Strony

wtorek, 5 listopada 2013

Zayn

pojawiają się wulgaryzmy

[t.i]
Zeszłam cicho na dół, ciągnąc za sobą wielką walizkę. Odstawiłam ją w korytarzu i przeszłam do salonu, w którym siedział Zayn, robiąc coś na laptopie. Powoli usiadłam na przeciw niego i próbowałam zebrać myśli.
-Wiesz...-zaczęłam zbierając się na odwagę- ostatnio bardzo dużo o nas myślałam..
Nerwowo bawiłam się palcami, by jakoś pozbyć się tego zdenerwowania. Zayn oderwał wzrok od ekranu urządzenia i przeniósł go na mnie.
Nie, nie, nie! Zayn, proszę, tylko nie to spojrzenie! Błagam, przestań patrzeć na mnie w ten sposób!
-I co wymyśliłaś?
Przełknęłam głośno ślinę i pod wpływem jego wzroku czułam jak staję się mniej pewna swojej decyzji. Właśnie, to ze mną robi Zayn. Przekupuje mnie tymi swoimi błyszczącymi, mocno brązowymi, a wręcz czarnymi tęczówkami. Zawsze tak robił. Zawsze miał nade mną kontrolę.
-Myślę...myślę, że nasza miłość...wyschła..
Spuściłam głowę na swoje dłonie. Głupszego słowa nie mogłam użyć!
-Wyschła?- w głosie mulata dało się słyszeć rozbawienie.
-Tak- odparłam zdecydowanie- jestem znudzona tym związkiem, a nawet zmęczona. Czuję się, jak gdybyśmy byli starym małżeństwem, któremu nic w tym życiu już nie zostało. Brakuje mi tego pożądania, które na początku nie opuszczało mnie na krok, a teraz uciekło sobie, robiąc mi psikusa.
- I to jest ten powód? Bo brakuje ci pożądania? Skoro tak możemy nie wychodzić z łóżka!
Oho. Zdenerwował się.
-Nie, nie chodzi mi o to. Po prostu, to wszystko odeszło. Chcę chodzić na randki jak dawniej, ale już nie z tobą. Spróbuj mnie zrozumieć, wiem, że nie jest to łatwe, ale jeśli zostanę, będę żyła, dławiąc się słowami, które zawsze bym ukrywała. A ja tak nie chcę.
Chłopak wstał z miejsca i kucnął obok mnie, chwytając w swoje dłonie, moją dłoń.
-Zayn...-przymknęłam oczy- nie rób tego. Nie przekupuj mnie. Ja już podjęłam decyzję- wyswobodziłam się z jego uścisku i podniosłam z fotela.
-Przepraszam-wzruszyłam niewinnie ramionami- do widzenia, Zayn. Mam nadzieję, że znajdziesz jeszcze tę jedną jedyną.
Chwyciłam rączkę walizki i zakładając kurtkę, wyszłam na dwór, gdzie czekała już taksówka.

Zayn
Trwałem w jednej pozycji, obserwując jej ruchy. Jej słowa nadal do mnie nie docierały i miałem nadzieję, że tak naprawdę leci na kilka dni do Polski. Ale ona nie leciała. Wyszła, bo mnie już nie kocha. Zacisnąłem dłonie w pięści i ze złości strąciłem wszystko co stało na stoliku.
-Kurwa!
Wyciągnąłem z kieszeni papierosa i natychmiast go odpaliłem. Podszedłem do drewnianej komody i zabrałem z niej whisky. Usiadłem przed kanapą i pociągnąłem łyk alkoholu. Zacisnąłem powieki, kiedy poczułem przyjemne dla serca i umysłu, pieczenie w gardle. Jeszcze jeden i jeszcze kilka kolejnych na zapomnienie. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem płakać. To takie żałosne. Ja jestem żałosny.  Myślałem, że już na zawsze będziemy razem, że mając siebie, mamy świat. Głupota! Tylko w snach można być kimś się chce. Najgorsze jest to, że nawet nie wiem gdzie zawiniłem. Czy w ogóle była to moja wina. Chciałem tylko, by pokazała mi miłość.

-Zayn, otwieraj!!- obudziły mnie głośne nawoływania i walenie w drzwi.
Ociężale podniosłem się z podłogi i omiotłem pomieszczenie wzrokiem. Widocznie zasnąłem pijąc drugą butelkę whisky.
-Zayn!!-walnie nie ustępowało.
Poszedłem otworzyć drzwi, za którymi stał Niall.
-Wow! Widzę, że była wczoraj niezła impreza-oznajmił lustrując mnie od góry do dołu, po czym wszedł do środka.
-Jest [t.i]? Muszę z nią pogadać. Poznałem fajną dziewczynę i nie wiem co robić.
Blondyn skierował się do kuchni i nalał sobie soku z lodówki. Podążyłem za nim i chwytając małą butelkę z wodą, opróżniłem całą jej zawartość za jednym pociągnięciem.
-Więc, gdzie ona jest?-ponaglił Horan.
-Nie ma jej- wzruszyłem ramionami i zacząłem szukać po szafkach czegoś na ból głowy.
-Poleciała do Polski? Nic nam o tym nie wspomina...
-Zerwała ze mną-przerwałem mu i poszedłem do salonu.
Położyłem się na kanapie i starałem się na nowo nie rozpłakać.
-Jak to zerwała?-zapytał cicho przyjaciel, siadając na fotelu.
-Normalnie- warknąłem- powiedziała, że jej się znudziło. Znudziło rozumiesz?-nerwowo się zaśmiałem- Jebana nuda ją zmęczyła!
Przykryłem twarz poduszką, gdy poczułem słoną ciecz pod powiekami.
-Dlaczego wszyscy mnie zostawiają, Niall?-zapytałem łamiącym się głosem.
Nie próbowałem ukryć swoich łez, które potokiem wypływały na policzki.
-Najpierw Perrie, teraz [t.i]...Obiecała, że mnie nie zostawi!! Kurwa, ona mi to obiecała!!-rozryczałem się jeszcze bardziej.
Irlandczyk zbliżył się do mnie i mocno przytulił.
-Zayn, będzie dobrze- mówił starając się mnie uspokoić- teraz będzie najtrudniej, a potem będzie już dobrze. Zobaczysz.
Zamknąłem oczy i pragnąłem zniknąć. Bez niej, bez mojej [t.i], nic nie będzie dobrze. To tylko głupie słowa na pocieszenie, które nic nie znaczą.

[t.i]
-[t.i]?-drzwi mojego pokoju delikatnie się uchyliły, umożliwiając wsunięcie się głowy Rose.
Obrzuciłam ją beznamiętnym wzrokiem i zaraz wróciłam do wpatrywania się w okno. Dziewczyna westchnęła cicho i weszła do środka, zamykając za sobą. Usiadła na skraju łóżka, troskliwie pocierając
moje ramię.
-Był tutaj Zayn-szepnęła.
Wzdrygnęłam się na samo jego imię. Fala łez ponownie zebrała się pod moimi powiekami, by po chwili mogła swobodnie wypłynąć na zewnątrz. 
-Wie, że tutaj jesteś. Odwiedził wszystkich twoich znajomych, a nawet zadzwonił do twojej rodziny. Nie powiedziałaś im prawda? Byli bardzo zaskoczeni, że nie wie gdzie jesteś, więc wszystko im opowiedział. Jest załamany, widać po nim. Słyszałam, że odmówił udziału w kilku koncertach.
Rose mówiła i mówiła, a ja wsłuchana w jej słowa miałam coraz większe poczucie winy. Właściwie to ja już sama nie wiem co narobiłam i czy podoba mi się, to co rozpoczęłam. Coś powiedziało mi, że muszę uciekać. Chyba, to był rozsądek. To on cały czas szeptał, że powinnam odejść i to wszystko skończyć. Posłuchałam się go, gdy serce wołało, bym została. Tylko, że ja nie mogłam zostać. Zbyt wiele kosztowało mnie bycie z Zaynem. Wszystko mnie przytłaczało. Jego zawrotna kariera, fani, media i długie wyjazdy. 
-[t.i]-poczułam lekkie szarpnięcie i wróciłam do rzeczywistości.
-Tak?-odwróciłam się w stronę Rose, która bacznie mi się przyglądała.
-Chcesz porozmawiać?
Wzruszyłam ramionami i oparłam o nią głowę. Przyjaciółka natychmiast oplotła mnie w pasie.
-Nie wiem...-zaczęłam słabym głosem- nie wiem kim bez niego jestem. Myślałam, że podjęłam słuszną decyzję odchodząc, ale okazuje się, że samej też nie jest łatwo. Jest nawet gorzej. Życzyłam mu, by znalazł tą jedyną, ale tak naprawdę nie chcę, by miał kogoś innego. Chyba nie zniosłabym faktu, że jego ciało dotyka inna dłoń-zamilkłam na chwilę, by zebrać myśli- Może jednak dobrze zrobiłam...Ona będzie kochała go bardziej niż ja...-zacisnęłam oczy i mocno zagryzłam wargę.
-Kogo masz na myśli?
-Tą, która odważy się stanąć tam gdzie ja... Tą, która nie podda się z powodu głupich hejtów, czy jakiś durnych plotek. Ja po prostu jestem za słaba na to wszystko. Na to, by być w centrum uwagi. Nie jestem perfekcyjna i dlatego, to wszystko jest takie trudne...
Rose przycisnęła mnie mocno do swojego ciała i czule głaskała po głowie. Kołysała się razem ze mną do przodu i do tyłu, co nieco mnie uspokoiło.
-Powinnaś porozmawiać jeszcze raz z Zaynem-szepnęła- na spokojnie, wytłumaczyć mu wszystko co czujesz..
Skinęłam głową i zamknęłam oczy, by po chwili zasnąć ze zmęczenia.

Weszłam do małej kawiarni, rozglądając się za chłopakiem. Siedział w rogu z kapturem nasuniętym na głowę. Podeszłam do niego i  zajęłam miejsce naprzeciwko.
-Cześć..-przywitałam się cicho.
-Hej-bąknął nawet na mnie nie patrząc.
Uparcie wpatrywał się w kubek z kawą i nieprzerwanie mieszał w niej łyżeczką.
-Przepraszam-powiedziałam i spuściłam wzrok.
-Nie masz za co-odparł, wreszcie obdarzając mnie spojrzeniem.
-Chyba jednak jest, skoro odeszłam tak nagle i jeszcze użyłam do tego marne wytłumaczenie.
Zayn słabo się uśmiechnął i przytaknął głową.
-To wszystko przez to, że nie wiedziałam jak powiedzieć ci prawdę. Nie umiałam tego wyrazić, bo przecież nie zmienisz świata i ludzi, a to właściwie przez nich odeszłam.
Chłopak popatrzył na mnie skonsternowany.
-Nie potrafię poradzić sobie z twoją sławą, Zayn- wyjaśniłam krótko i między nami zapadła cisza.
Oboje analizowaliśmy moje słowa, by odszukać w nich głębszy sens.
-Chcesz powiedzieć, że to moja wina?-zapytał, ale w jego głosie nie wyczułam pretensji ani złości.
Był wyprany z emocji.
-Nie. Absolutnie nie. Ty po prostu robisz to co kochasz, przy okazji kochając również mnie. A to nie podobało się szczególnie twoim fanom. Zawsze porównywali mnie do Eleanor, Sophii, a nawet do Perrie...a ja nigdy nie będę taka jak one..
Zaczerpnęłam głośno powietrze, by się opanować.
-I to jest ten powód?- spytał po chwili z lekką kpiną- bo ludzie źle o tobie myślą? W dupie mam, co myśl ludzie i sądziłem, że ciebie też to nie obchodzi!-uniósł się.
-Nie jeśli są to same złe rzeczy-przerwałam mu cicho, lecz puścił to mimo uszu.
-Myślałem, że ważne jest to, co ja o tobie sądzę, ale widocznie tobie bardziej zależy na opinii publicznej!
-Nie prawda..
-Więc zostań. Nie zostawiaj mnie. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało i nie pozwolę, by ktoś mi to odebrał!
-Zayn, uspokój się-poprosiłam cicho- nie zmienisz mojego zdania.
-Nie, [t.i]. Jeszcze nie skończyliśmy. Nie skończyłem cię kochać.
Przeszywał mnie swoimi błyszczącymi tęczówkami, by po chwili podejść do mojego krzesła. Kucnął przy mnie i wyciągnął małe pudełeczko z kieszeni skórzanej kurtki. Otworzył je i postawił na stoliku. Oboje patrzyliśmy się na złoty pierścionek z jednym dużym i dwoma małymi diamentami.
-Chciałem ci go dać podczas kolacji u moich rodziców, ale ubiegłaś mnie i odeszłaś. Mimo, to mam nadzieję, że twoja odpowiedź brzmi "tak". Właściwie, nie wyobrażam sobie usłyszeć coś innego.
Przeniósł swój wzrok na moją twarz. W kącikach oczu nagromadziły się mu łzy.
-Zayn...-zaczęłam siląc się na normalny ton, ale chłopak mi przerwał.
-[t.i], powiedz, że mnie nie kochasz, a dam ci spokój.
Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale żadne słowa się nie wydobyły.
-Obiecuję, że zrobię wszystko, byś była szczęśliwa-ucałował wierzch mojej dłoni, nadal skanując moją twarz.
-Nie zmienisz całego świata..-szepnęłam, nie hamując łez wydostających się na zewnątrz.
-Mogę spróbować-odparł równie cicho, po czym powoli zbliżył swoje usta do moich.
Zamknęłam oczy i z zachłannością przyjęłam jego pocałunek. I teraz już za każdym razem, kiedy mnie całuje, mam takie wrażenie, ze jeszcze nigdy mnie nikt tak nie całował.


14 komentarzy:

  1. Świetny imagin <3
    zapraszam do mnie :)
    http://comeon-comeon-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały.... Brak mi po prostu słów. Cudo ...
    A bd kolejne części ? Strasznie spodobał mi się ten imagin i liczę na więcej. / Hihi

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny, popłakałam się ;c Czekam z niecierpliwością na kolejny imagin :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, wow, wow i wow!!! To jest piękne, na szczęście wszystko dobrze się skończyło :) Czekam na kolejne imaginy

    MIMI<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Idealny, w moich oczach zebrały się łzy:'(.Widzę jak przez mgłę i to piszę tylko po to by powiedzieć że jesteś najlepsza a Twoje imaginy są wyjątkowe i niepowtarzalne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zatkalo mnie .. To jest fenomenalne

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny + zapraszam do mnie http://one-direction-imaginy-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. GENIALNY!!<3 CUDOWNY!! Uwielbiam Twoje imaginy! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. prawie się poryczałam. To świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  11. O boziu popłakałam sie... piękny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to czytałam to łzy ciekły mi po policzkach. Piękny...
    Zapraszam do mnie http://odimliood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń