Strony

piątek, 21 lutego 2014

Liam cz.1


     Siedzę przy jego łóżku, jak przez ostatnie dni, trzymając go mocno za dłoń, która teraz leżała bezwładnie na białej pościeli. Po pomieszczeniu roznosi się tylko pikanie aparatury, która podtrzymuje jego życie oraz wskazówki zegara. Mijają sekundy, mijają minuty, godziny, dni a on wciąż masz zamknięte oczy. Codziennie przychodzę z odrobiną nadziei, że to dzisiaj, że dziś w końcu skończy się to trwanie w niepewności i wszystko zacznie się układać. Ale codziennie tylko przeżywam załamanie. Chciałabym, by tu wrócił.. Na ziemie. Do mnie. Do nas. Dla nas. Dla mnie. Liam, Kocham Cię.
     Minęły dwa tygodnie, a mój narzeczony wciąż leżał nieprzytomny. W tym czasie zamknęłam sie w sobie, z niepoukładanymi myślami w głowie. Z dnia na dzień coraz bardziej nienawidziłam dzień, kiedy Liam wsiadł do tego pieprzonego samochodu i miał czołowe zderzenie z tirem. Nawet sobie nie potrafie wyobrazić, co mój ukochany czuł, gdy w jego stronę pędził tir z pijanym mężczyzną za kierownicą. To przez niego teraz Liam walczy o życie. Najbardziej w świecie bałam się tego, że on z tej śpiączki może nigdy się nie obudzić. Przerażała mnie ta myśl.
     Pojedyncza łza spływa mi po policzku i spada na na moją dłoń, a ja odruchowo mocniej ściskam dłoń Liama. Kochanie, wróć.
- Kochana, powinnaś iść do domu i odpocząć. - poczułam dłoń mamy Liama na swoim ramieniu. Ona tak samo jak ja przychodziła codziennie, nie rozstając się z synem.
- Niedawno przyszłam. Zostanę jeszczę.
- Jeżeli będziesz chciała iść, to nie ma problemu. Widać, że zmęczona jesteś.
- To nic takiego. Chcę być przy nim jak najdłużej.
     Uśmiechnęłam się blado a następnie swój wzrok skierowałam na twarz Liama. Czasami miałam wrażenie, że uśmiecha się delikatnie przez sen, ale dziwniejsze było to, że robił tylko wtedy, kiedy coś mówiłam. Jakby mnie słyszał, a odpowiedzi dawał poprzez delikatny uśmiech, bo inaczej nie mógł.


***

- Pamiętasz dzień w którym się poznaliśmy? - to było wręcz pytanie retoryczne. Przecież to oczywiste, że mi nie odpowie. Ale... Może przynajmniej usłyszy. - Był ciepły wieczór. Twoi rodzice zorganizowali takie spotkanie sąsiedzkie, na które zostali zaproszeni również moi rodzice. Nie chcieli mnie zostawiać samej, więc zabrali mnie ze sobą. Wtedy uważałam to za stratę czasu i idealną okazję, by się wynudzić, otoczona przez starsze pokolenie. Jednak gdybym na to nie poszła, na pewno by mnie teraz tutaj nie było. A zaczęło się od tego, że wylałeś sok z czarnej porzeczki na moją kremową sukienkę. Moją głupotą było to, że na takie przyjęcie założyłam jasną sukienkę. Na początku byłam na Ciebie zła, to była moja ulubiona sukienka, ale z czasem o niej zapomniałam. A ty... Nie opuściłeś mnie nawet na krok tego wieczoru. Dogadywaliśmy się ze sobą, jakbyśmy się znali od najmłodszych lat, chociaż tak nie było. Mieszkaliśmy niedaleko siebie od tylu lat, nie wiedząc o swoim istnieniu. Zauważyłam w Tobie coś innego, niż w chłopcach, których do tamtej pory znałam. Byli puści w uczuciach, zależało im tylko na wykorzystaniu dziewczyny i pozostawienie jej. Ale ty, po prostu... Ohh, nie wiem jak to powiedzieć. Byłeś... Co ja mówię, wciąż jesteś moim aniołem. Takim moim osobistym aniołem stróżem, który mnie podnosi kiedy upadam. Jesteś osobą, dla której moje serce bije. Słowa nie wyrażą tego, co do Ciebie czuje. Jestem cholernie wdzięczna rodzicom za to, że mnie tam zabrali... - chwyciłam dłoń swojego narzeczonego i przyłożyłam ją do swojego policzka. Łzy cisnęły mi się do oczu i nie zamierzałam ich powstrzymywać. - Kocham Cię. Wróć.
     Opuściłam głowę w dół i rozpłakałam sie jak małe dziecko.

***

- [T.I.], budzi się.
     Poczułam lekkie szarpnięcie za ramię, co wyrwało mnie z bycia gdzieś między snem a jawą. Te słowa dały mi takiej energii, jakbym wypiła co najmniej dwie kawy lub napój energetyzujący. Otworzyłam szeroko oczy i zerwałam się na równe nogi. To co zobaczyłam, zamurowało mnie. Wiedziałam, że ten moment niedługo nadejdzie, wyczekiwałam go z niecierpliwością, ale nigdy nie myślałam nad tym, jak on może wyglądać. Czy byłam na to gotowa po tak długim czasie? Oczywiście, że byłam, jednak ponowne ujrzenie jego uśmiechu wywołał u mnie zebranie się łez w kącikach oczu. Zakryłam usta dłonią, nie odrywając wzroku od swojego ukochanego. On... Obudził się. Miał lekko uchylone powieki. Rozglądał się po pokoju w miarę swoich możliwości, a palcami wykonywał bliżej nieokreślone kształty na białej pościeli.
- Gdzie jestem? - odezwał się po dłuższej chwili a moje serce zaczęło się radować i odzyskiwać nadzieje na lepszą przyszłość.
- Jesteś w szpitalu, synku. - oznajmiła spokojnie Karen, lecz w oczach miała łzy radości.
- Ale... Kim wy jesteście?
     I nadzieja prysła niczym bańka mydlana... On nas nie pamięta, swojej matki i narzeczonej. Rozpłakałam się jak małe dziecko. To okazało się trudniejsze, niż sądziłam. Wszystkie marzenia, plany na przyszłość... Tak jakby gdzieś znikły, po prostu przestały mieć znaczenie. Przez te trzy słowa wypowiedziane przez chłopaka.
     Jak najszybciej opuściłam pokój Liama, kierując się ku schodom. W jednej chwili poczułam się źle, zrobiło mi sie duszno i zakręciło mi się w głowie. Musiałam wyjść. Na początku szłam, potem przyśpieszyłam kroku aż w końcu zbiegłam ze schodów, prosto na wyjścia na zewnątrz. Popchnęłam drzwi, opuszczając budynek. Czując chłodne powietrze na swojej twarzy głęboko odetchnęłam, co spowodowało napływ kolejnych łez. Oparłam się plecami o ścianę budynku i powoli zsunęłam, chowając twarz w dłonie. Nie umiałam powstrzymać cisnących się do oczu łez.
     Nie zamierzałam opuszczać Liama, zwłaszcza teraz, gdy mnie potrzebuje, nawet jeżeli nie zdaję sobie z tego sprawy. Kocham go ponad życie, a jego utrata pamięci wcale tego nie zmieniła. Dla mnie to po prostu okazało się szokiem. Nie codziennie się słyszy to, że ktoś nas nie pamięta, mimo tych wspólnych wspomnień, wspólnych miejsc oraz nawyków. To nie jest łatwe do przyjęcia, jakby się mogło wydawać.
- [T.I.]...? - szybko uniosłam głowę do góry i zobaczyłam Karen. Nawet nie usłyszałam, kiedy wyszła ze szpitala. Straciłam poczucie czasu, widocznie musiałam tu już siedzieć kilka minut. - Wszystko w porządku?
     Wytarłam łzy i podniosłam się z ziemi otrzepując spodnie z ewentualnych zanieczyszczeń.
- Yy, tak tak, wszystko dobrze. Zrobiło mi się trochę słabo.
     Karen złapała moją dłoń i mocno ją ścisnęła.
- Wiem, że to dla Ciebie szok. Dla mnie również. Rozmawiałam z lekarzem prowadzącym, takie zaniki pamięci mogą występować, są czymś naturalnym, jednak one nie są na stałe. Są duże szanse, że odzyska pamięć w pełni... On nas teraz potrzebuje. 
- Nie zamierzam teraz odchodzić.
- Chciał... Bym Cię zawołała. Chcę z Tobą porozmawiać.
     Trochę się zdziwiłam, jednak kiwnęłam głową do Karen na znak, że rozumiem i lekko się uśmiechnęłam. Otworzyłam drzwi szpitalne i niepewnym krokiem ruszyłam w stronę sali Liama. Z policzków wiechrzem dłoni wytarłam resztki łez. Byłam pełna obaw. A co jeżeli powie, że nie chcę mieć ze mną nic wspólnego? Że skoro mnie nie pamięta, to wszystko między nami skończone? Cholernie się tego bałam. Nie chcę go tracić. To by była najgorsza rzecz w moim życiu.
     Stanęłam przed drzwiami sali chłopaka i delikatnie je uchyliłam, zaglądając do środka. Na ten ruch Liam spojrzał się w moją stronę, opierając się na łokciach.
- Wejdź, proszę.
     Posłuchałam jego rady i weszłam do pokoju i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam na stołku przy jego łóżku i spojrzałam na jego twarz.
- A więc... - zaczął mówić - jesteś [T.I.] i jesteś moją narzeczoną?
- Tak.
- Od kiedy?
- Od 23 czerwca zeszłego roku.
- A dzisiaj który jest?
- 2 lipca.
- Czyli... - zmarszczył delikatnie brwi, myśląc nad czymś - niedawno mieliśmy rocznicę?
- Tak, ale... nie świętowaliśmy.
     Liam jakby w tym momencie posmutniał. Naprawdę, powstrzymanie łez było dla mnie w tym momencie ogromnym wyzwaniem.
- Jak się tu znalazłem?
- Miałeś... - głos mi się łamał, ale musiałam powiedzieć - ...Czołowe zderzenie... z tirem.
- Naprawdę?! - wyglądał na przerażonego. - Wow, nie sądziłem, że aż tak...
- Niestety... 
     Na chwilę się zamyślił, ponownie marszcząc lekko brwi.
- Żałuje, że nic nie pamiętam.
- To nie Twoja wina, Liam.
- Ale mogłem i ja zawinić. Gdybym jechał uważniej, to zapewne do tego wypadku by nie doszło.
- To była wina kierowcy tira. Był pijany, miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Wypadek był nieunikniony. Nie obwiniaj się.
     I znowu posmutniał. Nie lubię, gdy jest smutny. Czuję się wtedy i ja źle i bezsilnie. Nic nie mogę zrobić, nawet jeżeli próbuje to zmienić.
- Jak się poznaliśmy?
- Opowiem Ci kiedy indziej. Na razie odpoczywaj.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. Odpoczywaj. - uśmiechnęłam się delikatnie, co zostało przez niego odwzajemnione. Chciałam go teraz mocno przytulić, ale... nie chciałam się narzucać.


***

      Minął tydzień, odkąd Liam się obudził. Lekarze po tych dniach obserwacji stwierdzili, że nic złego się nie dzieje i mogą go wypisać do domu, a o zaburzenia pamięci kazali się nie martwić, bo mogą w ciągu najbliższych kilku tygodni ustąpić. Li natomiast uznał, że skoro ma własne mieszkanie i mieszka w nim ze mną, to chcę wrócić do niego.
     Odwiedzałam Liama codziennie i codziennie zadawał pytania odnośnie naszej wspólnej przeszłości. O każdy drobny szczegół. A ja cierpliwie mu odpowiadałam, w końcu to nie ja miałam wpływ na to, co pamięta a co nie. Jednak ostatnio zauważyłam, że coraz więcej rzeczy sobie przypomina. Dla przykładu, przedwczoraj zobaczył tapetę na moim telefonie, na której miałam ustawione jego zdjęcie podczas snu. Wyglądał wtedy tak słodko, że nie mogłam mu nie zrobić zdjęcia. Wtedy zapytał "a czy to zdjęcie nie było robione u rodziców w czasie świąt Bożego Narodzenia?". Skąd to wiedział, skoro nic mu o tym nie wspominałam? To był dobry znak.
     Gdy weszłam do pokoju Liama, właśnie odbywała się rozmowa między nim i Karen. Mama mojego narzeczonego sprawdzała zawartość jego torby z rzeczami, a chłopak siedział na łóżku i zakładał buty.
- Wszystko wziąłeś wszystko?
- Tak.
- Na pewno?
- Tak, na pewno.
- Rzeczy z toalety masz? Ręczniki, mydło, maszynka do golenia...
- Oo, nie wziąłem maszynki. - zsunął się z łóżka i pognał do łazienki.
- I widzisz, byś zapomniał.
     Po drodze mnie zauważył. 
- O, [T.I.] miło mi Cię widzieć.
     Zaśmiałam się pod nosem i weszłam do sali. 
- Hej. Mi Ciebie również. Chyba przyszłam na czas.
- No pewnie. Teraz [T.I.] się tobą zajmie. Do tej pory robiła to perfekcyjnie. - podsumowała Karen, która zasuwała boczne suwaki torby, by potem usiąść na krześle po drugiej stronie pokoju.
     Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Ta kobieta zdecydowanie wyolbrzymiała rzeczy związane ze mną.
- Ohh, bez przesady.
- Nie przesadzam, po prostu stwierdzam fakt. Za każdym razem, jak się u nas pojawialiście, Liam opowiadał o tym, jaka jesteś dla niego dobra.
- Zapewne mówił to dlatego, że byłam obok i chciał się podlizać, albo nie chciał sprawić mi przykrości. - zaśmiałam się pod nosek i chwyciłam maszynkę do golenia, którą podał mi Liam, bym spakowała ja do torby, jako że znajdowałam się najbliżej niej.
- Na pewno nie. Nasz Liam zawsze mówił prawdę.
- To jest fakt. - Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na Liama. - Lekarz przyniósł już wypis?
- Nie, za chwilę ma przynieść.
     Kiwnęłam głową i usiadłam na krawędzi łóżka, rozglądając się po pokoju, w którym ostatnio spędzałam czas codziennie. Znałam go na pamięć.
- [T.I.], czy ty pracujesz jako rehabilitantka w szpitalu dla niepełnosprawnych dzieci? - Liam nagle ożywił się i zajął miejsce na łóżku obok mnie. O moja pracę jeszcze nie pytał.
- Eemmm... Tak, skąd wiesz?
- Tak nagle przypomniało mi się.
- Robisz postępy, synku. - Karen była zachwycona tym, że jej synowi powoli wraca pamięć, chodź przed nim jeszcze długa droga i wszyscy doskonale sobie zdawaliśmy z tego sprawę. Jedna jaskółka wiosny nie czyni - jak to mawiała moja nauczycielka od matematyki.
- Dzień dobry. - w tej chwili do sali wszedł lekarz z wypisem w dłoni. - Przynoszę pański wypis. Wyniki są dobre, jednak prosiłbym o zjawienie się za 3 tygodnie na kontroli, dobrze? I jeszcze przez jakiś czas nie przemęczać się.
- Tak, w porządku.
     Doktor przekazał wypis Liamowi, pożegnał się z nami i wyszedł.
- To co... Wracamy do domu.

***

      Stanęliśmy pod drzwiami naszego wspólnego domu. Wsadziłam kluczyk w zamek i przekręciłam go prawy, słysząc charakterystyczne trzaśnięcie. Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwi do przodu, ukazując jego wnętrze. Weszłam do środka, a za mną Liam, który z ogromną ciekawością rozglądał się po mieszkaniu.
- Muszę przyznać, iż mamy urocze mieszkanko.
- W większości to ty je urządziłeś.
- Serio? W takim razie mam świetny gust.
- I do tego jesteś bardzo skromny.
Ahh, Liam wcale się nie zmienił. Zawsze mnie tym rozśmieszał, w jego ustach brzmiało to tak zabawnie.
- Napijesz się czegoś? - idąc w stronę kuchni, przez ramię spojrzałam na swojego narzeczonego.
- A co najbardziej lubię pić?
- Capuccino wiśniowe oraz herbatę z sokiem malinowym.
- To poproszę capuccino. - Uśmiechnęłam się delikatnie i chwyciłam czajnik elektryczny w dłoń i nalałam do niego filtrowanej wody, a następnie wstawiłam ją do gotowania. - A jakie jest moje ulubione danie?
- Zupa krem z brokuł.
- Zrobimy dzisiaj na obiad?
- Nie byłam na porządnych zakupach od jakichś dwóch tygodni, lodówka jest prawie pusta. Jeżeli pójdziemy teraz na zakupy, to zrobimy.
     Uśmiechnęłam się przyjaźnie, wyjmując z szafek potrzebne mi rzeczy.
- To co jadłaś przez ten czas?
     Byłam tak bardzo zajęta Liamem, że nie zajmowałam sobie głowy jedzeniem i wzięłam płatny urlop w pracy na miesiąc. Jadłam, ale rzadko.
- Jakiś owoc sobie kupowałam, gdy szłam do Ciebie... Ale bułkę wieczorem. Różnie. Nie przejmuj się,
- Przepraszam.
- Za co?
- Przeze mnie zaniedbałaś siebie.
- Liam, ja nie uważam, by to Twoja wina. Każdy najbardziej na świecie martwi się o miłość swojego życia, której coś zagraża i przekłada to na ponad wszystko. Nie obwiniaj się, bo nie masz o co.
     Nie odpowiedział, tylko opuścił głowę w dół. Nawet przez myśl nie przeszło mi to, że mógłby się obwiniać. Zaczęłam czuć się źle z tym, że mu powiedziałam.



***

     Wieczorem, po zjedzeniu kolacji, z Liamem udaliśmy się do salonu. Zaczął chodzić po pomieszczeniu i oglądać wszystkie nasze wspólne fotografie, zawieszone na ścianach oraz ustawionych na szafkach.

Jak się tu wprowadziliśmy postanowiliśmy robić sobie zdjęcia w ważnych dla nas chwilach i jedno pomieszczenie poświęcić na przechowywanie tego. Padło na salon, ale z czasem  zabrakło w nim miejsca, więc zdjęcia zaczęliśmy wieszać na korytarzach.
- Gdzie było zrobione to zdjęcie? - wskazał palcem na zdjęcie ustawione na kominku. Od razu uśmiechnęłam się, wspominając tamte chwile.
- Wtedy się zaręczyliśmy - Liaś spojrzał na mnie trochę zszokowany. Chwycił zdjęcie w dłoń a na jego usta zaczęły się układać w uroczy uśmiech. - Zdjęcie robiła Twoja siostra, chwile po tym wydarzeniu. Mam tu jeszcze zapłakane oczy i rozmazany makijaż, co już pewnie zauważyłeś. - zaśmiałam się nerwowo. Nagle opanował mnie strach przed reakcją Liama na to wszystko, co mu powiedziałam. Boję się, że wraz z jego pamięcią, zniknęło również uczucie, jakim mnie darzył...
     Odłożył zdjęcie i odwrócił się w moją stronę, łapiąc moją lewą dłoń. Uniósł ją wierzchem do góry i spojrzał na pierścionek.
- Tak bardzo bym chciał pamiętać ten dzień.
- Masz jeszcze szansę odzyskać pamięć, nie załamujmy się. Potrzeba czasu.
     Liam puścił moją dłoń i mocno mnie do siebie przytulił. Poczułam się... Jakby całe brzemię ciążące mi na ramionach nagle spadło. Uczucie samotności, przygnębienia, rozpaczy, zagubienia - zniknęły. Poczułam się jak dawniej, bezpieczna i szczęśliwa, chociaż nie do końca tak, jakby chciała.
- Mam nagranie z naszych pierwszych wspólnych świąt. Chcesz zobaczyć?
- No pewnie.

"- Czy ta kamerka jeszcze działa? - chłopak uderzał palcem w obiektyw.
- Działa. Przecież rano wymieniałam baterie.
     Liam uniósł kamerkę, wskazując obiektywem prosto na mnie. Speszyłam się. Ubrana byłam w czarne rurki, brązowy sweterek z motywem jelonka z przodu oraz w czerwoną czapeczkę świętego mikołaja na tle świeżo ubranej choinki, stojącej pod oknem w salonie.
- Kochanie, czy kupowałaś mi jakiś prezent pod choinkę w tym roku?
- Nie powiem. A ty mi kupiłeś?
- Nie, bo właśnie mój prezent stoi pod choinką - rozejrzałam się dookoła, marszcząc brwi, ale nic nie zobaczyłam. - O Ciebie chodzi, głuptasie.
     Oboje zaczęliśmy się śmiać. 
- Chodź odebrać prezent. - zawołałam wesoło i rozłożyłam ramiona.
- Biegnę, kochanie.
     Nim się spostrzegłam, mój ukochany stał obok mnie. Tak bardzo go kocham. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Jest moim skarbem.
- Zobacz, co jest nad nami. - kiwnął głową do góry. Uniosłam wzrok i ujrzałam jemiołę, przyozdobiona czerwoną wstążką. Zaśmiałam się cicho, zagryzając dolną wargę.
- Tak słodko się śmiejesz. Kocham Cię [T.I.]. Najbardziej na świecie. Jesteś moim słoneczkiem.
- Nie nazywaj mnie tak, bo na słońce nie można patrzeć.
- A, no to w takim razie jesteś moim skarbem. Najlepszym, co mnie w życiu spotkało.
- Bo się zarumienię. Również Cię kocham, Liam.
     Poczułam jego delikatne wargi na swoich. On, to najlepsze co dostałam.od Boga".

- Chyba wystarczy wrażeń na dzisiaj. - skomentowałam cicho, gdy filmik puszczany z naszej wspólnej kamerki się zakończył. W oczach miałam łzy. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi. Za wszelką cenę unikałam wzroku Liama, nie chcę by widział mnie w takim stanie.
- W porządku, ale jutro dokończymy?
- Pewnie. Chodź, zaprowadzę Cię do sypialni. Jest na pierwszym piętrze.
     Wstałam z kanapy i widząc, że brunet robi to samo, ruszyłam w stronę schodów, prowadzących do naszej sypialni. Na ścianie były zawieszone nasze zdjęcia, ale te były z dzieciństwa lub z rodziną.
     Stanęłam przed drzwiami do pokoju i otworzyłam je. Naszym oczom ukazało się całe wnętrze. Wchodziło się do sypialni przez mały korytarzyk, pomalowany na kolor biały i ciemny brąz, a w ścianach delikatne wgłębienia z figurkami bądź świeczkami zapachowymi. Na wprost od wejścia głównego znajdowały się drzwi z wyjściem na balkon, w tej chwili zasłonięte przez ciemnego koloru firany. Po dalszym wejściu do pomieszczenia, po prawej stronie znajduje się brązowe łóżko, zaścielone białą pościelą. Nad nim brązową farbą namalowane jest drzewo, rozciągające się na pół ściany. Obok znajduje się szafa z lustrami. Natomiast po lewej stronie znajduje się mały telewizor zawieszony na ścianie, a pod nim wcięcie w ścianie na książki oraz różne płyty. Sypialnia została zachowana w kolorze biało-brązowym. Sprawia wrażenie przytulnej, a kwiaty znajdujące się na parapecie jeszcze bardziej dopełniały ten efekt.
- Wiem, że możesz czuć się nieswojo w tej sytuacji - zaczęłam mówić - więc przez te kilka dni mogę spać na kanapie w salonie.
- N-nie. Chcę, byś została ze mną.
- Dobrze.
     Uśmiechnęłam się delikatnie. Podeszłam pod szafę i wyjęłam z niej swoją piżamę oraz Liama. Jego ubrania wręczyłam mu w dłoni.
- W tym spałeś przed wypadkiem. Wyprałam ją tylko. Łazienka jest naprzeciwko. Gdybyś czegoś potrzebował, wołaj.
- W zasadzie już w tej chwili czegoś potrzebuje. Gdzie... Emm... Jest moja bielizna?
- W pierwszej szufladzie po prawej stronie w szafie.
     Puściłam oczko chłopakowi i wyszłam z sypialni ze swoimi ubraniami. Zamierzałam się wykąpać na dole. To będzie prawdopodobnie pierwsza kąpiel, podczas której będę mogła się całkowicie zrelaksować, bez obawy o jutrzejszy dzień.




Witajcie!
Przybywam do Was z pierwszą częścią imagina o Liamie. Napisałam go jakoś na początku roku szkolnego, jednak podzieliłam go na dwie części.
Od początku tego tygodnia jestem nową autorką na tym blogu, za co bardzo dziękuję dziewczynom. Mam na imię Kinga, jednak tutaj oraz na moich dwóch blogach z opowiadaniami podpisuję się jako Merci. W czerwcu skończę 17 lat. Directionerką jestem od ponad dwóch lat, a tworzyć historie z One Direction zaczęłam już w II klasie gimnazjum, najpierw były to opowiadania pisane ręcznie w zeszycie, dopiero z czasem przeniosłam się na wersję komputerową. Poza tym, interesuję się fotografią, grafiką komputerową oraz psychologią (stąd liceum humanistyczne, do którego uczęszczam).
Mam nadzieję, że moje imaginy Wam się spodobają a póki co piszcie, co sądzicie o dzisiejszym :)
Za ewentualne błędy z nim występujące, bardzo przepraszam. Nie zawsze jestem w stanie je wyłapać.
Pozdrawiam.

28 komentarzy:

  1. Świetny :* Czegoś takiego się nie spodziewałam :)
    Czekam na next i pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! nie mogę się doczekać kolejnej :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow boski!!! Już polubiłam twój styl pisania <3 Ten podkład muzyczny nadaje temu imaginowi takie coś... sama nie wiem, ale bardzo mi się podoba. Nie mogę doczekać się następnego :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzieję, że w kolejnej części się trochę podzieje bo w tej specjalnej akcji nie było...

    OdpowiedzUsuń
  5. nawet niezłe ;)
    czekam na 2 część !

    zapraszam do mnie http://majkka72.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Codowny <3 . czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękny :) czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Brak słow ... Piękny,świetny,wzruszający :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaaaaaaaaaaaa.....po prostu czekaj noooooo nie wiem co powiedzieć,a może ten imagin jest PER-FECT !!!!!!!!.Czekam na next a i życzę weny.

    May

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny imagin czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  11. Już Cię kocham ! Imagin jest przecudowny i taki niespotykany <3 Pomysł sam w sobie jest genialny :* Życzę Ci dużo weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział <3
    - A.

    OdpowiedzUsuń
  12. <3 Looooooooove

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietnie sie zapowiadasz , tak jak ten imagin ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko jaki świetny ;) taki wziety z zycia codziennego ;) niemoge sie doczekac nastepnego, dobrze ze tu trafilas ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny czekam na NEXT i zapraszam do mnie
    http://juscion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Awww... <3 Jakie to piękne *-*

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdzieniegdzie musisz poprawić błędy takie jak "a on wciąż masz zamknięte oczy", "zamknęłam siĘ w sobie", nie potrafiĘ wyobrazić"

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeju jakie to śliczne ^^
    Sama trochę pisze i wiem, że to nie jest prosta sprawa napisać coś bez błędów ale w czytaniu nie przeszkadzały ;)
    witam na blogu, zresztą moim ulubionym ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Zakochałam się <3 Śliczny początek, a mam nadzieję, że na dwóch częściach się nie skończy :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Boziu, piękny. Kocham Waszego bloga. Wszystkie imaginy są cudowne <33. Jest piękny. Nigdy nie czytałam podobnego.

    OdpowiedzUsuń
  21. Super! Bardzo mi sie podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  22. No kiedy następna część bo się niecierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wow. Cudo. Czy tu też musi być 25 komentarzy żeby była następna część?
    -pani Payne

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy next świetny imagin 💜

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny maja kochana jak zwykle:-* Olsa

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń