Strony

czwartek, 28 listopada 2013

Imagin Harry (kontynuacja)

Byłem załamany.. Kilkanaście razy próbowałem na marne skontaktować się z [t.i]. Bardzo tęskniłem za nią i za Darcy. Nie chciałem wychodzić na nagrania i wywiady. Chciałem tylko ich. Codziennie zastanawiałem się co teraz robią. Codziennie, gdy przychodziłem z pracy
przeglądałem nasze wspólne zdjęcia i płakałem. Zawsze starałem się być silny, ale w ciągu ostatnich dni łzy samoczynnie płynęły z moich oczu. Jak mogłem być taki głupi.. Jak mogłem tak wszystko zniszczyć.. To moja wina, że odeszły i dobrze o tym wiem. Gdybym teraz mógł cofnąć czas wszystko potoczyło by się inaczej. Żyli byśmy razem jak wspaniała rodzina. Zabierałbym je na wycieczki, całował, obsypywał prezentami. Ale jak narazie nie mogę ich nawet zobaczyć.
Leżałem na kanapie i oglądałem w telewizji jakiś durny serial wspominając jak wspólnie z [t.i] i Darcy oglądaliśmy razem kreskówki. Nie skupiałem się nawet na fabule oglądanego programu, tylko ciągle myślałem . Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Leniwie podniosłem się i przekręciłem klucz w zamku
- Hej Hazz - powiedział Niall wchodząc do mieszkania - Jak się trzymasz?
- Cześć Nialler.. Jak niby mam się trzymać? Kocham je. Tak cholernie je kocham, ale [t.i] nie chce ze mną rozmawiać. Chciałbym chociaż przez chwilę zobaczyć moją kruszynkę - łzy kapały z moich policzków - Patrz jaki jej prezent kupiłem.. Miała urodziny, chciałem sprawić by poczuła się wyjątkowo, ale nie zdążyłem, bo one odeszły.. Rozumiesz to? Odeszły! - zanosiłem się płaczem 
- Spokojnie.. Porozmawiam z nią. Spróbuję ją namówić, żeby chociażby pozwoliła ci widywać się z Darcy. Szczerze mówiąc sam się za nią stęskniłem. - chłopak poklepał mnie po ramieniu w pocieszającym geście. 
 - Dziękuję
Za to ich uwielbiałem. Zawsze wszyscy potrafili sobie nawzajem pomóc, doradzić. Lepszych przyjaciół nie można mieć. Nialler poszedł do domu, a we mnie pojawiła się nutka nadziei, że jednak może wszystko kiedyś uda się odbudować, tylko trzeba dać [t.i] trochę czasu.

***
- Wujek Niall! - krzyknęła Darcy wskakując chłopakowi na ręce
- Cześć mała - ucałował ją w policzek - Hej [t.i] - przytuliłam go
- Cześć.. Proszę wejdź - wskazałam na pusty w tym momencie salon
- Darcy patrz co wujek ci kupił - Nialler przekazał jej dość spory pakunek - Idź obejrzyj, a ja porozmawiam z mamusią dobrze?
- Yhmm.. Dziękuję - powiedziała i pobiegła do swojego pokoju
- [t.i] chyba wiesz po co tutaj jestem. Harry cierpi, naprawdę on bardzo Was kocha. Pozwól chociaż na to by mógł widywać się z małą.
- Niall ja nie wiem.. Z jednej strony też za nim bardzo tęsknię i go kocham, ale z drugiej boję się.. Boję się, że będzie dobrze przez miesiąc czy dwa, a potem znów będzie tak samo
- Powinnaś dać mu jeszcze jedną szansę.
- Niee.. Ja chcę mu dać nauczkę. Niech wie jak ja i Darcy się czułyśmy jak jego ciągle nie było w domu. Może kiedyś..
- Dobrze, ale proszę Cię pozwól mu zabrać Darcy na weekend. On naprawdę cholernie tęskni.
- Okej. Niech przyjedzie po nią w piątek rano.
- Dzięki [t.i].. To ja już lecę. Ucałuj ode mnie małą.. Paa
- Pa Niall
Chłopak opuścił mieszkanie, a ja zastanawiałam się nad tym co mówił. Czy Harry naprawdę się może zmienić? Czy znów może być jak dawniej? Wszystko zniszczyło się między nami praktycznie rok po porodzie.. Czy teraz da się to wszystko odbudować? Nie wiem.. Czas pokaże..

*** około 2 miesiące po rozstaniu

Darcy była u Harrego, a ja skakałam po kanałach w telewizji szukając jakiegoś odpowiedniego programu. Natrafiłam na wywiad z One Direction, który odbył się jakiś miesiąc temu.
- Harry proszę powiedz nam co dzieje się w Twojej rodzinie? - dotąd zamyślony chłopak spojrzał na prezentera
- Prawda jest taka, że jestem pieprzonym dupkiem i kompletnym idiotą. One odeszły, zostawiły mnie, a to wszystko dlatego, że nie potrafiłem się nimi odpowiednio zająć.. Przepraszam ja nie.. - łzy zaczęły lecieć z jego oczu.
Tak Harry Edward Styles się popłakał i to na wizji.. On naprawdę nas kochał.. Oglądałam dalej ten program słuchając wypowiedzi reszty chłopaków, kiedy nagle poczułam ścisk w żołądku i popędziłam do łazienki.. Od kilku tygodni zdarzały mi się mdłości, ale jeszcze nigdy nie wymiotowałam.
- Kochanie wszystko w porządku? - usłyszałam troskliwy głos mojej mamy zza drzwi łazienki
- Yhmm - wymruczałam - zaraz wychodzę
Wyszłam z łazienki i powróciłam na swoje poprzednie miejsce. Mama spojrzała na mnie troskliwie. 
- Co ci jest zatrułaś się czy..
- Czy co?
- Może Ty jesteś w ciąży.. Te mdłości, ostatnio mam wrażenie jakbyś trochę przytyła… 
- To niemożliwe.. 
- Zrób test i wtedy się dowiemy... 
Ubrałam buty i kurtkę i pobiegłam do apteki kupić test ciążowy. Po 15 minutach wracałam już z dwoma pudełkami z interesującą mnie rzeczą. Gdy tylko weszłam do mieszkania poszłam do łazienki wykonać odpowiednie czynności. Odpakowałam test zrobiłam co potrzeba odczekałam chwilę i zamarłam.. 2 kreski?? To niemożliwe. Test może się mylić, zrobię drugi.. Na drugim to samo. 2 czerwone kreski.. I co teraz? Jak ja powiem o tym Harremu?
Wyszłam z pomieszczenia i nic nie powiedziałam tylko rzuciłam test na szafkę i pobiegłam ta strych.. Zawsze tam siedziałam jako nastolatka, gdy miałam jakiś problem i potrzebowałam spokoju.
Sama nie wiem ile tam przebywałam. Zeszłam dopiero wtedy, gdy usłyszałam, że Harry przyprowadził Darcy. Prędzej czy później musiałam mu powiedzieć o ciąży, więc wolałam zrobić to od razu.
- To ja już lecę.. Narazie Betty. – usłyszałam Harrego żegnającego się z moją mamą
- Harry zaczekać – krzyknęłam za nim na co gwałtownie się zatrzymał i odwrócił – musimy porozmawiać
- Brzmi poważnie..
- Bo jest.. Darcy proszę idź z babcią na górę. Harry wejdź proszę.. – chłopak rozsiadł się wygodnie na kanapie, a ja kontynuowałam – ostatnimi czasy nie czułam się za dobrze, miałam mdłości itd.. Trochę mnie to zaniepokoiło. Zrobiłam test i jaa.. – nie wiedziałam dalej jak mu to powiedzieć
- Jesteś w ciąży?! – zapytał z niedowierzaniem
- Yhmm – mruknęłam, a z moich policzków zaczęły płynąć łzy.
Chłopak zamknął mnie w swoich silnych ramionach. Nie odepchnęłam go.. Nie chciałam. W tym momencie poczułam to przyjemne ciepło, którego nie czułam już dawno. Poczułam, że może wszystko da się odbudować. Ta wizja była coraz bardziej realna..
- Kochanie nie płacz – uniosłam głowę słysząc głos Harrego – Pamiętasz jak było wtedy kiedy Darcy była w drodze na nasz świat? Jak się wami opiekowałem? Jak było nam razem cudownie? – kiwnęłam głową w geście potwierdzenia – Więc daj mi drugą szansę.. Pozwól mi się Wami zaopiekować..
- Harry ja nie..
- [t.i] kochasz mnie? Popatrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz a wtedy odejdę..
Spojrzałam w jego szmaragdowe tęczówki i utonęłam w nich tak samo jak wtedy, kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem. Od dawna tak na mnie nie działał, a teraz to wszystko wróciło.
- Kocham Harry. Cholernie kocham, ale ja nie potrafię… Nie potrafię na nowo ci zaufać.
- Proszę Cię daj mi tą szansę, żeby mógł ci pokazać, że się zmieniłem.. Proszę..
Jego mina mówiła sama za siebie. Zmienił się. Kocha nas i chce to wszystko naprawić. Oczywiście, że ja też tego chciałam, a najbardziej brakowało mi jednego – dotyku jego ciepłych, miękkich warg.
Gwałtownie, ale z czułością wpiłam się w jego usta. Harry najpierw był zaskoczony, a potem odwzajemnił pocałunek. Nasze języki poruszały się w równym tępie. Oderwaliśmy się od siebie jak zabrakło nam tchu. Wtedy do pokoju weszła Darcy
- Chodź tu kruszynko  - zawołał ją Hazz – mamy dla Ciebie z mamusią 2 niespodzianki. Pierwsza to taka, że wracacie do domku razem ze mną
- Taaaak! – krzyknęła i mocno się w nas wtuliła
- A druga niespodzianka – zaczęłam – to taka, że będziesz miała rodzeństwo.. Cieszysz się?
- Tak bardzo bardzo bardzo! Będę miała malutką siostrzyczkę! – niemal skakała z radości
- Albo braciszka – dodał Hazz i objął mnie i Darcy
Wróciliśmy do domu. Wszystko było tak jakbyśmy cały czas tam były. Brakowało mi tego. Tego domu, tej atmosfery i przede wszystkim Harrego. Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie jak za starych, tych dobrych czasów.

***
Bawiłam się z Harrym i Darcy na podwórku, gdy nagle poczułam silny ucisk i bezwładnie osunęłam się na ziemię trzymając się za sporych rozmiarów brzuch.
- Kotku co się dzieję?
- Ja nie wiem.. Strasznie boli
- Ale ty raczej nie możesz jeszcze rodzić.. Termin masz dopiero za 3 tygodnie. Ale trzeba to sprawdzić. Jedziemy do szpitala
Harry szybko przyszykował torbę z rzeczami na wszelki wypadek, wsadził Darcy do
samochodu, pomógł mi się tam dostać i pojechaliśmy do szpitala. Wiadomość od lekarza nie była dobra. Była tragiczna.
- Dziecko zawinęło się w pępowinę. Jego serduszko ledwo bije. Trzeba natychmiast wykonać cesarskie cięcie, ale nie wiadomo czy uda nam się uratować noworodka.
Przetransportowali mnie na porodówkę, a Harry razem z przerażoną Darcy czekali na korytarzu. Szybko podano mi znieczulenie i po prostu odpłynęłam. Obudziłam się w białej sali i pierwsza myśl która przyszła mi do głowy to co z dzieckiem. Przekręciłam głowę na bok, ale zobaczyłam tam tylko moją córeczkę, która szeroko się uśmiechnęła widząc, że się obudziłam.
- Mamusiu, mamusiu spójrz na Jake’a! – zakrzyknęła radośnie i wskazała palcem na duże okno
Stał tam Harry trzymający na rękach małego Jake’a. W sumie nie zastanawiałam się nad imieniem dla niego, ale Darcy już zrobiła to za mnie.
- Harry.. – chłopak odwrócił się, podszedł do mojego łóżka i usiadł na krzesełku obok niego..
Byłam zbyt słaba jeszcze by móc wziąć Jake’a na ręce, ale z uwagą się mu przypomniałam. Tak samo jak Darcy był bardzo podobny do Harrego i taki śliczny.
Harry wpatrywał się w naszego synka, a z jego twarzy  nie schodził ten przepiękny uśmiech. Pojedyncza łza wydostała się spod moich powiek, gdy tak na nich patrzyłam. Harry jednym ramieniem podtrzymywał Jake’a, a drugim obejmował Darcy, która delikatnie gładziła rączkę swojego braciszka. Wyglądali razem uroczo. Moje trzy największe skarby.
W tej chwili zdałam sobie sprawę, że ta przerwa była nam potrzebna. Dzięki niej każde z nas przemyślało swoje błędy i swoje zachowanie i zmieniliśmy się. Teraz nareszcie możemy być szczęśliwi i kochamy się, a to jest najważniejsze…


Jeśli kogoś kochasz pozwól mu odejść. Jeżeli naprawdę Cię kocha to wróci..
____________________________________________________________________
No i proszę kochane macie kontynuację :) Mam dość luźny tydzień, więc szybko udało mi się to dla Was napisać.. Podoba Wam się? Niektóre fragmenty pomagały mi obmyślać moje kochane koleżanki za co bardzo, bardzo im dziękuję :* Pamiętajcie, że bardzo zależy mi na Waszej opinii, więc komentujcie, komentujcie, komentujcie! Love ya ♥

środa, 27 listopada 2013

Harry

Poprawiłam torbę na ramieniu i głośno zapukałam w dębowe drzwi. Przechodząc z nogi na nogę odczekałam kilka sekund zanim ktoś otworzył mi drzwi.
-[t.i]-zawołał radośnie Harry i natychmiast zamknął mnie w szczelnym uścisku.
Jego kręcone włosy przyjemnie łaskotały mój policzek. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego szyję. Nadal pachniał perfumami, które kupiłam mu podczas wyprawy do Indii. Zaciągnęłam się nimi i musnęłam Harrego w policzek.
-Muszę ci kogoś przedstawić-oznajmił i odsunął się, a następnie pomógł mi zdjąć płaszcz.
Kiedy uporałam się już z zamkiem od butów, przeszliśmy do salonu.
-[t.i], poznaj moją nową dziewczynę, Meg-chłopak podszedł do wysokiej blondynki?
Tak, chyba można powiedzieć, że ma blond włosy. Te siwe pasemka dekoncentrują.
-Bardzo mi miło-szeroko się uśmiechnęłam i wyciągnęłam do niej dłoń, by się przywitać.
-Mi również-odparła z przekąsem i z grymasem wymieniła ze mną uścisk.
Niepewnie popatrzyłam na Harrego, szukając w nim wsparcia, pomocy, lub czegokolwiek innego, ale ten był wpatrzony w Meg.
-Harry, zrobisz mi herbatę?-poprosiłam.
Przyjaciel ocknął się i skinął głową, po czym poszedł do kuchni. Jego dziewczyna teatralnie przewróciła oczyma i bezsilnie opadła na sofę. Okeej... Usiadłam na fotelu obok i w myślach szukałam tematu do rozmowy.
-Czym się zajmujesz, Meg?-zaczęłam.
Blondynka spojrzała na mnie spod ukosa i westchnęła.
-Jestem modelką Victoria's Secret. W tym roku wystąpiłam w najdroższym stroju, więc pewnie jak się domyślasz, jestem najlepsza-odparła z wyższością.
-Tak właśnie myślałam-posłałam jej sztuczny uśmiech- ja niestety nie miałam tyle szczęścia w życiu i pracuję w piekarni. Właściwie to tam poznałam Harr...
-Tak, tak, tak. Nieważne-przerwała mi i lekceważąco machnęła ręką.
Naprawdę nie wiem, co Harry w niej widzi. Jedynym jej atutem są piersi, piękna twarz, długie nogi, idealna sylwetka....No proszę, odpowiedziałam sama sobie!
-I jak wam się rozmawia?-na miejscu obok Meg usiadł Harry, który podał mi biały kubek z herbatą.
-Świetnie!-skłamałam-prawda Meg?
Dziewczyna popatrzyła na mnie i fuknęła.
-Nie-burknęła pod nosem i założyła ręce na piersi-idę się położyć-podniosła się i skierowała prosto na górę, jak mniemam do pokoju loczka.
Zachichotałam pod nosem i upiłam łyk cieczy.
-Niezłe ziółko z tej twojej, Meg-powiedziałam.
Chłopak skrzywił się i poklepał miejsce obok siebie. Ochoczo przyjęłam jego propozycję i już po chwili siedzieliśmy wtuleni w siebie. Brakowało mi tego jak cholera!
-Meg, to dosyć...skomplikowana osoba-przyznał.
-Yhym...-mruknęłam.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Minęło tyle czasu odkąd go ostatni raz widziałam, a mimo to się nie zmienił. Nadal nie dostrzega mojej osoby w sposób jaki bym chciała. Dla niego już zawsze będę przyjaciółką z Holmes Chapel, którą poznał w piekarni. Z resztą, kogo to dziwi, że woli piękną i sławną kobietę ode mnie?  Ja zawsze byłam TYLKO przyjaciółką i przypominał mi o tym na każdym kroku. Nawet kiedy był tysiące kilometrów ode mnie.
-O czym myślisz?-zapytał cicho.
-O tobie, Meg...-odparłam- musi wiele dla ciebie znaczyć skoro przywiozłeś ją do Holmes-dodałam.
Harry skinął głową jakby sam nie był przekonany co do słuszności tych słów.
-Bardzo ją lubię. Jest naprawdę atrakcyjną dziewczyną.
-Jesteś z nią, bo jest ładna?-zapytałam, trochę zaskoczona jego podejściem.
-Ta..-mruknął i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.
-To bardzo nieładnie z twojej strony.
-Wiem...
Oboje zamilkliśmy na chwilę, po czym niepewnie zapytałam.
-Czy wy...no wiesz...czy wy..-dukałam nieśmiało- robiliście już to?-spłonęłam rumieńcem, no bo w sumie, co mi do tego?
-Chodzi ci o seks?-walnął prosto z mostu.
Skinęłam głową skrępowana jego otwartością.
-Tak. Jeśli cię to interesuje, to zrobiliśmy to zanim przyszłaś-oznajmił zaczepnie z łobuzerskim uśmiechem.
-To wyjaśnia jej zły humor-odgryzłam się, wytykając język.
Loczek spojrzał na mnie urażony, momentalnie wyplątując się z moich objęć. Założył ręce na piersi i usiadł
tyłem do mnie.
-Przepraszam-przysunęłam się do niego- wiesz, że żartowałam-przytuliłam się do jego ciepłego ciała, jednak ten pozostawał nieugięty- Harry..-mruknęłam mu do ucha i musnęłam go w szyję- nie obrażaj się na mnie..-dodałam, przesuwając usta na linię jego szczęki.
Chłopak przekręcił twarz i wpił się w moje wargi. Myślę, że oboje nie panowaliśmy nad sobą. Może, to przez tęsknotę za swoimi osobami. Brunet położył dłonie na moich biodrach i przysunął bliżej siebie. Całował powoli, ale intensywnie i przysięgam, że w życiu nikt mnie lepiej nie całował.
-Harry, gdzie znajdę płatki kosmetyczne?-oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni, gdy do pokoju weszła Meg.
Skierowaliśmy na nią przerażony wzrok, a ta ze znudzeniem studiowała swoje paznokcie. Naprawdę nie widziała całej sytuacji?
-Amm...-Harry szybko podniósł się z miejsca i nerwowo przeczesał włosy, posyłając mi porozumiewawcze spojrzenie- w łazience, zaraz ci je przyniosę-dodał i wyszedł z pokoju.
Korzystając z okazji pożegnałam się z Meg, rzucając "narazie" i wybiegłam z domu Styles'a.
*

Wpatrywałam się w sufit, leżąc na łóżku i próbując zasnąć. Dzwoniłam, pisałam do Harrego, by wyjaśnić mu, przeprosić go za ten wybryk, ale ignorował mnie. Uroniłam łzy, gdy zadzwonił telefon. Podniosłam się i chwyciłam w dłonie komórkę.
-Halo?
-[t.i], przepraszam, że tak późno dzwonię, ale chyba musimy sobie coś wyjaśnić...-usłyszałam stłumiony głos Harrego.
-Tak?-zapytałam drżącym głosem, ścierając z policzków łzy.
-Rozmawiałem z Meg....kazała mi wybierać i ...
-Rozumiem-przerwałam mu, nie chcąc usłyszeć reszty- przepraszam za wszystko, Harry. Mam nadzieję, że będziesz z nią szczęśliwy-dodałam i rozłączyłam się, wybuchając płaczem.
Rzuciłam telefon na podłogę, który przez siłę urządzenia rozpadł się. Wybrał ją...
*

Krążyłem po pokoju, próbując dodzwonić się do [t.i]. Po kilku nieudanych próbach, narzuciłem na siebie kurtkę i wybiegłem z domu. Nie zważając na nic, biegłem prosto do niej. Nawet nie dała szansy mi wytłumaczyć i teraz wbiła sobie nie wiadomo co do głowy. Po kilku minutach byłem na miejscu i używając starego sposoby, wdrapałem się pod jej okno. Zapukałem cicho kilka razy, by nie obudzić jej rodziców. 
*

Przestraszona, spojrzałam w stronę okna, w które ktoś pukał. Niepewnie wstałam i podeszłam bliżej. Biorąc głęboki wdech, rozsunęłam zasłony. Harry..Otworzyłam je i pozwoliłam chłopakowi wejść do środka.
-Co ty tu robisz?-zapytałam, ocierając  policzki.
Harry bacznie obserwował moją twarz.
-Nie pozwoliłaś mi dokończyć-chwycił moje dłonie- a chciałem ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
Zrobił krok do przodu i teraz stykaliśmy się ciałami.
-Kocham cię, [t.i]-szepnął i musnął moje usta.
Z początku, zszokowana nie odwzajemniłam pieszczoty, lecz gdy tylko dotarły do mnie jego słowa, oddałam pocałunek ze zdwojoną siłą. Znów poczułam tę magię... Odsunęliśmy się dopiero, gdy zabrakło nam tchu.
-Całe życie na ciebie czekałam-oznajmiłam, wtulając się w jego ramiona. 


_______________________________________________________
Cześć!
Za Wami nudny imagin o Harrym, ale liczy się, że poświęciłam na niego 2 dni z życia, które mogłam poświęcić na coś innego, ale czego nie robi się dla fanów naszego bloga. Jak dobrze, że Wy to rozumiecie i tak sumiennie komentujecie każdy post.












Czujecie ironię, czy mam być bardziej dosłowna?  

niedziela, 24 listopada 2013

Imagin Harry



-Coś się stało kochanie? – Zapytał Harry widząc moją poważną minę po powrocie od lekarza
- J.. Ja..Jestem w ciąży – Oznajmiłam mojemu mężowi
-  To cudownie kotku – Harry podszedł do mnie i mocno mnie uściskał. Widziałam w jego oczach iskierki radości. - Który to miesiąc? – zapytał z troską
- 9 tydzień – Odpowiedziałam, po czym chłopak ucałował mój brzuch
Przez całą ciążę starannie i cierpliwie się mną opiekował. Spełniał każdą moją zachciankę, chodził ze mną do lekarza.. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego męża. Nie mógł doczekać się, aż poznamy płeć dzidziusia.
- Jeżeli to będzie dziewczynka nazwiemy ją Becky.. Albo nie lepiej Amy lub Sami albo Darcy.. Tak tak będzie Darcy. A jeśli to będzie chłopczyk to Bob, albo Andy lub Josh, a może Max. Sam już nie wiem.. -  zaśmiałam się widząc jego nieporadną minę
Następnego dnia miałam wizytę u ginekologa. To USG miało pokazać płeć dziecka.
- Gratulacje. Będziecie mieli córeczkę – Usłyszeliśmy od lekarza
- Czyli Darcy – Uśmiechnęłam się do Harrego.
Wróciliśmy do domu. Styles cały czas przemawiał do naszej malutkiej Darcy.
- Księżniczko za 2 miesiące będziesz z nami tutaj. Zobaczysz jaki tatuś zrobi ci piękny pokoik. Będziesz moim oczkiem w głowie. Nigdy nie pozwolę aby Tobie lub Twojej mamusi coś się stało.

***
Obudziłam się czując silne skurcze.. Ja chyba rodzę!! Czym prędzej obudziłam Harrego.
- Harry – trąciłam go za ramię – Harry wstawaj!!
- Co? Już rano? Ale ja dzisiaj nie idę do pracy – powiedział nadal nie otwierając oczu.
- Jezus Maria Harry.. Zaczyna się! – niemal wykrzyczałam ostatnie zdanie
- Co się zaczyna? Nie możemy tego załatwić rano?
- Styles ja rodzę!!!!
To zdanie natychmiast obudziło mojego męża. Wciągnął na siebie pierwsze lepsze ubrania, a niecałe 10 minut później już siedzieliśmy w jego samochodzie i pędziliśmy do szpitala. Już na miejscu wyskoczył z samochodu i pobiegł po pielęgniarkę która pomogła mi przedostać się do szpitala. Od razu zawieziono mnie na porodówkę. Niestety Harry nie mógł być tam ze mną. Cholerne szpitalne zasady..
Cały poród trwał około 2 godziny. Już wyobrażałam sobie co tam na korytarzu musi przeżywać Hazz czekając, aż wreszcie będzie mógł zobaczyć mnie i Darcy.
Ból który czułam już po wszystkim był niewiarygodny, ale wszystko odeszło na bok, gdy pielęgniarka podała mi moją maleńką Darcy. Ucałowałam delikatnie jej główkę. Była taka krucha i niewinna.
Kiedy już zbadano moją kruszynkę i wszystko wyszło dobrze zawieziono nas na salę, gdzie mógł dołączyć do nas Harry. Wszedł do pokoju, a jego oczy od razu skierowały się na naszą córeczkę. Widziałam jak usta rozchyliły mu się w delikatnym uśmiechu, a po policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Ona jest taka śliczna.. M..M…Mogę? – spytał wyciągając ręce
- Proszę.. Tylko ostrożnie – podałam mu Darcy, a on delikatnie przytulił ją do swojej piersi
Teraz wiedziałam, że tej chwili długo nie zapomnę. Wyglądali razem tak uroczo. Malutka była tak bardzo podobna do Harrego.
Hazz coś po cichu mówił do naszej córeczki, a ja zmęczona wydarzeniami ostatnich kilku godzin zasnęłam nadal mając w głowie obraz Harrego z Darcy..

***
- Cześć mamusiu – powiedziała radośnie Darcy wchodząc do pokoju
- Cześć córeczko – pocałowałam ją w czoło – Wszystkiego najlepszego! – dziś moja malutka dziewczynka kończy 6 lat
- Dziękuję.. Gdzie jest tatuś? – no tak to pytanie musiało paść..
Co rano jest to samo. Harry wychodzi bardzo wcześnie i wraca wieczorem albo w nocy. Małej strasznie go brakuje.
- Tatuś jest w pracy. Na pewno jak wróci wieczorem przyniesie ci jakiś fajny prezent – Darcy uśmiechnęła się radośnie i pobiegła do swojego pokoiku.
Zachowanie Harrego ostatnimi czasy mnie strasznie irytowało. Ciągle mówił, że musi zostać dłużej, bo wywiad, nagranie i inne pierdoły. A rodzina? Darcy czeka cały dzień, aby go zobaczyć, ale gdy on wraca to albo ona już śpi, albo on jest bardzo przemęczony i od razu się kładzie. Serce mi pęka jak widzę ten smutek na twarzy Darcy, gdy nie może się z nim pobawić albo chociaż przytulić.
- Mamusiu kiedy tata wreszcie wróci? – znowu padło to pytanie, gdy układałam córeczkę do snu – Powiedziałaś, że przyjdzie wcześniej i kupi mi fajny prezent..
- Wiem córeczko. Tatuś pewnie musiał zostać dłużej w pracy.. W zamian za to jutro zabiorę Cię do wesołego miasteczka. Może tak być?
- Taak!! – krzyknęła przyjaźnie i pocałowała mnie w policzek – Dobranoc mamusiu.
- Dobranoc Darcy – przytuliłam ją i wyszłam z pokoju dokładnie zamykając drzwi.
Siedziałam w pokoju oglądając telewizję i czekając aż Styles łaskawie wróci do domu. Minęła jedna godzina, druga, trzecia i nic.. Około północy drzwi do domu się otworzyły i stanął w nich Harry.
- Cześć kotku. – próbował mnie pocałować, ale się odsunęłam – Gdzie Darcy?
- Teraz nagle przejmuje Cię dziecko? Jakbyś nie zauważył jest północ. Darcy już dawno śpi. Czekała na Ciebie cały dzień. A gdzie ty właściwie byłeś?! – wykrzyczałam
- U Louisa – odpowiedział jak gdyby nigdy nic i ruszył w kierunku sypialni.
- Jesteś pieprzonym dupkiem Styles!! Darcy ma dzisiaj urodziny, a ty ją tak olałeś!! Normalnie wzór ojca!! Wiesz co?! Jutro zabieram małą i jadę do rodziców.
- Oboje wiemy, że tego nie zrobisz – powiedział wcale nie przejęty sytuacją i poszedł w wybranym wcześniej kierunku.
Następnego dnia rano, gdy się obudziłam Harrego oczywiście już nie było. Mała jeszcze spała, a ja zaczęłam pakować walizkę. Wrzuciłam do niej trochę rzeczy swoich i Darcy i odstawiłam w przedpokoju czekając aż moja królewna się obudzi. W międzyczasie zadzwoniłam do mamy i poinformowałam ją, że chcę się u niej zatrzymać z małą. Bez wahania się zgodziła. Gdy moja córeczka wstała i zjadła śniadanie, wzięłam swoją walizkę i ją za rączkę i wyszłam z domu. Styles się zdziwi jak wróci do domu i zamiast ciepłego obiadku zobaczy tylko kartkę oznajmiającą mu nasze odejście.

***
- Kochanie wróciłem.. Darcy malutka chodź do mnie. Tatuś ma dla Ciebie prezent! – zakrzyknąłem wchodząc do domu
Zajrzałem do salonu.. Nie ma ich? Może są na górze.. Sypialnia, pokój Darcy, łazienka.. Tu też nie? A może w kuchni..  Nie ma.. Ale moment co to za kartka na lodówce?
Dłużej tak być nie może. Zapamiętaj sobie, że ja nigdy nie rzucam słów na wiatr. Fajne jest takie życie? Ciągle z kolegami musi być super. No bo co tam będziesz siedzieć z rodziną, skoro kumple wzywają.. Tylko zastanów się czy było warto ‘’
Zgniotłem kartkę, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. One naprawdę odeszły? To nie może się tak skończyć. Te wszystkie wspólne lata.. Ja pierdole jakim ja byłem idiotą. Ale tak łatwo nie odpuszczę. Muszę je odzyskać.
Wyskoczyłem z domu, odpaliłem silnik samochodu i ruszyłem w stronę domu moich teściów. Nigdzie indziej nie mogą być.
Na miejscu drzwi otworzyła mi mama [t.i].. Długo nie chciała mnie wpuścić aż w końcu zadecydowała, że żeby nie straszyć Darcy [t.i] wyjdzie do mnie. Chwilę po tym moim oczom ukazała się moja piękna małżonka.
- [t.i]!! – chciałem ją przytulić, ale się odsunęła
- Czego chcesz? Chyba już sobie wszystko wyjaśniliśmy. Idź się baw droga wolna! –
powiedziałam opryskliwie
- Ale ja nie chcę się bawić. Ja chcę was. – powiedziałem, a po moim policzku zaczęły płynąć łzy.
- Ile razy już mi to mówiłeś?! No ile?! Darcy Cię potrzebowała, ja Cię potrzebowałam, a Ciebie ciągle nie było.. Obiecywałeś, że się zmienisz i co?! I po kilku dniach było tak samo. Styles nie potrafię ci na nowo zaufać. Przykro mi!
- Alee.. – zacząłem, ale [t.i] zniknęła już za drzwiami, a ja zrezygnowany i zrozpaczony wróciłem do domu

***
Weszłam do salonu, gdzie bawiła się Darcy z moją mamą..
- Wszystko w porządku? – zapytała z troską moja mama
- Tak mamo.. Darcy chodź do mamusi – dziewczynka podeszła, usiadła mi na kolanach, a ja mocno ją przytuliłam.
Siedziałyśmy tak długi czas. Córeczka usnęła wtulona w mój tors, a ja rozmyślałam. Rozmyślałam o ty czy to musiało się tak skończyć.. Czy to ja coś źle zrobiłam, czy to Harry jest takim pieprzonym dupkiem. Kłębiące się myśli zaprzątały moją głowę, a przed oczami miałam jeden obraz. Obraz lokowatego chłopaka uśmiechającego się i  trzymającego naszą kruszynkę w ramionach..
____________________________________________________
Cześć!! Zaczęłam pisać ten imagin jakoś 2 miesiące temu, ale nie miałam jakoś na niego weny, a dzisiaj udało mi się go dokończyć. Niektóre momenty mi nie wyszły, a to dlatego, że nie miałam za dużo czasu na pisanie, a z drugiej strony miałam wyrzuty sumienia, że nic Wam w ten weekend nie dodałam.. Dlatego zrozumiem jak Wam się nie spodoba. Czekam na Wasze komentarze. Pamiętajcie, że każdy bardzo mnie motywuje. Piszcie do mnie na tt i asku ... Kocham Was :**


niedziela, 17 listopada 2013

Imagin Liam

 Imagin według pomysłu i z dedykacją dla mrs.Payne.. Wyszedł megaa długi, ale to chyba dobrze c'nie??
____________________________________________________________________
Obudziłam się rano czując ciepły oddech na mojej szyi. Uchyliłam powieki...Loki
- Cześć pieszczochu - uniosłam się na rękach i podrapałam psa za uchem na co on odpowiedział cichym mruknięciem. - pewnie chcesz iść na spacerek.. - Loki wesoło zamerdał ogonkiem potwierdzając moje słowa.
Spojrzałam na zegarek. Wpół do jedenastej. No to nieźle sobie pospałam dzisiaj. Po wykonaniu wszystkich niezbędnych porannych czynności zapięłam smycz do obróżki psiaka i wyszłam z domu. Udałam się do pobliskiego parku. Mój zwierzak uwielbia to miejsce. Przechadzałam się parkowymi alejkami, kiedy Lokuś zaczął głośno szczekać na przechodzącego obok chłopaka. Z trudem odciągnęłam go od niego.
- Loki uspokój się! - krzyknęłam na psa - Bardzo Cię za niego przepraszam - zwróciłam się do chłopaka.
- Nie ma za co.. Jest uroczy, a to chyba po właścicielce.. - poczułam jak moje policzki stają się czerwone - Jestem Liam
- [t.i] 
- Miło mi Cię poznać. To może wspólnie kontynuujemy ten spacer?
- Z miłą chęcią..
Szliśmy i rozmawialiśmy. Dowiedziałam się o Li wielu ciekawych rzeczy.. Opowiedziałam mu też trochę o sobie Zajęta chłopakiem i naszą pogawędką całkiem zapomniałam o Lokim. Spojrzałam w dół.. Nie było go.
- Loki!!! Loki!!!- zaczęłam krzyczeć za psem
- [t.i] spokojnie.. Poszukamy go razem
 Umówiłam się z Li, że każde z nas sprawdzi inną stronę parku, a potem spotkamy się w tym samym miejscu. Dokładnie przeszukiwałam każdy zakątek parku krzycząc imię mojego zwierzaka. Nigdzie go nie było. Coraz bardziej się martwiłam. Loki był moim najlepszym przyjacielem. Zrezygnowana wróciłam na umówione miejsce i czekałam tam na Liama. Po kilku minutach zobaczyłam go idącego i trzymającego psa na rękach. 
- Och Li dziękuję!! – odebrałam psiaka z rąk chłopaka – Nie wiem co bym zrobiła jakby się nie znalazł.. 
- Nie ma sprawy.. Trochę ciężko było go złapać, ale się udało.
- No to teraz w ramach podziękowania zapraszam Cię na kawę i ciastko..
- No to chodźmy
Zaprowadziłam Liama do mojej ulubionej cukierni. Sprzedawali tam naprawdę pyszne ptysie z kremem i najlepszą kawę w mieście. Weszliśmy do pomieszczenia i od razu przywitałam się z uśmiechniętą dziewczyną stojącą za ladą.
- Cześć Drew
- Hej [t.i]. Co tam u Ciebie?
- Nic ciekawego.. Loki mi dzisiaj uciekł. Na szczęście był ze mną Li i pomógł mi go złapać.. A no właśnie. Drew to jest Liam – wskazałam na chłopaka – Liam to jest Drew – podali sobie ręce, po czym chłopak odszedł do stolika, a Drew odciągnęła mnie na bok
- [t.i] czy ty wiesz KTO TO JEST? – zaakcentowała ostatnie słowa
- Chłopak który pomógł mi złapać psa? – zapytałam z ironią
- Jejku dziewczyno.. To jest Liam Payne
- Kto? To jakiś twój znajomy?
- Kojarzysz ten kawałek Best Song Ever, który ciągle leci w radiu? – kiwnęłam głową - On jest członkiem zespołu, który wykonuje tą piosenkę. On jest członkiem One Direction!! – niemal wykrzyczała ostatnie zdanie
- Poważnie?? Szczerze nigdy nie byłam jakąś ich wielką fanką. Piosenki mają niezłe, ale to tyle.
- Dziewczyno ja ci dobrze radzę.. Nie wypuść go ot tak sobie, bo to prawdziwy skarb.
- Dobra dobra.. Drew mogę wreszcie złożyć zamówienie? – spytałam sarkastycznie na co dziewczyna skinęła głową – a więc poprosimy 2 ptysie i kawy.
Podążyłam do stolika przy którym siedział Liam. Przeprosiłam go grzecznie za Drew i postanowiłam podpytać go o One Direction. Zapytałam go czym się zajmuje. Odpowiedział że muzyką. Nie zaprzestałam i zadałam kolejne pytanie czym konkretnie. Powiedział że śpiewa. Ja pierdole chłopaku nie możesz wprost..
- [t.i] ty wiesz kim jestem prawda? – kiwnęłam twierdząco głową – więc czemu nie zapytasz mnie wprost?
- Myślałam, że nie chcesz o tym mówić – powiedziałam speszona
- To nie tak.. Po prostu ludzie jak dowiadują się kim jestem, o ile mnie nie poznają, zawsze „przyjaźnią” się ze mną dlatego, że jestem Liam Payne, a nie po prostu Liam. Miałem nadzieję, że ty jesteś.. Inna?
- Szczerze to ja Cię nie poznałam dopiero Drew mi powiedziała.. I ja naprawdę chciałbym się z Tobą zaprzyjaźnić i mówię to szczerze, a nie dlatego, że jesteś sławny.
Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie po wysłuchaniu moich słów. Widziałam, że naprawdę mu zależy. Nie dziwiłam mu się. Rozumiałam, że większość jego „przyjaciół” trzymała się z nim tylko dla jego sławy. Mi nie chodziło o to.. Li to fajny chłopak i myślę, że byłby super przyjacielem. Chciałam chociażby spróbować.
Po zjedzeniu naszego deseru Liam niestety musiał już iść, bo miał jakieś nagranie. Wymieniliśmy się numerami telefonu i każde z nas ruszyło w swoją stronę. Byłam podekscytowana. Mam nadzieję, że zadzwoni.

***
Dzisiaj mija dokładnie tydzień odkąd pierwszy raz spotkałem [t.i]. Niestety byłem tak zabiegany, że nie miałem czasu zadzwonić czy chociaż napisać. Mam tylko nadzieję, że się nie obraziła. Czuję, że ona jest inna niż te dziewczyny, które spotkałem do tej pory. Z nią to mogło być coś więcej niż tylko przyjaźń. Tylko czy ona czuje to samo…
Wyciągnąłem telefon z kieszeni kurtki i wybrałem numer dziewczyn. Po 3 sygnałach usłyszałem jej głos w słuchawce..
- Halo?
- Yyyy [t.i] ?? Tu Liam.
- O hej Li.. Co tam?
- Wiesz tak w ogóle przepraszam, że się nie odzywałem, ale byłem strasznie zabiegany. Tak sobie pomyślałem.. Nie chciałabyś może poznać chłopaków? Mówiłem im o Tobie i są mega nakręceni.
- Nie masz za co przepraszać.. Z miłą chęcią ich poznam.
- Świetnie to będę po Ciebie o 13.. Podeślij mi adres sms’em.
- Okej. To do zobaczenia
- Paaa
Odłożyłem słuchawkę zadowolony z siebie. Umówiłem się z nią na 13, czyli godzina obiadowa. Nie jestem zbyt dobrym kucharzem, ale znam kogoś kto nim jest
- Styles!!! Chodź tutaj!! – chłopak chwilę później znalazł się obok mnie – Zaprosiłem [t.i].. Ugotujesz coś dobrego?? Prooooszę – zrobiłem minę smutnego szczeniaczka
- Jasne stary. Nareszcie poznamy tą Twoją piękność – chłopak puścił mi oczko, a ja szturchnąłem go w bok.
Harry poszedł do kuchni zająć się posiłkiem, a ja poczułem wibracje telefonu. Sms od [t.i] z adresem:
Mieszkam na Downing Street 16/22. Nie mogę się doczekać spotkania xx

Oj skarbie uwierz, że ja też. Tylko żeby chłopaki nic nie schrzanili. Trzeba zwołać zebranie.
Zawołałem wszystkich do salonu. Chłopcy siedzieli na kanapie, a ja chodziłem przed nimi z lewej do prawej i na odwrót. Czułem się trochę jak nauczyciel
- Chłopaki jak [t.i] tu przyjdzie postarajcie się być chociaż trochę normalni. Boo Bear opanuj swoje zboczone żarty, Hazz nie gap się na jej dekolt i tyłek, Nialler nie żryj bez przerwy, a ty Zayn nie zachowuj się jak księżniczka i swoje lusterko zostaw w pokoju. A i jeszcze nie próbujcie nawet pokazywać jej tych moich zdjęć z dzieciństwa! Zrozumiano?? – wszyscy kiwnęli głową na znak zrozumienia i wrócili do swoich zajęć.
Byłem bardzo zdenerwowany. Spojrzałem na zegarek. 12:30.. Downing Street jest 25 minut drogi stąd, więc wyszedłem z domu i ruszyłem w kierunku domu [t.i].
Na miejsce zajechałem 5 minut przed czasem. Poczekałem w samochodzie i równo o 13 zapukałem do drzwi. Otworzyła mi po krótkiej chwili. Patrzyłem na nią oszołomiony. Wyglądała inaczej niż tego dnia kiedy się poznaliśmy. Wtedy miała na sobie rozciągnięty dres i włosy związane w niedbały koczek. Dziś ubrana była w jeansowe szorty, bokserkę świetnie uwydatniającą jej figurę i białe conversy. Jej delikatnie falowane włosy opadały swobodnie na ramiona, a na twarz nałożony miała lekki makijaż. Tak cholernie jej teraz pragnąłem..
Dziewczyna powitała mnie składając delikatnego całusa na moim policzku, a moje ciało obiegł przyjemny dreszcz. Nie czułem się tak nigdy przy żadnej dziewczynie. Gdy już nieco się ocknąłem chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem do mojego auta. Jak prawdziwy dżentelmen otworzyłem jej drzwi i pomogłem wsiąść do środka. Ruszyliśmy w lekko niezręcznej ciszy, którą po paru chwilach przerwała [t.i]
- Daleko mieszkasz?
- Na obrzeżach miasta..
- Liam mam taką prośbę.. – chłopak uniósł jedną brew spoglądając na mnie – Mógłbyś zaśpiewać dla mnie jakąś waszą piosenkę? Nigdy nie byłam na żadnym koncercie i nie słyszałam gwiazd na żywo.
- A nie wolałabyś żebyśmy razem z chłopakami na miejscu dla Ciebie zaśpiewali? Taki prywatny mini koncert?
- Okej..
Reszta jazdy minęła nam na rozmowie. Kiedy podjechaliśmy pod dom pierwszy wysiadłem z samochodu obiegłem go dookoła i otworzyłem [t.i] drzwi. Pomogłem jej wydostać się z auta podałem rękę i pociągnąłem za sobą. Kiedy weszliśmy do środka wszyscy siedzieli na kanapie niby oglądając telewizję, ale wiedziałem że czekali na nas.
- [t.i] to właśnie jest reszta One Direction. Louis, Niall, Zayn i Harry. Chłopaki  to jest [t.i].
- Hej wszystkim – dziewczyna powiedziała przyjaźnie
- Cześć – krzyknęli chłopcy chórem na co [t.i] cicho się zaśmiała
- Jesteście głodni?? Zrobiłem lasagne – rzekł Hazz
No tak lasagne.. Jego popisowe danie. Postarałeś się Harry
- No jasne – odpowiedziała mu [t.i] i wszyscy usiedliśmy do stołu
Po obiedzie przyszedł czas na obiecany koncert. [t.i] siedziała na kanapie, Niall poszedł po swoją gitarę, a my ustalaliśmy które piosenki zaśpiewać. Postanowiliśmy, że zaśpiewamy 5 piosenek: Best Song Ever, Little Things, Moments, She’s Not Afraid i Last First Kiss..
Zaśpiewaliśmy 5 piosenki, a na koniec zostawiliśmy Little Things.. Zayn rozpoczął swoją zwrotką, a zaraz po nim wkroczyłem ja. Oczy [t.i] stały się większe na dźwięk mojego głosu i tekst piosenki.
I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly.

Po naszym krótkim koncercie posiedzieliśmy jeszcze trochę i pogadaliśmy, a potem miałem odwieźć [t.i] do domu. Już mieliśmy wychodzić kiedy podbiegł do nas Lou
- Hej [t.i] może pojechałabyś z nami w weekend do lasu?? Będziemy grali w podchody.. Będą jeszcze Eleanor i Perrie
- Jasne chętnie..
- To super.. Więc do zobaczenia w sobotę – Boo Bear uściskał dziewczynę i wyszliśmy z domu.

***
- Okej więc ja będę z El, Zayn z Perrie, Liam z [t.i], a Harry z Niallem.. Ja z El ruszamy pierwsi, potem rusza Zerrie, potem Hazz i Nialler, a na końcu Liam z [t.i] – zarządził Lou. Cieszyłam się z takiego podziału. Mogłam spędzić czas z Liamem sam na sam.
Gdy przyszła nasza kolej ruszyliśmy. Szliśmy przez las śmiejąc się i rozmawiając. Co jakiś czas oglądając się za kolejnym drogowskazem. Podobała mi się ta gra. Fajnie mogłam spędzić czas, a na dodatek był ze mną Liam. Znam go nie długo, ale czuję że to coś więcej niż przyjaźń. Jak tylko go widzę czuję motylki w brzuchu. Rozmyślałam o nim, a z amoku wyrwał mnie jego seksowny głos.
- Nie masz wrażenia, że chodzimy w kółko?
- Że co?!
- No chyba się zgubiliśmy..
Przerażona zaczęłam nerwowo oglądać się dookoła. Czyż byśmy przegapili jakąś wskazówkę? A może po prostu chłopaki zrobili to specjalnie.. Jakkolwiek było bałam się.. Za jakąś godzinę zacznie się ściemniać, a ja nienawidzę chodzić po ciemku na dodatek po lesie. Li chyba zauważył moje obawy, bo przytulił mnie do siebie i próbował uspokoić.
- Nie bój się.. Ja jestem tu z Tobą. Po za tym zaraz zadzwonię do chłopaków i po nas przyjdą. Teraz nie możemy ruszać się z miejsca. Zostaniemy tutaj i poczekamy.
Usiedliśmy pod drzewem i czekaliśmy.. Czekaliśmy, aż nas znajdą. Zapadał zmrok, a tu nic. Wtuliłam się w ciepły tors Liama. Byłam zmarznięta, głodna i przerażona
-Liam.. – uniosłam głowę patrząc w jego oczy – tak bardzo się boję.. Ja tu już nie wytrzymam. A jak coś nam się sta… - nie dał mi dokończyć tylko mocno naparł na moje wargi, a ja natychmiast odwzajemniłam pocałunek. W tym momencie nie przeszkadzało mi to, że jesteśmy o zmroku w środku lasu. Liczył się tylko i wyłącznie on i ta chwila..

***
- Aaaaaaaaa Liamm jak booooli!!!!! – krzyczałam wniebogłosy czując ten niesamowity ból
- Skarbie jestem przy Tobie. Musisz wytrzymać.. – Liam ucałował moją dłoń.
- Teraz niech pani prze mocno.. Już widać główkę.. – rzekła pielęgnarka
Skupiłam w sobie resztki sił i parłam najmocniej jak mogłam. Poczułam rozdzierający mnie ból, jeszcze gorszy niż ten chwilę temu, a potem usłyszałam płacz dziecka
- Chce pan odciąć pępowinę? – w sali rozległ się głos lekarza
- J..J..Jasne – oparł lekko zdenerwowany Li i wziął do ręki nożyczki.
Drżącymi rękoma przeciął pępowinę, wrócił do mnie i mnie przytulił. Chwilę potem
pielęgniarka podała mi dziecko owinięte niebieskim kocykiem
- Gratuluję.. Mają państwo córeczkę
Spojrzałam na noworodka i zarówno po mojej jak i Liama twarzy zaczęły płynąć łzy.
- Jest taka śliczna.. [t.i] nazwijmy ją Bella, czyli piękna – Li niemal poprosił mnie o to
- Dobrze.. Śliczne imię.. Moja malutka Bella. Chcesz ją potrzymać? – chłopak kiwnął głową i przejął ode mnie dziecko.
Wyglądali razem uroczo. Moje dwa największe szczęścia. Wtedy w cukierni Drew miała rację. Liam jest prawdziwym skarbem – cudownym mężem i na pewno będzie świetnym ojcem dla naszej córeczki. Oni są dla mnie najważniejsi i będę o nich dbać najlepiej jak tylko mogę..
___________________________________________________________________
No więc końcówka mi trochę nie wyszła, ale nie miałam innego pomysłu.. Jak wam się podoba??