Strony

środa, 16 kwietnia 2014

Imagin Louis


 Imagin obiecany z dedykacją dla Weroniki.. Mam nadzieję, że się spodoba kochana :)
___________________________________________________________
Światła zgasły. Reflektory rozbłysły, rzucając niebieskawozielony poblask na ogromną scenę. Dziewczyny wokół mnie, w tym moja przyjaciółka piszczą i wykrzykują naprzemiennie imiona piątki
chłopaków. A ja stoję pomiędzy nimi zupełnie nie rozumiejąc ich podniecenia. Inni patrzyli na mnie karcącym wzrokiem, a ja zaczynałam żałować, że zgodziłam się tu przyjść. Rozglądałam się wokół lustrując wszystkie twarze i próbując zrozumieć ich myśli. Przecież to całe One Direction to tylko zwykli ludzie tak samo jak ja czy każda inna znajdująca się w tym momencie osoba. Myślę, że jeśli miałabym kogoś tak bardzo pokochać to musiałabym go poznać osobiście. Ich muzyka jest niezła, ale nic po za tym. Nie znam ich charakterów i tego jak zachowują się po za sceną i kamerami, więc dlaczego miałabym ich tak uwielbiać jak wszystkie te dziewczyny.
Wtem do moich uszu doszedł głośny pisk i wszystkie twarze z zafascynowaniem patrzyły w podest. Na scenę wbiegło pięciu chłopaków dobrze znanych mi z telewizji. 
- Jesteście gotowi Londynie? - krzyknął blondyn
Fanki zaczęły jeszcze głośniej piszczeć, a po tym usłyszałam pierwsze takty piosenki Rock Me. Może nie słuchałam One Direction nałogowo, ale niektóre piosenki świetnie znałam. Zaczęłam nucić słowa piosenki, jednakże nadal zachowałam spokój. Lokowaty chłopak - jak mu tam było... Zayn? No nie ważne.. Loczek ze względu na to, że stałam w takim miejscu, że doskonale widać mnie było ze sceny, zerkał na mnie wyraźnie zaskoczony moim opanowaniem.. Z moich ust wydobył się cichy chichot, gdy podczas, kiedy nieźle umięśniony brunet śpiewał swoją solówkę inni usiłowali tańczyć, ale wychodziło im to bardziej jakby mieli wiewiórki w gaciach.
Po około 2 godzinach koncert się zakończył i wszyscy fani zrezygnowani zaczęli opuszczać arenę. Na twarzy Ellie zauważyłam spływające łzy. Chwyciłam przyjaciółkę w pocieszającym geście za rękę.
- Nie płacz El.. Powinnaś się cieszyć. Przecież zobaczyłaś ich na żywo, a o tym zawsze marzyłaś prawda? – dziewczyna nieznacznie kiwnęła głową
- Nie wiem co sobie wyobrażałam. Przecież wiadomo, że koncert nie będzie trwał wiecznie. Dziękuję, że ze mną przyszłaś [t.i] – blondynka objęła mnie – Chodź, wracajmy do domu.
- Idź.. Ja jeszcze pójdę do łazienki. – Ellie poszła w kierunku parkingu, a ja zaczęłam szukać toalety.
Jak się okazało, była ona bardzo blisko garderoby gwiazd. Jednakże mało mnie to obchodziło, chciałam tylko załatwić potrzebę.
Kiedy wyszłam z łazienki zaczęłam kierować się do auta, ale wpadł na mnie jakiś facet.
- Uważaj jak łazisz! – wydarłam się na niego, a dopiero po tym spojrzałam na jego twarz.
Przede mną stał niebieskooki, uśmiechnięty chłopak, jeden z tych którzy jeszcze pół godziny temu wygłupiali się na scenie.
- Uhhh.. Ja.. Przepraszam? Jestem..
- Tak, tak wiem Niall.
- Właściwie to Louis. – szatyn zaśmiał się
- Yyyy.. No nie ważne. Możesz mi zejść z drogi Malik? Spieszy mi się – po tym co powiedziałam jeszcze głośniej zaczął się śmiać.
- Dość, że Niall to jeszcze Malik. Koniecznie muszę przedstawić mojej mamie nowe dane osobowe. A ty jak masz na imię?
- Jestem [t.i]. Bardzo Cię przepraszam, ale naprawdę mi się spieszy. Przyjaciółka na mnie czeka.
- Dasz mi chociaż swój numer, żebym mógł ci wynagrodzić ten incydent? – zapytał
- Wiesz co Louis. Ja nie jestem jedną z tych tysięcy piszczących dziewczyn. Nie zależy mi na spotkaniu z Wami, ale przyszłam tu dla Ellie. Ona czeka właśnie w samochodzie i na pewno już się martwi. Więc jeśli chcesz mi cokolwiek wynagrodzić, pozwól jej zaznać chwilę szczęścia i poznaj ją ze swoimi kolegami.
- Jasne, przyprowadź ją. Będziemy tutaj do wieczora, więc to spotkanie to dla nas czysta przyjemność. Bez kamer, bez ochroniarzy postawionych co 10 cm.. Po prostu zwyczajna rozmowa.
- No widzisz, przyjemne z pożytecznym. To ja lecę po El.
Wybiegłam z budynku i pokierowałam się prosto do auta. Wyciągnęłam z niego blondynkę, która była mocno zdezorientowana moim zachowaniem, ale podążyła za mną. Widok jej twarzy, podczas gdy Lou powitał ją uściskiem i zaczął prowadzić do garderoby był bezcenny. Jej oczy błyszczały i widziałam, że jest na skraju płaczu, lecz tym razem nie smutku, a szczęścia.
Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, wszystkie twarze zaskoczone skierowały się na nas. Zapadła niezręczna cisza, którą po chwili przerwał Louis.
- Chłopaki to jest nasza wielka fanka Ellie, a to jej przyjaciółka [t.i]. Ellie, [t.i] poznajcie.. – nie dane było mu dokończyć zdania
- Matko czy ja śnię? – El odezwała się pierwszy raz odkąd wyciągnęłam ją z samochodu – Uszczypnijcie mnie, bo nie uwierzę, że właśnie Louis przedstawia mnie Harremu, Niallowi, Liamowi i Zaynowi.
- To dla potwierdzenia – powiedział Loczek podchodząc do nas i delikatnie szczypiąc blondynkę w ramię – Miło mi Was poznać – objął mnie i Ellie, a potem to samo zrobili inni.
Dziewczyna zrobiła sobie mnóstwo zdjęć z chłopakami, podpisali jej się, gdzie tylko chciała, a potem zwyczajnie usiedli i zaczęli rozmawiać. Gadali, gadali, gadali i tak bez końca. Uśmiechnęłam się widząc tą radość na twarzy przyjaciółki, po czym cicho wyszłam nie chcąc im przeszkadzać. Usiadłam na podłodze oparta o ścianę i na chwilę przymknęłam oczy. Po chwili poczułam, że ktoś siada obok mnie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Louisa.
- No to jak [t.i] – chłopak pieszczotliwie zdrobnił moje imie – dostanę Twój telefon?
- No wiesz.. Telefon będzie mi potrzebny, ale numer czemu nie – zażartowałam na co się zaśmiał, po czym podał mi swojego iPhona, żebym zapisała się w kontaktach.
Zrobiłam sobie fotkę, którą ustawiłam mu jako zdjęcie kontaktowe i oddałam mu telefon. Chłopak uśmiechnął się, pocałował mnie przelotnie w policzek i wrócił do reszty. Zostałam sama.
Po niecałych 15 minutach z pomieszczenia wyszła zadowolona Ellie, a razem z nią Niall. Blondyn odprowadził nas do drzwi, pomachał na pożegnanie, gdy odjeżdżałyśmy i wrócił do reszty.
Jechałyśmy autostradą i wspominałyśmy dzisiejszy dzień. Blondynka mocno podekscytowana nawijała jak nakręcona. Kilka razy też dziękowała mi za to, że załatwiłam jej to spotkanie i opowiadała jak cudowni są chłopcy prywatnie, kiedy nikt ich nie kameruje.
- A tak w ogóle kochana, chyba spodobałaś się Louisowi. Jak wychodziłam od nich, niemal nie pobił się z Niallem o to kto ma mnie odprowadzić. W końcu jednak zatrzymał go Harry i zgodził się, żeby blondyn ze mną poszedł. Szkoda, że się więcej nie zobaczycie..
- Tak właściwie – zaczęłam niepewnie – dałam mu swój numer telefonu
Dziewczyna w jednej chwili zaniemówiła, a jej oczy się zaświeciły. Zaczęła swój monolog na temat, jak fajnie by było jakbyśmy zaczęli się spotykać, a wtedy ona zaprzyjaźniłaby się z całym One Direction.
Odetchnęłam z ulgą, gdy wysadziłam blondynkę pod jej domem i mogłam w całkowitej ciszy wrócić do domu. Na miejscu zastanawiałam się nad słowami Ellie. Czy naprawdę spodobałam się Lou? Nie to nie możliwe. Przynajmniej tak myślałam w tamtym momencie.

Louis

Od tego pamiętnego koncertu na Wembley minęły 3 tygodnie. Trasa się zakończyła i po ostatnim koncercie, który odbył się w Ameryce, wróciłem do Londynu. Pierwsze co miałem w planach zrobić to umówić się z [t.i]. Ta dziewczyna bardzo mnie zaintrygowała. Wiem, że ona mogłaby mnie polubić za to jaki jestem, a nie za to, że jestem sławny.
Wyciągnąłem z kieszeni spodni swojego iPhona i wybrałem numer dziewczyny. Odebrała po 4 sygnałach
- Halo? – usłyszałem jej delikatny głos
- Hej [t.i]. Z tej strony Niall Malik – zażartowałem, na co dziewczyna się zaśmiała
- Hej Lou. Po takim czasie już myślałam, że nie zadzwonisz.
- Tak, wiem przepraszam. Mieliśmy końcówkę trasy i kompletnie nie miałem czasu. Wczoraj wróciłem i od razu postanowiłem do Ciebie zadzwonić. Tak pomyślałem, że może byśmy się spotkali dzisiaj wieczorem? – zapytałem niepewnie
- Jasne. Nie ma sprawy, a gdzie?
- Może u mnie? Wiesz, nie przepadam za restauracjami. Te tłumy i fanki. Nie to żeby coś, kocham je wszystkie, ale czasami nie pozwalają na ani odrobinę prywatności.
- Okej, dla mnie spoko. To podasz mi adres? – słyszałam nutkę wahania w jej głosie
- Przyjadę po Ciebie. O 17 będzie dobrze? - spytałem
- Tak. Więc przyjedź na Down Street 5/8 – powiedziała już nieco odważniej
- Okej. Do zobaczenia – uśmiechnąłem się sam do siebie i przerwałem połączenie
No tak. Ale teraz wypadałoby czymś zabłysnąć. Skoro zaprosiłem [t.i] wieczorem to przydałoby się jakieś jedzenie. Jeśli zamówię pizzę będzie to zbyt oklepane. Jeśli zamówię catering zbyt błyskotliwe. I wtedy wpadł mi do głowy pewien, jakże genialny pomysł.
Wziąłem szybko mój telefon i wystukałem interesujący mnie numer.
- Taa? – usłyszałem zaspany głos w słuchawce
- Ja pierdole Styles, jest prawie 12, a Ty jeszcze śpisz?
- Odsypiam trasę – odpowiedział już nieco trzeźwiejszym głosem – O co chodzi? Nie widzieliśmy się dobę i już tęsknisz? – zażartował, na co oboje się zaśmialiśmy
- Nie, bo wiesz jak ja uwielbiam Twoją kuchnię prawda? – zapytałem cieniutkim głosikiem
- Yhmm.. Więc kiedy?
- Dzisiaj około 16. Zaczniesz gotować, potem ja pojadę po [t.i], w międzyczasie masz kuchnię dyspozycji, ale musisz się zmyć przed 17:10.. Okej?
- Okej.. Zaraz, zaraz.. [t.i].. [t.i]..[t.i]. Ej czy to nie ta z Wembley? Ta, która nie jest naszą fanką?
- Dokładnie tak.. Ale nie mam czasu na szczegóły. Do później Hazz. – rozłączyłem się zanim zdążył jeszcze cokolwiek powiedzieć.
Rozsiadłem się wygodnie na skórzanej kanapie i rozejrzałem się po pustym domu. Zdecydowanie czegoś, a właściwie kogoś tu brakowało. A tym kimś była urocza brunetka o imieniu [t.i].

[t.i]

Ubrana w czarne legginsy ozdobione malutkimi kryształkami i koronkową bluzeczkę bez rękawów, siedziałam przed lustrem nakładając makijaż. Przeciągnęłam swoje długie rzęsy tuszem i narysowałam cieniutkie kreski eyelinerem, na policzki nałożyłam odrobinę różu. Wyjęłam z uszu swoje zwykłe kolczyki w kształcie gwiazd i założyłam duże kółka. Na szyi błyszczał mi łańcuszek z pierwszą literą mojego imienia. Włosy opadały mi delikatnymi falami na ramiona. Spojrzałam na zegarek. Louis powinien być tutaj za 5 minut. Dokonałam więc ostatnich poprawek, wsunęłam na stopy kremowe szpilki i czekałam na chłopaka. Minutę przed 17 rozległo się pukanie do drzwi. Pobiegłam szybko je otworzyć, ale zamiast niebieskookiego chłopaka, zobaczyłam Ellie.
- No hej – zawołała radośnie – Idziemy do kina?
- Cześć El. Nie za bardzo dzisiaj mogę.
- Dlaczego? – wyraźnie posmutniała
- Bo… Bo.. – plątałam się
- Bo dzisiaj ja ją porywam – za dziewczyną pojawił się jak zwykle wesoły Lou
- A to trzeba było tak od razu – oczy Ellie rozbłysły – Nie przeszkadzajcie sobie – pocałowała mnie na pożegnanie w policzek, posłała pełen uwielbienia uśmiech Tomlinsonowi i pobiegła w dół schodów prowadzących do mojego mieszkania.
- Jedziemy? – zapytał rozbawiony sytuacją Louis
- Jasne – powiedziałam i chwyciłam dłoń, którą wysunął w moją stronę
Jechaliśmy czarnym lamborghini chłopaka przez dobrze znane mi dzielnice Londynu. Po około 15 minutach podjechaliśmy pod luksusową willę w dość drogiej dzielnicy. No ale w końcu mogłam się spodziewać, że światowa gwiazda nie zamieszka w malutkim domku z niewielkim ogródkiem.
Kiedy weszliśmy do środka do moich nozdrzy dostał się przyjemny zapach pomidorów i różnych ziół. W dużej jadalni na stole stały dwa nakrycia. Chłopak usunął przede mną krzesło, żebym mogła usiąść, a sam poszedł do kuchni, a po chwili wrócił z dwoma salaterkami. Wziął mój talerz i nałożył mi porcję makaronu i polał go sosem, po czym posypał parmezanem. To samo zrobił ze swoim talerzem.
- Dzisiaj serwujemy makaron penne z sosem bolognese. Smacznego – chłopak uśmiechnął się i oboje zaczęliśmy w ciszy pałaszować swój posiłek.
Po skończonym obiedzie usiedliśmy na kanapie i zwyczajnie rozmawialiśmy, popijając czerwone wino. Odkryłam, że mamy z Lou bardzo dużo cech wspólnych. Lubimy się śmiać, zawsze walczymy o swoje, no i nazywają nas duszą towarzystwa. No i oboje jesteśmy singlami, ale to już inną drogą.
- Masz bardzo ładny dom – wtrąciłam podczas rozmowy
- Dziękuję, ale jednakże mimo tych wszystkich wspaniałości, brakuje tu najważniejszego.
- Czego? – zapytałam
- Dziewczyny. Ładnej, miłej, z wspaniałym poczuciem humoru i przede wszystkim, która pokochałaby mnie za to jaki jestem, a nie za sławę. - odpowiedział
- Wystarczy poszukać. Zakładam, że dużo takich chodzi po naszych ulicach. – zasugerowałam
- Nie muszę szukać. Właśnie na taką patrzę. – powiedział, a ja poczułam jak moje policzki nabierają koloru purpury
Wpatrywaliśmy się w siebie z intensywnością. Moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Ręce i nogi mi drżały. Czułam na sobie bijące od chłopaka ciepło i mocny zapach jego perfum. Louis zbliżył się do mnie na tyle, że dzieliły nas tylko centymetry. Gwałtownie uniosłam się, by nie przedłużać tej chwili i wtedy..
- O cholera – krzyknęłam, gdy zawartość mojego kieliszka, znalazła się na materiale mojej bluzki
Louis zwiększył odległość między nami, szybko się zerwał i pobiegł do pokoju, który prawdopodobnie był sypialnią. Wrócił z tamtąd po chwili i podał mi swoją koszulkę.
- Tam jest łazienka, przebierz się. Tą plamę trzeba namoczyć – powiedział zażenowany całą sytuacją
- Dziękuję  - wzięłam koszulkę i skierowałam się w stronę wskazanego pomieszczenia.
Wróciłam po chwili, ubrana w za duży, aczkolwiek wygodny t-shirt. Usiadłam na swoim poprzednim miejscu i patrzyliśmy na siebie z Lou przez chwilę w ciszy, którą w końcu przerwał chłopak.
- Ładnie ci w moich ciuchach. – skomplementował mnie Tommo z uśmiechem.
- Ładnemu we wszystkim ładnie – zażartowałam i oboje zaczęliśmy się śmiać

***

Przystojny, niebieskooki chłopak, ubrany w dopasowany garnitur w kolorze grafitu stoi przy ołtarzu, a wraz z nim wysoki, lokowaty chłopak – jego drużba. Chwilę później w drzwiach pojawia się piękna brunetka ubrana w piękną białą suknię i długi welon, a za nią podążają dwie dziewczyny – jej druhny. Brunetka wolnym krokiem zbliża się do swojego wybranka, a ten podaje jej swoją dłoń. Ceremonia zaczyna się. Już za chwilę oboje wypowiedzą bardzo ważne słowa. Przed Bogiem wyznają swoją miłość.
- Czy Ty [t.i] bierzesz obecnego tutaj Louisa z męża? – pyta kapłan
- Tak – po policzku dziewczyny popłynęła pojedyncza łza
- A czy Ty Louis’ie bierzesz sobie [t.i] za żonę?
- Tak – chłopak odpowiada pewnie
I stało się. Po trzech latach razem przyrzekli przed Bogiem, że będą kochać się już na zawsze. Do grobowej deski będą razem w radości i smutku, zdrowiu i chorobie i nic, nawet największe komplikacje nie dadzą rady ich rozdzielić…

I nawet kiedy umrą, nawet kiedy znikną z powierzchni Ziemi, ich miłość żyć będzie wiecznie...
____________________________________________________________
Hejka kochani. Wiem, że dużo z Was czeka na kolejną część Zayna, ale nie martwcie się, postaram się pokazać Wam ją w weekend. A na razie macie tutaj Louisa.. Jak Wam się podoba? Czekam na Wasze opinie. I oczywiście pamiętajcie o zasadzie 30 kom = następny imagin Love you all ♥ 

32 komentarze:

  1. Juz myslalam ze umarlyscie XD A imagin jest genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak mi słów... Myślę, że zamknęłaś marzenia wszystkich Directionerek w jednym imaginie i to jest piękne <3 Dziękuję i czekam na następny :) x

    OdpowiedzUsuń
  3. O mateńko!!! Kocham!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny... :) B.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne! Czekam na kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały. Ja osobiście czekam na jakiś imagin z Hazz ale ten też jest super ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. <3 kocham <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałaś rację, kiedy mówiłaś, że trochę pozmieniałaś, ale....
    To jest po prostu świetne!!! xD
    Do zobaczyska!

    OdpowiedzUsuń
  10. Awww.... *-* Piękny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Owww jakie to urocze.
    Jest na koncercie z przyjaciółką, a potem jeszcze mają z nimi nie zaplanowane spotkanie... Matko... Ja też tak chce!*_*
    I na dodatek wziął jej numer telefonu...Zgon haahha ;)
    Słodko, że się umówili.
    I jak dał jej swoją koszulkę owww...
    Mega! <3
    Genialnie napisane. Podoba mi się ;)
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Prze piękny imagin *.*
    Koncert ,spotkanie ,randka ,a potem ślub mamo też tak bym chciała :D
    Bóstwo ;** czekam na następny imagin <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny <3! / WiKi

    OdpowiedzUsuń
  14. Przewspaniały :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Imagin swietny!Milo sie go czyta plus dawno nie smialam sie czytajac imagine:D Koncowka bardzo zaskakujaca nie powiem nie, bo nie spodziewala sie takiego przeskoku :D Wszystko ideolo =))
    PS. rozumiem ze sa obowiazki zycie prywatne, ale szkoda ze dodajecie tak rzadko cos na bloga. Bardzo lubie czytac wasze prace wiec szkoda ze jest wlasciwie jedna na miesiac(?). Zycze weny tworczej i troszke czasu na pisanie xoxo Patu*-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz każda z nas ma swoje obowiązki. Ja na przykład mam teraz konkursy i muszę się do nich przygotowywać, przez co nie mam tak dużo czasu.. Dreamer ma teraz egzaminy. Reszta raczej też ma coś ważnego skoro również nie mają czasu..Więc musisz zrozumieć.. Obiecujemy, że po egzaminach i wgl już w maju, jak nie będzie już tak dużo spraw, będzie pojawiać się coś częściej :)

      Usuń
  16. Mmmmm! Super *.*
    Imagin z Louisem zawsze dobry! :-)
    Tym bardziej tak pisany xxx
    Zajebiste zakończenie! :*
    Bardzo mi się spodobało!
    Ślub i happy end odpowiada mi zawsze <3 <3 <3
    Cieszę się, że wreszcie pojawił się imagin! :-*
    Czekam na nn!

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski, taki klimatyczny :D

    OdpowiedzUsuń
  18. OHHHH! Fenomenalny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Awwwww to takie słodkie <33 Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejku :3 jaki fajny imagin <3 Dzięki Tb cała podjarana chodzę, bo wszystko sb wyobraziłam! Zazdroszczę Ci takiego talentu do pisania! Więcej o Lou dawaj! <3 / Patka ;3

    OdpowiedzUsuń