Strony

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 1


Pamiętam jak rok temu pierwszy raz obejrzałam wasz filmik. Byłeś na nim Ty i twoi przyjaciele. Szczerze mówiąc nie lubiłam patrzeć na te wasze wygłupy. Robiłam to ze względu na moją kuzynkę, która była wami oczarowana. Oglądałyśmy was za każdym razem, kiedy się spotykałyśmy. W sumie z czasem zaczęło mi się to podobać i sama oglądałam wasze nagrania w domu. Potem nadszedł czas na waszą muzykę. Pierwsza piosenka nie spodobała mi się za bardzo. Jednak im więcej waszych utworów  słuchałam, tym bardziej mi się podobaliście. W szczególności Ty: chłopak z czekoladowymi oczami i zadziornym uśmiechem.  Uważałam za głupotę fakt, że osiemnastoletnia dziewczyna zakochała się w chłopaku z plakatów. Z zachłannością czytałam ciekawostki na temat waszego, a raczej Twojego życia. Po upływie dwóch miesięcy czułam jakbym Cię znała od kilku lat, ale nigdy nie spotkała się z Tobą twarzą w twarz. Moją miłością do waszego zespołu chciałam zarazić moje przyjaciółki, które cały czas powtarzały „Alice Ty masz jakąś obsesje na ich punkcie”, na co ja się tylko uśmiechałam. W dniu moich urodzin przeprowadziłam się do Londynu wraz z przyjaciółką. Z jednej strony byłam cholernie szczęśliwa, z drugiej byłam załamana faktem, że zostawię swoich najbliższych. Zamieszkałyśmy na Avondale Square w dzielnicy Southwark . Mieszkanie dzieliłyśmy z ośmioma innymi osobami. Obie pracowałyśmy w sklepie odzieżowym, gdzie zarabiałyśmy ok. 60 funtów  na dzień. Było to sporo, bo jak na wielkie miasto to Londyn był naprawdę tani. Pierwsze 4 dni poświeciłyśmy na zwiedzanie. Obie oczarowane byłyśmy dzielnicą Camden Town, która była mieszanką różnych kultur. Niestety po kilku dniach zwiedzania trzeba było iść do pracy. Często wyobrażałam sobie jakby było, gdybym was spotkała. Znajdowałam się przecież w tym samym mieście co Ty. Wmawiałam sobie, ze kiedyś na pewno Cię spotkam.  Często chodziłam do Twoich ulubionych miejsc jak np. MSC. Annie uważała, że to dlatego, bo mają świetne shake. Oczywiście to potwierdzałam. Tak więc przez kolejne 2 miesiące raz w tygodniu odwiedzałyśmy ten lokal. Moje zakładania , że to właśnie tam Cię poznam okazały się złudne, bo poznaliśmy się w Boboone. Miejscu, gdzie przyrządza się bubble tea-herbatę z żelkami. Byłeś ubrany w czarne rurki i koszulkę z Nirvaną.  Nawet nie wiesz jakie miałam motyle w brzuchu na Twój widok. Podeszłam do Ciebie i nieśmiało poprosiłam o zdjęcie i autograf. Uśmiechnąłeś  się na widok mojej zarumienionej twarzy, mimo to zgodziłeś się, po czym wziąłeś swój napój i pożegnałeś się.  Odszedłeś  równie nieświadomy jak ja, że to spotkanie to wstęp do czegoś  nowego.

2 komentarze:

  1. Dopiero dzisiaj odkrywał tego bloga ..... i już od pierwszej linijki tego opowiadania zakochałam się w nim :) jest bardzo dojrzale napisany ;) pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Drugi tydzień ferii, słońce za oknem, a kiedy myślę, że umrę z nudów, to tu znajduję bloga z tylooooooooooma opowiadaniami i one-shot'ami, że nuda nie grozi mi przez najbliższy tydzień..ewentualnie 3 dni..albo 2 :P w takim razie, zabieram się za czytanie, a opinie zostawię pod ostatnim postem, który będzie na blogu :D
    Buziaczki xx /T.K.(tak się podpisuję :P )

    OdpowiedzUsuń