Strony

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Imagin Harry


***

Znów usłyszała jego głos, zauroczenie powróciło. Wszystko, o czym zapomniała przez tych kilka miesięcy. Chwile szczęścia, które opłaciła już przepłakanymi nocami, domagały się większej zapłaty.

***

Wysiadłem ze swojego auta i przeczesując ręką włosy, naciągnąłem na nos czarne Ray-Ban'y. Wyjąłem z bagażnika podróżną torbę i ruszyłem w kierunku domu. Wyszukałem w kieszeni klucz i już po chwili stałem w środku.
-Wróciłem!!-krzyknąłem, zdejmując buty.
-Nareszcie!-zawołała moja mama i wpadła mi w ramiona.
Przyciągnąłem ją do siebie, opierając podbródek na jej ramieniu.
-Tęskniłem mamo-wyszeptałem, po czym ucałowałem jej policzek.
Odsunęliśmy się od siebie i dopiero wtedy zauważyłem wysoką dziewczynę, stojącą w kuchennych drzwiach.
-Cześć [t.i]-posłałem jej uśmiech i podszedłem do niej.
-Miło cię widzieć Harry-oznajmiła, wtulając się w moje ciało.
Owinąłem ręce wokół jej talii i lekko uniosłem do góry.
-Zaraz będzie obiad. [t.i] zjesz z nami?-zapytała mama.
-Z chęcią-odparła, uśmiechając się.
Chwyciłem jej rękę i pociągnąłem za sobą. Po drodze zabrałem swoją torbę i razem poszliśmy na piętro do mojej starej sypialni. Gdy tylko zamknąłem za nami drzwi, wziąłem  ją w ramiona i złożyłem na jej ustach pocałunek, który mówił wszystko o długich dniach i nocach, kiedy za nią tęskniłem.
-Brakowało mi ciebie, Harry-wyszeptała, wtulając się we mnie.
Przycisnąłem ją jeszcze bardziej do siebie.
-Co robisz później?-zapytałem.
-Nic..
-To może wyskoczymy gdzieś razem?-zaproponowałem, odsuwając się kawałek.
-Okej-posłała mi wspaniały uśmiech i usiadła na brzegu łóżka.

-Pamiętasz...-powiedziała po chwili ciszy, gładząc pościel.
-Co?-zapytałem, nie wiedząc o co jej chodzi.
Układałem na półkach swoje ciuchy.
-Tutaj przeżyliśmy swój pierwszy raz...-zarumieniła się.
Uśmiechnąłem się pod nosem na wspomnienie tamtej nocy.
-Żałujesz tego?-zapytałem, siadając obok niej.
Zaprzeczyła ruchem głowy.
-Ani trochę.
Cmoknąłem ją w usta i powróciłem do rozpakowywania.

***

Wyszedłem na zewnątrz. Rozejrzałem się po ulicy i zobaczyłem w oddali jej sylwetkę. Przez głowę przeszła mi myśl, że dobrze, że [t.i] jest miejscowa. Bynajmniej nie będziemy musieli się tłuc z jednego końca miasta na drugi. Kiedy była już dostatecznie blisko, zauważyłem brak jakiegokolwiek makijażu na jej twarzy. Włosy miała związane gumką, którą zdobiła ogromna czerwona kokarda.
-Dobry wieczór-ucałowała mój policzek.
-Teraz już tak-odpowiedziałem i chwyciwszy ją pod ramię ruszyliśmy do restauracji.


-To gdzie idziemy?-zapytała po kilku minutach naszego spaceru.
-Nie wiem. Możemy iść do restauracji pani Morley jeśli chcesz..-podsunąłem jej mój pomysł.
-Wolałbym zjeść coś z fast-food'ów-zabawnie się skrzywiła.
-McDonald's?
-Zgadłeś!


Weszliśmy do lokalu i od razu skierowaliśmy się do kas.
-Co zamawiasz?-zapytałem, patrząc na menu.
-Wezmę snack wrap'a i frytki, a ty?
-Małe frytki i nuggetsy.
-Weź duże! Pomogę ci jak nie dasz rady-uśmiechnęła się.


-Cholera-przekląłem pod nosem.
-Co jest?
-Zapomniałem portfela-popatrzyłem na nią przepraszającym wzrokiem.
[t.i] spojrzała na mnie z politowaniem i wyjęła z torebki portfel.
-Tak mi głupio-szepnąłem do jej ucha, "przypadkiem" zahaczając wargą o jego płatek.
Dziewczyna nie odpowiedziała nic tylko podała sprzedającemu pieniądze i chwyciwszy tacę z jedzeniem podeszła do stolika.


-Kocham cię [t.i]-rzekłem, konsumując jedną z frytek, a drugiej się przyglądając.
Dziewczyna popatrzyła na mnie zaskoczona.
-Mówisz to, bo kupiłam ci frytki i nuggetsy?
-Nie-wzruszyłem ramionami i spojrzałem w jej oczy- Mówię to co czuję. Mogę śmiało powiedzieć, że jesteś wszystkim czego potrzebuje-dodaję.

"W tej malej kawiarence starali się nadrobić każdą straconą sekundę, każdą chwilę, gdy nie byli razem"

Od kilku minut siedzieliśmy w ciszy, wpatrując się w widoki za szybę. W taksówkowym radiu rozbrzmiewała piosenka Black Eyed Peas. Jechaliśmy w kierunku klubu nocnego, w którym mieliśmy spotkać resztę znajomych. Zerknąłem na [t.i]. Przygryzała zmysłowo palec u dłoni. Materiał sukienki odsłaniał jej uda. Muszę otwarcie przyznać, że to wywołało w pewnym stopniu podniecenie. Odwróciłem wzrok, by nie katować się tak wspaniałymi widokami. Domyśliłem się, że robi to specjalnie. Zna mnie bardzo dobrze, w końcu wychowaliśmy się razem.
-[t.i]...-zacząłem, ale nawet sam nie wiedziałem co właściwie chce jej powiedzieć.
Dziewczyna rzuciła na mnie okiem. Po chwili namysłu znowu się odezwałem.
-Pewnie myślisz sobie, że jesteś dla mnie przygodą na jedną czy dwie noce, bo kiedy budzisz się rano mnie nie ma u twego boku, ale chcę byś wiedziała, że jesteś kimś znacznie więcej. Pragnę być przy tobie już zawsze-pogłaskałem ją po policzku i delikatnie musnąłem jej wargi- Kocham cię...bardziej nic cokolwiek
innego.
Westchnęła głośno.
-Chciałabym by to była prawda Harry...
Jej odpowiedź zdziwiła mnie. Ja tu wyznaję jej miłość, a ona z takim tekstem mi wyjeżdża!
-Ale to jest prawda..-odparłem.
Pokiwała przecząco głową.
-Harry..oboje wiemy, że jestem tylko twoją kochanką..Za kilka dni wyjedziesz. Wrócisz do Alison i Cindy. Ja mogę mieć ciebie całego tylko okresowo i próbuję to zaakceptować, ale one mają tak dużo twojego czasu dla siebie...Zazdroszczę im tego... i to cholernie zazdroszczę..
-[t.i] wiesz, że zawsze mogę wziąć rozwód i wrócić do ciebie. Powiedz tylko jedno słowo, a to zrobię-oznajmiłem, zdecydowanym tonem.
-Nie...nie mogę zabierać Alison męża, a tym bardziej nie mogę zabrać Cindy jej ojca-odpowiedziała.
Zamilkłem. Wpatrywałem się w jej szkarłatne, załzawione oczy. Raniłem ją, ale ja też czułem się pokrzywdzony.
-Wracajmy do domu-poprosiła ściszonym głosem, odwrócona do szyby.

***

Nie były ważne deklaracje, nie mogła - a przede wszystkim nie chciała - myśleć o przyszłości i o niej nie myślała. Liczyły się tylko chwile, które mogli spędzić razem.

***

-Kiedy znowu przyjedziesz?-zapytała [t.i], stojąc na chodniku prowadzącym do domu.
Włożyłem walizkę do auta i podszedłem do niej.
-Wkrótce-odpowiedziałem i czule  ucałowałem jej wargi.
-Pamiętaj. Napisz do mnie od czasu do czasu-posłała mi słaby uśmiech.
-Będę pisał codziennie listy, na których poprzyklejam te śmieszne znaczki pocztowe-zaśmiałem się.
Odwzajemniła mój gest.
-Do widzenia Harry.
-Do widzenia [t.i].
Uścisnąłem ją jeszcze raz i wsiadłem do samochodu.
-[t.i]-odezwałem się, zanim zamknąłem drzwi.
-Tak Harry?-zapytała nieśmiało.
-Kocham cię. Pamiętaj. Tego nam nie odbiorą. 
Przytaknęła głową i wysłała mi buziaka w powietrzu.

***

A tak bardzo chciałaby się zakochać. I być z nim zawsze i nie mieć od niego żadnych listów. Bo listów się nie ma wtedy, gdy ludzie się nigdy nie rozstają.


____________________________
jakiś taki beznadziejny...
7+ komentarzy= następny imagin

8 komentarzy: