Strony

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Imagin Louis cz.2 (ostatnia)


Otworzyłam drzwi kafejki zdejmując zaśnieżony szalik, a następnie wieszając go na jednym z uchwytów wieszaka. Obróciłem się szukając wzrokiem [t.i]. Tym razem po raz kolejny nie zawiodłem się. Siedziała tam jak prawie codziennie filtrując wzrokiem kolejną książkę. – Przychodziłem tu już od dwóch tygodni zaraz po wykładach jedynie w zamiarze spotkania się z dziewczyną. Oczywiście nie powiedziałem jej tego nigdy prosto w twarz. Nie mógł bym. Gdy na nią patrzyłem moja wieczna odwaga chowała się w najgłębszy kąt, a moje
oczy… Chodź wiem, że one nie potrafią oddychać moje zaczynały - upajały się każda sekundą parzenia na nią. Zawsze kiedy ją widziałem źrenice powiększały się tak samo jak przyśpieszało bicie serca…. To chyba już obsesja. Totalna obsesja. – Dziś nie było inaczej niż zwykle. [t.i] na mój widok lekko podnosiła się z miejsca by powitać mnie rozbrajającym uśmiechem oraz krótkim pocałunkiem w policzek. Chodź najczęściej było to muśnięcie skóry trwające setne ułamki sekund miejsce które dotknęły jej usta przyjemnie pulsowało. – Tego było już za dużo. – Po raz pierwszy od kilku tygodni postanowiłem przerwać monotonie naszych spotkań polegającej jedynie na rozmowie. Nie w tym rzecz, że mi się to nie podobało, ale nie należę do tych cierpliwych osób, staram raczej wykonać wszystko szybko aby dłużej móc czerpać z tego radość.
-Witaj – powiedziała siadając z powrotem na swoje miejsce. – Jak się dzisiaj czujesz – zaczęła rozmowę. Zresztą robiła tak zawsze.
-Świetnie – zaśmiałem się dość przeciągle na co dziewczyna trochę się zmieszała. Nie zawsze przecież odpowiada się na tak,, oryginalne” pytanie śmiechem.
-Czy ty coś dziś może brałeś? – spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Twoje pytanie wskazuje na to, że zazdrościsz mi dobrego samopoczucia?
-Nie po prostu zdziwiło mnie jak można być wesołym w tak beznadziejny dzień – wskazała rękom na okno za którym w najlepsze szalała śnieżyca.
-Mam dla ciebie dziś kilka niespodzianek – Uśmiechnąłem się szeroko.
-Już się boje. - ukazała rząd równych białych zębów w pięknym uśmiechu
-Nie bądź taka pesymistyczna – założyłem ręce na piersi – Ja się staram a ty jeszcze może mi zaraz powiesz że nie masz zamiaru barć w tym udziału.  – Nabrałem powietrza do twarzy i zrobiłem minę obrażonego dziecka na co usłyszałem jej słodki śmiech.
- Co masz na myśli mówiąc niespodzianka ?
-Przekonasz się- mrugnąłem, a następnie wyciągnąłem z plecaka paczkę pralinek
-Już jestem gruba, a ty chcesz tuczyć mnie jeszcze bardziej –opuściłem głowę i spojrzałem na jej posturę. Była naprawdę szczupła i weź tu zrozum kobiety.
-Nie wiem czy to nowa moda że ludzi z wystającymi kościami nazywa się grubymi.
-Spadaj – wstawiła język na co ja zareagowałem cichym chichotem. – Więc co zamierzasz zrobić z tymi czekoladkami.
-Mam taki pomysł...-Wyjąłem z kieszeni czarną przepaskę i szybko przed otworzeniem ust dziewczyny zacząłem ponownie mówić. -Oboje zasłonimy sobie oczy i będziemy próbować tych czekoladek. Coś w rodzaju odkrywaniu smaku, nie wiem jak to nazwać. – [t.i] wciąż nie wyglądała na przekonaną moim pomysłem. – No dalej będzie zabawa. – Znacząco nabrała oddechu  i wyrwała mi przepaskę z ręki.
-Dobra ale ja pierwsza. – parsknęła śmiechem zawiązując mi szczelnie oczy. Była tak blisko mnie że dokładnie mogłem poczuć zapach jej jaśminowych perfum, były idealne.- Więc od czego zaczynamy – mówiła cicho pod nosem i zapewne spoglądała na pudełko czekoladek.
-Pierwsza lepsza, tylko mnie nie otruj. – zaśmiałem się nieśmiało.
-Kurde popsułeś moje wszystkie plany. - uderzyła lekko o blat stolika.- Teraz otwieraj buzię. – [t.i] włożyła mi do buzi małą pralinkę. Przez przypadek musnąłem wargami jej palców, w odpowiedzi usłyszałem jej nerwowy śmiech, który przyprawił mnie o dreszcze. Głośno zamlaskałem by wcielić się w rolę jednego z krytyków granych w amerykańskich filmach.
-Orzechowe. – powiedziałem poważnie po przenalizowaniu smaku.
-Lufa – odwiązała opaskę z moich oczu. – To była czarna czekolada z posmakiem kokosu. Mistrzu – zdjęła przepaskę z moich oczu i wykonała w powietrzu niewidzialny cudzysłów.
-Ty pewnie nie będziesz lepsza.
-Założymy się?...
***
- Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy – znużona oparła się o szybę auta i wpatrywała się w spadające płatki śniegu. Zaczynał się ostatni tydzień przed świętami. Ostatni tydzień przed miesięczną rozłąką z [t.i], ostatni tydzień w którym mogłem coś udowodnić…
-Nie narzekaj – nacisnąłem pedał gazu. Jęki dziewczyny stawały się coraz bardziej uciążliwe – zaraz będziemy.
-Mogę przynajmniej wiedzieć gdzie…
-Nie to niespodzianka – wtrąciłem jej się w słowo.
-Już zrobiłeś mi dziś jedną. I co –zaśmiała się – jestem 2 kilo cięższa.
-Nie da się tyle przytyć jedząc kilka czekoladek misiu.
-Da. – odparła krótko. Po czym spojrzała się w przednią szybę. Widok najwidoczniej zaparł jej dech w piersiach, zresztą podobnie jak mi. – Jak tu pięknie – zamruczała.
Przed nami rozciągało się ogromne podświetlone od wszystkich stron lodowisko, które znajdowało się na obrzeżach Londynu. Uwielbiałem do niego przyjeżdżać. Było tu mnóstwo ludzi, często organizowano tam rozmaite konkursy, a również panowała tam świetna atmosfera która miałem nadzieję podzielę się z [t.i].
-Mam nadzieję że umiesz jeździć na łyżwach. – zapytałem spoglądając w jej stronę.
-Niezbyt – zmieszała się
-Nie ma problemu możemy pojechać gdzieś indziej…
-Nie zostańmy tylko obiecaj, że będziesz mnie trzymał ani mnie nie popchniesz żebym upadła.
-Nigdy nie zrobił bym czegoś żebyś poczuła się źle wiesz o tym jesteś dla mnie ważna. – po chwili dotarło do mnie dopiero to co powiedziałem. Miałem ochotę się za to spoliczkować i zapaść pod ziemię.
-Nie, nie wiedziałam. – jej policzki się zaczerwieniły. – Ale dzięki że się o mnie troszczysz.
-Cała przyjemność po mojej stronie. – pochyliłem się i musnąłem jej zmarznięty policzek ustami.
***
-Nie wejdę tam – cofnęła się – upadnę od razu. – staliśmy 5 minut przed wejściem na lód.
-Nie bój się jeżdżę w miarę dobrze więc… jak coś to upadniemy razem, ale tak to będę cię trzymał.
-Zabije się.
-Nie bądź taka sceptyczna. Zginiemy razem. – Uśmiechnąłem się prosto w jej twarz i  jak miałem nadzieję uspokoiłem ją nieco.
-Będziesz mnie trzymał. – zapytała, a raczej stwierdziła niezdarnie przysuwając się do mnie.
-Bardzo mocno- popchnąłem ją ręką w stronę wejścia, a sam stanąłem na nią łapiąc ją mocno za talię i przysuwając do siebie. Stykaliśmy się prawie całą długością naszych ciał. – Teraz krok do przodu – szepnąłem do jej ucha.
[t.i] nieśmiało ruszyła do przodu.  Po pierwszych sekundach naszej wspólnej „jazdy” oboje leżeliśmy na lodzie. Właściwie to ona leżała na mnie słodko się śmiejąc. Widok jej twarzy na której pojawił się szeroki uśmiech w całości wynagrodził mi odczuwany ból.
- Przepraszam – wypowiedziała nie mogąc przestać się śmiać. – Nic się nie stało? – zapytała podnosząc się na równe nogi.
-Nic – pokiwałem robiąc kwaśną minę. – Chodź pokaże ci jak się jeździ – złapałem jej rękę po czym splotłem nasze palce. W środku modliłem się żeby mnie nie odrzuciła… tak samo jak wtedy. Na myśl o bolesnym wspomnieniu ścisnąłem jej dłoń mocnej aby nie była w stanie jej wyrwać. [t.i] spojrzała na splecione palce a następnie na moją twarz, lecz ja postanowiłem to zignorować.
-Patrz – skierowała swoje oczy na moją postać- uginasz lekko kolana i odchylasz od siebie nogi, później robisz to co raz szybciej i szybciej- puściłem jej rękę i za eksponowałem.
-Wow- szepnęła pod nosem- nigdy mi się nie uda – sięgnąłem ponownie po jej dłoń by ściskając dodać jej gram otuchy. Po kilku dłuższych chwilach jeździliśmy normalnie ciągle się śmiejąc, a nawet nie zauważając już niezręcznego faktu że wciąż trzymamy się za ręce. Bawiłem się naprawdę świetnie w obecności osoby dla której mógłbym w stanie rzucić  wszystko.
Na bilbordach stojących w kilku miejscach lodowiska pojawił się napis „Kiss Cam” Uwielbiałem patrzeć na nieśmiało całujących się ludzi których  nieszczęsnym trafem pokazywała kamera. Razem z [t.i] zatrzymaliśmy się na chwilkę i śmiejąc się oglądaliśmy całujące się pary. Moja odwaga z chwilą prysła gdy na ekranie rozpoznałem nasze twarze… Na całym lodowisku usłyszeć można było oklaski i pokrzykiwania  typu „pocałuj ją „ gdy nie zareagowałem. Z zawstydzeniem spojrzałem na dziewczynę której policzki zaczerwieniły się. Nie wiedziałem czy to wina zimna czy … no właśnie.
Policzyłem do trzech i lekko nachyliłem się w stronę przerażonej blondynki. Musnąłem jej usta aby za chwilę dać ponieść się starganym uczuciom które tworzyły wybuchowa mieszankę z pragnieniem jakim ją darzyłem. Ludzie wydawali znaczące dla nas obojga okrzyki, a ja odrywając się od niej pociągnąłem jej rękę w stronę wyjścia. Gdy zdjęliśmy łyżwy i kierowaliśmy się w stronę wyjścia poczułem lekkie szarpnięcie za rękaw. Odwracając się [t.i] wciąż z zdziwionym wyrazem twarzy wpatrywała mi się w oczy.
-Co to było?- powiedziała jak najciszej się da.
-Nie bardzo Cię rozumiem – potarłem kciukiem jej policzek rozpraszając ją jeszcze bardziej.- O co chodzi?
-Pocałowałeś mnie, a teraz nie raczysz się odezwać – zakpiła. – Skądś znam już tą historię.
-Raczej tamta historia nie mogła się dobrze zakończyć jednanie z twojej winy. Skarbie – zaakcentowałem ostatni wyraz i odszedłem. Nie wiem co teraz się ze mną działo. Bez żadnego powodu zacząłem zachowywać się jak skończony dupek.
-Louis! – usłyszałem jej krzyk – Zaczekaj !
-Tak?
-Czy ten pocałunek cos dla ciebie znaczył? – speszyła się. Nagle na nasze głowy spadła dość duża porcja śniegu. Unosząc twarz natrafiłem na wiszącą nad nami jemiołę. Nie zastanawiając się chwili dłużej chwyciłem jej małą twarz w dłonie i ucałowałem. Byłem wdzięczny losowi gdy poczułem, że usta dziewczyny poruszają się w raz z moimi.
-Tak – powiedziałem między pocałunkami – zresztą jak każdy.
 W odpowiedzi usłyszałem jej cudowny śmiech. – Od dziś kocham zimę, kocham święta. Ich magia może czynić o wiele więcej niż to co sobie wyobrażamy.
______________________________________________________________
Wesołych świąt ♥

13 komentarzy:

  1. świetne :) wesołych świąt :) kocham takie świąteczne imaginy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. super, szkoda tylko że ostatnia część :(

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowne !! :D

    zapraszam do mnie http://majkka72.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Slicznosci ;-) <3 masz dar

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo *__*

    Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku :*

    OdpowiedzUsuń
  6. swietny....wesolych swiat

    OdpowiedzUsuń
  7. o boże to było cudowne, piękne i, i .... nie wiem co napisać. CUDO.! (ale się podlizuję.) Ale noo... super.! Akurat na święta. Zapraszam do nas opowiadanie o Harrym. http://i-wszystko-staje-sie-mozliwe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojeny! Po prostu boooooskie 0.0
    LOUIS! Mój ulubieniec....
    Nie ma to jak całować się pod jemioła!
    Oh God! Też tak chce! Mmmm super imagin! :*
    Wesołych świąt! :-)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wierzę!!!
    Że ktoś taki jak bezuczuciowy,żyjący chwilą Louis William Tomlinson się zakochał w kimś takim jak ja!!!
    Choć wiem że to tylko imagin ale jest
    B•O•S•K•I
    -Haribo

    OdpowiedzUsuń