piątek, 19 grudnia 2014

Louis

muzyka

-Za duża.
Powiedziałam, gdy Louis ustawił choinkę w salonie. Gdzieniegdzie na gałązkach topniał śnieg, a zapach drzewka od razu wypełnił cały salon.
-Co?
-Za duża. Widzisz, że zagina się pod sufitem. Musisz ją skrócić.
Wzruszyłam ramionami i wyjęłam z pudełka kilka bombek.
-Zaraz wrócę.
Burknął, idąc w stronę korytarza. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi, a sama wróciłam do kuchni, by zajrzeć do piekarnika. W tym roku obchodzimy święta w domu. Postanowiliśmy zaprosić mamę Louis'a z dzieciakami do nas, a w drugi dzień Bożego Narodzenia, odwiedzić moją rodzinę. W związku z tym, uzgodniłam z Jay, że ja przygotuję ciasta i sałatki, a ona jakieś inne potrawy. W ten sposób nie spędzę całej Wigilii siedząc w kuchni i gotując.
Wyjęłam z piekarnika porcję ciasteczek i odłożyłam je na stół, by wystygły. Usłyszałam, że Louis wrócił i uśmiechnęłam się pod nosem. Za moją namową, pojechał rano kupić prawdziwą choinkę. Zapach prawdziwego drzewka, sprawia, że przypomina mi się moje dzieciństwo i to, jak wypełniał cały dom i dodawał uroku całej świątecznej atmosferze. Prawdziwa choinka jest tak samo ważna jak to, by w ten szczególny czas nie zabrakło mandarynek. To właśnie te zapachy kojarzą nam się z całą magią świąt. Po tym jak przygotowałam masę na ciasto, postanowiłam zajrzeć do Louis'a. Siłował się z obsadzeniem drzewka i po kilkunastu minutach wreszcie mu się udało. Stanął dumny i spojrzał na mnie z zadowolonym uśmiechem.
-I jak?
-Krzywo.
Jego mina od razu zrzedła i spojrzał jeszcze raz na świerk, a potem znowu na mnie.
-Jest dobrze.
-Nie. Jest krzywo. Zajmij się tym.
Widziałam jak na jego twarzy maluje się irytacja, ale postanowiłam to zignorować.
-Idę do pralni, odbiorę twój płaszcz. Niedługo wrócę.
Powiedziałam, ubierając kurtkę oraz buty i wychodząc z domu. Wróciłam po niespełna godzinie i zastałam Louis'a dokładnie tak, jak go zostawiłam. Walczył z obsadzeniem choinki, która z pewnością była krótsza o kilkanaście, jak nie więcej,  centymetrów.
-Cholera!
Krzyknął, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.
-Kończę z tym! Ta choinka, nigdy nie będzie prosta!
Dodał, mijając mnie i schodząc do piwnicy, by odłożyć rękawice. Spojrzałam na drzewko, które przechylało się w prawą stronę. Przekrzywiła się delikatnie, ale to i tak nie umknie niczyjej uwadze. Fuknęłam pod nosem. Prosiłam go tylko o obsadzenie drzewka, ale widocznie nawet to sprawiło mu trudność. Zdjęłam kurtkę i buty, po czym podeszłam do drzewka i próbowałam je prosto ustawić. Jednak okazało się, że Louis krzywo uciął pień. Westchnęłam bezradnie i postanowiłam zacząć ją już stroić. I tak nie da się jej już podciąć, inaczej trzeba będzie zacząć ucinać gałęzie. Po kilkunastu minutach dołączył do mnie Lou, który wciąż był zły. W ciszy stroiliśmy choinkę, co szło nam mozolnie, ponieważ cały czas próbowałam ją jakoś naprostować, stosując różne pomysły.
-Boże.
Fuknęłam pod nosem, gdy nawet pomysł ze sznurkiem owiniętym wokół pienia się nie sprawdził, gdyż nie mogłam go do niczego przywiązać.
-Jak można źle obsadzić choinkę?
Burczałam pod nosem.
-Przecież to nie jest trudne. Nawet dziecko potrafi to zrobić.
Kontynuowałam.
-Jak ona teraz wygląda? Boże...
-Skoro to takie łatwe, to dlaczego sama tego nie zrobiłaś?!
Krzyknął niespodziewanie Louis. Spojrzałam na niego zaskoczona, a chwilę potem zmarszczyłam brwi, kładąc dłonie na biodrach. Nie znoszę kiedyś ktoś unosi na mnie głos.
-Sądziłam, że chociaż to zrobisz dobrze.
Odparłam, piorunując go wzrokiem.
-Widocznie mnie to przerosło!
Zawołał z ironią. Zmarszczka na jego czole się pogłębiła, a ja już wiedziałam, że to będą długie i ciężkie święta.
-Najwidoczniej!
Odparłam, wznosząc ręce do góry. Louis nie odezwał się, patrząc na mnie zaskoczony, a chwilę potem zrobił nadąsaną minę i odłożył bombki na stolik.
-Skoro tak wszystko potrafisz, to sama ją ustrój.
Burknął, idąc na górę.
-Tak zrobię!
Zawołałam za nim. Byłam zła i zirytowana jego dziecinnym zachowaniem. Jak zwykle obraził się i wyszedł, tylko na to go stać.
*

Wieczorem, gdy skończyłam przygotowywanie jedzenia, postanowiłam zająć się pakowaniem prezentów, tak, by jutro rano, gdy przyjedzie rodzina Lou, wszystko było na swoim miejscu.
-Louis! Mógłbyś przynieść mi proszę prezenty? Chcę je zapakować!
Zawołałam z dołu, rozsiadając się w salonie z przygotowanym papierem ozdobnym i nożyczkami oraz różnymi wstążkami. Po kilku minutach, mój chłopak zszedł na dół niosąc kilkanaście prezentów, mniejszych i większych.
-Dziękuję.
Powiedziałam, a ten tylko wzruszył ramionami i poszedł do kuchni. W stercie pudełek, zaczęłam szukać niewielkiego opakowania,  w którym miał być naszyjnik dla Jay, jednak nie udało mi się go znaleźć.
-Lou!
Chłopak zjawił się w salonie, jedząc ciastko.
-Gdzie jest naszyjnik dla twojej mamy?
Spytałam. Louis popatrzył na mnie jak na głupią.
-Jaki naszyjnik?
-Ten, który zamówiliśmy u jubilera.
Odparłam, czując jak złość i zdenerwowanie we mnie narasta.
-Prosiłam cię od tygodnia, byś go odebrał.
-Nie mówiłaś.
-Mówiłam.
-Nie, nie mówiłaś.
-Chyba wiem, co mówiłam, prawda?!
Uniosłam się. Zrozumcie, że byłam wyprowadzona z równowagi. Zamówienie tego naszyjnika kosztowało wiele pieniędzy, ale i pracy jubilera, który miał go dla nas wykonać, a teraz okazuje się, że Louis tak po prostu zapomniał go odebrać. Świetnie!
Wzięłam głęboki wdech i licząc od pięciu w dół, powoli go wypuściłam.
-Więc co zamierzasz teraz dać swojej mamie?
Zapytałam spokojniej. Louis wzruszył ramionami, chowając ręce w kieszeniach jeansów. Przysięgam, że przez niego dostanę nerwicy.
-Powiedz, że chociaż odebrałeś książki, które zamówiłam dla Lottie.
Mówiłam, z trudem panując nad rosnącą we mnie złością.
-Nie. Zamiast książek, zdecydowałem, że wezmę dla niej telefon. Jej poprzedni utopił się w wannie, więc nowy przyda jej się dużo bardziej niż książki.
Moje źrenice powiększyły się do rozmiarów złotówki, ponieważ mi, jako zagorzałemu fanowi książek, w głowie się nie mieściło, by było coś lepszego od ulubionej lektury.
-Chyba żartujesz!
Prychnęłam, podnosząc się z ziemi i stając przed nim.
-Louis, jak mogłeś mi nie powiedzieć o tym, że zmieniłeś plan?! To miał być nasz wspólny prezent dla Lottie, ale teraz to raczej będzie tylko od ciebie!
-O czym ty mówisz? Przecież damy go jej razem!
-Nie, skoro decyzję podjąłeś sam! A może na sylwestra też zmieniłeś plany, nie uwzględniając w nich mnie?!
Na jego czole pojawiła się zmarszczka. Katastrofa wisi w powietrzu.
-Przestań! To tylko głupie prezenty! Jak zwykle wszystko wyolbrzymiasz!
-Ja wyolbrzymiam?! Ja?!
Zaśmiałam się nerwowo, ponieważ ja nie wyolbrzymiam!
-Tak, ty! Od kilku dni tylko na mnie narzekasz i wyolbrzymiasz każde moje najmniejsze potknięcie!
-Robisz z siebie ofiarę!
-To dlaczego wciąż ze mną jesteś?!
-Jeśli ci nie pasuję, to ze mną zerwij!
Jego oczy się rozszerzyły w nie do wierzeniu.
-Co? Nic takiego nie powiedziałem!
-Zasugerowałeś!
-Nic nie sugerowałem! Boże, dziewczyno, ogarnij się!
Popatrzył na mnie gniewnie i ruszył w stronę wyjścia z salonu.
-No tak, jak zwykle uciekasz! Jesteś taki dziecinny!
Zignorował mnie, ubierając buty i kurtkę. Schował do kieszeni klucze i naciągnął na głowę czapkę.
-Gdzie idziesz?
Zapytałam, kierując się w jego stronę. Znowu nie odpowiedział, sięgając po szal, którym owinął szyję.
-Louis, nie ignoruj mnie.
Traktował mnie jak powietrze, a gdy otworzył drzwi, szybko na nie naparłam, na powrót je zamykając.
-Gdzie idziesz?
Powtórzyłam na skraju wybuchu niepohamowanym gniewem.
-Odsuń się.
Rzucił oschle.
-Nie, dokąd idziesz?
-[t.i], odsuń się.
-Gdzie, do cholery jasnej idziesz?!
-Jak najdalej od ciebie!
Patrzyłam na niego oniemiała, czując jak moja emocjonalna bańka pęka. Odsunęłam się od drzwi, wciąż zszokowana. Łzy pod powiekami zaczęły mnie piec, a gdy Louis wyszedł, pozwoliłam im wypłynąć. Zaniosłam się szlochem, osuwając się po ścianie i siadając na podłodze. To wszystko siedziało w nas od dłuższego czasu, a teraz, gdy pozwoliliśmy ujrzeć temu światło dzienne, zadało nam cios prosto w serce. Jak mogłam pozwolić, by gniew tak łatwo nade mną zapanował? Odkąd Louis wrócił z trasy, wciąż były między nami spięcia. Nie dogadywaliśmy się już tak jak wcześniej, a czasami nasza obecność nam wręcz przeszkadzała. Czy to zbliża nas do końca? Czy właśnie tak będzie wyglądał koniec świata? Niepohamowana złość i ciągłe szukanie tego co złe w drugiej osobie?
Czy jestem gotowa, by móc żyć bez Louis'a?
*

Dochodziła 2 w nocy, a ja wciąż siedziałam na kanapie w salonie, ubrana w piżamę i owinięta kocem, wpatrując się w światełka na choince. Od kilku godzin czekałam na Louis'a, który jak na złość, miał wyłączony telefon. Te kilka godzin dały mi sporo do myślenia, ale też do wspominania. Wspominałam wszystkie dobre chwile, które razem spędziliśmy i zrozumiałam, że było ich o wiele więcej, niż tych złych momentów. Wtedy dotarło do mnie, że jestem w stanie przeczekać nawet najgorszą burzę z nadzieją, że po niej wyjdzie słońce.
-[t.i]? Dlaczego nie śpisz?
Odwróciłam się gwałtownie w stronę Louis'a, stojącego w progu salonu. Był zaskoczony moim widokiem, ale też zmartwiony stanem w jakim się znalazłam. Świadczy o  tym chociażby jego mina, którą zawsze robi, gdy widzi kogoś, komu jest smutno lub źle.
-Czekałam na ciebie.
Odparłam. Louis zamyślił się chwilę, a potem wycofał się do korytarza, a gdy ponownie pojawił się w salonie, był w normalnych ubraniach. Usiadł obok mnie, ale w bezpiecznej odległości. Ten dystans, choć niewielki, uderzył we mnie jak rozpędzone auto. Nie mogłam pozwolić, by między nami utworzył się mur nie do pokonania. Dlatego przysunęłam się i nieśmiało oparłam głowę o jego ramię. Poczułam jak jego ciało się napina, ale kilka sekund później się rozluźnia, a on delikatnie mnie obejmuje.
-Nawet ładnie, jak jest taka przekrzywiona.
Powiedziałam cicho, pociągając nosem i patrząc na choinkę. Louis nie odezwał się, a ja już wiedziałam, że tym razem, to ja muszę przeprosić jako pierwsza. Zajęło mi chwilę, zanim stoczyłam bitwę z własnym ego, ale w końcu szepnęłam.
-Przepraszam, Lou. Za wszystko.
Przytulił mnie mocniej i delikatnie pocałował w czoło.
-Ja też przepraszam. Tak naprawdę, to nienawidzę być daleko od ciebie.
Uśmiechnęłam się delikatnie, podnosząc głowę i patrząc w jego błyszczące, niebieskie oczy, które tak kocham.
-A ja nienawidzę, gdy jest między nami źle.
Zarzuciłam mu ręce na kark i mocno do siebie przytuliłam.
-Kocham cię.
Powiedzieliśmy równocześnie, po czym cicho zachichotaliśmy.

____________________________________________________
Cześć :)
To 1 świąteczny imagin, który dla Was przygotowałam, mam coś jeszcze z Zayn'em i pytanie, czy macie ochotę go przeczytać? :)
Druga część Harry'ego, pojawi się po świętach (o ile coś nie ulegnie zmianie) :D
To chyba wszystko, w razie pytań, zapraszam na mojego ask'a @annie1126 lub twitter'a @xdreamer98x :)
Dobrej nocy!

16 komentarzy:

  1. Świetny <3 już się bałam, że ją zostawi w święta xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże miałam już takie myśli Kate która komentowała przedemną :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg obawiałam się najgorszego... Dobrze, że moje myśli się nie sprawdziły :D Cudowny <3 Nie mogę się doczekać imagina z Zayn'em i 2. części z Harym ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest MEEEEGA!! Ja tak samo jak dziewczyny przede mną myślałam że ją zostawi. I tak samo jak Isia nie mogę się doczekać 2 części Harry'ego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo :* nie moge sie doczekać kolejej część harrego a z zaynem chętnie przeczytam teoje imagi są świetne jesteś moją boginią <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny :) Oczywiście, że chcemy Zayna <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny, cudowny I jeszcze raz cudowny . Oczywiście, że chcę kolejny świąteczny imagi , i już nie mogę doczekać się drugiej części o Harrym ;*** Wesołych Świąt <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda ze jej nie zostawił lubię smutne zakończenia

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju ona zachowała się tak źle. Sama dziecinnie, nic nie pasowało.. ale dobrze, że choć przeprosiła i tez myślałam ze ja zostawi xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się zachowywała die zbyt władczo ale przynajmniej przeprosiła jako pierwsza .

      Usuń
  10. uwielbiam świąteczne imaginy <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam wszystkie twoje imaginy
    Są jednym słowem CUDOWNE I WSPANIAŁE.
    Zapraszam na swojego bloga http://storyofmylifefanfaction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak...proszę o Zayna!

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwilebiamy imaginy, które piszesz . Są nieziemskie :) Nie możemy doczekać się następnego :)
    W wolnej chwili zajżyj do nas i pozostaw po sobie jakiś znak :
    http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/

    Informuj nas o nowych imaginach w zakładce SPAM <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Napisałam do Was piątego emaila pod rząd a wy nadal nie odpisujecie!

    OdpowiedzUsuń