będziemy razem na zawsze.  Byliśmy tacy szczęśliwi i zakochani” – przeniosłem kolejne słowa na papier
Tak, tak dokładnie to pamiętam. Wszystko było wtedy takie łatwe. Ogarniała nas całkowita beztroska. Byłem tylko ja i ona. Jedyne co było dla nas ważne to nasza miłość.
-Przyniesiesz jeszcze tą niebieską skrzyneczkę z samochodu? – zapytała blondynka radosnym głosem
- Jasne kochanie – pocałowałem ją w policzek i pobiegłem po rzeczy.
Układaliśmy wszystko na półkach, śmiejąc się przy tym z niektórych przedmiotów, których „nie mogło zabraknąć”. Po skończonej pracy, oboje opadliśmy na kanapę. Objąłem dziewczynę w pasie i przyciągnąłem do siebie, a ona wtuliła się w moje ramię.
- Cieszę się, że tutaj jesteś – szepnąłem jej do ucha
- Ja też Liam.. Ja też.
Pozwoliłem łzom wypłynąć z moich oczu, kiedy odtwarzałem w głowie każdą kolejną chwilę. Każdy, nawet najmniejszy szczegół naszego wspólnego życia jest dla mnie bardzo ważny.
„Wszyscy nas podziwiali. Tacy młodzi, a już planują przyszłość. Widać, że się kochają i to jest szczere. Znajomi i rodzina powtarzali nam te słowa...” – kolejne sentencje popłynęły na nieco mokrą już od słonej cieczy kartkę.
Uśmiech zagościł na mojej twarzy, gdy przypominałem sobie nasze wspólne spacery. Nastolatkowie patrzyli z zazdrością, gdy całowałem się z [t.i] na parkowej ławce.
- Liam, Liam chodźmy na huśtawki proszę.. –  dziewczyna zrobiła minkę jak malutkie dziecko, proszące o loda
- Zgoda.. – uległem i pozwoliłem jej zaciągnąć mnie na pobliski plac zabaw.
- Pobujaj mnie – poprosiła, a ja zacząłem popychać metalową huśtawkę
Śmiała się jak mała dziewczynka, gdy unosiła się coraz wyżej i wyżej. W jednej chwili zatrzymałem ją i stanąłem naprzeciw.
- A teraz nagroda – powiedziałem, po czym chwyciłem ją i uniosłem do góry całując jej idealnie czerwone usta.
[t.i] wtuliła się w moje ciało, tak jakby już nigdy nie chciała mnie wypuszczać.
- Kocham Cię – powiedziała
- Ja Ciebie też Skarbie – przycisnąłem ją mocniej do siebie, rozkoszując się tą bliskością.

I miss you and nothing hurts like no you.
And no one understands what we went through.
It was short. It was sweet. We tried.

„Tęsknię. Chciałbym, żebyś była teraz przy mnie. Mam przed sobą album z naszymi zdjęciami. Każde jest na swój sposób wyjątkowe. Każde z nich przedstawia nasze szczęście. Szczęście, którego już nie ma” – kolejne linijki znalazły się na kartce
Trzymałem w dłoni fotografię przedstawiającą nas na tle zachodzącego za morze słońca. Te wakacje, wakacje z nią były najlepsze w całym moim życiu.
- Liam zrób mi zdjęcie – zawołała, stojąc po pas w ciepłej, morskiej wodzie
Chwyciłem aparat i wykonałem kilka zdjęć, po czym odłożyłem go do plecaka i wbiegłem do morza, rzucając się na [t.i] i zanurzając nas oboje.
- Jesteś głupkiem – krzyknęła blondynka po wynurzeniu
- No wiem… - powiedziałem obojętnie - Ale Twoim głupkiem – dodałem
Dziewczyna głośno się zaśmiała i wskoczyła mi na plecy. Poprosiliśmy jakiego plażowicza, żeby zrobił nam zdjęcie. Siedziała na moich ramionach. Moje oczy patrzyły w górę na nią, a ona szeroko się uśmiechała.
Potem spacerowaliśmy po molo. Słońce zachodziło. [t.i] usiadła na barierce, a ja podtrzymywałem ją, żeby nie spadła.
- Jaka śliczna para – powiedziała kobieta przechodząca obok nas
- Dziękujemy. Zrobi nam pani zdjęcie? – zapytałem
- Jasne – odpowiedziała i wzięła ode mnie urządzenie, którym wykonała kilka fotek
Ahhh jak bardzo chciałbym wrócić do tamtych czasów. Wszystko był takie proste. Ona, ja i nasz mały świat.
„Pamiętam Twoje 22 urodziny. Zjedliśmy razem kolację, a potem… Potem było już tylko lepiej. Wtedy nic nie wskazywało na to co jest teraz. Byliśmy po prostu szaleńczo zakochani”
Siedzieliśmy przy niewielkim stole w naszym wspólnym domu i jedliśmy kolację, którą sam przygotowałem dla dziewczyny. Niby to nic wielkiego, ale przy moim umiejętnościach kulinarnych to prawdziwy wyczyn.
Wcześniej wręczyłem dziewczynie bukiet jej ulubionych białych róż i złożyłem najszczersze życzenia.
- To było pyszne.. Dziękuję Liam – powiedziała [t.i] po skończonym posiłku
- Nie ma za co.. Dla Ciebie wszystko.
Potem wszystko potoczyło się tak szybko. Zaczęliśmy całować się na naszej niewielkiej kanapie. W przypływie emocji już po chwili leżeliśmy na wpół nadzy w sypialni. Dziewczyna w pełni mi się oddała.
Oddychaliśmy szybko i ciężko leżąc całkowicie obnażeni obok siebie. W powietrzu nadal czuć było zapach potu zmieszany z wonią zapachowych świeczek stojących na szafce.
- Czy mówiłem ci już jak bardzo Cię kocham ? – zapytałem zadziornie
- Jak bym miała liczyć ile razy mi to powiedziałeś to już dawno bym się zgubiła – [t.i] zachichotała, a ja objąłem ją w talii
Ten dzień był około 8 miesięcy od dnia, kiedy zostaliśmy parą. Wtedy myślałem, że nic nas nie może rozdzielić, a jednak stało się..
„Było tak cudownie, ale jakieś 2 miesiące potem zaczęłaś znikać po nocach. Dodatkowa nocna zmiana, wieczór z przyjaciółkami, odwiedziny u rodziny – to tylko niektóre z wymówek. W Twoim zachowaniu wyczuwałem coś dziwnego, ale myślałem, że to po prostu nerwy. Tak bardzo się myliłem” – dopisałem do listu
Byłem właśnie w kilkudniowej delegacji. Za dwa dni miała być rocznica naszego związku, a powrót był planowany na przyszły tydzień. Uprosiłem jednak u szefa, żebym mógł wrócić dzień przed rocznicą. Chciałem wszystko przygotować i tego dnia oświadczyć się [t.i]. Zadzwoniłem jednak do niej czekając na mój samolot, żeby sprawdzić czy niczego nie podejrzewa.
- Halo? – odezwała się
- Hej kotku.
- Ooo Liam – była wyraźnie zdziwiona
- Co tam? – zapytałem
- A nic ciekawego – odparła bez przekonania
- [t.i] coś się dzieje? Jesteś jakaś dziwna
- Nie, wszystko w porządku.
- Bardzo za Tobą tęsknię.
- Taa ja też – znów ten ton
- Muszę kończyć.. Kocham Cię – powiedziałem całkiem szczerze
- No papa – rozłączyła się
Nazajutrz przed południem dotarłem do naszego domu. Wszedłem tam rozpromieniony, ale w przedpokoju zastałem tylko spakowane walizki.
- [t.i]? – wszedłem dalej
- Liam, co ty tu… - nie dałem jej dokończyć
- Co tu się dzieje [t.i]? – zapytałem
- Liam.. ja przepraszam – wyminęła mnie chwyciła swoje walizki i bez słowa wsiadła do taksówki, po czym odjechała
Z pozostawionej przez nią wiadomości dowiedziałem się, że poznała kogoś nowego. Nie
była w stanie powiedzieć mi tego w twarz, więc po prostu chciała zrobić to w ukryciu. Załamałem się i jedyne co byłem w stanie robić to płakać..
Minęły 3 miesiące bez niej. Ja już zwyczajnie nie daję rady. Obracałem w ręku kupiony dla niej pierścionek zaręczynowy.
„ Byłaś sensem mojego życia. Bez Ciebie nie mam po co żyć. Zawsze Cię kochałem i zawsze będę.. Na zawsze Twój, Liam „ – zakończyłem wypowiedź tymi właśnie słowami, po czym zwinąłem kartkę i wsunąłem w złoty pierścionek.  Potem chwyciłem ostry kuchenny nóż i z impetem wbiłem go sobie w brzuch. Osunąłem się na ziemię i ostatnie co zrobiłem to pomyślałem o [t.i], a po chwili moje ciało pogrążyło się w wiecznym śnie.

And if my words break through the wall
And meet you at your door,
All I can say is: “Girl, I mean them all”.
 ____________________________________________________________
Hejka :) No, więc macie tutaj takie sobie Liama.. I jak Wam się podoba??
Pamiętajcie 40 kom = następny imagin 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Harry cz.1

     Wszedłem do klasy, jak zwykle spóźniony, obrzucając wszystkich szerokim uśmiechem. Zdziwiłbym sie, gdyby go nie odwzajemnili, więc z uniesioną głową i zadziornym uśmiechem na twarzy udałem się do swojej ławki, w której siedziałem z moim najlepszym kumplem, Zaynem, nie fatygując się z przeprosinami za spóźnienie, bo pani Martin, nauczycielka z którą obecnie mam lekcje przestała już zwracać na to uwagę. Zapewne dotarło do niej to, że swoimi kazaniami nic nie zmieni a ja nadal będę się spóźniał na jej lekcje. Zająłem miejsce i dopiero gdy rzuciłem plecak z jednym zeszytem w środku na ławkę, zorientowałem się, że miejsce przy biurku jest puste. Zmarszczyłem brwi lekko zdziwiony, ponieważ nauczycielka od historii, nigdy - w przeciwieństwie do mnie - się nie spóźniała ani nigdy nie chorowała. Taki typ nauczyciela.
- Hazz, wpierdolę Ci kiedyś. Przysięgam.
     Zayn szturchnął mnie w ramie, a ja spojrzałem na niego kompletnie zbity z tropu. No dobra, może zbyt grzeczny to ja nie byłem, łamanie złożonych komuś obietnic było dla mnie codziennością, kompletnie sobie nie zawracając nimi głowy i dlatego w tej szkole zyskałem dwa nowie imiona: mówcie mi Harry Edward Dupek Egoista Styles. Ale mimo to, wszyscy mnie tu lubią, nie wspominając o tych pełnych zazdrości spojrzeniach dziewcząt ze szkoły. 'Styles, jaki ty skromny. W chuj'. Może i są ładne, ale... Sprawiają wrażenie łatwych, które przy każdej lepszej okazji wskoczą mi do łóżka, a ja należę do grupy ludzi, którzy lubią rozwiązywać zagadki związane z kobietami, jakie mi staną na drodze. Tajemnica tkwi w szczegółach. Może i na takiego nie wyglądam, raczej na kolesia, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki, jednak w szkole trzeba się dostosować to otoczenia, inaczej Cię zniszczą! Trzeba sobie radzić samemu, panuje tu jedna prosta zasada "Umiesz liczyć? Licz na siebie."
     Wracając do Malika, spojrzałem na niego, unosząc jedną brew do góry, z nieukrywaną ciekawością, którą na pewno zauważył. Co tym razem zrobiłem?
- Dziwni mnie to, że jeszcze tego nie zrobiłeś, mimo tych licznych zapowiedzi. Ale najpierw mi powiedz za co, chcę dopisać do mojej listy.
     Zayn spojrzał na mnie zrezygnowany, ale powstrzymał się od złośliwego komentarza. Przewrócił jedynie oczami i udał, jakby tego nie słyszał.
- Codziennie rano sie z Tobą umawiam na szlugi a ty mnie codziennie wystawiasz do wiatru. - przewróciłem oczami. Ale to jest kretyn. Potrafi zrobić awanturę z niczego. Gorzej niż z babą. - Nie mogę teraz palić po szkole. Po ostatniej imprezie - to jest impreza urodzinowa Liama, naszego dobrego znajomego, który potrafi nam załatwić wszystko i potrafi dowiedzieć się wszystkiego, o co się go poprosi, nawet o osobie z innego miasta - matka od kilku dni codziennie po mnie przyjeżdża i jak wyczuje ode mnie fajki, to będę uziemiony.
     Uśmiechnąłem sie zadziornie, zwilżając językiem dolną wargę.
- I z czego sie kurwa cieszysz?
- Bad boy boi sie mamusi?
- Stary, zagroziła że mnie wyrzuci z domu. A gdzie ja się wtedy podzieje?!
- Do mnie przyjdziesz.
     Wzruszyłem ramionami, wyjmując z kieszeni paczkę gum do żucia i wyciągnąłem jedną. Podsunąłem je Zaynowi, ale ten pokręcił przecząco głową. Nie to nie. Tylko, żeby potem nie robił mi awantury, że nie mam gum, kiedy ich w tym momencie potrzebuje, na przykład po wypaleniu szluga.
- A wtedy Twoja zapyta się, dlaczego mnie wyrzuciła moja i co powiem? Najebałem się w trzy dupy z pani synem i paliliśmy marihuanę? Nie widzę tego, Harry.
- No to powiedziałbyś, że sie trochę pokłóciliście.
- Serio jesteś tak głupi czy tylko udajesz? - no co go kurwa dzisiaj ugryzło?! - Przecież to jest kobieta. Ona wie wszystko. Wszystko kurwa, czaisz?
     Zbliżył się do mnie, mówiąc to tak, bym tylko ja to słyszał, ale w jego głosie jeszcze nigdy nie słyszałem tyle złości. Przed nami siedziały dwie feministki, z którymi lepiej nie zadzierać. Każdy tekst rzucony w ich stronę od chłopaka traktowały jako nieudana próba podrywu. Wtedy zaczynała się wojna. Pamiętam jak Zayn raz chciał to na nich wypróbować. Zaczęło się na zwykłych wyzwiskach: dupek, kretyn, cham, przeszło przez egoistę, który nie powinien podrywać dziewczyny takimi wiejskimi podrywami, a skończyło się na bezczelnym skurwysynie, który nie zwraca uwagi na uczucia kobiet i chce je tylko wykorzystać seksualnie. On tylko zapytał, czy może z nimi zjeść lunch...
- Dobra, nie bulwersuj się. Zawsze możemy iść zapalić w trakcie lekcji.
     Kiedy Zayn już uchylił wargi by coś powiedzieć - jak sadzę chciał mnie opierdolić - drzwi klasy otworzyły się, a do środka weszła pani dyrektor, ale nie sama. Towarzyszyła jej młoda kobieta. Pierwsza myśl - nowa uczennica. Ubrana w czarne rurki, bluzkę z motywem jakiegoś krajobrazu oraz granatową marynarkę z podwiniętymi rękawami. Ciemne, długie i proste włosy układają się na jej ramionach, a twarz... Jest taka delikatna, nieskazitelna, z prawie niewidocznym makijażem. Podoba mi się. I to bardzo, w przeciwieństwie do niektórych dziewczyn z tej szkoły. Zagryzłem delikatnie wargę, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Chętnie się nią zaopiekuję, oprowadzę po szkole i takie tam duperele.
- Dzień dobry. - w klasie zapadła grobowa cisza, a ja nie spuszczałem z niej wzroku - Pani Martin poszła na dwa miesiące zwolnienia lekarskiego, dlatego od dzisiaj Waszą nauczycielką panna [T.I.] [T.N.].
     SŁUCHAM?! Ona. Naszą. Nauczycielką? Przecież równie dobrze mogłaby być naszą koleżanką z klasy, siostrą, znajomą z przedszkola, cokolwiek ale na litość boską, nie nauczycielką historii! Dlaczego taka piękna dziewczyna wybrała prace w szkole, najbardziej niewdzięczny zawód pod słońcem, przy okazji wybierając najnudniejszy przedmiot jaki może istnieć? Wypuściłem zgromadzone w płucach powietrze, przeczesując palcami swoje włosy. Patrząc na pannę [T.I.] czułem dziwne uczucie. Podobała mi sie. Naprawdę mi sie podobała, co jest do mnie w ogóle nie podobne!
- 'Nie Harry, pewnie Ci sie zdaje. Dawno nie miałeś dziewczyny i dlatego teraz tak reagujesz' - odezwała sie moja podświadomość. Fakt, dawno nie miałem dziewczyny, po drodze było kilka krótkich, nic nie znaczących romansów, ale nigdy wcześniej nie odczuwałem tego, co czuje w tej chwili.
- Styles - Zayn szturchnął mnie w ramie, wybudzając mnie z transu. Kurwa, zawsze znajdzie odpowiedni moment - Jesteś zapatrzony w nią od kilku sekund, wiesz o tym?
- Czepiasz się... chciałem się jej przyjrzeć. W końcu to... nasza nowa nauczycielka.
     Przewróciłem oczami i ponownie wbiłem w nią wzrok. Wyobraziłem sobie ją sobie na moim łóżku. W samej bieliźnie. Przytuloną do mojego ciała. Z kilkoma malinkami na ciele. Na litość Boską, Styles, o czym ty myślisz?!
- Yhym, jasne. To powtórz co teraz powiedziała.
     Dobra, z tym miałem problem, ponieważ bardziej skupiłem się na ruchach jej warg, niż na słowach, które się z nich wydobywały. Mimo dzielącej nas odległości, mogłem określić, iż były wręcz idealne. Aż prosiły się o to, by je całować i pieścić.
- Skoro ty słuchałeś, to po co mam Ci to ja mówić? - to raczej zabrzmiało jak zdanie oznajmujące niż pytanie, ale cóż.
- Dobrze wiem, że Ci się podoba, Styles. - spojrzałem na niego zdziwiony. Ale on mnie zna. Przyjaźń od dzieciństwa w końcu do czegoś obowiązuje. - Nieśmiała dziewczynka, zagubiona, która w głębi serca ukrywa najczarniejszy sekret swojego życia. Lubisz rozwiązywać takie zagadki, a potem udawać osobę idealną do pocieszania. Mam nadzieje, że się nie zaangażujesz jak w przypadku poprzedniej dziewczyny.
     Przypomniałem ją sobie. Anissa była słodka, niewinna, ale pracowanie wieczorami jako striptizerka w klubie nocnym, w niczym nie wyróżniało jej od pozostałych dziewcząt w szkole.
     Zayn miał racje. Cholernie kręcą mnie dziewczyny takie, jakie jak moja nowa nauczycielka od historii. Udają tylko niewinne, trzeba poświęcić dużo czasu, aby sie w końcu otworzyły, ale efekt końcowy zawsze mnie zadowala. Oczywiście poza Annisą, która wieczorami była panią do towarzystwa.
     [T.I.] właśnie taka jest. Delikatna. Niewinna. Bezbronna. Wiem, że taka nie jest. To tylko pozory. A ja zamierzam je odkryć. Będzie moja.



     Przyglądałam się wszystkim osobom z klasy, a moje ciało ogarnął strach, odkąd przekroczyłam próg tej sali, paraliżując mnie. Miałam ochotę uciec, póki jeszcze mogę, ale moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Cholernie się bałam tego, co przez ten miesiąc może się wydarzyć. Przecież oni równie dobrze mogą być moimi kolegami, a nie uczniami przez najbliższe dwa miesiące. Bardziej pasuje do mnie określenie "nowej uczennicy" niż "nowej nauczycielki historii". Prawdę mówiąc, to samo bym myślała za dwa miesiące, kiedy stałabym przed nimi jako praktykantka. Jestem na studiach historycznych, ale w końcu przyszedł czas, kiedy trzeba stawić czoło zajęciom, które najprawdopodobniej czekając mnie w przyszłości. To zabawne, nigdy nie lubiłam szkoły. Obarczałam nauczycieli za moje słabe oceny, klęłam pod nosem na dyrektora za każdą zmianę w planie, które okazywały się coraz gorsze oraz wkurzałam się na swoich kochanych kolegów z klasy, którzy się czasem pytali o najmniejszą głupotę. Nienawidziłam tego. Jednak podczas tych lat nauki w szkole wyciągnęłam kilka wniosków i obiecałam sobie, że będę lepsza i nigdy nie przyjmę ich sposobów nauczania. Kurdę, nauczyciele też powinni zachowywać się jak ludzie, sami kiedyś byli uczniami! I taką właśnie przyjęłam taktykę.
     Kiedy dyrektorka pozostawiła mnie na pożarcie tym wszystkim ludziom, przypomniałam sobie pierwszą zasadę, którą przedstawiał mój profesor na uczelni: Nigdy nie daj po sobie poznać, że się boisz. Oni to wyczują. Będą sobie pozwalali na wszystko, a na Twoje prośby będą mieli wywalone. Będą się posuwać dalej i dalej, aż Cię w końcu zniszczą. Ceniłam tego profesora, widać że facet miał wiedzę i doświadczenie w tych sprawach.
- Tak jak pani dyrektor powiedziała, będę Waszą nauczycielką historii przez następne dwa miesiące - zaczęłam, próbując udawać wyluzowaną i odważną, poprzez szeroki uśmiech na twarzy. Dłonie złożyłam na piersiach. - Nazywam się [T.I.] [T.N.] i na tej lekcji postanowiłam Wam przedstawić kilka zasad, których chciałabym się pilnować podczas naszych wspólnych spotykań. Po pierwsze: mam do Was szacunek i liczę na to samo z Waszej strony. Jestem od Was kilka lat starsza, to niewiele, więc myślę, że będzie nam łatwiej złapać wspólny język, jednak jeżeli ktoś będzie dla mnie niemiły, ja będę niemiła dla niego - pewnym krokiem ruszyłam przed siebie, przemierzając alejki między ławkami. Czułam wzrok uczniów na swoim ciele, ale skupiłam się na tym, co chciałam powiedzieć. - Po drugie, w każdej sprawie będziemy mogli się dogadać. Czy to chodzi o sprawdziany, kartkówki czy odpowiedź ustną. Będę stosowała te formy sprawdzania waszej wiedzy i radze być przygotowanym na każdą lekcje przynajmniej z poprzedniej lekcji. Po trzecie i chyba najważniejsze: nie toleruję spóźniania się, zapamiętajcie to sobie. Każda osoba spóźniona, będzie stała pod tablicą i odpowiadała.
     Powiedziałam jeszcze kilka słów odnośnie organizacji, kiedy po szkole rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Nie byłam zdziwiona, przyszłam tu z panią dyrektor w połowie lekcji. Ruchem dłoni kazałam usiąść osobom, które się podniosły, wyciągając z tylnej kieszeni swoich dżinsów małą karteczkę, którą pozostawiła mi pani Martin.
- Poprosiłabym o pozostanie w klasie jednej osoby, otóż... Harrego Stylesa. - przeczytałam powoli nazwisko zapisane na karteczce modląc się, bym nie przeczytała go z błędem.
     Klasa w jednej sekundzie podniosła się i powoli zaczęła się kierować do wyjścia. Po twarzach uczniów próbowałam odgadnąć, który z chłopców może być Harrym. Musiałam z nim wyjaśnić jedną ważną kwestię. Odwróciłam się i napotkałam się od razu z zielonymi oczami, wpatrzonymi we mnie. Na jego ustach gościł zadziorny uśmiech, co trochę mnie zawstydziło.
- Pan Styles? - odezwałam się, kiedy w sali zapanowała cisza i byliśmy w niej obecni tylko my.
- Oh, po co tak oficjalnie? Mów mi Harry.
- Kazałam Ci zostać w klasie z jednego powodu. Domyślasz się dlaczego?
- Hm... nie i liczę na to, że mi powiesz.
- Nie jesteśmy na Ty. Pani Martin zostawiła mi informację o Tobie, a mianowicie kwestia spóźniania się na lekcje, czego nie toleruję. Póki co grzecznie proszę Cię, byś przynajmniej na moje lekcje się nie spóźniał. Na razie jest prośba. I chciałabym, by tylko na niej się skończyło, ponieważ potem nie będzie ciekawie.
- Czy Pani mi grozi?
- Od razu grozi... - przewróciłam oczami, wypuszczając powietrze z płuc - Proszę Cię o to, byś się nie spóźniał. Czy to jest tak wiele?
     Zmniejszył odległość, jaka nas dzieliła, wywołując u mnie tym samym niepokój. Niech się trzyma ode mnie z daleka, niech nie robi żadnych sztuczek a nasza znajomość niech zaczyna się i kończy tylko na lekcjach historii. To i mi i jemu wyjdzie tylko na korzyść.
- Z taką piękną nauczycielką historii, teraz trudno mi będzie się spóźniać.
     Słucham?!
- Nie pozwalaj sobie, Styles.
     Próbowałam udawać odważną, ale kiepsko mi to wychodziło. Chciałam mu jedynie pokazać, że nie będzie do mnie mówił jak mu się tylko podoba. Od dzisiaj jest moim uczniem, muszą być postawione do cholery jakieś granice! On jedynie puścił mi oczko, wymijając mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Ciekawe, co go tak rozbawiło. Coś czuję, że jednak to będzie trudny przypadek, dlatego muszę się trzymać na baczności i mieć oczy dookoła głowy.



Witajcie!
Oto przybywam do Was z pierwszą częścią imagina z Harrym. Będzie ich prawdopodobnie 6, ewentualnie 7, jednak wciąż nie jestem do końca pewna. Przepraszam, że dopiero teraz, jednak pierwsza klasa liceum to już nie gimnazjum.
Od 30 marca zostałam przyjęta na stałe. Mimo, iż Cat była moją rywalką, pisała świetnie imaginy i ją bardzo podziwiałam, dlatego mam nadzieję, że jeszcze coś kiedyś dla nas napisze. :)
Jeżeli macie jakieś pytania, zapraszam na aska blogowego (link obok) lub na mojego prywatnego -> [klik].

Przypominam o zasadzie 40 komentarzy. Wierzę, że bez problemu potrafi się tyle zebrać pod jednym imaginem. Zależy mi na Waszej opinii. Jeżeli imagin Wam się nie będzie podobał, to zaprzestanę jego pisania.
Pozdrawiam.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Zayn cz. 2


-Niezłe mieszkanko.
Powiedziałam, rozglądając się po niewielkiej kawalerce.
-Dzięki.
Odparł, zdejmując swoją kurtkę.
-Jak to jest mieszkać na własną rękę? No wiesz... bez rodziców..
Weszliśmy do małego salonu. Na stoliku stało pudełko po pizzy i kilka puszek piwa. Zachichotałam na widok bokserek leżących na oparciu fotela.
-To Louis'a!
Oznajmił Zayn, zdejmując bieliznę i zrzucając ją na podłogę.
-Rozbiera się gdzie popadnie.
Dodał z uśmiechem i zebrał ze stolika śmieci.
-Nie przeszkadza ci to?
Spytałam, siadając na kanapie. Materiał mojej sukienki podciągnął się nieco do góry. Dostrzegłam jak brunet oblizuje swoje wargi, patrząc na moje nogi i uśmiechnęłam się zadowolona.
-Dopóki płaci swoją połowę czynszu,  może robić co chce.
Odpowiedział i poszedł do kuchni, by wrócić do mnie po kilku minutach z puszką coli. Podał  mi ją i usiadł obok.
-Dzięki.
Mruknęłam i upiłam łyk napoju. Odstawiłam puszkę na stolik i usiadłam bokiem, by móc patrzeć na Zayn'a. Uśmiechnął się filuternie i położył dłoń na mojej talii.
-Wyglądasz jak bogini w tej sukience.
Powiedział zniżonym tonem, nasyconym pożądaniem. Uniosłam kąciki ust i dotknęłam dłonią jego policzek.
-Wiem.
Szepnęłam i poczułam jak brunet przyciska swoje usta do moich. Rozsunęłam wargi, kiedy próbował wsunąć swój język. Całowaliśmy się przez kilka minut, w czasie których Zayn ułożył mnie na kapanie. Sam zwisł nade mną, schodząc z pocałunkami do linii szczęki i dalej. Wplotłam palce w jego włosy, lekko za nie ciągnąc. Dłonie mulata błądziły po moim ciele, aż w końcu znalazły zajęcie, pieszcząc wewnętrzną stronę ud. Podwinął sukienkę wyżej i palcem przejechał po mojej rozgrzanej kobiecości. Westchnęłam cicho, odsuwając go od siebie. Chłopak popatrzył na mnie skonsternowany.
-Muszę już iść.
Oznajmiłam cicho i cmoknęłam go w nos. Wyswobodziłam się spod jego dotyku i podniosłam się, poprawiając ubiór.
-Odprowadzisz mnie?
Zapytałam, wyciągając dłoń w jego stronę. Zayn skinął głową, nadal uważnie mnie obserwując. Wyszliśmy z jego mieszkania, kierując się w stronę ulicy, na której mieszkam. Szliśmy obok siebie w milczeniu, które postanowił przerwać.
-Zrobiłem coś nie tak?
Spytał, spoglądając na mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i pokręciłam głową.
-Nie chciałam, by zobaczył nas któryś z twoich kumpli.
Odparłam. Zayn pokiwał głową na znak zrozumienia.
-To co mówiłaś przed szkołą.... o nas...
Zaczął niepewnie.
-Mówiłaś, że...
-Wiem co mówiłam.
Przerwałam mu.
-Więc, co teraz?
Chłopak stanął w miejscu, łapiąc mnie za rękę.
-Nie wiem. Zobaczymy.
Puściłam mu oczko i ucałowałam go w policzek.
-Dalej pójdę sama.
Powiedziałam, puszczając jego rękę.
-Jesteś pewna? Mogę iść z tobą...
-Poradzę sobie. Dziękuję za... wszystko.
Posłałam mu delikatny uśmiech i zaczęłam iść dalej, nie spuszczając z niego oczu. Wpatrywał się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy tak długo jak było to możliwe.
***

Przez resztę tygodnia nie widziałam Zayn'a ani w szkole ani na mieście. Nawet kiedy zapytałam jego kumpli ci wzruszyli tylko ramionami. Czułam się jakby zniknął z powierzchni ziemi. Nie odpisywał ani nawet nie oddzwonił. Wreszcie po kilku dniach dałam sobie z nim spokój, wracając do swojego normalnego życia bez niego. Za namową dziewczyn w sobotę wszystkie poszłyśmy na domówkę kogoś ze szkoły. Byli prawie wszyscy, którzy coś znaczą poza Nim.
Mimo postanowienia nadal myślałam o nim i o tym co się stało w jego mieszkaniu. Jak do tego w ogóle doszło? Czy to możliwe, że w kilka minut nagle zainteresowałam się jego osobą na tyle, by się z nim przespać?
Dom Frank'a znajdował się na obrzeżach miasta i był na tyle duży, że zmieściło się w nim blisko sto osób. Znałam co dziesiątą, ale nie przeszkodziło mi to w niezłej zabawie. Byłam w trakcie tańczenia z przyjaciółkami, kiedy kątem oka dostrzegłam znajomą postać. Kierowana dziwnym uczuciem przerwałam swoją zabawę i zaczęłam przepychać się wśród tłumu ludzi w stronę tarasu. Kiedy mi się to udało jedyne co tam zastałam to pijanych  nastolatków, którzy siedzieli w basenie, pryskając się wodą. Zawiedziona faktem, że go nie znalazłam, wróciłam do dziewczyn, wokół których pojawiło się kilkoro chłopaków spoza szkoły. Sądząc po ich wyglądzie byli kilka lat starsi od nas, ale to nie przeszkodziło by z nimi flirtować. Wkręciłam się między nich i tak spędziłam kilkanaście minut, zwodzona przez przystojnego blondyna.
-[t.i], chodź ze mną po drinki!!
Zawołała głośno Sally, by przekrzyczeć muzykę. Skinęłam głową i posyłając uroczy uśmiech nieznajomemu, podążyłam za przyjaciółką. Przy prowizorycznym barze stał właściciel domu, który z uśmiechem rozlał nam do szklanek alkohol.
-Muszę chwilę odpocząć!
Oznajmiłam Sally, siadając na wysokim krześle, które stało przy kuchennej wysepce. Dziewczyna pokazała mi kciuk w górę i zaczęła rozmawiać z jakimś chłopakiem. Upiłam łyk swojego drinka, rozglądając się po tłumie. Tajemniczy blondyn zaczął iść w moją stronę, lekko się uśmiechając. Kiedy stanął przede mną, chciał coś powiedzieć, ale powstrzymała go dłoń na ramieniu. Skonsternowany obejrzał się do tyłu i ujrzał kogoś kto jednocześnie mnie zaskoczył, ale i uszczęśliwił. Wystarczyło, by Zayn skinął mu głową, że ma spadać a zostaliśmy we dwójkę. Nie uśmiechał się, tylko uważnie mnie obserwował. Posłałam mu nieśmiały uśmiech i opróżniłam do końca szklankę. Chwiejnym krokiem podniosłam się z miejsca, ostatecznie wpadając w jego ramiona. No cóż. Nigdy nie potrafiłam utrzymać równowagi po alkoholu.
-Na dziś już ci chyba wystarczy.
Usłyszałam jego rozbawiony głos tuż przy uchu i chwilę potem przestałam czuć pod sobą podłogę. Zaskoczona owinęłam dłonie wokół karku Zayn'a, który zaczął nieść mnie w stronę wyjścia.Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz mocniej wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
-Dlaczego się nie odzywałeś?
Zapytałam, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Pachniał tak wspaniale i pociągająco.
-Chciałem dać ci czas.
Odparł i posadził mnie na masce samochodu. Rozejrzałam się wokół. Auto Zayn'a stało zaparkowane niedaleko domu, wśród innych pojazdów.
-Czas na co?
Spytałam skonsternowana, spod ściągniętych brwi. Chwilę potem kurtka chłopaka znalazła się moich ramionach a on sam usiadł obok.
-Myślałaś o mnie?
Zmienił temat a ja momentalnie zalałam się rumieńcem. Było mi niesamowicie głupio nawet przed samą sobą.
-Tak.
Mruknęłam cicho. Uśmiech na twarzy Zayn'a poszerzył się ukazując rząd białych zębów.
-Zaprzeczasz sama sobie.
Powiedział i objął mnie ramieniem.
-Wiem.
Odpowiedziałam i między nami zapadła cisza.
-Nie mam pojęcia jak do tego doszło, na chwilę straciłam czujność.
Odezwałam się.
-Co?
Usłyszałam jego skonsternowany głos.
-Przysięgłam, że nigdy więcej się nie zakocham.
Wyjaśniłam, ledwie słyszalnym głosem.
_______________________________________________________
Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią ;)
40 komentarzy, następna części :P

Zapraszam na moje dwa blogi:
http://starringrole-fanfiction.blogspot.com/
http://thesame-fanfiction.blogspot.com/

Ps. wolicie happy end'y, czy coś smutnego?

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Imagin Zayn cz.3


Miałam tysiące myśli na minutę, gdy razem z Zaynem wracałam do domu. Serce mówiło, że to uczucie jest na tyle silne, że postąpiłam słusznie. Rozum natomiast twierdził, że to najgorszy błąd mojego życia. Ale przecież w życiu trzeba popełniać błędy, żeby umieć odnaleźć się w tym świecie i nie każdy taki błąd ma bardzo przykre skutki. Dotychczasowa cisza sprzyjała moim przemyśleniom,
ale z amoku wyrwał mnie głos nucący znaną mi melodię: Your head is humming and it won't go, in case you don't know. Miałam wrażenie jakby właśnie śpiewał o mnie "W głowie czujesz zamęt, ale nie pozbędziesz się go (...)"  - te słowa dokładnie opisywały to jak się teraz czuję.
- Zayn możesz mnie zawieźć do kawiarni? Chyba powinnam wyjaśnić wszystko Sam. Wiesz, trochę była zaskoczona jak Cię zobaczyła - powiedziałam
- Jasne, ale idę z Tobą. Chcę zobaczyć jej minę jak bd Cię obejmował, albo całował  - zaśmiał się, a ja szturchnęłam go w ramię.
- Mówię poważnie. – rzekłam stanowczo
- Wiem, wiem.. Ale i tak z Tobą idę – na jego usta wkradł się szeroki uśmiech.
- No okej.. – uległam mu
Na miejsce dojechaliśmy po około 20 minutach. Weszliśmy do knajpki i nie zauważeni zasiedliśmy przy stoliku w rogu. Żeby zwrócić uwagę dziewczyny Malik głośno odkaszlnął, a po tym mając pewność, że Sam na nas spojrzała, zachłannie wpił się w moje wargi. Wiedziałam, że zrobił to specjalnie przez co skarciłam go w myślach, ale oddałam pocałunek.
Brunetka patrzyła na nas mając dosyć dziwaczny wyraz twarzy. Mimika jej twarzy wyrażała zdziwienie, ale oczy.. Oczy były jednakowo zmartwione, jak i wściekłe.
Oderwałam się od Zayna i podeszłam do dziewczyny, a w tym samym czasie chłopak, aż zanosił się ze śmiechu widząc jej reakcje na nasz gest.
- Czy ty możesz mi powiedzieć, dlaczego do jasnej cholery właśnie całowałaś się z tym człowiekiem?! – dziewczyna wykrzyczała mi prosto w twarz, uprzednio zaciągając na zaplecze
- Mi także miło Cię widzieć Sam – powiedziałam ironicznie, na co dziewczyna przewróciła oczami
- Przestań się zgrywać [t.i]! Mówiłam ci żebyś uważała!
- No i uważałam! – teraz to ja podniosłam glos – Zaynie nie ma złych intencji
- Zaynie?! Czy ty siebie słyszysz dziewczyno? Nazwałaś właśnie pieszczotliwie postrach tego miasta.
- Dla mnie nie jest postrachem.. Nie widziałaś go dzisiaj. Był taki szczery i romantyczny. I ja wierzę, że to wszystko płynęło z serca. Chcę dać mu szansę.
- Dobra.. Rób co chcesz, ale potem nie przychodź do mnie z płaczem – rzuciła z pogardą i opuściła pomieszczenie, zostawiając mnie tam samą.
Nieźle wkurzona podeszłam do stolika, przy którym czekał na mnie brunet i bez słowa wyciągnęłam go z kawiarni. O nic nie pytał. Po prostu w ciszy odjechaliśmy, podążając dobrze znaną mi ulicą. Zayn chciał odwieźć mnie do domu. Nie protestowałam. Potrzebowałam teraz tylko tego, aby po prostu zakopać się w koc i na spokojnie pomyśleć.
Samochód zatrzymał się przed moim domem. Mulat zgasił silnik i po prostu w ciszy się we mnie wpatrywał, a ja zamiast wysiąść, robiłam to samo.
- Dziękuję ci za ten dzień – powiedziałam wyrwana z amoku – Było naprawdę fajnie, oderwać się od tej szarej rzeczywistości.
- Do usług Kwiatuszku – znów użył przezwiska, które w jego słowach brzmiało tak uwodzicielsko – Zobaczymy się jutro? – zapytał
- Nie wiem. Zadzwonię do Ciebie jutro rano. Dzisiaj, jestem już wykończona. – ucałowałam go w policzek i wyszłam z samochodu.
Zayn stał pod moim domem, dopóki nie zamknęłam za sobą drzwi. Potem odjechał, a ja pozostałam sama z moimi myślami. Myślałam o sensie słów Sam, ale potem tego zaprzestałam. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić. Nikt. A już na pewno nie będzie to ona.
Leżałam w swoim ciepłym, wygodnym łóżku. Moje powieki były ciężkie. Czułam, że zaraz odpłynę. Wtedy pokój rozświetlił się światłem bijącym od zapalającego się wyświetlacza telefonu. Urządzenie zawibrowało, sygnalizując nadejście nowej wiadomości. Odczytałam SMS’a.
Od: Zayn
Śpij słodko Kwiatuszku xoxo
Uśmiechnęłam się czytając kilka razy, w kółko nadesłane słowa. Przez pare chwil myślałam jeszcze o dzisiejszym dniu, aż w końcu moje powieki się zamknęły, a ja pogrążyłam się w głębokim śnie.

Zayn  kilka dni później

Siedziałem właśnie, ze Steve’em w jakimś barze, popijając piwo. Ten chłopak to chyba jedyna osoba, która zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny i nie ocenia mnie na podstawie moich czynów, bo wie, że wszystko co robię ma swoją historię. On zawsze mi pomaga i w razie potrzeby wyciąga z tarapatów. Dzisiaj właśnie był jeden z tych dni, w których spotykamy się tak po prostu, żeby pogadać, zwierzyć się sobie. Może to dziwne, bo w końcu jestem facetem, ale uwielbiam gdy mogę się wygadać, opowiedzieć komuś o swoich problemach. Tego dnia jednak tylko jeden temat cisnął mi się na język. [t.i] . Mówiłem i mówiłem i tak bez końca. Steve z uwagą mnie słuchał i na jego ustach zobaczyłem niewielki uśmieszek.
- Z czego się śmiejesz ? – zapytałem
- Nieźle się wkręciłeś stary.. Aż trudno uwierzyć, że Zayn „kamienne serce” Malik się zakochał – chłopak jeszcze głośniej się roześmiał.
- Oj Steve, Steve.. Ty po prostu jesteś zazdrosny – szturchnąłem go w bok i oboje się zaśmialiśmy
W pewnym momencie z mojego telefonu zaczęła wydobywać się dobrze znana mi melodia oznaczająca, że ktoś próbuje się ze mną skontaktować. Mój przyjaciel pierwszy chwycił urządzenie i jego oczy zabłysnęły. To nie znaczyło nic dobrego
- Proszę, proszę.. Księżniczka dzwoni.. Pozwolisz prawda – powiedział i odebrał połączenie – Haloo?
- Ymmm.. Mogę rozmawiać z Zaynem? – usłyszałem jej cieniutki głosik
- No wiesz, królewno ja też chciałbym z Tobą porozmawiać – rzekł Steve.
On próbował flirtować. Flirtować kurwa z moją dziewczyną. Co za idiota.
- Ale, ja chcę Zayna – [t.i] ciągnęła. Wiedziałem, że nie ustąpi
- Ranisz mnie – ponownie odezwał się chłopak
- Kurwa Steve daj mi ten cholerny telefon – wydarłem się i wyrwałem mu smartfona z ręki
- Cześć Kwiatuszku – rzekłem, nadet radośnie
-Cześć Zaynie – chociaż jej nie widziałem, wiedziałem, że na twarzy blondynki zagościł szeroki uśmiech -  Wiesz, tak mi tu nudno samej. Przyjedziesz do mnie? Może obejrzymy jakiś film? – rozpromieniłem się, słysząc pewność w jej głosie. Cieszę się, że tak szybko zyskała tą pewność siebie w stosunku do mnie
- Jasne skarbie. O której mam być? – zapytałem
- Nie wiem.. Zaraz, teraz, już. – zaśmiałem się na jej nielogiczną wypowiedź
- Dobrze. Jestem niedaleko będę najpóźniej za 15 minut
- Czekam – po tym dziewczyna rozłączyła się
Rzuciłem banknot barmance, płacąc za moje piwo, pożegnałem się z kumplem i pojechałem prosto do domu [t.i]. Na miejscu byłem po kilku minutach. Blondynka przywitała mnie gorącym buziakiem i pociągnęła za sobą do salonu. Całe pomieszczenie pachniało świeżym popcornem, a przy odtwarzaczu leżał już wcześniej wybrany przez dziewczynę film. Lekko skrzywiłem się, gdy zobaczyłem, że mamy oglądać „3 metry nad niebem”, ale widząc zachwyconą minę [t.i], uległem. Praktycznie w ogóle nie skupiałem się na filmie, tylko całą swoją uwagę przeniosłem na kruchą postać, siedzącą obok mnie. Z taką fascynacją patrzyła na obie pary. Jej oczy wyrażały wszystkie emocje, które w niej siedziały: radość, zaciekawienie, smutek, zażenowanie.. Jednakże nadal nic nie mówiła, tylko wpatrywała się w ekran. Łzy popłynęły po jej policzkach, gdy podczas jakiegoś wyścigu zginął jakiś chłopak. Przytuliłem ją mocno do siebie, pocierając pocieszająco po plecach, dzięki czemu się uspokoiła. Cały czas wtulona w moje ciało poznawała tą historię.
Kiedy film się zakończył słona ciecz niekontrolowanie leciała po twarzy blondynki. Siedziała u mnie na kolanach płacząc w moje ramie.
- Nie, nie, nie.. To nie może się tak skończyć – łkała
- Ciiiii.. – uspakajałem ją – To tylko film..
- Ale oni byli tacy szczęśliwi, a teraz… - kontynuowała
- Wiem Słoneczko, wiem.. Ale to nie jest naprawdę. Uspokój się – mówiłem do niej bardzo delikatnie, żeby jej nie zrazić – Jest już późno. Powinnaś się położyć. Jeśli chcesz to z Tobą zostanę.
- Yhmm.. – mruknęła, po czym wstała i poszła pod prysznic.
Wyszła po kilkunastu minutach i od razu udała się do sypialni gdzie na nią czekałem. Szczelnie nakryłem ją kołdrą. Czułem się trochę jak tatuś ze swoją małą córeczką. Chciałem wyjść z pokoju, ale ona mi na to nie pozwoliła.
- Połóż się ze mną – poprosiła, a ja posłusznie spełniłem jej prośbę
Leżałem obok niej, aż jej oczy się nie zamknęły. Jej głowa spoczywała na moim torsie, więc delikatnie, żeby jej nie obudzić, przeniosłem ją na poduszkę. Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem, zostawiając [t.i] tak słodko śpiącą.

[t.i]  2 miesiące później

Byłam umówiona z Zaynem dzisiaj wieczorem. Układało nam się tak idealnie. Całkowicie zapomniałam już o wszystkich moich obawach z dnia kiedy pierwszy raz go zobaczyłam.
Właśnie skończyłam pracę i szłam powoli do domu. Dzień był ciepły, niebo bezchmurne – idealna pogoda na spacer. Mijałam właśnie jedną z bardziej niebezpiecznych dzielnic, gdy usłyszałam krzyki. Zawładnął mną impuls, więc pobiegłam w stronę dźwięków. Zobaczyłam tam chłopaka, masakrowanego przez innego mężczyznę. Zamiast zadzwonić na policję, zaczęłam krzyczeć.
- Zostaw go!! – krzyczałam go napastnika, ale chyba mnie nie słyszał. Stałam za daleko
Podbiegłam bliżej i zamarłam. Te wszystkie tatuaże. Zmierzwione ciemne włosy. To był Zayn. Mój Zayn.
Stałam tam przyglądając się im. Nie mogłam się ruszyć. Ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Łzy ciekły mi po policzku. Przez moją głowę przewalały się te wszystkie słowa, które słyszałam w ciągu tych paru miesięcy. „On jest niebezpieczny” „Nie znasz jego mrocznej strony” „Bądź ostrożna” „Nie wiesz do czego jest zdolny” .. Oni wszyscy mieli rację. Mieli cholerną rację. Może i w stosunku do mnie taki nie był. Ale to co robił temu chłopakowi.. Nie mogłam przyjąć tego do wiadomości.
Bity chłopak leżał bezwładnie na ziemi, nie będąc w stanie się podnieść. Wtedy Zayn z poważną miną spojrzał na niego ostatni raz, po czym bez słowa się odwrócił. Wtedy jego oczy spotkały się z moimi. Popatrzyłam na niego pogardliwie, po czym zerwałam się do biegu. Zaczął biec za mną
krzycząc moje imię, ale odbiegłam na tyle daleko, że nie mógł już mnie złapać. Wpadłam do domu zanosząc się płaczem. Dlaczego to wszystko musi być aż takie trudne…

Zayn

Zadałem mocny cios, po czym chłopak opadł na ziemię. To powinno nauczyć go dyscypliny. Odwróciłem się chcąc wrócić do swojego samochodu i wtedy zobaczyłem ją. Jej krucha postać wpatrywała się we mnie, a potem bez słowa odwróciła się i zaczęła biec. Krzyczałem jej imię. Próbowałem ją zatrzymać. Na marne. Wróciłem do domu. Kotłowały się we mnie różne uczucia. Strach przed straceniem [t.i], miłość do niej, a także nienawiść do samego siebie. Musiałem się poważnie zastanowić nad swoim życiem. Czy warto kontynuować to gówno, które zacząłem lata temu i poświęcić miłość dziewczyny, która dawała mi prawdziwe szczęście. Nie musiałem długo się zastanawiać. Odpowiedź była prosta…
 __________________________________________________________
No hejka misie :) 
Możecie narzekać, że część nudna albo nie udana, ale nic lepszego nie byłam w stanie napisać .
Następna część będzie już ostatnią, ale uwierzcie będzie się działo if you know what i mean ;)
No i teraz ogłoszenie..
Z dziewczynami zauważyłyśmy, że jednak potraficie komentować, więc znów powiększamy stawkę. Następny imagin pojawi się, gdy będzie 
40 komentarzy
Więc do roboty i do następnego imagina <3