Strony

wtorek, 26 lutego 2013

Imagin Louis part 2

-Do zobaczenia-posłałam mu delikatny uśmiech i już naciskałam na klamkę, gdy nagle Louis położył ręce na mojej talii.
Przeszły mnie miliony dreszczy a na policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
-Na pewno chcesz już iść?-szepnął mi na ucho a mnie ponownie zalała fala ciepła.
To niesamowite co ten człowiek robił z moim ciałem. Znałam go od niespełna 24 godzin a już zdążył zawładnąć moim sercem i rozumem. Dodatkowo mój pocałunek tam na ławce skuł mnie do niego jeszcze bardziej. Ma takie ciepłe, malinowe, nie, nie malinowe, brzoskwiniowe, nie jeszcze inne. Lepsze. Gdyby niebo miało smak to jestem pewna, że byłby to smak jego ust.
Przymknęłam na chwilę oczy.  Louis odgarnął moje włosy na prawe ramię i muskał moja szyję. Oparłam na nim moją głowę i cicho westchnęłam. Zaśmiał się pod nosem z mojej reakcji. Otrzeźwiłam szybko mój umysł i odwróciłam się w jego stronę. Na wszelki wypadek zrobiłam krok w tył i zatopiłam się w jego oczach.
-Halo ziemia do (T.I)-śmiał się ze mnie. Doskonale wie jak na mnie działa.
-Emm.. co?
-Pytałem czy chcesz już iść-widziałam jego rozbawienie moją osobą i spłonęłam rumieńcem.
-Uroczo się rumienisz.
Nie wiem, czy to możliwe, by moje policzki jeszcze bardziej pokryły się czerwienią po tych słowach.
-To jak zostajesz?
-No dobrze.
Ponownie się rozebrałam i skierowałam się na poprzednie miejsce na kanapie.
-Może pogramy albo obejrzymy film?-zaproponował.
-Film?
-Okej. Tam masz półkę, wybierz któryś.
Podeszłam we wskazane miejsce i zaczęłam przeglądać bogatą kolekcję.
-Może to?-pokazałam mu okładkę filmu "Dyktator"
-Lubisz komedie?
-Uwielbiam!
Rozsiedliśmy się oboje na kanapie. Usiadłam z brzega, by zbytnia bliskość Louisa mnie nie rozpraszała, ale to na nic. Chłopak usiadł na środku i przyciągnął mnie do siebie.
-Louis to nie ułatwia mi sprawy.
-Jakiej sprawy?-spojrzał na mnie zaskoczony.
-Tej, że mamy być tylko przyjaciółmi.
Westchnął i odsunął się ode mnie. Jakkolwiek siedziałam czy leżałam było mi niewygodnie. Potrzebowałam poduszki w postaci Lou.

~~~


Film odtwarzał się na ekranie, ale nie w ich głowie. Oboje myśleli o sobie. Zerkali ukradkiem na siebie. To napięcie wykańczało ich. Louis nigdy nie był tak onieśmielony obecnością kobiety. O ile szesnastolatkę można nazwać kobietą. Dla przeciętnego człowieka to nastolatka, młoda dziewczyna. Dla niego była w pełni dorosłą i atrakcyjną kobietą., która potrzebowała miłości i czułości. Chciał jej to zapewnić, lecz początkowo obawiał się reakcji przyjaciół. Co powiedziałaby na to jego matka lub siostry wiedząc, że ich starszy brat zakochał się w nastolatce niewiele starszej od Lottie? W tej chwili nie obchodziło go to.
-(T.I) nie chcę być twoim przyjacielem.
Spojrzała na niego, ale ten nadal spoglądał w telewizor.
-Wiem to głupie, ale chcę być kimś więcej.
Przysunęła się do niego i przytuliła go. Podniosła swoje oczy i napotkała jego tęczówki. Może to hormony albo wyobraźnia, ale dostrzegła w jego oczach coś jakby miłość.
-Kocham Cię-wyszeptała.
Leniwie przeniosła wzrok na jego wargi, a on delikatnie ją pocałował. Wyciągnęła rękę ku jego twarzy i dotykała jego policzka, leciutko muskając go palcami. Louis wolno pochylił się do niej i jeszcze raz ją pocałował, nadal czule i delikatnie. Odwzajemniła pocałunek, czując, jak namiętność rodzi się w jej ciele. Oderwał od niej usta.
-U góry jest sypialnia.
Pokiwała na znak zrozumienia i czmychnęli do pokoju.Ułożyła się na wielkim łóżku, pozwalając chłopakowi powrócić do poprzedniej czynności.
Przymknęła oczy i rozchyliła wargi, podczas gdy Louis zataczał palcami leniwe kręgi na jej ramionach. Całował jej szyję, policzki, powieki, a (T.I) rozkoszowała się wilgocią jego warg. Ujęła go za rękę i powiodła  ją ku swym piersiom. Gdy poczuła, jak muska je przez przez cienki materiał bluzy, w jej gardle zrodził się jęk. Jak we śnie oderwała się od Louisa.
-Jesteś moim pierwszym mężczyzną-wypowiedziała.
Nie potrzebował więcej. Ponownie ją pocałował, ale zaraz wrócił do szyi. Leciutko go odepchnęła i bez słowa zaczęła rozpinać koszulę. Wsłuchany w jej cichy oddech obserwował, jak posuwa się w dół. Przy każdym guziku muskała palcami jego skórę, a gdy wreszcie rozpięła koszulę, lekko się do niego uśmiechnęła. Wsunęła ręce pod jego poły, muskając go, gładząc, badając jego ciało. Był rozpalony, wodziła palcami po odrobinę spoconej klatce piersiowej. Pochyliwszy się, pieszczotliwie całowała jego szyję, równocześnie zsuwając mu koszulę z barków i oplatając go ramionami. Podniosła głowę i pozwalała się całować, podczas gdy Louis wyplątywał się z rękawów.
Uporawszy się z nimi, wolno przyciągnął (T.I) do siebie. Wsunął ręce pod jej bluzę i najpierw palcami zataczał kręgi na brzuchu, dopiero potem podniósł ramiona i wyswobodził z ubrania. Na chwilę (T.I) zabrakło tchu, kiedy się pochylił, całując ścieżkę między jej piersiami i wolno wyznaczając językiem trasę do szyi.Dłońmi łagodnie gładził jej plecy, ręce, ramiona, aż ich rozpalone ciała przywarły do siebie. Całował jej szyję, skubiąc ją delikatnie. Wreszcie uniosła biodra, by mógł zsunąć z niej spodnie. Sięgnęła do klamry przy jego pasku, rozpięła ją i obserwowała, jak zdejmuje dżinsy. Wszytko to odbywało się jakby w zwolnionym tempie. W końcu ich nagie ciała się połączyły, a oboje kochankowie zadrżeli.
Louis językiem wodził po jej szyi,podczas gdy jego ręce pieściły gładką, gorącą skórę piersi, schodząc do brzucha, zatrzymując się pod pępkiem i wracając na górę. Uroda (T.I) zapierała mu dech. W jej lśniących włosach tańczyło światło. Skórę miała miękką, cudowną, w świetle padającym przez okno zdawała się emanować blaskiem. W tej samej chwili mocniej zaplotła ręce na jego plecach,przyzywając go do siebie.
(T.I) wygięła się w łuk, kiedy Louis jednym płynnym ruchem przykrył ją sobą. Klęczał nad nią, oparty na dłoniach, kolanami przytrzymywał jej biodra. Podniosła głowę i ciężko oddychając, całowała go po szyi i brodzie, wodziła językiem po jego barkach. Przeczesywała palcami jego włosy, podczas gdy on, naprężając z wysiłku mięśnie, utrzymywał jej ciężar. Kusząco uniosła brwi i pociągnęła go na siebie, ale on nie uległ, tylko trochę się opuścił i leciutko pocierał torsem o jej piersi. Ciało (T.I) odpowiedziało na to drżeniem rozkoszy. Louis powtarzał tę pieszczotę i całował każdy zakątek jej ciała, wsłuchując się w ciche jęki, jakie wydawała , gdy się nad nią poruszał.
Nie przerywał, póki nie mogła znieść tej słodkiej tortury, a gdy wreszcie się połączyli, głośno krzyknęła i wbiła mu paznokcie w plecy. Wtuliła twarz w jego szyję, czując go głęboko w sobie, rozkoszując się jego siłą i łagodnością, zachwycając jego ciałem i duszą. Poruszała się pod nim rytmicznie, dając się wieść tam, dokąd chciał ją zabrać, w miejsce do którego przynależała.
Otworzyła oczy i patrzyła na poruszającego się na nią Louisa, zachwycona jego urodą.
Ich ciała brały i dawały całą pełnią, a nagrodą dla (T.I) stało się niewiarygodne doznanie, którego istnienia nawet się nie domyślała. Trwało i trwało, przeszywając jej ciało, rozgrzewając je, aż w końcu ustąpiło, podczas gdy ona, drżąc, powoli odzyskiwała oddech. Ledwo jednak się uspokoiła, nadeszła kolejna fala i (T.I) raz po raz przeżywała na nowo to samo.Na zegarku wskazówki nie ubłagalnie przesuwały się naprzód, zmęczone ciało domagało się odpoczynki, lecz ona nie chciała przerywać rozkoszy, która ich połączyła.
-Muszę już iść-powiedziała.
Leżeli wśród ciemności okryci kołdrą.
-Jeszcze nie...
-Jest już 23. Mama mnie zabije.
Uniosła się i po raz kolejny tego wieczoru złożyła pocałunek na jego ustach.
-Odwiozę cię.
Ubrali się i zeszli na dół. Włożyli buty oraz płaszcze.
Przez całą drogę milczeli i trzymali się za ręce. Oboje wspominali dzisiejszy wieczór, zdecydowanie najlepszy w ich dotychczasowym życiu.
-Kocham Cię-ucałował ją-dobranoc.
Wysiadła z samochodu, by po chwili cofnąć się i ostatni raz zasmakować jego ust. Dotarła do drzwi i nie oglądając się za siebie weszła do domu.
-Ałłć!!


________________________
chciałabym Wam serdecznie podziękować za tą ogromną liczbę wejść!!!!!!!!!!
codziennie wchodzi tu ponad 100 osób O.O
kocham Was!!!

2 komentarze=next part

6 komentarzy: