-Ile tu ludzi-powiedziała (I.T.P) widząc ile osób przybyło na festiwal.
-Co się dziwisz, to impreza roku. W dodatku trwa cały weekend. Możesz pić do woli i za darmo bawić się na najlepszych koncertach-odpowiedziała (I.T.P 2) przygrywając kawałek naszej piosenki na gitarze.
-Nie dam rady-odpowiedziała ponownie (I.T.P)
Dojechałyśmy na miejsce i wychodząc z samochodu udałyśmy się do ogromnego namiotu, by zgłosić nasze przybycie. Jutro miałyśmy zagrać nasz pierwszy wielki koncert a ten festiwal to doskonała okazja do zyskania większej ilości fanów.Przydzielono nam jedną z jurt. Dookoła było pełno takich namiotów dla innych zaproszonych gości. W środku były dwa duże łóżka. Akurat po dwie osoby na jedno. Zostawiłyśmy swoje rzeczy i wyszłyśmy na zewnątrz. Całe szczęście, że miałam kalosze. W nocy padało a na niebie wisiały ciemne chmury. Poszłyśmy do bufetu coś zjeść a następnie zaczęłyśmy jak inni się bawić.
Dochodziła 20 a my wypiłyśmy już kilka piw. Poznałyśmy masę ludzi. Kiedy razem z dziewczynami starałyśmy się przedostać pod scenę wpadłam na jakiegoś chłopaka wylewając na niego całą zawartość kubka.
-Świetnie-odpowiedział wkurzony. Chłopak stojący obok zaczął się śmiać jak głupi.
-Przepraszam nie chciałam, ale mógłbyś trochę uważać.
-To ty na mnie wpadłaś!-zarzucił.
-Mogłeś patrzeć jak idziesz a nie odwracasz się.
Pomiędzy nami wybuchła ostra sprzeczka, którą przerwał jakiś koleś.
-Dość!!!-rozdzielił nas-Jeśli muzycy się kłócą, to nie ma już ratunku dla świata!-powiedział a my spojrzeliśmy na niego z miną typu "wtf".
-To ona zaczęła!-oskarżył mnie chłopak.
-Nieprawda to on....!!!!-przerwano mi.
-Spokój!-odezwał się ponownie dziwny człowiek i zakuł moją i jego rękę w kajdanki.
-Coś ty narobił?!-wydarłam się na niego.
-Może to was pogodzi!-odpowiedział i szybko odszedł.
-Czekaj!! Gdzie są klucze?!! Wracaj!!!-starałam się za nim biec, ale zgubiłam go w tłumie.
-Ałłł!!!!!!!-krzyknął chłopak.
No tak byłam teraz do niego przykuta.
-No pięknie-powiedziałam sama do siebie.
-(T.I) co teraz?-zapytała jedna z twoich przyjaciółek.
-(T.I)?-zakpił chłopak-co to za imię?
Dałaś mu mocnego kuksańca w bok.
-Takie to śmieszne? A ty jak masz na imię?!
-Louis-dalej się śmiał.
Uderzyłam się w czoło i chciałam odejść z dziewczynami jak najdalej od niego, ale zapomniałam, że jestem zmuszona z nim chodzić.
-Gdzie idziesz?-zapytał wykręcając mi rękę, gdyż nie chciał się ruszyć.
-Chcę iść coś zjeść.
-Ale budki są daleko. Nie chce mi się tam iść-marudził-Harry patrz jakaś fajna laska!-powiedział do kumpla.
Spojrzałam na nich z rezygnacją i siłą pociągnęłam go w kierunku fast-food'ów.
-Ał! Mówiłem, że nigdzie nie ide!
-Dziewczyny błagam pomóżcie-szepnęłam do przyjaciółek z rezygnacją.
Podałam im rękę i razem pociągnęłyśmy chłopaka, który nie utrzymał równowagi i przewrócił się upadając na błoto.
-Ups!-wymknęło mi się.
Harry podobnie jak dziewczyny wybuchnęli śmiechem.
-Zabiję cię!!-powiedział chłopak i pociągnął mnie na dół.
Spiorunowałam go wzrokiem a on podobnie jak reszta śmiał się. Wzięłam w rękę garść błota i umazałam mu nim twarz. Teraz to ja się śmiałam. Korzystając z okazji, że chłopak wycierał z oczu masę próbowałam wstać. Złapałam stojącego najbliżej Harrego za rękę, ale poślizgnęłam się i teraz to on również był cały brudny. Widząc to Louis wtarł w jego loki błoto tworząc dziwaczną fryzurę. Nagle z nieba poleciały pierwsze krople, które przerodziły się w rzęsisty deszcz. Wstaliśmy z ziemi i zaczęliśmy brać "prysznic" i śpiewać piosenki artysty, który aktualnie występował. Ludzie gapili się na nas jak na jakiś psychicznie chorych.
___________________________
część 2 pojawi się jutro o ile będzie wszystko w porządku z internetem ;)
mam nadzieje, że się podoba :P
dobranoc!
ps. cyferka przy imieniu przyjaciółki--imię drugiej przyjaciółki ;P
Strony
▼
czwartek, 31 stycznia 2013
środa, 30 stycznia 2013
Imagin Zayn
-Sophie poczekasz na mnie? Muszę iść do toalety-powiedziałam do mojej czteroletniej córki, która kończyła jeść zamówione frytki.
-Yhym...-pokiwała głową mieląc w buzi posiłek.
Wstałam od stołu, biorąc swoją torebkę, w której miałam potrzebne rzeczy. Uśmiechnęłam się do małej i już miałam ruszać, gdy w oddali zobaczyłam Jego. Wolnym krokiem zbliżył się do mnie lekko uśmiechając się. Odwzajemniłam swój uśmiech, który znikł przypominając sobie zdarzenia sprzed kilku lat.
~~~4 lata wcześniej~~
Byłam z Zaynem od roku. Dzisiaj świętowaliśmy swoją pierwszą rocznicę. Z tej okazji przygotowałam romantyczną kolację.
Wieczorem wszystko było gotowe łącznie ze mną. Czekałam tylko, aż mój ukochany wróci. Doczekałam się. Wchodząc do domu ucałował mnie czule po czym złożył życzenia "wszystkiego najlepszego kochanie". Usiedliśmy do stołu rozmawiając na różne tematy. Po skończonym posiłku przenieśliśmy się na kanapę.
-Mam coś dla ciebie-powiedział chłopak zbliżając się do mnie z małym pudełeczkiem.
Moim oczom ukazał się wspaniały złoty łańcuszek wraz z zawieszką. Wzruszona spojrzałam na chłopaka i wyszeptałam "Dziękuje" i rzuciłam się na jego szyję.
-Założysz?-zapytał.
-Tak.
Podniosłam moje włosy, by ułatwić zapinanie. Podeszłam do lustra w korytarzu i po raz kolejny zaniemówiłam. Dotykałam łańcuszka zachwycając się nim. W lustrze pojawiło się odbicie Zayna, który objął mnie mocno w talii. Odwróciłam się i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, który z czasem przerodził się w pocałunek pożądania. Trafiliśmy do naszej sypialni i daliśmy się ponieść uczuciu.
Leżąc obok niego nadal bawiłam się prezentem. Mulat przyglądał mi się i co jakiś czas muskał moje usta. Ułożyłam głowę na jego nagim torsie.
-Kocham Cię. Nawet nie wiesz jak bardzo...-powiedziałam.
Zay przytulił mnie mocniej i zasnęliśmy.
Wszystko było wspaniałe do czasu, gdy dowiedziałam się o ciąży. Byłam w piątym tygodniu co oznaczało, że dziecko zostało poczęte w dniu naszej rocznicy. Ucieszyłam się. Wyszłam z gabinetu ginekologicznego i udałam się do domu. Zastałam go w kuchni wraz z Niall'em i Liam'em. Zachowywali się jak dzieci. Nagle przestałam cieszyć się tą wiadomością. Co jeśli Zayn nie będzie chciał tego dziecka? Przecież on ma dopiero 20 lat. Jest u szczytu sławy a maleństwo może to zniszczyć. Nie chciałam mu tego mówić przy chłopach, więc poczekałam do wieczora.
-Zayn... musimy pogadać-powiedziałam wchodząc do sypialni.
-Mam się bać-zaśmiał się.
-Sama nie wiem.
Jego mina spoważniała.
-bo... jest...to znaczy... ja...
-Jesteś w ciąży?-przerwał mi śmiejąc się.
Spojrzałam na niego przerażona. Skąd mógł to wiedzieć? Widząc wyraz mojej twarzy zaniemówił.
-To 5 tydzień i....
-Co?! (T.I) jak to przecież to niemożliwe!!-znowu mi przerwał-przecież stosujemy antykoncepcję...
-Tak, ale czasem ona zawodzi-powiedziałam starając się uspokoić chłopaka.
-(T.I) ja nie mogę mieć teraz dziecka! Nie mam czasu na zabawę w pieluchy! Mam dopiero 20 lat, ja chcę się bawić!!
-Myślisz, że ja też tego nie chcę?! Chcę, ale już za późno! Stało sie, będziemy rodzicami!
-Nie (T.I), ja nie chcę tego dziecka.
Spojrzałam na niego z łzami w oczach i zaczęłam się pakować. Nie zatrzymywał mnie. Pozwolił mi od tak odejść. Spojrzałam ostatni raz w jego stronę i wyszłam.
~~Teraz~~
-Proszę-podniósł moją torebkę, którą upuściłam na jego widok.
-Dziękuję.
Patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc.
-Mamo zjadłam!!-podeszła do mnie Sophie i pociągnęła moją rękę.
Spojrzałam na nią i ukucnęłam.
-Super!-odpowiedziałam i ucałowałam ją.
Całej tej sytuacji przyglądał się Zayn. Domyślił się, że to jego córka. Miała te same oczy i kolor włosów. Jednak jego uwagę przyciągnął naszyjnik, który na sobie miała. Mianowicie serduszko, które kiedyś było symbolem naszej miłości.
-Słucham?-powiedziałam odbierając telefon-Już idziemy. Czekaj na nas. Ja ciebie też, pa-rozłączyłam się i ponownie spojrzałam na mulata.
W jego oczach dostrzegłam ból, tęsknotę i miłość? Tak chyba tak....
-Mamusiu, czy to dzwonił tatuś?-zapytała córka.
-Tak, musimy już iść-odpowiedziałam i spojrzałam ponownie na chłopaka.
-Miło było cię spotkać. Do widzenia-powiedziałam i łapiąc Sophie za rękę wyminęłam go.
Wchodząc do windy ostatni raz zerknęłam w jego stronę. Stał tam i patrzył się na małą, która była pochłonięta zabawą swoją sukienką. Przymrużyłam oczy starając się nie rozpłakać.
___________________________________
naszła mnie wena na coś takiego i voilà ;)
mam nadzieję, że się podoba!
-Yhym...-pokiwała głową mieląc w buzi posiłek.
Wstałam od stołu, biorąc swoją torebkę, w której miałam potrzebne rzeczy. Uśmiechnęłam się do małej i już miałam ruszać, gdy w oddali zobaczyłam Jego. Wolnym krokiem zbliżył się do mnie lekko uśmiechając się. Odwzajemniłam swój uśmiech, który znikł przypominając sobie zdarzenia sprzed kilku lat.
~~~4 lata wcześniej~~
Byłam z Zaynem od roku. Dzisiaj świętowaliśmy swoją pierwszą rocznicę. Z tej okazji przygotowałam romantyczną kolację.
Wieczorem wszystko było gotowe łącznie ze mną. Czekałam tylko, aż mój ukochany wróci. Doczekałam się. Wchodząc do domu ucałował mnie czule po czym złożył życzenia "wszystkiego najlepszego kochanie". Usiedliśmy do stołu rozmawiając na różne tematy. Po skończonym posiłku przenieśliśmy się na kanapę.
-Mam coś dla ciebie-powiedział chłopak zbliżając się do mnie z małym pudełeczkiem.
Moim oczom ukazał się wspaniały złoty łańcuszek wraz z zawieszką. Wzruszona spojrzałam na chłopaka i wyszeptałam "Dziękuje" i rzuciłam się na jego szyję.
-Założysz?-zapytał.
-Tak.
Podniosłam moje włosy, by ułatwić zapinanie. Podeszłam do lustra w korytarzu i po raz kolejny zaniemówiłam. Dotykałam łańcuszka zachwycając się nim. W lustrze pojawiło się odbicie Zayna, który objął mnie mocno w talii. Odwróciłam się i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, który z czasem przerodził się w pocałunek pożądania. Trafiliśmy do naszej sypialni i daliśmy się ponieść uczuciu.
Leżąc obok niego nadal bawiłam się prezentem. Mulat przyglądał mi się i co jakiś czas muskał moje usta. Ułożyłam głowę na jego nagim torsie.
-Kocham Cię. Nawet nie wiesz jak bardzo...-powiedziałam.
Zay przytulił mnie mocniej i zasnęliśmy.
Wszystko było wspaniałe do czasu, gdy dowiedziałam się o ciąży. Byłam w piątym tygodniu co oznaczało, że dziecko zostało poczęte w dniu naszej rocznicy. Ucieszyłam się. Wyszłam z gabinetu ginekologicznego i udałam się do domu. Zastałam go w kuchni wraz z Niall'em i Liam'em. Zachowywali się jak dzieci. Nagle przestałam cieszyć się tą wiadomością. Co jeśli Zayn nie będzie chciał tego dziecka? Przecież on ma dopiero 20 lat. Jest u szczytu sławy a maleństwo może to zniszczyć. Nie chciałam mu tego mówić przy chłopach, więc poczekałam do wieczora.
-Zayn... musimy pogadać-powiedziałam wchodząc do sypialni.
-Mam się bać-zaśmiał się.
-Sama nie wiem.
Jego mina spoważniała.
-bo... jest...to znaczy... ja...
-Jesteś w ciąży?-przerwał mi śmiejąc się.
Spojrzałam na niego przerażona. Skąd mógł to wiedzieć? Widząc wyraz mojej twarzy zaniemówił.
-To 5 tydzień i....
-Co?! (T.I) jak to przecież to niemożliwe!!-znowu mi przerwał-przecież stosujemy antykoncepcję...
-Tak, ale czasem ona zawodzi-powiedziałam starając się uspokoić chłopaka.
-(T.I) ja nie mogę mieć teraz dziecka! Nie mam czasu na zabawę w pieluchy! Mam dopiero 20 lat, ja chcę się bawić!!
-Myślisz, że ja też tego nie chcę?! Chcę, ale już za późno! Stało sie, będziemy rodzicami!
-Nie (T.I), ja nie chcę tego dziecka.
Spojrzałam na niego z łzami w oczach i zaczęłam się pakować. Nie zatrzymywał mnie. Pozwolił mi od tak odejść. Spojrzałam ostatni raz w jego stronę i wyszłam.
~~Teraz~~
-Proszę-podniósł moją torebkę, którą upuściłam na jego widok.
-Dziękuję.
Patrzyliśmy sobie w oczy nic nie mówiąc.
-Mamo zjadłam!!-podeszła do mnie Sophie i pociągnęła moją rękę.
Spojrzałam na nią i ukucnęłam.
-Super!-odpowiedziałam i ucałowałam ją.
Całej tej sytuacji przyglądał się Zayn. Domyślił się, że to jego córka. Miała te same oczy i kolor włosów. Jednak jego uwagę przyciągnął naszyjnik, który na sobie miała. Mianowicie serduszko, które kiedyś było symbolem naszej miłości.
-Słucham?-powiedziałam odbierając telefon-Już idziemy. Czekaj na nas. Ja ciebie też, pa-rozłączyłam się i ponownie spojrzałam na mulata.
W jego oczach dostrzegłam ból, tęsknotę i miłość? Tak chyba tak....
-Mamusiu, czy to dzwonił tatuś?-zapytała córka.
-Tak, musimy już iść-odpowiedziałam i spojrzałam ponownie na chłopaka.
-Miło było cię spotkać. Do widzenia-powiedziałam i łapiąc Sophie za rękę wyminęłam go.
Wchodząc do windy ostatni raz zerknęłam w jego stronę. Stał tam i patrzył się na małą, która była pochłonięta zabawą swoją sukienką. Przymrużyłam oczy starając się nie rozpłakać.
___________________________________
naszła mnie wena na coś takiego i voilà ;)
mam nadzieję, że się podoba!
poniedziałek, 28 stycznia 2013
Imagin Harry part 4
Wstałaś cała zapłakana.Zadzwoniłaś do szefa,że źle się czujesz i nie przyjdziesz dziś do pracy.Nie wiedziałaś co jest gorsze,to że się z nią całował czy to,że Cię oszukał.Byłaś załamana i czułaś się po prostu zraniona.Wyglądałaś jak cień człowieka.Chyba nawet podczas choroby twoja uroda prezentowała się lepiej.Ale przecież ze złamanym sercem nie trzeba być pięknym.Nie potrafiłaś się cieszyć nawet z awansu przyjaciółki a wiesz jak jej bardzo na tym zależało.Cóż, liczyłaś tylko na to,że o nim zapomnisz i będziesz mogła żyć dalej.
Po południu wróciłaś do domu i zrobiłaś sobie herbatę.Położyłaś się na kanapie i włączyłaś telewizję.Usłyszałaś pukanie,więc powolnym krokiem poszłaś otworzyć.W drzwiach stał Harry z bukietem róż.Jak on w ogóle ma odwagę jeszcze do Ciebie przychodzić.Po tym jak Cię bezczelnie okłamał?
-Co ty tu robisz?-Rzuciłaś oschle
-A dlaczego takie niemiłe powitanie?-Był wyraźnie zdziwiony Twoją postawą.
-Ty się jeszcze pytasz?! Oszukałeś mnie!!!-Zaczęłaś krzyczeć mu w twarz wszystko co o nim myślisz.
-Ja Cię oszukałem? Niby w jaki sposób?
-Mówiłeś,że nic Cię nie łączy z Caroline.A z resztą nie mam ochoty słuchać Twoich wyjaśnień, przecież dla Ciebie i tak jestem tylko zabawką bez uczuć.
Zamknęłaś mu drzwi przed nosem i znów rozpłakałaś się jak dziecko.Bez zastanowienia sięgnęłaś po telefon i wykasowałaś jego numer.Chciałaś zniszczyć wszystko co Ci się z nim kojarzyło.Niestety nie potrafiłaś wymazać wspomnień,które Cię tak dręczyły.Nie mogłaś zapomnieć kiedy mówił,że jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie i tego gdy Cię pocałował.Wszystkie chwile spędzone razem były dla Ciebie wyjątkowe i miały znaczenie.Myśl,że nigdy więcej ich już nie odzyskasz przerastała Cię.Brakowało Ci zapachu jego perfum i dotyku.
Kolejne dni były koszmarem.Nie mogłaś skupiać się na pracy,bo myślami cały czas tkwiłaś przy Harrym.Przychodził do Ciebie codziennie,lecz Ty nigdy mu nie otwierałaś.Czasem myślałaś żeby dać mu wyjaśnić całą tę sytuację ale Twoja duma i złamane serce nie pozwalało na to.
Kilka dni później
-(T.I) proszę Cię otwórz-Widać,że jemu też jest ciężko.
-Nie mamy o czym rozmawiać!-krzyknęłaś przez drzwi.
-Przecież wiem,że Tobie też zależy,a wydaje mi się,że nie znasz całej prawdy.
Nie wiedziałaś co masz zrobić.Może warto dać mu szansę.
-Dobrze,wejdź.
-Ja Cię nie oszukałem.Po prostu bałem się Twojej reakcji.
-Reakcji na co?Że nie mogę mieć do Ciebie zaufania?
-Czyli podobam Ci się,bo gdyby nie to nie byłabyś tak oburzona tym zdjęciem gazecie.
-Skąd wiesz,że chodzi mi o to ,przecież nie powiedziałam Ci tego.
-Ale o nic innego nie mogłabyś się wściekać.
-Racja podobasz mi się,a nawet więcej, zakochałam się w Tobie.Wiesz co boli mnie jednak najbardziej?To ,że powiedziałeś,że nic Cię z nią nie łączy a w gazecie jest zdjęcie jak się z nią całujesz.
-Ale...
-Co teraz zabrakło Ci argumentów?-Chciałaś wygarnąć mu jeszcze ale przerwał Ci.
-Zgoda powiem Ci całą prawdę.Kiedyś na imprezie byłem pijany i się z nią całowałem,jakiś dziennikarz zrobił nam zdjęcie i później kazali nam udawać,że jesteśmy parą,żeby nie było,że Harry Styles całuje się z każdą dziewczyną.Nie chciałem Ci tego mówić,bo bałem się,że nie będziesz chciała zadawać się z kimś kto udaje,że jest w związku z jakąś laską,której nie kocha.
Zatkało Cię.Nie mogłaś w to uwierzyć.Jednak strach przed drugim kłamstwem był od Ciebie silniejszy i kazałaś mu wyjść.Nie byłaś jednak pewna swojej decyzji.
-Kocham Cię-To jedyne słowa jakie usłyszałaś od loczka kiedy wychodził.
Miesiąc później postanowiłaś,że pójdziesz wreszcie na imprezę.Miałaś dość siedzenia w domu i zamartwiania się.Ubrałaś krótką i obcisłą sukienkę oraz szpilki.Wyglądałaś naprawdę świetnie.Na miejscu byłaś o 21.Lubiłaś taką atmosferę.Głośna muzyka,alkohol, to coś dla Ciebie.Do domu wróciłaś jakoś przed 4.Nie miałaś na nic siły.Naprawdę ostro dziś zabalowałaś.Jednak o 12 ktoś zaczął się do Ciebie dobijać.Wstałaś w niezbyt dobrym nastroju i z porządnym kacem.W drzwiach stał Liam.
-A ty co tu robisz?-Spytałaś zszokowana.Miałaś wrażenie,że to Ci się śni.
-Musisz wybaczyć Harremu,cokolwiek Ci zrobił.On tak dłużej nie pociągnie.
-Co masz na myśli?-Byłaś zaniepokojona.
-Cały czas mówi,że Cię kocha i jest dupkiem,że pozwolił Ci odejść.Boję się,że wpadnie w depresję o ile już do tego nie doszło
-A gdzie on teraz jest?-Nagle wszystkie Twoje złości minęły i liczyło się dla Ciebie tylko to żeby jemu nic się nie stało.Było to dla Ciebie dowodem,że go naprawdę kochasz.
-W domu.Podrzucić Cię do niego?-Spytał z lekkim uśmiechem na twarzy.Najwyraźniej był z siebie dumny,że udało mu się Ciebie namówić.
-Tak, tylko poczekaj 5 minut muszę się przebrać.
Faktycznie nie wyglądałaś zbyt atrakcyjnie.20 minut później stałaś już przed jego drzwiami. Liam uznał,że lepiej będzie jeśli zostawi was samych i dał nogę .Niepewnie zapukałaś.Otworzył Ci i był zszokowany a zarazem bardzo szczęśliwy,że Cię widzi.
-Musimy pogadać-Delikatnie się uśmiechnęłaś co go uspokoiło.
-Jasne,wejdź.
-Doszłam do wniosku,że nie powinnam tak długo się na Ciebie gniewać.Przecież nie chciałeś mnie zranić.
Przerwał Ci pocałunkiem.Tak bardzo pragnęłaś jego ust.Z niechęcią odkleiłaś się od niego i spytałaś:
-A co powiedzą wszyscy jeśli dowiedzą się,że jesteś ze mną a nie z Caroline?
-Tym się nie przejmuj najważniejsze,że mi wybaczyłaś.
Wasze usta ponownie się złączyły.W gazetach było o was pełno i oczywiście o Caroline,która uznawana była za tragicznie poszkodowaną.Nie martwiliście się tym ,cieszyliście się,że macie siebie i to wam wystarczyło.
___________________________________________
No i mamy koniec opowiadania.Wiem,że trochę przewidywalne zakończenie ale nie mogłam nic innego wymyślić.Mam nadzieję,że się podobało.
Alice :)
Po południu wróciłaś do domu i zrobiłaś sobie herbatę.Położyłaś się na kanapie i włączyłaś telewizję.Usłyszałaś pukanie,więc powolnym krokiem poszłaś otworzyć.W drzwiach stał Harry z bukietem róż.Jak on w ogóle ma odwagę jeszcze do Ciebie przychodzić.Po tym jak Cię bezczelnie okłamał?
-Co ty tu robisz?-Rzuciłaś oschle
-A dlaczego takie niemiłe powitanie?-Był wyraźnie zdziwiony Twoją postawą.
-Ty się jeszcze pytasz?! Oszukałeś mnie!!!-Zaczęłaś krzyczeć mu w twarz wszystko co o nim myślisz.
-Ja Cię oszukałem? Niby w jaki sposób?
-Mówiłeś,że nic Cię nie łączy z Caroline.A z resztą nie mam ochoty słuchać Twoich wyjaśnień, przecież dla Ciebie i tak jestem tylko zabawką bez uczuć.
Zamknęłaś mu drzwi przed nosem i znów rozpłakałaś się jak dziecko.Bez zastanowienia sięgnęłaś po telefon i wykasowałaś jego numer.Chciałaś zniszczyć wszystko co Ci się z nim kojarzyło.Niestety nie potrafiłaś wymazać wspomnień,które Cię tak dręczyły.Nie mogłaś zapomnieć kiedy mówił,że jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie i tego gdy Cię pocałował.Wszystkie chwile spędzone razem były dla Ciebie wyjątkowe i miały znaczenie.Myśl,że nigdy więcej ich już nie odzyskasz przerastała Cię.Brakowało Ci zapachu jego perfum i dotyku.
Kolejne dni były koszmarem.Nie mogłaś skupiać się na pracy,bo myślami cały czas tkwiłaś przy Harrym.Przychodził do Ciebie codziennie,lecz Ty nigdy mu nie otwierałaś.Czasem myślałaś żeby dać mu wyjaśnić całą tę sytuację ale Twoja duma i złamane serce nie pozwalało na to.
Kilka dni później
-(T.I) proszę Cię otwórz-Widać,że jemu też jest ciężko.
-Nie mamy o czym rozmawiać!-krzyknęłaś przez drzwi.
-Przecież wiem,że Tobie też zależy,a wydaje mi się,że nie znasz całej prawdy.
Nie wiedziałaś co masz zrobić.Może warto dać mu szansę.
-Dobrze,wejdź.
-Ja Cię nie oszukałem.Po prostu bałem się Twojej reakcji.
-Reakcji na co?Że nie mogę mieć do Ciebie zaufania?
-Czyli podobam Ci się,bo gdyby nie to nie byłabyś tak oburzona tym zdjęciem gazecie.
-Skąd wiesz,że chodzi mi o to ,przecież nie powiedziałam Ci tego.
-Ale o nic innego nie mogłabyś się wściekać.
-Racja podobasz mi się,a nawet więcej, zakochałam się w Tobie.Wiesz co boli mnie jednak najbardziej?To ,że powiedziałeś,że nic Cię z nią nie łączy a w gazecie jest zdjęcie jak się z nią całujesz.
-Ale...
-Co teraz zabrakło Ci argumentów?-Chciałaś wygarnąć mu jeszcze ale przerwał Ci.
-Zgoda powiem Ci całą prawdę.Kiedyś na imprezie byłem pijany i się z nią całowałem,jakiś dziennikarz zrobił nam zdjęcie i później kazali nam udawać,że jesteśmy parą,żeby nie było,że Harry Styles całuje się z każdą dziewczyną.Nie chciałem Ci tego mówić,bo bałem się,że nie będziesz chciała zadawać się z kimś kto udaje,że jest w związku z jakąś laską,której nie kocha.
Zatkało Cię.Nie mogłaś w to uwierzyć.Jednak strach przed drugim kłamstwem był od Ciebie silniejszy i kazałaś mu wyjść.Nie byłaś jednak pewna swojej decyzji.
-Kocham Cię-To jedyne słowa jakie usłyszałaś od loczka kiedy wychodził.
Miesiąc później postanowiłaś,że pójdziesz wreszcie na imprezę.Miałaś dość siedzenia w domu i zamartwiania się.Ubrałaś krótką i obcisłą sukienkę oraz szpilki.Wyglądałaś naprawdę świetnie.Na miejscu byłaś o 21.Lubiłaś taką atmosferę.Głośna muzyka,alkohol, to coś dla Ciebie.Do domu wróciłaś jakoś przed 4.Nie miałaś na nic siły.Naprawdę ostro dziś zabalowałaś.Jednak o 12 ktoś zaczął się do Ciebie dobijać.Wstałaś w niezbyt dobrym nastroju i z porządnym kacem.W drzwiach stał Liam.
-A ty co tu robisz?-Spytałaś zszokowana.Miałaś wrażenie,że to Ci się śni.
-Musisz wybaczyć Harremu,cokolwiek Ci zrobił.On tak dłużej nie pociągnie.
-Co masz na myśli?-Byłaś zaniepokojona.
-Cały czas mówi,że Cię kocha i jest dupkiem,że pozwolił Ci odejść.Boję się,że wpadnie w depresję o ile już do tego nie doszło
-A gdzie on teraz jest?-Nagle wszystkie Twoje złości minęły i liczyło się dla Ciebie tylko to żeby jemu nic się nie stało.Było to dla Ciebie dowodem,że go naprawdę kochasz.
-W domu.Podrzucić Cię do niego?-Spytał z lekkim uśmiechem na twarzy.Najwyraźniej był z siebie dumny,że udało mu się Ciebie namówić.
-Tak, tylko poczekaj 5 minut muszę się przebrać.
Faktycznie nie wyglądałaś zbyt atrakcyjnie.20 minut później stałaś już przed jego drzwiami. Liam uznał,że lepiej będzie jeśli zostawi was samych i dał nogę .Niepewnie zapukałaś.Otworzył Ci i był zszokowany a zarazem bardzo szczęśliwy,że Cię widzi.
-Musimy pogadać-Delikatnie się uśmiechnęłaś co go uspokoiło.
-Jasne,wejdź.
-Doszłam do wniosku,że nie powinnam tak długo się na Ciebie gniewać.Przecież nie chciałeś mnie zranić.
Przerwał Ci pocałunkiem.Tak bardzo pragnęłaś jego ust.Z niechęcią odkleiłaś się od niego i spytałaś:
-A co powiedzą wszyscy jeśli dowiedzą się,że jesteś ze mną a nie z Caroline?
-Tym się nie przejmuj najważniejsze,że mi wybaczyłaś.
Wasze usta ponownie się złączyły.W gazetach było o was pełno i oczywiście o Caroline,która uznawana była za tragicznie poszkodowaną.Nie martwiliście się tym ,cieszyliście się,że macie siebie i to wam wystarczyło.
___________________________________________
No i mamy koniec opowiadania.Wiem,że trochę przewidywalne zakończenie ale nie mogłam nic innego wymyślić.Mam nadzieję,że się podobało.
Alice :)
niedziela, 27 stycznia 2013
Imagin Niall
muzyka
Niedługo tu będzie.. Już za kilka chwil...
Niall wraca dziś z kilkumiesięcznej trasy koncertowej. Wraz z czwórką innych chłopaków tworzy zespół. Czekałam na ten moment tak długo.
"Zawsze na świecie, ktoś na kogoś czeka..."
Przygotowałam dla nas romantyczną kolację. Jeszcze tylko godzina... Ubrałam nową sukienką kupioną specjalnie na tę okazję. Jeszcze trochę... Ustawiłam wszystko na stole. Zapaliłam świeczki i wyłożyłam z lodówki szampana. Jeszcze 20 minut....
"Kochanie nie wrócę dziś do domu. Nasz lot się opóźnia. Nie wiadomo kiedy wystartujemy. Przepraszam i kocham Cię. N :*"
Super! Normalnie zajebiście! I co mam niby z tym wszystkim zrobić?
"Nie ma nic gorszego niż człowiek, który się czegoś spodziewa....I którego nic nie spotyka..."
Otworzyłam szampana i postanowiłam sama zjeść przygotowany posiłek. Żeby nie czuć się samotnie naprzeciw siebie posadziłam misia. "Twoje zdrowie misiu!" Powiedziałam i opróżniłam kieliszek.
"To wszystko nie ma sensu!" krzyknęłam w przestrzeń rzucając sztućcami. Uroniłam łzy i patrząc na nasze zdjęcie wyszeptałam "Przytul mnie. Gdziekolwiek teraz jesteś." Wzięłam butelkę z alkoholem i przeniosłam się na kanapę. Zaczęłam przeglądać album, który założyłam od kiedy się spotykamy. Przeglądając fotografie opróżniłam całą butelkę. Nawet nie zauważyłam, że cały czas płaczę. Okryłam się kocem i słuchałam przez cały czas piosenek, które śpiewa. Tylko tak mogłam usłyszeć jego głos. Po 10 minutach spałam jak niemowlę.
Obudziło mnie pukanie do drzwi, a raczej walenie w nie. Zdezorientowana wstałam i podeszłam do drzwi. Gdy tylko je otworzyłam poczułam na sobie czyjeś ramiona. Moje nozdrza zarejestrowały tak dobrze znany mi zapach. Wtuliłam się chłopaka najmocniej jak potrafiłam.
-Tak bardzo tęskniłem-wyszeptał całując moje czoło.
Podniosłam na niego wzrok i zatopiłam się w jego ustach. Po 20 minutach okazywania sobie czułości poszliśmy do kuchni.
-Zrobić ci śniadanie?-zapytałam.
-Nie. Teraz chce ciebie.
Podszedł do mnie i zaczął mnie całować. Oddaliśmy się uczuciu w całości.
Po południu wyszliśmy na miasto. Chodziliśmy ulicami Londynu, aż w końcu dotarliśmy pod London Eye. Wsiedliśmy do wagoniku i napawaliśmy się widokami oraz sobą. Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Znalazłam swoją utopię.
Po opuszczeniu "oka" postanowiliśmy iść na kolację. Zaczęłam się z nim przekomarzać. Uciekałam przed nim. Pech chciał, że Niall chcąc przebiec za mną przez ulicę wpadł pod samochód. Usłyszałam pisk opon i krzyki jakiegoś człowieka. Odwróciłam się i zamarłam. Zobaczyłam miłość mojego życia całego we krwi. Podbiegłam do niego i zalałam się łzami. "Niall błagam nie rób mi tego! Słyszysz?! Prosze nie umieraj!" Ktoś odciągnął mnie od jego ciała,a pogotowie zabrało go na nosze. Stałam na środku ulicy nie wierząc w to co się dzieje. Ocknęłam się po 5 minutach i poprosiłam jakąś obcą kobietę o to, aby zawiozła mnie do szpitala. Gdy dojechałam na miejsce, nikt na mnie nie czekał. Odszedł. Tak po prostu mnie zostawił samą w tym wielkim świecie. Mimo, że wiedział jak bardzo boje się samotności. Moja utopia właśnie została zalana...
"Why does it rain, rain, rain down on Utopia?"
__________________________
mam nadzieję, że się podoba ;)
Ludzie mam do was ogromną prośbe: komentujcie moje imaginy. Człowiekowi jest milej gdy wie, że komuś podoba sie to co robi ;)
+dziękuję za 543 wejscia!
Niedługo tu będzie.. Już za kilka chwil...
Niall wraca dziś z kilkumiesięcznej trasy koncertowej. Wraz z czwórką innych chłopaków tworzy zespół. Czekałam na ten moment tak długo.
"Zawsze na świecie, ktoś na kogoś czeka..."
Przygotowałam dla nas romantyczną kolację. Jeszcze tylko godzina... Ubrałam nową sukienką kupioną specjalnie na tę okazję. Jeszcze trochę... Ustawiłam wszystko na stole. Zapaliłam świeczki i wyłożyłam z lodówki szampana. Jeszcze 20 minut....
"Kochanie nie wrócę dziś do domu. Nasz lot się opóźnia. Nie wiadomo kiedy wystartujemy. Przepraszam i kocham Cię. N :*"
Super! Normalnie zajebiście! I co mam niby z tym wszystkim zrobić?
"Nie ma nic gorszego niż człowiek, który się czegoś spodziewa....I którego nic nie spotyka..."
Otworzyłam szampana i postanowiłam sama zjeść przygotowany posiłek. Żeby nie czuć się samotnie naprzeciw siebie posadziłam misia. "Twoje zdrowie misiu!" Powiedziałam i opróżniłam kieliszek.
"To wszystko nie ma sensu!" krzyknęłam w przestrzeń rzucając sztućcami. Uroniłam łzy i patrząc na nasze zdjęcie wyszeptałam "Przytul mnie. Gdziekolwiek teraz jesteś." Wzięłam butelkę z alkoholem i przeniosłam się na kanapę. Zaczęłam przeglądać album, który założyłam od kiedy się spotykamy. Przeglądając fotografie opróżniłam całą butelkę. Nawet nie zauważyłam, że cały czas płaczę. Okryłam się kocem i słuchałam przez cały czas piosenek, które śpiewa. Tylko tak mogłam usłyszeć jego głos. Po 10 minutach spałam jak niemowlę.
Obudziło mnie pukanie do drzwi, a raczej walenie w nie. Zdezorientowana wstałam i podeszłam do drzwi. Gdy tylko je otworzyłam poczułam na sobie czyjeś ramiona. Moje nozdrza zarejestrowały tak dobrze znany mi zapach. Wtuliłam się chłopaka najmocniej jak potrafiłam.
-Tak bardzo tęskniłem-wyszeptał całując moje czoło.
Podniosłam na niego wzrok i zatopiłam się w jego ustach. Po 20 minutach okazywania sobie czułości poszliśmy do kuchni.
-Zrobić ci śniadanie?-zapytałam.
-Nie. Teraz chce ciebie.
Podszedł do mnie i zaczął mnie całować. Oddaliśmy się uczuciu w całości.
Po południu wyszliśmy na miasto. Chodziliśmy ulicami Londynu, aż w końcu dotarliśmy pod London Eye. Wsiedliśmy do wagoniku i napawaliśmy się widokami oraz sobą. Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi. Znalazłam swoją utopię.
Po opuszczeniu "oka" postanowiliśmy iść na kolację. Zaczęłam się z nim przekomarzać. Uciekałam przed nim. Pech chciał, że Niall chcąc przebiec za mną przez ulicę wpadł pod samochód. Usłyszałam pisk opon i krzyki jakiegoś człowieka. Odwróciłam się i zamarłam. Zobaczyłam miłość mojego życia całego we krwi. Podbiegłam do niego i zalałam się łzami. "Niall błagam nie rób mi tego! Słyszysz?! Prosze nie umieraj!" Ktoś odciągnął mnie od jego ciała,a pogotowie zabrało go na nosze. Stałam na środku ulicy nie wierząc w to co się dzieje. Ocknęłam się po 5 minutach i poprosiłam jakąś obcą kobietę o to, aby zawiozła mnie do szpitala. Gdy dojechałam na miejsce, nikt na mnie nie czekał. Odszedł. Tak po prostu mnie zostawił samą w tym wielkim świecie. Mimo, że wiedział jak bardzo boje się samotności. Moja utopia właśnie została zalana...
"Why does it rain, rain, rain down on Utopia?"
__________________________
mam nadzieję, że się podoba ;)
Ludzie mam do was ogromną prośbe: komentujcie moje imaginy. Człowiekowi jest milej gdy wie, że komuś podoba sie to co robi ;)
+dziękuję za 543 wejscia!
sobota, 26 stycznia 2013
Imagin Harry part 3
Kolejnego dnia wybrałaś się do kiosku po gazetę.Wybrałaś swój ulubiony dwutygodnik i wróciłaś do domu.Po zjedzonym śniadaniu wzięłaś się za przeglądanie czasopisma.I oto co ujrzałaś:
"Harry Styles spotyka się z Caroline Flack. Szykuje się nowy związek?"
Twój cały świat legł w gruzach.Przecież tak bardzo Ci się podobał,nawet miałaś wrażenie,że Ciebie też polubił.Właśnie, polubił,tylko że dla niego byłaś jak siostra.Chwilę potem otrzymałaś sms:
"Hej :) ,z racji,że wczoraj nie czułem się najlepiej może dasz się zaprosić do kina ? Harry :* "
Tak strasznie chciałaś się z nim spotkać.Przecież nie mogłaś mu pokazać,że jesteś zazdrosna i tylko przez to że ktoś napisał coś w gazecie nie pójdziesz na spotkanie z nim .Uznałby to za co najmniej dziecinne.Dlatego nie zastanawiałaś się długo, tylko odpisałaś:
"Pewnie,o której? "
"O 16,chyba że masz inne plany"
"Nie mam,to do zobaczenia:* "
Z jednej strony byłaś bardzo szczęśliwa ale z drugiej strony martwiłaś się,przecież mógł lecieć na dwa fronty.
Dochodziła godzina 14. Zaczęłaś, więc przygotowania do wyjścia.Wzięłaś szybki prysznic i wybrałaś ciuchy,które ubierzesz.Zrobiłaś ładny makijaż a na głowie upięłaś małego koczka.Założyłaś to i zerknęłaś na zegarek.Była 15.30,więc wyszłaś na przystanek autobusowy.Na miejscu byłaś o 15.56.Harry przyszedł chwilę po Tobie.
-Hej piękna.-Powiedział zadowolony loczek.
-Cześć!-Odpowiedziałaś z uśmiechem na twarzy.
-Chodźmy,bo się spóźnimy.
Po filmie zaprosiłaś Harrego do siebie na kawę.Gadaliście ponad 2 godziny.Kiedy zrobiło się ciemno Harry już wychodził.Chciałaś dać mu buziaka w policzek ale on przekręcił głowę tak,że wasze usta się zetknęły.Motyle w twoim brzuchu zaczęły wariować.
-Co to miało znaczyć?-Spytałaś z ogromnym burakiem na twarzy.
-Wybacz, nie mogłem się powstrzymać.
Nie wiedziałaś co masz zrobić.Chłopak za,którym szalejesz mówi Ci ,że nie mógł się powstrzymać aby Cię pocałować.
-A co z Caroline?
Po chwili uświadomiłaś sobie,że nie powinnaś o to pytać.Teraz będzie Cię miał za zazdrośnicę.Na dodatek wygadałaś się,że czytasz plotki na jego temat.
-Oooo ktoś tu czyta magazyny plotkarskie.-Zaśmiał się.
-Wcale nie czytam po prostu ktoś mi powiedział-Próbowałaś się tego wyprzeć.
-Dobra,dobra ja swoje wiem.A jeśli chodzi o Caroline to jest tylko moją dobrą znajomą,więc jesteś na bezpiecznej pozycji-Powiedział z zadziornym uśmiechem.
-Hola,hola nie schlebiaj tak sobie-Udawałaś niedostępną
-Przecież dobrze wiem,że Ci się podobam.
Przysunął się do Ciebie,objął w talii i zaczął namiętnie całować.Odsunęłaś się a przez głowę przeleciało Ci tysiące myśli.Właśnie stało się to o czym marzyłaś od dłuższego czasu ale nie czułaś się dobrze,bo miałaś wrażenie,że coś jest nie tak.Zdziwiło go twoje zachowanie,lecz nie chciał naciskać dlatego dał Ci buziaka w policzek i wyszedł.
Wieczorem szybko położyłaś się do łóżka,gdyż kończył Ci się urlop i musiałaś wcześnie wstać do pracy. Jednak twoje wątpliwości nie dały Ci spać.Dlaczego tak się martwiłaś skoro spełniły się Twoje marzenia?
Po dłuższym czasie udało Ci się zasnąć.
Następnego dnia wstałaś o 7.Poszłaś do pracy i spędziłaś tam ponad 6 godzin.O 15 wracałaś jak zwykle przez park.Twoją uwagę przykuła całująca się para.Jednak najbardziej zdziwiło Cię to dlaczego jest tam pełno paparazzi? Pewnie kolejna gwiazda show biznesu wywołała jakiś skandal. Nie widziałaś ich twarzy a nie chciało Ci się zgadywać kto tym razem nie chce dać o sobie zapomnieć.Zmęczona wróciłaś do domu i zadzwoniłaś po (I.T.P) Chciałaś podzielić się z nią wydarzeniami z poprzedniego dnia.Zawsze kiedy coś działo się waszym życiu przeżywałyście to razem.Nie miałyście przed sobą żadnych tajemnic.
Harry nie odzywał się do Ciebie przez ponad dwa tygodnie.Martwiłaś się,że może go odstraszyłaś swoim zachowaniem.Ale przecież nie zrobiłaś nic złego.Poszłaś do kiosku i jak zwykle kupiłaś ulubiony magazyn.
Omal nie zemdlałaś kiedy zobaczyłaś "Hot news" od razu na pierwszej stronie.
"Harry i Caroline jednak razem".Pod spodem było zdjęcie kiedy się całowali.Para,którą widziałaś wtedy w parku to Harry i Caroline.Twoje oczy zaszły łzami.Prawie dałaś się nabrać.On tylko grał żeby zaciągnąć Cię do łóżka.Wróciłaś do domu i położyłaś się na kanapie w salonie.Spojrzałaś na komórkę"6 nieodebranych połączeń od:Harry :*" Miałaś ochotę rzucić tym o ścianę.Następny przyszedł sms.
" Hej ślicznotko czemu się nie odzywasz? "
Nie miałaś siły z nim rozmawiać.Chłopak na,którym tak bardzo Ci zależało właśnie Cię oszukał.Postanowiłaś,że tę noc spędzisz u (I.T.P)
___________________________________
Wkrótce 4 i ostatnia część :)
"Harry Styles spotyka się z Caroline Flack. Szykuje się nowy związek?"
Twój cały świat legł w gruzach.Przecież tak bardzo Ci się podobał,nawet miałaś wrażenie,że Ciebie też polubił.Właśnie, polubił,tylko że dla niego byłaś jak siostra.Chwilę potem otrzymałaś sms:
"Hej :) ,z racji,że wczoraj nie czułem się najlepiej może dasz się zaprosić do kina ? Harry :* "
Tak strasznie chciałaś się z nim spotkać.Przecież nie mogłaś mu pokazać,że jesteś zazdrosna i tylko przez to że ktoś napisał coś w gazecie nie pójdziesz na spotkanie z nim .Uznałby to za co najmniej dziecinne.Dlatego nie zastanawiałaś się długo, tylko odpisałaś:
"Pewnie,o której? "
"O 16,chyba że masz inne plany"
"Nie mam,to do zobaczenia:* "
Z jednej strony byłaś bardzo szczęśliwa ale z drugiej strony martwiłaś się,przecież mógł lecieć na dwa fronty.
Dochodziła godzina 14. Zaczęłaś, więc przygotowania do wyjścia.Wzięłaś szybki prysznic i wybrałaś ciuchy,które ubierzesz.Zrobiłaś ładny makijaż a na głowie upięłaś małego koczka.Założyłaś to i zerknęłaś na zegarek.Była 15.30,więc wyszłaś na przystanek autobusowy.Na miejscu byłaś o 15.56.Harry przyszedł chwilę po Tobie.
-Hej piękna.-Powiedział zadowolony loczek.
-Cześć!-Odpowiedziałaś z uśmiechem na twarzy.
-Chodźmy,bo się spóźnimy.
Po filmie zaprosiłaś Harrego do siebie na kawę.Gadaliście ponad 2 godziny.Kiedy zrobiło się ciemno Harry już wychodził.Chciałaś dać mu buziaka w policzek ale on przekręcił głowę tak,że wasze usta się zetknęły.Motyle w twoim brzuchu zaczęły wariować.
-Co to miało znaczyć?-Spytałaś z ogromnym burakiem na twarzy.
-Wybacz, nie mogłem się powstrzymać.
Nie wiedziałaś co masz zrobić.Chłopak za,którym szalejesz mówi Ci ,że nie mógł się powstrzymać aby Cię pocałować.
-A co z Caroline?
Po chwili uświadomiłaś sobie,że nie powinnaś o to pytać.Teraz będzie Cię miał za zazdrośnicę.Na dodatek wygadałaś się,że czytasz plotki na jego temat.
-Oooo ktoś tu czyta magazyny plotkarskie.-Zaśmiał się.
-Wcale nie czytam po prostu ktoś mi powiedział-Próbowałaś się tego wyprzeć.
-Dobra,dobra ja swoje wiem.A jeśli chodzi o Caroline to jest tylko moją dobrą znajomą,więc jesteś na bezpiecznej pozycji-Powiedział z zadziornym uśmiechem.
-Hola,hola nie schlebiaj tak sobie-Udawałaś niedostępną
-Przecież dobrze wiem,że Ci się podobam.
Przysunął się do Ciebie,objął w talii i zaczął namiętnie całować.Odsunęłaś się a przez głowę przeleciało Ci tysiące myśli.Właśnie stało się to o czym marzyłaś od dłuższego czasu ale nie czułaś się dobrze,bo miałaś wrażenie,że coś jest nie tak.Zdziwiło go twoje zachowanie,lecz nie chciał naciskać dlatego dał Ci buziaka w policzek i wyszedł.
Wieczorem szybko położyłaś się do łóżka,gdyż kończył Ci się urlop i musiałaś wcześnie wstać do pracy. Jednak twoje wątpliwości nie dały Ci spać.Dlaczego tak się martwiłaś skoro spełniły się Twoje marzenia?
Po dłuższym czasie udało Ci się zasnąć.
Następnego dnia wstałaś o 7.Poszłaś do pracy i spędziłaś tam ponad 6 godzin.O 15 wracałaś jak zwykle przez park.Twoją uwagę przykuła całująca się para.Jednak najbardziej zdziwiło Cię to dlaczego jest tam pełno paparazzi? Pewnie kolejna gwiazda show biznesu wywołała jakiś skandal. Nie widziałaś ich twarzy a nie chciało Ci się zgadywać kto tym razem nie chce dać o sobie zapomnieć.Zmęczona wróciłaś do domu i zadzwoniłaś po (I.T.P) Chciałaś podzielić się z nią wydarzeniami z poprzedniego dnia.Zawsze kiedy coś działo się waszym życiu przeżywałyście to razem.Nie miałyście przed sobą żadnych tajemnic.
Harry nie odzywał się do Ciebie przez ponad dwa tygodnie.Martwiłaś się,że może go odstraszyłaś swoim zachowaniem.Ale przecież nie zrobiłaś nic złego.Poszłaś do kiosku i jak zwykle kupiłaś ulubiony magazyn.
Omal nie zemdlałaś kiedy zobaczyłaś "Hot news" od razu na pierwszej stronie.
"Harry i Caroline jednak razem".Pod spodem było zdjęcie kiedy się całowali.Para,którą widziałaś wtedy w parku to Harry i Caroline.Twoje oczy zaszły łzami.Prawie dałaś się nabrać.On tylko grał żeby zaciągnąć Cię do łóżka.Wróciłaś do domu i położyłaś się na kanapie w salonie.Spojrzałaś na komórkę"6 nieodebranych połączeń od:Harry :*" Miałaś ochotę rzucić tym o ścianę.Następny przyszedł sms.
" Hej ślicznotko czemu się nie odzywasz? "
Nie miałaś siły z nim rozmawiać.Chłopak na,którym tak bardzo Ci zależało właśnie Cię oszukał.Postanowiłaś,że tę noc spędzisz u (I.T.P)
___________________________________
Wkrótce 4 i ostatnia część :)
piątek, 25 stycznia 2013
Imagin Louis
muzyka
Louisa poznałaś w szpitalu. Oboje czekaliście w kolejce. On z zwichniętą kostką, ty miałaś raka.
-Co ci się stało?-spytałaś patrząc raz na niego raz na nogę.
-Zwichnąłem-uśmiechnął się.
-A ty co tu robisz?-zapytał i spojrzał na ciebie. Zaniemówił. Spojrzał na twoją łysą głowę, a ty się zaśmiałaś.
-Przepraszam. To było głupie pytanie-zawstydził się.
-Nie wcale nie. Skąd mogłeś wiedzieć co mi jest. A tak w ogóle to jestem (T.I)-pocieszyłaś go delikatnie się uśmiechając.
-Louis. Co powiesz na kawę?-zapytał.
-Zgoda. Kiedy i gdzie?
-Jutro o 16 w Starbuck'sie, -uśmiechnął się i wszedł do gabinetu.
Chwilę po nim ty weszłaś do pomieszczenia obok.
*Następnego dnia*
-Cześć, przepraszam za spóźnienie-powiedziałaś siadając na przeciw chłopaka.
-Nic się nie stało. Pięknie wyglądasz-szczerze się uśmiechnął.
Wiedziałaś, że powiedział to specjalnie, ale i tak się zarumieniłaś.
-Dziękuję-odpowiedziałaś.
Rozmawialiście ze sobą ponad 2 godziny. Opowiadałaś mu o swojej chorobie, o tym, że już jest lepiej i , że wyjdziesz z tego.
Zżyliście się sobą. Byliście dla siebie najlepszymi przyjaciółmi.Czułaś się coraz lepiej. Właściwie choroby już nie było. Twoje włosy odrastały, a Lou za każdym razem, gdy gdzieś wychodziliście dokuczał ci, mówiąc :jak dziś układasz włosy? Mimo wszystko kochałaś go. Chłopcy bardzo Cię polubili. Z czasem, gdy twoje włosy były dłuższe układali Ci je na żel. Byłaś bardzo szczęśliwa. W dodatku Louis wyznał Ci miłość. By pokazać Cię światu zaprosił Cię na galę. Sukienka nie wchodziła w grę, więc ubrałaś czarne rurki, wysokie buty, białą bokserkę, a na to zarzuciłaś skórzaną kurtkę. Włosy postawiłaś na żel, tak że przypominałaś damską wersję Zayna. Wszystko było takie wspaniałe. Miałaś kochającego chłopaka, wiernych przyjaciół. Kłopoty przyszły pewnej nocy, podczas której zaczęłaś wymiotować krwią, która leciała również z Twojego nosa. Louis zadzwonił po pogotowie. Przyjechali po 10 minutach. Lekarze nie pozwolili mu jechać karetką, więc pojechał samochodem. Zanim ruszył patrzył się w Twoje zapłakane oczy. Siedziałaś na noszach i nadal wymiotowałaś. Spojrzeniem wyznawał Ci miłość. W szpitalu zrobiono Ci mnóstwo badań. Wyniki pokazały nawrót choroby. Zostałaś tam. Z dnia na dzień czułaś się gorzej, a poza tym dostałaś chemię. Znowu byłaś łysa. Cieszyłaś się, że Louis wyjechał na promocję płyty. Przynajmniej nie widział w jakim jesteś stanie. Kiedy wrócił przyszedł do Ciebie razem z chłopcami. Przynieśli Ci kwiaty i misia. Siedziałaś przodem do okna, więc nie zauważyłaś, że ktoś Cię odwiedził. Słysząc swoje imię odwróciłaś się, a Twoim oczom ukazali się chłopcy. Róże trzymane przez Louisa spadły na ziemię, kiedy zobaczył, że znów krwawisz. Przytulił Cię i ucałował Twoją łysą głowę. Rozmawiał z lekarzem, który dał Ci co najwyżej miesiąc życia.
Prze kilka następnych dni było lepiej, więc zabrał Cię do domu uprzednio informując lekarza. Chciał spędzić z Tobą te ostatnie dni. Któregoś wieczoru, leżąc w łóżku powiedziałaś mu, że chciałabyś urodzić mu dzieci i wziąć z nim ślub. Tak bardzo się kochaliście. Rano obudziłaś się sama. W domu nigdzie go nie było. Po kilku godzinach wrócił z (I.T.P)i wręczył Ci prezent. W środku znajdowała się biała sukienka. Zdezorientowana spojrzałaś się na ukochanego.
-To na nasz ślub-powiedział Louis.
Rzuciłaś mu się w ramiona i uroniłaś łzy.
-Za trzy dni będziesz panią Tomlinson-uśmiechnął się.
Ślub wzięliście w małym kościółku na wsi.Wchodząc do środka wszyscy byli w Ciebie wpatrzeni. W szczególności pan młody. Mimo, że nie miałaś włosów wyglądałaś przepięknie. Delikatny makijaż podkreślał Twoją urodę.
Złożyliście sobie przysięgę. Po uroczystości odbyła się skromna kolacja dla najbliższych. Tańcząc wolny taniec z mężem poczułaś bolesne skurcze brzucha.
-Co się stało?-zapytał przestraszony.
-Do szpitala!-krzyknęłaś łapiąc się za brzuch.
Zrobiono Ci kolejną niezliczoną ilość badań.
-Jest pani w ciąży-powiedział lekarz.
Lou spojrzał na Ciebie i wpadliście sobie w ramiona.
-To może być powodem poprawy pani stanu. Są duże szansę, że przetrwa pani ciąże, ale porodu jedno z was nie przeżyje. Oczywiście nic nie jest pewne-oznajmił i odszedł.
Wróciliście do gości. Louis wniósł Cię do środka na rękach i poinformował wszystkich, że spodziewacie się dziecka.
Ciąża dodała Ci energii. Miewałaś swoje humorki, podczas których ubolewałaś nad swoim wyglądem. Czepiałaś się swojej fryzury, która robiła z Ciebie chłopaka. Mimo to, dla Lou byłaś najpiękniejsza.
Urodziłaś w 7 miesiącu ciąży. Louis był przy Tobie, ale w pewnym momencie wyprosili go.
-Kto ma przeżyć?-usłyszał pytanie od lekarza po opuszczeniu sali.
-Ona-odpowiedział.
Doktor zostawił go i wrócił do Ciebie. Zadał Ci to samo pytanie.
-Dziecko-odpowiedziałaś.
Mężczyzna poinformował Cię o decyzji męża, ale nalegałaś i wybrano, że przeżyje maleństwo. Ostatnimi siłami przytuliłaś je i odeszłaś.
-Proszę-powiedział lekarz.
-Co to?-zapytał Louis biorąc ulotkę.
"ADOPCJA" przeczytał chłopak.
-Chcę pan wychować dziecko?
Lou nie wiedział co powiedzieć. Wiedział, że bez Ciebie nie da rady.
-Spróbuję-odpowiedział i wyszedł na korytarz.
-Idziemy-powiedział do (I.T.P) i wziął nosidełko z waszym bobasem.
Pierwsze dni były okropne. Mały cały czas płakał, gdyż potrzebował mamy. Mimo pomocy Twojej przyjaciółki Lou nie dawał rady. Do tego zespół. Doszedł do wniosku, że musi wybrać: albo syn albo zespół.
(I.T.P) weszła do domu z zakupami, które zrzuciła widząc co się dzieje.
-Co ty robisz?!-krzyknęła podchodząc do Louisa.
-(I.T.P) nie daję rady. Mały cały czas płacze, a zespół zaczyna trasę. Muszę to zrobić-powiedział ze łzami.
-I to jest to wyjście?! Adopcja?! Wiesz jak (T.I) bardzo pokochała to dziecko. Ono jest cząstką jej, a ty chcesz je porzucić?!-wykrzyczała przyjaciółka potrząsając ramieniem Lou.
-Ale ja....
-Louis to wasz syn!! Mimo, że (T.I) nie ma tu ciałem to jest duchem i jestem pewna, że nie wierzy w to co się dzieje!!
Nie odpowiedział jej tylko mocno przytulił.
-Pomogę Ci...-wyszeptała.
Louisa poznałaś w szpitalu. Oboje czekaliście w kolejce. On z zwichniętą kostką, ty miałaś raka.
-Co ci się stało?-spytałaś patrząc raz na niego raz na nogę.
-Zwichnąłem-uśmiechnął się.
-A ty co tu robisz?-zapytał i spojrzał na ciebie. Zaniemówił. Spojrzał na twoją łysą głowę, a ty się zaśmiałaś.
-Przepraszam. To było głupie pytanie-zawstydził się.
-Nie wcale nie. Skąd mogłeś wiedzieć co mi jest. A tak w ogóle to jestem (T.I)-pocieszyłaś go delikatnie się uśmiechając.
-Louis. Co powiesz na kawę?-zapytał.
-Zgoda. Kiedy i gdzie?
-Jutro o 16 w Starbuck'sie, -uśmiechnął się i wszedł do gabinetu.
Chwilę po nim ty weszłaś do pomieszczenia obok.
*Następnego dnia*
-Cześć, przepraszam za spóźnienie-powiedziałaś siadając na przeciw chłopaka.
-Nic się nie stało. Pięknie wyglądasz-szczerze się uśmiechnął.
Wiedziałaś, że powiedział to specjalnie, ale i tak się zarumieniłaś.
-Dziękuję-odpowiedziałaś.
Rozmawialiście ze sobą ponad 2 godziny. Opowiadałaś mu o swojej chorobie, o tym, że już jest lepiej i , że wyjdziesz z tego.
Zżyliście się sobą. Byliście dla siebie najlepszymi przyjaciółmi.Czułaś się coraz lepiej. Właściwie choroby już nie było. Twoje włosy odrastały, a Lou za każdym razem, gdy gdzieś wychodziliście dokuczał ci, mówiąc :jak dziś układasz włosy? Mimo wszystko kochałaś go. Chłopcy bardzo Cię polubili. Z czasem, gdy twoje włosy były dłuższe układali Ci je na żel. Byłaś bardzo szczęśliwa. W dodatku Louis wyznał Ci miłość. By pokazać Cię światu zaprosił Cię na galę. Sukienka nie wchodziła w grę, więc ubrałaś czarne rurki, wysokie buty, białą bokserkę, a na to zarzuciłaś skórzaną kurtkę. Włosy postawiłaś na żel, tak że przypominałaś damską wersję Zayna. Wszystko było takie wspaniałe. Miałaś kochającego chłopaka, wiernych przyjaciół. Kłopoty przyszły pewnej nocy, podczas której zaczęłaś wymiotować krwią, która leciała również z Twojego nosa. Louis zadzwonił po pogotowie. Przyjechali po 10 minutach. Lekarze nie pozwolili mu jechać karetką, więc pojechał samochodem. Zanim ruszył patrzył się w Twoje zapłakane oczy. Siedziałaś na noszach i nadal wymiotowałaś. Spojrzeniem wyznawał Ci miłość. W szpitalu zrobiono Ci mnóstwo badań. Wyniki pokazały nawrót choroby. Zostałaś tam. Z dnia na dzień czułaś się gorzej, a poza tym dostałaś chemię. Znowu byłaś łysa. Cieszyłaś się, że Louis wyjechał na promocję płyty. Przynajmniej nie widział w jakim jesteś stanie. Kiedy wrócił przyszedł do Ciebie razem z chłopcami. Przynieśli Ci kwiaty i misia. Siedziałaś przodem do okna, więc nie zauważyłaś, że ktoś Cię odwiedził. Słysząc swoje imię odwróciłaś się, a Twoim oczom ukazali się chłopcy. Róże trzymane przez Louisa spadły na ziemię, kiedy zobaczył, że znów krwawisz. Przytulił Cię i ucałował Twoją łysą głowę. Rozmawiał z lekarzem, który dał Ci co najwyżej miesiąc życia.
Prze kilka następnych dni było lepiej, więc zabrał Cię do domu uprzednio informując lekarza. Chciał spędzić z Tobą te ostatnie dni. Któregoś wieczoru, leżąc w łóżku powiedziałaś mu, że chciałabyś urodzić mu dzieci i wziąć z nim ślub. Tak bardzo się kochaliście. Rano obudziłaś się sama. W domu nigdzie go nie było. Po kilku godzinach wrócił z (I.T.P)i wręczył Ci prezent. W środku znajdowała się biała sukienka. Zdezorientowana spojrzałaś się na ukochanego.
-To na nasz ślub-powiedział Louis.
Rzuciłaś mu się w ramiona i uroniłaś łzy.
-Za trzy dni będziesz panią Tomlinson-uśmiechnął się.
Ślub wzięliście w małym kościółku na wsi.Wchodząc do środka wszyscy byli w Ciebie wpatrzeni. W szczególności pan młody. Mimo, że nie miałaś włosów wyglądałaś przepięknie. Delikatny makijaż podkreślał Twoją urodę.
Złożyliście sobie przysięgę. Po uroczystości odbyła się skromna kolacja dla najbliższych. Tańcząc wolny taniec z mężem poczułaś bolesne skurcze brzucha.
-Co się stało?-zapytał przestraszony.
-Do szpitala!-krzyknęłaś łapiąc się za brzuch.
Zrobiono Ci kolejną niezliczoną ilość badań.
-Jest pani w ciąży-powiedział lekarz.
Lou spojrzał na Ciebie i wpadliście sobie w ramiona.
-To może być powodem poprawy pani stanu. Są duże szansę, że przetrwa pani ciąże, ale porodu jedno z was nie przeżyje. Oczywiście nic nie jest pewne-oznajmił i odszedł.
Wróciliście do gości. Louis wniósł Cię do środka na rękach i poinformował wszystkich, że spodziewacie się dziecka.
Ciąża dodała Ci energii. Miewałaś swoje humorki, podczas których ubolewałaś nad swoim wyglądem. Czepiałaś się swojej fryzury, która robiła z Ciebie chłopaka. Mimo to, dla Lou byłaś najpiękniejsza.
Urodziłaś w 7 miesiącu ciąży. Louis był przy Tobie, ale w pewnym momencie wyprosili go.
-Kto ma przeżyć?-usłyszał pytanie od lekarza po opuszczeniu sali.
-Ona-odpowiedział.
Doktor zostawił go i wrócił do Ciebie. Zadał Ci to samo pytanie.
-Dziecko-odpowiedziałaś.
Mężczyzna poinformował Cię o decyzji męża, ale nalegałaś i wybrano, że przeżyje maleństwo. Ostatnimi siłami przytuliłaś je i odeszłaś.
-Proszę-powiedział lekarz.
-Co to?-zapytał Louis biorąc ulotkę.
"ADOPCJA" przeczytał chłopak.
-Chcę pan wychować dziecko?
Lou nie wiedział co powiedzieć. Wiedział, że bez Ciebie nie da rady.
-Spróbuję-odpowiedział i wyszedł na korytarz.
-Idziemy-powiedział do (I.T.P) i wziął nosidełko z waszym bobasem.
Pierwsze dni były okropne. Mały cały czas płakał, gdyż potrzebował mamy. Mimo pomocy Twojej przyjaciółki Lou nie dawał rady. Do tego zespół. Doszedł do wniosku, że musi wybrać: albo syn albo zespół.
(I.T.P) weszła do domu z zakupami, które zrzuciła widząc co się dzieje.
-Co ty robisz?!-krzyknęła podchodząc do Louisa.
-(I.T.P) nie daję rady. Mały cały czas płacze, a zespół zaczyna trasę. Muszę to zrobić-powiedział ze łzami.
-I to jest to wyjście?! Adopcja?! Wiesz jak (T.I) bardzo pokochała to dziecko. Ono jest cząstką jej, a ty chcesz je porzucić?!-wykrzyczała przyjaciółka potrząsając ramieniem Lou.
-Ale ja....
-Louis to wasz syn!! Mimo, że (T.I) nie ma tu ciałem to jest duchem i jestem pewna, że nie wierzy w to co się dzieje!!
Nie odpowiedział jej tylko mocno przytulił.
-Pomogę Ci...-wyszeptała.
Imagin Harry part 2
Obudziłaś się o 10. Z kuchni dochodził zapach pysznej jajecznicy. Nagle do pokoju wparowała(I.T.P) krzycząc:
-(T.I) wstaniesz wreszcie? Śniadanie Ci wystygnie!!!
-Matko kochana,musisz się tak wydzierać? Już wstaję...
Zeszłaś na dół i włączyłaś TV. Twoim oczom ukazał się niejaki Harry Styles,który właśnie udzielał wywiadu.
-Ale... jak to... przecież on..ja .. w parku TO ON, TO ON,WIDZIAŁAM GO !!!!
-Co ty się tak drzesz ? Odbiło Ci,kogo widziałaś?
-No tego tu co jest w telewizji.Na żywo jest jeszcze ładniejszy, mówię Ci. Aaaaaaaa widziałam go !!!
-Tee ty się źle czujesz czy się nie wyspałaś....
-Na serio...
-Dobra niech Ci będzie.Chodź jeść.
Po śniadaniu(I.T.P) wyszła do pracy.Nie miałaś na dziś żadnych planów,więc postanowiłaś,że pójdziesz na zakupy.
Po południu na obiad wybrałaś się do Nando's. Tłum był dziś niewiarygodnie duży. Kiedy dopchałaś się do kolejki zamówiłaś to co zwykle i zajęłaś miejsce przy stoliku.Po skończonym posiłku chciałaś już wychodzić kiedy nagle ktoś wylał na ciebie cały sos.Pech chciał,że miałaś na sobie ulubioną bluzkę.
-Człowieku,gdzie ty masz oczy?!
-Przepraszam,nie zauwa...
To był on.Znów na siebie wpadliście.Przypadek czy przeznaczenie?
-No proszę a myślałam,że już się nie spotkamy.
Starałaś się ukryć swoje zadowolenie.
-Odkupię Ci tę bluzkę.
-Na ostatnim spotkaniu nie byłeś tak miły.
-Przepraszam nie miałem czasu a poza tym miałem gorszy dzień.
-Dobra,nie musisz odkupować mi tej bluzki i tak byłam dziś na zakupach,ale za to stawiasz mi kawę.
-Ok,może jutro o 15 w Starbucksie?
-Świetnie, to do zobaczenia.
Wyszłaś cała w skowronkach,bo Harry bardzo Ci się podobał.Nawet nie zdążył się Ciebie zapytać jak masz na imię.
Następnego dnia o godzinie 13 zaczęłaś się szykować .Zrobiłaś delikatny makijaż i ubrałaś ładną wiosenną sukienkę.Spóźniłaś się 15 minut ale na szczęście nie miał Ci tego za złe.
-Wczoraj się nie przedstawiłem.Jestem Harry,a ty?
-Jestem(T.I)
Zaczęliście się dość dobrze dogadywać.Nawet wymieniliście się numerami.Harry zaproponował Ci kolejne spotkanie.Chwilę później do Starbucksa wpadła czwórka chłopców.Wszyscy po kolei Ci się przedstawili. Grali oni w jednym zespole.W ten oto sposób zyskałaś 5 nowych znajomych,Harrego,Zayna,Nialla,Louisa i Liama.
Miesiąc później loczek zaprosił Cię i chłopaków do siebie na seans filmowy.Już zdążyłaś się przyzwyczaić do dziennikarzy,którzy ciągle za wami chodzili zadając te same,nudne pytania.Nie byliście parą.Nie wiedziałaś czy mu się się podobasz,ale dla Ciebie był on kimś więcej.
-To co, jesteście razem?-zapytał słodki blondyn.
-Nie,my jesteśmy tylko dobrymi znajomymi.-odpowiedziałaś.
-Aha tak to się teraz nazywa-poparł blondyna, mulat.
Chłopcy zaczęli się z tobą droczyć.Bardzo szybko Cię polubili i uznali,że mogłabyś być dziewczyną Harrego. Delikatnie się zarumieniłaś.Po filmie Niall odwiózł Cię do domu,bo Harry źle się czuł.Kiedy położyłaś się do łóżka nie mogłaś zasnąć,bo byłaś zbyt szczęśliwa.
__________________________________
zapraszam na 1 rozdział opowiadania na moim drugim blogu :)
komentujcie!
Po śniadaniu(I.T.P) wyszła do pracy.Nie miałaś na dziś żadnych planów,więc postanowiłaś,że pójdziesz na zakupy.
Po południu na obiad wybrałaś się do Nando's. Tłum był dziś niewiarygodnie duży. Kiedy dopchałaś się do kolejki zamówiłaś to co zwykle i zajęłaś miejsce przy stoliku.Po skończonym posiłku chciałaś już wychodzić kiedy nagle ktoś wylał na ciebie cały sos.Pech chciał,że miałaś na sobie ulubioną bluzkę.
-Człowieku,gdzie ty masz oczy?!
-Przepraszam,nie zauwa...
To był on.Znów na siebie wpadliście.Przypadek czy przeznaczenie?
-No proszę a myślałam,że już się nie spotkamy.
Starałaś się ukryć swoje zadowolenie.
-Odkupię Ci tę bluzkę.
-Na ostatnim spotkaniu nie byłeś tak miły.
-Przepraszam nie miałem czasu a poza tym miałem gorszy dzień.
-Dobra,nie musisz odkupować mi tej bluzki i tak byłam dziś na zakupach,ale za to stawiasz mi kawę.
-Ok,może jutro o 15 w Starbucksie?
-Świetnie, to do zobaczenia.
Wyszłaś cała w skowronkach,bo Harry bardzo Ci się podobał.Nawet nie zdążył się Ciebie zapytać jak masz na imię.
Następnego dnia o godzinie 13 zaczęłaś się szykować .Zrobiłaś delikatny makijaż i ubrałaś ładną wiosenną sukienkę.Spóźniłaś się 15 minut ale na szczęście nie miał Ci tego za złe.
-Wczoraj się nie przedstawiłem.Jestem Harry,a ty?
-Jestem(T.I)
Zaczęliście się dość dobrze dogadywać.Nawet wymieniliście się numerami.Harry zaproponował Ci kolejne spotkanie.Chwilę później do Starbucksa wpadła czwórka chłopców.Wszyscy po kolei Ci się przedstawili. Grali oni w jednym zespole.W ten oto sposób zyskałaś 5 nowych znajomych,Harrego,Zayna,Nialla,Louisa i Liama.
Miesiąc później loczek zaprosił Cię i chłopaków do siebie na seans filmowy.Już zdążyłaś się przyzwyczaić do dziennikarzy,którzy ciągle za wami chodzili zadając te same,nudne pytania.Nie byliście parą.Nie wiedziałaś czy mu się się podobasz,ale dla Ciebie był on kimś więcej.
-To co, jesteście razem?-zapytał słodki blondyn.
-Nie,my jesteśmy tylko dobrymi znajomymi.-odpowiedziałaś.
-Aha tak to się teraz nazywa-poparł blondyna, mulat.
Chłopcy zaczęli się z tobą droczyć.Bardzo szybko Cię polubili i uznali,że mogłabyś być dziewczyną Harrego. Delikatnie się zarumieniłaś.Po filmie Niall odwiózł Cię do domu,bo Harry źle się czuł.Kiedy położyłaś się do łóżka nie mogłaś zasnąć,bo byłaś zbyt szczęśliwa.
__________________________________
zapraszam na 1 rozdział opowiadania na moim drugim blogu :)
komentujcie!
czwartek, 24 stycznia 2013
Prolog
Lilly i Paula wyjeżdżają ze słonecznej Hiszpanii, by poznać smak deszczowej Anglii. Zamieszkują w
Londynie. Mieście, gdzie Paula ma się spełnić jako fotograf, a Lilly... poszukać miłości swego życia. Aby zabić wolny czas wchodzi na czat. Poznaje tam chłopaka o nicku: c@ts. Intryguje ją fakt, że jest zamknięty w sobie i z czasem zaczyna jej się zwierzać. Codzienne rozmowy, drobne sprzeczki, opowiadanie o sobie sprawia, że młodzi zakochują się w sobie, choć za wszelką cenę chcą tego uniknąć. Po długich rozmowach postanawiają się spotkać. Pierwsze spotkanie się nie udało, drugie odmieniło jej życie. Czy prawda zniszczy więź, która ich połączyła? Czy fakt, że chłopak z internetu okazuje się być gwiazdą, sprawi, że Lilly straci do niego zaufanie?
Londynie. Mieście, gdzie Paula ma się spełnić jako fotograf, a Lilly... poszukać miłości swego życia. Aby zabić wolny czas wchodzi na czat. Poznaje tam chłopaka o nicku: c@ts. Intryguje ją fakt, że jest zamknięty w sobie i z czasem zaczyna jej się zwierzać. Codzienne rozmowy, drobne sprzeczki, opowiadanie o sobie sprawia, że młodzi zakochują się w sobie, choć za wszelką cenę chcą tego uniknąć. Po długich rozmowach postanawiają się spotkać. Pierwsze spotkanie się nie udało, drugie odmieniło jej życie. Czy prawda zniszczy więź, która ich połączyła? Czy fakt, że chłopak z internetu okazuje się być gwiazdą, sprawi, że Lilly straci do niego zaufanie?
____________________________________________
zapraszam na mojego drugiego bloga :)
Imagin Harry part 1
Był piękny,słoneczny dzień.Zwlokłaś się ze swojego łóżka i postanowiłaś,że pójdziesz na spacer.Szybko się ubrałaś i wyszłaś z domu.Szłaś przez park swoimi ulubionymi ścieżkami słuchając muzyki i rozmyślając o problemach.Ostatnio dużo kłóciłaś się ze swoim chłopakiem Matt'em.Z twoich myśli wyrwał Cię głos jakiegoś chłopaka.Byłaś tak oderwana od świata,że nie zauważyłaś jak na niego wpadłaś. Kiedy spojrzałaś na jego twarz,oniemiałaś.Jego cudowne zielone oczy i urocze loczki podkreślały delikatne rysy twarzy.
Jedyne co udało Ci się wydukać to ciche:
-Przepraszam...
On jednak chyba nie był tak zachwycony tym spotkaniem.Wyraźnie mu się spieszyło.
-Mogłabyś uważać?!-Odburknął
-Przecież przeprosiłam!
-Dobra nie ważne,nie mam teraz czasu się z tobą kłócić...
I w twoich oczach po tym krótkim dialogu cały jego urok prysnął jak bańka mydlana.Rozstaliście się w przekonaniu,że już nigdy się nie spotkacie. To nie była twoja ostatnia kłótnia dzisiejszego dnia.
W domu czekała Cię niemiła niespodzianka.Na kanapie w salonie siedział Matt i był on ostatnią osobą ,którą miałaś ochotę dzisiaj widzieć.
-Musimy pogadać-W jego oczach widziałaś niepokój.
- Czy to ważne? Szczerze mówiąc nie mam ochoty dziś z tobą rozmawiać.
-Właśnie o tym przyszedłem pogadać.
-...
-Ostatnio często nie chcesz ze mną rozmawiać a ja mam dość twoich ciągłych humorów! Lepiej będzie jeśli nasze drogi się rozejdą.
Sama nie wiedziałaś czy jest Ci przykro.Chyba się cieszyłaś.Wiele razy myślałaś o rozstaniu z nim i teraz ułatwił Ci zadanie.
-Może masz rację, od dłuższego czasu się nie dogadujemy a to stanowi w związku podstawę.Myślę,że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie się bez zbędnych kłótni.
Zadziwiłaś go swoją odpowiedzią.Jednak nie zadawał żadnych pytań tylko pożegnał się i wyszedł.W głębi duszy poczułaś ulgę,tak jakbyś na nowo odzyskała wolność.
Postanowiłaś spotkać się z (I.T.P).Zaprosiłaś ją do siebie na noc.Chciałaś podzielić się z nią swoimi uczuciami.Kiedy tylko
przyszła zaczęłaś jej o wszystkim opowiadać. Po długiej rozmowie twój żołądek dał o sobie znać. Zjadłyście kolację i położyłyście się do łóżka.Poczułaś się senna,więc po chwili rozmyślań zasnęłaś z wrażeniem,że jutro stanie się coś niezwykłego...
____________________________________
Imagin napisany przez moją przyjaciółkę Alice ;)
przyszła zaczęłaś jej o wszystkim opowiadać. Po długiej rozmowie twój żołądek dał o sobie znać. Zjadłyście kolację i położyłyście się do łóżka.Poczułaś się senna,więc po chwili rozmyślań zasnęłaś z wrażeniem,że jutro stanie się coś niezwykłego...
____________________________________
Imagin napisany przez moją przyjaciółkę Alice ;)
wtorek, 22 stycznia 2013
Imagin Liam
muzyka
I found the one he changed my life
But was it me that changed
And he just happened to come at the right time
I'm supposed to be in love
But i'm not mugging
Jak zwykle obudziłam się z uczuciem, że czegoś mi brakuje. A raczej kogoś.
Liam był chłopakiem, który zmienił moje życie. Dzięki niemu byłam szczęśliwa. Uwielbiałam z nim rozmawiać, przebywać, całować go. Pojawił się w odpowiednim czasie, więc powinnam być zakochana, ale ja nie chciałam grać. Stwierdziłam, że on nie zasługuje na to. Zerwałam z nim kontakt z dnia na dzień. W czasie, gdy był na wywiadzie, spakowałam się i wyjechałam. Zamieszkałam w centrum Londynu miesiąc temu i od tamtej pory coś jest ze mną nie tak. I cokolwiek to jest śmieje się ze mnie przez cały czas. Staram się ignorować to. Czasami bywają momenty kiedy chce krzyczeć "Co teraz?", ale nie mogę nic wymyślić. Jedynym wyjściem jest przeczekać.
What now?
I just can't figure it out
What now?
I guess I'll just wait it out
What now? What now?
Chciałabym do kogoś zadzwonić, ale nie mam do kogo. Im bardziej przysięgam wszystkim, że jestem szczęśliwa, tym bardziej czuje się samotna. Nie powinnam płakać, łzy są dla słabych. W sumie to jestem słaba. Nie potrafię nawet określić co czuję. Będąc z nim byłam szczęśliwa i nieszczęśliwa jednocześnie, bo go nie kochałam, a teraz jestem chyba tylko nieszczęśliwa. Muszę to przeczekać. Kiedyś na pewno będzie dobrze.
*2 miesiące później*
muzyka 2
-(T.I)?-na dźwięk mojego imienia odwróciłam się.
-Liam?-zapytałam, a moje serce przybrało szybsze obroty.
Wtulił się we mnie, a ja nareszcie poczułam, że mam wszystko. Uczucie pustki zniknęło, ale powróciło, gdy tylko się od siebie odsunęliśmy.
-Dlaczego odeszłaś? Martwiłem się! Szukałem, dzwoniłem do ciebie! Dlaczego mnie zignorowałaś?
-Ja też tęskniłam-powiedziałam i jeszcze raz się do niego przytuliłam.
Odwzajemnił uścisk.
-Spotkajmy się jutro u mnie, zgoda?-zapytał.
W duchu darłam się ze szczęścia.
-Dobrze, o której?
-18?
-Super! Musze już iść. Pa-wzięłam moją kawę i pocałowałam go w policzek.
Wróciłam do domu i położyłam się na łóżku. Teraz wiem, że go kocham.
Włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać jakieś portale plotkarskie.
"Liam Payne i (T.I)(T.N) znowu razem?!" a pod spodem nasze zdjęcie z kawiarni.
Z ciekawości zaczęłam czytać komentarze. Pełno hejterów i ludzi uważających to za photoshop. Stwierdziłam, że nie mam czym się przejmować i wyłączyłam urządzenie.
Obudziłam się o 11. Wzięłam długą kąpiel i powoli zaczęłam się przygotowywać do spotkania.
"Zmiana planów. Przyjadę po Ciebie o 18 i pojedziemy na randkę! xX. L"
Moja radość była nie do opisania. Czas mijał a ja nie byłam gotowa. Ubrałam kremową sukienkę z czarnym kołnierzem do tego czarne botki na koturnie. Włosy wyprostowałam i gotowe
Punktualnie o 18 pod domem czekał on. Dołączyłam do niego i pojechaliśmy do restauracji. Na miejscu było pełno paparazzi. Spojrzałam na Liama z przerażeniem, ale on ich olał. Pomógł mi wysiąść z samochodu i złapał moją rękę. Przez blask fleszy nic nie widziałam i wtuliłam się w ukochanego. Objął mnie tak mocno jakby chciał pokazać, że należę do niego.
Zjedliśmy kolację rozmawiając o wszystkim i o niczym. Wyjaśniłam mu dlaczego zniknęłam i że dzięki temu teraz jestem pewna, że go kocham. Słysząc to zbliżył się do mnie i musnął moje wargi, a ja poczułam się jak trzy metry nad niebem. Zapłaciliśmy za wszystko i wyszliśmy. Widząc, że reporterów przybyło, Liam wziął mnie na "barana" i pobiegł do samochodu.
Pojechaliśmy do niego, by tam spędzić wspaniałą noc.
Rano obudziła mnie muzyka dobiegająca z laptopa chłopaka, który pisał coś na twitterze. Ubrałam jego koszulkę i podeszłam do niego. Moim oczom ukazał się post, który opublikował na moim profilu:
"you always be my girl
It ain't nobody's business"
_______________________________--
mam nadzieję, że się podoba!
I found the one he changed my life
But was it me that changed
And he just happened to come at the right time
I'm supposed to be in love
But i'm not mugging
Jak zwykle obudziłam się z uczuciem, że czegoś mi brakuje. A raczej kogoś.
Liam był chłopakiem, który zmienił moje życie. Dzięki niemu byłam szczęśliwa. Uwielbiałam z nim rozmawiać, przebywać, całować go. Pojawił się w odpowiednim czasie, więc powinnam być zakochana, ale ja nie chciałam grać. Stwierdziłam, że on nie zasługuje na to. Zerwałam z nim kontakt z dnia na dzień. W czasie, gdy był na wywiadzie, spakowałam się i wyjechałam. Zamieszkałam w centrum Londynu miesiąc temu i od tamtej pory coś jest ze mną nie tak. I cokolwiek to jest śmieje się ze mnie przez cały czas. Staram się ignorować to. Czasami bywają momenty kiedy chce krzyczeć "Co teraz?", ale nie mogę nic wymyślić. Jedynym wyjściem jest przeczekać.
What now?
I just can't figure it out
What now?
I guess I'll just wait it out
What now? What now?
Chciałabym do kogoś zadzwonić, ale nie mam do kogo. Im bardziej przysięgam wszystkim, że jestem szczęśliwa, tym bardziej czuje się samotna. Nie powinnam płakać, łzy są dla słabych. W sumie to jestem słaba. Nie potrafię nawet określić co czuję. Będąc z nim byłam szczęśliwa i nieszczęśliwa jednocześnie, bo go nie kochałam, a teraz jestem chyba tylko nieszczęśliwa. Muszę to przeczekać. Kiedyś na pewno będzie dobrze.
*2 miesiące później*
muzyka 2
-(T.I)?-na dźwięk mojego imienia odwróciłam się.
-Liam?-zapytałam, a moje serce przybrało szybsze obroty.
Wtulił się we mnie, a ja nareszcie poczułam, że mam wszystko. Uczucie pustki zniknęło, ale powróciło, gdy tylko się od siebie odsunęliśmy.
-Dlaczego odeszłaś? Martwiłem się! Szukałem, dzwoniłem do ciebie! Dlaczego mnie zignorowałaś?
-Ja też tęskniłam-powiedziałam i jeszcze raz się do niego przytuliłam.
Odwzajemnił uścisk.
-Spotkajmy się jutro u mnie, zgoda?-zapytał.
W duchu darłam się ze szczęścia.
-Dobrze, o której?
-18?
-Super! Musze już iść. Pa-wzięłam moją kawę i pocałowałam go w policzek.
Wróciłam do domu i położyłam się na łóżku. Teraz wiem, że go kocham.
Włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać jakieś portale plotkarskie.
"Liam Payne i (T.I)(T.N) znowu razem?!" a pod spodem nasze zdjęcie z kawiarni.
Z ciekawości zaczęłam czytać komentarze. Pełno hejterów i ludzi uważających to za photoshop. Stwierdziłam, że nie mam czym się przejmować i wyłączyłam urządzenie.
Obudziłam się o 11. Wzięłam długą kąpiel i powoli zaczęłam się przygotowywać do spotkania.
"Zmiana planów. Przyjadę po Ciebie o 18 i pojedziemy na randkę! xX. L"
Moja radość była nie do opisania. Czas mijał a ja nie byłam gotowa. Ubrałam kremową sukienkę z czarnym kołnierzem do tego czarne botki na koturnie. Włosy wyprostowałam i gotowe
Punktualnie o 18 pod domem czekał on. Dołączyłam do niego i pojechaliśmy do restauracji. Na miejscu było pełno paparazzi. Spojrzałam na Liama z przerażeniem, ale on ich olał. Pomógł mi wysiąść z samochodu i złapał moją rękę. Przez blask fleszy nic nie widziałam i wtuliłam się w ukochanego. Objął mnie tak mocno jakby chciał pokazać, że należę do niego.
Zjedliśmy kolację rozmawiając o wszystkim i o niczym. Wyjaśniłam mu dlaczego zniknęłam i że dzięki temu teraz jestem pewna, że go kocham. Słysząc to zbliżył się do mnie i musnął moje wargi, a ja poczułam się jak trzy metry nad niebem. Zapłaciliśmy za wszystko i wyszliśmy. Widząc, że reporterów przybyło, Liam wziął mnie na "barana" i pobiegł do samochodu.
Pojechaliśmy do niego, by tam spędzić wspaniałą noc.
Rano obudziła mnie muzyka dobiegająca z laptopa chłopaka, który pisał coś na twitterze. Ubrałam jego koszulkę i podeszłam do niego. Moim oczom ukazał się post, który opublikował na moim profilu:
"you always be my girl
It ain't nobody's business"
_______________________________--
mam nadzieję, że się podoba!
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Imagin +18
muzyka
So we're bound to linger on
We drink the fatal drop
Then love until we bleed
Then fall apart in parts
Obudziłam się naga w swoim pokoju. Wokół łóżka leżały moje ubrania, które miałam na sobie podczas wczorajszej imprezy. Okryłam się białą kołdrą i starałam przypomnieć sobie jak się tu znalazłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-(T.I) no chodź będzie czadowo. Wszyscy mówią o tej imprezie!-przekonywała mnie przyjaciółka-będzie sama wiesz kto.
-Pójdę, ale nie myśl, że robię to ze względu na niego-odpowiedziałam.
-Dobrze, ale i tak możesz pokazać mu co stracił.
Ubrałam małą czarną do tego wysokie czarne szpilki z ćwiekami na obcasie. Włosy pozostawiłam na pastwie losu.
Na imprezie byłyśmy o 21. W środku połowa ludzi była wstawiona i nieźle się bawiła. (I.T.P) zostawiła mnie samą i pognała do swojego chłopaka. Jakiś typek dał mi drinka i zajęłam miejsce na kanapie w salonie. Wzrokiem szukałam tego dupka, w którym jestem zakochana. Był ze swoją nową dziewczyną. W końcu to dla niej zostawił mnie. Podczas gdy ja wspominałam obok mnie cały czas ktoś zasiadał i donosił alkohol. Po trzech godzinach była wstawiona. Na prowizorycznym parkiecie widziałam (I.TP) więc do niej dołączyłam. Kiedy tańcząc którąś już piosenkę z rzędu ktoś złapał mnie za biodra i poruszał wraz ze mną. Nie przeszkadzało mi to. W pewnym momencie ta osoba oparła swój podbródek o moje ramię i pocałowała mnie w policzek zmierzając w kierunku ust. Chciałam mu pomóc więc przymknęłam oczy i pozwoliłam się całować. Kiedy tylko poczułam te wargi moje serce przyspieszyło. Z resztą jak zwykle, gdy mnie całował.
-Tęskniłem-wyszeptał mi i złapał moją rękę chcąc wyprowadzić mnie na zewnątrz.
-Co z twoją nową miłością?-zapytałam puszczając jego rękę.
-Nic-ponownie się do mnie zbliżył i pocałował.
Pożądałam go. Pozwoliłam się zaprowadzić do samochodu
-Dokąd jedziemy?-zapytałam.
-Do ciebie. U mnie jest sama wiesz kto-odpowiedział i dotknął moje udo, powodując dreszcze na całym ciele.
Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Wysiadłam i zaczęłam szukać kluczy. Będąc po drzwiami poczułam no swojej szyi pocałunki. Bez słowa weszłam do środka kierując się do kuchni. Nalałam sobie soku i spojrzałam na niego. Stał oparty o blat i przeszywał mnie wzrokiem. Zbliżył się do mnie. Nasze ciała dzieliły milimetry. Złapał moje pośladki, a ja owinęłam nogi wokół jego bioder. Zaniósł mnie do sypialni i rzucił na łóżko. Zdjął swoją koszulkę wywołując u mnie jeszcze większe podniecenie. Nie czekając na jego dalsze ruchy rozpiełam swoją sukienkę i rzuciłam ją. Chłopak oblizał swoje wargi i zaatakował moją szyję. Jego pocałunki były gorące, pełne pożądania. Zdjął mój stanik i zaczął pieścić moje piersi. Przygryzał i ssał moje sutki, przez co stały się twardsze. Widząc wybrzuszenie w jego spodniach ściągnęłam je razem z czarnymi bokserkami. Widząc co robię ściągnął moje majtki i jeździł swoją rękę po udach, aż do okolic intymnych. Przysunął się do mnie i spojrzał w moje oczy.
-Pragnę Cię-wyszeptał i wpił się w moje usta.
Niespodziewanie wszedł we mnie wywołując głośny jęk. Poruszał się szybko i powoli na przemian. Doprowadzał mnie do obłędu. Wbiłam paznokcie w jego plecy i drapałam go. Po pokoju roznosiły się nasze jęki. Chłopak widząc, że zaraz dojdę przyspieszył. Poczułam w sobie jego płyny. Nareszcie byłam szczęśliwa. Wyszedł ze mnie i zaczął się ubierać.
-Co ty robisz?-zapytałam.
-Wracam do mojej dziewczyny-odpowiedział jakby nigdy nic sie nie stało.
-Co?! Więc po co to wszystko?! Byłam dla ciebie chwilą zapomnienia?! Pewnie nie chciała ci dać! Spójrz na mnie!!! Spójrz na mnie do cholery!!-moja twarz była cała mokra i pomazana tuszem do rzęs.
-Uspokój się. Dobrze wiesz, że między nami nic nie ma. To nie moja wina, że jesteś taka naiwna-mówił ze spokojem
-Jesteś chujem! Nienawidzę Cię!! Zabiję cię!-rzucałam w niego wszystkim co miałam po ręką. Bolało mnie gardło od krzyku.
-Ja ci nie kazałem tego robić! To ty jesteś zwykłą kurwą!-wykrzyczał patrząc mi w oczy i wyszedł trzaskając drzwiami.
Oprałam się o ścianę i zjechałam po niej, szlochając. Jestem taka głupia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przypominając sobie wszystko co się wczoraj działo, do moich oczu napłynęły łzy. Szybko je wytarłam i wyszłam z łóżka. Nawet nie zauważyłam, że podłoga i pościel są we krwi. No tak. Rzuciłam w niego czymś szklanym, a potem próbowałam się okaleczyć. Spojrzałam na swoje nagie ciało i przypomniało mi się, że w szafce mam here. Kiedyś ktoś mi ją dał, ale nigdy nie próbowałam jej zażywać. Całą zawartość saszetki wysypałam na szafkę i wciągnęłam następnie popiłam piwem, które znalazłam w lodówce. Po chwili poczułam odlot. Nie pamiętam co było dalej, bo obudziłam się w szpitalu. Jacyś ludzie mnie pytali o jakieś głupoty. Uznali to za próbę samobójczą, dlatego teraz tu jestem. W psychiatryku. Siedzę tu od miesiąca i wyglądam jak wrak człowieka. Myślę, że jeszcze trochę, a odejdę. Nie pójdę do nieba.Nawet tego nie chcę. Pójdę tam gdzie moje miejsce...Pójdę do piekła.
________________________________
kolejny imagin :)
rolę chłopaka wybierzcie sami :P
wtorek, 15 stycznia 2013
Imagin Zarry +18
muzyka- jak się skończy włącz jeszcze raz;)
Zayn jest typem bad-boy'a, więc właśnie taki był z nim seks. Brutalny. On mnie rżną. Natomiast Harry był delikatny. Z nim się kochałam.
Zayn i Harry to najlepsi przyjaciele, a ja jestem ich dziewczyną. Macie mnie pewnie za zdzirę.Może to niewłaściwe, ale we troje się kochamy. Wspólnie tworzą mój ideał. I nie, oni nie są gejami. Oprócz przyjaźni łączę ich ja.
Zay to chłopak, który potrafi kogoś pobić w mojej obronie. Zatracił duszę, a ja pomagałam mu ją odzyskać. Hazz jest inny. Troskliwy, pomocny, nie potrafiłby uderzyć. Za to najbardziej ich kocham. Mówcie mi (T.I w skrócie) .
-Kocham Cię-powiedziałam do loczka,który po długiej podróży brał kąpiel w wannie.
Dołączyłam do niego, nic z siebie nie ściągając.
-Nie, proszę...-zaśmiał się chłopak widząc co robię.
-Tęskniłam-szepnęłam.
-Powtórz-zadziornie się uśmiechnął.
-Bardzo..Mi...Cię brakowało...-mówiłam kiedy Harry przerywał pocałunki, które z czasem stawały się coraz bardziej namiętne.
Wyszliśmy z wanny i poszliśmy do sypialni. Ściągnął ze mnie sukienkę i składał delikatne pocałunki na odkrytym ciele. Następne były majtki. Leżałam przed nim tak jak Bóg mnie stworzył.
-Jesteś taka piękna...-rzekł ukochany patrząc w moje oczy.
Kolejny pocałunek. Staliśmy się odważniejsi. Błądziliśmy rękoma po swoich ciałach, doprowadzając się wzajemnie do obłędu. Kiedy we mnie wszedł nasze mokre ciała skleiły się. Tak jakby cząsteczki powietrza nie chciały nas rozdzielać. Każdy jego ruch był spokojny, delikatny, a co najważniejsze pełen miłości. Miłości do mnie. Kochaliśmy się w każdym znaczeniu tego słowa. Mimo, że seks z Zaynem był inny, to było coś co łączyło to. Macie racje. To była miłość. Ludzie twierdzili, że taki "związek" jest niemożliwy, nieodpowiedni, ale miłość nie wybiera. Z mulatem miałam orgazm, z loczkiem byłam spełniona.
Kiedy oboje doszliśmy do celu opadliśmy na łóżko. Wtuliłam się w jego nagi tors i zasnęłam. Obudziłam się o 10 rano następnego dnia. Zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam moją drugą miłość życia.
-Dzień dobry-powiedziałam, jednocześnie przytulając od tyłu Zayna, który robił kawe.
-Jak się spało?
-Wyśmienicie-odpowiedziałam i złączyłam nasze usta w długim pocałunku-Gdzie Harry?
-Pojechał gdzieś-odpowiedział i znowu mnie pocałował.
Oderwałam się od jego cudownych ust i spojrzałam w czekoladowe oczy, w których były iskierki pożądania. Ponownie złączyliśmy się. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł na białą kanapę. W powietrzu można było wyczuć namiętność, która nas łączy. Czym prędzej zrzucił ze mnie sukienkę, która była jedyną rzeczą okrywającą moje ciało. Nie mogłam być gorsza i po chwili obnażyłam do końca Zayna. Wszedł we mnie gwałtownie. Poruszał się szybko, z zachłannością. Nawet mnie nie całował. Pieprzył się jak królik, ale zawsze szczytowałam. Kiedy czułam, że za chwilę będzie koniec zwolnił. Poruszał się we mnie całą swoją długością, przedłużając nasze podniecenie. Nagle przyśpieszył, a ja wydobyłam głośny jęk. To koniec. Objęłam go i szepnęłam "kocham Cię".
Ubraliśmy się, a do domu wparował zadowolony Harry. Pocałował mnie czule i rzekł:
-(T.I) mam dla ciebie niespodziankę! Jedziemy na wakacje!
Rzuciłam mu się na szyję. Kalifornia jest wspaniała, ale czasem miałam jej dość.
-Dokąd?-spytał chłopak stojący obok.
-Tak jak ustaliliśmy wcześniej-odpowiedział lokowaty i puścił mu oczko.
-To znaczy?-Zapytałam. Wspominałam wam, że zawsze chcieli dla mnie jak najlepiej?
-Malediwy-odrzekł Zayn.
Teraz to jemu rzuciłam się na szyję.
-Kiedy?-dodałam nadal wtulona w mulata.
-Za 2 tygodnie. Wcześniej nie mamy czasu.
Byliśmy szczęśliwi. Razem. Ale w ciągu tych dwóch tygodni zdążyło się wszystko spieprzyć.
*Tydzień później*
-Nie dam rady-powiedziałam, kiedy Harry się we mnie poruszał.
-Dasz radę, jeszcze chwila. -po czym przyspieszył.
-Kocham Cię- powiedział, kiedy ze mnie wychodził.
Leżeliśmy nadzy obok siebie. W pomieszczeniu słuchać było nasze przyspieszone oddechy.
-Co jest z Zaynem?-zapytałam, gdyż chłopak od kilku dni nawet mnie nie pocałował.
-Nie wiem.
-Martwię się.
-Nie masz czym-odpowiedział i zaczął mnie całować. W czasie, gdy pogłębialiśmy pocałunki do domu wpadł Zayn.
Spojrzał na nas krzywo się uśmiechając i wyszedł na taras.
-Pogadam z nim
-Dobrze-odpowiedziałam ukochanemu.
Harry ubrał bokserki i wyszedł.
Uwielbiałam na nich patrzeć. Byli wszystkim co chciałam. Kochałam ich najbardziej na świecie.
Zaniepokoiłam się, gdy chłopcy zaczęli się kłócić. Nie rozumiałam słów,które krzyczeli, ale te kłótnie powtarzały się ilekroć całowałam Harrego lub uprawiałam z nim seks.
2 dni przed wyjazdem poszłam do mulata porozmawiać.
-Nie powinniście się kłócić. Jesteście przyjaciółmi.-tłumaczyłam-Chcecie to zniszczyć? Boli mnie, kiedy krzyczycie, a ja nawet nie wiem o co chodzi. Proszę, powiesz mi?
-Nie musisz tego wiedzieć-odburknął.
-Zayn...proszę
Nalegałam na niego, aby mi powiedział, ale po chwili tego żałowałam.
-Ty! Ty jesteś powodem naszych kłótni! Kochasz go bardziej! (T.I.) robię dla Ciebie wszystko, ale ty wolisz jego! Ranisz mnie tym! Dlatego się już nie przyjaźnimy. Jestem tu, bo nie potrafię z Ciebie zrezygnować!-wykrzyczał i poszedł do pokoju.
Zniszczyłam przyjaźń, która trwała zanim pojawiłam się ja. Wiedziałam, że jeśli chce, aby ją odbudowali, ja muszę zniknąć. Nie potrafiłam się z tym pogodzić, ale nie było innego wyjścia. Postanowiłam wyjechać jeszcze tej samej nocy. Po cichu się spakowałam i kiedy byłam pewna, że oboje są w głębokim śnie ucałowałam ich. Na stole został tylko mój list:
"Wyjeżdżam. Nie mogę być z wami dalej wiedząc, że zniszczyłam waszą przyjaźń. Kocham Was z całego serca, które pękło, gdy podjęłam tą decyzję. Tak bardzo chciałaby, abyście dalej się przyjaźnili. Nie szukajcie, nie dzwońcie i nie piszcie do mnie. Mnie już nie ma. Obiecuję, że zawsze będę o was myśleć i zawsze będę was kochać. Wyśle do was co jakiś czas list, w którym dam wam znać, że żyję.
Wyjechałam. Ukryłam się na Hawajach u mojej ciotki. Zawsze, kiedy widzę surfujących kolesi wyobrażałam sobie, że to Oni. Harry i Zayn. Miłości mojego życia. Najbardziej za nimi tęsknie, gdy siedząc samotnie na plaży, patrzę na zachód słońca. Jeszcze rok temu ono było nasze.
_____________________________________
nie wiem czy można nazwać to imaginem +18 :P
weną był film "Savages" <3
Zayn jest typem bad-boy'a, więc właśnie taki był z nim seks. Brutalny. On mnie rżną. Natomiast Harry był delikatny. Z nim się kochałam.
Zayn i Harry to najlepsi przyjaciele, a ja jestem ich dziewczyną. Macie mnie pewnie za zdzirę.Może to niewłaściwe, ale we troje się kochamy. Wspólnie tworzą mój ideał. I nie, oni nie są gejami. Oprócz przyjaźni łączę ich ja.
Zay to chłopak, który potrafi kogoś pobić w mojej obronie. Zatracił duszę, a ja pomagałam mu ją odzyskać. Hazz jest inny. Troskliwy, pomocny, nie potrafiłby uderzyć. Za to najbardziej ich kocham. Mówcie mi (T.I w skrócie) .
-Kocham Cię-powiedziałam do loczka,który po długiej podróży brał kąpiel w wannie.
Dołączyłam do niego, nic z siebie nie ściągając.
-Nie, proszę...-zaśmiał się chłopak widząc co robię.
-Tęskniłam-szepnęłam.
-Powtórz-zadziornie się uśmiechnął.
-Bardzo..Mi...Cię brakowało...-mówiłam kiedy Harry przerywał pocałunki, które z czasem stawały się coraz bardziej namiętne.
Wyszliśmy z wanny i poszliśmy do sypialni. Ściągnął ze mnie sukienkę i składał delikatne pocałunki na odkrytym ciele. Następne były majtki. Leżałam przed nim tak jak Bóg mnie stworzył.
-Jesteś taka piękna...-rzekł ukochany patrząc w moje oczy.
Kolejny pocałunek. Staliśmy się odważniejsi. Błądziliśmy rękoma po swoich ciałach, doprowadzając się wzajemnie do obłędu. Kiedy we mnie wszedł nasze mokre ciała skleiły się. Tak jakby cząsteczki powietrza nie chciały nas rozdzielać. Każdy jego ruch był spokojny, delikatny, a co najważniejsze pełen miłości. Miłości do mnie. Kochaliśmy się w każdym znaczeniu tego słowa. Mimo, że seks z Zaynem był inny, to było coś co łączyło to. Macie racje. To była miłość. Ludzie twierdzili, że taki "związek" jest niemożliwy, nieodpowiedni, ale miłość nie wybiera. Z mulatem miałam orgazm, z loczkiem byłam spełniona.
Kiedy oboje doszliśmy do celu opadliśmy na łóżko. Wtuliłam się w jego nagi tors i zasnęłam. Obudziłam się o 10 rano następnego dnia. Zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam moją drugą miłość życia.
-Dzień dobry-powiedziałam, jednocześnie przytulając od tyłu Zayna, który robił kawe.
-Jak się spało?
-Wyśmienicie-odpowiedziałam i złączyłam nasze usta w długim pocałunku-Gdzie Harry?
-Pojechał gdzieś-odpowiedział i znowu mnie pocałował.
Oderwałam się od jego cudownych ust i spojrzałam w czekoladowe oczy, w których były iskierki pożądania. Ponownie złączyliśmy się. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł na białą kanapę. W powietrzu można było wyczuć namiętność, która nas łączy. Czym prędzej zrzucił ze mnie sukienkę, która była jedyną rzeczą okrywającą moje ciało. Nie mogłam być gorsza i po chwili obnażyłam do końca Zayna. Wszedł we mnie gwałtownie. Poruszał się szybko, z zachłannością. Nawet mnie nie całował. Pieprzył się jak królik, ale zawsze szczytowałam. Kiedy czułam, że za chwilę będzie koniec zwolnił. Poruszał się we mnie całą swoją długością, przedłużając nasze podniecenie. Nagle przyśpieszył, a ja wydobyłam głośny jęk. To koniec. Objęłam go i szepnęłam "kocham Cię".
Ubraliśmy się, a do domu wparował zadowolony Harry. Pocałował mnie czule i rzekł:
-(T.I) mam dla ciebie niespodziankę! Jedziemy na wakacje!
Rzuciłam mu się na szyję. Kalifornia jest wspaniała, ale czasem miałam jej dość.
-Dokąd?-spytał chłopak stojący obok.
-Tak jak ustaliliśmy wcześniej-odpowiedział lokowaty i puścił mu oczko.
-To znaczy?-Zapytałam. Wspominałam wam, że zawsze chcieli dla mnie jak najlepiej?
-Malediwy-odrzekł Zayn.
Teraz to jemu rzuciłam się na szyję.
-Kiedy?-dodałam nadal wtulona w mulata.
-Za 2 tygodnie. Wcześniej nie mamy czasu.
Byliśmy szczęśliwi. Razem. Ale w ciągu tych dwóch tygodni zdążyło się wszystko spieprzyć.
*Tydzień później*
-Nie dam rady-powiedziałam, kiedy Harry się we mnie poruszał.
-Dasz radę, jeszcze chwila. -po czym przyspieszył.
-Kocham Cię- powiedział, kiedy ze mnie wychodził.
Leżeliśmy nadzy obok siebie. W pomieszczeniu słuchać było nasze przyspieszone oddechy.
-Co jest z Zaynem?-zapytałam, gdyż chłopak od kilku dni nawet mnie nie pocałował.
-Nie wiem.
-Martwię się.
-Nie masz czym-odpowiedział i zaczął mnie całować. W czasie, gdy pogłębialiśmy pocałunki do domu wpadł Zayn.
Spojrzał na nas krzywo się uśmiechając i wyszedł na taras.
-Pogadam z nim
-Dobrze-odpowiedziałam ukochanemu.
Harry ubrał bokserki i wyszedł.
Uwielbiałam na nich patrzeć. Byli wszystkim co chciałam. Kochałam ich najbardziej na świecie.
Zaniepokoiłam się, gdy chłopcy zaczęli się kłócić. Nie rozumiałam słów,które krzyczeli, ale te kłótnie powtarzały się ilekroć całowałam Harrego lub uprawiałam z nim seks.
2 dni przed wyjazdem poszłam do mulata porozmawiać.
-Nie powinniście się kłócić. Jesteście przyjaciółmi.-tłumaczyłam-Chcecie to zniszczyć? Boli mnie, kiedy krzyczycie, a ja nawet nie wiem o co chodzi. Proszę, powiesz mi?
-Nie musisz tego wiedzieć-odburknął.
-Zayn...proszę
Nalegałam na niego, aby mi powiedział, ale po chwili tego żałowałam.
-Ty! Ty jesteś powodem naszych kłótni! Kochasz go bardziej! (T.I.) robię dla Ciebie wszystko, ale ty wolisz jego! Ranisz mnie tym! Dlatego się już nie przyjaźnimy. Jestem tu, bo nie potrafię z Ciebie zrezygnować!-wykrzyczał i poszedł do pokoju.
Zniszczyłam przyjaźń, która trwała zanim pojawiłam się ja. Wiedziałam, że jeśli chce, aby ją odbudowali, ja muszę zniknąć. Nie potrafiłam się z tym pogodzić, ale nie było innego wyjścia. Postanowiłam wyjechać jeszcze tej samej nocy. Po cichu się spakowałam i kiedy byłam pewna, że oboje są w głębokim śnie ucałowałam ich. Na stole został tylko mój list:
"Wyjeżdżam. Nie mogę być z wami dalej wiedząc, że zniszczyłam waszą przyjaźń. Kocham Was z całego serca, które pękło, gdy podjęłam tą decyzję. Tak bardzo chciałaby, abyście dalej się przyjaźnili. Nie szukajcie, nie dzwońcie i nie piszcie do mnie. Mnie już nie ma. Obiecuję, że zawsze będę o was myśleć i zawsze będę was kochać. Wyśle do was co jakiś czas list, w którym dam wam znać, że żyję.
Całuję
(T.I)"
_____________________________________
nie wiem czy można nazwać to imaginem +18 :P
weną był film "Savages" <3
czwartek, 10 stycznia 2013
Imagin Niall
muzyka*
-Nienawidzę Cię!-z Twoich oczu poleciały pierwsze łzy.
-(T.I) poczekaj! Błagam! Wszystko Ci wyjaśnię!-chłopak próbował wszystkiego, aby Cię zatrzymać.
-Nie Niall, mam dość! Jak mogłeś mi to zrobić?! Kochałam Cię jak głupia, a ty?! Zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką! Jesteś nikim!-wykrzyczałaś wszystkie te słowa, po czym wybiegłaś z domu.
-(T.I)....Przepraszam-blondyn powiedział to zbyt cicho, by Twoje złamane serce mogło to usłyszeć.
*kilka godzin wcześniej*
-(I.T) ja...ja Cię...ja Cię zdradziłam-przed Tobą stała twoja przyjaciółka, która już za chwilę miała powiedzieć coś co nie powinnaś była usłyszeć.
-Co masz na myśli?-Twoje serce zaczęło szybciej bić, a krew pulsowała w Twoich żyłach.
-Ja...miałam romans z Niallem.
Twój świat się zawalił. (I.T.P) romansowała z miłością Twojego życia wiedząc jak bardzo go kochasz.
Jedyne na co było Cię stać w tamtej chwili to uderzenie jej w twarz.
Wróciłaś do waszego, a raczej jego domu i spakowałaś swoje rzeczy. Chciałaś udać się do Liama, gdyż traktowałaś go jak brata. Schodząc z walizkami na dół do domu wpadł Niall.
-Cześć kochanie! Co.. co Ty robisz?
-Usuwam się z twojego życia. Jutro przyjdę po resztę.-Twój ton głosu był obojętny.
-Ale jak to? Dlaczego?-dopytywał zdezorientowany chłopak.
-Pff... Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. (I.T.P) mi wszystko powiedziała. Mam nadzieję, że jesteś z siebie dumny.-zaczęły puszczać Ci nerwy.
-(T.I) to nie tak! To była jednorazowa przygoda! Nigdy więcej tego nie zrobiłem! Dobrze wiesz, jak bardzo Cię kocham!-chciał wyrwać Ci walizki, ale mu się nie udało.
-Niall, zraniłeś mnie!
*perspektywa Nialla*
"Co ja narobiłem?! Muszę ja odzyskać* Wybiegłem z domu, a moim oczom ukazał się tłum ludzi na ulicy oraz nadjeżdżająca karetka.
-Przepraszam, co się stało?-zapytałem przypadkowego mężczyznę.
-Jakąś młodą kobietę potrąciło auto.
-(T.I)....-moje policzki zalały się łzami, a serce coraz wolniej biło. Ocknąłem się, gdy lekarze kazali się wszystkim rozejść. Przepchnąłem się do przodu i upadłem na kolana obok jej ciała. Złapałem jej zimną dłoń i czułeś jak uchodzi z niej życie.
-(T.I) przepraszam! Błagam nie umieraj! Przecież przysięgałaś, że mnie nigdy nie opuścisz! (T.I) proszę Cię! Dasz radę...-szepnąłem, kiedy ktoś mnie od niej odciągnął.
-Puść! Zostaw!-szarpałem się, nie mogłem pozwolić jej odejść.
-Niall, pojedziemy do szpitala! Uspokój się!-krzyczał znajomy głos.
*w szpitalu*
Od kilku godzin siedzimy w poczekalni czekając na jakąkolwiek informacje.
-To moja wina, to wszystko przeze mnie.
-Niall to nie Twoja wina, słyszysz?
-To przeze mnie ona tam leży. To przeze mnie walczy teraz o życie, a ja nawet nie mogę jej pomóc!
W tym momencie z sali wyszedł lekarz.
-Co z nią?-spytał Liam.
-Przykro mi...
Nie słuchałem co dalej. (T.I) odeszła, a wraz z nią sens mojego życia.
-Mogę ją zobaczyć?-spytałem osłabionym od szlochu głosem.
-No dobrze, ale tylko chwilę.
Leżała tam, taka blada i bezbronna. Jej usta, które cały czas były malinowe teraz straciły swój kolor. Wyglądała okropnie przez te wszystkie opatrunki i siniaki.
-Obiecałaś... obiecałaś, że mnie nie zostawisz... wiem, to wszystko moja wina, ale z czasem moglibyśmy to wszystko odbudować...(T.I) tak bardzo Cię kocham- nie dałem rady nic więcej powiedzieć.
*kilka miesięcy później*
-Niall, proszę przyjdź. Rozerwiesz się-El próbowała mnie namówić, abym do nich wpadł.-Musisz zacząć normalnie żyć. Nam też jest ciężko, ale (T.I) na pewno chciałby, żebyś był szczęśliwy.
-Dobrze przyjdę.
-Super. To do wieczora.
Koniec rozmowy.
-Kto dzwonił?-obok mnie usiadł Harry, z którym mieszkam od jej pogrzebu.
-Eleanor, zaprosiła nas na wieczór.-odpowiedziałem obojętnie. Wiem, że przyjaciele chcą mi pomóc, doceniam to, ale ja nie potrafię żyć bez niej. Nie potrafię.
-Niall, czego Ci brak?-zapytał Hazza.
-Wszystkiego. Rozmów z nią, jej opowieści o tym, jak minął dzień. Brak mi jej chropawego ciemnego głosu, jej śmiechu, listów, które do mnie pisała i które pisałem do niej. Brak mi jej oczu i zapachu włosów i smaku jej oddechu. Brak mi kurwa wszystkiego. Brak mi poczucia jej istnienia, bo lepiej się czułem wiedząc, że ona istnieje, że ktoś taki jak ona istnieje. Przede wszystkim brak mi chyba tego, że wiedziałem, że ją znowu zobaczę. Zawsze myślałem, że ją znowu zobaczę...
-Nienawidzę Cię!-z Twoich oczu poleciały pierwsze łzy.
-(T.I) poczekaj! Błagam! Wszystko Ci wyjaśnię!-chłopak próbował wszystkiego, aby Cię zatrzymać.
-Nie Niall, mam dość! Jak mogłeś mi to zrobić?! Kochałam Cię jak głupia, a ty?! Zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką! Jesteś nikim!-wykrzyczałaś wszystkie te słowa, po czym wybiegłaś z domu.
-(T.I)....Przepraszam-blondyn powiedział to zbyt cicho, by Twoje złamane serce mogło to usłyszeć.
*kilka godzin wcześniej*
-(I.T) ja...ja Cię...ja Cię zdradziłam-przed Tobą stała twoja przyjaciółka, która już za chwilę miała powiedzieć coś co nie powinnaś była usłyszeć.
-Co masz na myśli?-Twoje serce zaczęło szybciej bić, a krew pulsowała w Twoich żyłach.
-Ja...miałam romans z Niallem.
Twój świat się zawalił. (I.T.P) romansowała z miłością Twojego życia wiedząc jak bardzo go kochasz.
Jedyne na co było Cię stać w tamtej chwili to uderzenie jej w twarz.
Wróciłaś do waszego, a raczej jego domu i spakowałaś swoje rzeczy. Chciałaś udać się do Liama, gdyż traktowałaś go jak brata. Schodząc z walizkami na dół do domu wpadł Niall.
-Cześć kochanie! Co.. co Ty robisz?
-Usuwam się z twojego życia. Jutro przyjdę po resztę.-Twój ton głosu był obojętny.
-Ale jak to? Dlaczego?-dopytywał zdezorientowany chłopak.
-Pff... Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. (I.T.P) mi wszystko powiedziała. Mam nadzieję, że jesteś z siebie dumny.-zaczęły puszczać Ci nerwy.
-(T.I) to nie tak! To była jednorazowa przygoda! Nigdy więcej tego nie zrobiłem! Dobrze wiesz, jak bardzo Cię kocham!-chciał wyrwać Ci walizki, ale mu się nie udało.
-Niall, zraniłeś mnie!
*perspektywa Nialla*
"Co ja narobiłem?! Muszę ja odzyskać* Wybiegłem z domu, a moim oczom ukazał się tłum ludzi na ulicy oraz nadjeżdżająca karetka.
-Przepraszam, co się stało?-zapytałem przypadkowego mężczyznę.
-Jakąś młodą kobietę potrąciło auto.
-(T.I)....-moje policzki zalały się łzami, a serce coraz wolniej biło. Ocknąłem się, gdy lekarze kazali się wszystkim rozejść. Przepchnąłem się do przodu i upadłem na kolana obok jej ciała. Złapałem jej zimną dłoń i czułeś jak uchodzi z niej życie.
-(T.I) przepraszam! Błagam nie umieraj! Przecież przysięgałaś, że mnie nigdy nie opuścisz! (T.I) proszę Cię! Dasz radę...-szepnąłem, kiedy ktoś mnie od niej odciągnął.
-Puść! Zostaw!-szarpałem się, nie mogłem pozwolić jej odejść.
-Niall, pojedziemy do szpitala! Uspokój się!-krzyczał znajomy głos.
*w szpitalu*
Od kilku godzin siedzimy w poczekalni czekając na jakąkolwiek informacje.
-To moja wina, to wszystko przeze mnie.
-Niall to nie Twoja wina, słyszysz?
-To przeze mnie ona tam leży. To przeze mnie walczy teraz o życie, a ja nawet nie mogę jej pomóc!
W tym momencie z sali wyszedł lekarz.
-Co z nią?-spytał Liam.
-Przykro mi...
Nie słuchałem co dalej. (T.I) odeszła, a wraz z nią sens mojego życia.
-Mogę ją zobaczyć?-spytałem osłabionym od szlochu głosem.
-No dobrze, ale tylko chwilę.
Leżała tam, taka blada i bezbronna. Jej usta, które cały czas były malinowe teraz straciły swój kolor. Wyglądała okropnie przez te wszystkie opatrunki i siniaki.
-Obiecałaś... obiecałaś, że mnie nie zostawisz... wiem, to wszystko moja wina, ale z czasem moglibyśmy to wszystko odbudować...(T.I) tak bardzo Cię kocham- nie dałem rady nic więcej powiedzieć.
*kilka miesięcy później*
-Niall, proszę przyjdź. Rozerwiesz się-El próbowała mnie namówić, abym do nich wpadł.-Musisz zacząć normalnie żyć. Nam też jest ciężko, ale (T.I) na pewno chciałby, żebyś był szczęśliwy.
-Dobrze przyjdę.
-Super. To do wieczora.
Koniec rozmowy.
-Kto dzwonił?-obok mnie usiadł Harry, z którym mieszkam od jej pogrzebu.
-Eleanor, zaprosiła nas na wieczór.-odpowiedziałem obojętnie. Wiem, że przyjaciele chcą mi pomóc, doceniam to, ale ja nie potrafię żyć bez niej. Nie potrafię.
-Niall, czego Ci brak?-zapytał Hazza.
-Wszystkiego. Rozmów z nią, jej opowieści o tym, jak minął dzień. Brak mi jej chropawego ciemnego głosu, jej śmiechu, listów, które do mnie pisała i które pisałem do niej. Brak mi jej oczu i zapachu włosów i smaku jej oddechu. Brak mi kurwa wszystkiego. Brak mi poczucia jej istnienia, bo lepiej się czułem wiedząc, że ona istnieje, że ktoś taki jak ona istnieje. Przede wszystkim brak mi chyba tego, że wiedziałem, że ją znowu zobaczę. Zawsze myślałem, że ją znowu zobaczę...
Imagin Harry
Jesteś siostrzenicą Paula i spędzasz u niego wakacje. On
chcąc wyjść na kolację ze swoją żoną poprosił Cię, abyś zajęła się dziećmi. Na
ten wieczór nie miałaś żadnych planów, więc się zgodziłaś. Pół godziny po
wyjściu Paula do jego domu przyszli chłopcy. Mieli pogadać z menagerem na temat
występu na iTunes . Otwierając im drzwi byłaś byłaś ubrana w bokserkę i bardzo krótkie szorty. Zdziwiło
Cię to, że o takiej porze ktoś przyszedł. Nie pewnie otworzyłaś drzwi, a chłopcy
na Twój widok oniemieli tylko Harry szeroko się uśmiechnął .
-Jest Paul?-zapytał Liam
-Nie, niedawno wyszedł.-odpowiedziałaś lekko speszona.
-A Ty kim jesteś?-spytał Harry zalotnie się uśmiechając.
-(T.I). Jestem jego siostrzenicą.
-W takim razie my już pójdziemy. Możesz mu przekazać, że byliśmy?-powiedział
Lou.
-Oczywiście.-tym razem to Ty się słodko uśmiechałaś.
Kiedy chłopcy poszli wróciłaś do dzieci, ale po 5 minutach
znowu ktoś się dobijał do drzwi. Tym razem założyłaś długi sweter. Po
otworzeniu drzwi Twoim oczom ukazał się Harry z jedną różą.
-Bez swetra było Ci lepiej.-po czym delikatnie musnął Twoje
usta.
Zszokowana tym co się stało, wpuściłaś go do środka.
Wchodząc za nim do salonu zobaczyłaś, że szybko złapał kontakt z małymi i już
po chwili razem się bawiliście. Kiedy przyszła pora kąpania byłaś gotowa na to,
że będziesz cała mokra. Hazza zapowiedział, że Ci pomorze. Po 40 min wojowania
z wodą wyszliście cali mokrzy z łazienki i położyliście maluchy spać.
Zeszliście na dół i zaczęliście jeść kanapki, wtedy Harry powiedział Ci, że
jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką w życiu widział. Wasze usta dzieliły
milimetry, kiedy usłyszeliście płacz Michael’a-John’a.
-Ja pójdę.- powiedział uśmiechający się Harry.
Czekając na niego zapisałaś mu w telefonie swój nr telefonu.
Kiedy po 20 min Hazza nie przychodził poszłaś sprawdzić co robi. Wchodząc do
pokoju mimowolnie się uśmiechnęłaś. Obok Miachel’a-John’a spał Harry. Nawet
podczas snu wyglądał pociągająco, więc jedyne co przyszło Ci w tym momencie do
głowy to pocałować go. Kiedy to zrobiłaś Harry obudził się, wziął Cię na ręce i
zaczął z Tobą biegać po całym domu. Na szczęście już po chwili miał dość i
położył Cię na kanapę, a sam usiadł obok.
-Chyba się zakochałem.- mówiąc to trochę się zarumienił.
-Ja chyba też.- powiedziałaś patrząc prosto w zielone oczka.
Po tych słowach Harry zaczął Cię namiętnie całować. Ta
chwila nie trwała wiecznie, bo do domu wszedł Paul z żoną. Na wasz widok
uśmiechnęli się i poszli na góre. Harry ostatni raz Cię pocałował i poszedł do
domu. Leżąc w łóżku dostałaś sms’a:
„Dopiero Cię poznałem, a już namieszałaś mi w głowie.
Spotkajmy się jutro. Xx Harry ”
_________________________________________________________
środa, 9 stycznia 2013
Epilog
Oboje są przekonani, że połączyło ich uczucie nagłe. Piękna jest taka pewność, ale niepewność piękniejsza. Sądzą, że skoro nie znali się wcześniej, nic między nimi nigdy się nie działo. A co na to ulice, schody, korytarze, na których mogli się od dawna mijać? Chciałabym ich zapytać, czy nie pamiętają- może w drzwiach obrotowych kiedyś twarzą w twarz? jakieś "przepraszam" w ścisku? głos "pomyłka" w słuchawce? - ale znam ich odpowiedź. Nie, nie pamiętają. Bardzo by ich zdziwiło, że od dłuższego już czasu bawił się nimi przypadek. Jeszcze nie całkiem gotów zamienić się dla nich w los, zbliżał ich i oddalał, zabiegał im drogę i tłumiąc chichot odskakiwał w bok. Były znaki, sygnały, cóż z tego, że nieczytelne. Może trzy lata temu albo w zeszły wtorek pewien listek przefrunął z ramienia na ramię? Było coś zgubionego i podniesionego. Kto wie, czy już nie piłka w zaroślach dzieciństwa? Były klamki i dzwonki, na których zawczasu dotyk kładł się na dotyk. Walizki obok siebie w przechowalni. Był może pewnej nocy jednakowy sen, natychmiast po zbudzeniu zamazany. Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie.
________________________________
definitywny koniec :)
wkrótce zacznę pisać kolejnego bloga, zainteresowani mogą napisać na tt @annieroz
wtorek, 8 stycznia 2013
Rozdział 13
Jakiś czas później...
*Narrator
-Zayn?Co ty tu robisz?!-przed nią stał chłopak jej marzeń. Facet, z którym mogłaby przeżyć resztę swojego życia. W oczach malowało się zdziwienie, ale i radość.
-Annie mi powiedziała, że lecisz do Polski, a jest coś co muszę Ci powiedzieć.
-Zayn przepraszam, ale śpieszę się.
-Wiem, ale to zajmie mi tylko chwilę.-spojrzał na nią swoim wzrokiem, dzięki któremu zawsze mu ulegała. Było tak i tym razem.
-No dobrze. I tak odprawę mam za półgodziny.-uśmiechnęła się. To dobry znak. Od pewnego czasu w ogóle tego nie robiła.
Udali się do kawiarni na lotnisku i usiedli przy małym stoliku.
-Więc wracasz do Polski tylko na dwa tygodnie?
-Tak. Później będę musiała wrócić do pracy.-Czy mi się wydaję, czy czuli się niezręcznie?
-Dobrze, ale chyba nie o tym chciałeś rozmawiać.
-Tak, masz rację. Chodziło mi to, że...Chodzi mi o to, że.... Och nie wiem jak zacząć-Na twarzy chłopaka pojawił się grymas., który sprawił, że dziewczyna przez moment poczuła motylki w brzuchu. Na szczęście soki trawienne szybko je uspokoiły.
-Najlepiej...
-Od początku. Tak wiem, ale to trudne.-Nawet nie pozwolił jej dokończyć. Bezczelny gość.-Alice tak bardzo chcę Cię mieć. Wiem, że to głupio brzmi, ale kocham Cię. Kocham twój sposób w jaki kichasz, kocham, kiedy jesz z pełną buzią i kiedy ze śmiechu dostajesz drgawek. Uwielbiam, kiedy masz z czymś problem, bo wtedy tak słodko się denerwujesz. Uwielbiam, kiedy zachowujesz się jak dziecko, o które trzeba się troszczyć. Ale ja chyba nie zawsze wiedziałem jak to robić i dlatego tak często przeze mnie płakałaś. Lecz mimo wszystko kocham Cię. Dla mnie jesteś perfekcyjna i jedyna.-jakie to urocze. I takie nierealne, bo przecież ludzie nie zmieniają się tak nagle, prawda? Prawda?
-...-nie dziwię się, że nie wie co powiedzieć. Szczerze mówiąc, mnie też zatkało.
-Alice proszę powiedz coś.
-Muszę iść- rzekła i odeszła ze łzami w oczach.
-Poczekaj!-co za typ! Tak brutalnie złapał ją za nadgarstek, zmuszając ją tym samym by na niego spojrzała.
-Na co?! Aż znowu ci się znudzę? Nie dzięki.
-Al...
-Wysłałam 12 listów. 12 głupich listów. Nie odpisałeś na żaden-o nie! Tylko nie to. Dopiero co nauczyła się nie płakać.-A teraz mówisz mi, że mnie kochasz. Wiesz Zayn? Tak się nie robi.
-Jakie listy? O czym ty mówisz?!-czyżby ktoś nie wiedział o co chodzi?
- O proszę cię! Dobrze wiesz o czym mówię!
-Alice ja naprawdę nic o tym nie wiem. Jakie listy?
-Moje listy pisane do ciebie! Pisałam je co miesiąc z nadzieją, że chociaż na jeden odpiszesz!
Wspominałam już, że ich rozmowę słyszą wszyscy?
-Nie dostałem ani jednego!
-Więc może panna idealna je chowała?!
-Co...?- Biedak, niczego nie rozumie.
"Samolot do Polski, bla...bla....bla"
-Muszę iść-powiedziała ocierając resztki łez z policzków. Zdecydowanie zapuchnięte oczy i tusz na całej twarzy jej nie pasują. Podziwiam ją. Miała swój honor, który kazał jej się kulturalnie pożegnać. Jak musieli się czuć, kiedy się żegnali podając sobie dłonie, a chcieli się tak mocno przytulić, jakby można było w jednym krótkim przytuleniu dotknąć serca sercem. Zanim odeszła dodała krótkie "zapomnij o mnie, o nas. To już minęło".
Koniec. Odeszła.
-Kocham Cię-powiedział to do siebie. Głupek, powinien za nią pobiec! Zatrzymać ją! A on? Stoi jak taki kołek.
Co za dziwak.
*Alice
Lecąc do domu, uświadomiłam sobie, że możemy się już nigdy w życiu nie spotkać. Nie jestem na to gotowa.
*Zayn
Znowu pozwoliłem jej odejść. Tym razem na dobre. Pocieszające jest przynajmniej to, że wieczorami patrzymy razem na to samo niebo...
*Narrator- 2 tyg. później. muzyka
-Cześć! Mam prośbę. Kochaj mnie dziś i nie opuszczaj jutro.Da się zrobić?-czy on śni? Fakt jest 15, ale czy to możliwe?
-Alice?!
Jej, wspaniały widok. Oboje są nareszcie szczęśliwi. Szkoda, że nikt nie widzi tego jak się przytulają.
-Co mam zrobić, żebyś już zawsze była szczęśliwa?
-Po prostu zakochaj się we mnie jak głupi i nieopamiętany.
O tak! Soczysty i namiętny buziak zawsze dobry!
Hmm, teraz to już się robi gorąco. Chyba już ich zostawię.
________________________________
mamy koniec :)
jeszcze tylko epilog ;)
dziękuję wszystkim, którzy to czytają :*
mam nadzieję, że opowiadanie się podobało ;P
epilog pojawi się jutro
dobranoc!
*Narrator
-Zayn?Co ty tu robisz?!-przed nią stał chłopak jej marzeń. Facet, z którym mogłaby przeżyć resztę swojego życia. W oczach malowało się zdziwienie, ale i radość.
-Annie mi powiedziała, że lecisz do Polski, a jest coś co muszę Ci powiedzieć.
-Zayn przepraszam, ale śpieszę się.
-Wiem, ale to zajmie mi tylko chwilę.-spojrzał na nią swoim wzrokiem, dzięki któremu zawsze mu ulegała. Było tak i tym razem.
-No dobrze. I tak odprawę mam za półgodziny.-uśmiechnęła się. To dobry znak. Od pewnego czasu w ogóle tego nie robiła.
Udali się do kawiarni na lotnisku i usiedli przy małym stoliku.
-Więc wracasz do Polski tylko na dwa tygodnie?
-Tak. Później będę musiała wrócić do pracy.-Czy mi się wydaję, czy czuli się niezręcznie?
-Dobrze, ale chyba nie o tym chciałeś rozmawiać.
-Tak, masz rację. Chodziło mi to, że...Chodzi mi o to, że.... Och nie wiem jak zacząć-Na twarzy chłopaka pojawił się grymas., który sprawił, że dziewczyna przez moment poczuła motylki w brzuchu. Na szczęście soki trawienne szybko je uspokoiły.
-Najlepiej...
-Od początku. Tak wiem, ale to trudne.-Nawet nie pozwolił jej dokończyć. Bezczelny gość.-Alice tak bardzo chcę Cię mieć. Wiem, że to głupio brzmi, ale kocham Cię. Kocham twój sposób w jaki kichasz, kocham, kiedy jesz z pełną buzią i kiedy ze śmiechu dostajesz drgawek. Uwielbiam, kiedy masz z czymś problem, bo wtedy tak słodko się denerwujesz. Uwielbiam, kiedy zachowujesz się jak dziecko, o które trzeba się troszczyć. Ale ja chyba nie zawsze wiedziałem jak to robić i dlatego tak często przeze mnie płakałaś. Lecz mimo wszystko kocham Cię. Dla mnie jesteś perfekcyjna i jedyna.-jakie to urocze. I takie nierealne, bo przecież ludzie nie zmieniają się tak nagle, prawda? Prawda?
-...-nie dziwię się, że nie wie co powiedzieć. Szczerze mówiąc, mnie też zatkało.
-Alice proszę powiedz coś.
-Muszę iść- rzekła i odeszła ze łzami w oczach.
-Poczekaj!-co za typ! Tak brutalnie złapał ją za nadgarstek, zmuszając ją tym samym by na niego spojrzała.
-Na co?! Aż znowu ci się znudzę? Nie dzięki.
-Al...
-Wysłałam 12 listów. 12 głupich listów. Nie odpisałeś na żaden-o nie! Tylko nie to. Dopiero co nauczyła się nie płakać.-A teraz mówisz mi, że mnie kochasz. Wiesz Zayn? Tak się nie robi.
-Jakie listy? O czym ty mówisz?!-czyżby ktoś nie wiedział o co chodzi?
- O proszę cię! Dobrze wiesz o czym mówię!
-Alice ja naprawdę nic o tym nie wiem. Jakie listy?
-Moje listy pisane do ciebie! Pisałam je co miesiąc z nadzieją, że chociaż na jeden odpiszesz!
Wspominałam już, że ich rozmowę słyszą wszyscy?
-Nie dostałem ani jednego!
-Więc może panna idealna je chowała?!
-Co...?- Biedak, niczego nie rozumie.
"Samolot do Polski, bla...bla....bla"
-Muszę iść-powiedziała ocierając resztki łez z policzków. Zdecydowanie zapuchnięte oczy i tusz na całej twarzy jej nie pasują. Podziwiam ją. Miała swój honor, który kazał jej się kulturalnie pożegnać. Jak musieli się czuć, kiedy się żegnali podając sobie dłonie, a chcieli się tak mocno przytulić, jakby można było w jednym krótkim przytuleniu dotknąć serca sercem. Zanim odeszła dodała krótkie "zapomnij o mnie, o nas. To już minęło".
Koniec. Odeszła.
-Kocham Cię-powiedział to do siebie. Głupek, powinien za nią pobiec! Zatrzymać ją! A on? Stoi jak taki kołek.
Co za dziwak.
*Alice
Lecąc do domu, uświadomiłam sobie, że możemy się już nigdy w życiu nie spotkać. Nie jestem na to gotowa.
*Zayn
Znowu pozwoliłem jej odejść. Tym razem na dobre. Pocieszające jest przynajmniej to, że wieczorami patrzymy razem na to samo niebo...
*Narrator- 2 tyg. później. muzyka
-Cześć! Mam prośbę. Kochaj mnie dziś i nie opuszczaj jutro.Da się zrobić?-czy on śni? Fakt jest 15, ale czy to możliwe?
-Alice?!
Jej, wspaniały widok. Oboje są nareszcie szczęśliwi. Szkoda, że nikt nie widzi tego jak się przytulają.
-Co mam zrobić, żebyś już zawsze była szczęśliwa?
-Po prostu zakochaj się we mnie jak głupi i nieopamiętany.
O tak! Soczysty i namiętny buziak zawsze dobry!
Hmm, teraz to już się robi gorąco. Chyba już ich zostawię.
________________________________
mamy koniec :)
jeszcze tylko epilog ;)
dziękuję wszystkim, którzy to czytają :*
mam nadzieję, że opowiadanie się podobało ;P
epilog pojawi się jutro
dobranoc!
niedziela, 6 stycznia 2013
Rozdział 12
Tak więc dziś mija rok i 6 miesięcy od naszego rozstania. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego co miesiąc dostajesz ode mnie listy. Nie martw się. Ten jest ostatni. Pisałam Ci je, bo po prostu tęsknie, a z tęsknoty można zrobić wiele głupstw. Szkoda, że nie żaden z nich nie odpisałeś. Na ten też nie musisz. Już nawet nie czekam na listonosza.
W każdym bądź razie, w tym liście chce Ci opisać to co czuję.
Mówiąc szczerze to tracę oddech, gdy widujemy się przypadkiem. Może dlatego, że minęło tyle miesięcy, a Ty i tak wprawiasz moje serce w drżenie? Nie wiem. Nie potrafię Ci odpowiedzieć. Wiesz, jestem pewna, że nikt nie widzi Cie w sposób, w jaki ja to robię. Nawet ona. A właśnie. Słyszałam, że macie kryzys. Nie ukrywam, że jestem z tego powodu cholernie szczęśliwa. Skoro już jestem taka szczera, to przyznam Ci się do czegoś jeszcze. Tylko nikomu nie mów! Więc, przez cały ten czas gram pozerkę, aby nie płakać całymi wieczorami. Czasami mi się nie udaję i ryczę całą noc. Sam kiedyś powiedziałeś, że łzy nie oznaczają, ze ktoś jest słaby, tylko że ktoś był silny zbyt długo.
Powiem Ci coś jeszcze, nienawidzę Cię, ale nie chcę być bez ciebie. Nie wiem co mam jeszcze pisać.Z chęcią opisałabym, jak mi Cię brakuję, ale nie ma takich słów. To może opiszę Ci moje życie bez Ciebie? Nie. To głupi pomysł. Robię to przecież przez cały czas. To może opiszę jedno z naszych przypadkowych spotkań? Myślę, że to dobry pomysł.
Ostatnim razem spotkaliśmy się jakoś w listopadzie. Byłeś ze swoją dziewczyną (jak to okropnie brzmi) na zakupach. Los tak chciał, że tam pracuję. W czasie, gdy blondyna szukała ciuchów, Ty podszedłeś do mnie i nawiązaliśmy krótką rozmowę. Umówiliśmy się na kawę wieczorem. Szybko przypomnę Ci o czym rozmawialiśmy.
Najpierw ja opowiadałam co u mnie, a potem Ty opowiedziałeś mi to samo. Czułam się jak na początku naszej znajomości. Niewinne uśmieszki, przypadkowe muśnięcia dłoni, aż w końcu Twoja dziewczyna kazała Ci wracać. Powiedziałeś, że brakowało Ci tych rozmów i że moglibyśmy zostać przyjaciółmi. Oczywiście podzieliłam Twoje zdanie. No ale sam powiedz. Która para po rozstaniu się przyjaźni? Ale liczą się chęci!
Trochę szkoda, że dziś się nie spotkaliśmy, bo naprawdę ładnie wyglądałam. Ubrałam pamiętną bluzkę, rurki i czarne botki na koturnie. Może nic wspaniałego, ale gdybyś zobaczył na żywo, byłbyś zachwycony.
Chyba muszę już skończyć. Więc pokrótce przypomniałam nam nasz związek. Mimo tych chwil, w których przez Ciebie cierpiałam było wspaniale. Śmiało mogę mówić, ze jesteś jedyny dla mnie.Na koniec, chcę Ci życzyć szczęścia. Właściwie już je znalazłeś, ale nie wiem jak zakończyć. Pamiętaj! Jeśli będziesz chciał pogadać czy cokolwiek innego. Numer i mieszkanie nadal to samo.
P.s. Gdzieś, kiedyś będziesz czekał?
Twoja na zawsze Alice
______________________________
hmm... nie wiem jak napisać ostatni rozdział.
mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)
a tak w ogóle jest ktoś chętny na następne opowiadanie??
W każdym bądź razie, w tym liście chce Ci opisać to co czuję.
Mówiąc szczerze to tracę oddech, gdy widujemy się przypadkiem. Może dlatego, że minęło tyle miesięcy, a Ty i tak wprawiasz moje serce w drżenie? Nie wiem. Nie potrafię Ci odpowiedzieć. Wiesz, jestem pewna, że nikt nie widzi Cie w sposób, w jaki ja to robię. Nawet ona. A właśnie. Słyszałam, że macie kryzys. Nie ukrywam, że jestem z tego powodu cholernie szczęśliwa. Skoro już jestem taka szczera, to przyznam Ci się do czegoś jeszcze. Tylko nikomu nie mów! Więc, przez cały ten czas gram pozerkę, aby nie płakać całymi wieczorami. Czasami mi się nie udaję i ryczę całą noc. Sam kiedyś powiedziałeś, że łzy nie oznaczają, ze ktoś jest słaby, tylko że ktoś był silny zbyt długo.
Powiem Ci coś jeszcze, nienawidzę Cię, ale nie chcę być bez ciebie. Nie wiem co mam jeszcze pisać.Z chęcią opisałabym, jak mi Cię brakuję, ale nie ma takich słów. To może opiszę Ci moje życie bez Ciebie? Nie. To głupi pomysł. Robię to przecież przez cały czas. To może opiszę jedno z naszych przypadkowych spotkań? Myślę, że to dobry pomysł.
Ostatnim razem spotkaliśmy się jakoś w listopadzie. Byłeś ze swoją dziewczyną (jak to okropnie brzmi) na zakupach. Los tak chciał, że tam pracuję. W czasie, gdy blondyna szukała ciuchów, Ty podszedłeś do mnie i nawiązaliśmy krótką rozmowę. Umówiliśmy się na kawę wieczorem. Szybko przypomnę Ci o czym rozmawialiśmy.
Najpierw ja opowiadałam co u mnie, a potem Ty opowiedziałeś mi to samo. Czułam się jak na początku naszej znajomości. Niewinne uśmieszki, przypadkowe muśnięcia dłoni, aż w końcu Twoja dziewczyna kazała Ci wracać. Powiedziałeś, że brakowało Ci tych rozmów i że moglibyśmy zostać przyjaciółmi. Oczywiście podzieliłam Twoje zdanie. No ale sam powiedz. Która para po rozstaniu się przyjaźni? Ale liczą się chęci!
Trochę szkoda, że dziś się nie spotkaliśmy, bo naprawdę ładnie wyglądałam. Ubrałam pamiętną bluzkę, rurki i czarne botki na koturnie. Może nic wspaniałego, ale gdybyś zobaczył na żywo, byłbyś zachwycony.
Chyba muszę już skończyć. Więc pokrótce przypomniałam nam nasz związek. Mimo tych chwil, w których przez Ciebie cierpiałam było wspaniale. Śmiało mogę mówić, ze jesteś jedyny dla mnie.Na koniec, chcę Ci życzyć szczęścia. Właściwie już je znalazłeś, ale nie wiem jak zakończyć. Pamiętaj! Jeśli będziesz chciał pogadać czy cokolwiek innego. Numer i mieszkanie nadal to samo.
P.s. Gdzieś, kiedyś będziesz czekał?
Twoja na zawsze Alice
______________________________
hmm... nie wiem jak napisać ostatni rozdział.
mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)
a tak w ogóle jest ktoś chętny na następne opowiadanie??
piątek, 4 stycznia 2013
Rozdział 11
Widocznie nie tylko ja wpadłam na pomysł żeby Cię odwiedzić. Ona też tam była.Siedziała na w salonie, ubrana w Twoją koszulkę. Najdziwniejsze jest to, że chłopcy na mój widok zrobili wielkie oczy i powiedzieli "To wy nadal jesteście razem?!". Coś przegapiłam? Powiedzieli też, że ona przyjechała już z trzy tygodnie temu. To znaczyło tylko jedno. Mnie już dawno nie ma w Twoich planach.
A miało być tak pięknie...
-A-alice? Co ty tu robisz?
-Umierałam z bólu, z niepokoju o Ciebie, z miłości, z tęsknoty, ze wszystkiego po kolei, a Ty?-z moich oczu łzy leciały strumieniami, a głos drżał coraz bardziej z każdym wypowiadanym słowem.
-Alice, to nie jest tak jak myślisz!
-Nie? Więc jak jest?
-Alice! Dobrze wiesz, że tylko Ciebie chcę!-wtedy Tobie również poleciały łzy.
Przestałam słuchać co mówisz. Po prostu stałam i gapiłam się na Ciebie. Już nawet łzy mi przestały lecieć. Zacząłeś trząść moimi ramionami, ale to nic nie dało. Mnie już nie było. Odeszłam. choć nadal tam stałam.
-Żegnaj Zayn. Byłeś wszystkim co chciałam.
-Alice...-głos Ci się załamał. Nie zdołałeś nic więcej powiedzieć. I dobrze. Nie zniosłabym tego.
Odszedłeś choć miałeś szansę powiedzieć "Kocham i pragnę Cię mała!".
W nocy szlajałam się po mieście zastanawiając się , czy teraz w Twojej głowie jestem ja. Tak bardzo chciałam się wtedy obudzić. Ale żadne szczypanie nie pomagało. Pamiętam, jak w pewnym momencie spojrzałam w niebo i po cichu powiedziałam "Smutno mi, Boże. Nie potrafię pogodzić się z tym światem"
Wróciłam do Londynu i spakowałam resztę moich rzeczy z Twojego mieszkania. Dzwoniłeś do mnie i pisałeś, ale ja nie reagowałam. Musiałam o Tobie zapomnieć, choć było to nie wykonalne. Przyjaciele starali się mnie pocieszyć, ale lekiem na moje złamane serce byłeś Ty. Każdy kolejny dzień był taki sam. Dom-praca-dom, a w między czasie myślałam tylko i wyłącznie o Tobie. Ale wiesz? Pocieszałam się myślą, że skoro wytrzymałam bez Ciebie tydzień, więc wytrzymam też kolejny, i kolejny, i kolejny, aż w końcu przestanę je liczyć.
Pamiętam, że zadzwoniłeś do mnie w moje 19-ste urodziny. Od naszego rozstania minęły prawie dwa miesiące. Złożyłeś mi najgorsze życzenia z możliwych. Co za ironia losu. Życzyłeś mi prawdziwej miłości i szczęścia. Najgorsze jest to, że prawdziwą miłością jesteś Ty. To był ostatni raz kiedy się kontaktowaliśmy. Chciałam Cię zapytać o to jak trasa, jak chłopcy. Miałam tyle pytań, a nie potrafiłam ich zadać. Miedzy nami panowała niezręczna cisza. Postanowiłam ją zakończyć, więc podziękowałam za życzenia i się rozłączyłam. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo jesteś mi potrzebny do życia. W życiu byś nie zgadł co zrobiłam po Twoim telefonie. Odsłuchałam wszystkie Twoje wiadomości sprzed dwóch miesięcy. Mówiłeś, że nie potrafisz normalnie funkcjonować beze mnie lub, że jeśli oddzwonię to przyjedziesz. Tak bardzo chciałam do Ciebie jeszcze raz zadzwonić, powiedzieć tak po prostu, że tęsknię. Nie wiem, czy to coś by znaczyło, bo w sumie nie chciałam Ci zniszczyć życia jakie sobie z nią ułożyłeś. Ja chciałam Ci tylko powiedzieć, że tęsknię. Że kurwa tęsknię. Ale było już za późno. Ty i ja to coś co nie ma prawa znów zaistnieć.
Nie martw się. Jeszcze do Ciebie napiszę.
A miało być tak pięknie...
-A-alice? Co ty tu robisz?
-Umierałam z bólu, z niepokoju o Ciebie, z miłości, z tęsknoty, ze wszystkiego po kolei, a Ty?-z moich oczu łzy leciały strumieniami, a głos drżał coraz bardziej z każdym wypowiadanym słowem.
-Alice, to nie jest tak jak myślisz!
-Nie? Więc jak jest?
-Alice! Dobrze wiesz, że tylko Ciebie chcę!-wtedy Tobie również poleciały łzy.
Przestałam słuchać co mówisz. Po prostu stałam i gapiłam się na Ciebie. Już nawet łzy mi przestały lecieć. Zacząłeś trząść moimi ramionami, ale to nic nie dało. Mnie już nie było. Odeszłam. choć nadal tam stałam.
-Żegnaj Zayn. Byłeś wszystkim co chciałam.
-Alice...-głos Ci się załamał. Nie zdołałeś nic więcej powiedzieć. I dobrze. Nie zniosłabym tego.
Odszedłeś choć miałeś szansę powiedzieć "Kocham i pragnę Cię mała!".
W nocy szlajałam się po mieście zastanawiając się , czy teraz w Twojej głowie jestem ja. Tak bardzo chciałam się wtedy obudzić. Ale żadne szczypanie nie pomagało. Pamiętam, jak w pewnym momencie spojrzałam w niebo i po cichu powiedziałam "Smutno mi, Boże. Nie potrafię pogodzić się z tym światem"
Wróciłam do Londynu i spakowałam resztę moich rzeczy z Twojego mieszkania. Dzwoniłeś do mnie i pisałeś, ale ja nie reagowałam. Musiałam o Tobie zapomnieć, choć było to nie wykonalne. Przyjaciele starali się mnie pocieszyć, ale lekiem na moje złamane serce byłeś Ty. Każdy kolejny dzień był taki sam. Dom-praca-dom, a w między czasie myślałam tylko i wyłącznie o Tobie. Ale wiesz? Pocieszałam się myślą, że skoro wytrzymałam bez Ciebie tydzień, więc wytrzymam też kolejny, i kolejny, i kolejny, aż w końcu przestanę je liczyć.
Pamiętam, że zadzwoniłeś do mnie w moje 19-ste urodziny. Od naszego rozstania minęły prawie dwa miesiące. Złożyłeś mi najgorsze życzenia z możliwych. Co za ironia losu. Życzyłeś mi prawdziwej miłości i szczęścia. Najgorsze jest to, że prawdziwą miłością jesteś Ty. To był ostatni raz kiedy się kontaktowaliśmy. Chciałam Cię zapytać o to jak trasa, jak chłopcy. Miałam tyle pytań, a nie potrafiłam ich zadać. Miedzy nami panowała niezręczna cisza. Postanowiłam ją zakończyć, więc podziękowałam za życzenia i się rozłączyłam. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo jesteś mi potrzebny do życia. W życiu byś nie zgadł co zrobiłam po Twoim telefonie. Odsłuchałam wszystkie Twoje wiadomości sprzed dwóch miesięcy. Mówiłeś, że nie potrafisz normalnie funkcjonować beze mnie lub, że jeśli oddzwonię to przyjedziesz. Tak bardzo chciałam do Ciebie jeszcze raz zadzwonić, powiedzieć tak po prostu, że tęsknię. Nie wiem, czy to coś by znaczyło, bo w sumie nie chciałam Ci zniszczyć życia jakie sobie z nią ułożyłeś. Ja chciałam Ci tylko powiedzieć, że tęsknię. Że kurwa tęsknię. Ale było już za późno. Ty i ja to coś co nie ma prawa znów zaistnieć.
Nie martw się. Jeszcze do Ciebie napiszę.
czwartek, 3 stycznia 2013
Imagin z Harrym
Jesteś umówiona na prywatną wizytę ze stomatologiem . Na miejsce przyszłaś 20 min przed czasem. Kiedy weszłaś jedyną osobą na korytarzu był chłopak czekający przed gabinetem. Usiadłaś obok niego, gdyż były tylko trzy krzesła, w dodatku połączone ze sobą. Na początku Cię nie zauważył bo miał słuchawki w uszach, a jego głowa zwrócona była w innym kierunku. Kątem oka dostrzegłaś, że spod czapki wystawały mu loki. Nudziłaś się, więc dla zabicia czasu grałaś na telefonie. W pewnym momencie lokowaty odezwał się.
-Cześć!
Zaskoczona spojrzałaś na niego. Pierwsze co Cię zachwyciło to jego cudowne oczy.
-Hej.- odpowiedziałaś z lekkim rumieńcem, bo dopiero teraz doszło do Ciebie kim on jest.
-Jak masz na imię?
-(T.I) . – przedstawiłaś się.
-A ja Harry! – powiedział zalotnie się uśmiechając.
Jego uśmiech na żywo wyglądał zdecydowanie lepiej niż na zdjęciach. Zastanawiałaś się, jak to możliwe, że coś pięknego tak naprawdę jest jeszcze piękniejsze. Z rozmyślań wyrwał Cię jego głos.
-Coś się stało? –zapytał lekko zdenerwowany chłopak.
-Nie, po prostu nie wierzę, że spotkałam Harrego Styles'a!!- powiedziałaś z zachwytem.
-Ja też nie wierzyłem, że czekając na korytarzu u dentysty spotkam anioła.- mówiąc to patrzył Ci prosto w oczy.
Kiedy to usłyszałaś Twoja twarz zrobiła się czerwona, a on się uśmiechnął.
-Gdzie Ty tu widzisz anioła?
-Siedzi obok mnie.- w tym momencie nachylił się i pocałował Cię w policzek.
Rozmawialiście jeszcze przez kilka minut, ale z gabinetu wyszła jego siostra co oznaczało, że teraz twoja kolej. Pożegnałaś się nim i ostatni raz spojrzałaś w jego szmaragdowe oczy. Z gabinetu wyszłaś po upływie pół godziny. Zauważyłaś, że na miejscu gdzie siedziałaś leży karteczka. Podniosłaś ją a niej napisane było:
„*** *** ***, proszę zadzwoń do mnie. H.”
Schowałaś ją do kieszeni i wyszłaś z myślą, że jeszcze dziś do niego napiszesz.
___________
może być?
Rozdział 10
A jednak nasz statek płynął prosto na górę lodową. Blondyna nie dała nam spokoju. Przez cały tydzień się spotykaliście, niby przypadkiem. Najgorsze w tym wszystkim było to, że mnie okłamywałeś. Wychodząc mówiłeś, że idziesz do kumpli, a spotykałeś się z nią. Oczywiście ja nie chciałam wierzyć, kiedy ktoś mówił, że widział was razem w okolicy. "To niemożliwe. Przecież on kocha mnie. Tylko mnie"-odpowiadałam za każdym razem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kiedy zasypiałam sama w Twoim pokoju, Ty pieprzyłeś się z nią w jej sypialni. To od Twojej rodzicielki dowiedziałam się, że była Twoją pierwszą miłością. Teraz wiem, że to przysłowie "stara miłość nie rdzewieje" jest prawdziwe.
W piątek wróciliśmy do Londynu i pomogłam Ci się pakować. Przypominasz sobie naszą rozmowę? Nie? Postaram się Ci ją przypomnieć.
-Zayn, proszę powiedz mi, co się z nami stanie.Bo wiesz, ja wszystko wytrzymam. Muszę tylko czuć, że Ty mnie kochasz.
-Alice..Kocham Cię najbardziej na świecie.
Pamiętasz mój niemy uśmiech? Tak bardzo chciałbym w to wierzyć.
W sobotę o godzinie 10.15 startował samolot, który miał Cię zabrać w trasę. Nigdy nie umiałam się żegnać. Właściwie nie powinno się być w tym dobrym.
Nie mówiliśmy nic. Po prostu staliśmy i na siebie patrzyliśmy. Chyba oboje myśleliśmy, że im później się pożegnamy, tym później mnie opuścisz.
Kiedy odchodzi ten ktoś czujesz, że miłość zawodzi. A jednak robisz wszystko, żeby być najdłużej przy nim, odłożyć pożegnanie z nadzieją, że zostanie...
Niestety tak nie było. Głos z głośników poinformował nas, że trzeba iść na odprawę. Nadal milcząc przytuliliśmy się, z obawą, że możemy tego nie przetrwać. Jeszcze ostatni całus, jeszcze ostatnie spojrzenie. Musiałam zapamiętać odcień twych oczu, bym odnalazła je, gdy wrócisz.
Poleciałeś. Zostawiłeś mnie samą w pustym mieście, w którym pełno jest tylko Twojej nieobecności.
Wróciłam do domu i spakowałam najpotrzebniejsze ubrania i wróciłam na Avondale. Brakowało mi tego małego pokoju, supermarketu na przeciwko. Brakowało mi Ciebie, stojącego w drzwiach mieszkania. Annie
przygotowała wieczór filmowy, bylebym tylko nie myślała o tym jak bardzo tęsknie. Nawet Brad Pitt przestał mi się podobać. W każdym aktorze, a później i osobie napotkanej na ulicy, widziałam Ciebie. Widziałam to zalotne spojrzenie i ten zadziorny uśmiech.
Przez pierwsze dwa tygodnie dzwoniłeś codziennie i wysyłałeś co najmniej 3 smsy. Później tylko dzwoniłeś. Doszło do tego, że nie odbierałeś moich połączeń, a jedynie pisałeś, że tęsknisz i, że jesteś zbyt zmęczony by rozmawiać. Jej też tak mówiłeś? Wiem! To pewnie przez te rozmowy z nią nie dzwoniłeś do mnie. Po jakimś czasie, nieoczekiwanie napisałeś "Co u Ciebie?". Odpisałam "Palę marlboro, czekam, aż zadzwonisz". Nic. Kamień w wodę. Nie odpisałeś, nie zadzwoniłeś. Zastanawiałam się, czy to może moja wina, ale przecież nie zrobiłam nic złego. Chyba. W tamtej chwili wiedziałam, że jeśli nadal mamy być razem, muszę zrobić jedno. Polecieć do Ciebie i to wszystko wyjaśnić.
Szkoda, że nie widziałeś swojej miny, gdy zobaczyłeś mnie w drzwiach swojego pokoju. Na pewno byś się uśmiał. Chyba, żadne z nas nie wiedziało, że dopiero teraz zaczniemy tonąć.
_____________________________________
powoli zbliżamy się do końca :)
chcę napisać kolejne opowiadanie, w związku z tym możecie głosować kto będzie głównym bohaterem ;)
tymczasem dziękuję za 133 wejścia *__*
ps. za chwilę wstawię imagina, więc jeśli ktoś jest chętny, niech chwilkę poczeka ;P
W piątek wróciliśmy do Londynu i pomogłam Ci się pakować. Przypominasz sobie naszą rozmowę? Nie? Postaram się Ci ją przypomnieć.
-Zayn, proszę powiedz mi, co się z nami stanie.Bo wiesz, ja wszystko wytrzymam. Muszę tylko czuć, że Ty mnie kochasz.
-Alice..Kocham Cię najbardziej na świecie.
Pamiętasz mój niemy uśmiech? Tak bardzo chciałbym w to wierzyć.
W sobotę o godzinie 10.15 startował samolot, który miał Cię zabrać w trasę. Nigdy nie umiałam się żegnać. Właściwie nie powinno się być w tym dobrym.
Nie mówiliśmy nic. Po prostu staliśmy i na siebie patrzyliśmy. Chyba oboje myśleliśmy, że im później się pożegnamy, tym później mnie opuścisz.
Kiedy odchodzi ten ktoś czujesz, że miłość zawodzi. A jednak robisz wszystko, żeby być najdłużej przy nim, odłożyć pożegnanie z nadzieją, że zostanie...
Niestety tak nie było. Głos z głośników poinformował nas, że trzeba iść na odprawę. Nadal milcząc przytuliliśmy się, z obawą, że możemy tego nie przetrwać. Jeszcze ostatni całus, jeszcze ostatnie spojrzenie. Musiałam zapamiętać odcień twych oczu, bym odnalazła je, gdy wrócisz.
Poleciałeś. Zostawiłeś mnie samą w pustym mieście, w którym pełno jest tylko Twojej nieobecności.
Wróciłam do domu i spakowałam najpotrzebniejsze ubrania i wróciłam na Avondale. Brakowało mi tego małego pokoju, supermarketu na przeciwko. Brakowało mi Ciebie, stojącego w drzwiach mieszkania. Annie
przygotowała wieczór filmowy, bylebym tylko nie myślała o tym jak bardzo tęsknie. Nawet Brad Pitt przestał mi się podobać. W każdym aktorze, a później i osobie napotkanej na ulicy, widziałam Ciebie. Widziałam to zalotne spojrzenie i ten zadziorny uśmiech.
Przez pierwsze dwa tygodnie dzwoniłeś codziennie i wysyłałeś co najmniej 3 smsy. Później tylko dzwoniłeś. Doszło do tego, że nie odbierałeś moich połączeń, a jedynie pisałeś, że tęsknisz i, że jesteś zbyt zmęczony by rozmawiać. Jej też tak mówiłeś? Wiem! To pewnie przez te rozmowy z nią nie dzwoniłeś do mnie. Po jakimś czasie, nieoczekiwanie napisałeś "Co u Ciebie?". Odpisałam "Palę marlboro, czekam, aż zadzwonisz". Nic. Kamień w wodę. Nie odpisałeś, nie zadzwoniłeś. Zastanawiałam się, czy to może moja wina, ale przecież nie zrobiłam nic złego. Chyba. W tamtej chwili wiedziałam, że jeśli nadal mamy być razem, muszę zrobić jedno. Polecieć do Ciebie i to wszystko wyjaśnić.
Szkoda, że nie widziałeś swojej miny, gdy zobaczyłeś mnie w drzwiach swojego pokoju. Na pewno byś się uśmiał. Chyba, żadne z nas nie wiedziało, że dopiero teraz zaczniemy tonąć.
_____________________________________
powoli zbliżamy się do końca :)
chcę napisać kolejne opowiadanie, w związku z tym możecie głosować kto będzie głównym bohaterem ;)
tymczasem dziękuję za 133 wejścia *__*
ps. za chwilę wstawię imagina, więc jeśli ktoś jest chętny, niech chwilkę poczeka ;P
środa, 2 stycznia 2013
Rozdział 9
Zayn, błagam!!! Rób ten cholerny bałagan w moim życiu, bądź przyczyną moich łez, wypalonych papierosów , od których powoli się uzależniam, rób co tylko chcesz-ale bądź przy mnie. Bo umieram.
~~~~~~~~~~~~~~
Dziś wspominam nasze wspólne mieszkanie. Kłóciliśmy się, o to kto sprząta po jedzeniu, kto dziś gotuje i kto idzie rano po zakupy.Mimo to, nadal się kochaliśmy. Żyliśmy jak normalni ludzie. Sam mówiłeś, że to właśnie przy mnie możesz być zwykłym człowiekiem. Powiedz mi, czy przy niej, też możesz się tak czuć?
Nadszedł dzień, kiedy zaprosiliśmy Twoich rodziców. Wszystko przygotowałam idealnie, a i tak nadal się denerwowałam. Pocieszałeś mnie, mówiąc, że na pewno przypadnę im do gustu, a nawet jeśli nie, to najważniejsze, że dla Ciebie jestem perfekcyjna. Czy ona też jest perfekcyjna? Spotkanie wypadło świetnie. Myślę ,że mnie polubili. Nadal wspominam, jak Twoja mama mówiła, że byłabym wspaniałą córką.
Wspomnienia bolą, ale chyba nic po za tym.
Trasa zbliżała się wielkimi krokami. Postanowiliśmy, że ostatni tydzień spędzimy razem. Zabrałeś mnie do swojej rodzinnej miejscowości, abym mogła poznać Twoich przyjaciół.
Wyjechaliśmy rano i już o 12 byliśmy na miejscu. Zjedliśmy coś i zabrałeś mnie do kumpla. Leo był naprawdę świetnym gościem. Zaprosił nas na domówkę, która odbyła się tego samego dnia.
Na imprezie pojawiła się, pewna urocza blondynka. Kleiła się do Ciebie, ale Ty ją ignorowałeś. Do czasu. Później zaczęło Ci się to podobać. Tańczyłeś z nią bez przerwy, aż w końcu zaszczyciłeś mnie swoją obecnością.
-Alice, coś się stało?
-Nie.
-Chyba nie jesteś o nią zazdrosna?
-O nią? W życiu.
-Czyli mogę iść dalej z nią tańczyć?
-Oczywiście, ale ja wracam do domu.
-Kocham Cię, wiesz?
-Świetnie.
Pocałowałeś mnie i razem wróciliśmy.
"I'd like to know that your love
Is love I can be sure of
So tell me now and I won't ask again
Will you still love me tomorrow?"
~~~~~~~~~~~~~~
Dziś wspominam nasze wspólne mieszkanie. Kłóciliśmy się, o to kto sprząta po jedzeniu, kto dziś gotuje i kto idzie rano po zakupy.Mimo to, nadal się kochaliśmy. Żyliśmy jak normalni ludzie. Sam mówiłeś, że to właśnie przy mnie możesz być zwykłym człowiekiem. Powiedz mi, czy przy niej, też możesz się tak czuć?
Nadszedł dzień, kiedy zaprosiliśmy Twoich rodziców. Wszystko przygotowałam idealnie, a i tak nadal się denerwowałam. Pocieszałeś mnie, mówiąc, że na pewno przypadnę im do gustu, a nawet jeśli nie, to najważniejsze, że dla Ciebie jestem perfekcyjna. Czy ona też jest perfekcyjna? Spotkanie wypadło świetnie. Myślę ,że mnie polubili. Nadal wspominam, jak Twoja mama mówiła, że byłabym wspaniałą córką.
Wspomnienia bolą, ale chyba nic po za tym.
Trasa zbliżała się wielkimi krokami. Postanowiliśmy, że ostatni tydzień spędzimy razem. Zabrałeś mnie do swojej rodzinnej miejscowości, abym mogła poznać Twoich przyjaciół.
Wyjechaliśmy rano i już o 12 byliśmy na miejscu. Zjedliśmy coś i zabrałeś mnie do kumpla. Leo był naprawdę świetnym gościem. Zaprosił nas na domówkę, która odbyła się tego samego dnia.
Na imprezie pojawiła się, pewna urocza blondynka. Kleiła się do Ciebie, ale Ty ją ignorowałeś. Do czasu. Później zaczęło Ci się to podobać. Tańczyłeś z nią bez przerwy, aż w końcu zaszczyciłeś mnie swoją obecnością.
-Alice, coś się stało?
-Nie.
-Chyba nie jesteś o nią zazdrosna?
-O nią? W życiu.
-Czyli mogę iść dalej z nią tańczyć?
-Oczywiście, ale ja wracam do domu.
-Kocham Cię, wiesz?
-Świetnie.
Pocałowałeś mnie i razem wróciliśmy.
"I'd like to know that your love
Is love I can be sure of
So tell me now and I won't ask again
Will you still love me tomorrow?"
Zaśpiewałam fragment mojej ulubionej piosenki, a Ty spojrzałeś w moje szare oczy i odpowiedziałeś :"TAK"
Zapytałam Cię jeszcze, czy mam martwić się tą dziewczyną ,ale zaprzeczyłeś. Skoro tak, to stwierdziłam, że nie namiesza w naszym związku. Myliłam się. My byliśmy Titanicem, ona naszą górą lodową.
__________________________________
Kiepsko ze mną, mam blokadę :/
Ale już mam pomysł na kolejny rozdział. Ten nie wyszedł, przez to, że ostatni dział tak nijak się skończył.
Miłego czytania i dobranoc!